Reprezentacja naszych siatkarzy po triumfie w Lidze Światowej, lipiec 2012 rok.
O tym, że drużyna naszych siatkarzy ma w sobie wielki potencjał mówiło się co najmniej od 10 lat.
Co z tego skoro w meczach o najwyższą stawkę nasi reprezentanci wychodzili na boisko spięci i zestresowani. W ich oczach już na początku ważnych spotkań z takimi markowymi drużynami jak Brazylia czy Włochy widać było lęk zmieszany z dużym respektem dla przeciwnika. Wprawdzie nasi siatkarze za każdym razem obiecywali kibicom walkę o zwycięstwo, ale tak naprawdę już od początku takich spotkań psychicznie nastawieni byli się na porażkę, co było widać na boisku.
W efekcie nie były to z reguły mecze o zwycięstwo, lecz o w miarę honorową porażkę, co zresztą z reguły im się udawało. Tak było za czasów gdy naszą reprezentację prowadzili polscy trenerzy - Ireneusz Mazur, Ryszard Bosek, Waldemar Wspaniały i Stanisław Gościniak.
Podobnie było także później, gdy trenerem został Raul Lozano, a później Daniel Castellani.
Chłopcy grali i walczyli, ale w walce o najwyższe laury na ogół ponosili porażki.
Tak było aż do 2011 roku, gdy trenerem naszej reprezentacji został Andrea Anastazi.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOAcWpwWKllXgLt76jD0wi2u8uH8zyr8xlpuBMWOzHfn9sutkevuJfRFXNGT6QlHQ-F_aD0VU3zvLeeQWBjwtthTGC40NiUfGKQSrS65wFPhbTSaMU705rt9u6NdXyXyu7U7eRIPM7tFc/s1600/b08f5c4eb36b2ca55588b2166960ba52%252C9%252C1.jpg
Andrea Anastazi - zdjęcie z adresu jw.
Wielki sukces Włocha polega na tym, że odmienił tę drużynę mentalnie. Teraz mają oni mentalność zwycięzców, przestali grać o honorowe porażki, a zaczęli grać o zwycięstwa.
Nie wiem jak Andrea Anastazi tego dokonał, ale dokonał i chwała Mu za to.
Dzięki temu od pewnego czasu z wielką satysfakcją oglądam zespół, który za każdym razem dąży do zwycięstwa, bez oglądania się na klasę przeciwnika. Było to także widać w niedzielnym meczu z Włochami, zwłaszcza w najbardziej zażartym trzecim secie, gdzie aż do stanu 13:12 dla Włochów była walka "punkt za punkt" i gdzie aż do tego momentu zanosiło się w końcówce seta na grę na przewagi. Ale od tego stanu nasi chłopcy wreszcie przełamili zażartą włoską obronę dzięki czemu udało im się wygrać tego seta 25:23.
Czwarty set, który okazał się ostatnim, był już w zasadzie "grą do jednej bramki". Załamani Włosi popełniali błąd za błędem i nie stawiali już większego oporu, dzięki czemu nasi wygrali tego seta 25:14 i cały mecz 3:1.
Muszę też przyznać, że od pewnego czasu jestem pełen podziwu dla odporności psychicznej naszych chłopaków, ale jak ma się za trenera taką oazę spokoju jak Andrea Anastazi, to chyba przychodzi to niemal automatycznie ;)
Nasza drużyna obecnie stanowi monolit, w którym trudno o jakieś słabe punkty.
Chłopaki bardzo poprawili odbiór zagrywki i grę kombinacyjną przy siatce, co wcześniej było dość słabym punktem naszej reprezentacji. Teraz takich słabych punktów praktycznie nie ma, a gdy się patrzy na to, co prezentują nasi gracze, nieraz same ręce składają się do oklasków.
Jestem pewien, że z taką grą i z taką odpornością psychiczną stać naszych na walkę o najwyższe cele, z mistrzostwem olimpijskim włącznie.
Czego im zresztą serdecznie życzę, bo powiedzmy sobie szczerze - 36 lat oczekiwania na powtórzenie sukcesu drużyny Huberta Wagnera to jest naprawdę szmat czasu i dlatego taki długi okres powinien wystarczyć nawet dla najbardziej cierpliwych kibiców ;)
Z uwagi na powyższe gorąco zapraszam wszystkich zainteresowanych siatkówką do trzymania kciuków za naszych siatkarzy, bo bez wątpienia są tego warci.
I podobnie jak Bartosz Kurek chcę wszystkich zapewnić, że bez względu na ostateczny wynik naszej drużyny - będzie się działo!
trzymam kciuki, kibicuję życzliwie, dobra siatkóweczka nie jest zła... ale szczytowanie to ja przeżyję 5 sierpnia, bo walczy Karolina Michalczuk... bardzo utytułowana zawodniczka, zaś na pierwszy ogień ma jeszcze bardziej utytułowaną... to może być naprawdę ciekawa walka /obie dziewczyny planują zakończyć kariery w Londynie/...
OdpowiedzUsuńco prawda boks "amatorski" po zmianie przepisów stracił swoją rangę ważności, stał się właściwie inną dyscypliną sportu w stosunku do boksu zawodowego, ale mimo wszystko boks to boks :))...
pozdrawiać :))...
Jak na razie nie mamy zbyt wielu powodów do radości, więc należy sobie życzyć, aby zarówno Karolina jak i nasi siatkarze dotarli jak najwyżej :)
UsuńPozdrawiać :)
nagle buchnęło wczoraj złotem... super...
Usuńtrochę szkoda, że Monika odpadła i została tylko Ania... trzymajmy kciuki, by wygrała z Carycą...
no, i za jakąś niecałą godzinę walczy Karolinka... trza iść po jakie piwo...
tak? :))...
niestety moja faworytka wdupcyła...
Usuńta trzecia runda... ech...
trza znowu iść po piwo...
spoko... upić się nie zamierzam... w końcu to tylko sport...
Siatkarze też dzisiaj dali ciała. Grali tak kiepsko jakby chcieli przegrać na własne życzenie. A może naprawdę chcieli? Ponoć była spora przebitka w zakładach bookmacherskich...
Usuńdziś przegrali. Powiem szczerze, że miałam obawy, że taki mecz jak dziś zagrają w ćwierćfinale, ale teraz niepokój mi schodzi. Gorszy dzień zwykle się zdarza. Wielu skreśli naszych po dzisiejszym meczu, ale ja bym tego nie robiła. Mówiłam, że Bułgaria to niebezpieczny rywal. Może zagrać fatalnie albo koncertowo. U nich nie ma przeciętnie czy średnio. Dziś zagrali świetnie, pomijając trzeci set. Nasi zbyt senni, mało walki, mało ofiarności i brak skuteczności. Sądzę, że odpoczną, trener poustawia wszystko i pokażą, co potrafią, a przynajmniej ciśnienie mediom zejdzie i wezmą sobie na wstrzymanie.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. W meczu z Włochami byli bardzo skoncentrowani, w meczu z Bułgarami wydaje się, że zabrakło koncentracji i determinacji. Mam nadzieję, że ta porażka nie będzie miała wpływu na dalsze losy naszej drużyny i nie trafimy od razu w ćwierćfinale na Rosję, której wciąż się obawiam, pomimo jej porażki z Brazylią.
Usuńja tu tak troche dyplomatycznie wejdę,bo nie za bardzo siatkówka mnie interesuje,kiedyś koszykówka NBA to dla mnie była poezja...
OdpowiedzUsuńNo ale do rzeczy :P....od razu widac,że jesteś fanem tej drużyny,widzisz doskonale ich przemiane mentalną,dzięki trenerowi.Dobry trener,w każdej dyscyplinie to jest połowa sukcesu...
Smurffik,a może Ty na jakiegoś komentatora do mediów?Widzę Cię obok Szaranowicza...byłoby dwóch moich ulubionych...:P
Owszem, lubię siatkówkę :)
UsuńAle na komentatora do mediów raczej się nie nadaję, nie mam zbyt dobrego głosu niestety ;)
A poza tym, jak widzę komentarze na forach internetowych, gdzie ludzie permanentnie wieszają psy na naszych komentatorach sportowych, tym bardziej mi się odechciewa ;)
no tak,rozumiem Twoje obawy...
UsuńPytanie:na kim internauci psów nie wieszają?Odpowiedź jest dośc trudna...P
Najważniejsze,że jest duży wybór dyscyplin sportowych i każdy coś dla siebie znajdzie...
Oj tam,nie narzekaj na głos,zawsze to możesz sobie kogel -mogel robic codziennie,z 7 jaj na przykład...:P))))
Pozdrowki:)
7 jaj nic nie pomoże - głos będę miał taki sam jak przedtem, a zbędne kalorie w biodra mi pójdą ;)
UsuńPozdrawiam :)
Ooo koszykówka NBA to i dla mnie była poezja :).Ile Ja nocek zarwałam,żeby emocjonować się oglądając moje ulubione drużyny.
OdpowiedzUsuńJa ich nie skreślę,przegrali ale trzeba o tym zapomnieć i przygotowywać się na dalsze mecze...Ja też przed meczem mówiłam,żeby nie bagatelizować Bułgarów.Mieli wczoraj gorszy dzień,ale wiarę mam,że wytrzymają do końca i wygrają :).
Wydaje mi się, że chłopaki nie mieli wystarczającej motywacji, a triumf w meczu z Włochami dodatkowo uśpił ich czujność.
UsuńMyślę, że jeszcze nie do końca pokazali co potrafią, oni dobrze wiedzą, że prawdziwy turniej zacznie się na etapie ćwierćfinałów, a teraz to jest tylko taka "gra wstępna" ;)
Jak by na to patrzyć, czy analizować to jednak tylko siatkarze od kilkunastu lat prawie nie opuszczają światowej ósemki. Stworzyli ciąg dobrych wyników. Można by to porównać tylko z "orłami Górskiego", którzy nieźle sobie radzili nawet gdy autora sukcesu już nie było wśród nich.
OdpowiedzUsuńNie tylko z "orłami Górskiego", zapomniałeś o złotej drużynie siatkarskiej Huberta Wagnera, która zanotowała pasmo sukcesów sporo większe niż swego czasu miały "orły"...
UsuńNo i zeżliła mnie ta "gra wstępna ".....
OdpowiedzUsuńDobra z Bułgarią przegraliśmy było minęło,no ale dzisiaj co to było.... :/Ja coś czułam,że tak się dziś mecz z Australią skończy,ale dalej wierzę,że będzie dobrze.Pozdrawiam :).
Diabli wiedzą, Robaczku.
UsuńNasi grają bardzo chimerycznie, z Włochami grali momentami koncertowo, dzisiaj z Australią - momentami beznadziejnie. Stać ich na wiele i mogą wygrać z każdym, ale /jak było dzisiaj widać/ mogą też z każdym przegrać.
Pozdróweczki :)
No diabli,diabli se grali i przegrali :/No kurde Smurffie jakoś tak na sercu przykro,smutno,ale przeczucia Nas nie myliły,że może tak to się skończyć.No cóż,szkoda.Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuń