Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 2 czerwca 2010

Tajemnicze ostatnie sekundy lotu Tu-154M.


  W dniu wczorajszym nasze władze zdecydowały się jednak pokazać opinii publicznej kopie rosyjskich stenogramów zawierających nagrania z czarnych skrzynek prezydenckiego Tu-154M. I bardzo dobrze, ponieważ, jak wcześniej pisałem, to się nam wszystkim po prostu należało. Wprawdzie szybkość z jaką podjęto tę decyzję nasuwa uzasadnione podejrzenie, że decydenci w porę zrozumieli, iż dalsze zwlekanie z podjęciem tak istotnej dla całego społeczeństwa decyzji może mieć bardzo poważny wpływ na ostateczny wynik co poniektórych kandydatów w nadchodzących wyborach prezydenckich, a konkretnie – na końcowy wynik dwóch głównych kandydatów w tych wyborach. Właśnie tym bym tłumaczył tę nadzwyczajną szybkość opublikowania rosyjskich stenogramów na stronach należących do MSWiA. Bo powiedzmy sobie szczerze – zazwyczaj nasza władza jest nierychliwa, a tutaj wszystko poszło nadzwyczaj szybko…
   Zakładając, że rosyjskie stenogramy odzwierciedlają rzeczywisty przebieg rozmów prowadzonych w kokpicie prezydenckiego Tupoleva /a nie jest to wcale takie pewne, bo otrzymaliśmy tylko sam zapis prowadzonych rozmów, bez dostępu do oryginalnych dźwiękowych zapisów, zawartych w rejestratorach czarnych skrzynek, co oznacza, że stenogramy mogły być dość łatwo zmanipulowane/, na początek należy zauważyć, że sporo rzeczy dzięki temu się wyjaśniło. Np. to, że personel pokładowy Tu-154M potrafił się porozumieć w języku rosyjskim /co zresztą już wcześniej wywnioskowałem i o czym pisałem/. Stenogramy wykazały też znajomość topografii terenu w okolicach lotniska w Smoleńsku przez pilotów Tupoleva /w tym fakt istnienia głębokiego jaru przed lotniskiem – jeden z pilotów o tym wspomina/. Podobnie jest z wiedzą nt. konieczności podawania odległości w metrach, a nie w jednostkach stosowanych w krajach anglosaskich /wcześniej ta niezgodność jednostek była bardzo poważnie brana pod uwagę jako jeden z ewentualnych czynników mogących doprowadzić do katastrofy – przekazany zapis rozmowy de facto ucina wszelkie spekulacje na ten temat/.

    Czytając pełny tekst stenogramu można dojść do wniosku, że praktycznie do ostatniej minuty był to zwykły lot, w którym nic nadzwyczajnego nie zaszło. Wprawdzie piloci już pół godziny po starcie mieli świadomość bardzo trudnych warunków atmosferycznych, jakie zastaną na lotnisku w Smoleńsku, ale bynajmniej nie dramatyzowali z tego powodu. Byli co prawda uważni i skupieni, ale potrafili też zdobyć się na żarty /vide – żartobliwe słowa „dobryje ranieco” skierowane do Białoruskiej Kontroli Lotów w Mińsku/.
   Co można wywnioskować ze stenogramów? Załoga Tupoleva miała świadomość bardzo trudnych warunków jakie panowały na lotnisku w Smoleńsku i raczej nie zamierzała tam wylądować, gdyż uznawała, że było to zbyt niebezpieczne – postanowili co prawda zrobić próbne zejście na wysokość około 100 metrów nad poziomem terenu, ale raczej nie brali pod uwagę praktycznej możliwości wylądowania w tych warunkach.
   Świadczy o tym dobitnie przebieg niektórych rozmów prowadzonych w kokpicie Tupoleva:

 - o 10:17 /miejscowego czasu/ dowódca załogi mówi: „Nieciekawie, wyszła mgła, nie wiadomo, czy wylądujemy”. Niezidentyfikowany rozmówca, pyta wtedy: „A jeśli nie wylądujemy, to co?”. „Odejdziemy” – odpowiada dowódca;

 - o 10:26 kapitan informuje dyrektora Mariusza Kazanę /chociaż nie jest do końca pewne, czy to rzeczywiście był M.K/, że „w tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie”; 

 - o 10:32 piloci zeszli na wysokość 1000 metrów. „Podchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie” – mówi dowódca.

  Czy mogły być jakieś faktyczne naciski na pilotów, aby wylądowali? Owszem, mogły być, ale nie zostały zarejestrowane przez rejestratory czarnych skrzynek /swoją drogą – zastanawiające jest, że bardzo często nie można rozpoznać rozmów prowadzonych pomiędzy załogą, a osobami, które dostały się do kokpitu pilotów z kabiny pasażerskiej/. Niemniej z prowadzonych /i odczytanych/ rozmów absolutnie nie wynika, aby piloci Tupoleva byli tak zdeterminowani, żeby chcieli wylądować za wszelką cenę. Wręcz przeciwnie – cały czas mówi się o niekorzystnych warunkach w Smoleńsku praktycznie uniemożliwiających lądowanie.

   Co jest w tym locie nadal niejasne?
   Otóż są to niewątpliwie ostatnie sekundy lotu prezydenckiego Tupoleva – w tym wypadku pytań jest sporo.

   O 10:40:51, na kilkanaście sekund przed katastrofą, drugi pilot wydaje komendę „Odchodzimy”. Jednak samolot od tego momentu gwałtownie obniża lot, niejako wbrew temu, co mówi drugi pilot obniżając się w ciągu zaledwie czterech sekund o około 60 metrów. To zdecydowanie za duża prędkość opadania samolotu tego typu podczas lądowania – jednak z zapisanych rozmów nie wynika, aby załoga w jakiś sposób próbowała to powstrzymać. Niemniej jednak, być może próbowała to zrobić i usiłowała wyprowadzić maszynę z powrotem w górę. Tego nie wiemy. ale być może dowiemy się tego z zapisanych w czarnych skrzynkach parametrach lotu.
   Od tego momentu system TAWS permanentnie powtarza „Pull up”, co stanowi ostrzeżenie przed zbliżającą się bardzo szybko ziemią. Media i niektórzy eksperci zwracają na to uwagę, tymczasem, jak napisał jeden z internautów /i o czym już wcześniej słyszałem/, „…jeśli lotnisko jest wprowadzone w bazie systemu TAWS, to na ścieżce podejścia do lotniska TAWS nie podaje ostrzeżeń (bo właśnie trzeba kiedyś wylądować). Jeśli jednak lotniska nie ma w bazie systemu TAWS (tak jak w tym przypadku) to TAWS myśli, że spadasz na ziemie i alarmuje, podczas gdy jest to normalne lądowanie…”.
   Jeżeli to jest prawda, to oznacza to ni mniej ni więcej, że system TAWS na lotnisku w Smoleńsku alarmuje zawsze, bez względu na to, gdzie samolot ląduje – czy robi to prawidłowo, na płycie lotniska, czy też gdzieś indziej /jak w tym przypadku/. A jeśli tak, to piloci myśląc, że lądują prawidłowo na płycie lotniska mogli całkowicie zignorować sygnały ostrzegawcze wysyłane przez system TAWS.
   Ostatnie kilkanaście sekund lotu niewątpliwie wciąż stanowi wielką tajemnicę. Właściwie nie wiadomo co w tym czasie się stało. Dowódca samolotu przez ostatnie pół minuty nie mówi już ani słowa i tylko nawigator podaje wciąż malejącą wysokość maszyny. Nie wiadomo co robi w tym czasie pierwszy pilot – czy jest zajęty pilotowaniem maszyny /a jeśli tak – to co konkretnie robi w tym czasie, aby nie dopuścić do katastrofy/, czy też, być może, nie odzywa się, bo za sterami samolotu siedzi w tym czasie ktoś inny… np. generał Błasik – praktycznie rzecz biorąc nie można takiego wariantu wykluczyć.
   Bardzo zastanawiające, że do momentu uderzenia w pierwsze drzewo nie ma żadnych krzyków przerażenia, nikt nie żegna się z życiem, nikt dramatycznie nie krzyczy „rozbijemy się”, nikt nie panikuje… przyznam, że dla mnie jest to bardzo dziwne zachowanie w tych okolicznościach – zupełnie jakby załoga absolutnie nie miała świadomości szybko zbliżającej się katastrofy albo też świadomie szykowała się na zbiorowe samobójstwo…
   Dopiero z chwilą uderzenia samolotu w pierwsze drzewo tj. o 10:41:04 drugi pilot krzyczy: „Kur…a mać”, a chwilę później słychać do tej pory niezidentyfikowany krzyk „Kur…..a”…
   Na tym zapis zarejestrowany w czarnych skrzynkach się urywa…
   W tych okolicznościach mówienie o spowodowanie katastrofy przez pilotów prezydenckiego Tupoleva /jak w wyżej zalinkowanym artykule/, uważam za zdecydowanie przedwczesne. Nie można mówić o winie pilotów nie mając żadnej wiedzy o tym, co tak naprawdę zaszło w kokpicie w ostatnich sekundach lotu.
   W podobnym tonie wypowiada się też szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban w tym artykule. 
   Ze stenogramów wynika, że piloci mieli pełną świadomość bardzo trudnych warunków atmosferycznych panujących na lotnisku w Smoleńsku i praktycznie rzecz biorąc, wcale nie zamierzali tam lądować. Zatem wciąż otwarte pozostaje pytanie – dlaczego w takim razie doszło do tej katastrofy?
   Chyba nie muszę dodawać, że z najwyższą uwagą będę śledził dalsze postępy śledztwa w tej sprawie.

   A czym zakończę ten post?
  
http://xolomo.files.wordpress.com/2009/11/6rt1ra.jpg
   Najbardziej pasuje mi tutaj ten utwór…  

69 Komentarze

  1. tym bardziej, że na początku mówiono o makabrycznym zapisie rozmów….dalej coś nie gra albo coś się mydli oczy…pa :)
    • No właśnie – kilka dni temu mówiło się o rzekomo niezwykle dramatycznym zakończeniu lotu prezydenckiego Tu-154. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Aż do uderzenia w pierwsze drzewo w kabinie pilotów panuje całkowity spokój.W tej sytuacji nasuwa się uzasadnione pytanie- skąd pochodziły tamte informacje?Pa Makowa :)
  2. ja też czytałam,że piloci doskonale zdawali sobie sprawę z tego ,że za chwilę koniec….i jakieś krzyki zarejestrowano…Za dużo tu sprzeczności…Czyżby byli źle naprowadzani i do konca jednak…nieświadomi?Przecież to nie lecieli nowicjusze…Dużo niezgodności…dużo…Pozdr:)
    • No właśnie. Nawet jak teraz ogłoszą, że z parametrów lotu wynika, iż piloci chcieli wylądować w tych warunkach i nie ma śladu, aby usiłowali podnieść samolot w górę, to pozostanie nie wyjaśnione pytanie „dlaczego w takim razie robili dokładnie na odwrót niż mówili?”. No bo przecież drugi pilot na stu metrach wysokości mówi wyraźnie „odchodzimy”… a po tych maszyna szybko spada w dół… to jest zupełnie niejasne i jeśli końcowy raport tego nie wyjaśni, to zwyczajnie nie będę w to wierzył, bo to będzie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.Pozdrawiam miło :)
  3. A ja, tak prawdę mówiąc, mam już tego wszystkiego serdecznie dość. Jasne, że trzeba wyjaśnić przyczyny katastrofy, ale sposób, w jaki jest to robione przyprawia mnie co najmniej o mdłości:/
    • Ja tak czułem przez skórę, że masz tego już serdecznie dość Wróżko, dlatego u Ciebie wcale nie zabierałem głosu, aby Cię na nowo nie „torpedować” tym tematem. Widzisz jak dbam o Ciebie? :P
  4. hmm….myślę,że i tak prawdy się nie dowiemy…całe zdarzenie zabrali ze sobą…a spekulacje były, będą….pozdrawiam jagus
    • I chyba tak będzie… nie sądzę, aby końcowy raport wyjaśnił przyczynę, dlaczego samolot spadał, chociaż piloci nie mieli zamiaru lądować – a jeśli tego się nie wyjaśni, wtedy przyczyny katastrofy zawsze owiane będą tajemnicą, co stanie się przyczyną snucia różnorodnych domysłów…Pozdrawiam.
  5. Widzę, że masz podobne odczucia do moich. Nie wydaje mi się, żeby piloci z pełną świadomością lecieli po śmierć! Nie krzycząc, nie panikując, nie przeklinając, nie modląc się…. Twoje wytłumaczenie niezrozumiałego dla mnie do tej pory ignorowania nawoływania o podniesienie samolotu, bardzo do mnie przemawia. Do tej pory zastanawiało mnie, dlaczego nie reagowali w żaden sposób na nawoływanie pul up. Pozdrawiam. Myślisz, że się dowiemy?
    • Niestety, chyba nie… Rosjanie już wcześniej oświadczyli, że wszystkie podzespoły samolotu były sprawne w momencie katastrofy… zrzucą więc całą winę pilotów i będzie po sprawie… tymczasem zauważ, że NIGDZIE w ujawnionym przebiegu rozmów załogi nie ma ANI SŁOWA o tym, że oni faktycznie chcą wylądować… a więc od razu nasuwa się pytanie – dlaczego w takim razie lądowali? I w tym momencie przechodzimy już do różnych hipotez… a jedna z nich pozwala też na taką odpowiedź – „a może wcale nie chcieli wylądować, tylko maszyna z pewnych względów /nigdy nie wyjaśnionych, bo to nie jest na rękę Rosjanom/ – straciła sterowność? /z powodu jakiejś awarii, ale niekoniecznie – mogła to być też jakaś mała bomba uniemożliwiająca prawidłowy pilotaż, albo też zwykły sabotaż – przecież ten samolot remontowany był w Rosji/.Reasumując – jestem raczej sceptyczny… zbyt dużo znaków zapytania, a zbyt mało satysfakcjonujących mnie odpowiedzi…Pozdrawiam.
      • Jak pisałam wcześniej, moje odczucia są bardzo podobne do Twoich… Nawet najgorzej wyszkoleni piloci nie lecieliby na pewną śmierć! No chyba, że arabscy….. Pozdrawiam
        • Otóż to. Na pewną śmierć lecą tylko samobójcy. Zauważ też, że przecież nie można wywrzeć aż tak silnej presji na pilotów, aby ich zmusić do samobójczego lądowania – w takim razie, co ich do tego skłoniło?Pozdrawiam.
  6. Nic nie dzieje się bez przyczyny…ale ja bym się skupiła (tak, jak miałam od początku…do samego końca)na słowach: pull up! ku…a mać!a reszta i tak pozostanie tajemnicą..nie zastanawiajcie się, bo szkoda na to czasu…sądzę, że mimo wszystko jest coś lepszego do zrobienia…powodzianie na ten przykład potrzebują pomocy..bądźmy bardziej pośród żywych jako żywi, niż pośród żywych – jako umarli z umarłymi…trza iść dalej!
    • Nie zgodzę się z Tobą… to nie była zwykła katastrofa lotnicza, tylko katastrofa, w efekcie której poniósł śmierć prezydent naszego kraju i mnóstwo osób kierujących głównymi organami naszego państwa. Biorąc te okoliczności pod uwagę, pełne i wszechstronne wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy powinno być polską racją stanu – dlatego wszystkie organy w państwie powinny do tego dążyć. Tymczasem całe śledztwo w tej sprawie jest faktycznie w rękach Rosjan, którzy niekoniecznie mają powody, aby dążyć do prawdy.Powódź uważam za rzecz bardzo ważną, ale wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy uważam za rzecz równie ważną.Pozdrawiam przedweekendowo :)
      • Możesz się nie zgadzać ze mną, chociaż nie wiem w szczegółach z czym się nie zgadzasz. Natomiast ja nie zaprzeczam, że masz rację. Nie robię niczego dla zasady..Pozdrawiam weekendowo :)
        • Nie zgadzam się z Twoją tezą, że całą uwagę należy poświęcić dla powodzian, a nie zajmować się intensywnym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy. Dla mnie obie te rzeczy są równie ważne.
          • A powiedz mi Smurffie, czy Ty zgadzasz się w ogóle z tym, że ja się urodziłam ;>Nieco błędnie zrozumiałeś moje założenia. Nawet jeśli ja obu spraw nie położyłabym na jednej szali, to w tym przypadku chodziło mi o zwrócenie uwagi, położenie nacisku na to, co jest ważniejsze w tym czasie, w tej chwili. Odnośnie wyjaśnień przyczyn katastrofy lotniczej jestem sceptyczna, podobnie jak w kwestii uchronienia nas przed kolejnymi skutkami powodzi. W pierwszym przypadku nie wierzę w uczciwość, a w drugim – tak samo ;)Mielenie tematu, powielanie, potwierdzanie, szukanie, przeinaczanie, politykowanie, ględzenie, ujawnianie półprawd – ja nie chcę słuchać tego wszystkiego, bo to zaczyna się rozmywać – raczej oczekuję zmian w przepisach, podjęcia konkretnych i mądrych decyzji, podejmowanych przez ludzi nas reprezentujących. Z drugiej strony chciałabym się mylić w swoich osądach, chociaż wcale nie jestem pesymistką, to niestety zdrowy rozsądek podpowiada mi, że choć (na szczęście) często się to nie zdarza, zawsze znajdą się „ważni”.którym będzie się spieszyć. I na tej samej zasadzie ludzie będą nabywać ziemię na terenach zalewowych, bo ktoś będzie chciał zarobić, a ktoś inny zaoszczędzić…a na umocnienie wałów „wały” przeznaczą mało środków itd. itp.Ech! Ja umrę ze sceptycyzmem na ustach..pełna doświadczeń..i szczęśliwa, że nareszcie mogę uczciwie odpocząć ;)
          • > A powiedz mi Smurffie, czy Ty zgadzasz się w ogóle z tym,> że ja się urodziłam ;>Nooo… z tym ostatecznie mogę się zgodzić… :P Czym innym jest Twój sceptycyzm, a całkiem czym innym są bieżące sprawy naszego kraju, które powinno się uznać za priorytetowe. Z pewnością pomoc powodzianom jest ważną rzeczą, z uwagi na skalę tego zjawiska. Ale równie ważną rzeczą jest wyjaśnienie przyczyn katastrofy Tupoleva – ze względu na pasażerów tego feralnego lotu.Oczywiście można być sceptycznym co do jednej i drugiej sprawy, ale nie możemy załamywać rąk, państwo musi działać i starać się przebrnąć przez ten trudny okres.
      • Jest jeszcze „coś”..w kwestii dążenia do prawdy..W niektórych przypadkach (vide: katastrofa samolotu) można jedynie opierać się na własnych domysłach, zdroworozsądkowo lub na przekazach mediów…z dwojga „prawdziwych” – wolę własne spostrzeżenia..i to miałam na uwadze, przestając interesować się wywodami płynącymi z radia, bądź telewizji..to medialne mieszanie w głowach, pozory otwartości, za przyczyną wyświechtanego słowa „demokracja”…Ech…poza tym nawet na blogach mamy świetne przykłady łamania prawa do wolności słowa i wypowiedzi. Tylko, że tutaj chyba nie mają zastosowania przepisy dotyczące demokracji. To tylko zwyczajne uprawianie prywaty. Stwarzanie pozorów posiadania własnego świata, rządzenia nim, narzucania, zabraniania, ograniczania itd.. I tak, jak niektórzy to „wyznają”, tym bardziej mnie mdli, ponieważ widzę dokładne przełożenie na świat polityki – czyli pewne elementy zakłamania i hipokryzji wszelakiej. Co mnie tutaj trzyma? Ano jedynie to, że władza siedzi np. tutaj, w Twoich rękach…jednym kliknięciem możesz zniweczyć wszystko ;) A jednak ostatecznie tego nie robisz, co się chwali :) Pozdrawiam środkowo-weekendowo :)http://tiny.pl/htp4h
        • Ten post może stwarzać pozory przepisywania medialnych informacji, ale to nie jest tak, gdyż na tej podstawie przedstawiłem moje własne wątpliwości i przemyślenia, oparte /mam nadzieję/ na zdrowym rozsądku.Myślę, że niewłaściwie odbierasz możliwość swobodnego wypowiadania się na wirtualnych /w tym także blogowych/ łamach. W zasadzie każdy ma prawo pisać o czym chce i co chce – także tutaj, na tym blogu. Nawet Mości Sarmata szczodrze korzysta z tego prawa i próbuje mnie na moim własnym blogu zmieszać z błotem ;) Więc pod tym względem raczej nikomu niczego nie narzucam i do kasowania komentarzy biorę się tylko w ostateczności – gdy czyjś komentarz będzie wybitnie obraźliwy pod adresem moim lub któregoś z Moich Gości. O ile mnie pamięć nie myli, jeszcze żadnego Twojego komentarza nie byłem zmuszony kasować, więc raczej nie masz mi co zarzucać jeśli o to chodzi.Ale każdy kij ma dwa końce – podobnie jak Ty masz prawo wypowiadać się na temat tego, o czym piszę, tak samo ja mam prawo wypowiadać się na ten temat, o którym Ty piszesz. Działa to na zasadzie wzajemności i moim zdaniem nie ma nic wspólnego z ograniczaniem wolności słowa, a wręcz przeciwnie, świadczy o tym, że każdy z nas ma takie same prawa.Kłaniam się.TUB :P
          • Niemniej za wyrażanie własnego zdania na innych blogach, zabiłbyś mnie…samym wzrokiem..być może z zazdrości, że to nie u Cię ;) Mniejsza o to…Niezmiennie (troszkę naginając się pod publikę ;) ) – TUKPozdrawiam
          • Zabiłbym Cię? Chyba trochę przesadzasz – przecież w ostatnim czasie wiele razy Ci pisałem, że jest tyle innych blogów wokół… a Ty nic, tylko cały czas podpisujesz się jako „TUK” ;P
          • Wiem, wiem…ostatnio ciągle to powtarzasz [że są inne blogi - pomijam fakt, że wcale nie musisz o tym mówić, bo to oczywiste, że jest mnóstwo innych miejsc - to takie "sławkowe" ;) ]..ale widocznie lubisz się powtarzać, chociaż w innym miejscu zaprzeczasz temu, to jednak nie jest możliwe, ponieważ ciągle i notorycznie sie powtarzasz. Zamknę Ci buzię, oki? Niegdyś wspominałeś, że byłoby Ci przykro, gdybym przestała komentować na Twoim blogu, a ja nie chcę sprawiać Tobie przykrości, a zatem jestem! ;P Pozdrowienia i buziaki..prawie weekendowe :) ***P.S. a z tym, że to ja ciągle podpisuję się TUK, to nieprawda (łatwo można sprawdzić!),to była tylko odpowiedź na Twoje TUB ;D
          • No tak, ale ja już ten stres psychiczny mam za sobą, bo przecież napisałaś mi wtedy, że już nie będziesz komentować na moim blogu. Potem przepłakałem trzy dni i trzy noce /a może nawet dłużej, nie pamiętam, bo byłem wtedy w głębokim szoku/, po czym mentalnie się wtedy z Tobą pożegnałem – a Ty wciąż tu jesteś – no więc wciąż Ci przypominam, że są inne blogi, na które miałaś wtedy odejść… a Ty nic, tylko że się powtarzam… a to wcale nie tak ;P
          • No nieee! Przeciwko Tobie to ja mam tylko jedyną broń – Ty mnie koffasz, nawet jak ja śpię ;Preszta, to jest pozoranctwo…z dużej litery ;)
  7. Też uważam, że zbyt wiele niejasności, by od razu zakładać jedną – z góry – od początku ustaloną wersję wydarzeń… tj. jedynie błąd pilotów. Nawet zakładając bardzo mocne naciski z kabiny pasażerskiej, nie byli samobójcami, wiedzieli, że jest granica, poniżej której nie mogą zejść…Niestety, bieżąca polityka związana z nadchodzącymi wyborami wymusiła, że teraz upubliczniono stenogramy, które przecież nie są do końca wiarygodne – nie oddają całej złożoności tego, co się naprawdę działo, nie rozszyfrowano (może celowo?) pewnych rozmów. Pokazanie wydruków z jednej tylko czarnej skrzynki daje wiele do myślenia: teraz dopiero powstały wątpliwości i setki pytań…Brak parametrów lotu, brak rozmów kontrolerów lotu w „budce Ruchu” na lotnisku, etc. Można było poczekać jeszcze miesiąc, dwa, i dopiero przedstawić całą złożoność lotu 101…Szkoda, że tak szybko zapomniano o dawanych obietnicach, że w wyborach nie będzie gry kartą smoleńską, bardzo szkoda…pozdrawiam serdecznie -
    • To, co mi się w tej sprawie od początku nie podoba, to fałszywe informacje podawane przez Rosjan i przez media. Było tego już całkiem sporo – a to, że piloci nie potrafili mówić po rosyjsku, a to, że zapomnieli podawać odległości w metrach, a to, że wieża kontroli lotów odradzała im lądowanie /teraz już wiadomo, że zezwolili im na zejście na 100 metrów/, sporo tego i nie wiadomo po jaką cholerę świadomie sieje się dezinformację, chociaż później fakty okazują się inne… to zamąca i tak mało przejrzysty obraz sytuacji i wprowadza dodatkowy chaos medialny w tej sprawie. Nasuwa się też od razu pytanie – komu to ma służyć? Odpowiedź też sama się nasuwa…Pozdrawiam.
      • Wydaje mi się, drogi Smurffie, że to najczęściej media (w tym tv) sieją różne wersje, by mieć czym się karmić przez kolejne dni i epatować w różnych pseudo mądrych dysputach czytaczy i oglądaczy…Od samego początku podawano wiele wersji, które weryfikowano, a nadal nie ma tej właściwej. Szum medialny i dezinformacja często pozwalają ukierunkować ludzi w domysły, bo gdy woda mętna, niektórym łatwiej się schować. Primo – nasza strona jest winna że nie ustalono według jakich paragrafów ma być prowadzone śledztwo, czekano aż ogłosi to strona ros. To jest najbardziej zaskakujące: rząd był zbyt spolegliwy i ma zaufanie do obcych prokuratorów, do obcych służb wywiadu, etc. Reszta – w domyśle…DObrego dnia -
        • Masz rację Artisie, to był błąd z naszej strony, że nie wykazaliśmy się żadną inicjatywą w tej kwestii. W efekcie wszystkie oryginalne dowody w tej sprawie, kulisy toczącego się śledztwa i praktycznie rzecz biorąc, cała inicjatywa przeszła w ręce Rosjan. Jak łatwo się domyśleć, mają oni powody, by tak pokierować przebiegiem śledztwa i tak spreparować dowody, aby cała odpowiedzialność za katastrofę spadła na polską załogę Tupoleva, chociaż prawda będzie nieco inna, inna, czy też nawet krańcowo inna… niestety, oddając śledztwo Rosjanom, pozwalamy im na „wybielanie” swoich własnych niedociągnięć i popełnionych przez nich błędów… trzeba mieć tego świadomość.Pozdrawiam.
          • Stenogramy bez pozostałych elementów, według których można rozszyfrować cały przebiegu lotu, są „psu na budę” i rodzą więcej wątpliwości, pytań bez odpowiedzi……Po miesiącu okazało się, że w ziemi smoleńskiej wciąż czekają na odkrycie fragmenty ludzkich ciał, rzeczy osobiste, choćby znana sprawa z paszportem, ostatnio okazało się, że nawet wśród żołnierzy rosyjskich znaleźli się „poszukiwacze” – zwyczajne hieny cmentarne, że ktoś nie miał sumienia, by ruszyć pieniądze z konta A.P., który zginął w taj katastrofie. Takich „perełek” będzie coraz więcej. Strona polska ma zatem powody, by przejąć śledztwo – nawet w tej chwili, po wielu matactwach, przekrętach, można wszystko ustalić, znaleźć świadków zdarzenia, przywieźć do Polski nie tylko czarne skrzynki (oryginały!) ale wszystkie elementy samolotu, które spoczywają pod smoleńskim niebem – widać, że pozostawiono to dla przygodnych złodziei, nie zabezpieczono, jak się należy: każdy – nawet najdrobniejszy – element samolotu może mieć kolosalne znaczenie dla śledztwa i dla wyjaśnienia prawdziwej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Jak można było dopuścić, by polskie śledztwo (prokuratorzy) opierali się na kopiach zapisów czarnych skrzynek? pytań coraz więcej, czy np. w sejfie nie podmieniono nagrań? i dla nas skopiowano tylko fragmenty?… To wszystko potwierdza moją tezę: trzeba było podjąć od początku inicjatywę, już w trakcie żałoby narodowej służby specjalne powinny zająć się badaniem oryginalnych elementów, pozostałych po samolocie. Zażądać, by przy każdej czynności byli polscy eksperci, oraz by wydano nam wszystko, co pozostało po tragedii w ziemi smoleńskiej: polscy specjaliści powinni już od początku brać udział w przeszukiwaniu terenu, należało wymóc zwiększenie obszaru poszukiwań, zebrań wszystko w skrzynie i przywieźć do Polski. Tłumaczenia, że kwestię reguluje „prawo chicagowskie”, a zapomniano o wzajemnej umowie z Rosją, od początku zakwalifikowano katastrofę jako wypadek samolotu cywilnego! co było kolosalnym błędem, przecież samolot prowadzili piloci wojskowi, na pokładzie była generalicja, był prezydent… Na nic się zdadzą puste gesty Putina i Miedwiediewa, wobec braku kompetencji i niefrasobliwości prowadzących śledztwo prokuratorów rosyjskich, oraz braku odpowiedniego zaangażowania polskiego rządu w osobiste wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Jak wiesz, zawsze w wypadkach lotniczych przyczyn jest wiele: to cały łańcuch przyczyn prowadzi do katastrofy, zatem: dlaczego dwa miesiące po katastrofie nie przesłuchano kontrolerów lotu na „polu buraczanym” w Smoleńsku? dlaczego nie dostarczono polskiej stronie zapisów rozmów ze Smoleńska? nie ma parametrów radarów? jaki wpływ na dziwne zachowanie się (również ros. samolotu ił) miała pobliska fabryka elektroniki wojskowej?… Oby wreszcie znalazł się ktoś kompetentny i wstrząsnął rządzącymi krajem…pozdrawiam -
          • W świetle kolejnych rewelacji w tej sprawie /jak np. ostatnie wiadomości, w jaki sposób podawano stan meteo na lotnisku w Smoleńsku/ coraz bardziej widać, że strona rosyjska popełniła w tej sprawie kardynalne zaniedbania. Oddając inicjatywę w dociekaniu przyczyn tej katastrofy w ręce Rosjan także i my popełniliśmy kardynalny błąd, gdyż wiadomym jest, że Rosjanie będą starali się odepchnąć od siebie wszelkie podejrzenia i zrzucić winę na polską załogę Tupoleva. Jeśli nasze władze nie przejmą inicjatywy w tej sprawie /a wcale się na to nie zanosi/, obawiam się, że wiele istotnych faktów w tej sprawie, niewygodnych dla Rosjan, zostanie przez nich „zamiecione pod dywan”. Winą obarczy się polską załogę i do tej wersji „dopasuje się” wszystkie dowody. Obym się mylił.Pozdrawiam.
  8. Witaj Smurffire:) sądzę, że wiele racji jest tu:http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Zaloga-Tu-154-byla-pod-bezposrednia-presja,wid,12334343,wiadomosc.htmli jestem daleka od zrzucania winy tylko na pilotów, takie oskarżenia to dla mnie skandal.A wersja, którą nam pokazano jest pierwszą czyli tą najmniej klarowną. Uważam, że każda kolejna jest bardziej wartościowa. Pytanie czy je poznamy?, jakoś nie bardzo wierzę. Miłej nocy Pozdrawiam:))
    • Witaj Wiolu :) Ja też nie bardzo w to wierzę, że poznamy rzeczywiste przyczyny katastrofy. W tej sprawie jest wiele niejasności i raczej wątpię, aby ustalenia komisji śledczych wyjaśniła je w sposób naprawdę wiarygodny. Co do presji wywieranych na pilotów – no cóż, piloci niewątpliwie byli pod presją, chociażby dlatego, że ich główny szef /czyli gen. Błasik/ patrzył im na ręce. Świadczą o tym także niektóre fragmenty rozmów.Nie ma natomiast w udostępnionych fragmentach rozmów bezpośredniego domagania się od pilotów podjęcia decyzji o lądowaniu – o czym napisałem w poście.Pozdrawiam i miłego weekendu :)
      • Wiesz, sądzę, że bezposrednio nikt im nie wydał rozkazu, by lądowali i nawet mam teorię, że być może ktoś (mam na myśli obecnych w kokpicie) wpadł na pomysł i zasugerował prezydentowi, że wylądują, że tego dopilnuje. No i dopilnował. Ludzie lubią się przypochlebiać władzy. Szkoda, że piloci ulegli presji.Prawdy nie poznany, bo mogłaby być zbyt drastyczna i pewnie nie tyle dla nas, co dla rodzin ofiar.Miłej niedzieli :)
        • Presja ze strony „osób postronnych” niewątpliwie musiała być i była bardzo silna, ale z drugiej strony jakoś trudno mi uwierzyć, że katastrofa została spowodowana przez pilotów, tylko dlatego, bo ulegli presji.Jako doświadczeni piloci musieli mieć świadomość, że dalsze schodzenie w nieznanym terenie poniżej wysokości decyzji /100 m/ prowadzi w efekcie do obniżenia się samolotu do poziomu czubków drzew /20 m/, bo to wynika z aerodynamicznej specyfiki tego samolotu /aby się wznieść, samolot najpierw musi opaść o około 60 m/. A więc jest to lądowanie, w gruncie rzeczy, samobójcze – powiedz mi Wiolu, czy można ulec nawet nie wiem jak silnej presji, aby podjąć decyzję o samobójczym lądowaniu?Zmierzam do tego, aby uzasadnić, że ja nie wierzę, aby podjęcie decyzji o lądowaniu było spowodowane tylko przez wywieraną na pilotów presję – myślę, że tam musiało coś zajść, coś co było bezpośrednią przyczyną katastrofy, trudno mi uwierzyć w świadomą decyzję pierwszego pilota, aby /wbrew wcześniejszym zapewnieniom o nie lądowaniu/ próbować lądować ryzykując życiem wszystkich pasażerów obecnych na pokładzie – to trochę tak, jakby pędzić w gęstej mgle samochodem po drodze z prędkością 150 km/h. – który kierowca będzie na tyle szalony, aby się na to zdobyć?Pozdrawiam deszczowo :)
  9. Podobno większości, a może nawet wszystkim wypadkom samolotowym, jest winny czynnik ludzki; a to niesprawna maszyna, a to zła ocena sytuacji, interpretacja danych. W tym wypadku, prawdopodobnie i jedna strona, i druga mają w tym udział. Niestety. Niebieskości ;-) )** Ps. Bardzo dobrze napisane ;-)
    • I tak, i nie. Jeśli w samolocie nastąpiła awaria i dlatego na wysokości 100 metrów zaczął szybko opadać w dół zamiast wznosić się w górę, to też oczywiście jest czynnik ludzki /ze względu na zamontowanie wadliwej części/ – ale w takiej sytuacji nie ma mowy ani o winie pilotów, ani też personelu należącego wieży kontroli lotów w Smoleńsku – a takie wyjaśnienie jak najbardziej jest możliwe biorąc pod uwagę ujawnione fragmenty rozmów. Miło mi, że Ci się podobało Kocurku, tym bardziej, że tak rzadko mnie ostatnio chwalisz ;)Buziaki :)
      • Jeszcze długa droga do tego, żebyśmy poznali prawdę, jeśli ją kiedykolwiek poznamy. Ja tam naszym „przyjaciołom” nie wierzę , naszym tez nie za bardzo, bo to „polityczna” sprawa ;-) ))Ps. Rzadko bywam gdziekolwiek (nawet u siebie), dlatego rzadko chwalę ;-) ). Ale się poprawię, tylko nie wiem, kiedy ;-(
        • To chyba będzie tak samo jak z katastrofą w Gibraltarze – minęło już prawie 70 lat, a my i tak nie poznaliśmy prawdy. Zdaje się, że w tym wypadku będzie podobnie – oczywiście będzie wersja oficjalna i „ta druga”…Zauważyłem, że często gdzieś wybywasz – a miałaś być mi wierna i popatrz co się narobiło!! ;) ))No cóż, mam nadzieję, że przynajmniej o mnie nie zapomnisz przy tym swoim nowym kochanku ;) Buziaki :)
          • Otóż to: ze względu na wzgląd, jakaś wersja wydarzeń „politycznie poprawna” się ukaże. Gdyby Rosjanie przekazali nam śledztwo ( i czarne skrzynki, a nie kopie zapisów). Ale tak się nie stało i spekulacjom końca nie bedzie.A tak sobie „fruwam” na wały sprawdzać, czy mnie zaleje, czy nie. To bardzo absorbujące zajęcie. O żadnej „zdradzie” nie mam mowy ;-) ))))
          • Już teraz widać, że właśnie na to się zanosi – ciekaw jestem tylko, czy ta wersja „oficjalna” utrzyma się już po wsze czasy, czy też kiedyś dowiemy się, co naprawdę tam zaszło.Wychodzisz na wały w obawie, że Cię zaleje? Jakby faktycznie miało Cię zalać, pomachaj w moją stronę białą chusteczką – od razu rzucę się w spieniony nurt, aby Cię ratować – choćby wpław ;)
  10. Ja też będę obserwował, ale nie sądzę, by wynik naszego dumania okazał się równie logiczny jak konstruktywny:)
    • Dumajmy więc…Do tej pory funkcjonowało powiedzenie:” dwie kobiety- trzy zdania”, jak się okazuje, wielorakość zdań i opinii, nie jest tylko domeną kobiet. Pomijając laików, nie dziwi fakt różnych opinii.Ale żeby eksperci, dysponujący takimi samymi informacjami na temat katastrofy, tak się różnili w opiniach, tego nie jestem w stanie zrozumieć.Ma rację dr_ …, ani to logiczne, ani konstruktywne…Milczę zatem i to już koniec mojego osobistego działania, w celu rozwikłania ” tajemnicy feralnego lotu”…
      • Na razie jest tak mało faktów odnośnie rzeczywistego przebiegu tej katastrofy, a tak dużo rozmaitych domysłów i teorii, że mnie absolutnie nie dziwi ta ilość wzajemnie sprzecznych opinii wysuwanych przez różnych ekspertów. Rzecz w tym, że możliwych przyczyn katastrofy może być jeszcze naprawdę dużo i na podstawie tego, co dziś wiadomo, trudno je całkowicie wykluczyć.Pozdrawiam.
    • Na pewno nie zamierzam wyłączyć moich szarych komórek tylko dlatego, że będą mnie alarmować o wynikach dochodzenia sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem ;) Jeśli tak będzie – tym gorzej dla nich /tj. dla wyników dochodzenia, a nie dla moich szarych komórek ;) /.
  11. Dzieńdoberek, MUWR* :) Potwierdziło się to, o czym pisałam w komentarzu pod Twoim poprzednim postem: z całą pewnością upubliczniono to tylko, co uznano za możliwe do przekazania, a i to w wersji pisemnej relacji. Tak naprawdę nie wyjaśnia niczego ów zapis, a jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby tak gwałtowne spadanie samolotu nie zaniepokoiło obsługi. Fakt, że polecenie drugiego pilota nie zostało wykonane, też daje do myślenia. Masz rację, mówiąc, że cała rzecz wygląda tak, jakby ktoś sobie życzył zbiorowego samobójstwa.Dobrego popołudnia, MUWR* :) :*:*
    • Dzińdybry MUWD* :) Gołym okiem widać, że śledztwo jest tak prowadzone, aby całą winę zrzucić na pilotów Tupoleva, nawet jeśli to będzie stało w niejakiej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. W ten sposób podejrzenia o wadliwe podzespoły maszyny, ewentualne niedopatrzenia wieży kontroli lotów, czy też inne czynniki mogące mieć bezpośredni wpływ na tę katastrofę zamiecie się pod dywan.Jednym słowem będzie pozamiatane po całości – i tylko tacy jak my będziemy wiedzieli, że coś w tym wszystkim jest „nie teges”. Deszczowe moje :):*TWR
  12. Tragedia w SmoleńskuNie mniejszą tragedią jest fakt, że próbuje się w imię poprawności politycznej,zagłaskanie kota, z dziecinną naiwnością.O sceno gramach z samolotu mówiąc, że nic z nich nie wynika, czytają to fachowcy. Załoga wykonując procedury jest zaskoczona, kiedy następuje kontakt z drzewem.Wygląda na to, że coś nie zadziałało, że znajdowali się na niewłaściwej wysokości. Kto tu jest winien ?Urządzenia, czy człowiek? Który, w samolocie czy na ziemi? Na Okęciu, czy w Smoleńsku? Na takie pytania trzeba odpowiedzieć.I wreszcie niech rząd powie, że dokąd nie będzie jasnych odpowiedzi,nie będzie drażnić społeczeństwa. Bo wykorzystywanie tej sytuacji, w propagandzie wyborczej jest nie w porządku, z jednej jak i drugiej strony. J
    • Dość podobnie odebrałem ten przebieg rozmów w kokpicie tuż przed katastrofą… zupełnie jakby piloci nie mieli świadomości rzeczywistej wysokości albo też faktycznego położenia samolotu względem płyt lotniska… tylko tym można tłumaczyć tę chwilową ciszę w trakcie obniżania się poniżej wysokości 100 i końcowe przekleństwa po uderzeniach w konary drzew – jakby do końca nie mieli świadomości, gdzie się znajdują.Czy uda się kiedyś rozwikłać tę tajemnicę? Zobaczymy.Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
  13. zauwazyles za kazda nastepna informacja, szczegol, zamiast pomagac, utrudnia? ja sie juz w tym pogubilam. nie jestem fanatycznie ukierunkowana na poznanie przyczyn i wskazanie winnych, moze dlatego ze chowalam sie w dobie ipnu i zaklamiania… zycia ofiarom nic nie zwroci… ale boje sie ze prawda jest jeszcze bardzo bardzo daleko i nie tam gdzie patrzymy…
    • Owszem Oxy, zauważyłem to. Każda kolejna informacja dodatkowo zaciemnia obraz tej katastrofy i wzbudza kolejne wątpliwości… kto wie, może będzie tak samo jak z katastrofą w Gibraltarze – czyli prawdy nie poznamy nigdy, zostaną tylko domysły…
  14. Witaj Smurffie! Ja też będę śledziła z uwagą. Ale bez zbytniego fascynowania się tematem i snucia jakichkolwiek teorii – zwłaszcza spiskowych. Katastrofa miała miejsce, stała się tragedią dla rodzin jej ofiar i całego narodu. Każdego (a przynajmniej większość) z nas w jakiś sposób dotknęła. Logicznym jest więc, że jej przyczyny budzą ciekawość… Nie chciałabym jednak by ich wyjaśnianie stało się powodem do narodowej dyskusji pełnej emocji i oskarżeń o tym kto zawinił i kto powinien to wyjaśniać. Jest tyle ważniejszych spraw do zrobienia…Pozdrawiam cieplutko!:-)
    • Witaj Violu :) Moim zdaniem pełne wyjaśnienie rzeczywistych przyczyn tej katastrofy jest sprawą bardzo ważną, a gdy się weźmie pod uwagę jej ofiary, to uważam, że jest polską racją stanu. I nie chodzi tutaj o wzajemne kłótnie i obrzucanie się winą, a o wyjaśnienie obiektywnych przyczyn, które spowodowały katastrofę. Dopóki to nie zostanie faktycznie wyjaśnione, będzie to siało ferment, a jak grzyby po deszczu będę wysuwane rozmaite teorie spiskowe. Dlatego jestem za pełnym wyjaśnieniem przyczyn tej katastrofy.Pozdrawiam Cię serdecznie :)
      • Witaj Smurffie! Ależ ja też jak najbardziej „jestem za pełnym wyjaśnieniem przyczyn tej katastrofy”. Sęk w tym, że każde kolejny krok w wyjaśnianiu tych okoliczności będzie szeroko komentowany przez znawców i „znawców”. I nawet jeśli zostaną udostępnione wszystkie dostępne dokumenty, wszystkie dające się odczytać zapisy nie będziemy mieli absolutnej pewności co do przyczyn katastrofy. Nawet jeśli oficjalne źródła wszem i wobec oświadczą, że przyczyną było „x”, to pojawią się tacy, którzy doszukiwać się będą przyczyn „y”, a nawet „z” i będą mieli na to całą gamę wiarygodnych domniemań, domysłów, opinii znawców, zeznań świadków itd…Pozdrawiam cieplutko!;-)
        • Witaj Violu :) Poniekąd masz rację, bo prawie przy każdej katastrofie tworzą się jakieś teorie spiskowe, niemniej chodzi o skalę tego zjawiska. Jeśli udaje się w sposób racjonalny wyjaśnić przyczynę katastrofy, a zebrane dowody w sprawie dadzą odpowiedź na większość pytań, wtedy można uznać, że przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione – tak jest z większością katastrof lotniczych, nie ma tu pola na snucie teorii spiskowych, bo materiał zawarty w czarnych skrzynkach z reguły daje dość precyzyjne odpowiedzi na wszystkie pytania. W tym wypadku pytań jest mnóstwo, a wątpliwości coraz więcej /jak np. ostatnie rewelacje w sprawie danych nt. stanu pogody, którą podawali Rosjanie/.W tych okolicznościach trudno nie doszukiwać się rozmaitych, czasem wręcz sensacyjnych przyczyn, które mogły mieć bezpośredni wpływ na tę katastrofę. I nawet jeśli zostanie opublikowany oficjalny raport, w którym zostaną ustalone wszystkie przyczyny katastrofy, to jeśli pozostaną poważne znaki zapytania, wtedy tworzyć się będzie rozmaite teorie spiskowe – jak w przypadku katastrofy pod Gibraltarem.Pozdrawiam miło :)
  15. Mnostwo znakow zapytania w tej sprawie. Wiesz, co mnie jeszcze bardzo zastanawia w tej sprawie? To nagle ozywienie przyjazni Rosji w stosunku do Polski, to nagle przyznanie sie do popelnionych mordow w Katyniu. Nie przypominam sobie, zeby Rosja kiedykowiek w dziejach historii przyznala sie do popelnienia jakiejkolwiek zbrodni. A moze sie myle..pozdrawiam
    • Początkowo brałem te ich gesty za solidaryzowanie się z naszym narodem w obliczu tragedii i chęć przywrócenia przyjacielskich stosunków pomiędzy naszymi narodami. Ale teraz, z perspektywy czasu oceniam je jako bardziej wyrachowane. Kto wie, może ich doradcy orzekli, że takie gesty z ich strony są potrzebne po to, abyśmy właśnie w taki sposób je odbierali, a w ten sposób można było uśpić naszą nieufność wobec Rosjan?Pozdrawiam.
  16. Dzień dobry Smurffie :) Aby nie być monotematyczną i nie powielić tego, co już skrupulatnie przeanalizowałeś i co zostało napisane, może tylko nadmienię, iż absolutnie się z Tobą zgadzam, że – W tych> okolicznościach mówienie o spowodowanie katastrofy przez> pilotów prezydenckiego Tupoleva /jak w wyżej zalinkowanym> artykule/, uważam za zdecydowanie przedwczesne. Nie można> mówić o winie pilotów nie mając żadnej wiedzy o tym, co> tak naprawdę zaszło w kokpicie w ostatnich sekundach lotu.- tym bardziej, że jednak otrzymali zgodę na lądowanie i jak się dzisiaj okazuje – na wieży był też trzeci kontroler, którego być nie powinno, a który to podawał zafałszowane dane odnośnie widoczności i być może nawet parametrów lotu – bo jak na razie tego wykluczyć nie można. Co ciekawe – po katastrofie jak dotąd nie został przesłuchany i zniknął jak kamfora. A ponadto, mam w pamięci Katyń 1940r. i wiem, że Rosjanie mają pewne doświadczenie jak ukryć, mataczyć/zamaskować prawdę… dlatego też z ogromnym zdziwieniem przyjęłam ‚fakt’, że w obliczu sprzecznych informacji/nie do końca wyjaśnionych czy też potwierdzonych… tak łatwo obarcza się winą pilotów za tę katastrofę.Pozdrawiam słonecznie, tak jak jest u mnie za oknem :)
    • Dzień dobry Dejaniro :) Tak, każdy kolejny dzień przynosi jakieś nowe fakty, które dodatkowo zaciemniają obraz tej katastrofy i sprawiają, że rodzą się kolejne pytania dotyczące okoliczności tej tragedii. W świetle coraz bardziej widocznych zaniedbań strony rosyjskiej /chociaż nie wiem, czy „zaniedbanie” jest w tym wypadku właściwym słowem – bo może się tutaj kryć także coś więcej niż zaniedbanie/, dość łatwo mi zrozumieć, dlaczego Rosjanom zależy na obarczeniu winą naszych pilotów i zamknięciu tej sprawy. Oczywiście pomaga im w tym fakt, że to właśnie oni prowadzą dochodzenie w tej sprawie.Czy kiedykolwiek zostaną ujawnione wszystkie okoliczności mające wpływ na katastrofę? Niestety, coraz bardziej zaczynam w to wątpić.Pozdrawiam z nadzieją, że za chwilę słoneczko wyjrzy zza chmur :)
      • Sama nie bardzo wiem, czy można mówić li tylko o ‚zaniedbaniu’, czy o czymś więcej. Bo jak dla mnie, to jest dość zadziwiające/niedorzeczne, że chociaż od początku Rosjanie manipulowali wersjami wydarzeń, to i tak rząd polski chwalił/doceniał wspólpracę z nimi i w końcu pozwolił im na pełną kontrolę. Tak jak piszesz – de facto to oni prowadzą dochodzenie, a my jedynie uprzejmie ich prosimy o wydawanie materiałów dotyczących śledztwa. W związku z tym, powiedz mi, czy to jest normalne i czemu lub komu ma to tak naprawdę służyć? Szczerze mówiąc – im bardziej z dnia na dzień gmatwa się okliczności wyjaśnienia katastrofy – tym coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jednak prawdy nie dowiemy się ani dziś, ani jutro czy za miesiąc, lecz za jakieś dziesięciolecia – bo póki co, opanowanie tej informacyjnej powodzi, że tak powiem – stało się dla mnie już niepodobieństwem i ja się w tym wszystkim totalnie gubię. Zbyt szybko narasta potok niespójnych/sprzecznych informacji, które tak naprawdę nas ogłupiają/dezinformują. Paradoksalnie; im więcej wiemy – tym mniej rozumiemy i chyba o to chodzi.A ja wciąż pozdrawiam słoneczno – upalnym dniem :)
        • Trudno się z Tobą nie zgodzić. Zamiast dążyć do pełnego wyjaśnienia sprawy, śledczy prowadzący tę sprawę zasypują nas co i rusz kolejnymi informacjami, z których coraz mniej wynika, przybywa za to coraz więcej pytań i wątpliwości. Już teraz wyraźnie widać, że jesteśmy praktycznie skazani na łaskę /lub niełaskę/ Rosjan, którzy prowadzą dochodzenie w tej sprawie. Oczywiście taka sytuacja jest na rękę stronie rosyjskiej, która dość łatwo może ukryć bądź zmanipulować wszelkie dowody przemawiające przeciwko szeroko pojętym interesom rosyjskim /bo nie można zapomnieć, że to był rosyjski samolot niedawno serwisowany przez Rosjan/. Nie tak dawno byłem optymistą w kwestii rychłego wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy, o czym zresztą pisałem w jednym z wcześniejszych postów. Obecnie mocną wątpię, że doczekamy się pełnego i racjonalnego wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy – tak jak piszesz, nastąpi to za kilka/dziesiąt lat, o ile w ogóle kiedyś to nastąpi…Ja też pozdrawiam skwiercząc się w upale :)
  17. Przeczytałam Smurffie Twoje dwa ostatnie posty dotyczące katastrofy i powiem tyle: mieszają, mieszają i jeszcze raz mieszają…. Wg mnie cale śledztwo powinno być przeprowadzone przez ekspertów z zupełnie innego państwa, mam nadzieje, ze ci byliby obiektywni i może wtedy dowiedzielibyśmy się jak to było naprawdę, oczywiście pod warunkiem, ze nasze wspaniale władze nie wtrącałyby się do tego śledztwa i nie mówiły co można ujawnić a czego nie. Pozdrowionka
    • Masz rację Wusi, mieszają. Ja też swego czasu pomyślałem, że gdyby to śledztwo było prowadzone przez międzynarodową komisję niezaangażowaną w tę sprawę, wówczas byłaby szansa dojścia do prawdy – w tych warunkach, jakie są obecnie prawda jawi się jako odległa planeta, do której na razie nie ma żadnych szans dotrzeć..Pozdrawiam wieczorową porą.