Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 15 grudnia 2011

Przypadek państwa R.

Państwo R. przeprowadziło się do tego domu wielorodzinnego parę lat temu. "Przeprowadziło się" to może za dużo powiedziane - pomoc socjalna załatwiła im to mieszkanie. Jak wszystko inne zresztą... 
Mieli wtedy dziecięcioro dzieci. Teraz mają jedenaścioro, ale powinni mieć dwanaścioro, bo kobieta urodziła w tym czasie dwójkę dzieci. Niestety, jeden chłopczyk utopił się w tym czasie w rzece. Przyczyną był oczywiście brak należytej opieki, ale przybyły na miejsce prokurator szybko zajął się tym, czym wg państwa R. powinien się zajmować - czyli organizowaniem dla państwa R. pomocy. Bo przecież "im się należy". Są rodziną wielodzietną i pomoc im się należy jak psu buda.
Dlatego pan R. jak do tej pory żadną pracą się nie zhańbił. Ale za to pracuje bardzo wydajnie nad powiększeniem rodziny... i co najważniejsze - skutecznie. A pani R. bardzo skutecznie te dzieci rodzi. W myśl powiedzenia "co rok, to prorok"...
Niestety, państwa R. ma pecha - wszyscy okoliczni sąsiedzi to wyjątkowo nieczułe sukinsyny... bo już nikt z sąsiedztwa nie chce im pożyczać pieniędzy. 
To co, że wcześniej nie oddali? Sąsiedzi muszą zrozumieć, że są rodziną wielodzietną i jest im ciężko... a pieniądze nie spadają z nieba przecież... ile to się czasem trzeba nachodzić w opiece socjalnej, aby ci bezduszni urzędnicy zrozumieli, jak jest im ciężko... ile to trzeba się nadzwonić po sponsorach, aby wreszcie przywieźli nowe rowery dzieciom... bo te stare, co je przywieźli trzy lata temu już dawno są popsute... wiadomo, nic nie jest wieczne...
Państwo R. to bardzo ekologiczna rodzina. W swoim piecu pali wszystko, co tylko da się spalić - plastiki, gumy, stare ubrania... to nic, że czasem śmierdzi... no przecież trzeba spalić, skoro na święta sponsorzy przywiozą nowe ubrania dla dzieci... a pozostałych śmieci i tak jest bardzo dużo... już wszystkie okoliczne miejsca są nimi zawalone... no bo kto to słyszał, aby dawać taki mały pojemnik na odpady raz na dwa tygodnie dla tak licznej rodziny?
Państwo R. wychowują swoje dzieci na prawych i uczciwych obywateli... wprawdzie wszyscy wiedzą, że to Franek z Marcinem włamali się latem przez uchylone okno i próbowali ograbić mieszkanie sąsiadki, gdy ta niespodziewanie wcześniej wróciła z zakupów, ale to był tylko taki jednostkowy przypadek... co prawda rok temu Franek przyparty do muru przez inną sąsiadkę przyznał się, że to on w ubiegłym roku splądrował jej mieszkanie, jak poszła do sklepu /Marcina wtedy nie było, ale za to Gośka stała na czatach i pilnowała, aby sąsiadka go nie zaskoczyła/, ale to tylko świadczy o tym, jakie to są dobre i uczciwe dzieci... a wszystkie pozostałe włamania, to już jacyś inni złodzieje zrobili, jak ludzie w ogóle śmią ich podejrzewać?
A że "dzień dobry" sąsiadom nie mówią? A co mają mówić, jak te sukinsyny pieniędzy im nie chcą pożyczać?
W gruncie rzeczy to są dobre i grzeczne dzieci. I na pewno w przyszłości zajmą się tym, co najważniejsze, czyli płodzeniem własnych dzieci jak przyjdzie na to pora...
To nic, że będzie im ciężko... im też jest cieżko, ale jakoś sobie radzą... przecież państwo pomaga rodzinom wielodzietnym...

23 komentarze:

  1. To bardzo ekologiczna rodzina. Utylizują śmieci na miejscu, po co wywozić je na wysypisko, gdzie leżą i śmierdzą. Nie czytałem też, by rodzice nadużywali alkoholu, czy wręcz rodzili pijane dzieci, co w takich przypadkach bywa częste. Drobne kradzieże to u nas "mała szkodliwość czynu". Według niektórych myślicieli taka rodzina to skarb.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smurff zazwyczaj takie "przypadki"jak tu opisałeś bardziej są obeznani w prawie co im się należy niz niejedni urzędnicy pracujący w tej branży.Trzeba pomagać takim rodzinom i owszem ale pomoc należy zacząc od znalezienia dla takich egzemplarzy pracy!!Dała bozia rączki?To na pewno nie na to żeby nimi zacierać kiedy przyjdzie zasiłek z opieki!!To ile kto ma dzieci to ja uważam każdego indywidualna sprawa!Nigdy nie wnikam w to bo każdy kieruje sie w tej sprawie sobą.No prawdą jest że niektórzy kierują sie w tej materii tylko i wyłącznie swoim kutasem ale i to nie zmienia faktu że to każdego osobista sprawa.Tak samo jak to że jeżeli już tych dzieci narobi sie celowo czy tez i nie trzeba im zapewnić wikt i opierunek!!!Właściwie bardzo często jest tak ze dzieci z takich rodzin powielaja tę "tradycję"I oni póżniej tak samo robią.Lenie i nieroby byli ,są i będą!Dużo by pisać na ten temat.Pomagać trzeba ale w bardzo umiejętny sposób!!No pewnie ze zahaczę o przykład:))Sama raz jeden raz w życiu korzystałam z takiej pomocy społecznej.Kiedy mąż wyjechał do pracy za granica oczywiście za pożyczone pieniądze bo skąd niby mieliśmy je od razu wziąć.Ja zostałam z córką prawie sześcioletnią i z drugim dzieckiem w brzuchu.Nigdy nie zapomnę tego czasu ponieważ był naprawdę trudny.I wtedy postanowiłam pójść do opieki.To był bardzo krótki okres ale był!Idąc tam prawie się dławiąc swoją dumą myślałam:kurcze tyle ludzi korzysta z tej opieki a wcale nie powodzi im sie tak żle.Umieli kombinować.a że kierowniczka tej instytucji była osoba bardzo zimną i tak na prawde gówno sobie robiącą z ludzia jeszcze bardziej niechętnie przyznajacą zapomogi tym bardziej miałam serce w gardle ale..pomyślałam ze niech no ona tylko piśnie słówkiem że mi nie przysługuje sie takowa pomoc.Ku mojemu naprawdę ogromnemu zdziwieniu była dla mnie przyjemna i nawet miła!!Po tygodniu przyszło pismo w którym stało napisane ze dostanę jednorazowa zapomogę a jak przeczytałam ile to normalnie usiadłam sobie na dupę bo nie wierzyłam.Sumy nie pamiętam ale wiem ze była baaardzo duża!!Nie dość że kupiłam za te pieniądze cały opał na zime co nie było wcale tanie to jeszcze starczyło dla koleżanki która tez akurat była w trudnej sytuacji.Nigdy pożniej już nie korzystałam z takiej pomocy ale mówi ci smurff ze ta pomoc choć jednorazowa wyciągnęła mnie z dołka! W który nie wpadłam dlatego ze nie chciało mi sie pracowac lub zebym to przetrinkowała pieniądze na zycie.po prostu tak sie złozyło!Ja obróciłam tę pomoc na pożytecznie a inni zwyczajnie przepijają ją i dalekj klepią biedę!!!I mówię ci gdyby wtedy mi nie pomogli to wywołałabym tam taką burzę kurcze telewizję bym ściągnęła że nie pomagaja tam gdzie trzeba!!Znou wyszło długo...A wiesz dobrze ze napisałes o tych śmieciach przynajmniej przypomiało mi sie ze trzeba wystawić śmietnik bo jutro jest termin jak je wywożą.Komentarz zostawiłam co nie zmienia faktu że nadal jestem na ciebie zła!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem,są wyjątrki,gdzie w takich rodzinach jest normalnie,to znaczy ojciec rodziny pracuje,a państwo pomaga,może jakieś starsze dzieci pracują też...Niemniej jednak ja też słyszę o takich rodzinach,gdzie tylko jest wyciąganie rąk i ten tupet,że im się należy.Znam przypadek,gdzie kobieta zyje,mieszka bez ślubu ,(czyli status samotnej matki)ma z partnerem 7 dzieci,ma od gminy płacony czynsz za mieszkanie,ma z MOPSu comiesięczne paczki z tzw."chemia",czyli proszki do prania,plyny,a także ubrania.
    Dlaczego to piszę,bo...ona wcale tych proszków nie uzywa..ubrania co miesiąc dostaje,to jej się aż tak prać nie chce..po co?
    Dzieci wygadały się w szkole.
    A niejedna samotna matka z dwojgiem dzieci...uważana jest za nieporadną,gdy nie ma kasy...
    pozdrawiam miło:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz sporo racji w tym, o czym piszesz. Tego typou rodziny, to była norma w miejscu, w którym pracowałam zamin przeprowadziłam się do Niemiec. Tyle tylko, że jednak .... kurcze... nie wszyscy. jakieś 2/3 rodzin tak funkcjonowała jak piszezsz. 1/3 to byli porządni ludkowie. Szkoda mi tej 1/3, bo ci znowu musieli ponosić konsekwencje tego, że mają kupę dzieci i dzwigać na barach krążący stereotyp, starali się jak mogli, aby tylko o pomoc nie prosić. Wstydzili się.

    Pamiętam jak dyro dostał od państwa forsę aby dzieciaki ubogie w naszej szkole odziać na zimę. Pedagog brała po cztery dzieciaki i szła z nimi na zakupy. kupowała ciepłe kurtki, spodnie , buty, czapy szaliki i rękawiczki...Kurtki były full-wypas. Po tygodniu przychodzi banda dzieciakąw z popsutymi suwakami i żądaniem od pedagog reklamacji. Ułożyli sobie cwaniaki, że może dwie kurtki na zimę wydębią, że jak suwak zepsuty to dostaną drugą. No i się zawiedli. Pamiętam taką matkę, która w piecu zimą ciuchami dzieci paliła. Na opał nie miała, ale przecież ludzie dali "wory" ubrań to po co je prać? Jak dzieciak ubrudzi można nimi napalić przecież. Sposób myślenia zadziwiający. Jakoś sobie radzić trzeba, no nie?
    Pamiętam pewnego ojca pijaka, matka razem z nim piła. Pili i dzieci robili. kiedy jednak trzeba było zaprezentować rodzinę potrafił się ów kolo do porządku doprowadzić. żona jego rodziła akurat 9 dziecię. lekarze , ponieważ cesarka się zapowiadała, zaproponowali jej podwiązanie jajników. baba narobiła wrzasku,że to wbrew nauce koscioła, z którym nic wspólnego akurat nie miała..no i lekarze ustąpili. Potem chwaliła się przed sąsiadkami, że ona se jajników podwiązać nie da, bo to w ich przypadku jak samobójstwo. Z czego oni zyć będą. A kiedy przyszli do nich z domu dziecka zabrać jedno z dzieci, to ów ojciec ustawił w rządku wszystkie swe pociechy i pozwolił wybrać jedno, bo on w to miejsce i tak kolejne dorobi.
    pamiętam jak ich dorastająca córka gang żebraczy dzieci zorganizowała. Wyciągała je pod byle pozorem z lekcji i nakazywała pod Mac Donaldem, znajdującym się opadal, żebrać. Duziewczyna potrzebowała na ubrania, kosmetyki, a w domu na to nie było, więc radzić sobie musiała.....

    Ale były też rodziny wielodzietne, gdzie on tyral jak wół. Biednie, bo biednie, ale porządek w domu był...matka tylko fajki paliła i z wielkimi wyrzutami sumienia tłumaczyła, że ona nie potrafi sobie z tym poradzić.
    Była też matka samotnie wychowująca syna i córkę. Nie przelewało im się. Ona o pomoc nigdy nie prosiła, okropnie się wstydziła cokolwiek od nas wziąć. Syn kiedy dorósł i widział cuda niewidy u kumpli zaczął kraść. kiedyć mi z torebki forsę podprowadził. kobieta starała się jak mogła, ale co zrobić miała?:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. A słyszałem od podobnego przypadku, że skoro Pambuk dał dzieci, to Pambuk da na dzieci...

    [OT] ~~starr z nowym logiem... tak, po mału przymierzam się do powrotu na bloggera...

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też zauważyłam pewną zależność..im więcej dzieci tym mniej pracy a dzieci próbują jakoś żyć i znają tylko jedna drogę...coś dostają albo sami biorą...patowa sytuacja dać źle ale nie dać może być jeszcze gorzej...w ramach protestu nie daję pieniędzy żebrakom, żeby nie wiem jak mnie ściskało...nie daję i już...
    paa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja uważam, że jednak na tym bardzo cierpią dzieci, które nie są winne przecież temu, że maja takich rodziców. A w wiekiem cierpią dodatkowo, bo się demoralizują i będą powielać scenariusz rodziców.
    Zaglądasz do mnie Smurffie?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  8. No przyszłam ci powiedzieć że złość już mi przeszła:)))))))Na twoje i z pewnością moje też szczęście.Widzisz ,widzisz jak mrugam?:))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. oj,az kipi ironia;)
    tak,zagladam do Ciebie:) z usa,ale byc moze jest ktos jeszcze:)
    u nas jest taka rodzina,maja chyba 19,czy 20 dzieci i wlasny show w TV....no bo oni po bozemu,a ta TV to nie dla kasy-jak mowia,innym chca tylko pokazac,jak P. Bog im blogoslawi...i tak sie czasem zastanawiam,czy kazdy sposob na zarobienie kasy jest....wlasnie,jaki?dobry? uczciwy?
    pozdrawiam,wszystkiego dobrego & happy new year;)

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja uważam, że Kościół /kat./ powinien brać takie rodziny na swoje utrzymanie... jakby nie było, to ta instytucja ponosi odpowiedzialność za istnienie takich przypadków...
    oczywiście dopiero po zerwaniu konkordatu i odcięciu klechów od państwowego koryta... od razu doktrynę zmienią i antykoncepcja /a może i aborcja/ przestanie być taka "be"...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  11. bellatrix200916.12.2011, 21:43

    Nasz /polski/ system pomocy takim wielodzietnym rodzinom jest nietrafiony i niczego nie rozwiązuje. Opieka państwa powinna się ograniczyć przede wszystkim do zapewnienia PRACY dla rodziców i pomocy w edukacji dzieci. Ale do tego trzeba rozpoznać sytuację... komu się chce przyglądać tym ludziom... Pozostawieni na pastwę ,,darów i należności", które im się ,,należą" i w których doskonale się orientują - wykorzystują to bezwzględnie, bez jakiejkolwiek chęci poprawy swojej egzystencji, bo jest im tak wygodnie. Pomijam już tu fakt, ze dopilnowanie tylu dzieci na każdym kroku jest wręcz niemożliwe bez zaangażowania obu partnerów i ogromnej odpowiedzialności z ich strony. Nie dziwi mnie więc to, ze zaczynają się kłopoty z latoroślami. Nic bowiem nie przeszkadza, aby nauczyć dzieci zasad i norm zachowania... i nic braku takiej wiedzy nie tłumaczy.
    Ale też... Kłania się tu... edukacja seksualna również! A może przede wszystkim? Sama mam 4 dzieci, dziś dorosłych i odpowiedzialnych i wiem, ile czasu musiałam im poświęcić, aby wyrośli na ,,ludzi", mówiąc krótko. Dziś przeraża mnie fakt, jak mają mało czasu dla swoich dzieci... a mają tylko po jednym. Praca, ciągłe doszkalania, studia... rodzice niekiedy widzą dziecko, jak wychodzą, bo jak wracają, to już śpi. To nie jest dla mnie normalne i z tym się wewnętrznie nie zgadzam. Ale takie są realia polskie... Dziś musisz być do dyspozycji firmy, wykształcony i odpowiedzialny... inaczej nie popracujesz długo i tyle. Córka wróciła do pracy, kiedy jej synek miał 7 miesięcy! Ja natomiast kiedy mój najmłodszy syn szedł do zerówki - a ona kończyła szkołę podstawową. Przeraża mnie to...
    Temat - rzeka. Ile osób, tyle zdań w tej sprawie i pewnie każdy ma rację.
    Pozdrawiam Smurffie - przedświątecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktycznie im się "należy" i dostaja , ale od nas nie od państwa , więc dlaczego mamy im jeszcze pozyczać...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio czytałam reportaż dotycz. mojego miasta i zapomogi z opieki społecznej. Qrwami rzucałam po przeczytaniu, bo sama prawda w tym była. Najbardziej boli mnie fakt, że Ci co na prawdę potrzebują tej pomocy rzadko ją dostają, a Ci co co miesiąc wyłudzają pieniądze z tego żyją. I taka kobieta w tym reportażu wypowiadała się z całkowitą szczerością, że Ona pracować za 1000zł nie będzie bo jej się nie opłaca. Bo bilety, bo przedszkole bo coś tam... a na sam koniec na pytanie ile miesięcznie wyciąga wszystkich zasiłków i dodatków takich jak dopłata do mieszkania, odp że 2500 tysiąca. Super. Szlag mnie trafia. Bo ja pracując uczciwie nie mam tego w domu co Ona. I często dzieciom muszę czegoś odmawiać z powodu braku środków. Zasiłek rodzinny mi zabrali bo podjęłam pracę w tym roku. A nie ważne, że dochody przedstawiasz za poprzedni rok. Posrane to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zasiłku rodzinnego to ja już dawno nie dostaję.No rozumię dochody przekraczają ale i stypendium córka nie dostaje bo też się nie należy.Dobrze że ambitna to choć naukowe dostaje.Ale jak to prawo jest popierniczone bo mąż ma na zaświadczeniu dokładnie tyle ile zarabia a niektórzy najniższą średnią choć dostają w rękę jeszcze resztę zarobku i oni dostaną i rodzinne i wszelkie dofinansowania.No i na czorta takie prawo ustanawiać jeśli można je bez problemów omijać?W sumie to rodzinne co dają to są groszowe sprawy ale chodzi o sam fakt kombinowania.Bo tak sobie myślę że nawet jakbym miała na zaświadczeniu najniższą krajową a mając świadomość że dostaję dużo więcej nie poszłabym po to rodzinne.Nie ma w Polakach i jeszcze długo nie będzie ochoty kombinowania gdzie tylko sie da!I tak zresztą z torbami pójdziemy na moje oko ..i tak.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurcze żle napisałam!!!Zamiast nie ma powinno być jest wciąż!!!!!:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. przecież nikt nikomu nie nakazuje mieć tyle dzieci ,skoro sie decydują to niech zapewniają im byt , czasami dobrze sobie uświadomić ,że rodzina to nie drużyna piłkarska .
    Nie wiedzialam ,że jesteś taki nietradycyjny;))))))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Według mnie może to być nawet drużyna piłkarska pod warunkiem że rodzice potrafią i mają siłę dobrze rozegrać tę "grę"Znam jedną taką rodzinę gdzie było ich tyle co w drużynie piłkarskiej.Wszyscy z nich pokończyli wyższe studia no jeden skończył technikum.Wszędzie są wyjątki od reguły.Nie wszyscy którzy posiadają więcej niż 3 dzieci to ciemnogrody i pijacy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przypomina mi się Czterdziestolatek i dozorca Walendziak. Tyle że w tamtych czasach wszystko było owinięte w papierek poprawności, i małe Walendziaki uczyły się żeby być w życiu kimś i ustawić na starość swoich rodzicieli. Czasy się zmieniły, uczyć się nie trzeba, pracować też nie bo są sponsorzy.

    OdpowiedzUsuń
  19. No sam widzisz Kacprze, że to wręcz wzorcowy model rodziny, wszyscy powinniśmy takie mieć ;)

    A żebyś wiedziała, Luśka... ta kobieta umie walczyć o cudze /bo przecie nie o swoje.../, jak trzeba, to od razu łapie za komórkę i dzwoni gdzie trzeba, że "jej się należy!!".
    Nie mam nic do rodzin wielodzietnych, gdzie rodzice uczciwie pracują, wtedy widzę sens pomocy i świadczeń... ale dla takich pasożytów, co tylko dzieci potrafią robić, to ja bym złamanego grosza nie dał, choćby mnie o to błagali.

    Jasne, że są wyjątki Crackie, nie mówię, że wszystkie wielodzietne rodziny są takie jak ta, którą opisałem... ale jest sporo właśnie takich rodzin, które żyją "z posiadania dzieci". I tak jak piszesz, takie rodziny są na ogół uprzywilejowane względem innych potrzebujących, a tak być nie powinno.
    Pozdrawiam poniedziałkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie znam statystyk Aniu i nie wiem, czy takich rodzin, jak ta opisana jest akurat 2/3, ale mniejsza o większość... takie rodziny są i nikt tego nie neguje.
    Ano faktycznie, ciekawe są przypadki "dorobienia sobie" przy okazji niesionej pomocy, znam takie przypadki, które opisałaś, znam też inne sposoby, jakich nie opisałem w poście, ale to sposób powszechnie znany... dziewczyny w tych rodzinach dorastają i czemu by nie połączyć miłego z pożytecznym... słyszałem, że i po 5 zł potrafią się puścić, bo przecież każdy grosz dobry w razie czego...
    Są też i takie rodziny /też o tym piszesz/, które choćby głodem przymierały, ani grosza nie wezmą i tych ludzi jest mi naprawdę żal.

    Królu, ja też słyszałem, że krążą takie teorie, problem w tym, że jeszcze nie słyszałem, aby to Pambuk osobiście rozdawał pieniądze, a to by było najlepsze wyjście w tej sytuacji ;)

    Makowa, bo statystycznie rzecz biorąc, można wykryć taką zależność, rzecz jasna nie jest to reguła, ale dość częste zjawisko, że tak powiem. W tym wszystkim najbardziej mi jest żal dzieci w tych rodzinach, które przecież same się na ten świat nie prosiły, a potem jakoś muszą dawać sobie radę, a prawda jest taka, że ani państwo o nie nie dba, ani też rodzice, którzy zajęci są płodzeniem młodszego rodzeństwa...

    OdpowiedzUsuń
  21. Owszem Stokrotko, dzieci na tym cierpią, ale ich rodzice mają to gdzieś, bo wychodzą z założenia "im gorzej tym lepiej", co wcale nie jest pozbawione sensu patrząc na realia naszej pomocy socjalnej.
    Nie mam teraz zbyt dużo czasu, aby zaglądać na blogi, ale do Ciebie postaram się zajrzeć ;)
    Pozdrawiam.

    Edit /mam nadzieję, że mogę się tak do Ciebie zwracać? ;)/, w tym poście starałem się w ironiczny sposób zobrazować, że cała idea pomocy socjalnej dla takich rodzin jest jednym wielkim nieporozumieniem, bo nie dość, że gromada ludzi żyje na cudzy koszt, to jeszcze w dodatku kolejne pokolenia, które zostaną spłodzone przez tych ludzi też tak będą żyły, gdyż ich rodzice nie potrafią im przekazać żadnych pozytywnych wzorców, nic co by im pozwoliło nie wiązać swojej przyszłości z opieką społeczną.
    Chyba jest ktoś jeszcze, kto ze Stanów zagląda, bo Ty aż tak często raczej nie zaglądasz ;)
    Dziękuję, moje życzenia zostawię u Ciebie za parę dni :)

    Z pewnością wiesz, Ptr, jak to jest w praktyce... księża co najwyżej ogłoszą "zbiórkę na tacę", albo coś w tym stylu, czyli od innych ludzi to i owszem, ale własnej kasy nie dają... ale za to dużo mówią o "miłości bliźniego" i takie tam duperele ;) Pozdrawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Otóż to Bella, otóż to... ten system jest wręcz chory, ludzie którzy naprawdę potrzebują mogą z głodu zdychać i nikt im nie pomoże, a takie pasożyty mają się całkiem nieźle... bo wiedzą, że dostaną za friko i nikt ich do pracy nie zapędzi... to wszystko jest oparte na nieracjonalnych zasadach i tak funkcjonuje od lat... i nie widać, aby miało się na tym polu cokolwiek zmienić, niestety...
    Oczywiście, że edukacja seksualna ma tutaj ogromne znaczenie, ale czy na pewno te kobiety nie chcą już mieć więcej dzieci?
    Pozdrawiam.

    Owszem Andante, to są nasze pieniądze, nawet jeśli to państwo im daje, ale żeby im dać pieniądze, to państwo najpierw musi od nas je wziąć...

    Dokładnie tak jest, Madziu... system pomocy socjalnej jest u nas postawiony na głowie i nie zapowiada się, aby w najbliższym czasie miało się coś zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  23. No właśnie, Luśka... wciąż jest w Polakach ochota do kombinowania, a niespójne i mało przejrzyste przepisy jeszcze to kombinowanie ułatwiają...
    Owszem, są takie wyjątki od reguły, o jakich piszesz... sam też znałem sporo dzieci pochodzących z rodzin wielodzietnych, które "wyszły na ludzi"... dlatego w żadnym wypadku nie generalizuję, opisuję jedynie pewien dający się zauważyć trend.

    Szafirku, a to Ty mnie miałaś za takiego tradycjonalistę, co to tylko śledzi kalendarzyk małżeński i niańczy gromadkę dzieci?
    Eee, chyba się wygłupiasz! :P

    Urdenie, niczego już nie trzeba, wystarczy tylko płodzić dzieci. Robota lekka, łatwa i przyjemna ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P