Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 28 stycznia 2015

Bycie przyzwoitym - co to znaczy?

An-Ka opublikowała wczoraj post pt. "Przyzwoitość...".
Przeczytałem i zastanowiłem się, co tak naprawdę to słowo dla mnie oznacza. 
I szybko zrozumiałem jak ważne, akurat w przypadku tego słowa jest zastrzeżenie "dla mnie". Bo myślę, że dla każdego z nas określenie "przyzwoity człowiek" może oznaczać kogoś innego.

Autorka definiuje ową ludzką przyzwoitość w czterech krótkich punktach:

1. posiadanie zbioru zasad
2. wierność tym zasadom
3. liczenie się z innymi ludźmi
4. stawianie człowieka nad ideą.

Niby wszystko OK. Krótko, jasno i na temat. Ale czy nie nazbyt ogólnie, bez oglądania się na okoliczności? Obawiam się, że niestety, zbyt ogólnie. Wiadomo przecież, że diabeł, zazwyczaj ukryty jest w szczegółach. Pominę już rozpatrywanie przypadku, gdy dany człowiek został wychowany w odmiennym kręgu kulturowym. W takiej sytuacji nie ma mowy o ustaleniu, jakie zachowanie będzie przyzwoite, a jakie nie, gdyż normy moralno - etyczne społeczeństw pochodzących z odmiennych kręgów kulturowych wykazują zbyt daleko idące rozbieżności. 
Ale nawet jeśli weźmie się pod uwagę wyłącznie ludzi wychowanych w naszej rodzimej kulturze, sprawa wcale nie jest prosta. W grę wchodzi nasze indywidualne postrzeganie tego, co uważamy za przyzwoite zachowanie. Wszak jesteśmy różni i różnie postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość. Oczywiście w większości przypadków poszczególne sytuacje możemy oceniać w podobny sposób, ale po pierwsze, z reguły nie będziemy w tej ocenie jednomyślni, a po drugie - każdy z nas ma jednak nieco inne kryteria przyzwoitego postępowania, toteż zastosowanie wspólnego mianownika dla czegoś takiego jak przyzwoitość wydaje mi się mało realne.


73 komentarze:

  1. no właśnie, kto to taki? ja już swój komentarz napisałam, bo dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, a taki przyzwoity człowiek w piekło nie wskoczy bo jest zbyt przyzwoity, nie rozbije też głową muru bo przyzwoitość nie pozwoli mu go zniszczyć, nie rozwiąże trudnych spraw życiowych, bo przyzwoitość nie pozwoli mu nikogo skrzywdzić...
    niestety w życiu trzeba umieć podejmować decyzję i walić głową w mur w obronie własnych zasad, a przyzwoitość nie umie ich znaleźć i wychodzi mamałyja...przyzwoitość to taki stan w zawieszeniu, niezdecydowaniu, ja takiemu nie zaufam, prędzej zaufam diabłowi chociaż przyzwoitość nakazuje mi się z nim nie zadawać :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak, to znaczyłoby, że wg Ciebie określenie "przyzwoity" w naturalny sposób łączy się z takimi słowami jak "ostrożny", "zachowawczy", powściągliwy itp.
      A ja się pytam, czy przyzwoity człowiek nie może być jednocześnie rzutki, spontaniczny i przebojowy?
      Moim zdaniem - może, bo jedno drugiemu nie przeszkadza.

      Usuń
    2. może być taki ale ma granice, których nigdy nie przekroczy, to oznacza, że ani do piekła, ani do raju nie pójdzie za mną :) a ja się wybieram do raju nawet jeżeli trzeba będzie przejść przez piekło...dla tych którym wystarczy przyzwoicie żyć, to wystarczy, ale to nie jest to Naj! nie ten szczyt marzeń :)
      ja mówię że w obronie zasad i wartości nie wystarczy być przyzwoitym, rzutkim, spontanicznym i przebojowym, czasem trzeba być chamem, skurwysynem i nie wiem jaką inną kanalią, ale obronić to co jest dla siebie ważne, co wyznacza cel życia, co broni zasad i wartości...
      czy wojna ma cechy przyzwoitości? a jednak broni wartości Narodów

      Usuń
    3. W teorii tak to może wyglądać, ale w praktyce trudno jest to rozgraniczyć. Podam Ci przykład historycznej postaci, która wydaje się spełniać Twoje kryteria: Stepan Bandera.
      Dla Polaków to zwykły bandyta i morderca, dla Ukraińców bohater narodowy. Na pytanie "czy był przyzwoitym człowiekiem?" większość Ukraińców zapewne odpowie twierdząco, Polacy zaś zdecydowanie zaprzeczą. Chyba można w tym i w podobnych przypadkach przypomnieć znane powiedzenie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".

      Usuń
    4. nie lubię Ukraińców i nie interesują mnie ich bohaterowie
      jednak sam podałeś przykład że przyzwoitość nie jest cechą bohaterów i wszystkich Wielkich w historii,

      dlatego dla mnie przyzwoitość nie jest wartością, bo zależy od punktu siedzenia, albo przykleiła się do siedzenia.
      pa.

      Usuń
    5. Przyznam, że zaskoczyło mnie równanie przyzwoity=ciamajda życiowa. A sformułowanie "nie lubię Ukraińców" jest chyba mocno na wyrost. Ukraińcy są różni. Będzie wśród nich i ten od Bandery, będzie i ten, który uratował życie mojego dziadka. Polacy też nie wszyscy kradną niemieckie auta....Bardzo przykra wypowiedź

      Usuń
    6. A wojna ? cóż, ona nie zaczyna się od obronny, ona zaczyna się od ataku. Atak, napaść, chęc zawładnięcia - co w tym przyzwoitego ?

      Usuń
    7. @Makowa
      Przyzwoitość jest nudna? Trzeba być kanalią by bronic swoich zasad? Nie zgadzam się. Mam 38 lat, żyję na swoich zasadach (od zawsze) i nigdy nie musiałam być chamem by to osiągnąć.
      Wojna nie broni wartości tylko interes nielicznych, którzy potrafią zmanipulować masy - taka przyziemna prawda o wojenkach. To nic wzniosłego - to upadek wartości w praktyce.

      Mam wrażenie, ze pociąga Cię romans ze złem :) Rezultaty takie same, jak po romansie z "bydlakiem" - sińce i kac moralny...

      Przyzwoitość to bardzo przyziemna cecha naszego charakteru, to nie ona tworzy bohaterów ale to dzięki niej np. odnosimy portfel, który znajdujemy w sklepie :)
      Definicje przyzwoitości trudno stworzyć (taką, która wszystkich usatysfakcjonuje), jednak każdy z nas czuje, gdy ktoś jest nieprzyzwoity (nie mylić ze stwierdzeniem "wygląda nieprzyzwoicie", bo to kwestie powierzchowne, często nijak się odnoszące do cech charakteru).

      Usuń
    8. a ja chyba Makową rozumiem /ech, te lata praktyki z pokręconymi panienkami, które de facto NIE SĄ pokręcone/...
      sprawa jest prosta... masz zasady?... jesteś przyzwoity... ale tylko spróbuj mieć inne zasady, niż stado... ujujuj... masz przebęckowane...
      buziak Makowa :* :)...

      Usuń
    9. Makowa, mnie też się wydaje, że jednak przeholowałaś z tym definiowaniem przyzwoitości, za co dostałaś słusznie po uszach.
      No to teraz broń się, skoro sama to zaczęłaś, bo ja nie zamierzam nadstawiać za Ciebie karku :)

      Usuń
    10. Eee tam... ja myślę, że to tylko definicje i złe skojarzenia, tak trochę jak rozmowa " X: - dlaczego ty nie lubisz róż ? Y : - nie lubię , bo są takie brudno zielone i brzydko pachną przy gotowaniu" - a jak się dogadać to wychodzi , że ta róza to brukselka:)

      Usuń
    11. wiem że starasz się być przyzwoitym facetem Smurffie i nie chcesz narażać się płci Pięknej dlatego napisałeś ten niskolotny wstęp :) licząc na to że napiszę za Ciebie notkę w rozwinięciu swojego komentarza :P:)

      wiesz też, że z obroną dam sobie radę, to szkoda psuć zabawy :)
      cóż Ciebie by oskalpowali, mnie tylko oplują, to co mi tam :)

      Usuń
    12. Makowa- dlaczego uważasz, że ktokolwiek Ciebie opluwa ? Cóż, jeżeli rzeczywiście tak uważasz, to kończy dyskusję . Mnie się wydawało, że wymieniamy poglądy, czyżby posiadanie odmiennych było opluwaniem ?

      Usuń
    13. jak napisał pkanalia - odmienne > przebęckowane. Tyle,że to działa w obie strony :))

      Usuń
    14. Wybacz Makowa, ale nie wezmę Ciebie w obronę w sytuacji, gdy bardziej stoję po stronie Twoich interlokutorek niż po Twojej.
      Możesz się za to na mnie boczyć jeśli chcesz, ale ja prawdę powiedziawszy nie widzę w tym przypadku powodów do "obrazy majestatu".
      I tak jak powiedziała An-Ka - nikt tutaj Cię nie opluwa, po prostu wymieniamy swoje poglądy na wiadomy temat.
      A to chyba jest normalną sprawą w dyskusji, prawda?

      Usuń
    15. Drogie Panie,
      ja naoglądałam się dużo filmów przyrodniczych i melodramatów:)
      nie lubię popularnych seriali typu Dynastia, Plebania, czy coś tam obecnie modnego.

      lubię patrzeć na piękno świata, który nie potrafi obyć się bez brutalności, w obliczu tej brutalności odzyskuje się trzeźwość myślenia i przyjmowania rzeczywistości, a w niej nie ma miejsca na sentymenty i pierdoły, a facet ma być Facetem, a nie milutkim misiem któremu podajemy miseczkę i ciepłe kapcie, Facet ma w naturze wojownika, który potrafi obronić kraj, i dom, i rodzinę, do tego potrzebuje motywacji, a nie kapci, motywacją jest honor i uczucie, a nie pełna miska.
      Niestety prawda jest brutalna jeżeli uczucia nie ma to bronimy się przyzwoitością, a to klęska zarówno męskości jak również kobiecości, to ja się nie piszę na taki kompromis, i tyle!

      Podobnie to działa we wszystkich dziedzinach albo ma się ambicje albo kuli uszy.
      Co do zachowań w przypadku kradzieży to inna bajka.
      Wojny bronią wyznań i kraju, na ogół w sposób brutalny, a nie przyzwoity.
      Mnie wychowano na ideach: Bóg- Honor- Ojczyzna, i co ja na to poradzę, że tylko tyle :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    16. Tak, Dzięki, zachowałam makijaż :)

      Usuń
    17. Miło słyszeć /to a propos makijażu/ :)

      Wygląda na to, że to słowo ma w Twoich uszach wydźwięk pejoratywny. Natomiast dla mnie to słowo ma wydźwięk jednoznacznie pozytywny i w tym aspekcie się różnimy.

      Usuń
    18. a dlaczego bronię Facetów,( żadnych romansów nie mam, i nie mam zamiaru mieć, tak dla jasności) ale dokąd oni będą tacy rozmemłani wygodą przyzwoitości, to ja będą musiała za nich walczyć, a mi wystarczą już skutki równouprawnienia.

      Usuń
    19. mijają się komentarze
      cóż....
      Pa.

      Usuń
    20. Nihil novi, Makowa... jedni wolą brunetki, a inni blondynki... jedne wolą macho, a inne słodkich, poczciwych misiów... de gustibus...

      Usuń
    21. @Makowa...
      "- Żołnierz, który nie ma zapałek, jest... No, co jest?
      - Posłusznie melduję, jest bez zapałek - odpowiedział Szwejk"...
      no właśnie... tak więc facet bez kapci też bywa facetem, tyle że bez kapci... byle nie różowych... facet bez różowych kapci przyzwoitym być nie może, bo kto to widział takie rzeczy?...

      Usuń
    22. Makowa - widzę, że jesteś równie dobrze zorientowana w modnych serialach jak i cudzym życiu. Fajnie jest się porównać, co ? Nawet jak to tylko robocza hipoteza....Nota bene - bronić silnych facetów ????? ech, ci , z którymi ja przestają ( a kompromisem czy nie:)) , nie potrzebują :obrony, mamuśki, pielęgniareczki ani ochroniareczki. A romanse ? dobra rzecz, polecam, dobrze na cerę i stosunek do ludzi robią. Rzecz jasna nie czytane, lecz przeżywane.

      Usuń
    23. a najzabawniejsze jest to, że i róża, i brukselka podobnie brzydko pachną /tak później, już jakiś czas po zjedzeniu/...

      Usuń
    24. no dobrze w ramach mojej nieprzyzwoitości, zwrócę uwagę na mały szczegół.

      Gdyby w mojej rzeczywistości Facet powiedział :

      "No to teraz broń się, skoro sama to zaczęłaś, bo ja nie zamierzam nadstawiać za Ciebie karku "

      to bym odpowiedziała:
      SPADAJ!!!
      lub upuściła towarzystwo
      bo to akurat uraża moją kobiecą dumę

      no może w ramach przyzwoitości uprzedziłabym, żeby zabrał spadochron, bo może się trochę poobijać przy lądowaniu :)

      a to już czytałam nie pierwszy raz, to chyba miękknie mój charakter :)
      Miłego Dnia.




      Usuń
    25. opuściła miało być :)

      Usuń
    26. jednak zostałam opluta :P

      Usuń
    27. Jezuuuu...belka, źdźbło.... i chyba rozmawiamy na kompletnie inne tematy ...co ma piernik do wiatraka ? a te przykłady do przyzwoitości ? Zaiste , niezbadane meandry ludzkiego umysłu są ....Życzę sobie samej , by mnie tylko takie "opluwanie" spotkało w dalszym życiu - Tobie zaś, Makowa, nie śmiem życzyć nic, przy tym stopniu niezrozumienia wszystko może być nietrafione.

      Usuń
    28. Ok,
      gdyby Facet świadomie wystawił mnie na ostrzał,
      to bym uznała to za świństwo i kupiła mu lustro,
      mnie by tam na pewno nie zobaczył

      To tak w ramach "Gdyby..."

      i Wszystko w tym temacie.

      a tak w ogóle, to wszystko jest Ok, i nie rób tego więcej.

      Usuń
    29. No to dałaś czadu Makowa, aż mi się nie chce tego komentować.
      Pa :)

      Usuń
  2. ja osobiście nie lubie tego słowa,bo kojarzy mi się z takim dygiem grzecznej panienki,co to siedzi równiutko na krześle i nie wtrąca sie do rozmowy dorosłych,bo to nieprzyzwoite...D
    a tak poważnie,to przyzwoitość troszke kojarzy mi sie z pewnymi zasadami,normami ustalonymi jak piszesz,w każdej kulturze inaczej...i inaczej przyzwoite zachowanie będzie uznawane za przyzwoite w każdej innej nacji...Przyzwoite może być zachowanie,ubiór w danej sytuacji...to szerokie pojecie,ale...ma wspólny mianownik...dostosowanie sie sztywno do określonych reguł...nawet minimalne wychylenie,może być uważane za nieprzyzwoite...Niemniej bywają sytuacje,gdzie przyzwoitość wręcz nakazuje dostosować się do przyjętych reguł,by okazać szacunek dla miejsca...
    Jednak dla mnie,człowiek przyzwoity,to...niekoniecznie człowiek przyzwoity, bo tak naprawdę on sam niejednokrotnie sam tego dokładnie nie wie, to jego własna interpretacja siebie..:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w stosunkach między ludźmi,przyzwoitośc to tzw.równe zachowanie,nie kopanie dołków pod kimś,to też może byc wygarnięcie komuś w cztery oczy swojego stanowiska w danej sprawie,a nie np.doniesienie do szefa,bo przecież tak trzeba,tak sie powinno,ktoś to ujmie,bo szef powinien wiedziec...a można takim zachowaniem przyczynic się do wywalenia kogoś z pracy...Ktoś inny powie,że postąpiło się przyzwoicie,szefa trzeba szanowac,daje nam pracę...punkt widzenia może byc różny,tak jak interpretacja...

      Usuń
    2. Sęk w tym, że ów wspólny mianownik, jakim wg Ciebie jest dostosowanie się sztywno do określonych reguł także bywa zmienny w zależności od kręgu kulturowego w jakim się przebywa albo sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Dlatego trudno tutaj mówić o jakimś wspólnym mianowniku dla większego grona osób, bo to nie tylko kwestia wychowania, ale także wieku, charakteru czy też asertywności danej osoby. Myślę, że takich czynników odpowiadających za ewentualne normy bycia przyzwoitym znalazłoby się więcej.

      Usuń
    3. w zasadzie tak,wynika z tego,że być przyzwoitym ,znaczy być takim "w porząsiu" do siebie,do innych,ale to też może być różnie odbierane,w zależności od punktu siedzenia,z tego tez wynika,że nie ma jednolitej interpretacji tego określenia,bo przyzwoitość może być odbierana na wielu płaszczyznach,na każdej inaczej,czyli...tak ogólnie bym określiła,że...przyzwoitości nie można zdefiniować jednoznacznie, jest to jednak cecha pozytywna...a to już coś...:-)))

      Usuń
    4. Podzielam Twoją opinię, że nie ma jednolitej interpretacji tego określenia,bo przyzwoitość może być odbierana na wielu płaszczyznach. Każdy z nas intuicyjnie wie o co chodzi, ale tłumaczy sobie to pojęcie trochę inaczej, w zależności od tego, co każdy z nas pod tym pojęciem rozumie. No i stąd się biorą te różnice w interpretacji pojęcia "przyzwoity", co widać nawet w trakcie tej dyskusji.

      Usuń
  3. 1. posiadanie zbioru zasad
    2. wierność tym zasadom
    Może to być np. robię zawsze to, co sprawia mi przyjemność. Nie wiązałbym więc z przyzwoitością.

    3. liczenie się z innymi ludźmi
    4. stawianie człowieka nad ideą.
    4 zawiera się w 3 - jeśli idea ważniejsza niż człowiek, to nie liczymy się z człowiekiem
    A 3 można uogólnić jako ogólną zasadę moralności "nie szkodzić innym"
    Niewiele więc zostaje z tej definicji, a jednocześnie tak wiele.

    Ja bym zdefiniował przyzwoitość jednym punktem: nie być świnią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że o tym kto jest lub bywa świnią, a kto nie, także decydujemy na ogół subiektywnie.

      Usuń
  4. "przyzwoitość" to jedno z pojęć, które definiuję dość intuicyjnie, gdyż nie poddaje się ono sztywnej, ścisłej werbalizacji... dziś ktoś może wykoncypować jakieś cztery punkty, za tydzień zmieni mu się na /np./ sześć nieco innych, i co ciekawe, pomimo różnic na poziomie detali obie wersje z grubsza będą się ze sobą zgadzać...
    ...
    zaś co do omawianych punktów, to:
    1/ zbiór zasad /jakichkolwiek/ jest koniecznością, jako pewien ogranicznik naszego wnętrza, utrzymujący je w pewnych ryzach, aby osobowość się nie rozleciała gubiąc w konfliktach wewnętrznych...
    2/ wierność zasadom... tu ani rusz bez pytania, którym zasadom, które z nich traktujemy ultra sztywno, które zaś elastyczniej dopuszczając pewne wyjątki /pytanie dodatkowe, to kiedy, w jakich sytuacjach/... gdy system zasad jest zbyt elastyczny, grozi sytuacja z punktu 1/, gdy zbyt sztywny, przestajemy być człowiekiem, stajemy się maszyną /a wtedy słowo przyzwoitość traci sens, co najwyżej w przenośni, gdy mowa np. o samochodzie, który "przyzwoicie" działa/...
    3/ tu znowu pada kwestia pewnej elastyczności... bo nie liczyć się kompletnie z nikim, to samobójstwo, zaś gdy próbujemy liczyć się z każdym, po prostu gubimy się i wariujemy...
    4/ ten punkt koresponduje z 2/ i 3/... skoro idea jest ważniejsza niż człowiek, to wpadamy w pułapkę sztywności i nie liczenia się z drugim człowiekiem...
    czyli de facto, te punkty niewiele mówią o przyzwoitości, raczej o zdrowym rozsądku, umiejętności znalezienia złotego środka, "wybrnięcia z sytuacji" w warunkach niepewności /mówiąc "po buddyjsku": właściwe dążenie, myślenie, działanie, etc/...
    ...
    a wracając do słowa "przyzwoitość" to jest ono jednym z narzędzi manipulacji, tak jak np. "uczciwość", "porządność"... bo summa summarum ludzie wolą uchodzić za "przyzwoitych", niż "nieprzyzwoitych" i często dają się wpuszczać w kanał...
    ...
    zaś komunikat typu "Iksiński to przyzwoity /lub nie/ człowiek" oznacza po prostu i nic więcej: "podoba mi się /lub nie/ funkcjonowanie Iksińskiego", gdzie punktem odniesienia oceny jest po prostu system wartości oceniającego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to w sumie wychodzi, że jeśli mówimy o kimś, że "jest przyzwoity" to dajemy tym samym jasny i czytelny sygnał, iż aprobujemy tę osobę, jej postawa nam się podoba, a więc generalnie jesteśmy "za". Ale - jak napisałeś - stosujemy w tej ocenie nasz subiektywny system wartości, co oznacza, że owa "przyzwoitość" jest naszą indywidualną oceną danej osoby, z którą inni ludzie niekoniecznie muszą się zgadzać.

      Usuń
    2. - to bardzo przyzwoity człowiek, dał mi dychę...
      - wcale nie jest przyzwoity...
      - dlaczego tak uważasz?...
      - bo dał tą dychę TOBIE...

      Usuń
    3. No ba!
      Można by go za to wręcz znienawidzić...

      Usuń
  5. Cóż, każde próby zdefiniowania czegoś niemierzalnego są z góry skazane na niepowodzenie, co nie oznacza, że nie warto próbować. Definicja może być bardzo ogólna, takie trochę "rzucenie tematu", z oczekiwaniem, że "wiemy o co chodzi". Może być też bardzo szczegółowa, ale w tyhc szczegółach chyba się rozmywa. Oczywiście, jak napisał pkanalia, słowo przyzwoitość może być narzędziem manipulacji. Z jednym zastrzeżeniem-w rękach ludzi nieprzyzwoitych:)). Przyznam,że skojarzenie przyzwoitości z nudziarstwem mnie zaskakuje i chyba nadmiernie wolę tego nie analizować. Znam bowiem ludzi, których uważam za przyzwoitych i są fantastycznie barwnymi postaciami. Pokuszę się wręcz o twierdzenie ,że osobowość na tyle silna , by być barwna czy wręcz fascynująca to często właśnie człowiek przyzwoity- jego po prostu stać na to. Zaś ludźmi nieprzyzwoitymi bywają najczęściej ludzie miałcy, ludzie nudni,ludzie lękliwi, ludzie usiłujący się dostosować, zaimponować,a nie bardzo mają czym.... Być może wszyscy odbieramy to tak samo na poziomie emocji a różnimy się jedynie nazewnictwem.To jasne, że życie nie jest czarno-białe i nie zawsze udaje się stać wiernie na określonej pozycji.Raczej chodzi mi o ostateczny rozrachunek przewagę zachowań i postaw a nie kategoryczną niezłomność- to byłoby nie do uniesienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. manipulacja to cała osobna bajka - ocean... potocznie postrzegana jako pejoratyw, działanie "nie fair", czasem nawet gorsze od zmuszania kogoś siłą do pewnych zachowań lub postaw... jednak gdy spojrzymy na sprawę szerzej, to manipulacją jest /kilka wybranych przykładów/ wychowywanie dziecka, psychoterapia, kierowanie grupą podwładnych w pracy, motywowanie boksera przez trenera, by skuteczniej walczył, etc... i co teraz?... tu na ocenę takiej manipulacji ma wpływ nasze widzenie intencji i motywacji manipulującego...
      albo bardziej skrajny przykład... znany nam wszystkim osobnik z naszego "blogoświatka" manipuluje non stop /czasem bardzo subtelnie, czasem topornie, ale to akurat nie ma znaczenia/... na pierwszy rzut oka działa "be" /brzydko, nieprzyzwoicie, podle, ohydnie, etc/... ale gdy po dłuższej obserwacji zdamy sobie sprawę, że jest chory psychicznie, tak głęboko, że jego wirtualny świat, który sobie tworzy jest kompletnie oderwany od rzeczywistego, iż to co robi, jest wynikiem jego skrajnego przerażenia, zmienia nam się ogląd sprawy i ocena w kategoriach "przyzwoity - nieprzyzwoity" traci sens...

      Usuń
    2. @ An-Ka

      Pewnie zauważyłaś, że w tym poście skupiłem się na krytyce zaproponowanej przez Ciebie definicji przyzwoitości podczas gdy Ty w swoim poście prosiłaś czytelników, aby napisali, co oni rozumieją pod tym pojęciem. A ja tego nie zrobiłem. Być może teraz się już domyślasz, dlaczego zrobiłem pewnego rodzaju "unik". Oczywiście mógłbym zaproponować jakieś moje własne zdefiniowanie tego pojęcia. Ale mam świadomość, że będzie to tylko i wyłącznie moja definicja, która wobec różnorodności ludzkich interpretacji tego pojęcia i tak nie będzie miała żadnego znaczenia.
      Dlatego wolałem tego nie robić.

      @ Ptr

      Z tego wynika, że jedni manipulują trochę lepiej, a inni trochę gorzej, zależnie od upodobań oraz indywidualnych zdolności :)

      Usuń
    3. @Smurff...
      dokładnie... jak się przyzwoicie babcią zamanipuluje, to nie tylko na piwo się jej wyrwie z renty, ale na przyzwoitą butelczynę...

      Usuń
    4. Smurffie - lubię z Tobą rozmawiać, bo rozmawiasz zawsze wyłącznie ad rem, nie snując karkołomnych hipotez na temat rozmówcy, nie przekręcasz jego słów, nie imputujesz ani poglądów, ani domniemanego stylu życia, upodobań itp., itd. I żadna dyskusja nie stała się nigdy dla Ciebie pretekstem do pokazania antypatii. Ergo - fajny z Ciebie dyskutant a zapewne i człowiek.

      Usuń
    5. Dzięki An-Ka, miło mi się zrobiło :)
      Ty też zachowujesz się nienagannie w blogosferze, czasem ktoś rzuca Ci kłody pod nogi, ale pomimo tego cały czas trzymasz dobry poziom :)

      Usuń
  6. Nie da się zdefiniować czegoś tak subiektywnego jak poczucie przyzwoitości. Z jednej strony przyzwoitą bywa nosząca burkę (bo inaczej nie da rady), z drugiej - wykonujący sumiennie swoje obowiązki kat. Przyzwoitość to osobniczo zmienne poczucie że ktoś inny postąpiłby dokładnie jak my ( w danej sytuacji), czyli - nie był świnią. To subiektywne i calkowicie błędny sposób postrzegania swiata, o czym dowiadujemy się z ilości siniaków na tyłkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie być świnią to chyba dobra definicja:).

      Usuń
    2. Otóż to Brunecie, a te siniaki na tyłkach dobitnie potwierdzają, że masz rację :)

      Usuń
    3. tak-to doskonale świńska definicja :)

      Usuń
    4. No cóż, life is brutal :)

      Usuń
  7. Bycie przyzwoitym to znaczy mieć umiar we wszystkim.Uważam jednak że nie sposób we wszystkim i wobec wszystkich być przyzwoitym.
    Myślę że przyzwoitość bardziej rygorystycznie postrzegano w innych epokach.Czym bardziej nowocześnie tym i przyzwoitość mniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Uważam jednak że nie sposób we wszystkim i wobec wszystkich być przyzwoitym."
      Ja bym powiedział, że zapewne każdy z nas stara się być przyzwoitym w oczach innych ludzi, ale na opiniach niektórych osób aż tak bardzo nam nie zależy :)

      Usuń
  8. Dla mnie pojęcie "przyzwoitość" kojarzy się z normami, konwenansami, zwyczajami. Wolę określenie "dobro". Nie podlega bowiem kulturze, tylko sumieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja użyłam tego słowa w odniesieniu do dobra, kompletnie nie kojarzy się mi z konwenansami (wbrew wybitnym specjalistom z dziedziny mojej psychiki i zachowań te dostosowuję do swoich potrzeb a nie siebie do nich, potrafiąc występować przeciw nim, gdy mi przeszkadzają , jednocześnie uważając za dziecinadę postepowanie przeciw nim dla samej sztuki- ten etap skończyłam mniej więcej jako szesnastolatka ) , może dlatego, że nie przywiązuję do nich żadnej wagi zarówno w kontekście przystosowania się jak i odwrotnie-kontestacji. No, właśnie - potwierdzasz moje podejrzenie, że jak często spór idzie o niezgodność pojęć werbalnych a nie o istotę .

      Usuń
    2. "często spór idzie o niezgodność pojęć werbalnych a nie o istotę"

      Coś w tym jest. Czytając niektóre dyskusje na blogowych forach odnoszę wrażenie, że interlokutorzy myślą podobnie, natomiast spór nie dotyczy meritum sprawy, a jedynie używanej terminologii. Czyli najpierw należałoby ustalić co dana osoba rozumie pod zastosowanym przez siebie terminem, a dopiero jak się to ustali, wtedy można ewentualnie zaczynać dalszą dyskusję :)

      Usuń
    3. @ An-Ka

      Podoba mi się Twoje podejście do konwenansów. :)

      Usuń
  9. @All...
    w kwestii świni /bo padł tu gdzieś taki motyw/... niedawno piekliśmy prosiaka na rożnie... żywcem... trochę nieprzyzwoite to było, po świńsku, ale my nie beżowi, rytualnie nie ubijamy, poza tym nie było ostrego noża pod ręką /a tępym byłoby już całkiem po świńsku/, a tak po katolicku mordować nie dało rady, bo prądu do elektrycznej pały zabrakło /samej pały zresztą też/... nagle to prosię się odzywa /nawet przyzwoicie to zabrzmiało, choć to nie była wigilia/, że od tej pory postanawia już nie być przyzwoitą świnią... nieprzyzwoitością, wręcz świństwem byłoby tej inicjatywy nie poprzeć... prosię w ramach rewanżu zachowało się przyzwoicie i takoż smakowało... jak świnia...
    aha... prosię było gołe... bez galotów... tu rzeczywiście miał miejsce szczyt nieprzyzwoitości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, czy Ty jesteś pijany?
      bo chyba chrzanisz jakieś głupoty:)

      Usuń
    2. zły trop /nigdy nie bloguję "pod wpływem"/...
      po prostu, gdy dyskusja staje się zbyt nadęta powagą, lubię taki balon nakłuć odrobiną humoru, czasem absurdalnie absurdalnego...
      to jest wtedy z mojej strony takie "howgh", komunikat, że zasadniczo wszystko, co miałem do rozmawiania "na poważnie" już wyrozmawiałem i teraz już tylko /raczej/ żartuję... piszę "raczej", bo mimo wszystko wzmianka o prosięciu, które ma smakować jak prosię była na poważnie... to nie ma się co śmiać... kiedyś trafił mi się kurczak, który po wrzuceniu go na patelnię walił kobietą nie dbającą o higienę... oczy przecierałem ze zdumienia, widząc udka i skrzydełka zamiast płetw... sama przyznasz, że przyzwoite to nie było, wręcz świństwo...

      Usuń
    3. Muszę przyznać Ptr, że fajnie Ci wychodzą te Twoje "wariacje na temat", chociaż faktycznie na pierwszy rzut oka może to wyglądać tak, że komentujesz naćpany :)

      Usuń
    4. @Smurff...
      nierzadko się zdarza, że odbiorcy jakiegoś tekstu, czy obrazu zadają sobie pytanie: "co on takiego pił /jarał, wciągał, etc/?"... znakomicie to rozumiem, bo kiedyś w gronie kumpli sami zadawaliśmy sobie takie pytania słuchając np. kabaretów radiowych /np. naszym ulubieńcem było wtedy "Studio 202"/... w głowach nam się wręcz nie mieściło, że można na trzeźwo walić takie teksty...
      a tym bardziej, gdy nie jest to post, tylko zwykła rozmowa /na forum czy w realu/...
      zresztą zwróć uwagę na kabaret "Mumio" i ich znaną serię reklam... ponoć ich metoda była taka, że nic nie robili na siłę, wchodzili do studia i "działo się"... toczyli żartobliwe rozmowy na pełnym spontanie... potem dopiero obrabiali zapis takiego spotkania i wyławiali najsmakowitsze kąski /zauważ, że ich późniejsze produkcje nie mają już takiej świeżości, bo za bardzo zaczęli kombinować/... ale głowę dam, że podczas tych zajęć byli nieprzyzwoicie trzeźwi, jak świnie...
      ...
      jako, że idę zaraz spać, to spuentuję poetycko - patetycznie: "czyż życie nie jest jednym wielkim kabaretem, a nasze problemy biorą się stąd, że nie zawsze potrafimy się dobrze bawić biorąc w nim udział?"...

      Usuń
    5. Ale tu brak mimiki, mowy ciała. Zdaję sobie sprawę , że często kpisz, ale rzeczywiście to sprawia wrażenie gonitwy myśli, czasem to jest za długie

      Usuń
    6. @An-Ka...
      znaczy dłużyzny, mówisz... coś w tym jest, bo czasem mi się zdarza rozgadać... ważne jest w każdym razie, by się nie wygadać... jak się tak człowiek rozgada, to wydaje się, że się wygadał, a tu figa z makiem, nic nie jest wygadane... to jest bardzo wartościowa umiejętność w pewnych sytuacjach...
      ...
      mimika, mowa ciała, dodałbym jeszcze sam głos /tymbr, intonacyja i takie tam/... co prawda są emotki, ale kiepska to namiastka, więc raczej rzadko używam... jednak rzeczywiście może to być powód do nieporozumień... ktoś pisze pogrzebowym tonem, wszyscy myślą, że to na poważnie, a tymczasem siedzi taki przed ekranem i aż się dusi ze śmiechu... czyli jest w tej zabawie jakiś urok :)...

      Usuń
    7. Sama to na sobie doświadczam - mam bardzo duży dystans do siebie i często kpię sobie pt. "piękna jestem ja" - do głowy by mi nie przyszło, że ktoś może to wziąć na poważnie ze strony "dziewczynki" , która z przedszkolem to ma wspólnego wnuka :))

      Usuń
    8. Dłużyzny? Jakie dłużyzny??? :))

      Usuń
  10. Przyzwoitość kojarzę ze szlachetnością i dobrą wolą, ponieważ mam na uwadze to, że każdy człowiek ma skłonności nie tylko do dobra, ale też do zła. A czyniąc cokolwiek z dobrej woli nigdy nikogo nie krzywdzi się świadomie :)

    Miłego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odczuwam to w podobny sposób Dejaniro.
      Pozdrawiam lekko po północy :)

      Usuń
  11. Przyzwoitość to archaizm w tych czasach wydaje się być. Pozdrawiam Cię Smurffiku serdecznie! :-)
    krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprzyzwoicie miło mi się Krysiu zrobiło gdy zobaczyłem Twój komentarz, bo myślałem, że już o mnie zapomniałaś :)
      Pozdrawiam nieustająco :)

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P