Po tych pięciu z hakiem latach blogowania doszedłem do wniosku, że blogi są jak gwiazdy - a więc najpierw rodzą się po to by w stosunkowo krótkim czasie wkroczyć w wiek dojrzały i jaśnieć pełnym blaskiem, po czym z wolna nadchodzi starość zwieńczona albo gwałtowną i spektakularną śmiercią /supernowe/, albo powolnym obumieraniem /białe karły/.
W przypadku gwiazd każdy z tych okresów mierzony jest w skali kosmicznej, a więc może trwać nawet miliony lat, w przypadku blogów każdy z tych okresów trwa przeciętnie kilka lat, a czasem zaledwie kilka miesięcy.
Niedawno Ptr Kanalia celebrował na swoim blogu szóstą rocznicę blogowania. Napisałem wtedy przy tej okazji między innymi "...W przyrodzie istnieje pojęcie sukcesji... to dzięki niej jeziora powoli przekształcają się w bagna, a później łąki, a wrak "Titanica" za kilkaset lat rozpuści się w oceanie... Na blogach też dobrze widać to zjawisko... a na Twoim blogu chyba szczególnie... z osób, które na samym początku tutaj komentowały nie pozostał już chyba nikt /ja dołączyłem nieco później/...".
Już po napisaniu tych słów zdałem sobie sprawę, że zupełnie to samo dzieje się na moim blogu - praktycznie już nie ma tych, którzy byli tu ze mną na samym początku mojego blogowania, odeszli, a ich miejsce zajęli inni, z których pewna część też już odeszła.
No cóż, prawda jest taka, że ludzie przychodzą i odchodzą, bo ich blogi są jak gwiazdy...
Jeśli chodzi o gwiazdy, zupełnie mi to nie przeszkadza, bo moje życie jest zbyt krótkie, abym mógł dostrzec znikanie znanych mi gwiazd - gdy spoglądam w niebo wtedy za każdym razem widzę te same gwiazdy i wiem, że nie znikną.
W przypadku blogów rzecz ma się zgoła inaczej. Widzę jak znikają blogi, a w ślad za nimi ludzie, z którymi się już zżyłem i do obecności których się przyzwyczaiłem. Przykro mi, że zniknęli, czasem bez słowa pożegnania.
Dlatego teraz przyjąłem taktykę "nie przyzwyczajaj się ani do blogów, ani do ludzi, bo i tak z czasem znikną, a w ich miejsce pojawią się nowi".
Może to jest bezduszna taktyka, niemniej skuteczna.
Bo teraz już wiem, że ludzie po pewnym czasie znikają, a ich blogi są jak gwiazdy...
No wiesz smurfie wątpisz w moją wierność?
OdpowiedzUsuńWiesz, już tyle zapewniało mnie o swojej wierności... tylko gdzie są teraz?
UsuńJa mogę tylko odpowiedziec gdzie ja jestem ,nie znam innych odpowiedzi.Póki co jezdem ci wierna.Facet który ma tyle członków:))))))))))))Głupia bym była gdybym go porzuciła .(głośny śmiech)
UsuńAcha, czyli jesteś mi wierna tylko dlatego, że mam tyle członków? No to wyszło szydło z worka! ;)
UsuńMasz rację że ludzie przychodza i odchodza ale żeby odrazu sie z tego powodu do nich nie przyzwyczajać?to według mnie dzieje sie samoistnie.
OdpowiedzUsuńU mnie działo się samoistnie... post napisałem na serio, naprawdę mam taką taktykę, zrozumiałem co to jest "znajomość by net" i wiesz co? Zobaczysz, że po kilku latach pobytu w Sieci przyznasz mi rację, przynajmniej częściowo...
UsuńSmurfie zgadzam sie z tym częściowo:)
UsuńPo kilku latach blogowania będziesz się ze mną zgadzać jeszcze bardziej częściowo ;)
UsuńKilka lat to ja raczej nie wytrzymam.:)
UsuńNie zarzekaj się, bo a nóż widelec będziesz blogować aż do grobowej deski ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńZawsze odpowiadałam na komentarze, miałam przerwę , bo byłam w szpitalu a potem u córki by dojść do sprawności po operacji dlatego tak wyszło.pozdrawiam serdecznie
alina
Dziękuję za odpowiedź, szkoda tylko, że niczego nt. tego posta mi przy okazji nie napisałaś.
UsuńPozdrawiam.
przyznam, że porównanie blogów do gwiazd bardziej mi się kojarzy ze zmianami stylu pisania, formy, tematyki, tudzież samej aktywności, częstotliwości zamieszczania postów...
OdpowiedzUsuńsą blogi "równe", niektóre nawet monotonne, jednostajne, przewidywalne jeśli chodzi o tematy, styl itp /albo wszystkie te elementy na raz/, są też blogi "dzikie", nieokiełznane, gdzie okres spokoju nagle może być przerwany eksplozją, cała serią nawet i nigdy nie wiadomo, kiedy i jaki będzie kolejny post...
natomiast to, o czym Ty piszesz porównałbym do "oplanetowienia" danej gwiazdy... krążą one wokół niej, niektóre po stałej orbicie, niektóre są jak komety, jedne pokazują się regularnie, inne zaglądają raz, po czym znikają w bezkresie Kosmosu... te bardziej stałe planety i planetoidy też się zmieniają... jedne się rozpadają lub wylatują z orbity ulatując w przestrzeń, pojawiają się nowe pochwycone grawitacją i "uwięzione" na czas nieokreślony...
ale to już "szczegóły, szczegóły"... metaforę znalazłeś ciekawą, bez względu na jej interpretację...
pozdrawiać :))...
aha...
Usuńtrza polać za zdrowie "pięciolatki" /i "haka" ma się rozumieć/, taka świecka tradycja...
a w tle...
http://youtu.be/nx_XK4z9Eqc
Ta Twoja metafora z krążącymi planetami tudzież innymi ciałami niebieskimi też moim zdaniem jest trafiona, wiesz o co kaman, a to najważniejsze.
UsuńTen teledysk też jest bardzo trafiony, mogę to tylko podsumować "i tak to się kręci" ;)
Dzięki and pozdrawiać :)
To się tak nie da...tak nie przyzwyczajac do blogów i ludzi...Można,owszem,założyc sobie tak,ale...są blogi,które lubimy szczególnie.Wiesz Smurffie,im dłużej się bloguje,przyzwyczajamy się czy tego chcesz czy nie.
OdpowiedzUsuńMożemy tylko sobie załozyc taką zakładkę,że z gory pogodzimy się ,że ten,a ten blog zniknie kiedyś.Na pewno bedzie latwiej,gdy ktoś nadmieni ,że kończy blogowanie,ale tak nie zawsze jest,jak sam znasz ten problem.
Bardzo fajnie porównałeś do gwiazd,jedna gasną,by drugie mogły znowu powstawac i znowu świecic na blogowym firmamencie...
Tak to już jest z nami...nic nie jest wieczne...zakończę filozoficznie.
Pozdrawiam,ja jeszcze na orbicie jak widzisz...:P
Masz rację to się nie da tak do końca, ale... teraz już inne jest moje nastawienie do tego wszystkiego i inny jest mój stosunek emocjonalny. Wiem po prostu na jakich "fundamentach" stoi ta cała konstrukcja i wiem, że to co było kiedyś już nie wróci.
UsuńTo prawda, nic nie jest wieczne, ale jednak wszystko jest bardziej trwałe w naszym realnym życiu niż tutaj.
Pozdrawiam.
Ładnie... :) Blogi, jak gwiazdy... A Ty wiesz, że Bellatrix, to też gwiazda? Telepatia jakaś..., czy co... Zupełnie, jakbym czytała własne myśli..., tylko, że ja pomyślałam je dużo wcześniej, wybierając nick do Mojego Azylu. Dziś, czytając te słowa... uśmiecham się tylko. Tamte moje myśli, jak i dzisiejsze Twoje... są prawdziwe. Ludzie przychodzą i odchodzą i czasem ukłuje, że bez słowa. Przychodzą inni, zajmując miejsce tamtych. I tak ma widocznie być. Nie przyzwyczajajmy się. Unikniemy rozczarowań.
OdpowiedzUsuńAle są osoby, które trwają z nami od początku, do dziś. Ze mną przyszły ze starszych blogów, za Tobą tutaj. Też fajnie, bo to już niekiedy nawet przyjaźnie nie tylko wirtualne. :)
Wszystkiego dobrego na kolejne lata blogowania. :)
Masz rację, są chlubne wyjątki od reguły, którą opisałem w tym poście, są one w mniejszości i raczej potwierdzają co napisałem, bo wyjątki zazwyczaj potwierdzają regułę aniżeli ją wykluczają.
UsuńDziękuję Ci za życzenia i nawzajem :)
:) No to życzę Ci jeszcze... jak najwięcej takich chlubnych wyjątków. ;)
UsuńDziękuję, Tobie też tego życzę :)
UsuńGratuluję wytrwania w tak długim blogowaniu.Tyś jest już nie smurf ale papa smurf!!:))Życzę ci dalszych pomysłów do pisania i ludzi do ich czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuńDziękuję Luśka, Tobie też życzę wielu czytelników i wielu lat pomyślnego blogowania :)
UsuńGdybym miała napisać coś mądrego, to powiedziałabym, że.. pojechałeś "masłem maślanym"..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe. A więc to moje "masło maślane" sprawiło, że pojawiłaś się tutaj znowu po tym, jak kazałem Ci stąd spadać?
UsuńNo popatrz, jakie to moje "masło maślane" ma cudowne właściwości! :P
Hmm...nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej tutaj była..być może z kimś mnie pomyliłeś. No cóż, wybaczam ;)
UsuńTak? Powiedz mi jeszcze, że jesteś facetem, a wtedy automatycznie staniesz się w pełni wiarygodna ;)
UsuńJestem facetem!..i w dodatku chodzą słuchy, że Ty nie masz jaj! :D
Usuń..i wolę stąd spierdalać, zanim sam mi drzwi pokażesz ;)
OdpowiedzUsuńJestem pełen podziwu, jaka z Ciebie domyślna dziewczynka.
Usuńczasami fajnie "porobić" za trolla...podobno wychodzą z mody hahahaha!
Usuńale z całym szacunkiem..miło mi było pokazać się na moment i zostać zauważoną przez Ciebie ;)
Jesteś na moim blogu, więc trudno mi nie zauważyć.
UsuńRobienie za trolla, to akurat jedyne co Ci dobrze wychodzi, blogowanie idzie Ci średnio, komentowanie też nie za bardzo, więc nie dziwi mnie, że bierzesz się za trollowanie, w końcu jakoś trzeba zaistnieć w Sieci.
zachowujesz się jak skończony blondyn...i wcale się nie zdziwię, jeśli powstaną na Twój temat kawały ;P
UsuńSmurfie sa gwiazdy którym możesz pluc w twarz a one myślą że deszcz pada!to dopiero sa gwiazdy:))))0
OdpowiedzUsuńTo są chyba tzw. "gwiazdy deszczolubne" ;)
Usuń..a najważniejsze jest to, że nie wszyscy należą do tej konstelacji ;)
OdpowiedzUsuńMyślałem, że już dawno zapomniałaś o mnie i o moim "maśle maślanym".
UsuńAle o mnie nie da się tak łatwo zapomnieć, prawda?
Można zapomnieć..bardzo łatwo..ale dlaczego nie pofiglować troszkę? jak ta gwiazdeczka, albo kometa ;P
UsuńNo widzisz, teraz już wiem do kogo Fish kierował te słowa, ale pozwolę sobie zmienić końcówkę, w końcu wolnoć Tomku w swoim domku...
UsuńCierpliwości fałszywy aniele
Cierpliwości perfumowane dziecko
Pewnego dnia będą cię kochać
Oczarujesz ich tym uśmiechem
Ale na razie to tylko następny
Poniedziałek u Smurffa, poniedziałek u Smurffa...
http://youtu.be/6azp9XL9OlU
Tandetnie można przedstawić nawet Marillion, a Ty jesteś sprawdzonym konferansjerem, jeśli o to chodzi..uciekam już, bo nic mnie nie zatrzyma. Twoje oceny powyżej są nietrafione, ale mniejsza z tym..w końcu obiektywizm nie jest Twoją domeną.
UsuńNie będę przeszkadzać w tffurczości, jednak dla mnie całkiem obcej. Bawcie się!
Hahaha, trafiona-zatopiona :D
UsuńPrzecież Ty cel(a)u nie masz! I trafiasz kulą w płot... Hahahahahahaha!
UsuńNarka, do następnego..jak mi się zechce poharcować, to wpadnę do Ciebie, pewnie za kilka lat...buahahaha!
Dużo racji w Twojej wypowiedzi jednakowoż nie w całej rozciągłości i to cieszy.Lepiej mieć kilku wypróbowanych przyjaciół niż armie powiedzmy gwiazd.Vale!
OdpowiedzUsuńTak jak wcześniej napisałem dla Bellatrix... są wyjątki, które wg mnie tylko potwierdzają regułę...
UsuńPozdrawiam.
W zyciu realnym dzieje sie podobnie, nie uwazasz?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam goraco :)
Owszem, podobnie... zresztą ja widzę wiele podobieństw pomiędzy światem realnym i wirtualnym odnośnie ludzkich zachowań, emocji, itp.
UsuńA wiesz, ze ja nie pamietam juz ile lat jestem na blogowisku, chyba wkrotce minie 6?
OdpowiedzUsuńTak, chyba minie 6 lat Twojego blogowania, pamiętam że zaczęłaś blogować trochę szybciej niż ja i dość dobrze pamiętam tamte Twoje posty. Wciągnęła mnie wtedy Twoja historia i po przeczytaniu Twoich pierwszych postów napisałem do Ciebie maila, pamiętasz co Ci wtedy napisałem? Postąpiłaś tak, jak Ci radziłem i widzę, że teraz nie żałujesz tego kroku :)
UsuńPozdrawiam.
Niestety, nie pamietam co mi wowczas napisales :((
UsuńTo było wtedy jak napisałaś post pt. "Chciałabym jeszcze zostać matką", czy jakoś tak podobnie...
UsuńWówczas napisałem co Ciebie maila, abyś tą matką została... czego dziś, jak widzę, nie żałujesz...
to tak w skrócie ;)
... bo ludzi, ktorzy pojawiaja sie w zyciu trzeba "wykorzystac" czyli ONI wszyscy czegos nas ucza, przesylaja przeslanie, nie ma w zyciu przypadkow, a zycie jest po to, aby kochac, szukac, gubic, znajdowac...ONI wszyscy ucza nas zyc!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
La Vie, czekam aż przekujesz tę myśl w jakimś poście, chętnie go przeczytam.
UsuńSerdeczności :)
OOOO ! już niedługo przyznasz mi rację :P:)
OdpowiedzUsuńjuż od jakiegoś czasu stosuję te zasadę... rozstania są bolesne a nie wiem czy warto gwiazdom darować ból, może lepiej zostawić go dla ludzi :P...Pa :)
p.s. ale przyznasz że w gwiazdy miło jest popatrzeć, powzdychać i powierzyć im swoje troski i marzenia :)
Wiedziałem, że spodoba Ci się ten post, bo jest zgodny z tym, co Ty sama myślisz na ten temat i co starasz się stosować.
UsuńLubię się z Tobą trochę podroczyć, dlatego czasem jestem przeciwko, podczas gdy w rzeczywistości jestem za, może nie całkiem za, ale w większym stopniu niż to okazuję ;)
Ale przecież Ty także lubisz się ze mną trochę podroczyć, dlatego wcale Ci to nie przeszkadza ;)
Zgadza się, ja też lubię gapić się w gwiazdy, uwielbiam to po prostu... co tu dużo gadać, gwiazdy mają coś w sobie... :)
Blogi gwiazdy może i znikają, ale ludzie zostają. Z wieloma, które z nami zaczynały utrzymuję kontakty do dziś. Może tylko orbity nieco zmieniliśmy:-)
OdpowiedzUsuńWielu owocnych lat... Pozdrawiam.
ja się tu wcisnę,bo Kacper napisał o czymś dośc ważnym,blogowanie pozostawia ślad,z niektórymi ludźmi zaprzyjaźniamy się i często utrzymujemy dalsze kontakty czy to wirtualne,czy w tzw.realu,rozmawiamy poprzez komunikatory,telefony,maile...Jest to fajna sprawa...nie powiem:)
UsuńKacper & Crackie.
UsuńTak, to są te wyjątki o których pisałem we wcześniejszych komentarzach, wyjątki potwierdzające pewną regułę...
Pozdrawiam.
hmmm, wyjątki mówisz. U mnie to około 40-ci osób. Myślę, że takich co nas wspólnie odwiedzały było by przynajmniej 15-cie.
UsuńJa z większością tych osób nie mam już dziś żadnego kontaktu.
UsuńSą jeszcze czarne dziury...
OdpowiedzUsuńkróljacuś1
...jak to kiedyś napisałem w "Kosmicznej Smurffolinkowni"
Usuń- "Moje ulubione" ;)
Tak, ale bardziej chodziło mi o blogi, które zapadając się, pociągnęły inne - "satelitarne", w niebyt... Takie "czarne dziury":)
UsuńTak, to jest coś w rodzaju kolejno upadających kostek domina...
UsuńSmurffiku... dobrze, że jesteś.
OdpowiedzUsuńA ja czytam i czytam, i rozmyślam...;-)
Pozdrawiam.
krysia
http://youtu.be/mjrqMNT6vIg
Jesteś strasznie tajemniczą osóbką Krysiu, już Ci to kiedyś pisałem, ale lubię to powtarzać ;)
Usuńhttp://youtu.be/05lcjqyQQKk
Pozdrawiam :)
Ja lubiłem blogować i czasem za tym tęsknię. Ale nie, naprawdę, nie mam ochoty pisać pod publiczkę, żeby zadowolić czytelników. A to, co zacząłem pisać (wszystkie porady dotyczące wyjazdu, miejsca warte zobaczenia w Hiszpanii i walka o marzenie - to zdążyłem ująć w notkach na przestrzeni dwóch lat blogowania, czy można coś jeszcze dodać? - szczególnie, gdy się tymczasowo nie podróżuje i nie ma nowych miejsc do opisania?) nie podpasowało, to cóż. Pewnie po jakimś czasie znalazłbym nową grupę czytelników. Ale chyba po prostu miałem dość i impulsem skasowałem bloga. I co gorsza - nie żałuję. Tęsknię za tym, ale nie żałuję. Ludzie mają jakieś dziwne zapotrzebowanie wciskania się w ustalone nie wiadomo przez kogo, zardzewiałe normy i jak zauważyli, że zacząłem się z nich wyślizgiwać już wpadli w panikę. A jak mówi pewien utwór:
OdpowiedzUsuń"Jeżeli wszyscy wokół mnie tu są normalni
i to oznacza, że mam być taki jak oni
może od razu mnie zakujcie w kajdanki
bo ja to będę konsekwentnie pie***lił.
Jeżeli wszyscy żyją tak jak musi każdy
a każdy inny jest tępiony jak wirus
możecie poduszkami mi obłożyć ściany
wymontować klamki i zamknąć wśród świrów."
Zacząłem pisać o swoich przemyśleniach, za bardzo wszedłem w szczegóły mojego "odbiegającego od norm" życia. I nagle gwiazdy - niektórzy (przyznaję, że nie wszyscy) blogowicze i komentujący - zamienili się w czarne dziury i zaczęli mnie pochłaniać. Co to, to nie. Była próba, nie wyszła, spoko. Ja nie potrzebuję kwasu w życiu, szczególnie teraz, gdy borykam się z początkami emigracji i własnym "ja". Usunąłem się z kosmosu zanim mnie pochłonęli.
Może kiedyś do tego wrócę? Nie wiem. Musiałbym mieć czas, pomysł i sporo chęci. Jak na razie nic z wymienionych nie mam. A bloggerów, którzy mnie nie zawiedli wciąż odwiedzam. Bo nie widzę sensu w zrywaniu kontaktu. Szczególnie, jeśli autorzy są czegoś warci. Ja wiem, że nie czytałeś mojej ostatniej notki, ale jestem pewien, że nie potraktowałbyś mnie jak niektórzy.
Tu nie chodzi, że innych już nie odwiedzam, bo się obraziłem. Nie. Po prostu, skoro uznali, że nie jestem sobą, że Madryt uderzył mi do głowy czy takie inne to... Po co to wszystko? Ja zawsze byłem, jestem i będę taki sam. Nie będę nikomu tego udowadniać, jeśli w to nie wierzą - ich sprawa.
Po prostu niektóre gwiazdy umierają, bo muszą umrzeć.
Tutaj kłania się słynna kwestia z serii komiksów pt."Życie i Śmierć": "Proszę wyjść z kosmosu".
No i wyszedłem :)
Jak wiesz, byłem bardzo ciekaw tego Twojego posta, bardzo chciałem go przeczytać. Cóż, nie udało się i mówi się "trudno". Nie mam pewności /bo nie mogę jej mieć, skoro tego posta nie czytałem/, ale myślę, że gdybym go przeczytał, to i tak nic by się nie zmieniło w moim stosunku do Twojej osoby. Wiele razy mieliśmy różne zdania na wiele tematów, ale to nigdy nie rzutowało negatywnie na nasze wzajemne relacje, obaj potrafimy odróżnić różnicę w światopoglądach od wzajemnej niechęci, dlatego też myślę, że gdybym przeczytał tamten Twój post, to niewiele by się między nami zmieniło, po prostu poznałbym jeszcze jedną stronę Twojej osobowości. Chociaż i bez tego wiem, że jesteś wielowymiarowym człowiekiem, co akurat w moim przypadku jest bardzo pozytywnie odbierane.
UsuńMyślę, że jeszcze kiedyś wrócisz do blogowania, wtedy gdy poczujesz, że nadszedł właściwy czas.
Cieszę się, że nadal tutaj zaglądasz i komentujesz, mam nadzieję, że nadal tak będzie, jeśli czas Ci na to pozwoli, chociaż wiem, że jeśli są chęci, to czas zawsze się znajdzie :)
Pozdrawiam.
Dokładnie - jak są chęci, znajdzie się i czas :) No np. teraz wpadłem rekreacyjnie, żeby na chwilę się oderwać od zadań ze statystyki :)
UsuńLui czytała tamten mój post i była po mojej stronie... Jako jedna z niewielu. Ale naprawdę - było, minęło, a znając Ciebie, jakkolwiek byś się nie ustosunkował do tematu, nie rzutowałoby to bezpośrednio na moją postać, którą każdy z czytelników sobie kreuje. No np. w mojej świadomości tkwisz jako ten dzieciaczek ze zdjęcia, dodając do tego fajkę (umowny symbol mądrości, świadomości) w ustach i książkę w ręce :P No tak mi się utarło, czytając bloga zawsze myślimy jak wygląda prywatne życie autora, jak on wygląda obecnie (jeśli nie ma zdjęcia lub ma nieaktualne), ale kurde - trzeba być rozsądnym, przez blog nie da się przekazać wszystkiego, więc należy być świadomym, że nie da się poznać kogoś nawet w połowie za pomocą liter. Już w moim przypadku to w ogóle, przychodzili do mnie ludzie na bloga, czytali najnowszą notkę i już w niej wyceniali, że mam około czterdziestki i pytali czy dzieci odchowałem i takie tam... Ja wiem, że czasem brzmię dojrzale, ale bez przesady :P Innym razem stała czytelniczka moja stwierdziła, że na pewno jestem najstarszy z rodzeństwa, pewnie musiałem się nimi zajmować, bo mimo młodego wieku jestem dojrzały - a w rzeczywistości jest tak, że z rodzeństwa jestem najmłodszy, wszyscy mnie wyniańczyli, wypieścili, wychuchali i do dziś się dziwią, że spod klosza wyszedłem, bo tak do końca podstawówki to się od spódnicy mamy nie odrywałem :) To wszystko to tylko jeden z wielu dowodów na to, jak blogi, słowo pisane - choć prawdziwe - potrafią zakrzywić rzeczywistość. Czytelnik widzi, co chce widzieć, a nie to co jest naprawdę i tego powinno się być świadomym :)
Pozdrawiam nocnie, w Madrycie w końcu deszcz! :)
Chyba każdy z nas stwarza sobie na swój użytek wyobrażenie człowieka poznanego w Sieci. Nasz umysł analizuje co pisze ten człowiek i po jakimś czasie nasza wyobraźnia podsuwa nam gotowy wizerunek takiej osoby. Dzieje się tak dlatego, bo nasza wyobraźnia nie lubi działać w próżni, łatwiej nam "widzieć" każdego człowieka z osobna, przypisując mu cechy, jakie naszym zdaniem ten człowiek posiada. Taki wizerunek może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistą osobą i dobrze jeżeli mamy tego świadomość, a do tego wykreowanego przez nas obrazu podchodzimy z dystansem. Problem w tym, że nie wszyscy tak do tego podchodzą, niektórzy myślą, że ten ich wizerunek jest absolutnie słuszny i prawdziwy, właśnie stąd biorą się późniejsze rozczarowania i słowa krytyki, gdy nasz wizerunek rozmija się z tym, co dowiadujemy się później. Wydaje mi się, że padłeś tego ofiarą.
UsuńJeśli o mnie chodzi, to zawsze staram się mieć dystans do stworzonego na swój użytek wizerunku, dzięki czemu unikam późniejszych rozczarowań.
Pozdrawiam na razie bezdeszczowo :)
Bo człowiek to podróżny. Czy to w realu czy w virtualu. Spotykasz na swojej drodze kogoś, idziecie jakiś czas obok siebie, rozmawiacie i po jakimś czasie wasze drogi się rozchodzą. Jedni umierają, inni się przeprowadzają, innym laptopy się psuja, a dla jeszcze innych blogi spełniły swoją rolę i przestały być potrzebne. Ale to co zdobyłeś w tym czasie przez rozmowy i przebywanie w waszym towarzystwie, to Twoje i nikt Ci tego nie odbierze.
OdpowiedzUsuńZgadza się Urdenie, z blogami jest tak jak z naszym życiem. Kiedyś porównałem życie do podróży pociągiem, wsiadamy na którejś stacji, idziemy do przedziału, zajmujemy miejsce i zaczyna się nasza podróż... pociąg staje na różnych stacjach, jedni ludzie wchodzą do naszego przedziału, inni wychodzą, aż po pewnym czasie widzimy, że coraz więcej nowych ludzi przybywa, a ci starzy gdzieś ubywają... a na naszej końcowej stacji to my wysiadamy, a pociąg pod nazwą "życie toczy się dalej" jedzie gdzieś dalej, ale już bez nas, odjeżdża gdzieś w nieznane...
UsuńWitaj Smurffie mój kochany!! Długo mnie u Ciebie nie było, bo jak pisałam u siebie, Młoda formatowała laptopa i straciłam wszystkie ulubione adresy, których nie miałam zapisanych na blogu! Prosiłam Cię zresztą, żebyś się z adresem przypomniał, ale jak grochem o ścianę!! Dopiero teraz znalazłam Cię na nowo w linkach u Kacpra! Jeśli Twój post dotyczył też i mnie, to ja się odmeldowuję, że jestem, żyję, tylko weny jakoś do pisania brakowało! Ale teraz obiecuję poprawę i postaram się pisać regularniej! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj, absolutnie nie miałem Twojego bloga na myśli, w końcu widzę go na bieżąco, może mniej w ostatnim czasie do Ciebie zaglądałem, ale na pewno nie skreśliłem Cię z moich blogowych znajomych, aż taki szybki w tym to ja nie jestem :)
UsuńPozdrawiam.
Ja nie znikam :) Chyba, że Zegarmistrz Światła po mnie przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńTo miłe, że nie znikasz :)
UsuńA Zegarmistrzowi Światła powiedz, że wcale Ci się nie spieszy do znikania :)
znikają znikają ale zawsze można maila napisać :P
OdpowiedzUsuń