"No to czekam na to zaproszenie, trudno... Nie rozumiem, dlaczego ostatnio tyle osób ucieka, zamyka się... Czy tu nie o to chodzi, by być razem? By otworzyć się na ludzi, Smurff? Smutne to.. Ale jasne..., to Twój blog, Twoja decyzja, ja uszanuję już bez dalszego narzekania".
W odpowiedzi na ten komentarz napisany nie tak dawno przez Bellatrix na moim blogu, postanowiłem że napiszę post na ten temat.
Jeszcze w otwartej formule tego bloga, aby każdy mógł to przeczytać i ewentualnie skomentować.
Dla mnie slogan "otworzyć się na ludzi" nie brzmi jednoznacznie.
Można go różnie rozumieć, zwłaszcza w kontekście pisania bloga, dlatego zadałem to pytanie, jak w tytule.
Czy sama decyzja o założeniu bloga i rozpoczęciu blogowania jest otwarciem się na ludzi?
Z pewnością tak, ale blogi bywają bardzo różne i nie zawsze owo otwieranie się na ludzi jest takie oczywiste.
Weźmy choćby pod uwagę blog, w którym jakiś autor anonimowo publikuje swoje /dajmy na to, że swoje/ opowiadania z gatunku fantasy i nie odpowiada na komentarze. Nie wiemy praktycznie nic o autorze bloga, ani kim jest, nie znamy płci ani wieku. Autor nie wprowadza nas w swój własny świat, jedynie w świat swojej wyimaginowanej fantazji.
Jeśli taki blog ma coś wspólnego z otwieraniem się na ludzi, to chyba tylko przez sam fakt, że każdy może te opowiadania przeczytać i na tej podstawie wyrobić sobie swoją własną opinię nt. autora.
Tylko czy w takim wypadku można w ogóle mówić o otwieraniu się na ludzi?
Wątpię.
Weźmy jednak pod uwagę klasyczny blog, gdzie autor pisze dużo na swój temat i utrzymuje stały kontakt z czytelnikami. Wydawać by się mogło, że jest to osoba otwarta i spontaniczna, która nie ma problemów przed otwarciem się na ludzi, gdy nagle ta sama osoba ukazuje czytelnikom zupełnie inną twarz i zmienia się nie do poznania. Widziałem już wiele razy taką metamorfozę na blogach.
Mimowolnie nasuwa się wobec tego pytanie "jak to właściwie jest z tą osobą?".
Czy była otwarta na ludzi przed swoją przemianą, czy po? A może i przed i po? A może nie była ani przed, ani po?
Konia z rzędem temu, kto udzieli mi prawidłowej odpowiedzi na te pytania.
Nie powinno się też mylić otwierania się na ludzi z przemożną chęcią niektórych blogerów do odkrywania często bardzo intymnych szczegółów ze swojego życia, które osobiście bardziej łączę z potrzebą auto-ekshibicjonizmu niż faktycznym otwieraniem się przed ludźmi.
Ale moim zdaniem jedno z drugim ma niewiele wspólnego.
Na koniec coś z mojego podwórka.
Do tej pory nie uważałem, że prowadząc tego bloga jakoś szczególnie otwieram się przed ludźmi. Od początku bardzo chroniłem moją prywatność i rzadko pisałem coś na swój temat.
Po zamknięciu tego bloga dla szerokiej publiki przewiduję więcej takich osobistych postów.
A więc paradoksalnie, wbrew temu co napisała Bellatrix, dopiero po zamknięciu tego bloga i zmianie jego statusu na niepubliczny zamierzam w większym stopniu otworzyć się na ludzi.
Jak widać "otwieranie się na ludzi" wcale nie musi brzmieć jednoznacznie.
Każdy z nas może inaczej rozumieć znaczenie tych słów.
zwrot "otworzyć się na ludzi" należy do określeń z grupy "wiemy, o co chodzi", czyli definiowanych intuicyjnie... czyli wiemy, o co chodzi, ale jak przychodzi do próby precyzyjnego zdefiniowania słowami, każdy zaczyna kombinować i w efekcie co człowiek, to inna definicja...
OdpowiedzUsuńdla mnie na przykład bycie otwartym na ludzi nie dotyczy kwestii nadawania, lecz odbierania... czyli jeśli ktoś mówi /pisze/ o sobie, to nie mówi to nic na temat tegoż otwierania /bycia otwartym/... o tym, czy ktoś jest otwarty na ludzi decyduje to, jak ten ktoś tych ludzi słucha i ogląda... a zwłaszcza jak słucha "innych" od niego w kwestiach gustów, poglądów, gustów... jak reaguje wewnętrznie na takich ludzi /a dokładniej, na ich słowa, zachowanie/... czy tworzy sobie szybko opinie na ich temat, czy też nie spieszy się z tym i po prostu postrzega...
czyli według mojego rozumienia sprawy, to że /np./ nagle zaczniesz pisać na blogu o swoich bardzo prywatnych sprawach nie będzie świadczyć o żadnym "otwieraniu się na ludzi", bo te sprawy według mnie mają się do siebie nijak...
aha, i jeszcze drobiazg...
można być mizantropem i jednocześnie otwartym na ludzi... tu nie ma żadnej sprzeczności... mizantrop darzy pewną /mniejszą, większą/ niechęcią swój gatunek jako ogół... natomiast otwartość na ludzi dotyczy /oh, paradoksie!/ stosunku do człowieka każdego z osobna...
pozdrawiać :))...
Nie do końca się z Tobą zgodzę.
UsuńMyślę, że otwartość na ludzi to zarówno to o czym piszesz /a więc umiejętność słuchania ludzi, rozumienia ich emocji, potrzeb, itp./, jak też umiejętność rozmowy z ludźmi, zdawania relacji ze swoich odczuć, potrzeb, stanów emocjonalnych, itp.
A więc "otwieranie się przed ludźmi" widzę w dwie strony, jako "wejście" pewnych informacji oraz "wyjście". Jeżeli ten "prąd" płynie tylko w jedną stronę, to z tego "otwierania się na ludzi" wyjdą nici, bo ów "wzajemny przepływ informacji" będzie wówczas zakłócony.
Oczywiście bardzo ważna jest także "jakość" tych wzajemnie przesyłanych informacji, bo jeśli stale się mówi tylko o "d. Marynie", to nie ma mowy o faktycznym "otwieraniu się na ludzi".
Pozdrawiać :)
Ja blog traktuję całkiem inaczej Smurffie...jako coś,co nie tyle jest otwarciem na ludzi,ale...taka bardziej odważną wersją przekazania swoich myśli,emocji.Mogę to napisac w formie opisania jakiegoś zdarzenia z mojego życia prywatnego,jeśli tak chcę,albo napisac coś,co mnie emocjonalnie interesuje...i to tez będzie "wyjście" z moimi myślami do ludzi,ale ja nie otwieram się wtedy na ludzi,ale przekazuję im swoje emocje...swoje przeżycia,swój sposób patrzenia na to i owo.
OdpowiedzUsuńJa tez nie nazywam tego otwarciem się na ludzi...bo prowadzę blog tak jak ja chcę.Nie zawsze opisuje swoje życie prywatne na przyklad,ale moge to zrobic na przykład w dwóch postach jeśli mnie najdzie ochota,a mogę napisac jakieś humorystyczne opowiadanie...bo mam taką chęc to przelac na papier.
Nie bardzo wierzę w to otwieranie się na ludzi...bo blogosfera to tak naprawdę wielka niewidoma,często piszący to ludzie anonimowi tak naprawdę...nie mam więc potrzeby szukac w sobie jakiegoś otwierania się na ludzi,bo ważniejszy jest real i moi sprawdzeni znajomi.
Nie neguję tego,że po dłuższym blogowaniu można kogoś z blogosfery poznac prywatnie i byc z nim w przyjaźni,ale tak ogólnie...to blog traktuję jako coś co lubie i jest to wirtualny kontakt z innymi,wymiana myśli,dyskusja.
Ktoś kto tylko pisze o swoim życiu prywatnym,nie otwiera się na ludzi...wbrew wszystkiemu...ma po prostu taką potrzebę o tym pisac.Bo kto tak naprawdę wie,ile w tym prawdy?Pani x może byc prywatnie całlkiem inna,chociaż zarzeka sie ,że na blogu pisze o sobie...a kto to sprawdzi?Nawet po jednym spotkaniu w realu nic się nie wie...
Reasumując...tak naprawde wcale tu nie otwieramy się na ludzi...
Pozdrawiam miło:)
To zależy.
UsuńW wielu wypadkach jest tak, jak piszesz. Tzn. ludzie piszą blogi, ale wcale nie otwierają się na ludzi.
Ale są także takie blogi, gdzie ludzie się otwierają. To wynika po części z ich charakteru i z relacji, jakie tworzą na blogu. Są różni ludzie i różne blogi, dlatego lepiej jest w tym wypadku nie generalizować, tak myślę.
Pozdrawiam :)
Witaj, zalały mnie te emocje w "latarniku"!
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się tego i dlatego długo siedziałam jak mysz pod miotłą nie rozmawiając z NIKIM !
I najchętniej z powrotem schowałabym się do mysiej dziury, lub pod miotłę jak nie kocica.
Pa
Witaj na smurffowych śmieciach Kocico ;)
UsuńNie dziwię się, że zalały Cię fale z "Latarnika", bo faktycznie niektóre były ogromne. Mam jednak nadzieję, że nie nabawisz się przez to wodowstrętu ;)
Pozdrawiam.
Ejże, Smurff koty nie lubią wody, fal!
UsuńWodowstręt naturalny odczuwają. Miał to być mój jednorazowy występ...cóż, zmieniłeś zdanie.
Ja na potrzeby chwili też.
Gwoli wyjaśnienia, jak będę chciała jednorazowej fali to wiem gdzie mam trafić.
A, tak to nie chcesz chyba, aby mnie nie tylko fala zalała, ale i krew... pytanie tylko czyja?:)
No, to Pa, Pa
Ciekawym cóż takiego Cię tutaj w ogóle zwabiło, Kocico... bo przecież żadnych ptaszków w klatce nie trzymam, myszy też nie hoduję, a jednak coś sprawiło, że zostawiłaś tutaj ślady swoich kocich łapek... i muszę przyznać, że jest to dla mnie dość intrygujące...
UsuńDla mnie otworzyć się na ludzi oznacza ze im ufam.Wierzę wt to co piszą i majm nadzieję ze wierzą ze i ja piszę prawdę.Nie musi tot byc prawda o mnie ale o tym o czym piszę.Na blogach jak i w realu albo jestes prawdomowny albo kłamiesz jak z nut.Nie musisz pewnych osob uszczypnąć zeby wiedzieć czy są prawdziwi czy bujają w obłokach.Pewne rzeczy się czuje choć bywają aktorzy którzy potrafia zagrac profesjonalnie.Wszystko jednak sprowadza się do zaufania lub szóstego zmysłu.CMOKASY DLA CIEBIE-)
OdpowiedzUsuńJa nie do końca utożsamiam kwestię zaufania z otwieraniem się, myślę że zaufanie to jednak coś innego.
UsuńKiedyś zresztą już pisałem o zaufaniu w Sieci i nie łączyłem tego z otwieraniem się na ludzi, a właśnie z zaufaniem jako takim.
Cmokasy :)
Witaj Smurffie. :) Cieszę się bardzo na ten post, chociaż, nie powiem, że nie jestem lekko zaskoczona tym, iż mój skromny komentarz stał się jego przyczyną. Chcesz zapewne poznać mój punkt widzenia w tym temacie. :)
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że zamykanie, czy hasłowanie bloga, według mnie, jest z pewnością zamykaniem się na ludzi. I z czasem będziesz się dusił w zamkniętym kręgu tych samych osób, które będą /domyślam się/ tylko przyjazne, bo przecież przez Ciebie samego wybrane. A masz tak ciekawe i kontrowersyjne czasem teksty, że warte są nawet polecenia komuś innemu do czytania. Wiem to, bo już to przeszłam, narzucając hasło na obecny blog na samym początku. Stąd mój komentarz - napisany troszkę przewrotnie. Troszkę poznałam już charakter Twojego pisania, więc śmiem twierdzić, że komentarze tylko i wyłącznie pozytywnie nastawione, /bo jako wybrańcom nie wypada inaczej komentować - tak zakładam/ z czasem przestaną cieszyć i wystarczać tak ambitnemu człowiekowi.
Ale wracam do pytania tytułowego.
Otóż mówiąc o otwieraniu się na ludzi, mam na myśli pozytywne znaczenie tego zwrotu, jakkolwiek go sobie i ktokolwiek tłumaczy i rozumie. Komentujesz u kogoś, a ten ktoś np. u siebie pisze bzdury i w dodatku nie odpowiada na komentarz? Ale pewnie przychodzi do Ciebie z komentarzem, więc można wysnuć jakieś wnioski i poznać go z czasem. Jeśli zaś nie przychodzi, masz wybór - możesz nie zaglądać tam ponownie. :)
Podoba mi się zdanie pkanalii, które przytoczę : ,,/.../ o tym, czy ktoś jest otwarty na ludzi decyduje to, jak ten ktoś tych ludzi słucha i ogląda... a zwłaszcza jak słucha "innych" od niego w kwestiach gustów, poglądów, gustów... jak reaguje wewnętrznie na takich ludzi /a dokładniej, na ich słowa, zachowanie/... czy tworzy sobie szybko opinie na ich temat, czy też nie spieszy się z tym i po prostu postrzega..."
Zamkniesz blog i nie dostaniesz ,,świeżej wody", Smurffie. Nie podejrzewam oczywiście wybranych do posiadania klucza na blog o nudziarstwo, lizusostwo, czy coś podobnego temu świństwu, nic z tych rzeczy... i mam nadzieję, że to nie przychodzi do głowy ani Tobie, ani nikomu z bywających u Ciebie gości. Mam na myśli to, że nawet najświeższa woda nalana do butelki po kilku dniach staje się nieświeża. :)
Zostawić blog otwartym, zaufać ludziom, wierzyć w to, co mówią, nie doszukiwać się podstępów i podejrzanych intencji i być sobą, otwierając serce z życzliwością. Niech sobie ktoś pisze co i jak chce. Podoba mi się, wchodzę na blog i czytam. Nie podoba się - przeciwnie. Jasne i proste. Ale też trzeba liczyć się z tym, że ktoś inny nie musi myśleć i postępować, jak ja, czy Ty.
Nie wiem, czy zadowolę Cię swoją odpowiedzią, może za wiele w niej wątków, może jest zbyt chaotyczna...
nie wiem Bellissima, czy ma sens łączenie tematu "otwierać się /lub nie/ na ludzi" z zapowiadanymi planami blogowymi Smurff'a... myślę, że zmieniła Mu się koncepcja bloga, być może ma ochotę pogadać na pewne swoje prywatne tematy z wybranymi ludźmi, a nie z każdym...
Usuńwedług mojej definicji /której nie uważam bynajmniej za "jedyną słuszną"/ jego "otwartość lub jej brak na ludzi" można prędzej ocenić po jego rekomentarzach u siebie lub komentarzach na innych blogach... co też nie daje podstaw do jednoznacznej oceny, ale to już inna baja...
podam taki wyrazisty przykład...
przypuśćmy /czysto teoretycznie/, że masz problem z osiąganiem orgazmu i wybitnie Ci to nie pasuje... czy z faktu, że nie chcesz o tym gadać z nieznanymi Ci ludźmi wynika, że jesteś na nich "zamknięta"?... wydaje mi się, że taki wniosek byłby bzdurny...
Nic nie mam do blogowych planów Smurffa, zapewniam. :) Zapytał, a ja odpowiedziałam, zaproszona do dyskusji. Opowiedziałam po prostu jak to widzę i zaznaczyłam, że nie każdy musi odczuwać, myśleć i... robić jak ja, czy on. Ja również nie przypisuję sobie wszystkich mądrości tego świata. :) Wspominam też o komentarzach, gzie można poznać osobowość komentującego, więc i tu sie zgadzamy, pkanalio. :)
Usuń:)))) Twój przykład jest rzeczywiście bardzo jaskrawy i iście kanaliowy..., wybacz, ale rozśmieszyłeś/aś mnie niemiłosiernie. Nie sądzę, by Smurff miał akurat takie problemy /ups, sorry, Smurff/. Jeśli już o nich wiemy /od Ciebie, zdrajco//przepraszam!/, to po co miałby zamykać blog? ;)))) To żart, rzecz jasna, ale... odpowiem - oczywiście.
Wszystko zależy od Smurffa, jak bardzo chciałby się otworzyć. O ile się orientuję, /ale nie twierdząc, że mam absolutną rację/, to nie ma dla niego tematu tabu. Dlaczego nie? Można rozmawiać i o problemach z orgazmem. Można rozmawiać o wszystkim, tylko trzeba wiedzieć, jak. Na przykład opisać sytuację ,,innej osoby", zamiast mówić o sobie, jeśli się nie chce być utożsamianym z problemem. Smurff zrobi, jak zechce i pewnie nie o to mu chodziło, że przeze mnie miałby zmieniać zamiary, czy koncepcje kiedy zadawał pytanie tytułowe.
Na intymne rozmowy można założyć grupę dyskusyjną, a bloga nie pozbawiać wyżej wspomnianej przeze mnie ,,świeżej wody". Dodam, że może się jakaś morska bryza trafić na przykład... ;))) A tak? Nawet nie poczuje, że była. :) Pozdrawiam miło. :)
Witaj Bella :)
UsuńNa pewno czytałaś tutaj wszystkie pozostawione komentarze i sama widzisz, że sprawa o której napisałaś w tamtym swoim komentarzu, czyli "otwieranie się na ludzi" wcale nie jest tak jednoznacznie przez ludzi postrzegana, jak mogłoby się to wydawać "na pierwszy rzut oka". Właściwie spodziewałem się tego, dlatego napisałem ten post. Wiedziałem, że padną różne odpowiedzi i ta sprawa zostanie w różny sposób zdefiniowana.
Jak ja sam postrzegam tę kwestię, możesz się dowiedzieć czytając post, a następnie wszystkie moje odpowiedzi, jakich udzielam tutaj moim komentującym gościom.
Może tylko dodam, że czytając Twoje komentarze wydaje mi się, że masz mylne wyobrażenie nt. komentarzy zostawionych na moim blogu, przynajmniej tak to widzę.
Otóż nigdy się nie nastawiałem i się nie nastawiam na komentarze, gdzie mi się "słodzi", "wychwala pod niebiosa moją pisaninę", itp.
Gdybyś czytała mnie dłużej, to wiedziałabyś, że swego czasu wszcząłem nawet z tego powodu coś w rodzaju "blogowej wojny", gdy napisałem post w którym dałem wyraz mojej dezaprobacie dla tego typu praktyk.
Dlaczego?
Gdyż nie oczekuję żadnych pochlebstw, tym bardziej nieszczerych. Oczekuję przede wszystkim wyrażenia w pisanych komentarzach swojego własnego - szczerego zdania, a dalej na tym tle - ewentualnie rzeczowej polemiki i dyskusji. Właśnie to jest dla mnie solą i kwintesencją blogowania. Nie czcze pochlebstwa, tylko wzajemna wymiana myśli i opinii.
A teraz mam dwa słowa do Ciebie samej.
Otóż mam coś, co mi "siedzi na żołądku" właściwie od początku, gdy do Ciebie pierwszy raz zajrzałem. Tym "czymś" jest brak Twoich odpowiedzi pod napisanymi komentarzami. Powiem wprost - nie lubię, gdy się nie odpisuje na moje komentarze. Zwłaszcza jeśli to jest normą. Unikam wtedy komentowania lub piszę komentarz w taki sposób, że faktycznie nie potrzeba pisać żadnej odpowiedzi. Wiem, że głownie piszesz wiersze, ale ja także je czasem piszę, co nie przeszkadza mi bynajmniej udzielać odpowiedzi na komentarze.
Ponieważ niejako wywołałaś temat /nie traktuj tego zdania jako przytyk , bo nie o to mi teraz chodzi/, to teraz wrzucę z powrotem kamyczek do "Twojego ogródka" i napiszę, że z mojego punktu widzenia, to Ty sama włąśnie przez nie odpisywanie na pozostawione komentarze bardziej się zamykasz na ludzi niż ja to zrobię, gdy już zamknę tego bloga /o ile w ogóle go zamknę, bo jednak zacząłem się wahać ;)/.
No i co Ty na to?
Jak widzisz "kości zostały rzucone" i oczekuję, że się jakoś do tego ustosunkujesz :)
Tymczasem pozdrawiam :)
Zacznę od końca, aby skrócić Twoje męki, Smurffie. No i koło się zamyka...., bo gdybyś i Ty ,,czytał mnie dłużej" ;p, znałbyś mój poprzedni blog ,,Życie to... Cud" na onecie i wtedy też wiedziałbyś dokładnie, że nie lubię zostawiać komentarzy bez odpowiedzi.
UsuńAle zakładając blog na wp... niestety nie zwróciłam z początku uwagi na to, że tam nie ma wygodnej funkcji odpowiadania..., nad czym do dziś ubolewam ogromnie i wciąż nagabuję bezwstydnie wp o stworzenie takiejż możliwości na ich portalu... bez echa, jak widać. Próbowałam już różnie... odpowiadać pod jak największą liczbą komentarzy, albo wchodzić częściej i odpowiadać w miarę możliwości na każdy, ale i tak robi się jedynie paskudny galimatias, stąd pomysł z kategorią ,,zawsze przeczytam i odpowiem". Tymczasem odpowiadam na komentarze na blogach gości, a jeśli ktoś zada mi pytanie w kategorii ,,zawsze przeczytam i odpowiem", to właśnie tam. :) Nie zostawiłeś mi widocznie dotąd komentarza, na który wymagana jest odpowiedź, dlatego jej nie ma. :) To sprawa czysto techniczna, jak widzisz, nie związana zupełnie z pojęciem ,,zamykania/otwierania się na ludzi" i Boże broń z brakiem szacunku dla gości. A dlaczego Ty kluczysz, Smurff... nie łatwiej byłoby po prostu napisać, że lubisz odpowiedzi na swoje komentarze? :)
Kwestia druga - i to już od początku - widzę i zdawałam sobie sprawę od początku, że znaczenie tego zwrotu będzie różnie odebrane. Ja rozumiałam go tak, jak napisałam /już się nie chcę powtarzać/ i nikt nie musi się przecież ze mną zgadzać. :)
Trzy - Nie zrozumiałeś mnie, Smurffie... nigdzie nie napisałam, że lubisz słodzenie, a wręcz odwrotnie. Cytat ,,Troszkę poznałam już charakter Twojego pisania, więc śmiem twierdzić, że komentarze tylko i wyłącznie pozytywnie nastawione, /bo jako wybrańcom nie wypada inaczej komentować - tak zakładam/ z czasem przestaną cieszyć i wystarczać tak ambitnemu człowiekowi." Dokładnie wiem, bo zorientować się można dość szybko, czytając Twoje wpisy i komentarze na innych blogach /m.in. dr bruneta, czy teraz - pkanalii - cudnie złośliwe stworzonko i przez to aż nad wyraz sympatyczne ;)))/ Wczytaj się, sir, w moje słowa z uwagą, a dostrzeżesz, że piszę o tym, iż z pewnością znudziłaby Cię szybko publika wybrana - lubisz świeżość i polemikę i to był komplement nawet... I nie myśl, że oto właśnie słodzę. Nie. Takie jest moje odczucie i wyrażam to w sposób, w jaki umiem.
No i... pozostało Ci pozbierać te... rozrzucone kosteczki... zmarnują się tylko. ;)))
I to by było na tyle.
Starałem się pozbierać wszystkie kosteczki do kupy i oto co mi z tego wyszło /będę jechał po kolei, tak samo jak Ty/.
UsuńNiestety nie znałem Twojego poprzedniego bloga, ale wiedziony ciekawością chciałem go poznać teraz - a tu zonk, nie mogę znaleźć - co się z nim stało?
Skasowałaś go, czy co? Ja mam swojego starego bloga, w każdej chwili możesz tam zajrzeć, a co z Twoim blogiem?
Dziwię się, że w takiej sytuacji /gdy odpowiadanie na komentarze jest utrudnione/ wciąż trwasz przy tym blogu na wp.
Szczerze?
Moim zdaniem Twój blog bardzo wiele na tym traci.
Więcej powiem - po wizytach na Twoim blogu miałem zupełnie inne wyobrażenie na Twój temat niż mam teraz. Tak to już ze mną jest /a może z nami wszystkimi/ - nie widząc ludzi na żywo formujemy swoje opinie oglądając ich blogi... a Twój blog przez brak odpowiedzi na komentarze wygląda dość marnie w moich oczach... rozumiesz co chcę przez to powiedzieć?
Jeśli takich ludzi jak ja jest więcej /a jest na to spora szansa/, to od razu, niejako "na starcie" zdobywasz "punkty ujemne" - a przecież nie musisz.
Zdaję sobie sprawę, że mogłem Cię zaskoczyć tym, co napisałem, możesz też mieć inne zdanie na ten temat.
Ale ja właśnie tak uważam.
Dobra, jedziemy dalej...
Od dziś będę korzystał z formuły "zawsze przeczytam i odpowiem" na Twoim blogu.
Nie jestem taki szybki w formułowaniu mojego widzimisię względem innych blogów /chodzi o te komentarze/, myślę że wskazane jest tutaj zachowanie pewnego umiaru, abyśmy nie wyszli na chamów, co to ledwo wleźli na cudzy blog, a od razu krzyczą, że im się nie podoba - wiesz co mam na myśli.
Co do użytego przez Ciebie zwrotu "otwierania się na ludzi" - lubię tak czasem złapać kogoś za słówko i pociągnąć temat - jak sama widzisz, może z tego wyjść ciekawa dyskusja ;)
Na koniec pozwolę sobie jeszcze raz zacytować Twoje słowa: "śmiem twierdzić, że komentarze tylko i wyłącznie pozytywnie nastawione, /bo jako wybrańcom nie wypada inaczej komentować - tak zakładam/ z czasem przestaną cieszyć i wystarczać tak ambitnemu człowiekowi." - owszem, odebrałem te Twoje słowa w innym znaczeniu, takim jak napisałem wyżej i tu jest dobry przykład, że te same słowa można w różny sposób zrozumieć, dobrze chociaż, że mogliśmy wyjaśnić sobie tę kwestię :)
Smurff..., żebyś nie musiał szukać - to adres mojego bloga na onecie
Usuńhttp://elusiap-2.blog.onet.pl/
jest od początku w linkach w Moim Azylu po lewej str. bloga jest napis ,,A tam byłam i jestem" Wystarczy kliknąć na ,,Onetowe Życie to... Cud" i już możesz przeglądać.
Są tam też linki do innych moich blogów, które założyłam albo sama, albo zrobił to ktoś dla mnie. Nie wszystkie są aktualne.
Może masz rację z Azylem... nigdy nie zastanawiałam się nad takim punktem widzenia, jaki przedstawiłeś, nie mówiąc o ujemnych punktach nawet, bo się tym nie interesowałam nigdy. Z upływem czasu po prostu szkoda mi go było zamknąć, a do przeniesienia brakuje mi czasu. Jestem bardzo aktywna w życiu prywatnym, blog miał być wytchnieniem, nie żmudną pracą. Zastanawiałam się natomiast nad powrotem na Życie to... Cud, bo uwielbiałam właśnie tamten klimat z rozmowami pod swoimi wierszowankami. :)
Nigdy nie oceniałam innych. Staram się zawsze zachować z kulturą i życzliwością, bo taka jestem. Ciebie cenię za szczere wypowiedzi i to one zwróciły moją uwagę i przyciągnęły na ten blog. I fakt, że zaskoczyłeś mnie swoją opinią. :) Ale to może być budujący fakt. Moooże spowoduje zmiany. Ostatnie poczyniłam za sprawą pkanalii, który z mety napisał, że źle mu się czyta biały tekst i tło nie odpowiada. No to ma ciemniejszy kolorek /ale tło zmieniać... to już za wiele/.:))) Nikt mi o tym nie wspomniał dotąd, a szkoda.
Dzięki za tego linka, bo link, który jest u Ciebie /do starego bloga/ niestety nie działa... zresztą jest jeszcze na Twoim blogu kilka rzeczy, które też mnie wkurzają, ale może będę stopniowo podawał Ci te "rewelacje", coby nie popaść w przesadę...
UsuńA tak swoją drogą, to chyba dobrze, że trafiają się czasem tacy marudzący goście jak ja, bo inaczej ludzie żyliby cały czas w przeświadczeniu, że wszystko wokół nich jest perfekcyjne i absolutnie niczego nie powinno się zmieniać ;)
No nie przesadzaj... Się uwziąłeś na mnie, czy jak??? :))) Ale oki, gadaj tu, co Cię jeszcze wkurza. I to już! Rozpatrzę zażalenia. ;)
UsuńTrochę tego było, co nie? ;)
UsuńOj, znowu wcale nie tak dużo..., bo zdaje się trzy podstawowe zarzuty ;) I wszystko wyjaśniłam, mam nadzieję. :)
UsuńA teraz wyjaśnij mi zwoje pokrętne kategorie... Naliczyłam ich tu chyba... Bagatelka... 26!!!!! Co post, to kategoria??? No oki... tematyczna kategoria? A Ciebie denerwuje tych marnych kilka na moim blogu...? :)))
Tak, wyjaśniłaś, ale Twoje wyjaśnienia wcale mnie nie satysfakcjonują :)
UsuńU mnie to nie są kategorie bloga, tylko kategorie tematyczne postów, co dla mnie samego jest znacznym ułatwieniem w przypadku przeszukiwania archiwum, dlatego nie mam zamiaru z tego rezygnować :)
Ale ja nie chcę, abyś z czegokolwiek rezygnował... :))))) No przyjrzyj się moim ,,kategoriom" - też tematyczne, tylko inaczej. :)))
UsuńTaa, pies też człowiek... tylko inaczej ;)))
UsuńNo co... :)))
UsuńA nic... to zupełnie jak w tym dialogu o egzaminie na Prawo Jazdy...
Usuń- Czemu nie zdałaś egzaminu?
- Bo egzaminator się na mnie uwziął... on mi mówi, że raz przejechałam na czerwonym świetle i o mało nie zabiłam pieszego na pasach, ale przecież na wszystkie pozostałe skrzyżowania wjeżdżałam jak miałam zielone światło, a ten pieszy odskoczył i dzięki temu żyje... no, uwziął się na mnie... ;)
Chyba się poddaję... :)
UsuńJa po roku pisania bloga czuję się trochę rozczarowana, bo sądziłam i miałam nadzieję,że poznam więcej kobiet w podobnej do mnie sytuacji. Napisałam nawet post Rocznica, gdzie wyraziłam swoje frustracje. Zgaduję, że ta generacja rzadziej pisze bloga i zgadzam się z konkluzją o tym niby otwarciu się ludzi w blogach.Ja, na blogu lubię miec do czynienia z osobami, ktore czasami zamieszczają swoje i rodziny zdjęcia, tworzę sobie jakiś obraz tej osoby. Zdjecia zamieszczane co jakiś czas nie mogą być udawane, zwłaszcza, gdy się przedstawia jakieś realne sytuacje, ale to jest naturalne w przypadku pisania blogów rodzinnych, zyciu za granicą lub podrózniczych.
OdpowiedzUsuńNa blogu, to jak na randkach wirtualnych, gdzie bawiłam się przez parę miesięcy 7 lat temu. Można zmyślac i zamieszczac fałszywe zdjęcia, ale gdy się znajdzie wiernego i uwaznego czytelnika, to cała mistyfikacja jest łatwo odkryta.
Ja nie znoszę sztuczności i takiego edukacyjnego nadęcia,i marnej niedojrzałej formy, ekshibicjonizm objawiany przez jakąś interesującą osobowość nawet lubię, bo sama to chętnie stosuję,szczególnie w komentarzach. Dla mnie blog miał być pamietnikiem terapeutycznym i dlatego często przemycam takie osobiste historie. Uwielbiam sobie przypominać różne takie doświadczenia z zycia, a niektóre blogi są pełne takiej nostalgii. Wtedy jasno widzę, jakie ciekawe zycie miałam i nadal mam. Pisanie komentarzy jest dla mnie bardzo miłe wtedy, mogę się podzielić swoją radością. W ciągu roku poznałam wspaniałe osoby, z wieloma wymieniłam prywatne listy i pewnie w Polsce z niektorymi się spotkam,do siebie też zapraszalam i nie było to czcze tylko zaproszenie. I lubię tez, gdy odpowiada sie na komentarz, jesli tego wymaga zamieszczona tresc, tworzy się jakąś więź.
Korzystając z okazji, poproszę o zapisanie mnie do swojego grona, mam już u ciebie paru znajomych i z przyjemnością chcialabym nadal uczestniczyc w tej wymianie myśli. Pozwolę też sobie zamieścić mój apel, ze ja na blogu szukam kobiet w średnim wieku, ktore w tym własnie czasie wyszły za mąż za obcokrajowca, zamieszkały za granicą, zostawiły w kraju dosyć satysfakcjonujące życie, dorosłe dzieci i jak się z tym czują? Pozdrawiam z Langwedocji.
Ardiola, Ty dobrze wiesz, że akurat w Twoim przypadku trafiła kosa na kamień /czytaj: trafiła asertywna babka na asertywnego faceta/, co kończy się iskrzeniem, niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu.
UsuńAle jak już wyżej napisałem Belli - blogi nie są po to, aby sobie wzajemnie słodzić, nie są też po to, aby się cały czas ze sobą kłócić, nawet wtedy, gdy trafią na siebie dwa odmienne charaktery i światopoglądy.
Szanuję Twój sposób blogowania, chociaż jest on bardzo odmienny od mojego, niemniej myślę, że każde z nas może się czegoś wzajemnie nauczyć, a może nawet wzajemnie pomóc /choćby poprzez nawiązanie nowych blogowych znajomości dzięki wzajemnym odwiedzinom na blogach, o czym piszesz/.
Wiem, że mój sposób blogowania także niezbyt Ci odpowiada, a zwłaszcza mój asertywny sposób komentowania. Cóż nam pozostaje?
Chyba to, co lekarze doradzają w przypadku przewlekłego kataru, a więc "przyzwyczaić się i polubić", bo i tak będziemy w jakimś stopniu na siebie skazani, choćby przez odwiedziny na tych samych zaprzyjaźnionych blogach /a jest kilka takich/.
Pozdrawiam z Polski.
Zgadzam się z Bellatrix,z końcowką komentarza:że zamknąc blog,to jakby nie dostac "świeżej" wody...jest tu dużo prawdy.
OdpowiedzUsuńZ reguły po jakimś czasie zostają stali komentatorzy,jest taki swoisty "klub" dyskusyjny,tacy sami swoi,potem dochodzą i inni i też są ciekawe dyskusje.
Blog otwarty daje więcej możliwości ,by jeszcze kogoś poznawac ,kogoś kto ciekawie dyskutuje,przyłącza się do dyskusji,ma nawet inne spojrzenie...co podnosi atrakcyjnosc dyskusji poprzez komentarze,a poza tym poznajemy ciekawe blogi tych nowych ludzi...możemy i u nich zamienic się swoimi spostrzeżeniami.A i wiele się nauczyc i dowiedziec...
Pozdrawiam:)
Tu zgadzam się z Bellatrix.
Dziękuję najpiękniej. :) Czytałam swoją odpowiedź kilkakrotnie i już pomyślałam, ze namąciłam okrutnie... Cieszę się, że jednak mnie ktoś dobrze zrozumiał. Nie jest źle. ;)
Usuńbo tu jest taka mała pułapka ,w którą może Smurff sam wpaśc Bellatrix...haha.
UsuńSmurffa też czytam od dłuższego czasu i myślę,że troche sprowokował...Na pewno ma w zanadrzu pewne tematy "zamknięte",potem mu się znudzi zbyt wąskie grono bo zawsze chętnie witał kogoś fajnego,z ciekawym podejściem...bo dyskutowac raczej lubi,jak sama piszesz.
Ja trochę rozumiem Smurffa,ale wiem,że lubi On coś zawsze zmieniac...co jakiś czas.To tez kiedyś zmieni...(zobaczysz Smurffie,kula mi to powiedziała...:P)
Chyba masz rację, krakowianko. :))) Przypuszczam, że zamknięty blog, to będzie jak klatka dla orła... No to wtedy wrócimy na stare włości, kiedy wywlecze już te swoje ukryte tematy.
UsuńNo dobrze... jeśli chce - niech zamyka. Musimy, jako goście uszanować decyzję. Zdążyłam się z tym /z wielkimi -przyznam- oporami ;)/ pogodzić, a tu dopiero dyskusja rozgorzała na dobre...
Tematy zamknięte? Wystarczy przecież zablokować dostęp do konkretnej notatki. Po co zamykać wszystko? To całkowicie burzy ideę blogowania. Powtórzę po raz kolejny, blog jest dla ludzi, nie dla nas. Dla nas jest pamiętnik, dla ludzi blog, miejsce które pokazuje subiektywny punkt widzenia. To nie jest otwieranie się na ludzi, to pokazywanie ludziom świata w taki sposób w jaki my go widzimy. To jak czytanie książek, autor chce coś powiedzieć i jeśli to zrozumiemy w taki sposób w jaki on chciał to zauważymy ukryty sens.
UsuńWitaj, obywatelu w naszej dyskusji... szkoda, że autora nie ma jakoś..., ale jako znajoma jednego i drugiego - z OTWARTEGO /co by nie mówić, w innym przypadku nie byłoby takiej możliwości/ bloga, mogę Cię tu chyba przywitać, bo się cieszę z tej wizyty :))). Jak zwał, tak zwał..., ale ja upieram się przy swoich odczuciach. bo pojęcie otwartości na ludzi, jak widzę, traktuję jakoś .... szerzej..., a tematy zamknięte - podobnie do Ciebie.
UsuńWy - mężczyźni jednak jesteście realistami. Zobaczycie - to wiecie. I koniec kropka - nic dodać, nic ująć. My - kobiety - marzycielkami. Musimy ubrać, przystroić... /skądinąd dla Was, cholera.../ ;) Stąd różnica w rozumieniu niektórych zwrotów w jednakowy sposób... Smurff wie już, żem anioł blogowy..., to tak dlatego mam... ;)
Więc... pozwolicie mi myśleć po swojemu, co? ;)))
Smurffie, Ty mnie pewnie niedługo stąd wyrzucisz na zbity... no dobra... na łeb, na szyję. :)))))))))))
Crackie, Bellatrix i Zniesmaczony, czy Wam się wydaje, że jak blog jest zamknięty, to towarzystwo "udusi się we własnym sosie", bo "nie ma dopływu świeżego powietrza"?
UsuńZaprawdę powiadam Wam: stokroć wolę dwóch komentujących piszących szczerze, z sensem i na temat niż dwustu komentujących piszących nieszczerze, bez sensu i nie na temat. A ponieważ kilka razy blogując jeszcze na Onecie miałem wyróżnione posty i co za tym idzie "nalot szarańczy" więc dobrze wiem o czym piszę.
I nie chrzańcie mi już o "otwieraniu się na nowych ludzi", itp., bo już dość naczytałem się bzdur i inwektyw pisanych na różnych blogach, abym nie miał wyrobionego zdania na ten temat. Oczywiście nie wszyscy "nowi" są własnie tacy, ale jest ich wystarczająco dużo, abym na myśl o "zamykaniu się na nowych ludzi" nie miał wyrzutów sumienia :)
Chciałeś, to masz! ;))) A kto Ci każe mieć wyrzuty sumienia??? :))) Podjąłeś temacik, to dyskutujemy... no co... A udusisz się, udusisz we własnym sosie... hihi... A weź sobie kliknij opcję antyspamową, albo moderację komentarzy /ażżżbym się zdenerwowała!!!/. Do mnie tam nie przyłażą jakoś, choć też byłam w sytuacji, że wp polecała mój blog ;P
UsuńNo, dyskutujemy, jakżeby inaczej ;)
UsuńNie chcę się powtarzać, ale chyba inaczej widzimy kwestię "otwierania się na ludzi", a co za tym idzie - także kwestię otwierania się przed ludźmi na blogach. Powiem tylko tyle, że opcja antyspamowa wywołuje u mnie furię /cholera mnie bierze, jak mam wpalcować jakieś litery-robaki, których dokładnie nie widzę/, natomiast moderowanie komentarzy powoduje zastój na blogu, bo wtedy już sobie np. z Kanalią u mnie na blogu tak łatwo nie pogadasz, dopóki łaskawie nie zatwierdzę Waszych komentarzy - czyli niewątpliwie jest to także pewne utrudnienie.
Ale ja tam mówiłam o blogach przede wszystkim... :) Gdybym zaczęła wyjaśniać znaczenie omawianego tu zwrotu w całym jego szerokim zakresie, to matko jedyna... Miejsca by brakło... a ile czasu, a ja do pracy chodzę, wnusi pilnuję, gotuję, sprzątam, piorę... :) Widzisz sam, jak się rozgadam, to końca nie ma... Ograniczałam się.
UsuńUfff, nie będzie wpisywania robaczków... :)))) Nie cierpię antyspamu., ani moderacji... Żartowałam. :))))
Oj, Smurff, dobrze jest, jak jest. :)
No! I dalej tak trzymać! :)
Usuń:) Pewnie. :)
UsuńWolność Tomku w swoim domku.Jesli nie chcę mieć drzwi otwartych dla wszystkich wcale nie oznacza ze się ktos nie otwiera na innych.Otwiera się ale nie do wszystkich.Znając smurfa decyzji nie zmieni.Nic na siłę.Sa ludzie ktorzy swoje otwieranie się na ludzi zaczynają od miejszej ilosci ludzi.W osobistych i waznych dla większoscit sprawach ńie ot hurt odbiorców chodzi.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Zamykanie bloga wcale nie oznacza, że zamykam się na ludzi. Równie dobrze mogę się wówczas przed nimi bardziej otwierać, o czym już napisałem w poście.
UsuńTrzeba po prostu byc, na ile sie da, SOBA i na publicznym i tym zamknietym blogu...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
To jest warunek sine qua non, La Vie :)
UsuńSerdeczności :)
dla mnie to raczej zamykanie się przed ludźmi z różnych powodów np.:
OdpowiedzUsuń- brak możliwości innego kontaktu,
- brak odwagi wypowiadania swojego zdania, szczególnie przed publicznością,
- sprawdzanie swoich możliwości i poznawanie reakcji innych,
- próba zaczynania czegoś od nowa z miejsca w którym się popsuło...wirtualne cofnięcie czasu
- itp..itd
blogowanie rzadko prowadzi do realnych znajomości co jest dowodem jakiegoś wewnętrznego zamknięcia czasem nawet zakłamania...czy blog zamknięty czy otwarty nie ma żadnego znaczenia ale może łatwiej pisać o sobie do osób które w jakiś sposób się zna i darzy zaufaniem a to miłe uczucie być obdarowanym zaufaniem :) Paaa:)
W zasadzie nie zgadzam się z niczym, co napisałaś, może częściowo tylko z jednym Twoim stwierdzeniem: "czy blog zamknięty czy otwarty nie ma żadnego znaczenia ale może łatwiej pisać o sobie do osób które w jakiś sposób się zna i darzy zaufaniem", ale z tym, że "to miłe uczucie być obdarowanym zaufaniem" już nie, bo nie zawsze jest to miłe, czasem bywa też krępujące, wiem co piszę, bo już tak miałem - ale to już temat na całkiem inny post, który być może kiedyś napiszę. Paaa :)
UsuńZa konia podziękuję, a odpowiedzi chętnie udzielę ;)
OdpowiedzUsuń"Otwieranie się na ludzi" moim zdaniem ma wiele płaszczyzn. Taki autor piszący opowiadania fantasy, którego imienia nawet nie znamy, szczegółów z życia również, ani nic kompletnie, nawet skąd pochodzi - on też otwiera się na ludzi. Bo to, co zrodziło się w jego głowie, co mógł przelać na papier i schować do szuflady, postanowił opublikować. I obojętne jest, czy znamy jego imię czy nie. On oddaje w pewnym sensie te prace do oceny komentujących, więc dla niego jak najbardziej może być to "otworzenie się na ludzi" - oczywiście w pewnym sensie.
Inny rodzaj "otwierania się na ludzi" to przede wszystkim słuchanie ich, tudzież czytanie. Wchodzenie z ludźmi w pewne interakcje, nawet wirtualne. Za takiego autora uważam Ciebie, co pokazuje właśnie ten wpis. Ktoś Ci napisał komentarz, odpisałeś publicznie. A nawet jak tego nie robisz, to odpisujesz w komentarzach czy w wiadomości prywatnej, ale robisz to zawsze, przynajmniej ze stałymi Twoimi czytelnikami, więc uważam, że jak najbardziej jesteś otwarty na ludzi i taki pozostaniesz nawet po zamknięciu bloga dla szerszego grona internautów.
Co do blogowej zmienności, ja chyba też przez taką przeszedłem, ale uważam to za proces jak najbardziej naturalny. Człowiek jest podatny na "szlifowanie" przez otoczenie, w jakim się znajduje. To potem po nim widać, w większym lub mniejszym stopniu. Jeśli czytasz bloga autora, który siedzi na tyłku otoczony tymi samymi ludźmi od lat - niekoniecznie musisz się spodziewać po nim zmian. Jeśli jest to blog podróżniczy, a nawet nie, chrzanić blogi podróżnicze - jeśli to jest blog studenta wyjeżdżającego z Krakowa na studia do Szczecina, czy zmieniającego chociażby uczelnie w tym samym mieście, zmiany będą konieczne, nawet jeśli tylko w ułamku procenta. I taka metamorfoza też jest jak najbardziej "otworzeniem się", bo przecież skoro się zmienił, może to pokazać, nie musi udawać kogoś, kim już nie jest, bo to wtedy będzie kłamstwo.
"Otwieranie się na ludzi" to także - i przede wszystkim - zgaszenie komputera i życie życiem, bo w internecie nigdy nie da się "otworzyć" tak jak w realu ;)
I ja właśnie, by nie popaść w emocjonalny ekshibicjonizm, postanowiłem zrezygnować z blogowania na dobre, choć blogi wciąż czytam. Uchyliłem "rąbka" siebie w pierwszej notce na nowej odsłonie bloga (chyba nie zdążyłeś tego przeczytać) i zauważyłem, że czytelnicy zaczęli do mnie podchodzić z pewnym dystansem, tak jak nie byłbym to ja. Ale to byłem ja i chciałem się tym podzielić, bo nigdy o tym nie pisałem. Blogi mają to do siebie, że czytelnik może fałszywie ułożyć sobie obraz autora w głowie - i to nie z winy autora. Przecież jeden autor na jednym ze swoich blogów może pisać o filozoficznych sprawach, o życiu, przez co wyobrażamy go sobie jako sędziwego dorosłego, spokojnego, poważnego i ułożonego. Na drugim blogu ten sam autor będzie pisał o rubasznych sprawach rubasznym językiem - i jest ok.
Ja, żeby nie uchodzić właśnie za podejrzanego typka, co to się zmienia jak wiatr zawieje - usunąłem się z listy autorów blogosfery. Tak będzie łatwiej, dla wszystkich. A z prywatnego życia nie będę się tłumaczył, niektórzy mogą nie zrozumieć, w niektóre rzeczy niektórym ludziom nawet w życiu realnym ciężko będzie uwierzyć i się przyzwyczaić.
Może jeśli uda mi się zrealizować moją podróż po Chinach, która zbliża się wielkimi krokami, to założę mini stronę z poradami dla podróżników, z własnym refleksjami na temat danych miejsc... Ale to już nie to co kiedyś, bo formuła mojego bloga, gdzie pisałem o sobie, swoim życiu i staraniach dotarcia do celów, wyczerpała się, bo nie mogę się odkryć przed ludźmi bardziej. A teraz nie mam o czym innym pisać, bo sam jakby od nowa poznaję siebie i przechodzę przez ważny dla mnie etap życia, nic poza tym się raczej nie dzieje. To o czym mam, za przeproszeniem, ględzić? Lepiej nie pisać wcale ;)
Ale czytać czytam, więc domagam się hasła na Twojego bloga. Mail do mnie posiadasz :)
Pozdrawiam.
Witaj Kamilu, dziękuję Ci za obszerną odpowiedź.
UsuńWidzę, że sprawę "otwierania się przed ludźmi" rozumiesz podobnie jak ja, toteż nie będziemy w tej kwestii "kruszyć kopii" ;)
Szkoda, że nie zdążyłem przeczytać tamtego Twojego posta, tym samym umknął mi pewien istotny fragment puzzla, który z pewnością składa się na Twoją osobowość. Nie twierdzę, że czytając tamten post poznałbym Cię dogłębnie, ale być może poznałbym inną stronę Twojej osobowości, o której do tej pory mam blade pojęcie.
Twoje blogowanie jest wyłącznie Twoją sprawą. Chcesz to prowadzisz bloga, nie chcesz, to nie prowadzisz. Ani mi w głowie powiedzieć, że nie prowadząc bloga zamykasz się przed ludźmi. Tym bardziej skoro nadal krążysz po zaprzyjaźnionych blogach i wciąż aktywnie komentujesz.
Myślę, że nadal pozostaniemy w kontakcie, bez względu na to, czy będziesz blogował i czy ja zamknę tego bloga, czy też nie /a na razie raczej nie będę zamykał/.
Pozdrawiam :)
Pora chyba podsumować dyskusję. Dyrektora tegoż miejsca chwilowo niet, więc zrobię to tylko ze swojej /aniołowej, co by nie było ;)/ strony, może mi wielkodusznie wybaczy. :) Niewątpliwie pojęcie otwierania się na ludzi każdy z nas pojmuje nieco inaczej. I to chyba dociera do każdego z nas. Myślę, Smurff, że najważniejszą rzeczą jest, by do blogów /a także do ich prowadzących/ podchodzić z dystansem, najlepiej... pozytywnym. :) /no tylko patrzeć, jak mi tu wysmaruje Smurff notkę co to znaczy dystans pozytywny... :))))/ Wyjaśniam, co to dla mnie oznacza - to taki, który nie odkrywa autora do dna, ale też nie zakłada z góry, że cokolwiek napisze, będzie źle zrozumiane, wyśmiane, czy skrytykowane. A nawet jeśli tak się dzieje /bo czasem się tak zdarza przecież/ to jeśli w założeniu przyjmiemy fakt, że tak może się zdarzyć, to i nic nas takiego w razie czego nie zaskoczy. I znaczy to też to, że mamy prawo pisać na własnych blogach to, co i jak uważamy, dlatego też i pozytywny dystans komentujących jest wskazany. Czyli taki, by nie u siebie zachować się godnie i z kulturą. I dalej...
OdpowiedzUsuńNie warto /ale to oczywiście MOJE zdanie/ zakładać blogów, by je potem zamknąć. Rzadko się spotyka blog, który jest pisany ,,dla siebie". Bo po co komu blog bez ludzi/poza zaproszoną garstką z kluczykami w zakładkach, które coraz bardziej wkurzają, nawiasem mówiąc/? Bo ilu ich zaprosisz... 10? 20?
A jeśli pozostaje otwarty, to czyż nie jest to właśnie otwieraniem się na nich? Na ich komentarze, na czasem odmienne zdanie, na emocje, czy chociażby na same wizyty? Wielu jest takich, którzy nie komentują. Czytają, jak teraz będzie czynił np. wyżej komentujący Kamil Joven.
Przecież odczuwamy, czytając. Wczuwamy się, często współczujemy, a zdarza się, że i podziwiamy. Zgadzamy się lub nie. Lubimy lub nie. Przyjaźnimy się lub nie. To co to jest według Ciebie, sir, jeśli nie otwartość na ludzi /empatia, mówiąc bardziej elegancko/? Zaryzykowałam to stwierdzenie, ciekawe, czy będziesz w stanie się z nim zgodzić... :) Pewnie nie... :)
Człowiek spotyka tu różne osoby. Ale dla mnie jest pewne, że każą z nich spotykamy nie do końca przypadkowo, bo przypadków na świecie po prostu nie ma... ale to już byłoby zupełnie nowym wątkiem do dyskusji /nawet zaczepnie - światopoglądowej miejscami/, dlatego nie będę dziś tego zdania dalej rozwijać. :)
Pozostaje mi, Smurffie, poczekać na ten magiczny kluczyk i obiecuję, że nie będę się każdorazowo wkurzać, a każę zapamiętać go w systemie i kwita. I tak nikt poza mną nie korzysta z mojego laptopa. :) Przyjdę, bo lubię, chcę, bo cenię autora i w tym miejscu - dziękuję za tę ciekawą dyskusję i uwagę, jaką skierowałeś na moje słowa. To cieszy, że ktoś UWAŻNIE je czyta. :)
Pozdrawiam, jak zawsze pięknie Ciebie i Twoich gości również. :)
Zawsze staram się czytać uważnie pozostawione tutaj komentarze, to wynika z mojego blogowego credo, o którym wspomniałem w mojej wcześniejszej odpowiedzi na Twój komentarz :)
UsuńBardzo mi miło. :) Dziękuję za wspaniałą dyskusję, Smurff. Miałam z tym trochę pracy, ale i fajnych emocji, a przecież też o to chodzi. :)
UsuńCieszy mnie to :)
UsuńMyślałem, że być może trochę się nafochasz za tę moją "pracę domową", ale widzę, że niepotrzebnie się tego obawiałem :)
A po co tu fochy...? Nie focham się na nikogo. Odmienne zdania, to okazja do rozwoju, a dyskusja - do poznawania.
UsuńSmurff, ilu jest ludzi na świecie, tyle tu można by naczytać odmiennych zdań na ten jeden temat. Dam Ci choćby taki przykład: Zobacz, jak policja zbiera dowody w sprawie wypadku od świadków. Prawda jest przecież jedna, a relacje każdego się różnią i co więcej każdy z nich upiera się, ze mówi prawdę. Tu tak samo. :)
No i dobrze, że właśnie tak jest. Gdyby wszyscy ludzie byli całkowicie zgodni ze sobą, świat byłby nudny ;)
UsuńMasz rację. A nic gorszego od nudy nie ma chyba na świecie. Lubię ludzi, Smurffie... Tak z założenia. I nawet, jeśli mają odmienne poglądy, potrafię to uszanować. Uczę się ich, poznaję i to jest naprawdę wspaniała rzecz, kiedy odkrywam kogoś powolutku... :) Ludzie to skarbnice, nie tylko wiedzy... zapewniam. Z pewnością więc nuda nam nie grozi.:)
UsuńMam jota w jotę to samo zdanie :)
UsuńNo... nie mów? :)))) To chyba pierwszy raz... haha..
UsuńWszystko kiedyś jest po raz pierwszy ;)
UsuńNie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. ;)))
UsuńCzytając powyższe,spokojnie sobie poczekam,jak Autor bedzie tego bloga prowadził,jakie tematy...może bedzie Ok?A jak nie będzie to ja tu już swoje zdanie "odpowiednio" zaznaczę...:P
OdpowiedzUsuń(czytaj: wejdę w polemikę :P)
Zobaczymy,poczekamy na rozwój wypadków...:)
czyli nagle poszukiwanie definicji frazy "otwieranie się na ludzi" zamieniło się w spekulacje na temat blogowych planów Smurff'a... tak bywa nieraz w postpostowytch dyskusjach...
Usuń@Makowa... co dla Ciebie jest "rzadko"?... mnie się, na ten przykład zdarzyło nieco osób poznać w realu /rekordem jest moja CR, z którą nasz pierwszy kontakt nastąpił w blogosferze/... dodajmy do tego różne luźne grupki, które urządzają sobie zloty...
ja myślę, że nie ma co tworzyć specjalnej pierdologii na temat owej "rzadkości"... owszem, są ludzie, którym tego rodzaj kontakt /via blog/ zupełnie wystarcza i nie mają ciągu na kontakty realne... ale podstawową sprawą jest chyba logistyka takiego ewentualnego spotkania, determinowana przez realia... nasze życie bieżące czasem nie pozwala na spotkanie się z dobrym kumplem z drugiego końca dzielnicy, to co dopiero z osobą poznaną przez bloga mieszkającą na drugim końcu Polski...
pozdrawiać :))...
dlatego nie mówię, że nie występuje, tylko twierdzę że rzadko....to pogratulować Piotrze, że możesz nawiązywać kontakty realne i jedynym problemem jest odległość ...ciekawe, bo partnerki najczęściej są zazdrosne i podejrzliwe co do znajomości internetowych, może właśnie przez tą otwartość lubią zamykać ten świat :) pozdrówka :))
Usuńhej Piotr!...jakich Ty tu spekulacji się doszukujesz?...no sorry...:P))
UsuńJa jestem otwarta na NOWE Smurffa,jedynie z ciekawości sobie poczekam,żeby zobaczyc,czy to NOWE,bedzie ciekawe,bo lubię blog Smurffa i przyznam się,że mam jednak sentyment do tego onetowego,jako najciekawszego....co nie ucieszy Smurffa,ale ja na starośc robię sie sentymentalna...:P)))
Na onetowym blogu było więcej dyskusji...jakoś tak to postrzegam...
Spekulacje...aleś wymyślił...dobre sobie,:P)))Nazwijmy to dyskusją za drzwiami,w kuluarach,póki Gospodarz nie ukaże się i wejdzie...:P
zazdrość to choroba...
UsuńCrackie, masz prawo do swojej opinii, której jednak nie podzielam. O ile w ogóle można mówić o jakiejś rzeczowej autokrytyce, to moim zdaniem na tym blogu poruszyłem więcej ciekawych tematów niż na moim onetowym blogu /oceniając per saldo/, natomiast jakość i poziom dyskusji moim zdaniem nie zależy od bloga, tylko od uczestników, jacy biorą udział w tej dyskusji. Gdyby było jak piszesz, to jakość np. piwa powinna zależeć od butelki, a nie od samego piwa :)
Usuń@pkanalia - Oj, no w nic się nie zamieniło... napisałam już co dla mnie znaczy to określenie... pkanalio kochana/y. ;))) To chęć i gotowość poznawania nowych ludzi, nie uprzedzanie się do nich, nawiązywanie nowych kontaktów, itp, itd. /Uprzedzam - mogę tak bez końca.../ Dlatego jasne jest dla mnie powiązanie tego zwrotu z blogiem /zwłaszcza otwartym/, bo tu nie komputery siedzą przecie, a my - z krwi i kości... ludzie. Nie wiem więc, co Cię tak zdziwiło. :) No jak babcię... facetem by musisz..., bo to zgoła inne jakieś stworzenia. :))))) Spekulacje pozostałe wynikły mimochodem..., przyznaję ;) Ale my tak z miłości do bliźniego /sir Smurffa w tym przypadku/... naprawdę i z troski o niego. :))) Przyznam też, ze spodziewałam się odpowiedzi pod swoim komentarzem - wyżej nieco, bo nawiązać pozwoliłam sobie, do Twoich słów z drugiego komentarza. :)
OdpowiedzUsuńZnalazłam coś i bardzo proszę... cytuję:
OdpowiedzUsuń,,Jeśli jesteś osobą otwartą, to nie stawiasz barier między sobą a ludźmi, między sobą a doświadczeniem, między sobą a poznaniem świata.
Pozostając zamkniętym na nowe przeżycia ograniczasz możliwość własnego rozwoju."
To cytat z materiału szkoleniowego na temat dokładnie taki, jak pytanie tytułowe.
Widzę, że ciekawa dyskusja się tutaj rozwinęła :)
OdpowiedzUsuńNa razie przebywam na urlopie, w miejscu z utrudnionym dostępem do Sieci /no cóż, mamy wakacje, więc chyba mi wolno? :P/, stąd moje przedłużające się milczenie.
Jak już stamtąd powrócę, wtedy z pewnością zabiorę głos w tej dyskusji, żeby nie było, że najpierw rzuciłem temat, a potem pierzchnąłem gdzie pieprz rośnie ;)
A tymczasem dziękuję wszystkim dyskutantom za to, że chcieli wziąć udział w dyskusji i gorąco wszystkich pozdrawiam, a zwłaszcza Bellatrix, która, jak widzę, pod moją nieobecność całkiem dobrowolnie zgodziła się pełnić honory Pani Domu :)
O matko... nareszcie... :))) Masz szczęście, że nie narzekasz, że się tu szarogęszę..., bo miałam zamiar dusić w razie co. /Tak naprawdę i poważnie, to bardzo przepraszam Sir... za to rządzenie, ale widzę, że się mocno nie gniewasz. :)/ Jak wrócisz... a Ty tak sobie długo na tym urlopie masz zamiar przebywać? Nie za dobrze Ci, kiedy ja muszę w upałach lepić te swoje anioły? I obok piec włączony na 1200 stopni... masakra. :) Zazdroszczę wolnego, niestety wykorzystałam już swój na opiekę nad wnusią... W efekcie po urlopie miałam ochotę... pójść na urlop. ;)
UsuńPozdrawiam z uśmiechem. ;)))
Właściwie to z grubsza zgadzam się ze wszystkim co napisałeś:)
UsuńAle żeby tak zaraz blog na cztery spusty zamykać?:):):)
hurghada35.bloog.pl
Nie masz za co przepraszać Bella, "wywołałem wilka z lasu", więc nic dziwnego, że próbujesz go przepędzić ;)
UsuńZresztą zadałem Ci teraz "pracę domową" i jestem bardzo ciekaw, jak się do niej ustosunkujesz :)
Hurghada, może jednak nie będę zamykał, rozmyśliłem się :)
UsuńTo cieszę się dziś podwójnie. :)
UsuńJa też :)
UsuńI także dziękuję Ci za tę ciekawą dyskusję :)
:)
UsuńWitam, zajrzałam tu przypadkowo, po linku od dr Bruneta. Zaciekawił mnie temat. Bo jednak widać, że każdy trochę inaczej rozumie "otwieranie się na ludzi". A przy tym, czy to jest naprawdę ważne? I czy ma to coś wspólnego z formułą pisania bloga?
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam, że blog pisze się dla osób nieznanych, bo ze znajomymi czy rodziną można przecież utrzymywać kontakty prywatne. Dziwią mnie blogi, na których dyskutują ze sobą znajomi lub nawet rodzina.
Jeżeli ktoś zaczyna pisać blog na hasło dla osób poznanych w sieci, to oznacza, że przenosi te znajomości do sfery prywatnej.
To jest problem i dla tego blogera, i dla tych osób poznanych w sieci, gdyż w jakiejś mierze zostają one zawłaszczone, umieszczone w jakiejś quasi-sekcie. Te osoby znajdują się wtedy w konflikcie lojalności wobec innych osób poznanych w sieci, gdyż one już mu nie mogą ufać, ponieważ znajomi w sieci podzielili się na lepszych i gorszych. Z doświadczenia, nawet nie tyle blogów zamkniętych, ale blogerów, którzy obok znajomości otwartych na blogu, prowadzili również prywatne kontakty mailowe, zaobserwowałam, że zazwyczaj prowadzi to do intryg i kwasów. Sama widziałam, jak pewna blogerka, gdy napisałam o niej nieprzychylny komentarz na pewnym blogu, mailami zawiadomiła swoje TWA i osoby, które wcześniej nigdy na danym blogu nie dodawały komentarzy, dawały mi odpór. To samo widziałam nie jeden raz, wystarczyło, że ktoś się nie zgodził z tekstem blogera, żeby napadło na niego ileś osób. Ale nierówność, uprzywilejowywanie zawsze prowadzi do takich sytuacji. Tak więc osoby uczestniczące w zamkniętym kółku muszą sobie zdawać sprawę, że ich status w sieci ulegnie zmianie.
Z tego powodu nigdy nie ubiegałam się o udział w takich zamkniętych TWA i raczej unikałam kontaktów z uczestnikami TWA.
Pozdrawiam
Nie bardzo rozumiem MD, dlaczego zamknięte blogi automatycznie utożsamiasz z TWA?
UsuńAbsolutnie nie podzielam tej opinii, toteż siłą rzeczy nie zgadzam się z tym, co napisałaś.
Pozdrawiam.
Witaj. :) Jeśli interesuje Cię temat słownej agresji - zapraszam.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że ww. temat mnie interesuje, ale chyba się trochę spóźniłem :)
UsuńOdrobinkę tylko. Zawsze możesz napisać swoje zdanie, tylko w podsumowaniu już o tym nie napiszę. ;) Temat zawsze aktualny.
UsuńA miecza... nie wyciągałam, Smurff. :)
UsuńDobra, postaram się coś o tym napisać u Ciebie.
UsuńA miecz... był oczywiście tylko taką "przenośnią literacką" ;)
Przenośnia, przenośnią, a chciałeś, abym zginęła... ;)))
UsuńNo pewnie... ale niekoniecznie od miecza! ;)
UsuńTeraz Cię mam - kończ, jak zacząłeś... więc od czego? :))))))))
UsuńOd moich ciętych ripost ma się rozumieć ;)))
UsuńCięto - przyjaznych... ;) Uwielbiam je. I nic, a nic się nie boję. :)))
Usuń"Cięte" - bo siłą rzeczy się z mieczem kojarzy ;)
UsuńCięto - przyjaznych. Utrzymuję. :)
UsuńMówił Ci już ktoś, że jesteś strasznie uparta??? ;)
UsuńNieee... ;))) Ja? Uparta? A gdzież tam... Aniołek ze mnie, że hej... ;)
UsuńUparty Aniołek... ;)
UsuńI uparty Smurff. :)))
Usuń