Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

poniedziałek, 18 lutego 2013

"My" i "oni" czyli Easy Rider na blogach...


Z rosnącym przerażeniem obserwuję to, co się dzieje na forach internetowych pod artykułami politycznymi zamieszczanymi na najbardziej popularnych witrynach.
Obelgi, wyzwiska i inwektywy stały się tam zwykłą codzienną rzeczywistością, do tego stopnia, że już nikt nie zwraca na to szczególnej uwagi, traktując takie zachowanie jak normę. 
Ba, czasem jak czytam zamieszczone tam komentarze odnoszę wrażenie, że gdyby komentujący tam internauci mieli broń pod ręką i swoich adwersarzy w polu rażenia, wystrzelaliby ich jak kaczki bez mrugnięcia okiem, a być może nawet z dziką satysfakcją... 
Gołym okiem widać tam podział na "my" i "oni", przy czym do worka z napisem "oni" wrzuca się każdego, kto nie zgadza się z linią polityczną przedmówcy, zgodnie z zasadą "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam".
Uważam, że poziom debaty politycznej prowadzonej w Sieci już dawno przekroczył granicę zajadłej polemiki, obecnie to już jest prawdziwa wojna, prowadzona /jak na razie/ tylko na słowa.
Aż strach pomyśleć co będzie dalej...

Niestety, podobna sytuacja zaczęła mieć miejsce także na forach pod blogami o tematyce politycznej. Tam także widać dość klarowny podział na "my" i "oni", ale w tym wypadku dość ważna jest linia polityczna prezentowana przez autora danego bloga - bowiem wokół tej osoby tworzy się coś w rodzaju "kółka wzajemnej adoracji", a więc stronników politycznych autora bloga, natomiast wszystkie osoby, które mają doń stosunek krytyczny traktowani są jak "wichrzyciele" których koniecznie trzeba w jakiś sposób zdezawuować, wyszydzić lub dać im wprost do zrozumienia, że ich poglądy nie są na tym blogu mile widziane. 
Do tej pory niezgłębioną zagadką dla mnie pozostaje, dlaczego niektórzy ludzie po jednym krótkim komentarzu nabierają przeświadczenia, że już wszystko wiedzą o danej osobie i mogą ją bezkarnie obrażać tylko dlatego, że prezentuje ona odmienne poglądy polityczne bądź światopoglądowe... dlaczego coraz mniej osób stosuje się do nadrzędnej reguły komentowania na wszystkich blogach, niezależnie od prezentowanych tam opcji politycznych i światopoglądowych: 
- mój adwersarzu, pamiętaj, że za każdym razem krytykuję nie Ciebie, lecz tylko i wyłącznie głoszone przez Ciebie poglądy; po pierwsze dlatego, że w ogóle Ciebie nie znam, a po drugie - bo szanuję Cię jako mojego interlokutora i człowieka...

Prawda, że banalnie proste?
Tylko dlatego prawie nikt obecnie się do tego nie stosuje?

Kiedyś było inaczej. Przeciwników politycznych traktowało się z reguły /bo jednak nie zawsze/ z należytym szacunkiem i respektem. Wtedy jeszcze można było prowadzić merytoryczną dyskusję na dany temat, bez przytyków, wyzwisk i szydzenia z adwersarzy. Sam dość często brałem udział w takich dyskusjach bez obawy, że z uwagi na moje poglądy polityczne zostanę przez kogoś wyszydzony albo zmieszany z błotem. 
Ze szczególnym sentymentem wspominam bloga Niedzisiejszej, która nie dość, że pisała bardzo ciekawe posty o tematyce społeczno - politycznej, to za każdym razem potrafiła w ciekawy sposób poprowadzić dyskusję pod swoim postem. Ale bloga Niedzisiejszej już od dawna nie ma w Sieci, może dlatego znikło moje zainteresowanie tą tematyką.

Temat kultury komentowania wrócił niedawno, gdy jeden z moich postów skomentowało dwoje nowych blogerów - Dibelius oraz Kira
Dwie różne osoby i dwa zupełnie różne blogi polityczne.
Blogowa przyzwoitość wymagała, abym złożył rewizytę na blogach tych osób, skoro u mnie komentują. Zajrzałem tam więc i utwierdziłem się w przekonaniu, że fora na blogach politycznych już nie dla mnie... niektóre komentarze zamieszczone na wspomnianych blogach są tak dalekie od cytowanej wyżej reguły, że odległość można spokojnie mierzyć nie w kilometrach, a w latach świetlnych... najwidoczniej niektórzy komentujący  nie mają świadomości, że uwłaczając godności swojego politycznego adwersarza dają tym samym wymowne świadectwo o sobie, co przytomnie zauważyła osoba o nicku "anodakatoda" w jednym z komentarzy na blogu Kiry: "...Te słowa,Mędrku,kompromitują ciebie,sa krańcowo skandaliczne. Starasz się obrazić,zdyskredytować każdego,kto ma zdanie,które ci nie pasuje.Robisz to za pomocą paskudnych pomówień.To nie kompromituje rozmówcy-to ciebie przedstawia jako dyskusyjnego menela.Starasz się tu pokazać jako czlowiek przyzwoity (jedyby przyzwoity) a pokazujesz oblicze nieobliczalnego chama...". 
A ja dorzucę teraz jeszcze jeden kamyczek do tego ogródka; nadmiar takich negatywnych komentarzy na blogu w moich oczach dyskredytuje także całego bloga. Bo zażarta polemika polityczna czy też światopoglądowa nie oznacza przecież, że dyskusja automatycznie musi być prowadzona na poziomie rynsztoka; rolą gospodarza bloga jest okiełznać rozmówców w taki sposób, aby ważyli słowa i nie obrażali, ani nie wyszydzali swoich adwersarzy, bez względu na poglądy, jakie reprezentują. A jeśli jest inaczej, nie świadczy to najlepiej ani o tych komentujących, ani o blogu jako takim.
To, w jaki sposób zostali potraktowani dwaj blogerzy, którzy u mnie także komentują - mam tutaj na myśli Ptr-a Kanalię /obrzuconego na blogu Dibeliusa wyzwiskiem, którego nie będę tutaj cytował/ oraz Kacpra potraktowanego w podobny sposób na blogu Kiry, przepełnił czarę goryczy.
Niejednokrotnie miałem całkowicie odmienne zdanie od Kacpra i Ptr-a Kanalii, ale nasza polemika zawsze była prowadzona na poziomie, bez wyzwisk i osobistych wycieczek. 
I mam nadzieję, że nadal tak będzie, ja przynajmniej nie wyobrażam sobie dyskusji prowadzonej w inny sposób.

Dlatego niedługo po tym, jak zostawiłem na na blogach Dibeliusa i Kiry swój pierwszy komentarz, postanowiłem że nie będę tam więcej zabierał głosu. Bo nie chcę być potraktowany w podobny sposób co Ptr i Kacper, więc postanowiłem prewencyjnie nie wystawiać się na cel. Po prostu nie zgłaszam akcesu do towarzystwa, gdzie od czasu do czasu obrzuca się kogoś błotem. 

Ktoś może zapytać, po co to piszę, przecież to moja sprawa, gdzie komentuję, a gdzie nie komentuję.
Niby tak, ale... czy pamiętacie piosenkę Krzysztofa Daukszewicza "Easy Rider"?



Spodobało mi się to pytanie zadane przez pieszego...
Prawda, ale jaka...?
Wiecie co... napisałem o tym dlatego, bo ja też czuję się czasem taki "Easy Rider" - tyle, że ani zmotoryzowany, ani na piechotę... po prostu... Easy Rider na blogach...

33 komentarze:

  1. Powiem Ci Smurfie ,że jestem bardzo daleko od polityki, nie lubię o niej rozmawiać ani komentować. Nie robię tego bo jestem zbulwersowana tym co się dzieje nie tylko na blogach ale w naszym kraju, który co raz mniej przypomina mi ten za, który bym dała sobie rękę obciąć. Uciekłam w poezję, podróże, czytanie , co zawsze kochałam i kocham .
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony nie dziwię Ci się, z drugiej zaś nie wiem, czy nie jest to w pewnym sensie dezercja...
      a chodzi mi o to, że może nie tędy droga, może powinno się właśnie napiętnować to, co się obecnie dzieje, aby położyć wreszcie kres temu szaleństwu i tej postępującej eskalacji wzajemnej nienawiści...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bardzo mądrze Smurffie napisałeś,bo to samo i ja obserwuję...ale ,czy nie zauważyłeś,że przykład idzie z góry niejako?
    Tak dobrze przypatrz się jak zachowują się nawzajem sami politycy względem siebie,jak obrzucają się błotem,jakie mają szokujące określenia,jakby chcieli ,żeby media szeroko rozprawiały o tych ich"wyczynach".
    Nie ma kultury na blogach politycznych,bo już dawno polityka nasza zeszła na psy...i to jest tygiel samych śmieci.
    Sami politycy są temu winni,że puszczając telewizor,widzi się chamów,prostaków albo "nawiedzonych".
    Czasem mam wrażenie,że żyje w jakimś państwie brudnej polityki..gdzie można każdemu napluc,każdego kopnąc.
    I ludzie stają się tacy sami,oglądając tych prostackich polityków.Nie ma wzorców.Upadek ideałów,a z drugiej strony...internet,gdzie można się spokojnie wyżyc na blogach politycznych,anonimowośc pozwala na wypchanie z siebie jakiś bliżej nieokreślonych instynktów,bo nie są to zwierzęce,nie śmiem tu obrażac naszej natury,gdzie prawa tejże zaczynają mi się coraz bardziej podobac w odróżnieniu do ludzkich...
    Nie wiem,nie znam odpowiedzi,mnie to przeraża Smurffie,bo net stał się czymś,co przyciąga "szarańczę",albo tak:pospólstwo chce igrzysk,chce ofiar...jakby mogli to by zlinczowali tych,co mają inne zdanie...
    pozdrawiam miło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Crackie, że to sami politycy napędzają. Kiedyś takie zachowania polityków po prost nie miały miejsca, były jakieś granice za które politycy bali się posunąć, bo wiedzieli, że to ich zdyskredytuje.
      Obecnie w praktyce niemal już nie ma takich granic, a w dodatku jeśli dany polityk pojedzie "po bandzie" i w niewybredny sposób "dowali" swoim przeciwnikom politycznym, to media mają już na to swoją nazwę - otóż nazywa się to "mobilizowaniem elektoratu". Między innymi dzięki takiemu "mobilizowaniu" ludzie na forach netowych obrzucają się później błotem...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. odkąd dotarło do mnie, że nie mam wpływu na to co się dzieje w polityce a mój głos potrzebny jest im jak mięso armatnie, to mam to gdzieś i nie mam zamiaru angażować swojej energii słuchając bądź oglądając to czym mnie pasą...czekam aż się sami wybiją..to nie moja wojenka i nie mój poziom...niestety to mój Kraj, który szarpią jak wrony ale on zawsze wstaje na nogi nawet z największych rozbiorów...co do słownictwa, to dzisiaj króluje łacina ale chyba pasuje do całości obrazu? a Ty jesteś staroświecki:) dlatego tutaj jeszcze jestem ...pa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Ty Makowa też jesteś staroświecka, a więc ciągnie swój do swego :)
      Pa :)

      Usuń
  4. Wiesz Smurffie ja czasami sam się pcham (tak dla wprawy) w dyskusje na takim poziomie. Wprawdzie na większości for, gdzie mam wrażenie, że każdy mówi i nikt nie czyta, raczej sobie daruję, ale na blogach to coś innego. Proponuję Ci doczytać tego posta u Kiry do końca. Bo wydaje mi się, że efekt był... hmmm, sam oceń.
    Może nie warto rezygnować z tego bloga, chociaż jej poglądy chyba bliższe są moim. U Ciebie jednak też zauważam pewne ostrożne zmiany :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy o czym mówimy - światopoglądowo jestem chyba dość konserwatywny, chociaż nie stronię od krytyki duchownych, w aspektach społecznych mam nastawienie bardzo lewicowe, natomiast jeśli chodzi o gospodarkę, jestem liberalnym konserwatystą... czyli wychodzi z tego taki misz-masz, ni to, ni owo, mix, "cholerawieco", znaczy się - po prostu Easy Rider ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. od dawna wiadomo, że na blogach poruszających głównie tematykę polityczną lub społeczną odbywa się niezła rzeźnia... to mnie akurat nie dziwi...
    swojego czasu odwiedzałem kilka takich forów i na wielu z nich rzeczywiście tworzyły się "kółka potakiewiczów", a kto śmiał myśleć inaczej, to odbywała się nagonka... ja nie wymagam od autora bloga, by robił za arbitra, pilnował porządku itd /sam u siebie tego nie robię/, ale żałosne jest, gdy sam autor się do tej nagonki przyłącza, lub nawet staje na czele... to faktycznie wygląda wtedy na swego rodzaju czystkę... takim blogom to ja rzeczywiście dziękuję, bo o dyskusji nie ma mowy...
    jak słusznie zauważyłeś, pewni dyskutanci zamiast rozmawiać, od razu wchodzą w wycieczki osobiste i "oczywiście" wszystko "wiedzą" na temat swojego adwersarza /co bywa irytujące, wyjątkowo tego nie lubię/... ich po prostu ignoruję...z bardzo /bardzo!/ rzadka jedynie, gdy ktoś przeholuje z epitetami, a ja mam akurat gorszy humor, odpowiadam w tym samym stylu, na zasadzie "niech wie łajza, że ja też tak umiem" /choć wiem, że to jest bez sensu/...
    Kira i Dibi chyba trafili do Ciebie via moje linki, więc coś o nich powiem... są to właściwie ostatnie już blogi polityczno-społeczne na których się udzielam... z Kirą świetnie się zgadzam w wielu sprawach /choć nie we wszystkich/, poza tym zagląda tam kilka osób, z którymi można sensownie pogadać... z kolei z Dibim się w wielu sprawach nie zgadzam, ale jest fajnym rozmówcą, więc chętnie tam zaglądam... a trollami na tych blogach się nie przejmuję, postępuję z nimi tak, jak napisałem wcześniej...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałem tego w poście, chociaż miałem to w planie - otóż wydaje mi się, że dyskusja takich "politycznych pieniaczy" jest w gruncie rzeczy jedynie niepotrzebnym biciem piany, bo i tak nikt nikogo do niczego nie przekona, padają tylko coraz mniej wybredne epitety, złośliwości i wreszcie inwektywy... nie wiem komu to jest potrzebne i do czego, mnie takie coś w ogóle nie rajcuje i nie zgłaszam akcesu do takich dyskusji.
      Zdaje się, że już kiedyś przerabialiśmy kwestię odpowiedzialności gospodarza bloga za ład i porządek na blogu /mam na myśli niewybredne ataki jednych komentujących w stosunku do innych komentujących/ i nie jesteśmy zgodni w tym temacie. Ty uważasz, że to jest głownie w gestii obu zainteresowanych stron, ja uważam inaczej, ale o tym już kiedyś gadaliśmy.
      Nie mówię, że nie będę zaglądał do Dibeliusa i Kiry, ale raczej powstrzymam się przed dalszym komentowaniem.
      Pozdrawiać :)

      Usuń
  6. To swiadczy tylko o naszej kulturze... A z drugiej strony trzeba sobie powiedziec, ze nie ze wszystkimi wszystko mozna... Hmm, ktos mowi, pisze o chlebie, a ja mysle i pisze o niebie i odwrotnie...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle masz rację La Vie, nie każdy się do wszystkiego nadaje, trzeba wiedzieć z kim można na dany temat rozmawiać, inaczej mogą nas spotkać przykre niespodzianki.
      Serdeczności :)

      Usuń
  7. Dobry wpis Smurffie. Muszę się przyznać, że osobiście już dawno przestałem czytać komentarze na Onecie, a ostatnimi czasy na innych polskich portalach, nawet rozrywkowych i młodzieżowych. Moje poglądy są tak skrajnie lewicowe, że jeszcze zanim coś zdążę napisać, widzę dziesiątki jak nie setki komentarzy, tak bardzo ociekających nienawiścią - nie racjonalnymi argumentami, lecz nienawiścią - że nawet nie zamierzam z takimi ludźmi się wdawać w jakąkolwiek polemikę. Co najciekawsze, nigdy w realnym życiu nie usłyszałem od kogoś takich słów nienawiści, co pozwala mi sądzić, iż takie indywidua wyżywają się w necie, bo normalnie narobiliby pod siebie prędzej, niż rzucili takie obelgi w czyjąś stronę.
    Z moich obserwacji wywnioskowałem także, że kultura hiszpańskiego internetu jest o wiele wyższa niż polska. Różnica jest wielka, choć zawarta jest w jednym słowie: kultura. Ludzie skaczą sobie do gardeł, fakt. Ale nie padają wyzwiska, padają mocne argumenty, czasem niesłuszne, ale wszystko oparte jest o omawiany temat. Dyskusja potrafi być zażarta, ale nie na poziomie błota. Nigdy nie padły słowa: "do gazu", "ktoś taki jak Hitler znów by się przydał", "Twoja matka robi lody", "zdechnij", "debil", "kretyn", "idiota", czy nawet niewinne "lecz się".

    Kiedyś, na początkach mojego bloga, jeszcze jak prowadziłem go na Onecie, krótko po katastrofie smoleńskiej wypowiedziałem się o całej sytuacji póki temat był jeszcze świeży. Któryś z dziennikarzy, chyba z Faktu, zaproponował, żeby stadionowi narodowemu nadać imię Lecha Kaczyńskiego. Podobnych propozycji było mnóstwo, więc zebrałem wszystko i wypowiedziałem się bardzo delikatnie i z szacunkiem na temat pochówku na Wawelu, któremu byłem przeciwny, jak i podobnym tego typu propozycjom, m.in. przeciwko właśnie nadaniu stadionowi narodowemu imienia byłego prezydenta, który o sporcie nie miał pojęcia, a odkąd był prezydentem, uczestniczył na trybunach, bo musiał. Ot, taki skutek uboczny prezydentury.
    W każdym razie wpis zatytułowałem "Stadion Narodowy im. Lecha Kaczyńskiego?" i niestety, blog trafił do polecanych, ściągając te hieny z głównych artykułów do mojego cichego, blogowego zakątka (o ile mnie pamięć nie myli między innymi dlatego przeniosłeś się z Onetu tutaj :)). I wtedy okazało się jak wielka jest tępota tych krzykaczy. Bo mimo, iż byłem przeciwny nadawaniu wszystkiemu, włącznie ze stadionem, imienia Lecha Kaczyńskiego, to po samym tytule "Stadion Narodowy im. Lecha Kaczyńskiego?" to tępactwo myślało, że jestem za i wyzywało mnie od katoli (w kościele jestem raz w roku lub wcale, do typowo "katolowego" podejścia do wiary mi bardzo daleko, jak stąd do Andromedy), debili, rydzykowców, komunistów, kazali puknąć mi się w czoło, powiesić się, wskoczyć samemu do krypty na wawelu itp. Oznacza to, że nie przeczytali nawet JEDNEGO ZDANIA, bo od początku zaznaczyłem, że jestem temu wszystkiemu przeciwny, że szacunek się jak najbardziej należy, ale teraz nie przesadzajmy i dajmy opaść emocjom.
    Myślę, że tacy ludzie nie są po żadnej ze stron. Są sfrustrowani strachem przed społeczeństwem, przed własnym życiem i opowiadają się za którąkolwiek ze stron, żeby powkurzać, czy - mówiąc językiem internetowym - strollować innych. Zastanawiającą rzeczą jest, że nigdy, ale to nigdy nikt nie wypowiedział w moją stronę takich epitetów, jakie zdarza mi się czytać w internecie. Gdyby ludzie zachowywali się w realu tak jak to robią wirtualnie, każdy miałby na nazwisko Korwin-Mikke chyba :P (To taki kęs w stronę tych hejterów, których najwięcej zanotowałem, czyli "antylewaków")

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się Kamilu, poziom komentowania na Onecie generalnie zszedł na psy, czytając komentarze można wysnuć wniosek, że na forach roi się od wszelkiej maści chamów i frustratów, którzy za cel życia biorą sobie plucie jadem i obrzucanie błotem innych komentujących, którzy w odwecie zachowują się tak samo jak ci pierwsi... generalnie przypomina to więc wielkie bagno w którym taplają się ci komentujący... Słusznie też zauważyłeś, że komentarze czytane są "po łebkach", bez próby zrozumienia czytanej treści /czyżby za duży wysiłek intelektualny?/, dzięki czemu łatwo jest o nieporozumienie, podobnie jak w opisywanym przez Ciebie przypadku. Niestety, generalnie przypomina to wielkie szambo i lepiej takie coś omijać z daleka.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Kiedyś na swoim dawnym blogu zacytowałam wiersz Wisławy Szymborskiej p.t. "Vermeer", załączając oczywiście zdjęcie obrazu. I zaczęło się. Dostałam dziesiątki komentarzy od pana podpisanego,sorry , Włodzimierz Macica, odsadzającego mnie od czci i wiary, nazywającego agentką KGB i wszystkim co najgorsze.Dlatego nic nie jest mnie w stanie zdziwić. Oczywiście chodziło o moją fascynację wierszem Szymborskiej. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to... jak się trafi na takiego hejtera - zakapiora, to można wręcz stracić ochotę do blogowania... słyszałem już o kilku takich przypadkach, gdy jeden taki troll potrafił doprowadzić do kasowania całego bloga, a nawet potem z upodobaniem szukał nowego bloga swojej ofiary w necie, aby znowu się do niej "przyssać"... nikomu takiego pasożyta nie życzę...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Smurffie,
    Dziękuję za krytyczną ocenę. Ja nie mam czasu na cenzurowanie bloga, ani bawienie się w rozjemcę. Choć nie wykluczam opcji kasowania komentarzy w przypadkach ekstremalnych - do czego jeszcze nie doszło.
    Nie zachęcam nikogo do umieszczania u mnie komentarzy, ale mam nadzieję, że moje komentarze na Twoim spokojnym i przyjaznym blogu nie są niemile widziane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje komentarze Dibeliusie nie są tutaj niemile widziane, jak najbardziej możesz tu komentować, nie mam nic przeciwko.
      Co do utrzymania porządku na swoim blogu, jestem zdania, że odpowiada za to głównie gospodarz bloga i tego staram się cały czas trzymać.

      Usuń
  10. Szanowny Smurffie!

    Zapewniam Cię, że zauważam chamstwo w moim blogu. Czasami sama jednak daję się ponieść emocjom, więc nie wyrzucam za jedną czy dwie obelgi. Zakazuję NOTORYCZNEGO wyzywania rozmówcy. Już jednego chama wyrzuciłam na zbitą buzię (ciekawe, on ma z kolei nick Niedzisiejszy ;)), za co spotkałam się wręcz z krytyką; bo co to - cenzura? Nie zadowoli się każdego.

    Myślę, że zadaniem gospodarza jest pilnować, żeby z bloga nie zrobiło się szambo. Ale już na jedną czy dwie chamskie uwagi każdy rozmówca powinien umieć sam odpowiedzieć. ja interweniuję w szczególnych przypadkach.

    Aha - nie znam się na polityce, więc nie mogę pisać "politycznego" bloga. ;) Piszę o... ludziach. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz Kiro, w zasadzie mam podobne poglądy na poruszone przez Ciebie tematy, więc nie będę się tutaj jakoś szczególnie rozpisywać.
      Może faktycznie zbyt pochopnie uznałem Twojego bloga za stricte politycznego, powinienem napisać, że to blog o tematyce społeczno - politycznej.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Z zainteresowaniem przeczytałam ten wpis. Zgadzam się całkowicie, ze dyskusja powinna opierać się na argumentach, a nie inwektywach...
    Myślę, że agresję i frustrację niektórych osobników najlepiej widać w sieci. Właściwie już szkoda czasu na czytanie komentarzy, które - na większości portali i forach dyskusyjnych wyglądają jak jedna wielka kałuża błota, w której wszyscy się taplają...
    W tej sytuacji - o tempora, o mores...- zawołanie starożytnych jak najbardziej aktualne...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na blogu i dziękuję za komentarz.
      W odpowiedzi na jeden z wcześniejszych komentarzy napisałem podobnie, że tego typu forum przypomina bagno w którym zgodnie taplają się wszyscy komentujący, czyli akurat w tym temacie jesteśmy zgodni.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Podzielam Twe niewesołe spostrzeżenia, Smurffie i być może znam źródło takich zachowań. Poświęciłem kiedyś temu niepokojącemu zjawisku post na blogu http://juvenilius.salon24.pl (nie mogę w tej chwili podać dokładnego adresu strony, bo ucieka mi sygnał z routera). Mam to szczęście, że na moim blogu przytoczeni przez Ciebie komentatorzy czują się dobrze i raczej nie uwłacza im nikt z przypadkowych (mój blog jest otwarty dla każdego)harcowników! A jeżeli nawet by się to zdarzyło, to wtedy osobiście spuszczam delikwenta po brzytwie!
    ukłony

    OdpowiedzUsuń
  13. Przy okazji podaję Ci link do notki na salonie24:
    http://juvenilius.salon24.pl/321731,troll-a-sprawa-polska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za adres posta, przeczytałem go z zainteresowaniem. Osobiście mam dość ambiwalentny stosunek do trolli i trollizmu, o ile nie są to osobnicy nadmiernie dokuczliwi /o czym już wcześniej pisałem w odpowiedzi na komentarz Andante/ ich poczynania stanowią wg mnie coś w rodzaju urozmaicenia forum, czyli coś w rodzaju osobliwej "ciekawostki przyrodniczej". Rzecz jasna mam na myśli obecność pojedynczego trolla na poważnym forum, bo jak liczba trolli wzrasta, wtedy szybko zamiast forum powstaje trollowisko, co siłą rzeczy jest już znacznie mniej wesołe.
      Również kłaniam się.

      Usuń
  14. Mnie trolle są nawet potrzebne do treningu w trudnej a szlachetnej sztuce erystycznej i to tej w wersji hard.
    Wspomniałem chyba przedtem, że prowadzę blog otwarty, nie ma zatem przeszkód, abyś nieobowiązujaco mnie odwiedził, chociaz nie nalegam, a to z racji mych delikatnych obyczajów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zajrzę do Ciebie Klaterze, a może nawet nieśmiało skomentuję ;)

      Usuń
  15. ...otóż istotne jest niezmiernie co gdzie i kiedy się powie. Lepiej nabrać w usta wody i pomilczeć sobie. Byle by nikt nie uznał, że to z głupoty ;) Pozdrowienia z zapachem pieczonego chleba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak to mówią, lepiej nic nie gadać niż głupio gadać ;) Pozdrowionka Cami :)

      Usuń
  16. co dalej? dalej będą się nachrzaniać po gębach a na końcu - zasztyletują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się Brunecie, że na końcu zamiast sztyletów będą kije i kamienie, jak to proroczo kiedyś ujął Albert Einstein :)

      Usuń
  17. Unikam blogów politycznych jak ognia:) Zawsze twierdze, ze polityka i wiara moze poroznic wszystkich dlatego lepiej sie nie wypowiadac. Rosnie pokolenie frustratow internetowych. W zyciu realnym chodza jak trusie, porzadni, usmiechnieci obywatele ale w internecie bestie...
    pozdrawiam.
    p.s. przeprasza, za brak polskich liter ale starszy syn cos mi poprzestawial...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy różni, mamy też różne poglądy na wiele spraw, ale to przecież nie znaczy, że nie powinniśmy wypowiadać swojego zdania w obawie przed agresywnymi wypowiedziami innych komentujących, wystarczy wyeliminować agresywne ataki kierowane ad personam, wyśmiewanie się, itp. naganne zachowania, aby można było dyskutować bez obaw. Zdaję sobie sprawę, że to jest trudne do wykonania, ale powinniśmy do tego dążyć, tak uważam.
      Co do braku polskich liter, nie jest to dla mnie zbyt uciążliwe.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P