Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

niedziela, 11 grudnia 2011

Kilka refleksji w 30-tą rocznicę stanu wojennego.

Zbliża się 30-ta rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Jak zwykle z tej okazji odbędzie się w naszym kraju gorąca dyskusja, czy był on konieczny i takie tam "grudniowe Polaków rozmowy" z których zresztą nic nigdy nie wynika, bo i tak każda ze stron jest przekonana do swoich racji.
Dla mnie stan wojenny wpisuje się w cały kontekst wydarzeń ostatnich 30 lat i od pewnego czasu przestałem się zastanawiać, czy był on potrzebny, czy też nie, bo wydaje mi się, że jest to kwestia do wyjaśnienia bardziej przez historyków niż przez całe społeczeństwo.
Jeśli nasuwają mi się jakieś refleksje z okazji wprowadzenia stanu wojennego, to są one ściśle związane z obecną sytuacją Polski, Europy i Świata.
Te refleksje można zawrzeć w jednym prostym pytaniu - co jest tak naprawdę ważne? Proste pytanie, ale odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, bo każdy z nas odpowie trochę inaczej. I myślę, że każdy z najważniejszych polityków ostatniego 30-lecia także dałby mi inną odpowiedź na to pytanie. Mam tutaj na myśli zarówno wojskowych tj. generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, pułkownika Kuklińskiego, jak i pozostałych polityków, którzy wytyczali albo wciąż wytyczają polityczny kierunek dla naszego kraju, czyli Tadeusza Mazowieckiego, Lecha Wałęsę, Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Lecha i Jarosława Kaczyńskich oraz Donalda Tuska. 
Każda z tych osób zapewne udzieli innej odpowiedzi na to pytanie, kierując się własnym światopoglądem i wyznawanymi przez siebie wartościami.
Każda z tych osób ma też swoich wiernych popleczników, sojuszników, krytyków, jak i zagorzałych przeciwników. W tym kontekście generałowie Jaruzelski i Kiszczak dla jednych będą bohaterami, dla innych - ofiarami panującego wtedy systemu, a jeszcze dla innych - po prostu zdrajcami. Podobnie jest z pułkownikiem Kuklińskim i pozostałymi wymienionymi przeze mnie politykami. 
Piszę o tym, gdyż obecnie w Polsce odbywa się gorąca dyskusja nt. naszej politycznej przyszłości. Czy Polska powinna iść własną drogą, czy też pogodzić się z częściową utratą suwerenności i tożsamości narodowej na rzecz życia w zjednoczonej Europie?
Wydaje się, że Wielka Brytania postanowiła pójść własną drogą. Czy my też powinniśmy pójść śladem Brytyjczyków?
Co jest ważniejsze - dążenie do życia w zjednoczonej Europie, czy też utrzymanie polskiego status quo?
Dla bohaterskiego pokolenia "Kolumbów" urodzonych na początku XX wieku odpowiedź będzie oczywista - przecież Oni za ten kraj walczyli, przelewali swoją krew, aby walczyć za wolność, niepodległość i suwerenność. 
I to się w końcu udało...

Czy teraz powinniśmy dobrowolnie zrzec się częściowej utraty tej suwerenności, aby stać się jednym z wielu regionów zjednoczonej Unii Europejskiej?
Ot i masz zagwozdkę, Polaku...

A co ja na to wszystko?
Powiem Wam... 
Chciałbym aby mój pra... pra... prawnuk zapytany za 1000 lat o to, kim jest, odpowiedział następująco: 
- czuję się obywatelem Świata, ale z pochodzenia jestem Polakiem... i jestem dumny z tego faktu...

31 komentarzy:

  1. Wiesz smurff ja to nieraz zastanawiam się na jakiego czorta ginęło tylu ludzi walcząc o niepodległą Polskę?Na co było tyle wylanych łez po stracie najbliższych skoro teraz jakby sie to zupełnie nie liczyło,nie miało żadnego znaczenia ponieważ sprzedaje sie to teraz bez mrugnięcia powieką?To co dla jednych było nie na sprzedaż dla innych jest czymś na czym można zarobić.W swojej 'karierze" zawodowej pracowałam też kilka razy na obczyżnie ale nigdy nie przeszło mi przez myśl choć patrzac na to jak tam sie żyje żeby tam zostać na stałe.Jestem polakiem nie tylko z nazwiska:))ale też i z urodzenia i niech tak zostanie.A politycznego myślenia rządzących chyba nikt nie jest w stanie zrozumieć no moze z wyjątkiem tych co razem przy korycie sie znajdują.
    Grzegorz nie dośc to ze dobrze śpiewał to i teksty miał takie...które są niby jasne w swej treści ale moga mieć nie jedno imię:)Pozdrówka dla ciebie rzecz jasna i dla całej twojej smurffowej rodzinki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętam jak to nie było Teleranka myślałam ,że telewizor się popsuł, a moja mama zaczęła płakać ....
    to było straszne ...
    a teraz mam się czuć kim ? jakąś krzyżówką unijną ?
    koniec świata ,koniec świata !!!!!!!!!!!! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. od 30 lat próbują kogoś powiesić albo rozstrzelać...kto był winien i czy był potrzebny...tyle lat i dalej nikt nie może odpowiedzieć na pytanie a tak naprawdę to musztarda po obiedzie...czy był konieczny czy nie dzisiaj nie ma znaczenia bo czasu sie nie cofnie, nie wróci życia tym co zginęli i to Im się należy ...cisza i pamięć...żyłam w tym czasie w samym centrum wydarzeń ale nikogo nie mam zamiaru oskarżać bo cel został zdobyty albo obalony...dla mnie to kończy sprawę i przenosi do historii a Kraj trzeba prowadzić dalej...tylko czy jest komu bo jak na razie działa tylko zrządza krwi czy to za katastrofę czy stan wojenny a cała reszta leży...
    my chyba nie doczekamy Naszego Kraju..ehhh

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pamiętam jak Jaruzelski potem tłumaczył się,że musiał wprowadzic stan wojenny,dla naszego bezpieczeństwa...bo ...i wiadomo.
    Ale...to była tez przykrywka ,żeby internowac i pozbywac się niewygodnych politycznie.
    Nie wiem co powie mój pra..pra wnuczek...ale dla mnie ważniejsze jest jednak tu i teraz...a tu i teraz nie jest dobre...bo nie o taką Polskę walczono.
    Do tej pory nie ma mądrego gospodarza w tym kraju.
    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i pod Twoja odpowiedzia sie podpisuje, bo w sumie o to biega...podzialy sa cholerne, ale swoje korzenie trzeba znac i tradycja, mowa i wszystko z takimi "drobiazgami" zwiazane....

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, cos nieuwaznie piszesz, jakby Kuklinski i Lech Kaczynski nadal zyli.
    Ela pisze, ze nigdy nie zostalaby za granicą, a ja bardzo zaluje, ze ponure lata 80-te musialam spedzic w kraju i znosic te wszystke upokorzenia. Chociaz od czasow demokracji moglam sie czuc beneficjantką przemian ustrojowych, to nadal zalowalam, ze nie wybralam wolnosci, jak to kiedys mowilismy.Moj eks-mąż, wybitny germanista, niestety już niezyjący kochal swoje kraje niemieckojęzyczne,a ja anglosaskie, tudziez romanskie. Znalismy razem kilka jezykow. Ale poniewaz nasi rodzice, w polowie lat 80. ulozyli nam w miare wygodne zycie na tamte czasy, typu umeblowane mieszkanie M4, samochod, oszczednosci,no oczywiscie staranne wyksztalcenie, to nie mielismy sumienia ich zostawic. Pamietam, jak straszyli nas,ze rodzice beda placic za nasze studia, jak staralismy sie o paszport do Berlina Zach, bo to jakos bylo odzielnie niz do innych krajow, juz nie pamietam.
    Stan wojenny dla mnie to tak naprawde wydluzone ferie wtedy,niekonczace sie imprezy ze znajomymi,bo wszyscy wrocili ze studiow, picie "ksiezycowki" i zastanawianie sie, czy porywamy samolot na Tempelhof, nie myslalam o polityce tak bardzo,rodzice mi ukladali zycie, robilam wtedy prawo jazdy i bylo zawieszone,jak wiele rzeczy wtedy bylo zawieszonych, nie bylo benzyny w kraju. Chcialam tylko, zeby zycie bylo wygodne. Zaczely sie pierwsze sluby znajomych.Dzieci zaczely sie rodzić, wspolczucie, tak myslalam. Tak naprawde, co sie dzialo w stanie wojennym dowiedzielismy sie w latach 90., a wtedy bylam juz powazniejsza, ale nadal myslalam, ze zycie mam jedno i chce je spedzic komfortowo, a zachod to oferowal. Rozjeżdzalismy sie tak z mężem po swoich ulubionych krajach, az calkiem sie rozstalismy. Tak na ogol narzekam na Polske bardzo, ale paradoksalnie zawsze wypelnialam swoje pracownicze obowiazki znakomicie i duzo zrobilam dla ludzi ze swojego otoczenia. Bylam typem tzw wzorowego ucznia i nadal jestem. Niewazne dla jakiej Rzeczypospolitej, jak mowil Bogus w Psach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ardiola a dasz wiarę że wczoraj zajrzałam do ciebie?:)Zaczynam pomalutku przyglądać sie ludziskom które smurff ma zalinkowane.
    Myślę że każdy moze podejmować decyzje takie które mu akurat pasują.Nie pisałam tego w komentarzu ale ja gdyby nie fakt że wybudowaliśmy co dopiero nasz dom może i bym została za tą granicą na dłużej ale w tamtym akurat czasie było to normalnie nie do pomyślenia.Ja moją córkę cały czas namawiam żeby ruszyła w świat ale co zrobi? tego nie wiem.Pozdrawiam serdecznie tych "miejscowych" i tych "zagranicznych " też!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja się zastanawiam, czy możliwa jest "powtórka z rozrywki"?... nie to, bym marzył o tym bynajmniej, ale tak sobie tylko teoretyzuję... co musiałoby się wydarzyć, by płemieł Siuśk okazał "męstwo i władzę"?... na pewno byłoby mu łatwiej przy obecnie rozbudowanym aparacie policyjnym, którym dysponuje... na pewno nie jutrzejsza zadyma na mieście, która niewątpliwie będzie miała miejsce, bo to jest do ogarnięcia od ręki... ale taki "drugi Londyn"?... to już jest coś... Fuhrerein Angela podprowadza Bundeswehrę pod granicę: "albo Donek, verfleuhte, coś z tymi swoimi drecke Polacken robisz, albo ja zrobię"... dodając na koniec: "masz czas do szóstej, zaraz moje wojsko wraca z obiadu, potem idzie do latryny i jak już chłopaki będą fertig, to ja chcę tu, donnerwetter, jakiś ordnung widzieć!"...
    tylko czy taki "drugi Londyn" na krajową skalę w ogóle jest możliwy, skoro z tym zdurniałym już do szczętu narodkiem można robić wszystko, co się tylko chce bez używania lagi?...
    pozdrawiać :))

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja, dyby nie stan wojenny, to być może wcale nie byłabym żoną Pana T.... Bo w tym dniu miałam mieć randkę z takim jednym ryżym Markiem, a na Sylwestra z przeprzystojnym "Ciółką", który był jakimś tam bokserem albo innym dżudoką... A tak to z randki z jednym nici, z Sylwestra nici i montowaliśmy imprezę u Pana T. na łapu capu... I tak jakoś zaiskrzyło, ale zgasło, potem ja byłam w innym związku i on w innym związku, ale jak nam się rozpadły to tak nas jakoś do siebie pchnęło... Ale, gdyby NIE BYŁO STANU WOJENNEGO, to na pewno byśmy teraz nie byli razem. Więc jak dla mnie, to ten SW był korzystny ;-)) Oprócz zawirowań rodzinno politycznych (nie wiem, czy pamiętasz post o moim bracie "Memel"?)... Oprócz mojego działania w zdelegalizowanej S... Oprócz tego wszystkiego tragicznego, co się po drodze wydarzyło, to teraz wspominam SW jakoś tak miło... I nawet ZOMOwców, którzy wprowadzali nas na koncerty bez biletów;-)), bo byli takimi samymi nastolatkami jak my, tylko "odrabiali" wojsko w ZOMO... Bo jakoś armatki wodne mnie omijały... i zbiorowo wywoływane płacze na manifestacjach też... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Luśka, bo takie były czasy, że trzeba było walczyć, a teraz te nowe czasy są takie, że trzeba się jednoczyć... biez poł litry tego nie razbiriosz, sam jestem w rozterce, bo z jednej strony chciałbym integrować się z UE, ale z drugiej nie chciałbym tracić polskiej suwerenności, a to jest wzajemnie wykluczające się.
    Pozdrawiam Ciebie i Twoich :)

    Też pamiętam Szafirku jak to wtedy było, a co będzie teraz? Diabli wiedzą, chyba faktycznie jakaś unijna hybryda ;)
    Pozdrowionka :)

    Makowa, bo tak jak piszesz, u nas panuje nieustanna żądza krwi, pewnie dlatego ;)
    Chyba faktycznie nie doczekamy się normalnego kraju, Polacy mają destrukcję we krwi i nie potrafią ze sobą współdziałać dla dobra kraju, potrafią jedynie walczyć ze sobą albo przynajmniej się kłócić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Crackie, Jaruzelski tak teraz mówi, bo mu tak wygodnie, bo nie przewidywał, że historia tak się potoczy, iż w ogóle będzie musiał się z tego tłumaczyć.
    A teraz to mamy ogólny rozgardiasz, politycy tylko kłócą się między sobą, zupełnie jak w czasach liberum veto.
    Polacy chyba nie potrafią się zjednoczyć w pracy dla dobra wspólnego, jednoczą się tylko w obliczu zagrożenia z zewnątrz, a ponieważ nikt nam nie zagraża, no to wszyscy kłócą się ze wszystkimi.
    Pozdrawiam wieczorową porą.

    Aniu, nie wiem, czy to nie są tylko moje pobożne życzenia... diabli wiedzą, czy dotychczasowa struktura państw będzie wtedy jeszcze istniała, być może pozostaną tylko regiony z jednoczonej UE, czyli Śląsk, Mazowsze, Pomorze, itp.

    Ardiola, starałem się pisać w taki sposób, aby uwzględnić, że niektórzy z wymienionych już nie żyją, ale może coś tam przeoczyłem, nie zarzekam się.
    Mało jest takich ludzi, którzy będąc w Twoim wieku decydują się na emigrację. Przyznam, że dla mnie jest to nie do pomyślenia, co zresztą nie tak dawno napisałem w poście pt. "Buena suerte Kamilu!".
    Ale Tobie emigracja najwidoczniej służy, skoro piszesz, że za dużo czasu w Polsce spędziłaś.
    Cóż, każdy z nas ma inną mentalność i każdy wybiera swoje miejsce na ziemi, ja bym się źle czuł poza Polską, a Ty się źle czułaś w Polsce. Mam zamiar poruszyć temat Polaków piszących blogi na obczyźnie, bo coraz więcej osób spoza kraju do mnie zagląda, widocznie coś w tym musi być.
    Pozdrawiam.

    Luśka, Ty masz polską duszę, więc nie wydaje mi się, abyś się dobrze czuła mieszkając na stałe za granicą. Ale może się mylę, w każdym razie głowy za to nie daję ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehe, niezły scenariusz Ptr, ale nie sądzę by do tego doszło ;)
    Wydaje mi się, że jednak nie mamy wyjścia, musimy ratować tonącą UE, bo sami raczej do niczego nie dojdziemy, nie mamy ani tak silnej gospodarki jak Brytania, ani tak silnej pozycji politycznej.
    Ale czy UE w ogóle przetrwa ten trudny okres, to też nie wiadomo. Może być i tak, że UE się rozpadnie i każdy kraj będzie próbował iść własną drogą.
    Pozdrawiać :)

    Trutu, tego postu niestety nie pamiętam... ale miło jest usłyszeć, że stan wojenny komuś się miło kojarzy ;) No i to jest doskonały przykład, jak polityka wpływa na los jednostek ;) Skoro przez stan wojenny związałaś się z panem T. to nie dziwię się, że wspominasz ten okres z nutką sentymentu ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozdrowka dla Eli!!
    Bo dawne czasy wymagaly, zebysmy byli spartanami, a obecne sybarytami, tak powiedzial chyba Umberto Eco w swoich felietonach. Z tym,, ze ja zawsze hedonistką bylam, na miare polskich mozliwosci.Jako prekursorka studenckiego zagranicznego sponsoringu,, hahaha, filologie obce to ulatwialy.
    Moje obydwie corki byly za granicą, jedna 3 lata, druga rok. Bardzo im sie podobalo, szczegolnie tej starszej, ktora ruszyla z bardzo dobrym angielskim zaraz w 2004r do Anglii, kiedy funt kosztowal 7.4 zl. Swietnie zarabiala, zwiedzala i sie bawila, Anglia to wyjatkowo imprezowy kraj. Wrocila, bo niestety jej ojciec zmarl, poszla na studia, przyzwoita renta dobrze ja utrzymywala. Ja nie musialam dokladac, pozniej wymienila sie z mlodszą siostrą, ktora obecnie dopiero na I roku, po przerwie, tez w Anglii.
    I one pewnie juz nie wyjadą za granice, bo tak, jak ja kiedys, bedą mialy przyzwoity start, mieszkania mają już swoje, po ojcu jakies pieniadze i ja cos dołożę, jak trzeba. Ale są zaszczepione zagranicą, tu jest miło i przyjemnie, jak sie ma jakies praktyczne wyksztalcenie zawsze znajdzie sie prace i oczywiscie znajomosc jezyka, to podstawa. Bo nam, wykształconym Polakom łatwo jest robić karierę za granicą, jestesmy odporniejsi, dobrze sie asymilujemy, mamy ogromną wiedzę z roznych dziedzin. To mlode pokolenie jest o wiele glupsze teraz, ale tez sobie radzą. A wracajac do 13 grudnia, ja pamietam jak rektor wyslal nas od razu do domow/ mieszkalam w akademiku/. Ferie przedluzone, fajnie, a co z tą Polską, to chyba wtedy nawet Ciechowski sie nie martwil. I tez wrocilam, z imprezy wtedy i obudzilam sie o 11 w niedziele, i potem te rozmowy kontrolowane, listy opieczetowane,to bylo nawet zabawne. Druga polowa lat 80. nie byla juz dla mnie zabawna, nienawidzę tamtych lat wspominac. Jutro przyjezdzam do kraju, przez Brukselę, jakie to symboliczne dla mnie. A jedna z moich najlepszych uczennic pracuje w strukturach Unii, przerosła mistrza i bardzo dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  14. no właśnie Smurff'ie, nie do końca jestem pewien, czy musimy ten kołchoz ratować... okay... niech będzie, że ratujemy... ale na czym ten ratunek ma polegać?... czy na działaniach w ramach obecnej struktury, która jest tak beznadziejna, że sami sobie krzywdę zrobimy od tego ratowania, czy próbując tą strukturę zmienić...
    sam początkowy pomysł Unii nie był zły... ale w pewnym momencie skręciło to w kierunku jakiegoś zbiurokratyzowanego, socjalistycznego potworka i przyszłości to nie ma żadnej... pytanie wiec brzmi, czy wyskakiwać z tej łajby póki czas, czy spróbować ją jakoś przekonstruować, by odzyskała zdolność do pływania?...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ardiolo, hedonistką to może za dużo powiedziane /chociaż kto Cię tam wie ;)/, ale muszę przyznać, że jesteś mocno zapatrzona w siebie i bardzo egocentryczna. Mówił Ci to ktoś przede mną, czy ja pierwszy się odważyłem? ;)
    Mam nadzieję, że już ktoś się odważył, a jak nie to trudno, zbiorę od Ciebie wirtualne cięgi. Ale to nie koniec mojej szczerości, bo jeszcze jedna rzecz mnie drażni, ale to już na Twoim blogu Ci napiszę, oczywiście jak nieco ochłoniesz ;)
    No to tymczasem ;)

    Ptr, przyznam Ci się, że nie mam zielonego pojęcia, czy powinniśmy ratować ten tonący statek, czy też przenieść się na bezpieczną tratwę i szybko odpłynąć, aby ten tonący gigant nas nie zatopił...
    Wiadomo, że teraz głównie chodzi o obronę euro, ale w ślad za tym pójdzie unifikacja przepisów - zacznie się od spraw fiskalnych, ale szybko przeniesie się na wszystko inne - a więc bankowość, ubezpieczenia, emerytury, aż dotrze do europejskich PESEL-ów i dowodów osobistych. Będzie to się wiązało z odrzuceniem władz państwowych, jako zupełnie niepotrzebnych. Już widać, że Anglicy chcą zachować odrębność, a inni się wahają.
    Ryzyko polega na tym, że ten tonący statek i tak może zatonąć pomimo naszej pomocy, a wtedy utopimy razem z tym statkiem sporo grosiwa, którego już nie odzyskamy, a jako biedny kraj - będziemy to odczuwać długo i boleśnie.
    Tylko, że ja nie jestem pewien, czy mamy jakąś alternatywę, bo jakoś nie widzę możliwości samodzielnej polskiej gospodarki w oderwaniu od Europy. Gdybyśmy byli Szwajcarią lub Norwegią, wtedy tak, ale tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  16. Smurff bo i ze mną tak jest że chciałabym i boję się!!
    Masz całkowitą rację ja z tych co za mocno tęsknią i na dłużej zwyczajnie nie dałabym rady tam siedzieć!!No i tu lekka chwila wahania...No chyba że z TOBĄ!!!:):):)

    OdpowiedzUsuń
  17. Marzyciel:)

    A co do kolejnej rodznicy wprowadzenia stanu wojennego- większość Rodaków "rozumie" konieczność jego ogłoszenia... Cóż, pamięć bywa krótka...

    dr_brunet

    OdpowiedzUsuń
  18. żyjąc na obczyźnie prawie każdego dnia spotykam się z głupawymi uśmieszkami wywołanymi słowem Polska lub Polak.....oczywiście za każdym razem mój niewyparzony pysk zaczyna szczekać i warczeć......bo uważam ze te południowe, leniwe kurduple nie dorastają nam do pięt kulturą i intelektem.Jedyne co potrafią to zrobić sobie dobra reklamę.....chciałabym kiedyś móc z duma powiedzieć i tu cytuje Ciebie: czuję się obywatelem Świata, ale z pochodzenia jestem Polakiem... i jestem dumny z tego faktu...

    OdpowiedzUsuń
  19. Didi no jestem pod wrażeniem!zachowałam sie i czułam identycznie choć pewien Dun powiedział mi a mógł tak powiedziec poniewaz z nim pracowałam ze tak promującej swoj kraj i bronioncą swych tradycji polki jeszcze nie spotkał.Nie mogę zdziezyc ze polacy sami wyrobili sobie opinie ze to naród gdzie kurwa pijak i złodziej wiedzie prym.Duzo by o tym mowic a tu człowiek ograniczony przyzwoitoscią długosci komentarza jest-))smurffie juz wyczaiłam jak z komórki dostac się do ciebie i nawet moc zostawic komentarz. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. W zasadzie się zgadzam z Tobą, poza jednym wyjątkiem: Jaruzelski i Kiszczak pewnie bardzo chcieliby uchodzić za ofiary ówczesnego systemu, ale tak na prawdę, to oni ten system stanem wojennym utrwalali. Tak samo, jak utrwali to aparatczycy z UB i KBW w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. W wyniku politycznych mordów, w stanie wojennym i po nim, na które dali przyzwolenie, zginęło około stu dwudziestu osób. Tylko mordercy ks. Popiełuszki zostali oskarżeni osądzeni i uwiezieni (nie na długo zresztą, bo co roku obejmowała ich amnestia). Reszta do dzisiaj jest bezkarna, a mało tego, za to co zrobili pobierają wysokie emerytury.

    OdpowiedzUsuń
  21. Smurffie:
    1. Dziękuję za wizytę i komentarz u mnie.
    2, Dziękuję za "Ławeczkę...."
    Przeczytałam i wzruszyłam się.
    3. Staram się unikać tematów politycznych.
    Powiem tylko że historia to "bardzo sprzedajna kobieta".
    Pozdrawiam serdecznie.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  22. No i tu masz Smurffie rację...z tymi kłótniami....W obliczu zagrożenia tylko potrafimy się jednoczyc.
    Czyli...po staremu zostaje..:P)))
    Pozdrawiam miło:))

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiesz co Smurffie? Dla mnie, ogólnie rzecz ujmując polityka i związane z nią wydarzenia historyczne - coraz częściej są taką 'grą', którą mi coraz trudniej jest zrozumieć/ogarnąć, by jednoznacznie się w tej kwestii wypowiedzieć. Więc pozwolę sobie jedynie ciężko westchnąć... a w nawiązaniu do naszej suwerenności - spytać/spuentować muzycznie - http://www.youtube.com/watch?v=h0oHUjpb10s
    Pozdrawiam grudniowym przedpołudniem :)

    OdpowiedzUsuń
  24. To juz 30 lat?!!! Nie wiem czemu, ale wydawalo mi sie troche mniej...zawsze mialam problemy z liczeniem.

    Ja jestem za Europa,jak najbardziej...mimo kryzysu...nie jest to idealny system, nalezaloby popracowac nad wieloma sprawami, ujednolicic to i owo...uwazam, ze bledem byloby cofanie sie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Popatrz się Smurffie...napisałes tytul posta refleksje w 30-ta rocznice stanu wojennego,a tu jak czytam...ktos napisał,że...
    STAN WOJENNY BYŁ ZABAWNY I JAKBY PRZEDŁUŻONYMI FERIAMI
    tak jakby nie widziało sie ZOMO,nie słyszało o godzinie policyjnej,o internowanych,o aresztowaniach...
    ale co tam...balangi i kupa śmiechu...

    No ale mniemam,że tak myślą szczególnie "wybitne" jednostki,z naciskiem na ...jednostki..:P)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ochłonęłam, kiedy przyjechalam na łono ojczyzny, i ogladalam brzydotę naszych miasteczek w drodze z lotniska do domu, a ponura szarzyzna pogodowa towarzyszyla mi juz od Brukseli, gdzie mialam miedzyladowanie.
    Wiem, ze jestem egocentryczką, moj mąż dodaje "f***ing perfect. Bawi mnie byc kontrowersyjna. Cos sie wtedy dzieje.
    Ja nie lubie naszego kraju i przyznaje sie do tego od dawna u siebie, na polskim podworku, i powtorzylabym za Bursą " Panie, ale dlaczego uczyniles mnie Polakiem?". Staram sie nie mowic zle o swoim kraju za granicą, bo tu jestem doskonalym ambasadorem Polski, nawet bym powiedziala przesadzam w zachwalaniu i moj mąż sie smieje wtedy,bo widzial nasze cywilizacyje zacofanie, ale docenia inne wartosci Polakow, znane na calym swiecie, jak waleczność, pracowitosc, zaradnosc i urode Polek. Przy mnie o Polakach zle sie nie mowi.Przez wiele lat bylam prezesem Miast Blizniaczych w moim miescie, osobą, ktora zrobila bardzo duzo przed Unią dla zwiazkow mojego regionu z Anglią, Francją i Danią.I dlatego stac mnie na myslową niezaleznosc. Chociaz inne nacje wcale sie nie przejmują i narzekają na swoje kraje , jak im sie nie podoba. A u nas, jak cos powiesz, to jakby zamach. A moj mąż Amerykanin mowi, ze emigrowal z US do Anglii, i ze nie lubi Ameryki w ogole, to tamci powinni go chyba za terroryste oglosic za takie slowa i wroga nr 1.
    A w stanie wojennym nie wszyscy byli bojownikami i o tym doskonale wiemy. I jak sie mialo 20 lat, to zadymy w Krakowie byly "atrakcją" i nie bądźmy takimi kombatantami, tylko normalnymi ludzmi.Jak pisala Ela, czy Trutniowa, ludzie sie spotykali, zakochiwali i balangowali tez. W czasie II wojny bylo tak samo.
    Good night and good luck jak mowil legendarny amerykanski dziennikarz Edward Murrow.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiesz smurff co?w polakach ,w polskm narodzie jest w sumie przedziwna przewrotność ponieważ to że polak potrafi to wiadomo.Polak to jednak taki jakiś dziwaczny stwór że najczęściej potrafi kiedy przyciśnięty jest do muru!Wtedy potrafi być zorganizowany,waleczny,i powstaje wtedy w jego głowie tyle pomysłów na to jak to wyjść z opresji..Wtedy właściwie nie ma sprawy której nie potrafi rozwiązać.Patrząc na to co było jest i na pewno będzie jest pewne że polacy jak naprawdę chcą potrafią się skrzyknąć a wtedy to nawet parasol w dupie potrafią otworzyć.Nie wiem czy to wynika z tego ze muszą czuć na plecach jakieś zagrożenie żeby nie być biernymi?Wygląda na to że tak właśnie jest.Myślę że dobry szef naszego rządu byłby taki który potrafiłby trzymać ludzi za przysłowiowy pysk pozwalając im przy tym móc wykorzystywać pomysłowość która w nich jest.Bo to ze Polacy potrafią mieć głowę na karku wiadomo jest juz od dawien dawna.Więcej nie piszę bo prawdę mówiąc nie chce mi się w to mocno wchodzić bo głowa na bank zaczełaby mnie od tego boleć:))

    OdpowiedzUsuń
  28. Hehehe, Luśka, no to się wie, że jeśli ze mną, to jak najbardziej, inaczej - wykluczone! :P

    Brunecie, krótka pamięć to jedno, a podatność na kit wciskany do głowy, to drugie... no i taki efekt...

    Didi, Polacy mają dość marną opinię na Zachodzie, na którą zresztą dość długo pracowali... szkoda, ale tak jest i dobrze by było kiedyś to zmienić... mam nadzieję, że ta przemiana wizerunku Polaków już się zresztą rozpoczęła parę lat temu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Starr, w zupełności zgadzam się z Tobą, w poście napisałem, że są przez niektórych postrzegani jako ofiary ówczesnego systemu, bo tak jest, ale pisząc to nie myślałem o sobie.

    Dziękuję, miło mi Stokrotko :)
    To co piszesz słyszałem kiedyś w bardziej dosadnej formie, a mianowicie "historia jest dziwką władzy" - i jest w tym bardzo dużo prawdy jak się nad tym zastanowić.
    Pozdrawiam.

    Crackie, zostaje jak najbardziej po staremu... bolesna historia jak do tej pory niewiele Polaków nauczyła.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dejaniro, akurat ten problem nie jest dla mnie grą polityczną, ani też mało istotną rzeczą. Przeciwnie, to jest fundamentalna sprawa jeśli chodzi o przyszłość naszego kraju, bo albo pozostaniemy suwerennym krajem działającym w strukturach UE, albo też zostaniemy zbieraniną euroregionów pod jurysdykcją ZUE /czyli krajem o nazwie "Zjednoczona UE - lub coś w tym stylu/.
    Dla mnie to jest rzecz bardzo ważna i nie jest mi wszystko jedno, jak będzie jeśli będzie mi się dobrze i wygodnie żyło, wolę zachować polską tożsamość narodową, tradycję i kulturę, a Ty nie?
    Pozdrawiam grudniowym słońcem :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Lauro, ja jestem za Europą jak najbardziej... ale za Polską w Europie, a nie za Mazowszem, Pomorzem, itp. w Europie...
    Pozdrawiam.

    Do Ardioli /oraz Crackie/... pytałaś wcześniej Ardiolo, kto to jest "Crackie". Nazywam tak /nie tylko ja zresztą/ Krakowiankę, której blog jest zalinkowany na moim, podobnie jak Twój.
    Powiem w ten sposób - ja tutaj nikomu nie zamierzam blokować swobody wypowiedzi, każdy ma prawo do własnej opinii i taką też wyraża. Dopuszczam też możliwość swobodnej polemiki, pod warunkiem, że nikt nikogo nie będzie obrażał, ani też atakował ad personam. Ponieważ jak do tej pory nic takiego nie zaszło, możecie Drogie Panie polemizować ze sobą do oporu, ja nie mam nic przeciwko ;)
    Ardiolo, ja podobnie jak Crackie uważam, że stan wojenny był czymś złym i przykrym dla większości Polaków, ale jak widać, bywają też wyjątki, które myślą inaczej :)
    Pozdrawiam Was obie :)

    Luśka, cieszę się, że sobie poradziłaś z wchodzeniem na mój blog komórką, domyślam się, że do tej pory blokował Cię ten wstępny komunikat, który trzeba zatwierdzić, aby tam wejść ;)
    Co do tego "przyparcia do muru" to prawda, Polacy już tacy są, dopóki są wolni to się kłócą między sobą i dopiero przyparci do muru zaczynają kombinować, a ponieważ teraz nie są przyparci do muru, no to się kłócą jak zwykle ;)
    Pozdrawiam Cię z uśmiechem:)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P