Porozrzucałem niektóre strofy tego wiersza już na kilku blogach... ale zdaje się, że tylko tutaj jest w całości...
W archiwum mam też jego alternatywną, nieco bardziej erotyczną wersję... ale tę chyba pozostawię sobie, na wypadek, gdyby przyszło mi kiedyś do głowy wydać mój tomik poezji dla dorosłych ;)
proszę cię
zostań
nie odchodź jeszcze
pozwól mi dłużej
o wiele dłużej
przez całą wieczność
z tobą zostać
ale ty mnie nie słyszysz
odeszłaś
chociaż oczami wyobraźni
wciąż widzę
twą wysmukłą postać
zawiera się nade mną
przyobleczona w ciebie przestrzeń
i znów
bierze mnie
w swoje władanie
delikatnie tuli się
i czule całuje
tak się ponownie zaczyna
nasze namiętne spotkanie
wciąż czuję
smak twoich ust
wciąż pamiętam
twych włosów szelest
wciąż mam wrażenie
że nadal jesteś gdzieś obok
chociaż rozum podpowiada mi
że już tak nie jest
odeszłaś
nie ma cię
zostało mi po tobie
tylko to mgliste
ulotne wspomnienie
ale wrócisz
wiem że wrócisz
na pewno wrócisz
inaczej nic mi nie pozostanie
nic
tylko cierpienie
wróci, na pewno wróci, w obrazach marzeń...
OdpowiedzUsuńten wiersz kojarzy się z modlitwą:
różańcem złożonym z paciorków niespełnionych marzeń na łańcuszku plecionego bólu z czasem...
Pa:)
W obrazach marzeń wróci na pewno :)
Usuń"różańcem złożonym z paciorków niespełnionych marzeń na łańcuszku plecionego bólu z czasem"
Bardzo poetycko to ujęłaś :)
Pa :)
tęsknota przywołuje obrazy tych chwil,postaci,których nie da się tak łatwo zapomniec...
OdpowiedzUsuńbardzo ładny wiersz,chociaż smutny...a jego pierwszą częśc miałam okazję przeczytac u mnie,w komentarzu...:)
pozdrawiam nocą:)
To co się zapisze w naszych sercach najtrudniej wymazać z pamięci... ten wiersz niekoniecznie ma smutny wydźwięk, to zależy od tego, jak się odbiera tę ostatnią strofę, moim zdaniem można ją także odebrać jak promyk nadziei i wiary na szczęśliwy powrót.
UsuńPozdrawiam.
Piękna piosenka tak jak i tęsknota... Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńOwszem, piękna piosenka, zależało mi na tym, aby ją tutaj umieścić.
UsuńPozdrawiam :)
Zawsze sądzimy że wrócą, ale jakoś nigdy nie wracają... (wiem że nie umiem śpiewać ale - to w kontekście http://ising.pl/nagranie/3rqropqgrj,Ryszard_Rynkowski-Natalie
OdpowiedzUsuńGłowa do góry Brunecie, w przyrodzie zawsze panuje stan dynamicznej równowagi i dlatego istnieje także druga strona medalu...
Usuńhttp://youtu.be/5WWRU2e8jkc
mam nadzieje, ze przyjdzie Ci do glowy, szkoda byloby zamknac ja w szufladzie... Kiedys pisalam Ci, ze nie lubie poezji i ze jej nie czytam, nie rozumiem...chyba znowu zaczelam ja czytac i rozumiec;) piekna!
OdpowiedzUsuńDziękuję Lauro, miło mi to czytać :)
UsuńTo fajnie, że nastąpiła u Ciebie taka przemiana, może i Ty w takim razie spłodzisz coś poetyckiego na swoim blogu... od dziś będę trzymał za to kciuki ;)
Palce Cie rozbola od trzymania kciukow :) Wole ja czytac, lub sluchac..pisac nie bede :)
UsuńSzkoda, myślałem że Cię do tego zachęcę :)
UsuńZdarzało mi się, Smurffie, że pisałem wiersze, rzadko jednak osiągam ten stan koncentracji umysłu, by osiągnąć oczekiwany liryczny efekt. Dyletanci nazywają to natchnieniem, zupełnie bezpodstawnie, bo owa koncentracja jest jak najbardziej racjonalna. Owszem, poetom i innym artystom może przydarzyć sie tzw. iluminacja (nagły i krótki błysk geniuszu), ale to staje niepostrzenie i chyba tylko raz w życiu, a często i ten moment jest przegapiany. Dla ilustracji ostni mój wiersz, napisany w końcu ubiegłego tysiąclecia:
OdpowiedzUsuńswojska szkoła walk wschodnich
na początku mojego listu
przyznaję się do pomyłki
i za pięć minut mam autobus
wierzę w twój rozsądek
życzę ci wszystkiego najlepszego szczególnie tego
czego ci brak
wiesz o czym mówię
prostota obyczajów powab feromony
jak zwał tak zwał
powodzenia
wiarę nadzieję miłość
rozdają wiesz gdzie
w każdą niedzielę za friko
niczego nie mam ci za złe
te parę
drobiazgów
możesz zatrzymać
na tym kończę całuję
prześpij to wyluzuj cześć
pees zapomniałem
punkt
(2000)
Wciąż czekam na moment, o którym wspominałem...
do juzaś
Ja to nazywam po prostu Weną, celowo z dużej litery - przez szacunek dla takiego stanu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wiersz, chociaż odnoszę wrażenie, że sporo chcesz w nim przemycić "między wierszami" ;)
Przemycanie czegoś między wierszami to istota poezji, Smurffie. Język poetycki nie może być dosłowny, bo nie opisuje swego świata, lecz go kreuje. To swoisty szyfr, zorganizowany jednak wg pewnych reguł czytelnych dla wtajemniczonych (te tajemnice są dostępne nawet w szkolnym podręczniku). Kiedyś poezje "analizowano" oddzielając treść od formy. Nic bardziej kretyńskiego. Treść w poezji odgrywa rolę drugorzędną I JEST NIEMAL ORGANICZNIE ZALEŻNA OD FORMY. To właśnie forma przykuwa uwagę czytelnika, skłania go do własnych fantazji i odwołuje się do jego emocjonalnych doświadczeń. Najgorszym pytaniem więc, przy omawianiu jest tu wiecznie pokutujące "co chciał przez to poeta powiedzieć? A ch... kogo to obchodzi co chciał, kiedy on już to powiedział! Inne równie chybione: "co miał poeta na mysli?" Założę się o wszystko, że F. Schiller, gdy pisał "Odę do radości", miał na myśli gołą babę. Rozgadałem się, Smurffie nieprzyzwoicie, ale poloniści tak mają, bo to zboki!
OdpowiedzUsuńMasz rację, już dawno zauważyłem, że każdy odczytuje dany wiersz po swojemu i dużym błędem jest wciskać temu komuś na siłę swój własny odbiór tego wiersza... co niestety permanentnie zwykła robić moja polonistka w szkole średniej i przed czym za każdym razem się broniłem jak diabeł przed wodą święconą... w efekcie szczerze jej nie znosiłem, a ona mnie równie szczerze... stare dzieje, minęło przeszło 30 lat, ale zadra pozostała...
UsuńNiestety, Smurffie, jeszce dziś wiele polonistów, w tym w wiekszości -tek (tzw. interesujące kobiety, którymi to mężczyźni jakoś się nie interesują!), natal stosują tę toporną metodę, nazywaną socjologiczną i skandalicznie ignorują, obowiązującą w polonistce od 50 lat, fenomenologiczną teorię dzieła literackiego prof. Romana Ingardena. Takie to tylko wysłać do filozoficznego piekła i, pardon, dodupczyć!
OdpowiedzUsuńserdeczności
Bingo Klaterze...
UsuńByła to nomen omen stara panna już po 60-ce... i wszystko się zgadza oprócz tego ostatniego... obawiam się mianowicie, że brak było chętnych...