Jak się żyje 48 lat, to w swoim życiu można zobaczyć niejedno...
Może to i prawda, że lepiej być młodym, zdrowym i bogatym, ale jednak ma się to nijak do odczuwania szczęścia...
Widziałem ludzi śmiertelnie chorych, który cieszyli się każdym nowym dniem podarowanego im życia. Widziałem ludzi starych, schorowanych i niedołężnych uśmiechających się promiennie, aż ciepło robiło się na sercu.
Widziałem biednych kloszardów, którzy wprost tryskali optymizmem, nawet bardziej niż Grek Zorba.
Widziałem rodziców dzieci niepełnosprawnych z ciężka postacią mózgowego porażenia dziecięcego, którzy cieszyli się każdym, nawet najmniejszym postępem swoich pociech i nigdy nie tracili wiary, że będą dalsze postępy.
Jaki wypływa z tego wniosek?
Szczęście jest w nas samych - trzeba umieć je tylko w sobie znaleźć.
Życzę Wam, abyście umieli znaleźć w sobie to szczęście.
I byli szczęśliwi...
http://images32.fotosik.pl/7/8995fa8749d78a77.jpg
Ten post chciałbym zakończyć tym utworem.
Ponieważ to już przedostatni post na tym blogu, dedykuję ww. utwór wszystkim moim czytelnikom, a szczególnie - Krysi, która właśnie teraz ma okazję podziwiać te piękne bieszczadzkie widoki na własne oczy.
Ja wiem Krysiu, że będzie Ci bardzo miło odczytać tę dedykację po Twoim powrocie - i o to chodzi
Dopisek z dn. 05.07.2010 r.
Napięty przedurlopowy harmonogram nie pozwala mi odpowiedzieć każdemu z Was, zatem wybaczcie, ale będę indywidualnie odpowiadał na Wasze komentarze już po powrocie z urlopu... a tymczasem - dla tych, którzy jeszcze tego nie czytali - pozwolę sobie jeszcze raz wyjaśnić powody, dla których zdecydowałem się przenieść tego bloga w inne miejsce - są one opisane w tym poście.
Adres nowego bloga podam z kolei w moim ostatnim poście.
A tymczasem spadam na urlop
Paaa!!!