Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

piątek, 7 lutego 2014

Czym różni się blog od blogochlewika, a blogowanie od blogochlewikowania.

W ostatnim czasie jestem świadkiem przeróżnych zachowań blogerów, które jednak w mojej ocenie mają więcej wspólnego z poziomem blogochlewika /stąd "blogochlewikowanie"/ niż z faktycznym blogowaniem, rozumianym jako wymiana różnych opinii pomiędzy ludźmi, bez nadmiernej uszczypliwości, snucia przeróżnych insynuacji, wyzywania, wycieczek osobistych, ataków kierowanych ad personam itp. zachowań, które z każdego bloga w dość szybkim czasie potrafią zrobić tytułowy blogochlewik.

Na początek omówię kilka takich zachowań, jakie miałem okazję ostatnio zaobserwować.

Dwaj Panowie, czyli kto się lubi, ten się czubi? 

Dwaj Panowie pochodzą z całkiem innych światów i mają diametralnie różne światopoglądy. Pozornie się nie znoszą, ale czy na pewno? Mam co do tego wątpliwości. No bo jak tu nie wątpić, skoro w prawie każdym komentarzu każdy z nich lubi zahaczać o swojego "ulubieńca" przypinając mu rzecz jasna jakąś pejoratywną łatkę.
Po co to robią skoro na pozór się nie cierpią? Bo nie mogą bez siebie żyć, zgodnie z powiedzeniem "kto się lubi, ten się czubi"?
Tak to przynajmniej wygląda, inaczej przecież już dawno by odpuścili.

Dwie Panie, czyli witamy w piaskownicy.

Dwie Panie wybitnie się poróżniły. Jedna drugą zaczęła krytykować, no i dalej poszłooo... 
Dalsza dyskusja obu Pań  była w coraz większym stopniu najeżona wzajemnymi złośliwościami, wycieczkami osobistymi i udowadnianiem, która z nich jest głupsza... 
Przypominało mi to do złudzenia dwie dziewczynki kłócące się w piaskownicy i sypiące sobie nawzajem piaskiem po oczach - bo jedna z nich zrobiła drugiej "kuku", tylko nie bardzo wiadomo, która z nich pierwsza owo "kuku" tej drugiej zrobiła... najchętniej by się złapały za włosy i w ten sposób ustaliły która ma rację, ale ponieważ nie są w piaskownicy tylko w necie, więc nie mogą i zamiast tego zażarcie dyskutują - ta dyskusja rzecz jasna trwa bez końca, bo żadna nie chce odpuścić.
Sęk w tym, że nie chodzi tutaj o dwie małe dziewczynki, a o dojrzałe kobiety, bo tę pierwszą opcję byłbym jeszcze w stanie zrozumieć...

Huzia na Józia, czyli jak się robi jaja z blogowej opozycji.

Pewne wesołe dziewczę upodobało sobie robić jaja z towarzystwa, które na potrzeby tego posta nazwę grupą mających o sobie bardzo wysokie mniemanie "jaśnie oświeconych". Jaja polegają na tym, że dziewczyna notorycznie pisze prowokacyjne komentarze, gęsto najeżone słownymi rafami. No i o te rafy natychmiast zaczepiają "jaśnie oświeceni", a potem w odpowiedzi hurtowo piszą pod adresem prowokatorki jadowite komentarze pełne wulgarnych inwektyw, z których "lafirynda" uważany jest za jeden z łagodniejszych. Ale radosne dziewczę nic sobie z tego nie robi, a wręcz przeciwnie, swobodnie "odbija piłeczkę" nasączoną jeszcze bardziej złośliwymi sformułowaniami, czym dość skutecznie rozpala towarzystwo "jaśnie oświeconych" do czerwoności.
Na kilometr widać, że dziewczyna prowokuje i robi sobie w ten sposób z tego całego towarzystwa najzwyklejsze jaja, ale "jaśnie oświeceni" jakoś tego nie dostrzegają... może więc wcale nie są tacy oświeceni jak im się wydaje?

Kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam.

Wspomniane wcześniej towarzystwo "jaśnie oświeconych" najlepiej się czuje na pewnym blogu, w którym nie toleruje się inaczej myślących. Każdy kto ośmieli się mieć tam inne zdanie prędzej czy później dostaje kopa w d. - po czym zostaje stamtąd zwyczajnie wywalony na zbity pysk.
Kłania się w tym wypadku powiedzenie "jeśli wpadłeś między wrony, musisz krakać jak i one".
Problem w tym, że pojawiają się tam czasem osoby, które nie mają pojęcia o panujących na tym blogu zwyczajach i zanim zostaną stamtąd wyrzucone, dostaną przynajmniej parę szturchańców za to, że ośmielili się mieć inne zdanie niż reszta towarzystwa.

Kupą mości panowie, zróbmy wreszcie ten blogochlewik.

Są w blogosferze ludzie, którzy najlepiej się czują w atmosferze blogochlewika i robią wszystko, aby wybranego przez siebie bloga szybko zamienić w blogochlewik, bo dopiero wtedy czują się tam jak u siebie w domu. Nie oglądają się przy tym na pozostałe osoby, którym atmosfera blogochlewika wyraźnie nie służy. 
Jeśli zwróci się im uwagę, że robią z bloga blogochlewik, wówczas takie towarzystwo bez żadnych skrupułów próbuje wciągnąć delikwenta do tego swojego blogochlewika i bynajmniej ani myśli go opuszczać.

Jak się bronić przed blogochlewikowaniem?

W trakcie blogowania trzeba się trzymać pięciu głównych zasad, dzięki którym dość skutecznie unikniemy poziomu uznawanego za "blogochlewikowy". 

1. Ja szanuję ciebie, a ty szanujesz mnie.

Jeśli będziemy nawzajem się szanować, wtedy z pewnością unikniemy wzajemnego obrzucania się błotem. Po prostu dlatego, że takie wzajemne obrzucanie się błotem nie przystoi rozmówcom, którzy nawzajem się szanują.
No to jedźmy dalej:

2. Blogerze, nie czyń drugiemu co tobie niemiłe.

Zasada bardzo prosta i oparta na czytelnych, intuicyjnych kryteriach: nie będę robił drugiemu blogerowi niczego, co sam odebrałbym jako wyrządzoną mi przykrość. 
Proste? No pewnie! Niczym konstrukcja cepa!
Pamiętaj też, że na cudzym blogu jesteś zawsze tylko gościem, a więc nie trolluj, nie spamuj, nie wszczynaj niepotrzebnych burd i nie obrażaj gospodarza bloga - bo stale musisz mieć na uwadze trzecią zasadę:

3. Wolnoć Tomku w swoim /blogowym/ domku.

Pamiętaj więc, że w ewentualnej potyczce z gospodarzem bloga od razu stoisz na straconej pozycji - bo to on tam rządzi, a nie ty. I ma do dyspozycji cały arsenał środków - począwszy od zwrócenia ci uwagi, aż po kasowanie twoich komentarzy, kasowanie całych postów, czy wreszcie - przyklejenie do twojego nicka trwałego bana, cobyś więcej nie mógł tam wszczynać żadnych burd. 
I choćbyś się bracie skichał, to nic na to nie poradzisz. Dlatego lepiej jest w razie rysującego się konfliktu od razu wycofać się na z góry upatrzone pozycje /czytaj: "na własnego bloga" - bo tam jest najbezpieczniej/ niż próbować dalej walczyć z przeciwnikem, który dysponuje o wiele bardziej skuteczną bronią niż ta, którą ty masz do dyspozycji.

4. Pod żadnym pozorem nie daj się wciągnąć do blogochlewika. 

W ferworze dyskusji łatwo jest stoczyć się do poziomu tytułowego blogochlewika, dlatego zawsze należy się kontrolować i nie dać się ponieść emocjom. A gdy zauważysz, że poziom dyskusji zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do "blogochlewikowego", wtedy po prostu wycofaj się informując o tym resztę "blogochlewikowego towarzystwa" 
- sorry, ale to już nie jest mój poziom, a poziom blogochlewika mnie nie interesuje.
I nawet jeśli będziesz usilnie nakłaniany do pozostania w takim towarzystwie, a czasem wręcz znieważany, opluwany, wyzywany od tchórzy, dezerterów, itp., to nie możesz ulec - mając na uwadze piątą i ostatnią zasadę, która brzmi:

5. Mądry głupiemu ustępuje.

Udowodnij więc, że to ty jesteś mądrzejszy i wycofaj się z tego blogochlewika zanim będzie za późno. Bo jeśli tego od razu nie zrobisz, wtedy zachodzi ryzyko, że ugrzęźniesz w nim na dłużej, a wtedy blogosfera zacznie cię szybko z tym blogochlewikiem kojarzyć. Jeśli nie chcesz aby tak się stało, bierz nogi za pas. 
To jest najlepsze, co możesz wtedy zrobić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Piszę o tym wszystkim ponieważ nie przepadam ani za blogochlewikami, ani za blogochlewikowaniem. Dlatego chciałbym, aby ten mój post został odebrany jako wskazówka, w jaki sposób można uniknąć przemiany bloga w blogochlewik.
Z mojej z strony mogę Wam obiecać, że dołożę wszelkich starań, aby ten blog pozostał na zawsze blogiem, a nie blogochlewikiem.


161 komentarzy:

  1. Ot i cala blogopsfera.... Nawet, nawet Smrffie :))

    ad 1. :))
    Kto sie lubi , ten sie czubi....a moze rykowisko? Jeden i drugi w odpowiednim wieku i ...no jak to facetom, o panienki biega, ktory wiecej "wartosciowych" blogerek ma w swoich linkach:)) Ktore ich przyjmuja na kawe i u ktorych oni bywaja .... to sie tak zrobilo dziwnie, bo w sumie podzielil ich swiatopoglad, ale tu tez biega o to ...wlasnie kto z nami.
    Jakos tak po ostatnim konflikcie doszlam do wniosku, ze biga tam w tym wszystkim tez i o kobiety:)))

    ad.2:)
    Te dwie panie, racja...wejdz kobiecie na odcisk to kuniec ...kaobiety w konflikcie to nielatwa sprawa. nie odpuszczaja szybko bo na emocjach dluzej jada. I prawda jest to, co napisales o tej niedojrzalosci. Nie jestem dojrzala Smurff przeciez to w koncu nie stan ktory jak sie osiagnie to sie go ma na wieki, wiekow amen. ty tez nie jestes dojrzaly. To proces a jak proces to trwa, trwa, trwa...za jakis czas, jak bedziemy mieli dystans do jakis tam spraw, ktre mialy miejsce wprzszlosci stwierdzimy, ze hm...ale bylismy wtedy niedojrzali:))) I dlatego Smurffie nie psize w komentarzach jaki to ktos niedojrzaly, nie oceniam niczyjej dojrzalosci...choc prawdopodobnie oceniac mozemy. Wychodze z zalozenia, ze niekoniecznie...wypowiadac sie mozemy , ze wedlug mnie Jozek piwo lepsze, niz wodka, zielony fajniejszy niz rozowy, ale kiedy biega o ludzi to ...spojrzmy w lusterka:))

    ad3.)
    Owe blogowe dziewcze, ktore robi sobie jaja wcale nie jest tak "zepsute" i tak popierolone na jaka sie pozuje, ale wlasnie pytanie dlaczego to robi...zeby szokowac? Zeby prowokowac? Chyba to drugie wlasciwsze.
    Chce sobie znalezc przytulne, przyjazne miejsce na blogowsku, wiec jedzie z rozpierduszkami, aby bloger wzial biedna zwyzywana pod skrzydelka przepedzajac ze swojego blöoga za wyzwiska. Robi sobie teren dziewcze:)) Lubi jakis blog, nie chce tam konkretnych komentatorow, wiec manipuluje tak, ze daje z siebie robic koziolka ofiarnekgo zlozonego na oltarzu i czasami udaje sie jej jakis blog "oczyscic", czasami nie...Dibelius ma kloake , ale nie oczyszcza i chyba dobrze robi, w koncu ludzie o przeciwnych stanowiskach maja miejsce gdzie m,oga sie spotkac. A o ile ktos nie bedzie podgrzewal atmosfery to moze nawet zagadaja do siebie te obozy w miare normalnie:)))

    Dalej nie moge teraz-poznym wieczorem zajrze... Smurff myslalam, ze chesz dolac benzyny do ognia, wsadzic kij w morowisko, ale ...szczerze pwoiedziawszym cenie sobie prawde i to co zrobiles, albo jeszcze bardziej nas porozni albo oczysci wiele, zalezy od naszego poziomu ( nie napisze dojrzalosci);:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobra, wyszlo w tym komentarzu moim, ze "polska jezyk, trudna jezyk", nie mam czasu korygowac..jezeli uznasz to za wlasciwe to skopiuj moj komentarz , popraw literowki ( coby latwiej ludziom bylo sie rozeznac) i wklej ponownie poprawiony. :)) Prosze...o ile oczywiscie uznasz to za konieczne, wlasciwe, czy jakos tak.

      Usuń
    2. Każdy pisze jak chce Aniu /i jak potrafi :)/ nigdy nie poprawiałem literówek i nie zamierzam tego robić.
      Ten post napisałem w kilku celach. Wiedziałem, że nie przejdzie bez echa /widzę, że już został szerzej komentowany na blogu Dibeliusa/.
      Na pewno nie napisałem go po to, aby wzniecać na nowo zadawnione konflikty, jątrzyć i dzielić blogerów. Jest wprost przeciwnie - napisałem go po to, aby ludzie zrozumieli, że czasem powinni pójść po rozum do głowy zamiast wzniecać blogowe swary. Ale to od każdego czytelnika z osobna zależy czy weźmie sobie ten mój post do serca, czy też zostanie potraktowany jako głos wołającego na puszczy :)

      Usuń
    3. @Aniu,
      "Jakos tak po ostatnim konflikcie doszlam do wniosku, ze biega tam w tym wszystkim tez i o kobiety:)))"

      Przyznaję Ci rację. Ale chodzi też w szczególności o Ciebie, Będziemy o Ciebie walczyć, a reszta jest nieistotna...

      Usuń
    4. Wiesz , Twoj post dotyka w sumie kazdego z blogochlewika. Ludzie nie lubia prawdy, za bardzo krepujaca ci ona...biedna taka, poltuczona i w ogole. Zeby pojsc po rozum do glowy trzeba na serio stanac w prawdzie jakim to ja jestem czlwiekiem, a nie skupiac sie nad tym co napisales o prezciwniku z blogochlewika. Racje masz w tym fragmencie :
      "Przypominało mi to do złudzenia dwie dziewczynki kłócące się w piaskownicy i sypiące sobie nawzajem piaskiem po oczach - bo jedna z nich zrobiła drugiej "kuku", tylko nie bardzo wiadomo, która z nich pierwsza owo "kuku" tej drugiej zrobiła... najchętniej by się złapały za włosy i w ten sposób ustaliły która ma rację," Prawdziwie Smurff to ja bym przeciwniczke za to polowanie na idiotow i idiotki, za taki kobiecy rodzaj niedyskrecji swiadczacy o mailowym obiegu( no bo skoro sie nzarzuca drugiej stronie , ze inni uwazaja zes idiotka- znaczy sie miedzy tymi dwiema paniami nie bylo mailowego obiegu) pociagnela przez bloto za wlosy. Przyznaje sie do mojej dzecinady i niedojrzalosci. Masz racje. 100% racji. Ale po komciach, sam zreszta skrytykowalm dwoch panow, dziewcze etc...wychodzi mi na to, ze ludzie odsuwaja , odsuwaja siebie w tym wszystkim a skupiaja sie na innych....na ich mailach, obiegu mailowym ( zobacz jak ten chlew sie posunal)
      W kazdym z nas jest odrobina oblesnosci:)))

      Blogosfera jest bardzo wielka, kazdy znajdzie tu swoje miejsce i ludzi mu odpowiadajacych. Jakos tak dziwnie sie zlozylo, ze ten malutki swiatek ludzi odwiedzajacych sie wzajemnie tak se od dluzszego czasu po garach daje...chyba sie soba ludzie umeczyli:))

      Usuń
    5. Widzisz ...i ja popelniam ten blad..skupiam sie na przeciwniku:))

      Usuń
    6. Dibeliusie:)
      powiem tak, nawet w najgorszej smierdzacej sytuacji...ktora w ogole na zart nie zasluguje, piszesz cos co , no przynajmniej mnie, rozbawia:))

      Usuń
    7. Aniu:)
      Twój uśmiech jest dla mnie najlepszą nagrodą na tym okrutnym świecie

      Usuń
    8. Aniu.
      Czy wiesz kiedy ostrze krytyki kłuje najcelniej?
      Wtedy, gdy obiekt krytyki zaczyna rozumieć, że ta krytyka wcale nie jest skierowana przeciwko niemu - a przeciwnie, ona jest po to, aby mu pomóc. W tym wypadku - pomóc zrozumieć.
      Dokonało się. Alleluja! :)

      Usuń
    9. No tak wlaczysz o nas- na co Ci potrzebny ten nasz katharsis? Ja tu wesze pewien egoizm:)

      Usuń
    10. Otóż to właśnie.
      Nie ma to jak napompować swoje ego wywołując u kogoś dogłębne katharsis ;)

      Usuń
  2. Dojrzałość nie polega na tym, żeby się nie kłócić, nie bluzgać, tylko na tym, żeby tego nie ciągnąć w nieskończoność. A już na pewno nie na blogach osób postronnych.

    Czasami trzeba się omijać. Dla mnie to nie problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno lepiej się omijać niż wszczynać wciąż od nowa zadawnione blogowe swary.

      Usuń
  3. jest jeszcze kliniczny przypadek stworka blogowego tzw. "conqueror - soul collector"... blogi /a dokładniej fora podblogowe/ traktuje jako teren do zdobycia wraz z "duszami" wszystkich na tym terenie... w swojej misji nawracania wszystkich na swoją "jedyną słuszną rację", urabia na nią blogera - gospodarza, śledzi inne komentarze i skrupulatnie "pokrywa" je swoimi, bynajmniej nie merytorycznie, lecz snując swoje obłąkane wizje na temat wizerunków ich autorów... przy okazji zbiera wyznawców "włażąc im w tyłek", tudzież skłócając ze sobą opornych i niezdecydowanych...
    czasem cel osiąga i zamienia bloga w "kółko wzajemnej masturbacji"... albo rozeźlony gospodarz wreszcie mu pociśnie... wtedy strzela ostentacyjnego focha i wypłakuje swoją porażkę na swoim blogu, by zebrać głaski od swojej kompanii... zaś uwolniony od jego obecności blog /forum/ normalnieje...
    ...
    co robić, by własny blog nie zamienił się w chlewik?... primo, pisać trudne posty, wtedy stworek kompletnie nie wie, o co chodzi... secundo, gdy jednak zagości - olewać jego wypowiedzi, nie reagować, niech sam wyjdzie na idiotę - co prawda tego nie zauważy, ale reszta tak /w końcu to ta reszta jest targetem, a nie jakiś stworek/...
    moderowanie, kasowanie uważam za błąd, ale tak szczerze mówiąc, sam nie wiem, jak bym działał, gdybym prowadził bloga "polit - społ", mocno sprofilowanego /właśnie do takich blogów stworki lgną, jak osy do stoiska ulicznego w pączkami/... na szczęście to nie mój problem...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten stworek o którym piszesz to musi być naprawdę ciekawe indywiduum, muszę przyznać, że nie spotkałem się jeszcze w mojej przygodzie z blogowaniem z tak pokręconym przypadkiem :)

      "co robić, by własny blog nie zamienił się w chlewik?..."
      O tym będę chciał napisać w kolejnym poście. Miałem zamiar napisać w tym, ale obawiałem się, że taki mocno przydługi post zniechęcałby niektórych czytelników do przeczytania go do końca...
      Pozdrawiać :)

      Usuń
  4. Czytajac, pojawil sie na mojej twarzy nie jeden usmiech... Cudnie napisales!
    W tym blogowym swiecie trzeba miec ten SIODMY ZMYSL /smiech/!!!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję La Vie :)
      To miłe usłyszeć taką opinię od Ciebie, naprawdę bardzo mi miło :)
      Serdeczności :)

      Usuń
  5. krakowianka7.02.2014, 11:58

    generalnie zgadzam sie z Tobą ...
    unikajmy prowokatorów,bo dla takich cisza medialna(czytaj blogowa) to najlepsze lekarstwo...
    unikajmy wciągania w to bagno,co słusznie zaakcentowałeś,bo potem nawet sie czuje niesmak,odbiera radosc z blogowania i wirtualnej dyskusji...
    Nie jest łatwo na początku wyczuć,że to chlewik,ale z czasem sie wyczuje...i najlepiej sobie wtedy odpuścić...
    tak naprawdę to po jakims czasie trzymamy się w mniejszym,ale zaufanym kręgu,porzucając szeroki ocean,na ktorym pełno rekinów...albo jakiejs wylanej cuchnącej mazistej substancji...ktora mogłaby nas zatruć...D
    albo mam mieć przyjemnośc z blogowania,albo tarzac się w błocie...
    zresztą ci co tworzą te chlewiki,sa jacyś niedowartościowani chyba w realu,a tu anonimowo nareszcie mogą sobie b porządzić,opluc kogoś i strugać gierojów,ale to tylko ich osąd,biedacy...D
    pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Crackie, jednym z celów tego posta jest to, aby ludzie poszli po rozum do głowy w wyniku czego będzie mniej tego "blogochlewikowania" w blogosferze.
      Ale czy tak się stanie?
      Oby! :)
      Pozdrówki :)

      Usuń
    2. Cos mi sienwydaje Smurff, ze jestes idealista..tak patrzac po zamieszczonych komentarzach, nie wiem czy ludzie sie porozumieja:-) piekna idea Ci przyswiecala tu trzeba racje przyznac.

      Usuń
    3. Nie trać nadziei Aniu, kropla drąży skałę! :)

      Usuń
  6. Szanowny Smurffie,

    W sumie dość ciekawy i niekonwencjonalny tekst. Niemniej jednak nie wszystkie analizy są trafne. Najbardziej jednak zabrakło mi czegoś, co w nomenklaturze publicystów nazywa się rzetelnością dziennikarską. Często zostaje ona zastąpiona słowem wytrychem w stylu "z anonimowych źródeł wiemy" lub " z kręgów zbliżonych do zainteresowanych ale pragnących zachować anonimowość wiemy że" Itd. Niejaki Tomasz Lis jest specjalistą od tego typu dziennikarstwa, puszczając co raz w eter "fakty dziennikarskie" których żywot kończy się w sądach. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że w twoim tekście zabrakło mi albo uczciwości publicystycznej, albo odwagi "zawodowej", bowiem jeżeli już obsmarowujesz/ oceniasz/ wyrażasz opinię/ krytykujesz/ niepotrzebne skreślić/ cudze blogi, to wypadałoby wymienić je z nazwy, bowiem dla przeciętnie inteligentnego człowieka jasne jest o kim piszesz, ale nawet ten przeciętny czytelnik może odnieść wrażenie, iż nie padł te ostatni akord i pozostawia to pewien niedosyt co do warsztatu autora. Tego mi zwyczajnie w twoim tekście zabrakło, a jak sadzę ta rzetelność powinna w szczególny sposób cechować blogera, który podjął się krytyki czy też prześmiewczej drwiny z tego co robią inni blogerzy.

    Bez urazy, ale tak to widzę, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ TF

      Jaki jest sens wymieniać z nicka, z nazwy, z adresu? Czy wpis musi być nagonką? Czy ma wskazywać paluchem "O, ten a ten jest taki a taki"! Nie! Tak jak nie musi być najeżony epitetami typu "pedał" czy "szmata".

      Po co Ci konkrety? To nie gazeta, nie telewizja, nawet nie profesjonalny blog.

      A autor - jak go znam - nie kasuje niewygodnych wypowiedzi.

      Usuń
    2. Wybacz Kiro, ale mam nieco odmienne spojrzenie na całą sprawę, bo tu w mojej ocenie chodzi o coś więcej niż tylko blogową pyskówkę.

      Usuń
    3. @T.F....
      czy pisząc o pewnym zjawisku trzeba wymieniać z imienia, nazwiska, nicka, adresu, numeru obuwia /etc./ konkretne przykłady?... zwłaszcza, że Smurff nigdzie i nigdy nie deklarował zapędów dziennikarskich /a takie przyjąłeś założenie z sufitu/, po prostu bloguje sobie, dzieli się refleksjami... tylko tyle, ekspresja artystyczna, nic więcej...
      załóżmy, że ktoś napisze posta analizującego ewentualną korelację pomiędzy rudymi włosami i wrednością... czy to znaczy, że /zakładając dla ustalenia uwagi, że mam rudą partnerkę/ mam strzelać focha, że autor mi ją obmawia?... czysty idiotyzm by to był z mojej strony...
      tak?...
      no właśnie...

      Usuń
    4. @pkanalia,

      Przywołując przykład dziennikarskiej przyzwoitości posłużyłem się eufemizmem wyrażenia blogerska przyzwoitość/ uczciwość/lojalność. Tej mi w tekście Smurffa i twojej postawie zabrakło i tyle. Możecie się teraz nade mną pastwić, ale napisałem uczciwie jak to widzę - zresztą nie tylko ja i na tym kończę.
      EOT.

      Usuń
    5. krakowianka7.02.2014, 14:46

      ja tez uważam,że to ogólne refleksje Smurffa,będące wynikiem,skutkiem,jak kto woli... Jego dośc długiej bytności w blogosferze jako blogujacy i komentujący; każdy,kto tu zajrzy,a zetknał sie z takimi blogami,sobie sam dopowie...
      jeżeli by podał nazwy blogów,tym samym zaprzeczyłby sam sobie w pewnym sensie w tym poście...

      Usuń
    6. krakowianka7.02.2014, 14:47

      i dlatego nie zgadzam sie z komentarzem tie_fightera...

      Usuń
    7. @T.F...
      spoko... też nie mam ochoty na jakąś wielką polemikę... tylko tak się zastanawiam, dlaczego nie wspominasz nic o przyzwoitości i uczciwości, gdy ktoś operuje /przykładowo/ epitetem, do tego kłamliwym, typu "dziwka" w stosunku do jakiejś komentatorki... jeśli z lojalności ten brak reakcji wynika, to przepraszam i nie było tej rozmowy...

      Usuń
    8. Szanowny T.F.
      Miło mi, że w przeciwieństwie do dwóch innych Panów z bloga Dibeliusa, którzy /pozwolisz, że konsekwentnie nie będę wymieniał nicków? - A jeśli mi na to nie pozwolisz,to wiedz, że nicki owych Panów znajdziesz w moim komentarzu umieszczonym pod koniec tego forum, bowiem tam właśnie raczyłem odpowiedzieć na ich krytykę/ zdecydowałeś się napisać ten krytyczny komentarz bezpośrednio na moim blogu. Doceniam to i dziękuję. Także za te pochwały na początku Twojego komentarza.
      Teraz co do Twoich zarzutów względem tego posta. Nie jestem dziennikarzem, a tym bardziej dziennikarzem śledczym.Jestem blogerem - amatorem. Nie jest moim celem jątrzyć, wzniecać blogowe niesnaski, podtrzymywać dawne blogowe konflikty ani dokopywać innym blogerom - a szczególnie tym, których wirtualnie znam i szanuję. Tym postem wskazuję pewną "blogową chorobę", którą dostrzegam i mówię, jak wg mnie należy ją "leczyć". Nie mówię natomiast KTO na nią choruje - bo absolutnie nie to jest moim celem. Dlatego brak nicków w tym poście jest przeze mnie sprawą całkowicie zamierzoną - zrobiłem to w sposób świadomy i nie uważam tego za błąd.
      Wręcz przeciwnie - cieszę się, że ten post jest anonimowy. Zauważ też, że gdybym w tym poście wskazał na jakieś nicki, to byłbym niekonsekwentny - gdyż złamałbym drugą opisaną w tym poście zasadę "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe", nie mówiąc o tym, że taki post mógłby się stać zarzewiem powstania tutaj kolejnego blogochlewika, co absolutnie nie jest moim celem. I jeszcze jedna sprawa - zapewniam Cię, że na tym blogu są ludzie inteligentni, którzy dość dobrze znają blogowe środowisko w którym się obracam. Dlatego jestem przekonany, że większość moich czytelników doskonale wie o kim pisałem, nawet bez podawania nicków.
      Z powodów jw. stoję na stanowisku, że Twoja krytyka w tym względzie jest niesłuszna i nadal będę się trzymał anonimowej wersji tego posta.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    9. Szanowny Smurffie,

      Aby być precyzyjnym podkreślam, że nigdy nie negowałem ani niczyjego prawa do ocen, ani Twojego tekstu w sensie merytorycznym. Moje zastrzeżenia wzięły się w zasadzie stąd:

      "zapewniam Cię, że na tym blogu są ludzie inteligentni, którzy dość dobrze znają blogowe środowisko w którym się obracam. Dlatego jestem przekonany, że większość moich czytelników doskonale wie o kim pisałem, nawet bez podawania nicków. "

      No właśnie, zarówno twoi czytelnicy wiedzą o kim pisałeś, jak również ci, o których pisałeś też wiedzą. I tutaj jak dla mnie pojawia się problem, bowiem nawet gdyby przywołani chcieli się bronić, a prawo do obrony to rzecz święta, to niestety nie mogą tego zrobić, bo nie zostali wywołani do tablicy. Zadziałał jedynie mechanizm typu: "ja wiem, że on wie, on wie że ja wiem, ja wiem , że on wie, że ja wiem, oni wiedzą, ze my nawzajem wiemy, a my wiemy, że oni wiedzą"
      Cóż, zamiast otwartego tekstu zadziałał tu swego rodzaju głuchy telefon, który uniemożliwił samym zainteresowanym zabranie głosu na twoim blogu. To mi się w tym wszystkim właśnie nie podobało, czemu dałem wyraz. Pozostaje mi jedynie podziękować Tobie za życzliwe i merytoryczne rozpatrzenie głosu mojego sprzeciwu, niemniej jednak rozumiejąc Twoje argumenty, pozostaje przy swoim zdaniu.

      Serdecznie Cię pozdrawiam, TF.

      Usuń
    10. Szanowny T.F.
      Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować Ci za zabranie głosu w sprawie mojego posta i za tę naszą wymianę opinii. Cieszy mnie to, że odbyło się to z klasą i wzajemnym szacunkiem.
      Załączam pozdrowienia.

      Usuń
  7. UWAGA! Ponieważ TF uważa, że moja - skądinąd absolutnie neutralna - uwaga godzi w jednego z blogerów, poprawiam się i precyzuję swoje stanowisko:

    DROGI SMURFFIE!

    To nie wina Dibeliusa, że jego blog nie wygląda ciekawie. To wina tych, którzy tam od dawien dawna paskudzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Kira,

      Pozostaje mi bezradnie rozłożyć ręce.

      Usuń
    2. Kiedy odezwałam się bez intencji dowalenia komukolwiek, poleciałeś do Dibeliusa, by naskarżyć. Teraz się poprawiam i tłumaczę jednego z lepszych blogerów. Robicie u niego burdel, zwłaszcza Twój starszy kolega, a potem się dziwicie? I znowu nie jesteś zadowolony...

      Może pozostaje nam się omijać? Obmawiaj mnie u SN, jeśli już musisz.

      Usuń
    3. Droga Kiro.
      Ja także nie obwiniam Dibeliusa. Kiedyś co prawda napisałem, że na blogu D. panuje chamstwo, ale teraz widzę, z jakim ciężkim zadaniem bez przerwy musi się mierzyć. Dlatego napisałem tego posta między innymi po to, aby pomóc Dibeliusowi uwolnić się od niektórych komentarzy, które teraz zmuszony jest kasować, aby utrzymać jako - taki porządek na swoim blogu. Nie wiem, czy Dibelius oceni to jako niedźwiedzią przysługę z mojej strony, czy odbierze to pozytywnie. Pożyjemy - zobaczymy.
      Ja w każdym razie pisząc tego posta miałem dobre chęci /chociaż wiem, że jest nimi piekło wybrukowane ;)/.

      Usuń
    4. anodakatoda7.02.2014, 19:23

      Smurffie-ja sadze,że zimny prysznic,nawet jak na moją blond głowę się leje ,jest OK.Ale nie wszyscy lubią się myć:))

      Usuń
    5. @Kira,

      Nie wiem skąd te twoje histeryczne reakcje, bowiem jak dla mnie to wyczerpaliśmy temat na blogu Dibeliusa, a Ty z sobie tylko znanych przyczyn przywlokłaś dalszą dysputę tutaj. Jest to trochę niezrozumiałe, podobnie jak wzmianka o "robieniu burdelu", bowiem nie musiałbym się daleko cofać, aby przytoczyć takie dyskusje, w których to Ty w "robieniu burdelu" wyprzedzałaś wszystkich pozostałych o kilka długości prostej. Nie udawaj zatem niewiniątka, bo to co teraz robisz jest zwyczajnie niegodziwe i nie bardzo wiem, co chcesz w ten sposób osiągnąć?
      Licząc na koniec tej dyskusji pozdrawiam, TF.

      Usuń
    6. @ TF

      Mój komentarz jest z godz. 16:03, więc nie ma mowy o przeciąganiu sporu. To raczej Ty zachowujesz się zaczepnie, wypominając mi spory z innych blogów. A przecież pisaliśmy o blogu Dibeliusa, prawda?

      Neutralna wypowiedź była zła. Uczciwa i stająca w obronie Dibeliusa wydała Ci się zaczepką. Ty po prostu uważasz, że nie powinnam była się w ogóle odzywać - tak jakby samo zabranie głosu było swoistą zdradą jednego z blogerów. Takie sugestie są dla mnie karygodne, gdyż nie dzielę blogerów na "naszych" i "onych". A wpis nie jest wg mnie ani trochę obraźliwy. Tak więc poczułam się urażona.

      I tym stwierdzeniem kończę wyjaśnianie, "co poeta miał na myśli".

      Usuń
    7. @ Smurff

      Skrytykowałeś również i mnie. Przyznam, że nie wzięłam sobie tego specjalnie do serca. Jestem zwolenniczką dania sobie po buzi parę razy i rozejścia się. A tytłanie się w błocie wzajemnych animozji jest dla mnie wykańczające psychicznie. Lubię zażarte dysputy, nienawidzę pyskówek - może dlatego, że trudno mi czasem odpuścić? :(

      Usuń
    8. @ An-Ka
      Nie bierz tego aż tak bardzo do swojej blond - głowy, bo w nocy nie będę mógł zasnąć z powodu wyrzutów sumienia ;)

      @ Kira.
      "Lubię zażarte dysputy, nienawidzę pyskówek - może dlatego, że trudno mi czasem odpuścić? :("
      Czyżby to miał być początek katharsis także w Twoim wykonaniu? ;)

      Usuń
    9. anodakatoda8.02.2014, 07:57

      Smurffie- u mnie dobre samopczucie z powodu moich licznych zalet :)) naprawdę nie padnie z powodu moich (nie) licznych wad.Samoświadomość jednych i drugich trzymana pod kontrolą.Możesz spać spokojnie.

      Usuń
    10. @ Smurff

      Od dawna staram się unikać pyskówek u innych, a u siebie zamierzam je ucinać.

      Usuń
    11. @ An-Ka @ Kira

      Drogie Panie.
      A teraz mam dla Was egzamin praktyczny pt. "Czego mnie na nauczył Smurff w swoim poście o blogochlewikach."
      Informuję Was zatem, że pod poprzednim postem Anzai wciąż niestrudzenie kontynuuje swoją krucjatę między innymi z Waszym udziałem.
      Zostawiam tego bloga na ponad dobę tak jak jest, z możliwością komentowania i bez moderacji komentarzy. Niech to będzie taki mały egzamin - liczę na to, że ani Wy, ani nikt inny mnie nie zawiedzie i ten blog w ciągu doby nie zamieni się w blogochlewik. No to pa, tymczasem :)

      Usuń
    12. anodakatoda8.02.2014, 16:27

      Jak to z naszym udziałem ?????? ja tam nie zaglądam od czasu jak się TEN blog pojawił.Niemniej-zaraz to uczynię,by "być w temacie"

      Usuń
    13. anodakatoda8.02.2014, 16:40

      No,veni,vidi...i wzruszam ramionami.Do upojenie rzeczywiście można by ten wątek ciągnąć,ale zdanie "że nie ja zacząłem, tylko Kira skierowanym do mnie komentarzem?" mówi mi wszystko....Bowiem ja "nie zaczęłam" żadnym komentarzem a jednak pojawiłam się z mroków cudzej pamięci....Skoro tak (bez wzajemności) utkwiłam w tej pamięci to widocznie coś zrobiłam ...a może właśnie NIE zrobiłam ? (parafrazując stary dowcip,ze pewien gatunek pań najbardziej pamięta panów,którzy właśnie im NICZEGO nie zrobili,bo nic tak nie boli jak obojętność).Nie ma to jak wywrzeć na kims wrażenie:))))

      Usuń
    14. anodakatoda9.02.2014, 09:38

      w każdym razie zapraszam na "anodykatody szukanie dystansu"

      Usuń
    15. Musiałaś wywrzeć niesamowite wrażenie, skoro Ty nic nie pamiętasz, natomiast Anzai niemal każde słowo tamtej Waszej dyskusji ;) Swoją drogą ciekawe, że zostałaś zapamiętana jako osoba, która jak coś mówi, to jest źle, ale jak nic nie mówi, to wtedy jest jeszcze gorzej ;)

      Dzięki za zaproszenie, już z niego skorzystałem jak widzisz :)

      Usuń
    16. Wiesz,to oczywiście bardzo przykre,gdy czytasz i widzisz,że twoje slowa są interpretowane w kompletnie dziwny sposób,powielane,żyją własnym życiem.Ze słów Anzai właściwie można by wyciągnąć wniosek,że nie dość,że POPIERAM bicie(gdy tymczasem ja zaledwie szukam usprawiedliwienia dla klapsa-nie bicia ,w ekstremalnych przypadkach) oraz ,ze mój własny wnuk jest regularnie tłuczony,bo go nęcą kontakty (mimo,że napisałam,że akurat na niego działa groźba niekolegowania się z tatusiem).Jestem odpowiedzialna za swoje słowa (zresztą chyba dałam w tym blogu dowód),zgadzam się na najgorszą nawet opinię o mnie ,ale na podstawie MOICH słów a nie ich karkołomnej interpretacji.Takie sprawy to jednak rodzaj potwarzy,po prostu.I stąd moje,często idiotyczne,proby wyjaśnienia ,które nierzadko się w rodzaj werbalnej bójki przeradzają.A rzeczywiście jeżeli nie widać dobrej woli i chęci zrozumienia -trzeba wzruszyć ramionami "a gadaj sobie zdrów" i robić swoje.

      Usuń
    17. Interpretacja cudzych wypowiedzi po swojemu to jest bardzo powszechna praktyka. Anzai nie jest w tym wypadku żadnym wyjątkiem. Praktycznie wszystkie media próbują to stosować. Czasem mniej, a czasem bardziej nachalnie. Dlatego lepiej jest czasem samemu przeczytać oryginalną wypowiedź niż czytać/słuchać jego streszczenia, które nieraz potrafi przekręcić sens takiej wypowiedzi o 180 stopni.

      Usuń
  8. krakowianka7.02.2014, 16:46

    No i Smurffie wsadziłeś kij w mrowisko...haha
    Powiem tak,nie zgadzając się przy okazji z Kirą,sorry,ale to właśnie Gospodarz bloga decyduje o jego poziomie.Jest właścicielem i on ustala pewne zasady...jesli pozwala na chamskie zagrywki,komentarze,to jaki z niego Gospodarz...albo na forum przywołuje się ogol do porządku,albo usuwam chamskich gości po prostu,jest tyle opcji w prowadzeniu bloga,że można wybrac...a nie robić CHLEWU.
    CZASEM TRZEBA moderować,a nie chwalić sie,że u niego sie nie moderuje...i co...pozwala sie na chamstwo,to lepsze?Zastanówmy się...
    Teraz też tu u Ciebie jakieś osobiste wycieczki,oddzywki personalne...ktoś się komuś gdzies poskarżył,ktoś nie...to śmieszne...
    I wiem Smurffie,że Ty jako Gospodarz niejednokrotnie prawidłowo zareagowałes...i na tym polega gospodarowanie własnym polem blogowym.
    tak to widzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniekąd racja. Niemniej głupio jest kasować komentarze przyjaciół. Dlatego szkoda mi Dibeliusa.

      Usuń
    2. krakowianka7.02.2014, 17:40

      Kiro...nie trzeba kasowac komentarzy,by wprowadzic porządek na blogu,tak,aby nikt nikogo nie onbrażał...ale to zależy od ZARADNEGO Gospodarza,przykro,ze to powiem,bo mnie chyba nie zrozumiałaś...i nie szkoda mi wtedy tego...niezaradnego...Czytaj przyglądającemu sie z boku z założonymi...rękami,uszami...Ja wyznaje zasadę,ze jeśli nic nie robisz,to znaczy...albo sie boisz,albo...zezwalasz po cichu...

      Usuń
    3. Jak już wcześniej napisałem w mojej odp. dla PKanalii, początkowo miałem zamiar rozszerzyć ten post także o aspekt utrzymania porządku na swoim blogu przez jego gospodarza. Ale po namyśle doszedłem do wniosku, że ten post i bez tego jest dosyć długi. Zrezygnowałem więc z tego pomysłu z zamiarem napisania kolejnego posta właśnie na ten temat - czyli co ma wisieć, nie utonie :)

      Usuń
    4. krakowianka7.02.2014, 19:30

      ja nie rozumiem Smurffie,ze dość pozytywni i ciekawi blogerzy nie robia nic by ukrócić te chamskie nawyki,osobiste wycieczki w komentarzach,przecież to oni sa Gospodarzami...od strony technicznej przecież blog pozwala na to...o co tu chodzi zatem?
      nie rozumiem...

      Usuń
    5. Nie znasz specyfiki bloga Dibeliusa, Crackie... tam Gospodarz ma naprawdę ogromnie trudne zadanie i wywiązuje się z tego naprawdę, zważywszy na skalę trudności, dobrze... ale czasem jest jak w powiedzeniu "siła złego na jednego" i wtedy Dibelius zwyczajnie nie jest w stanie zapanować nad tym całym chaosem, jaki tam się wtedy tworzy...

      Usuń
    6. krakowianka7.02.2014, 22:35

      rozumiem...a moderowanie...może to by dało cokolwiek...szkoda ,że nie ma jakis sposobów technicznych,ale ja az tak sie nie znam...to fakt

      Usuń
    7. Można robić różne rzeczy Crackie, ale idealnych sposobów na to nie ma - bo to zawsze jest wybór między rozwiązaniem niekorzystnym albo potencjalnie jeszcze gorszym. Nieco więcej na ten temat zamierzam napisać w kolejnym poście.

      Usuń
  9. anodakatoda7.02.2014, 17:32

    Nic dodac,nic ująć.Ja-biję się w piersi.Częściowo wprawdzie:)) ,bo blogów ,gdzie wiem,że nic po mnie -zdecydowanie unikam.Gorzej z umiejętnością zakończenia:((,ale przynajmniej mam świadomość swoich wad.Są jednak blogowicze (uwaga ad rem ) ,którzy i tak pozostaną swięcie przekonani,że to jak zwykle jest o "onych"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo to przecież post o "onych" ;))

      Usuń
    2. anodakatoda7.02.2014, 19:18

      Przeczytałam post,stwierdziłam,że trafny ,posypałam głowę popiołem:)0.Zajrzałam po raz drugi i osłupiałam.Kolejna awantura.Oczywiście ciekawość mnie zagnała na blog,ktorego unikam i osłupiałam po raz drugi.Zapewne nie ostatni:(.I doszłam do takiego wniosku,że niektórzy( w tym ja,i wydaje mi się,że i moja adwersarka) czasem znajda się w oku cyklonu lub sami to oko stworzą,jednak niejako przy okazji,z powodu okoliczności,adrenaliny ,samonakręcania się w ferworze dyskusji.Fajne to nie jest,ale w miarę naturalne.Jest jednak grono,ktore ma potrzebę awantury,karmi się nią i samo z lubością ja wywołuje.Ani fajne,ani normalne,ale...co kto lubi....

      Usuń
    3. anodakatoda7.02.2014, 19:21

      PS. umiejętność samokrytyki zawsze uważałam za zaletę.Marsz "w zaparte" -nawet nie za wadę,za śmiesznośc,po prostu...

      Usuń
    4. A jednak leciutko namieszałem tym postem, co nie, An-Ka? ;)

      Usuń
    5. anodakatoda8.02.2014, 07:54

      Ale chyba nie spodziewałeś się takiej reakcji ? Mnie to trochę przypomina przeszeregowanie wojsk :) Cóż,jak widać dojrzałość "niejedno ma imię"

      Usuń
    6. Wolę dmuchać na zimne, więc pogadamy o tym w niedzielę wieczorem :)

      Usuń
  10. A teraz poniżej cytuję w całości treść dwóch krytycznych komentarzy, które ukazały się na blogu Dibeliusa - ponieważ dotyczą tego posta uznałem za stosowne tutaj je zacytować, a potem na nie odpowiedzieć.

    "
    juggler7 lutego 2014 11:01
    Szanowny Dibeliusie

    Zachęcony linkiem wszedłem na blog Smurfa".Był to jednorazowy błąd.
    Aroganckie,pasożytnicze analizowanie cudzego bloga,w tym przypadku bez wątpienia Twojego, z pozycji pobłażliwego, niekwestionowanego arbitra elegantiarum-czyli własnej - jest dla mnie chamstwem i nadużyciem o wiele gorszym niż zwykła pyskówka ludzi krańcowo różnych w swych poglądach.
    W mojej opinii nie masz tu żadnego "blogochlewika",masz natomiast wierne lustro dzisiejszego sposobu dyskutowania po polsku i poczytny,bardzo dobry blog nie wiejący nudą.Chwała Ci,że sobie z tym radzisz,bo nie każdego na to stać.
    A Wy,drodzy Niektórzy Państwo Komentatorzy,uczestnicząc w tej "analizie per procura"- jesteście zwyczajnie nielojalni wobec Dibeliusa,plotkarscy i tchórzliwi - uwagi pod adresem tego bloga można,jeśli już trzeba,wygłaszać tutaj- te faryzejskie żale za plecami,określają Was bezlitośnie.

    Nie mam nic przeciwko usunięciu tego komentarza ,Dibeliusie.
    Po prostu za bardzo chwilowo podniosło mi się ciśnienie,a w tamtej "analizie"
    nie zamierzam uczestniczyć.Powtarzam: masz bardzo dobry blog i nie pozwól
    aby cudze schadenfreude to popsuło

    Pozdrawiam
    "

    "
    Józef7 lutego 2014 12:51
    @ Kira
    Uważam,że swoją uwagę (opinię,ocenę,etc.) mogę zamieścić na blogu,na którym komentuję wpis czy też komentarze innych komentatorów.Jeżeli mój komentarz będzie wulgarny,obrażający innych, to Gospodarz go usunie lub nie,czyli wg uznania,bo ma do tego prawo i po sprawie.
    Obrabianie dupy innym na własnym blogu ,bez wyraźnego wskazania o jaki konkretnie blog(blogi) chodzi,o kogo konkretnie chodzi,jest właśnie najgrzeczniej pisząc-dziecinne śmieszne.
    Taki Smerfik Mądrala.
    "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowni Panowie.
      Jest takie powiedzenie "uderz w stół, a nożyce się odezwą" - Wasze krytyczne komentarze moim zdaniem znakomicie potwierdzają tę sentencję. Niemniej czuję się wyróżniony tym, że ten post dostał przez Was dostrzeżony i skrytykowany - bo to znaczy, że nawet jeśli jest on beznadziejny, to poczuliście się w obowiązku napisać o nim parę słów na obcym blogu. A zatem wnioskuję, że musiał on wywołać u Was pewien rezonans. Nie będę jednak dociekał, co było tego powodem - celność mojej krytyki, czy wprost przeciwnie - bezpodstawne, wyssane z palca oskarżenia /co sugerujecie w swoich komentarzach/. Niech każdy z czytelników oceni to zgodnie z własnym osądem.
      Napisałem ten post licząc się z krytyką. Byłem więc na nią psychicznie przygotowany. I spodziewałem się, że zostanę skrytykowany. Ale jest takie powiedzenie "prawdziwa cnota krytyki się nie boi". I coś w tym jest, bo Wasza krytyka nieszczególnie mnie dotknęła. Być może nie zrozumieliście wymowy tego posta. Być może był on na tyle celny, że uznaliście się za jego adresatów - jak już powiedziałem, niech to oceni każdy z czytelników, który ten komentarz przeczyta.
      Wiedzcie zatem, że ten post napisałem w obronie bloga Dibeliusa, a nie po to, aby Zacnego Gospodarza tego bloga pogrążyć. Wiedzcie, że cenię i szanuję Dibeliusa. Mam nadzieję, że ten post pomoże Dibeliusowi. Właśnie takie miałem intencje.
      Rozumiecie teraz, że zupełnie nie zgadzam się Waszą krytyką.
      Tym niemniej dziękuję, że raczyliście zabrać głos w sprawie mojego posta - szkoda tylko, że nie uczyniliście tego tutaj, co byłoby moim zdaniem posunięciem bardziej fair w stosunku do mnie i także do Dibeliusa .
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Szanowny Smurffie.
      Nie ukrywam,wielka ulga,że krytyka nieszczególnie Ciebie dotknęła.Bo byłoby mi bardzo przykro,szczególnie po wyjaśnieniu tego nieporozumienia przez Szanownego Dibeliusa:

      "Może rozczaruję niektórych, ale w moim odczuciu w środowisku blogowym Smurff pełni rolę autorytetu moralnego. Dlatego jego opinie przyjmuję zawsze z uwagą i należytym szacunkiem."

      Pocieszę was Panowie,nie rozczarowaliście mnie.
      Od dzisiaj będę wiedział,czym w środowisku blogowym różni się blog od blogochlewika.
      Blog to m.in.blog Smurffa,a blogochlewik to blog Dibeliusa.
      Pozdrawiam życzliwie i spokojnej nocy życzę.

      Usuń
    3. anodakatoda7.02.2014, 20:54

      Panie Józefie-nie bądźmy zarozumiali (pluralis ,bo niestety jedna z opcji dotyczy mnie.Tyle,że ja nie czuję się urażona,wiem kiedy błądzę),ten blog naprawdę nie musi być odbierany personalnie.Smurff opisał zjawiska występujące w blogosferze naprawdę powszechnie,niestety.Jezeli choć kilka osób po przeczytaniu takich uwag zastanowi się nad sobą to chyba dobrze? Tylę,że na to,sadząć po większości komentarzy,chyba nie ma co liczyć...

      Usuń
    4. W czym Szanowną anodakotoda (nie wiem jak ten nick się odmienia) uraziłem?

      Usuń
    5. już mnie ta sprawa nie interesuje, spoko, nie ma mnie już w tej dyskusji, swoje zapodałem i styka, ale muszę przyznać, że to "pasożytnicze" fascynuje mnie dziwnie jakoś do tej pory...
      :D...

      Usuń
    6. Szanowny Józefie.
      Dziękuję za ustosunkowanie się do mojej odpowiedzi na Waszą krytykę. Muszę przyznać, że jestem tym miło zaskoczony :)
      Jedną rzecz chciałem sprostować. Nie uważam bloga Dibeliusa za blogochlewik - gdyby tak było to bym tam nie zaglądał ani nie komentował. W końcu nikt nas do tego nie zmusza, prawda?
      Wysoko cenię Dibeliusa nie tylko za prezentowaną wiedzę i polot pisarski, ale także za niewątpliwą klasę jaką posiada i za takt z jakim stara się zaprowadzić porządek na swoim blogu.
      Blogu, którego nie uważam za blogochlewik, są tam tylko blogochlewikowe niektóre komentarze, które Gospodarz stara się kasować słusznie uznając, że osiągają one blogochlewikowy poziom. Ale to nie znaczy, że to jest blogochlewik - gdybym tak myślał uraziłbym nie tylko Gospodarza, ale i szereg wartościowych ludzi, którzy tam komentują.
      Ten post miał między innymi posłużyć temu, aby Dibeliusowi łatwiej się prowadziło tego bloga, by nie musiał się stale zajmować blogochlewikowymi komentarzami.
      To tyle.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
    7. anodakatoda8.02.2014, 07:52

      Mnie,Panie Jóżefie nie uraziłeś niczym.chyba nie wynika to w żaden sposób z mojego komentarza ?Napisałam ,ze nie czuję urazona się tym blogiem,a więć przez Gospodarza,mimo,że trafnie ośmieszyl postawę,ktorej ja czasem(naprawdę wbrew sobie:)) ulegam.I wszyscy ,którzy na pewnych blogach bywają,wiedzą,że to i o mnie.Na Boga,jedynego,nikt z nas nie jest pępkiem świata .Natomast nie odbieram tego bloga jako "obsmarowywanie dupy" ,jak to ktoś zauważył ,anoimowe,co w oczach tego kogoś jest wadą.Uważam to za pewnego rodzaju memento,.zwrócenie uwagi na nieładne postawy a to,że nie używa się nicków to tylko zaleta.Zainteresowani wiedzą o kogo chodzi,niezainteresowani mogą odebrać w kategoriach ogolnych,adresaci-cóż,mają szansę skorygowania swych zachowań.Nazwani z nicka jednak zostają niejako ometkowani,zaszufladkowani raz na zawsze a zupełnie zbędnie w przypadkach ludzi,którzy CHCĄ i POTRAFIĄ na siebie spojrzeć samokrytycznie.Moim zdaniem personalne zwracanie uwagi jest dopuszczalne wyłącznie w miejscu,gdzie doszło do naruszenia zasad.przyzwoitości/kultury a nie w innych miejscach imiennie.Zjawisko zaś omawiać można wszędzie.

      Usuń
    8. Szanowny Smurrfie.
      Tak jak wcześniej napisałem,nie dziwi mnie ta Wasza wzajemna kurtuazja,skoro zdaniem Dibeliusa w środowisku blogowym Smurff pełni rolę autorytetu moralnego.Brak co prawda słowa-niekwestionowanym,ale to chyba oczywista oczywistość.
      Co do tego sprostowania.

      "Ale to nie znaczy, że to jest blogochlewik - gdybym tak myślał uraziłbym nie tylko Gospodarza, ale i szereg wartościowych ludzi, którzy tam komentują."

      Mieliśmy już Prezydenta,który miał specjalistów od wyjaśniania co Prezydent powiedział,gdy coś powiedział,
      a nawet co Prezydent wtedy myślał.
      Tak to już ten świat jest urządzony,że Mędrzec,to Mędrzec,a zwykły jakiś tam,to tylko zwykły jakiś tam.A taki to zrozumi,co zrozumi.
      Pozdrawiam



      Usuń
    9. Szanowny Józefie.
      Trochę żałuję, że Dibelius nie zabrał głosu pod tym postem. Może wtedy wyjaśniłoby się, czy ma do mnie żal, czy nie. Sądząc z zacytowanej przez Ciebie wypowiedzi, raczej nie. No cóż, dobre i to.
      Co do naszej wzajemnej kurtuazji.
      W zasadzie możliwe są tutaj trzy przypadki:
      1. Obaj z Dibeliusem upadliśmy na głowę i nie wiemy co mówimy, inaczej mówiąc, bredzimy od rzeczy.
      2. Obaj celowo mówimy nieprawdę mając ku temu sobie wiadome powody.
      3. Obaj mówimy szczerze doceniając wzajemnie formę i sposób blogowania.
      Osobiście skłaniam się ku opcji nr 3, ale z Twojej wypowiedzi wynika, że Ty wcale nie jesteś o tym przekonany. No cóż, jeśli o mnie chodzi, to nie mam zamiaru Cię do tej opcji przekonywać.
      Co do wyjaśniania, co ktoś miał na myśli gdy coś mówił /a w tym wypadku - pisał/. Staram się zawsze stosować do sentencji "chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa" /a w tym wypadku - bardziej pióro niż język/. Czasem jednak, jak widać, nie w pełni mi się to udaje. No cóż, nikt z nas nie jest doskonały :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    10. "Trochę żałuję, że Dibelius nie zabrał głosu pod tym postem."

      Szanowny Smurffie.
      Dibelius wyjaśnił wszystko na swoim blogu,więc co miał jeszcze wyjaśniać?
      Mam też nadzieję,że szczegóły wyjaśniliście sobie Panowie w prywatnej korespondencji.
      W związku z tym,że nie mam nic nowego do dodania,powstrzymam się z dalszymi komentarzami.

      "No cóż, nikt z nas nie jest doskonały :)"

      Mędrca warto posłuchać.
      Pozdrawiam życzliwie.

      Usuń
    11. Szanowny Józefie.
      Dziwi mnie, że nie zwracasz uwagi na słowa, które sam cytujesz. Napisałem ""Trochę żałuję, że Dibelius nie zabrał głosu pod tym postem.". Gdybym oczekiwał od D. jakichś dodatkowych wyjaśnień , wtedy z pewnością bym o nie poprosił. Ale ponieważ błędnie zrozumiałeś moje słowa, więc uprzejmie Ci wyjaśniam, że pisząc o "zabraniu głosu" miałem na myśli ustosunkowanie się D. do treści posta, analizę opisanych sytuacji oraz ocenę zaproponowanych przeze mnie rozwiązań przeciwdziałających robieniu z bloga tytułowego blogochlewika.
      Jak widać na powyższym przykładzie, czasem jednak trzeba tłumaczyć co ktoś miał na myśli, nawet jeśli użyte w wypowiedzi sformułowania wydają się jasne i napisane zrozumiałym językiem.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    12. @Smurffm
      Wychodzi na to,że to tobie należy tłumaczyć łopatologicznie,Staram się być grzeczny,wiec napiszę tylko,że w mojej ocenie jesteś prymitywnym manipulantem.Co prawda ta ocena dotyczy całego twojego wpisu,ale skupmy się tylko na mojej,skromnej osobie.
      Wybrałeś do obróbki mój wpis,skierowany do Kiry, której uprzednio zadałem pytanie:

      "Józef7 lutego 2014 12:22
      @ Kira.
      " Smurff pisał o paru blogach........Smurff nikogo błotem nie obrzucił. Wykpił tylko pewne przywary."

      Czy twoim zdaniem te opisywane przez Smurffa " blogochlewiki" to blogi Kiry,Julianne,kanalii czy jakieś bliżej nie określone blogi?

      Następnie po odpowiedzi Kiry pojawił się mój wpis który cytujesz.
      Nie ma mam pojęcia dlaczego i co on ma wspólnego z twoim wpisem o "blogochlewiku".
      Na twój blog zajrzalem dopiero po dyskusji z Kirą.
      Moje zdanie:
      Poddajesz obróbce niektóre komentarze,co prawda kontrowersyjne,ale nie skasowane przez Gospodarza bloga.Można więc było przyjąć,nie czytając poprzednio twoich wypocin,że Gospodarz je akceptuje.Bo nie takie tam się wcześniej pojawiały.
      Przykładowo:
      " Pewne wesołe dziewczę upodobało sobie robić jaja z towarzystwa......Na kilometr widać, że dziewczyna prowokuje i robi sobie w ten sposób z tego całego towarzystwa najzwyklejsze jaja,....itd".

      Co prawda,nie piszesz,kim te "wesołe dziewczę" jest,ale skoro praktycznie o nikim konkretnie nie piszesz,to pozostaje mi się domyślać,że te te właśnie "wesołe dziewczę"pisało także o "obrzydliwych waginach i rozworach" u kobiet rodzących dzieci.
      Z tego co piszesz o sobie,masz żonę i dzieci.
      Więc nim wpadniesz w niekontrolowaną euforię o możliwościach tego "dziewczęcia",sprawdź na wszelki wypadek,jak to wygląda u twojej żony,bo być może i z ciebie zrobiła sobie jaja..
      Pozdrawiam życzliwie.
      Ps.
      " więc uprzejmie Ci wyjaśniam, że pisząc o "zabraniu głosu" miałem na myśli ustosunkowanie się D. do treści posta, "

      Więc uprzejmie ci wyjaśniam,ze na twoim miejscu zwróciłbym się do Dibeliusa z taka prośbą.

      Usuń
    13. Ot, i skończył się konwersacyjny Wersal a zaczęła zwykła szara polska wiocha... tylko dlaczego jakoś mnie to nie dziwi?
      Bo to jak z chodzeniem po górach - jedni mogą nieustannie wędrować po górskich szlakach i co rusz zachwycać się napotkanymi widokami, a inni źle tam się czują i szybko muszą zejść na niziny, bo "cosik im tam nie pasi" - zapewne przeszkadza im wysokość i górskie świeże powietrze. Najpewniej brakuje im tego typowo wiejskiego smrodku, w którym czują się najlepiej.
      A jeśli coś mnie dziwi, to fakt, że Józef "obudził się" z zarzucaniem mi tej "prymitywnej manipulacji" za którymś tam komentarzem, a nie zrobił tego od razu, co miałoby przynajmniej jakiś sens... więc czyżby wcześniej nastąpił jakiś chwilowy knock down? ;)
      Niestety, poziom tego komentarza niebezpiecznie zniżył się do typowego chlewikowego smrodu... i zgodnie z tym, co wcześniej napisałem w poście - to już nie mój poziom, nie moja liga, dlatego w ogóle nie zamierzam na to odpowiadać, a to, czy to była "prymitywna manipulacja" z mojej strony, czy jednak nie, pozostawiam do oceny każdemu, kto to przeczyta.
      Żegnam i ponownie już nie zapraszam.

      Usuń
  11. Bywaja jeszcze takie stworki, ktore pisza z kims o jednym, wypytuja o kogos, kiedy nie dostaja informacji bo sa wysylane do zrodla , czyli samego tego, kto mozen o sobie powiedziec co i jak, wtedy pisza albo ze zrodelkiem, albo z innymi i wtedy dostajesz w komciach wpis, ze wszyscy uznaja ciebie za
    idiote/idiotke.....
    Wielka blogowa i mailowa manipulacja. A ten kto nie napisal maila z innymi o innych , jest klamczuchem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli do mnie pijesz z tym komentarzem Aniu, to przyznaję, że ni w ząb nie rozumiem... można prosić nieco jaśniej?

      Usuń
    2. NIE DO CIEBIE PIJE:)) Do ogolu.. na zasadzie, ze neich kazdy stuknie sie w piers:))

      Usuń
    3. anodakatoda8.02.2014, 08:09

      Dość kategoryczne twierdzenie .Ja osobiście,sądząc po sobie,nie podejrzewam,że większość internautów zadaje sobie trud plotkowania w prywatnej poczcie o innych.Myślę,że złe emocje wyczerpują się właśnie w blogu a poza tym chyba szkoda na to czasu?No i chyba świadczyloby o emocjach przekraczających znacznie blog,o orzywiązywaniu zbyt dużego znaczenia tej sferze zycia.Przyznam,że to dość egzotyczne dla mnie i będę stać na tym stanowisku.Utrzymuję kontakty prywatne,mailowe,z kilkoma zaledwie osobami poznanymi w blogosferze.Jednak to co mamy do powiedzenie na blogach i o blogach-czynimy to właśnie tam,maile prywatne dotycza spraw,których blogi nie zobaczą.W kontroli(czasem wymykającej mi się,to fakt) swojego zachowania stosuję zasadę wpojona mi przez rodziców "nie tak ważne jest to,jak ocenią cię inni,jak to co sama o swoim czynie skrywanym czy nieskrywanym sądzisz".

      Usuń
    4. ""nie tak ważne jest to,jak ocenią cię inni,jak to co sama o swoim czynie skrywanym czy nieskrywanym sądzisz"."

      Ladnie- mi sie podoba:)

      Usuń
    5. anodakatoda9.02.2014, 11:37

      Żeby nie było nieporozumień-o to wewnętrzne poczucie,że nie jest się OK chodzi,o własny wstyd .Stracić dobrą opinie o samym sobie to najboleśniejsze doświadczenie,cudzą-zawsze można jakoś wytłumaczyć,zbagatelizowac

      Usuń
    6. Tak mi sie jeszcze cos nasunelo An-Ka. Wynika z komentarza, ze masz to w sobie ustawione, wiec powinnas przejsc nad komciem na zasadzie :"hm... ciekawe" , ominac po prostu. nie dopisywac. Ludzie czasami zamilkaja i w ciszy bija sie w piers, inni musza o tym powiedziec, trzeci nie maja z tym nic wspolnego:))

      Usuń
    7. "odpisywac" powinno byc i oczywiscie nic nie radze, tzn powinnas, ale nie musisz... mozesz, ale nie musisz...albo, albo... tzn dwie reakcje sa poprawne, lub nie zalezy kto ocenia:))

      Usuń
    8. anodakatoda9.02.2014, 12:10

      Nie wiem,czy się rozumiemy...Sprobuje-to że to nie znaczy,że ktoś ma coś w sobie ustawione,że coś jest najważniejsze to nie oznacza,że inne rzeczy są nieważne.Moj komentarz dotyczył konkrtenej sprawy -plotek poza plecami.nie mam zwyczaju ,ani w realu,ani w necie.Zdaję sobie sprawę,że są ludzie ,którzy tym zyją,ale nie podejrzewam wyszytkich,nawet się nad tym nie zastnanawiam,dopiero jak mam dowód czarno -na białym-przyjmuję to do wiadomości.I nie ma czegoś takiego "powinnaś przejść ,nie dopisywać '.Niby dlaczego ? Każdy z nas decyduje sam jak i kiedy zabierze głos. i snucie przypuszczeń ,dlaczego to zrozbił,czy dobrze zrobił,czy powinien zrobić coś innego moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu.Ilu ludzi,tyle reakcji Ja zabrałam,bo mnie zawsze podejrzliwośc,a do tego uogólniająca dziwi.chyba mimo wszystko mam jednak lepsze mniemanie o ludziach,w tym kontekście może nawet nie o przyzwoitości itp.Ja po prostu bardzo nie lubię jakichś zakulisowych grupek,knowań,intryg,lpote,Nigdy nie lubiłam.Mam coś do kogo to mu powiem i tyle.Poza tym-bawienie się w pozakulisowe gierki swiadczy o jednym,ze komuś strasznie zależy na tym,by kogoś zdezawuować.a mnie naprawdę na nikim w tym stopniu nie zależy.to trochę tak,jak kobieta po rozwodzie snuje opowieści jaki ten eks był straszny.w ten sposób podaje jak na tacy nie jego wady a swoją małość,swój ból,swoją przegraną.Ja należe do kobiet ambitnych i wole "eee...co tu gadac,wyrosłismy z siebie ".moja przyjaciółka,też bardzo ambitna cierpienie skrywała słowami"no...o nim się tak fajnie przy wódce opowiada".Zarozumiale wychodzę z założenia,ze to na mnie ma komus zależęć ,to ja komuś mam sen z powiek spędzać,nigdy odwrotnie:)) .a koalicje sa a potem się rozpadają i dawni sprzymierzeńcy rozpuszczają języki.Warto o tym pamiętać.Czasem jeszcze coś od siebie dodadzą...Nie,lepiej najbardziej ostro,ale nie za plecami

      Usuń
    9. Z tego wynika,że ,ku mojemu zaskoczeniu,jednak bardziej cenię ludzi niż myślałam,uważająć,że takie zachowania(obrabianie komuś tyłka ) są jedynie zachowaniami marginalnymi,nielicznych osób.Może ty masz rację,może to jest nagminne.Nie wiem.Bardziej jednak podoba mi się moje przypuszczenie,pozostanę sobie przy nim

      Usuń
    10. Dobrze, ze pozostajesz przy swoim. I nie wiem czy mam racje. i nie wiem czy ktokolwiek z nas ma racje..., a moze kazda z nas po trochu ja ma. Jak to zwykla mowic Krakowianka- prawda lezy gdzies posrodku, a skoro prawda to chyba i racja:))

      Usuń
    11. Wstydu nie czuje od kiedy skonczylam liceum. Czasami czulam sie za cos winna, ale przeszllo miw 26 wiosnie mojego zycia. Blogowy konflikt przemyslalam, ale ani odrobine nie zaluje wypowiedzianych slow i ze poszlo tak, jak poszlo...bo celem , moim celem, wtedy nieuswiadomionym , nie bylo wyrzadzenie komukolwiek krzywdy ( na zasadzie bijmy, az krew sie poleje) ... a ludzie roznie rozpatruja, naruszaja granice uwazajac ze im wolno, nie sznuja lub szanuja za bardzo...ot i wtedy wchodza galimatjasy wszelakie.
      Chyba trzeba miec dystans i to spory do samego siebie i wtedy da sie zyc w ludzkim stadzie:))

      Usuń
    12. anodakatoda9.02.2014, 15:41

      Cóż,tylko pozazdrościć,że nie masz powodu ani do wstydu,ani do poczucia winy-kiedykolwiek i w jakiejkolwiek sprawie.

      Usuń
    13. Nie mam , zazdrosc tylko czy Ciebie to nie umeczy? :) zazdrosc bardzo dreczy:)))
      Wstyd jest dziecinny, poczucie winy zabic potrafi...keidy przyjrzysz sie, ze wszyscy w sumie jestesmy tacy sami to wstyd i poczucia winy staja sie jak banka mydlana:))

      Usuń
    14. anodakatoda9.02.2014, 17:48

      Cóż,dla mnie i wstyd,i poczucie winy są nieodłącznym elementem człowieczeństwa.ponieważ nie ma ludzi idealnych ,kazdemu zdarzy się zrobić coś niekoniecznie chlubnego,czasem nawet przez przypadek czy niedopatrzenie,kompletnie nie celowo i wtedy zarówno wstyd,jak i poczucie winy są wyrazem -w moim mniemaniu- sumienia ,po prostu.I memento na przyszłość.Swojej zazdrości się nie boję,nikt i nic nie jest dla mnie obiektem zazdrości,owo "pozazdrościć" to jedynie forma retoryczna..Zupełnie też,ale to zapewne znowu kwestia odmienności definicji,nie rozumiem jak wstyd może być dziecinny.co najwyżej może się w sposób dziecinny objawiać.Poczucie wstydu ,moim zdaniem,to całkiem dorosłe uczucie,to umiejętność przyznania się przed samym sobą do dwoich błędów.Dziecinne ,również w moim mniemaniu jest właśnie coś odwrotnego-brak wstydu w pewnych sytuacjach.wobec tego-zamiast owego umownego pozazdroszczenia-gratuluję idealności czy jej poczucia.

      Usuń
    15. "owo "pozazdrościć" to jedynie forma retoryczna."
      Przeciez wiem...Myslisz, ze trzeba mi to tlumaczyc? :)
      Nie wstydu nie czulam juz bardzooo, bardzooo dlugo... nie rozumiemy sie An-Ka. A poczucie winy? O nie, nie wejde w to nigdy w zyciu.... moze jakas skrucha, ale nie poczucie winy. NIGDY! Mamy inne zyciowe doswiadczenia. Z czyms innym kojarza sie nam te rzeczy...ja juz wstydu nie czuje, Tobie sie jeszcze zdarza. Poczucia winy do siebie NIGDY nie dopuszcze- co nie znaczy, ze uwazam sie za idealna osobe:)

      Usuń
    16. anodakatoda9.02.2014, 19:29

      no to ciekawe-do przemyślenia.może rzeczywiście słowo skrucha jest fortunniejsze niż poczucie winy .Mysle,że to nie kwestia doswiadczeń życiowych,bo każdy ma różne/inne/podobne/niepodobne a przede wszystkim nawet niczego na ten temat u obcej osoby nie można się domyślać.Myslę,ze to właśnie wyłącznie inne definiowanie.Dla mnie ani wstyd,ani poczucie winy (nie,jednak nie skrucha-skruchę rezerwuję wyłącznie dla błędów nieprzypadkowych,w czasie których czynienia mogłabym przypuszczać ,że zrobię komus coś złego-i stopien tego nieistotny) nie jest zarezerwowane dla jakiś wielkich spraw,ale właśnie również banalnych.Np strzelenie gafy-wstyd,a może zażenowanie po prostu.PS.teoretycznie-wiem,ze rozczarowałam kogoś i zrobiłam mu przykrość .Mam rodzaj poczucia winy,jednak poni\eważ wiem,że nie mogłam postąpić inaczej nie odczuwam skruchy.A ponieważ wiem,że postąpiłam zgodnie ze swoim sumieniem-w żadnym razie nie wstyd.Oczywiście -owo poczucie winy mogę zastąpić określeniem "dyskomort psychiczny",bo ktoś przeze mnie cierpi,choć ja w żadnym razie nie tego nie chciałam,ale nie mogłam inaczej.

      Usuń
    17. Mysle, ze nie ma sensu zapedzac sie w definiowanie jak pojmuje rzeczy ja, i jak pojmujesz rzeczy Ty. Stoje nadal przy swoim, a poczucia winy mam MOCNO przerobiony...nie wejde w to. Wine to ja moge sobie przypisac i sie nia dreczyc kiedy zabije kogos swiadomie lub nieswiadomie, wezme worek i utopie w nim male pieski lub kotki. oddam starego psa do innych ludzi, albo odstawie na odstrzal, uspienie..matke lub dreczaca mnie tesciowa wsadze do domu starcow. Co tam jeszcze moge wymieniac? Zdradze ot tak dla sportu meza... Powyzej wymienionych rzeczy nie robie, wiec nie czuje ani wstydu, ani nie mam popczuci winy.

      Usuń
    18. Dlatego wstyd kojarzy mi sie z dziecinstwem: "jak moglas somsiadce dzien dobry nie powiedziec- wstydz sie", albo "dostalas dwoje i si enie wstydzisz?", "to mamusia grzebie w ogrodku, a ty bezwstydnico uczysz sie?"... A wina ? Nie, nie ijeszcze raz nie...nie robie nic takiego, co jest az tak ciezkie, ze zasluguje na poczucie winy:))

      Usuń
    19. @ Ania

      Po prostu masz złe doświadczenia z dzieciństwa. Źle Cię traktowano.

      "[...] dreczaca mnie tesciowa wsadze do domu starcow [...]"

      No, tego to bym Ci pogratulowała. :)

      Usuń
    20. No,tak,rzeczywiscie mamy inne doświadczenia,w dzieciństwie nie szafowano tym słowem,rosłam sobie kompletnie bezwstydnie.Natomiast myślę,że w dyskusji warto uzgadniać definicje,gdyż inaczej często jest awantura o przyslowiowa pietruszkę.Wielokrotnie to przerabiałam lub byłam świadkiem.Inna rzecz,że -uwaga ad rem-są ludzie,którzy nigdy ani wstydu nie czują,ani poczucia winy nie miewają,niezaleznie od tego,co zrobią.Nawet jeżeli wiedzą,że zrobili ewidentnie źle,to nie obarczają sobie tym swojego sumienia.

      Usuń
    21. Dyskusja zeszła na poczucie winy, ale ja pozwolę sobie jeszcze wrócić do kwestii tego mailowania nt. szeroko pojętej blogosfery. Temat uważam za ciekawy i być napiszę kiedyś o tym jakiś post. Bloguję już 7 lat i sądzę, że mam sporą wiedzę na ten temat. Wydaje mi się, że w dużym stopniu zależy to od tego, kto w jakim stopniu tą blogosferą żyje. Jeśli ludzie są w to zaangażowani emocjonalnie, a blogosfera wypełnia sporą część ich życia, wówczas dają temu upust także w swoich mailach. A chętni do takiej korespondencji zawsze się znajdą. Czy to jest plotkowanie, obmawianie, obgadywanie za plecami? Niekoniecznie. Często ludzie w mailach omawiają jakąś sytuację, oceniają postawę blogerów, wymieniają się opiniami, co oni sami by zrobili będąc na miejscu danego blogera. Taka rozmowa ma rzecz jasna charakter prywatny i jeśli nikt poza tymi dwiema osobami o niej nie wie, to w zasadzie nie widzę problemu. Gorzej, jeśli jedna z tych osób zdradza tajemnicę korespondencji osobie trzeciej, bo z tego może się już wytworzyć tzw. "wianuszek". I to już oczywiście jest plotkowanie i obmawianie za plecami.
      Chciałbym jednak zauważyć, że podobne rzeczy mają miejsce także w realu - jedne osoby potrafią zachować dyskrecję, a inne nie. Generalnie mogę powiedzieć, że prawie wszystkie zjawiska widoczne w blogosferze mają swoje odbicie w realu i vice versa, a to dlatego, że i tam, i tu są tacy sami ludzie ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami.

      Usuń
    22. Uważam, że omawianie w mailach czyjegoś zachowania nie jest naganne. To normalne, że dzielimy się swoim osądem z innymi. Dziwi mnie jednak, jeśli ktoś żyje jakąś sprawą przez dłuższy czas.

      Usuń
    23. Ja akurat rzeczywiście nie mam na ogół takiej potrzeby,jeżeli już to w bardzo,ale to bardzo wyjątkowych sytuacjach,z kimś,kto jest mi bliski na tyle,że sobie na co dzień na różne tematy mailujemy.Wtedy ,gdy jest to jeden z wielu tematów-OK,znałam jednak sytuacje,gdy się zawiązywały jakieś koalicje celem unieszkodliwienia jakiegoś blogera.I te opcję uważam najzwyczajniej za krańcowo infantylną.Druga sprawa dla mnie kompletnie nie do pojęcia -kopiowanie czyichś wypowiedzi,przetrzymywanie je przez tygodnie,miesiące czy lata po to,by potem,przy sposbnośći wyciągnąć i światu pokazać .Dla mnie -chore.Czasem zdarza mi się skopiować czyjąś myśl,która mnie poruszyła w sensie pozytywnym,jakieś wyjątkowo zgrabne,oryginalne ujęcie tematu -ot,taka kolekcja czegoś wartościowego.

      Usuń
    24. An-Ka:))
      Bywa, ze trzeba sie przed dyskusja nadefiniowac, bo doswiadczenia wspolroznowcow sa tak odlegle od siebie, ze kazdy pod danym pojeciem bedzie mial inny zakres pojmowania sprawy.
      Co mozna by bylo jeszcze tutaj dodac? Zdarza sie, ze ktos w dziecinstwie wzrastal bezwstydnie, za to potem nadrabia braki, i bywa ze ktos mial tego nadmiar i potem sobie odpuscil, zaczyna zyc na luzie... taka karma:))

      Usuń
    25. Myślę,że przezycia i doświadczenia mają wpływ na dalsze życie ,sposób odczuwania,odbierania swiata,definicje jednak wynikają z czego innego,na pewno nie z przeżyć.Gdyby wynikały z przezyć to można by wyłącznie rozmawiać nie ad rem,ale ad personam A we wszystkim -umiar.Bo inaczej "bezwstyd" może się zamienić w umartwianie a luz w luzactwo:)) .Jedno i drugie-do kitu.

      Usuń
    26. Zyje na luzie, ale do" tumiwisizmu" czy tez luzactwa mi daleko...znam umiar, a jezeli przekraczam granice to tylko dlatego, ze i wspolrozmowca sobie na to wobec mnie i innych pozwala :))) Czyli , reasumujac, pokazuje, ze wobec niego mozna:))

      Usuń
    27. Aniu-Ty cały czas o sobie...a ja naprawdę wolę na temat.Pomijając to,że to,co tu ktokolwiek o sobie napisze jest i tak nie do zweryfikowania,to naprawdę nie jest aż tak interesujące.Czasem przecież bywa i tak (w końcu jesteśmy ludźmi),że nasze poglądy ,przekonanie o tym co teoretycznie dobre i słuszne odbiega od praktyki.Piszac "my" mam na myśli gatunek ludzki jako całość.A na zakończenie i na dobranoc "-Nieszczęśliwi nie znają wstydu. Seneka Młodszy "

      Usuń
    28. Ale zawsze kiedy bedziesz pisala o czyms to i tak wychodzi "ja"...wiec po co unikac i krazyc...kiedy tak na prawde to jest to "ja". Chyba ,ze omawiamy przypadek "ona", "on"...sama piszezs, ze zyla sobie bezwstydnie...czyli ty, czyli twoje "ja".

      Kiedy opisujemy problem, zjawisko to jest w tym nasze "ja". My tak to widzimy:)))
      No to dawaj na temat:))
      Uwazam inaczej niz Seneka. Nieszczescie to sie wsytdzic- moja sentencja:))
      bedziemy rozwijac

      Usuń
    29. Zgadzam się z Tobą Aniu, że nasze przeżycia, emocje i refleksje są uwarunkowane przez indywidualne doświadczenia. Czyli z pewnością zawsze piszemy patrząc przez pryzmat swego "ja".
      Pomimo tego osobiście nie lubię pisać w pierwszej osobie w stylu "ja to, ja tamto, ja sramto", a taki styl pisania u innych sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy nie mam do czynienia z osobą egoistyczną, skoncentrowaną głównie na sobie. Jest jeszcze druga sprawa związana z brakiem koncentracji wyłącznie na swojej osobie. Otóż w przypadku pisania nie tylko o sobie, ale też o innych ludziach, czytelnik tekstu dostrzega, że autor uwzględnia możliwość odmiennej interpretacji danej sprawy przez innych ludzi i nie wskazuje siebie jako jedynej wyroczni mającej monopol na prawidłową interpretację danej sprawy.

      Usuń
    30. Wiesz co? Zastanawiajac sie nad tym co An-Ka pisze dochodze do wniosku, ze i tak wyszloby po srodku:) Trzeba unikac spraw i sytuacji, ktore moga doprowadzic do zawstydzenia sie do poczucia winy i ....nie ma tego nieszczescia co to sie wstydem nazywa.
      Jeden za wstyd uzna pierdniecie w towarzystwie, a drugi z tego wybrnie i wystydzil sie nie bedzie:)) Rozne progi odbierania swiata i rozne patrzenie na definicje. "JA" patrze tak jak napisalam, An-Ka tak jak powiedzial Seneka Mlodszy:))) I probujemy dojsc di tego co bylo pierwsze Kura czy jajo:) Ja jej patrzenie na sprawe uznaje za sluszne...tak jest- to jest prawda, ale nie moja:)) I znowu to moje "ja":)) Mam to gdzies.

      Usuń
    31. No dobra Aniu, w takim razie pozwolę sobie zakończyć tę dyskusję w taki sposób, aby wilk był syty, a owca cała :)
      W tym celu posłużę się łacińską sentencją: "cogitationis poenam nemo patitur" co oznacza: "nikt nie ponosi odpowiedzialności za swoje myśli" - i mam nadzieję, że cytując tę sentencję udało mi się wywiązać z tego zadania :)

      Usuń
  12. Jeszcze troche Smurff a zaczniemy sobie maile jako dowody wkleiac:-) sie na pewno towarzysio oczysci:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krakowianka7.02.2014, 19:43

      Aniu...Ty w sumie najlepiej zrobiłaś,moderujesz i masz spokój...i tu bys mogła może poradzić tym blogerom,ktorzy mają taki chlewik na swoim blogu...bo tez kiedys chyba miałaś takie obraźliwe komentarze...co o tym sądzisz...

      Usuń
    2. Ja to w ogole mam bloga ktorego odwiedzaja bardzo fajne, interesujace osoby...w wiekszosci to matki karmiace , wiec u mnie lagodnie bylo i jest:))

      Usuń
    3. krakowianka7.02.2014, 20:53

      ja tez w sumie jestem karmiąca...w pewien sposób,zgadza się...haha
      pozdrówki

      Usuń
    4. To ja też matka karmiąca... rano karmię moich chłopaków :P

      Usuń
    5. I dlatego u mnie na blogu cisza bo ludzie maja w glowach nakarmienie dzieciakow, ulozenie do snu... poziom agresji u takich jest ponizej poziomu morza:))
      Matka z dzieckiem przy piersi nie zaprzata sobie glowy swiatowymi kataklizmami,kryzysami i blogowymi stworkami (p):)))

      Usuń
    6. Ostatnio to wręcz cisza jak makiem zasiał ;)

      Usuń
  13. Ładnie opisałeś te blogowe zagrywki; -0 Od siebie mogę dodać, że jeżeli autor pozwala na blogochlewik to albo mu ten chlewik odpowiada albo, czegoś lub kogoś boi. Czasami zaufa się nie tej osobie, co powinno, druga strona za dużo o nas wie i trudno się wycofać z takiej blogowej znajomości. A jeżeli dodatkowo ta znajoma osoba ma problemy psychiczne i jest zdolna do wszystkiego np. podawania imienia i nazwiska na swoim blogu, prywatne emaile, które kiedyś się do tejże osoby to wiadomo, ze takie łajno czy się chce czy nie się toleruję.

    Czasami też nie wie się do końca, z kim ma się do czynienia wydaję się, ze komentatorzy na blogu są normalni i na poziomie a wystarczy mały zapalnik i konflikt gotowy. Czasami człowiek jest zaskoczony i pogrąża się w konflikcie. Niekiedy po prostu nie da się uniknąć danego konfliktu zbyt wczesne wycofanie może być oznaką słabości i ktoś nadal będzie jeździć po tobie na wszystkich blogach i uniemożliwi Ci komentowanie na blogach zaprzyjaźnionych .Trzeba niekiedy pokazać szmatom, że są szmatami, Oczywiście nie może to trwać w nieskończoność i w pewnym momencie trzeba się wycofać, bo traci się czas ,ale pokazać świrom ich miejsce należy. ;-)

    Jest bardzo dobry sposób na usunięcie szmat z bloga a mianowicie usuwa się komentarze i wywala się z bloga świrów definitywnie i bez prawa powrotu. Jeżeli ma też się do czynienia ze świrem a za bardzo nawiązało się z nim kontakt trzeba po prostu zmienić Nicka innej opcji nie widzę i można zaczynać wszystko od początku.

    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mailami to pomysl sw Piotra:)) Powinien na mailach to zalatwic z tym stworkiem:)) A prawda jest Julianne, ze piszemy , piszemy...lacza wrza,:)) Wymieniamy opinie i poglady, stworkujemy w drugim obiegu...a kto zaprzeczy ten lze:)) JAk juz ciagniemy prawde to ciagnijmy, albo nas wyzwoli, albo zabije:))

      Usuń
    2. @Ania
      Pomysł Piotra a to tylko on może mieć takie pomysły? Tu mi jakimś szowinizmem zalatuję; -) Stworki są zdolne do takich rzeczy wystarczy wspomnieć Eri to, co było do niej skierowane powinna dostać na emaila a nie czytać na blogu. Stworki są zdolne do wszystkiego.

      A czy my stworkujemy? Nie sądze my piszemy, rozmawiamy, ale prywatne emaile nie wychodzą na zewnątrz.

      A Piotr w emailach załatwić tego by nie mógł no, bo właśnie te emaile trafiłyby, jako post na blog.

      Usuń
    3. Dobra zajmijmy sie naszym "stworkowstwem" w blogosferze:)) maile se zostawmy:)) Poczytamy, na starosc jak znalazl-:))

      Powiem szczerze, ze umeczona sie czuje blogosfera:)) Gdzie nie zajrzysz to albo syfki bo inni syfuja, albo samemu pomieli sie jezorem :) Ale szczerze pwiedzawszy ja zadnego z wypowiedzianych slow nie zaluje, bo one na dany moment byly tym co czulam, myslalam, :))

      Usuń
    4. A ja nadal twierdzę ,ze nie miałam wyboru ,efekt zaskoczenia a potem poszło jakoś dalej ,ale nie żałuję ,bo nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło . Poznałam paru fajnych ludzi zwłaszcza jednego płci odmiennej ,przy którym się świetnie bawiłam i nadal bawię . Nie ma to jak dobra impreza z dobrym towarzystwem . ;-)

      Usuń
    5. Aniu są też blogi spokojne i wyważone gdzie żaden stworek ani jednej minuty nie przetrwa . Tam gdzie jest bajzel to blogi kontrowersyjne z kontrowersyjnymi postami ,komentarzami . Spokojne i zaciszne miejsce w blogosferze znaleźć można .

      Usuń
    6. @ Julianne
      Witaj na smurffowych śmieciach :)
      Wiadomo, że w blogosferze bywa różnie, kwadratowo i podłużnie ;) Różnie też sobie z tym ludziska radzą, jak to w życiu, jeden odbija se na swojej żonie, drugi idzie zapić do baru, a trzeci idzie się pochlastać ;)
      Ale co ja Ci będę gadać, toż Ty stara blogowa wyjadaczka już jesteś :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. No ja już trochę jestem w tym świecie blogowym ,ale starą blogową wyjadaczką jeszcze bym się nie nazwala ,może przez wrodzoną skromność ;-)

      Usuń
    8. Modestia to piękna cnota :)
      Bo muszę przyznać, że w sztuce komentowania, jeśli się porówna Twoje komcie u Violinki parę lat wstecz, zrobiłaś naprawdę duże postępy :)

      Usuń
    9. Oj tam oj tam bez przesady ;-)

      Usuń
    10. Dobry późny wieczór. Dawno nie komentowałem na tym blogu, ale wtrącę się tylko na chwileczkę. Sztukę pisania doceniam na równi z komentowaniem. Dlatego podziwiam wszelkie orkiestracje, za którymi stoi na przykład stary, dobry Gombrowicz;)
      Ja, człek niepokorny, wyznać muszę wbrew sobie, że pokora to czasem równie piękna cnota, jak modestia.
      Pozdrawiam
      Antydogmatyk

      Usuń
    11. Witaj Anty :)
      A to Ty już tutaj wcześniej komentowałeś?
      No to chyba mam zaawansowaną sklerozę ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    12. Chyba jeszcze pod wcześniejszym nickiem, jako Liberał... Zmiana poglądów, zapatrywań, odcięcie się od tego z czym dość powszechnie kojarzy się "liberalizm", spowodowały zmianę nicka.
      Anty

      Usuń
    13. Jako "Liberał" być może kiedyś tutaj komentowałeś, nie jestem pewien. Nie widziałem, że zmieniłeś swojego starego nicka. Dobrze, że już wiem.

      Usuń
    14. Anty;)
      Jakich jeszcze nicków używa obecnie desygnat nicku Antydogmatyk?
      Zuzia

      Usuń
  14. Ten Twój post, poniekąd implikuje konieczność postawienia sobie pewnych pytań i odpowiedzi, a tymczasem zdążyłeś już niesłusznie otrzymać cięgi. Szkoda. Aż strach się bać. Skoro bezsprzecznie jesteśmy różni i takie tam temu podobne, więc siłą rzeczy muszą występować różnice między poszczególnymi zapatrywaniami... ale żeby zaraz/z byle powodu tak sączyć jadem. A fe... staram się omijać tego typu miejsca szerokim łukiem, bo wręcz nie znoszę być świadkiem lub brać udział w tego typu walkach o supremację, gdzie jedna bądź druga strona koniecznie/czasem za wszelką cenę chce wziąć lub bierze górę.
    Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czułem Dejaniro, że to nie są Twoje klimaty :)
      Ale "nic to" jak zwykł mawiać pewien Mały Rycerz, na pewno jeszcze będziemy mieli nieraz okazję miło ze sobą wirtualnie pokonwersować :)
      Dobranoc :)

      Usuń
    2. Nie zawiodłam się :) Wiedziałam, że wiesz.. tym bardziej, że z wiekiem - to ja już zupełnie łagodnieję i coraz częściej na coś macham tylko ręką :))
      Oczywiście, że tak. Co się odwlecze, to nie uciecze... łącznie z droczeniem... i nawet http://tiny.pl/qjq2t - jak za starych dobrych czasów :)
      Pozdrawiam z lekka leniwym popołudniem:)

      Usuń
    3. Otóż to :)
      Posłuchałem i od razu niebo jaśniejsze się zrobiło, dzięki :)
      Wiesz co? Bardzo się cieszę z Twojego powrotu :)
      Brakowało mi już trochę tego naszego droczenia i właśnie takiej muzyki. A co do owego łagodnienia... ja chyba też zaczynam łagodnieć... najwidoczniej w wieku delete się łagodnieje ;)
      http://youtu.be/2VKbxf3KE_w
      Pozdrawiam z uśmiechem :)

      Usuń
    4. Musisz sobie teraz wyobrazić, jak oblana rumieńcem pięknie dygnęłam. Dziękuję :)
      Chyba mamy Smurffie, taką swoistą chwilę szczerości, bo widzisz, ja z kolei się cieszę, że znowu mnie nie zawiodłeś i
      nadal posiadasz umiejętność łączenia dobrej zabawy z
      poważniejszą tematyką - wciąż jesteś i do tańca i do różańca :)
      Odnośnie muzyki - popłakałam się ze śmiechu, urocze :))
      No to ja Ci się zrewanżuję tym - https://www.youtube.com/watch?v=m1SMzFwSRhI
      Pozdrawiam również z uśmiechem :)

      Usuń
    5. Bardzo miła jest ta chwila szczerości, Dejaniro :)
      Dziękuję Ci też za SMS-y od Michała Bajora :)
      A skoro i do tańca, i do różańca - to może zaczniemy od tańca, a konkretnie - od walca?
      Czy mogę Panią prosić? :)
      http://youtu.be/O6c7o3oYgMQ
      Mam nadzieję, że miło się Pani tańczyło i słuchało :)
      Dobranoc :)

      Usuń
    6. Tak. Istna sielanka. Póki jest - niech sobie trwa :) Nie ma co na siłę szukać rys/chmur... one i tak nas kiedyś same znajdą. Tym bardziej, że mimo wszystko mamy świadomość nieuchronności zakrętów... więc póki co - trwaj chwilo, trwaj... :))

      Czy mogę Panią prosić? :)
      - och... jestem zmuszona prosić Pana o chwilkę cierpliwości i czasu - muszę założyć suknię balową i pantofelki... :)

      Mam nadzieję, że miło się Pani tańczyło i słuchało :)
      Oprócz zachwytu i magii, zatopiłam się również w tęsknocie, bo wg mnie, to jedno z najboleśniejszych i jednocześnie najpiękniejszych uczuć. Mogę przetańczyć z Panem całą noc :) Dziękuję :)
      Notabene bardzo lubię Poniedzielskiego m.in. za niesamowitą umiejętność łączenia żartu z zadumą, czasem dwuznacznością...
      I tak sobie dumam Smurffie, że jednak poeci nie zjawiają się przypadkiem - http://www.youtube.com/watch?v=O2vIdOK9Oic
      Pozdrawiam w roztańczeniu nutką melancholii i tęsknoty :)

      Usuń
    7. W takim razie dziękuję Pani za ten uroczy taniec :)

      Masz rację, że Poniedzielski potrafi to wszystko pięknie ze sobą połączyć... a poeci z pewnością nie pojawiają się przypadkiem na tym świecie...

      A skoro tak miło zaczęliśmy na nowo nasze blogowe kontakty, to nie pozostaje mi nic innego, jak w ślad za Tobą zawołać "trwaj chwilo, trwaj"... :)
      http://youtu.be/L5DDEyN2dig

      Usuń
  15. Kij w mrowisko się wsadziło?:) Może być niebezpiecznie...:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo... chyba będę musiał przygotować dla moich gości jakiś kąt, gdzie będą mogli założyć kamizelki kuloodporne i maski p-gaz ;)

      Usuń
    2. ja poproszę :) GOSPODARZU!

      Usuń
    3. Dla Ciebie przygotowałem zestaw specjalny - ciemne skórzane body, do tego eleganckie czarne szpilki, no i rzecz jasna - stosowny pejczyk :P

      Usuń
    4. ładnie :) ale w cudzej skórze źle się czuję, ja z wiatrakami nie walczę, to może być biała lniana koszula :P

      Usuń
    5. Niech Ci będzie. Ale w takim razie muszę przygotować też kawałek konopnego sznura, cobyś mogła przewiązać się w pasie, będziesz wtedy wyglądać bardziej seksi ;)

      Usuń
  16. Doczytałam u Ani, że będzie "obsmarowywanie", więc z ciekawości zajrzałam. Bardzo dobry tekst, daje do myślenia. Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że nie tylko zajrzałaś, ale też skomentowałaś :)
      Również dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  17. @ SMURFF

    Nie uczestniczę w żadnej pyskówce z Anzaim. Nie sądziłam, że tak go urazi (wiele miesięcy temu) moje podsumowanie dyskusji o biciu dzieci. Jeśli wyrażenie swojej opinii jest czymś nagannym, to niech i tak będzie. Nie czaję tego konfliktu, pasuję.

    Czego mnie nauczył TEN post? Cóż, chyba nie tego, czego chciałbyś mnie nauczyć. ;) Wybacz, ale bezczelnie stwierdzam, że sama umiem zadbać o porządek u siebie. Zmodyfikowałam nieco wpis powitalny, żeby najmniej kumaty gość mógł zrozumieć, z kim ma do czynienia - i jedziemy dalej...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie zdałyście egzamin. Chodziło mi głównie o to, żeby zapoznać się z opiniami Anzaia, ale nie wszczynać tam niepotrzebnej dyskusji, która i tak nic by nie dała, a miała wielkie szanse zamienić się w niepotrzebną pyskówkę. Myślę, że powinno się takich rzeczy od razu unikać. Długotrwałe udowadnianie na blogach, że "moja racja jest najmojsza" jest wg mnie bezsensowne, bo i tak nie przyniesie żadnego efektu u oponenta, który niezmiennie trwa przy swoim zdaniu, a więc jest to tylko niepotrzebna strata czasu.

      Usuń
    2. Przyznam się,ze dla mnie wiadomość ,że jestem w sporze z panem A też jest niespodzianką:)) Z jego wpisów chyba wynika,że tam była zaledwie różnica zdań,bez awantury,więc nie rozumiem tej zaciekłości.Gdybym miała unikać wszystkich ludzi,z którymi na jakikolwiek temat mam inne zdanie ( "rację") to musiałabym się ewakuować w niebyt.Jak zresztą i każdy człowiek na tym padole.Moim zdaniem każdy ma prawo mieć zdanie odrębne na każdy temat i dopóki nie zmusza innych,by żyli wg jego pomysłu -nie ma problemu.

      Usuń
    3. Ależ oczywiście.
      Wytykanie innym po dłuższym czasie, że mieli odrębne zdanie, chociaż mieli pełne prawo mieć takie odrębne zdanie, jest w mojej ocenie co najmniej niestosowne.

      Usuń
  18. Wiesz smurfie czasami trzeba powiedzieć dosadnie by pokazać to ze ktoś wychyla sie zbyt mocno przed szereg.Jaki gospodarz takie gospodarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba Luśka, skoro nic innego nie skutkuje.

      Usuń
  19. Ale masz powodzenie;-) Pozdrawiam mocno stęskniona. Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, a gdzie Ty byłaś, kiedy Cię nie było? :)
      Cieszę się, że na powrót odnalazłaś dróżkę wiodącą do tego bloga :)
      Pozdrawiam Cię z uśmiechem :)

      Usuń
  20. To tak jak w życiu, Jedni uprawiają blogochlewik, inni, blog:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak w życiu Lui.
      W blogosferze niemal wszystko jest takie samo jak w realnym życiu :)

      Usuń
  21. Co żeś to uczynił Swojemu blogowi, Smurffie , Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chwilowe Jaśmi, za parę dni zapewne wszystko wróci do normy.

      Usuń