Miałem o tym napisać już jakiś czas temu, ale jakoś nigdy nie było po temu okazji, aż tu nagle temat sam wrócił, gdy Laura odpowiedziała mi na jedno niewinne pytanie... no więc - voila, Lauro ;)
Podobno Kleopatra, aby zachować młodość i urodę, kąpała się w mleku oślic. Nie mam powodów, aby w to nie wierzyć, toż wiadomo nie od dziś, że kobiety zrobią wszystko, aby jak najdłużej być młode, piękne i atrakcyjne. I to wszystko dla nas - facetów, rzecz jasna.
Podobno Kleopatra, aby zachować młodość i urodę, kąpała się w mleku oślic. Nie mam powodów, aby w to nie wierzyć, toż wiadomo nie od dziś, że kobiety zrobią wszystko, aby jak najdłużej być młode, piękne i atrakcyjne. I to wszystko dla nas - facetów, rzecz jasna.
Nooo... może jeszcze po to, aby wzbudzić zazdrość wśród koleżanek, ale przecież jedno drugiemu nie przeszkadza :P
A więc dawniej było mleko oślic, później stopniowo weszły kremy, odżywki, itp używki, ale to wszystko w dzisiejszych czasach okazuje się niewystarczające. Bo przecież nie można w nieskończoność powstrzymywać procesów starzenia. Ludzka skóra w pewnym wieku, zresztą całkowicie zgodnie z prawami natury, zaczyna się zwyczajnie marszczyć. Na świecie panuje jednak wszechobecny kult młodości, więc trzeba było coś z tym zrobić. No i wymyślono tzw. "face lifting", czy tam w ogóle lifting, bo chirurgiczne poprawianie natury nie dotyczy tylko samych twarzy, obecnie liftinguje się już chyba praktycznie wszystko, chociaż najczęściej to, co jest związane z atrakcyjnością seksualną, a więc oprócz twarzy są to głównie biusty, penisy, uda, pupy i brzuchy.
Mój stosunek do chirurgicznego poprawiana natury jest dość ostrożny. Nie jestem temu przeciwny, jeśli lifting ma sobie robić osoba stosunkowo młoda, która rzeczywiście będzie wyglądać lepiej i młodziej, ale jednak wciąż będzie wyglądać naturalnie. Podobnie rzecz się ma z osobami oszpeconymi na skutek różnych wypadków - wówczas operacje plastyczne uważam za jak najbardziej wskazane.
Gorzej jest, jeśli do liftingu przystępuje osoba stara albo taka, która zdecydowanie przesadza z zabiegami tego typu, po prostu wykonuje ich za dużo. Zarówno w pierwszym jak i w drugim przypadku, zabieg liftingu może wtedy zwyczajnie człowieka oszpecić, podobnie jak na tym zdjęciu.
To jest oczywiście skrajny przykład, ale jeśli o mnie chodzi - zdecydowanie wolę patrzeć na uśmiechających się starych, pomarszczonych ludzi niż na gładziutkie buźki starców, tyle że wypchanych botoksem, gdzie rozciągnięte w sztucznym grymasie usta taki naturalny uśmiech jedynie imitują.
Starzy ludzie nie zawsze wyglądają pieknie, to prawda, ale jeśli mają wyglądać jak klasyczne zombie z poruszającymi się gdzieś w środku gałkami ocznymi, to zdecydowanie wolę oglądać starych ludzi w naturze, bez żadnych poprawek.
A więc dawniej było mleko oślic, później stopniowo weszły kremy, odżywki, itp używki, ale to wszystko w dzisiejszych czasach okazuje się niewystarczające. Bo przecież nie można w nieskończoność powstrzymywać procesów starzenia. Ludzka skóra w pewnym wieku, zresztą całkowicie zgodnie z prawami natury, zaczyna się zwyczajnie marszczyć. Na świecie panuje jednak wszechobecny kult młodości, więc trzeba było coś z tym zrobić. No i wymyślono tzw. "face lifting", czy tam w ogóle lifting, bo chirurgiczne poprawianie natury nie dotyczy tylko samych twarzy, obecnie liftinguje się już chyba praktycznie wszystko, chociaż najczęściej to, co jest związane z atrakcyjnością seksualną, a więc oprócz twarzy są to głównie biusty, penisy, uda, pupy i brzuchy.
Mój stosunek do chirurgicznego poprawiana natury jest dość ostrożny. Nie jestem temu przeciwny, jeśli lifting ma sobie robić osoba stosunkowo młoda, która rzeczywiście będzie wyglądać lepiej i młodziej, ale jednak wciąż będzie wyglądać naturalnie. Podobnie rzecz się ma z osobami oszpeconymi na skutek różnych wypadków - wówczas operacje plastyczne uważam za jak najbardziej wskazane.
Gorzej jest, jeśli do liftingu przystępuje osoba stara albo taka, która zdecydowanie przesadza z zabiegami tego typu, po prostu wykonuje ich za dużo. Zarówno w pierwszym jak i w drugim przypadku, zabieg liftingu może wtedy zwyczajnie człowieka oszpecić, podobnie jak na tym zdjęciu.
http://www.trendz.pl/files/imagecache/wide2/files/gallery9751botox.jpg
To jest oczywiście skrajny przykład, ale jeśli o mnie chodzi - zdecydowanie wolę patrzeć na uśmiechających się starych, pomarszczonych ludzi niż na gładziutkie buźki starców, tyle że wypchanych botoksem, gdzie rozciągnięte w sztucznym grymasie usta taki naturalny uśmiech jedynie imitują.
Starzy ludzie nie zawsze wyglądają pieknie, to prawda, ale jeśli mają wyglądać jak klasyczne zombie z poruszającymi się gdzieś w środku gałkami ocznymi, to zdecydowanie wolę oglądać starych ludzi w naturze, bez żadnych poprawek.
No i sam też raczej nie planuję sobie robić żadnych liftingów, no chyba że mi coś odbije na stare lata, jak to czasem bywa ;)
Tyle jeśli o mnie chodzi, a jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Tyle jeśli o mnie chodzi, a jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Najwazniejsze, tak jak powiedziales, aby nie przesadzac. Jezeli kobieta, jeszcze mloda, a po porodach i karmieniu ma brzydkie, obwisle piersi, to dlaczego ma sobie nie pomoc jakis zabiegiem. Ale jezeli mloda dziewczyna, ktora jeszcze nie byla matka decyduje sie na powiekszenie piersi, ja osobiscie jako matka, uwazam to za bardzo egoistyczne, bo w ten sposob skazuje swoje przyszle dziecko wylacznie na karmienie sztuczne. Rozumiem, wybor kobiety, ale... Spedzanie zycia tylko na upiekszaniu sie, to tez cos nie tak, brak akceptacji lub jakies inne problemy natury psychologicznej.Ja szczerze mowiac zrobilabym sobie jedna mala korekte, ale jakos szkoda mi pieniedzy (wole wydac je na podroze), poza tym boje sie bolu, powiklan itp. Tak wiec poki co tylko od czasu do czasu nad tym zastanawiam i dalej z niezadowoleniem patrze na moje odbicie w lustrze ;)))
OdpowiedzUsuńw "poprawianiu" urody zawsze były dwa, nazwijmy to "nurty"... kosmetyka pielęgnacyjna i ozdobna... ta druga niekoniecznie jest już taka zdrowa... niektóre z ingredyjencyj stosowane za czasów Kleopatry do "robienia oka" zawierały na ten przykład związki rtęci, które z czasem demolowały kobieca urodę... no, ale cóż... dopiero od niedawna babeczki mają do dyspozycji tą wiedzę, której kiedyś nie miały... dopiero też od bardzo niedawna specyfiki "zdobiące" są produkowane pod kątem /co najmniej/ nie szkodzenia cerze... co wcale bynajmniej nie przeszkadza co poniektórym /na ten przykład/ smażyć się na solarium i przyspieszać starzenie się skóry w tempie samochodów rasowanych tlenkiem azotu...
OdpowiedzUsuńno dobrze... skupmy się na liftingu i innych formach inwazyjnego poprawiania urody /z botoksem włącznie/...
jak się domyślasz, moja filozofia w tym temacie jest "wolnościowa"... niech sobie kobitka wyprawia co chce ze swoim ciałem... w końcu to jej ciało... bez miłości /w sensie: seksu/ kobieta głupieje i jeśli po zabiegu ktoś nabierze ochoty, by się z nią sypać, to czemu nie?... tylko, kurna, mądrze... nie tak bezmyślnie, jak wspomniane solaryjne frytki... albo przypadki takie, jak na zamieszczonej przez Ciebie fotce... bo inaczej będzie skazana na wibrator do końca życia lub żigolaków...
/bez seksu głupieją i faceci, ale my mamy ten komfort, że nasza uroda polega na swoistej brzydocie... oprócz przypadków "metro" oczywiście i odpałów w stylu wszczepiania sobie silikonowych muskułów/...
spuentuję to jeszcze tak:
im szybsze, gwałtowniejsze zmiany dokonujemy na sobie, tym większe ryzyko jakiejś kichy... dotyczy to nie tylko kosmetyki... porównajmy sobie: trening dla wyczynu /+anaboliki/ vs. trening dla rekreacji... albo odchudzanie, można szybko, można stopniowo... łapiesz o co chodzi?...
się rozgadałem, ale zważywszy na fach CR to temat "laszczenia" mam na bieżąco :))))...
Nie wiem czy sama bym się na operację plastyczną zdecydowała, z normalnego strachu przed szpitalem, ale rozumiem, kiedy ludzie sie na takie coś decydują. A moja mama powtarza, że trzeba się umieć starzeć z godnością... Poza tym geny dobre mamy, więc zmarszczki nas omijają ;-)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStarzec sie z godnoscia.... Tez tak uwazalam, krytykowalam wszelkie inwazyjne zabiegi upiekszajace i mowilam o starzeniu sie z godnoscia, ze zmarszczki dodaja uroku. Tak mowilam, dopoki mnie to nie dotyczylo, dopoki mialam gladka swieza cere i jedrne cialo, dopoki nie puknela mi belitosnie czterdziestka. Wiele kobiet mowi, ze nie przejmuje sie zmarsczkami i innymi pierdolami, a mnie jakos w to trudno uwierzyc. Wydaje mi sie, ze kobiety nie chca glosno przyznac sie do tego, ze tak do konca nie akceptuje tego nieuniknionego procesu starzenia. W dzisiejszych czasach jest o tyle nam trudniej, ze panuje kanon pieknosci i mlodosci. Wystarczy wejsc na jakiekolwiek forum a tam panowie trobia, ze juz te po 30-tce, to stare pudla (sami zapewne to smierdzacy piwskiem brzuchacze). Mysle, ze kazda kobieta przynajmniej raz na jakis czas mysli o odmlodzeniu sie, moze nie wszystkie do tego sie przyznaja. Ja mowie otwarcie, ze boje sie zmarszczek, zmiejajacych sie rysow twarzy, wydluzajacego sie nosa, workow pod oczami, opadajacych powiek,tracacej na jedrnosci skory...., po prostu boje sie i juz, co wcale nie znaczy, ze biegam od gabinetu do gabinetu, od chirurga do chirurga i wyje o pomoc.
OdpowiedzUsuńmialo byc zmieniajacych sie- synek mi przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńjeszcze wyjaśnijmy kwestię tej pani z fotki... mąż do niej strzelił śrutem, do tego ubzdurał sobie, że ma ona mieć twarz kota... i nastąpił ciąg zabiegów, z którego wyszło to, co wyszło... to tak gwoli dziennikarskiej uczciwości :))))...
OdpowiedzUsuńO matko i córko!!!a co to za fota...haha.
OdpowiedzUsuńJestem przeciwna poprawianiu urody skalpelem.Wyjątek,to skutki wypadku...całkowite oszpecenie.Kobieta potrafi zadbac o siebie,są inne sposoby,wizyty u kosmetyczek,fryzjer,właśnie włosy są dośc ważnym atrybutem kobiecej urody.Facet może byc łysy,a i tak może byc mu w tym dobrze.Kobieta łysa...to już gorzej.:P)))
Teraz nie zasnę...przez Ciebie..to szkaradziejstwo może mi się przyśnic...:P))))
Jeśli o mnie chodzi, to ja się bardzo cieszę, że kiedyś się zestarzeję :) Nie wyobrażam sobie nie mieć zmarszczek, za nic nie chciałabym wciąż młodo wyglądać, jak 20-30-latka. To jest piękne w ludziach, że się zmieniają, także zewnętrznie. Zabiegi pielęgnacyjne, jak najbardziej jestem za - bo przecież każdy normalny człowiek na co dzień używa chociaż pasty do zębów i mydła, a to już jednak jakaś pielęgnacja jest ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o chirugię, wszelkie botoksy i inne takie, to wychodzę z założenia, że jeśli ktoś dobrze wygląda, ładnie, nawet jak na swój wiek, to po co ma to sobie robić? Przecież i tak nie zapobiegnie procesowi starzenia, a w końcu lekarze już nie będą mieli czego naciągać, bo skóra traci elastyczność, powycinają, pousuwają i z normalnej osoby zrobi się plastik. Jeśli o mnie chodzi? Nigdy w życiu! Chyba że takowy zabieg będzie mi konieczny.
Możliwości, które stwarza medycyna estetyczna, mogą pomóc ludziom oszpeconym w wypadkach, kobietom po mastektomii, kobietom, których ciało po porodach wygląda bardzo źle - np. skóra jest mocno obwisła na brzuchu, robi się fałda, odparzenia; czy chociażby jeśli ludzie zrzucą wiele kg, to potem trzeba coś zrobić z tą obwisłą skórą - to wszystko to względy nie tylko estetyczne, ale i zdrowotne.
Jeśli poprawia się osoba, która jest ładna, normalnie wygląda albo robi to z lenistwa, bo nie chce się jej ćwiczyć, to ja tego naprawdę nie rozumiem. Przecież takie zabiegi bezpieczne nie są, a przy tym są mocno inwazyjne. Zresztą w dzisiejszych czasach jest tyle sposobów, aby zadbać o siebie.
I jedno ludzie powinni sobie uświadomić. Ciało jest śmiertelne i podlega procesom starzenia, więc nawet jeśli ludzie będą mieć miliardy na koncie w banku, najlepszych lekarzy do dyspozycji, to i tak się prędzej czy później ciało im się rozpadnie, wcześniej zestarzeje (no chyba że za życia zaczną się już rozpadać po tych operacjach...;), a oni i tak umrą. Lepiej się z tym pogodzić i zaakceptować taki stan rzeczy, co nie znaczy, że nie należy o siebie dbać.
Pozdrawiam :)
W wielu komentarzach piszę. Poprawianie natury - nie. Robię wyjątki w dwóch przypadkach - wyjątkowe oszpecenie będące wynikiem katastrofy , albo wady wrodzone takie jak np rozszczepienie wargi. Pozdrawiam serdecznie i Vale!
OdpowiedzUsuńPs . Nie ukrywam - chciałabym wyglądać jak Claudia Schiffer - ale wg . Skaldów - "nie zmieni sie już ta pani w tamtego podlotka"
OdpowiedzUsuńeee tam...kąpiele w mleku albo te w różnych olejkach i różach a teraz w czekoladzie mają po prostu ciało naoliwić a ducha zliftingować i to jest cała filozofia tych wymyślnych zabiegów ....bo młodość jest ukryta w duszy i tam trzeba jej pilnować reszta to jest tylko ściema dla oczu...Miłego paaa:)
OdpowiedzUsuń=>Laura. Ależ ja nie krytykuję osób takim operacjom się poddających (jeśli przeszkadzają im zmarszczki), jedynie napisałam, że JA takiej operacji bym się nie poddała. Jak również operacji piersi, brzucha i innych części mojego ciała. Oczywiście bez istotnej potrzeby. A co do mnie, to stuknie mi za parę tygodni 47... póki co zmarszczek ani siwych włosów nie mam (co Smurff może chyba poświadczyć ;-)), więc operacje mi nie grożą. Co do worków pod oczami, to jeśli nie są wynikiem chorych nerek, to niestety sami je sobie hodujemy nieracjonalnym trybem zycia, ale jeśli ktoś lubi, to co mi tam, niech operuje!!!
OdpowiedzUsuń=>Piter. Faceci wcale nie lecą na ładne laski, tylko na takie, które mają dużo feromonów! Bo skąd niby takie powodzenie u płci przeciwnej niektórych dosyć puszystych i na pierwszy rzut oka wcale nie atrakcyjnych babeczek?! A feromonów operacjami kosmetycznymi sobie nie dodamy ;-)) Można spróbować z syntetycznymi, ale jakoś w ich jakość nie wierzę ;-))
Pozdrawiam
oj Truti, ja to wiem :))... uprościłem jedynie z racji realiów blogowych... sama uroda to mało... jak nie ma "tego czegoś" /zapewne i feromonów/ to same wrażenia wzrokowe nie pomogą... niemniej jednak, gdy kobieta lepiej się czuje sama z sobą patrząc w lustro, poziom "tego czegoś" rośnie... to są mocno powiązane ze sobą sprawy...
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Trutniową:)
OdpowiedzUsuńDodam,że oprócz wyglądu,musi byc TO COŚ co zadziała na faceta,i odwrotnie.Po prostu chemia....
Jednakowoż na pewno duże znaczenie ma na początek wygląd.Nie oszukujmy się.Potem dopiero,gdy już ten punkt mamy za sobą...poznajemy się od innej strony.I jeżeli nie będzie tej chemii,tej iskry,to samo opakowanie(wygląd),nie będą już tak ważne.
Kobiety,które idą "pod nóż" dla poprawy wyglądu,muszą bardzo nie lubic siebie.
No i te feromony...jak najbardziej.
Ja zaczęłam się odchudzac...coś za dużo tych fałdek,których nie lubię,po zimie.A może tak ciachnąc je skalpelem?hm...:P))))
Pozdrawiam :)
Hej Smurffie :) uważam, że jesli komus poprawianie natury ma poprawić widzenie samego siebie i świata, to dlaczego nie. Oczywiście umiar nade wszystko. Raczej skłaniam się do Twojego punktu widzenia, wolę naturalnie usmiechającą się pomarszczoną staruszkę niż taka z dziwnym grymasem na twarzy, jesli w ogóle to jeszcze twarz przypomina. Miłego weekendu
OdpowiedzUsuńto indywidualna sprawa, nie można tu generalizować-oczywiście, poprawianie młodego ciała w imię jakichś wysublimowanych ideałów piękna to objaw braku mózgu i-z punktu widzenia etycznego-dość śliska lekarska sprawa:)
OdpowiedzUsuńdr_brunet
"Każdy sobie rzepkę skrobie":-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
krysia
Można napisać: wszystko jest dla ludzi. Można napisać: czas rzeźbi nasze ciało i nie mamy na to wpływu. Powiało patosem? może;) To sprawa indywidualna bardzo, każda/ każdy ma inne priorytety, oczekiwania. Ja osobiście bardzo boję się bólu, wybieram "kurze łapki, uśmiech złoty" i pozdrawiam o poranku:)
OdpowiedzUsuńA ja mam jeszcze takie pytanie? Dlaczego kobiety chca poprawiac nature, odmladzac sie? Dla facetow? Pewnie poniekad tez, jednak smiem twierdzic, ze przede wszystkim dla siebie, chca sie czuc dobrze we wlasnym ciele, a przede wszystkim dlatego, ze trudno im zaakceptowac zmiany zachodzace w ich ciele, szczegolnie patrzac z zazdroscia na mlode, atrakcyjne dziewczyny.
OdpowiedzUsuńNo cóż, jeśli tylko operacja i wszelkie zabiegi upiększające mają zdecydowanie ułatwić komuś życie lub poprawić samopoczucie, podwyższyć samoocenę, itp. To OK, mnie nic do tego, chociaż ja nie planuję tego typu zabiegów. I choć kalendarz dotychczas obchodzi się ze mną łaskawie (a może to zasługa dobrych genów) - i tak daję sobie prawo do dojrzałości, tzn. w przyszłości bardziej widocznych ewentualnych zmarszczek/wszelkich pomarszczeń tu i ówdzie i nie zamierzam za wszelką cenę gonić za młodością. Bo cóż z tego, że będą istniały same doskonałe powierzchowności, skoro będą równie obojętne jak głazy? A poza tym, jeśli radość, zwinność, uroda - w dużej mierze faktycznie zależą od piękna wewnętrznego, które ponoć nigdy się nie starzeje - to po co traktować oznaki starzenia, jak chorobę, które za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi sposobami trzeba 'leczyć'? :)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli :)
"Jaki to luksus podobać się komuś bez potrzeby poprawiania natury".
OdpowiedzUsuńJeśli kogoś ma uszczęśliwić poprawianie swojego
wyglądu to niech poprawia.
Ale uważam,że tylko w skrajnych
przypadkach.
Osobiście zrobiłabym sobie
korekty pewne :)
ale przez strach przed bólem
powikłaniami no i z powodu
nie lubienia szpitali nie zrobię tego.
I przyznaję się tak jak czytelniczka Laura boję się procesu starzenia...
Ale to bajka :)).
Co ja tam będę latać jakieś liftingi se robić.
Spojrzę w lustro i powiem sobie
ej maleńka jesteś seksowna haha.
Pozdrawiam Cię serdecznie Smurffie.
I pozdrawiam Krysię może zobaczy moje pozdrowienia :)).
Z tymi młodymi dziewczynami, Lauro, które decydują się na operacyjne powiększanie piersi, to jest to kolejny "kamyczek do ogródka" w sprawie mojej dyskusji z Ptr-em Kanalią pt. "co jest egoizmem, a co nim nie jest". No bo przecież można założyć, że te dziewczyny zwyczajnie nie chcą mieć dzieci, a to podobno egoizmem już wcale nie jest, natomiast jest egoizmem to, że się im ten egoizm zarzuca. W ten sposób wyszłaś Lauro na egoistkę, ale nie martw się, bo ja też ;)
OdpowiedzUsuńNatomiast co do tego strachu, to powiem Ci tak - przecież to jest nieuchronne, każdy z nas z czasem się starzeje, więc czy nie lepiej zwyczajnie przyjąć to do wiadomości i się z tym pogodzić? Przecież nie ma ludzi wiecznie młodych, po co się stresować czymś, co i tak musi nastąpić? Moim zdaniem lepiej po prostu przyjąć to do wiadomości i swoje zmarszczki traktować jako coś nieuchronnego, wtedy łatwiej jest nam się starzeć i nie zatruwamy sobie tym życia, takie jest moje zdanie.
No widzę Ptr, że jesteś za pan brat z tym tematem, domyślam się, iż profesja CR odgrywa tutaj znaczącą rolę ;) Trudno mi się nie zgodzić z Twoimi wywodami /w odróżnieniu od kwestii egoizmu, o czym wyżej/, zgadzam się też z puentą, którą podsumuję "co nagle, to po diable", bo chyba do tego ta Twoja puenta się sprowadza ;)
Właśnie Trutu, trzeba umieć starzeć się z godnością, zgadzam się tutaj z Twoją Mamą :)
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz Ptr na temat tej kobiety z fotki, to jakaś masakra wynika - przyznam szczerze, że po prostu znalazłem w Google takie zdjęcie i zapodałem w poście jako widomy przykład nieudanego liftingu, a tutaj w podtekście kryje się co najmniej jakiś thriller ;)
Wcale nie chciałem przestraszyć Ciebie tą masakryczną fotką Crackie, ale z tego co Ptr pisze, to cała historia tej kobiety jest masakryczna, nie wyłączając męża tej pani ;)
OdpowiedzUsuńMyślę CzG, że nie ma co się przesadnie spieszyć do tych widomych oznak starości, bo to żadna frajda, która Cię zresztą i tak nie ominie ;)
Póki co lepiej jest się cieszyć tym, że jest się młodym /w sensie gładkiej buzi/, bo to wcale nie jest taki długi okres, późniejszymi zmarszczkami można będzie się cieszyć znacznie dłużej ;)
Pozdrawiam.
Nie jesteś w tym odosobniona Andante, ja myślę, że wiele pań by tak chciało wyglądać, ale jest tak, jak piszesz "nie zmieni się już ta pani w tamtego podlotka" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja się nawet mogę z Tobą zgodzić Makowa, że młodość ukryta jest w duszy,a ta się nie starzeje, cóż z tego jednak, skoro duszy nie widać, a starzejące się ciało widać jak na dłoni :P
Pa :)
Mnie też się wydaje Trutu, że z tymi feromonami jest coś na rzeczy ;) Zresztą, może to nie tyle feromony, co seksapil, w każdym razie coś, czego nie widać na pierwszy rzut oka, a co się albo ma, albo nie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie Crackie, wszystkie fałdki trzeba skalpelem ciachać, aby na wiosnę wyglądać młodo szczupło i powabnie, inaczej nie ma co marzyć o majowych randkach :P
Chociaż można też ograniczyć kalorie i zacząć np. długie zimowe spacery, może wtedy na majowe randki ktoś się przy okazji trafi? ;)
Pozdrawiam.
Hej Wiolu :)
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, że raczej się na lifting nie wybierasz, podobnie jak ja ;)
Pozdrawiam z wieczora :)
"z punktu widzenia etycznego-dość śliska lekarska sprawa".
Nie przesadzaj Brunet, bo jeszcze pomyślę, że lekarze patrzą na etykę lekarską, a nie na pieniądze, które otrzymują za takie operacje ;)
Każdy sobie rzepkę skrobie Krysiu, ale też każdy ma swój własny punkt widzenia na poruszoną kwestię i o to pytam, bo przecież wiadomo, że nikogo siłą nie będę wysyłał na takie operacje i na odwrót, nikogo nie zamierzam przed tym powstrzymywać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie powiało patosem Reniu, a przynajmniej ja tego patosu nie wyczułem ;)
Zgadzam się z Tobą, że jest to indywidualna sprawa każdego z nas, ale też każdy ma na to jakieś swoje zapatrywania i o to pytam.
Pozdrawiam z wieczora.
Oczywiście Lauro, że te kobiety chcą poprawiać swój wygląd nie tylko dla swoich mężczyzn, ale także dla siebie, to dla mnie nie ulega wątpliwości. Ale, jak napisałem Ci w poprzednim komentarzu, starzenie się jest procesem nieuchronnym, nikt z nas nie będzie wiecznie młody. Operacje może na jakiś czas powstrzymać procesy starzenia, ale po pewnym czasie procesy starzenia znów będą widoczne i wówczas mamy dylemat - kolejna operacja, czy też się z tym pogodzić. Wiele osób decyduje się wówczas na kolejne operacje, dzięki czemu mają młodo wyglądającą, ale za to - coraz bardziej sztuczną twarz... taka jest konsekwencja walki ze starością i ludzie powinni mieć tego świadomość.
OdpowiedzUsuńDejaniro, używałaś co prawda innych słów, ale w dużej części napisałaś to samo, co już napisałem na ten temat w moich wcześniejszych komentarzach. Ty co prawda pisałaś o "wewnętrznym pięknie", a ja /idąc śladem jednego z wcześniejszych komentarzy/ użyłem w tym wypadku pojęcia "dusza", ale myślę, że w obu wypadkach mieliśmy na myśli to samo, czyli coś w nas, czego się nie widzi oczami, ale co się doskonale w ludziach wyczuwa ;)
Ja też nie wybieram się na zabieg, a więc raczej się tam nie spotkamy w kolejce oczekujących ;)
Pozdrawiam w niedzielny wieczór :)
Nie wątpię Robaczku, że seksowna babka z Ciebie i jakoś nie wydaje mi się, abyś musiała decydować się na jakikolwiek lifting ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ten strach przed starzeniem się, ale jak napisałem już Laurze, jest to proces nieuchronny i najmądrzejsze co możemy zrobić, to się z tym po prostu pogodzić, tak uważam.
Myślę, że Krysia zobaczy, ale zobaczymy ;)
Pozdrawiam Cię z wieczora :)
Oj, Smurffie, o tym, ze starosc jest niuchronna, to ja bardzo dobrze wiem i spotykam sie z nia na codzien, moze dlatego tak sie jej boje, gdyz w mojej codziennej pracy niewiele jest pogodnej starosci. To takie moje wypaczenie zawodowe -boje sie chorob, starosci i smierci pozbawionej godnosci. Chyba powinnam zmienic zawod ;)
OdpowiedzUsuńbo trzeba umieć patrzeć, bynajmniej nie oczami :P i co że widać to właśnie o to chodzi że ma odstraszać tych nieproszonych, w końcu żeby wejść do bajki to trzeba się przełamać i ropuchę pocałować wtedy otwiera się królestwo a tego królestwa o którym wielu marzy wcale nie szuka się w pałacach bo tam go po prostu nie ma :P
OdpowiedzUsuńa Ty popatrz na swoje podobizny...dwie skrajności z tym małolatem na zdjęciu to strach sie zadawać nawet jak kusi tym szelmowskim uśmieszkiem a z drugim, tym pomarszczonym, to tez strach że się rozleci :P i Kto tu mówi o akceptowaniu naturalnego wyglądu!!!:))),może pora na jakiś lifting cooo Kolego :P paa:)))
No fakt, taki już masz zawód Lauro, że co rusz ocierasz się o ludzi starych i schorowanych, a wobec tego masz prawo bardziej się tego obawiać niż reszta ludzi, bo po prostu widzisz to na co dzień. Czy powinnaś zmienić zawód z tego powodu? Nie wydaje mi się, skoro spełniasz się w tym zawodzie i daje Ci on zawodową satysfakcję, to chyba nie powinnaś go zmieniać. A ten Twój lęk to chyba taka "choroba zawodowa" niekorzystnie oddziałująca na Twoją psychikę, tak mi się wydaje. Cóż, każdy zawód niesie za sobą pewne ograniczenia.
OdpowiedzUsuńJaki lifting, Makowa??? Zupełnie Ci się poplątało, bo w tym komentarzu zaprzeczasz sama sobie - trzeba po prostu dostrzec to piękno ukryte wewnątrz tego pomarszczonego faceta, pocałować tę paskudną żabę, a wówczas się ujrzy pięknego księcia, tak to działa :P
A Ty tak strasznie strywializowałaś tę bajkę :P
Paaaa :)
jakoś nie słyszałem nic o tym, by chirurgiczny zabieg powiększania piersi powodował bezpłodność... no, chyba że wsparty jest jakimiś hormonalnymi specyfikami /być może wtedy jest ryzyko komplikacji/, ale moja wiedza na ten temat jest zbyt skromna, by się mądrzyć...
OdpowiedzUsuńchcesz jeszcze bić pianę o ten egoizm?... ja w sumie już właściwie wszystko powiedziałem... zresztą trochę nie na temat mi się to wydaje...
można jedynie zapytać, czy kobieta kogoś krzywdzi tym, że chce się lepiej z sobą czuć, niż się czuje?... moja odpowiedź brzmi "nikogo"... co najwyżej siebie, jeśli wybierze ryzykowną, inwazyjną metodę /albo toksyczny kosmetyk jakiejś byle jakiej firmy/...
dyskusyjna jest jedynie kwestia, jeśli mamy do czynienia ze związkiem... tu mamy do czynienia z innym pytaniem... pytaniem o prawo /współ/decydowania o ciele drugiej osoby /teoretycznie tej najbliższej/... ale to są kwestie niejako "wewnątrzzwiązkowe" i w ogóle temat na oddzielnego posta...
Tak, mimo różnych słów/sformułowań - mamy na myśli to samo :) I co jeszcze ciekawe? Takie osoby z reguły niemal na wszystko dookoła emanują tak pozytywnym nastawieniem i tak dobrą energią (mimo różnych zawirowań...), że i nam się ona udziela :)
OdpowiedzUsuńZatem jesteśmy wstępnie 'umówieni' - jeśli kiedykolwiek będzie nam dane się spotkać, to na szczęście - na pewno nie będzie to kolejka oczekujących :))
Pozdrawiam poniedziałkowo :)
Smurffie ja się cieszę, że tak młodo wyglądam, czasem mnie to denerwuje, a czasem śmieszy, zwłaszcza gdy ludzie zakładają, że młody wygląd=bardzo młody wiek, mam tu na myśli niektóre sytuacje w urzędach i instytucjach, gdy pracownik mówi mi na "Ty", a później mnie przeprasza, jak mi zajrzy w dowód ;) Geny młodości mam w spadku po rodzicach, a po rodzinie ojca to już w ogóle, mało co się starzeją z wiekiem, a żadnych operacji nikt sobie nie robił, zwłaszcza że kiedyś czegoś takiego nie było ;)
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie dośc przewrotne....coś pod to,co Piotr napisał,bo mnie zainspirowało.Co byś powiedział,gdyby żona chciała skalpelem sobie coś poprawic,tudzież silikonem albo botoksem?Chodzi mi o to,czy tu zadzaiałało by współdecydowanie w związku?
OdpowiedzUsuńUprzedzę od razu Twoją odpowiedź,że na początku byś rozmową chciał odwieśc od pomysłu,na zasadzie,że taka Ci się podoba..i dla Ciebie jest the best.Ale gdyby się uparła?
Co Ty na to,czy byś Smurffie dał jej prawo decydowania?
Zadałam to pytanie,bo tak lekko zaprzeczasz,że Ty nie...:P))Ale jesteś w związku,tu może byc i inny problem...Może też go nigdy nie byc,ale licho nie śpi...:P
Pozdrawiam wesoło:)
No dobrze Smurffie, powiem tak - gdybym była bardziej majętniejsza:-), to może pomyślałabym o drobnych korektach, ale tylko drobnych. Z drugiej strony, znając własną bojaźliwość przed jakimikolwiek zabiegami wiem, że nigdy do tego nie dojdzie:-) Póki co, wolę włóczyć się po górach, nawet zapożyczając się:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Krysia
Robaczku, dziękuję! Jakże bym mogła nie zobaczyć:-)
Serdeczności dla Ciebie ślę:-)
Nie Smurffie, na pewno nie. Uważam, że piękno przede wszystkim jest wewnętrzne i na dodatek, może naiwnie, że trzeba umieć się starzeć. Co nie znaczy oczywiście, że nie zauważam swoich mankamentów i, że mi nie przeszkadzają :)) Miłego wieczorka :)
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedys program,nie pamiętam jaki tytuł,ale parę odcinków było...sponsorowało to jakieś kobiece pismo: mężowie przywozili soje żony,partnerzy swoje partnerki do obiektu,w którym od skalpela,poprzez inne zabiegi pielęgnacyjne robiono ze zwykłych kobiet,kobiety piękne.Taki był cel.Otóż partnerzy i mężowie tych kobiet zgodnie przed kamerami twierdzili,że jeśli ich kobieta będzie sama się ze sobą lepiej czuła,to oni są na "TAK",ale...wszystkim podobały się ich kobiety takie jakie były dotychczas...
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to,co oni twierdzili.
Jednak,jak wiemy z innych źródeł,nie zawsze te zbiegi są takie jak je prasa opisuje,niestety.Potrafią i oszpecic,tak jak z malarką,artystką H.Bakułą się stało.Był słynny proces,ale i tak oszecenie zostało.I to jest ta ujemna strona medalu,wpisane ryzyko.
Uff!,ale się rozpisałam.:P)))
Zaczynam lubic te swoje zmarszczki mimiczne,od śmiechu,a co mi tam...:P))No nie potrafię byc poważna,kurcze!
Pozdrowaśki:)
Czego to kobiety nie zrobią dla urody, prawda? Zadziwiające, że mężczyźni fakt starzenia akceptują dużo lepiej.
OdpowiedzUsuńCo do mojej opinii, to uważam, że za wyjątkiem niewielkich 'poprawek' estetycznych, ryzyko jest zbyt wysokie, by igrać ze swoim zdrowiem, że przypomnijmy sobie konsekwencje nieudanej operacji w Gdańsku na Szwedce, która zapadła w śpiączkę. Takich historii jest dużo więcej. Oczywiście, to indywidualna sprawa, ale ja raczej na 'nie' jestem.
Z tymi penisami to wcale nie jest taki zły pomysł. Nie ma co się wzdrgać przedwcześnie na samą myśl Smerfie...;-)))))Mebson
OdpowiedzUsuńPtr, jak najbardziej celowo pociągnąłem ten temat, bo Laura sama zahaczyła o to w swoim komentarzu, a ja tę myśl tylko rozwinąłem. Dla mnie ten temat nie jest zamknięty, nie chciałem już tego ciągnąć u Ciebie na blogu, ale nie jest wykluczone, czy tutaj jeszcze kiedyś do tego nie wrócę, a więc możesz ten mój komentarz potraktować zaledwie jako preludium ;)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci przyznać rację, nie krzywdzi nikogo... ale ten fakt, że nikogo nie krzywdzi nie oznacza, iż w moich oczach nie będzie egoistką - będzie, bo dla mnie egoizm nie musi być nierozerwalnie związany z czyjąś krzywdą, egoiści nie muszą krzywdzić, aby być egoistami.
Tak Dejaniro, jest taki typ ludzi, którzy emanują pozytywną energią i "zarażają nią" wszystkich dookoła. Ta energia wprost od nich bije, unosi się wokół nich jak jakaś świetlna łuna, przez co każdemu potrafią dodać otuchy.
Nie napisałaś mi tylko, gdzie jesteśmy w takim razie umówieni, skoro nie w tej kolejce oczekujących na zabieg ;)
Pozdrawiam dziś poetycko, bo mam wiersz w zanadrzu :)
A więc jednak się z tego cieszysz, CzG ;) No to fajnie, bo już myślałem, że nie możesz się tych zmarszczek doczekać ;) Faktycznie masz młodo wyglądającą buźkę, kiedyś miałem okazję się przekonać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rozumiem, że mówimy o zupełnie teoretycznym problemie Crackie, bo jak na razie MKM nic mi o tym nie mówiła ;)
No więc, gdyby się uparła, że chce i koniec, wtedy bym spróbował negocjować... czyli, zagroziłbym rozwodem :P
No dobra żartuję, uff, całe szczęście, że to tylko teoretyczny problem ;)
Piszesz Crackie, że wg tych facetów lepiej by było, aby ich kobiety nie szły "pod nóż", ale jednak godzą się na to, w imię lepszego samopoczucia tych kobiet... ja bym chyba nie był aż tak wielkoduszny, bo to jednak jest poświęcenie się. Zabronić bym nie mógł, ale skoro jestem przeciwko, to nie zamierzam biernie patrzeć jak moja kobieta robi sobie "gumową buźkę". W imię czego mam ustępować, skoro mi się to nie podoba? Dajmy na to, że nie lubisz u facetów tatuaży. Czy gładko przełkniesz pomysł swojego faceta, który by chciał wytatuować sobie plecy i klatę? Już Cię widzę Crackie, jak mówisz z uśmiechem "ależ oczywiście, kochanie, dla ciebie wszystko" ;)
Pozdrawiam miło :)
No to ja Ci powiem Krysiu, że ja też zdecydowanie wolę włóczyć się po górach niż myśleć o jakimkolwiek liftingu ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz Robaczku, tak podejrzewałem, że jednak Krysia wróci i zobaczy ;)
Pozdrawiam Was obie :)
Wiolu, uważam podobnie jak Ty. Wewnętrzne piękno nigdy się nie starzeje i nie potrzebuje żadnych liftingów. I całe szczęście!
Pozdrawiam :)
Owszem Kocurku, kobiety zrobią wiele, aby być piękniejszymi, a czasem nawet bardzo wiele ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem zwolennikiem liftingów, jak to zawsze powtarzam, uśmiech jest najpiękniejszym makijażem dla każdej kobiety ;)
Buziam :)
Wydaje mi się Meb, że Ty sporo wiesz na ten temat ;)
Ale mnie chyba nie przekonasz, zresztą nie masz w tym żadnego interesu ;)
Dokładnie Smurffie takiej odpowiedzi oczekiwałam od Ciebie...i wiesz,ciesze się..bo ja bym tez tak odpowiedziała.
OdpowiedzUsuńPrzykład z tatuażem bardzo dobry.Bo odwracając sytuację,jeżeli by mój facet wiedział,że ja nie lubię tatuaży(tak naprawdę to bym przełknęła jakiś malutki,w miejscu gdzie nie widac..:P),no więc,gdyby wiedział,ze nie lubię,to gdyby sobie zrobił ,nie mowiąc mi o tym,to bym potraktowała..."odpowiednimi " negocjacjami...:P))
Masz rację,skalpel mógłby byc ryzykiem dla Twojej żony...i na pewno byś się martwił.
Podoba mi się Twoja odpowiedź.
W sumie przyjemnie,jak facet się martwi o swoją kobiete,to dla mnie było by ważne...a nie na zasadzie..rób co chcesz..
Pozdrawiam miło:)
Z tego widać, że oboje stoimy na stanowisku, iż będąc w związku należy się liczyć ze zdaniem partnera i nie decydować się pochopnie na coś, co będzie przez tego partnera niemile widziane.
OdpowiedzUsuńUkłony Crackie :)