Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

niedziela, 6 stycznia 2013

Czy jesteśmy jak rybki w akwarium?


Witajcie w nowym, 2013 roku :)
Zmiana licznika wyświetlającego aktualny rok zazwyczaj skłania mnie do rozmyślań nt. naszego miejsca i roli we wszechświecie, czemu od czasu do czasu daję wyraz także na tym blogu. 
Ten post można traktować jako dalszy ciąg tych rozważań.

Blisko 30 lat temu przeczytałem "Dzienniki gwiazdowe" Stanisława Lema, gdzie jedno z opowiadań cyklu "Ze wspomnień Ijona Tichego" było tak naprawdę pierwowzorem słynnego filmu "Matrix" Braci Wachowskich. Opowiadanie nawiązywało do sztucznie wykreowanego świata stworzonego przez niejakiego prof. Corcorana - używał on w tym celu specjalnych skrzyń /dlatego wzmiankowane opowiadanie nosi nieoficjalny tytuł "Skrzynie prof. Corcorana"/. Jednak opowiadanie Lema niesie za sobą głębsze przesłanie niż film Wachowskich, przedstawia bowiem wizję całego świata jako układającej się w piramidę hierarchii poziomów rozwoju równolegle żyjących bytów, w której istoty wyższego poziomu tworzą i kontrolują istoty z niższego poziomu, władając tym samym całym ich światem.

Ww. opowiadanie zapadło mi mocno w pamięć, a wczoraj wieczorem znowu je sobie przypomniałem, gdy przeczytałem ten artykuł.
I znów zadałem sobie to samo pytanie, jakie zadałem sobie zaraz po tym, gdy po raz pierwszy przeczytałem o skrzyniach prof. Corcorana:
- a może my także żyjemy w takiej skrzyni? - co wspomniany artykuł także zdaje się sugerować.
Sugestia, że jesteśmy tworami bytującymi w sztucznie wykreowanym wszechświecie, a ktoś z zewnątrz nas obserwuje i bawi się nami podobnie jak rybkami w akwarium, wcale nie jest taka niedorzeczna. Zauważmy, że cały wszechświat który nas otacza oparty jest na podobnej strukturze, gdzie mniejsze zawiera się w większym /dla przykładu atomy stanowiące zręb znanej nam materii tworzą bardzo podobną strukturę jak układy słoneczne, zaś grupy atomów tworzące cząsteczki odpowiadają poszczególnym galaktykom/. Zasady rządzące tym wszechświatem dość ściśle wpisują się także w reguły matematyczne /takie założenie dość dobrze wyjaśnia np. "boską proporcję" tj. nadrzędną regułę, implikowaną funkcją matematyczną, która w sposób nadrzędny zawiaduje budową żywych organizmów/, zaś odkryta przez Einsteina zamienność materii i energii pozwala zaprogramować, a następnie wykreować dla odpowiednio zaawansowanej technologicznie cywilizacji, dowolnie duży wszechświat /zgodnie z wyżej wspomnianą regułą zawierania się mniejszego w większym/, który dla przebywających w nim bytów nie będzie jednak niczym więcej niż akwarium dla pływających w nim rybek.


Taka konstrukcja wszechświata /czy też tylko naszego wszechświata zawartego w świecie nadrzędnego bytu, który nas wykreował/ nie odpowiada jednak na wszystkie pytania.
Bo wprawdzie hipotetycznie znamy już naszego "boga", który nas wykreował i w jakiś tam sposób steruje naszym światem, ale nie odpowiada kto i w jakim celu stworzył ten nadrzędny byt / czy też wszystkie byty, które są położone jeszcze wyżej w hierarchii/ oraz świat /lub światy/ w którym ów byt /byty/ przebywa/ją. 
A więc nawet po przyjęciu hipotezy, że jesteśmy tworami w sztucznie wykreowanym wszechświecie, nie znamy odpowiedzi na pytanie, które wówczas niemal od razu się nasuwa - w jaki sposób powstał świat naszych twórców, a jeśli owe istoty także zostały sztucznie wykreowane, w podobny sposób jak my - wówczas należy zadać to samo pytanie w odniesieniu do istot /lub istoty/, które znajdują się /lub znajduje się/ na samym szczycie w piramidzie przedstawiającej hierarchię równoległych bytów, bo przecież te istoty /lub istota/ także musiały kiedyś zostać w jakiś sposób stworzone.
Należy w takim wypadku zauważyć, że pomimo genialnej techniki umożliwiającej władzę nad całym uniwersum /rozumianym jako kompleks własnego świata owych istot/istoty oraz wszystkich podporządkowanych im światów/, nie sądzę, aby owe istoty w odniesieniu do samych siebie znały odpowiedzi na najbardziej zasadnicze pytania  gnębiące ludzkość już od zarania dziejów, a mianowicie - skąd pochodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy i czym tak naprawdę jest świat istniejący wokół nas.


Czy kiedykolwiek będzie możliwa weryfikacja hipotezy, że jesteśmy jedynie tworami w sztucznie wykreowanym świecie? 
Nie wydaje mi się.
W fizyce, aby zweryfikować każdą teorię potrzebny jest tzw. układ odniesienia, inaczej żadne doświadczenie nie może być uznane za miarodajne. W tym wypadku w praktyce oznacza to, że w celu weryfikacji omawianej hipotezy konieczne jest przeniknięcie do świata naszych twórców. Inaczej jakakolwiek weryfikacja nie może być uznana za prawdę.
Pozostają nam oczywiście rozważania omawianej teorii na płaszczyźnie mentalnej, ale ta droga wydaje się za każdym razem prowadzić jedynie do niewiele znaczących dywagacji opartych na wierze w rozważaną hipotezę bądź jej negowaniu.
Czyli podobnie jak w przypadku wiary w Boga - można w to wierzyć lub nie wierzyć, bowiem brak jest zarówno dowodów przemawiających za prawdziwością rozważanej hipotezy, jak i za tym, że jest ona z gruntu fałszywa.

26 komentarzy:

  1. bellatrix20096.01.2013, 22:27

    Tak, mój wiersz ma wiele wspólnego z tym tekstem. Powodowany odejściem mojej mamy na dzień przed wigilią i zdarzeniami, których nie jestem w stanie zrozumieć do końca, zawiera wątpliwości i pytania podobne Twoim.
    Raczej wolę wierzyć, że sama kreuję swoją rzeczywistość, swoje życie. Ale kto wie, czy w Twoich rozważaniach nie ma choćby odrobiny prawdy. Czasem się nad tym zastanawiałam..., czy nie jesteśmy dla Kogoś takimi, jak mówisz ,,rybkami w akwarium". Nie znamy na to odpowiedzi i na pewno nie poznamy, bez wspomnianego punktu odniesienia. Ale... może kiedyś komuś się to uda. Póki co - nasze rozważania i wszelkie wątpliwości pozostają w sferze sf. :)
    Witaj w Nowym Roku, dziękuję za piękne życzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, abyśmy kiedykolwiek mogli się o tym przekonać, czy teza założona w tym poście jest prawdziwa. Z tej prostej przyczyny, że opuszczenie naszego świata nie jest możliwe. Chyba, że uda nam się kiedyś odnaleźć jakieś tajemnicze "wrota" wiodące do świata naszych twórców... to by musiało być coś w tym rodzaju:
      http://youtu.be/cJQwnAhXnBk
      Tylko obwawiam się, że łatwiej to zaśpiewać niż zrealizować :)

      Usuń
    2. Wiele rzeczy naszym przodkom nawet się nie śniło, a dziś są. Kto wie, może i w tej kwestii to będzie miało kiedyś miejsce. :) To byłaby prawdziwa rewolucja!

      Usuń
  2. Albo to, co uważamy za życie jest tylko naszym rozbudowanym snem, z którego umierając, budzimy się... Albo jak w "Facetach w czernii" ziemia jest ozdobną kuleczką na szyi kota... Wiele jest tych egzystencjonalnych teorii. Jesteśmy za mali, by je zweryfikować... Pozdrawiam noworocznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie możemy zweryfikować takich teorii, pozostaje nam właściwie tylko snucie domysłów, z których niewiele wynika.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. krakowianka6.01.2013, 22:52

    witaj Smurffie,w Nowym Roku:)
    Ciekawe rozważania,bo tak naprawdę,patrząc z dystansu na nasze życie,wszystko jest w jakimś sense przyporządkowane,podporządkowane pewnym prawom,ktore człowiek odkrywa od zarania dziejów,ale one zawsze były:prawa fizyki,którym podlegamy,chemii,która jest w naszym życiu,biologii,która czasem daje nam zdrowo popalic,powodując epidemie,choroby.I tu wydaje się,że człowiek jest zależny...ma rozum,ale jest zależny.
    Jakby sterowany,jakby za tymi wszystkimi prawami ktoś stał...Sama śmierc wydaje się sprawiedliwa,bo w tej hierarchii dotyka i tych na szczycie w hierarchii,ale jednak...Na pewno dużo zależy od nas samych,na pewno w dużej mierze sami kreujemy naszą rzeczywistośc,ale nie raz,zastanawiamy się ,bedąc na jakimś etapie życia,czy tym wszystkim Ktoś nie steruje...
    W Twoim poście jest zadane jedno wielkie pytanie...jak to się zaczęło????
    nie znamy odpowiedzi,może komuś TAM na tym zależy?by dalej byc tym,co kieruje rybkami w akwarium?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krakowianka7.01.2013, 23:43

      ja siebie widze jako konika morskiego,troche podobny do smoka,tylko taka lebiodka,mimoza...:P)))
      pozdrawiam wesoło:)

      Usuń
    2. No właśnie, wszyscy w jednakowym stopniu podlegamy prawom fizyki, chemii i biologii, jeśli te prawa ktoś wcześniej wprowadził tylko po to, aby nami sterować z zewnątrz, to i tak nie mamy szans się o tym przekonać.
      Konik morski może być, też je lubię ;)
      Pozdrawiam z mojego akwarium :)

      Usuń
  4. I ja po przeczytaniu Twoich rozważań zaczynam się zastanawiać czy nie jesteśmy dla Kogoś takimi, jak mówisz ,rybkami w akwarium". Nie znamy na to odpowiedzi i na pewno nie poznamy.
    W Nowym Roku 2013 życzę szczęścia i zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mamy szans poznać odpowiedzi.
      Dziękuję i także życzę Ci wiele szczęścia w tym roku :)

      Usuń
  5. Mistrz Lem pomyślał o wszystkim...
    w opowiadaniu "Altruizyna" Trurl i Klapaucjusz budują Bogotron, czyli maszynę cyfrową z zamkniętym w niej wirtualnym Bogiem...
    w opowiadaniu "Kobyszczę" Trurl zamyka siebie w maszynie, by zwalić na niego robotę... okazuje się jednak, że Trurl "cyfrowy" robi dokładnie to samo w swoim świecie i powstaje cały ciąg rekurencyjnych bytów, niczym "ruskie baby"... czyli dokładnie to, o czym piszesz...
    też mi się nie wydaje, byśmy potrafili stwierdzić, czy nasza rzeczywistość jest pierwszą taką "babą" w szeregu, czy jest zamknięta w większej "nadbabie"... to trochę tak, jak z wymiarami... jesteśmy istotami trójwymiarowymi /właściwie cztero, doliczając czas/ i choć potrafimy sobie wyobrazić świat np. sześciowymiarowy, to nigdy takowego nie poznamy, nie doświadczymy sobą... możemy polecieć daleko w Kosmos, ale de facto nic to nie zmieni... możemy medytować, faszerować się psychodelikami, tańczyć do upadłego w rytm bębnów, śpiewać mantry, uprawiać seks tantryczny przeżywając "orgasmus prolongatum", praktykować cokolwiek /nawet doświadczać kontrolowanej śmierci klinicznej/, by osiągnąć inny /niecodzienny/ stan świadomości... nazwijmy to sobie hajem, ekstazą, transem, transcendencją umysłu, "spotkaniem z bogiem", osiągnięciem "nagualu" itd... zapewne będą to doświadczenia twórcze, bogate w nieznane nam doznania, ale to wciąż będzie grzebanie się w jakiejś swojej "podbabie", zaś w kwestii ewentualnej, hipotetycznej "nadbaby" nie poruszymy się naprzód nawet o przysłowiowy "piczy włos"...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest takie powiedzenie "wyżej pępka nie podskoczysz", które dość dobrze oddaje brak możliwości zmiany naszego świata na jakiś hipotetyczny "świat zewnętrzny" /o ile taki istnieje/. Czy tego chcemy, czy nie, musimy dusić się tutaj we własnym sosie, bo nie ma możliwości opuszczenia tego "akwarium" w którym teraz przebywamy.
      Pozdrawiać :)

      Usuń
  6. Et voila, le point intéressant ;-)))Nawet jeśli nauka jest w stanie odpowiedzieć na wiele pytań, to te zasadnicze i tak pozostają bez odpowiedzi. Czując się, raz jak rybka w wodzie, to znowu jak ta wyrzucona na brzeg lub śnięta, pozdrawiam noworocznie;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka znowu rybka, Kocurku? :)
      Ty co najwyżej łowisz te rybki ;))

      Usuń
  7. za dużo do myślenia...lubię swoje akwarium tylko coraz bardziej mi macą wodę i to mnie wkurza!
    :)
    paa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię pływać w mętnej wodzie, Makowa ;)
      Pa :)

      Usuń
  8. I co ten ktos ma ze swoich rybek w akwarium? Zapewne dawno mu sie znudzily...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może już dawno o tym akwarium zapomniał i rybki żyją własnym życiem?
      Serdeczności :)

      Usuń
  9. Jesteśmy simsami zainstalowanymi na czyimś sprzęcie. Byleby nikt nas nie odinstalował teraz, gdy tyle musiałem wkuwać przez ostatnie miesiące (i jeszcze ile przede mną!).

    Tak naprawdę sam często się zastanawiam co ja tu robię i co tu robią inni ludzie, ale przecież ani ja ani nikt inny nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku.
    Wierzę, że ta trzynastka nie będzie pechowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To coś znacznie gorszego, bo aczkolwiek mamy jakieś pozory niezależności od woli Pana Gracza, to Sima można powołać do życia nieskończoną ilość razy nadając mu dokładnie ten sam zespół cech. My istniejemy tylko raz - jesteśmy niepowtarzalni :). Simsy można też zapisać dowolną ilość razy i odtworzyć w dowolnym momencie, jeśli Jakiś Sim stoczył się na dno, dając mu jeszcze jedną szansę. Tobie nikt takiej szansy nie da. Spieprzysz coś, to będziesz tak żył. Chociaż spotykam ludzi, którzy wydają się być zasejwowani na jakimś etapie życia jakby dalej nie chcieli bądź nie mogli przejść ;D.

      Usuń
    2. Masz rację Kamilu, nie mamy szans się dowiedzieć.
      Dziękuję i Tobie też wszystkiego dobrego :)

      Witaj Urdenie, mało Cię ostatnio w Sieci, życzę szczęścia w nowym roku :)

      Usuń
  10. Mistrza Lema czytałem w tak pacholęcym wieku, ze i treść i przesłanie uleciało z mej pamięci. Może trzeba by powrócić do lektury i pamięć odświeżyć?
    Ale dobrze pamiętam, że do Matrixa również prawa rościli sobie spadkobiercy Adama Wiśniewskiego "Snerga" za plagiat opowiadania "Anioły Przemocy".
    A czy pełna świadomość tego, czy żyjemy w "akwarium", czy nie, cokolwiek zmieni? Jestem przekonany, że nie:)
    Króljacus1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wartościowe jest, że przypomniałeś Adama Wiśniewskiego-Snerga /RIP/... w jego "Według łotra" też jest pewien "matrixowski" klimat, chociaż nieco inaczej ujęty...
      nie sposób też w tej wyliczance pominąć Ph.K.Dicka... większość jego twórczości ociera się o tego typu kwestie... gdy po raz pierwszy obejrzałem film "Matrix", to właśnie Dick jako pierwszy przyszedł mi do głowy...

      Usuń
    2. Macie rację, zarówno Wiśniewski - Snerg jak i Ph.K.Dick dołożyli swoje własne "5 groszy" do tej tezy, wprowadzając w ten sposób ciekawe modyfikacje owych światów... ale jednak to Lem był prekursorem.

      Usuń
  11. A może odpowiedzi na Twoje pytania leżą całkiem blisko. Na Twoich oczach. Trochę jak z tą grawitacją, czy energią elektryczną, które zawsze były, dotykano je niemal, nie potrafiono ich tylko zbadać, nazwać.
    Może "światy równoległe" to taka sytuacja jak z nami i zarazkami, czy atomami, które się przeplatają, nie widoczne gołym okiem dla siebie, i mogą być groźne dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest wykluczone, że odpowiedzi na te pytania znajdują się na wyciągnięcie ręki... to może być tak samo jak z rybkami pływającymi tuż za szybą akwarium... dla tych rybek to koniec ich świata, ale nie są zdolne samodzielnie przedostać się poza tę szybę, a nawet jeśli w jakiś sposób tego dokona, to nie zdaje sobie sprawy, że jest już w innym świecie, dla niej to po prostu jakieś nowe, nieznane akwarium, a nie świat zewnętrzny.

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P