Podczas dyskusji po moim poście pt. "Nowy cudowny świat" niektórzy z moich Gości zaczęli wygłaszać opinie, że świat wirtualny jest zafałszowany w stosunku do realnego. Dziś chciałem wrócić do tego tematu.
Stało się już pewną tradycją w moich postach, że dyskusyjne tematy zaczynam od krótkiego cytatu "S@motności w Sieci". Tak będzie i tym razem.
"W sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razu przechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości. Tego ostatniego nie był jednak całkiem pewien. Dlatego zawsze odpowiadał szczerze."*.
Przyznam się, że będąc w Sieci zachowuję się podobnie jak bohater ww. książki - jeżeli coś piszę serio, to staram się pisać prawdę. A ponieważ sam staram się pisać prawdę, to od innych oczekuję tego samego, chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy zachowują się w ten sposób.
Spotkałem się z opinią, że ci sami ludzie są na ogół mniej fałszywi w realu, gdyż nie mogą się wówczas ukryć za swoim nickiem. Nie podzielam tej opinii. Aby kłamać nie trzeba się wcale ukrywać za swoim wirtualnym nickiem. Jeżeli by tak rzeczywiście było, to nasz rzeczywisty świat powinien być szczery prawie aż do bólu. W takim razie czemu nie jest?
Sadzę, że aby kłamać trzeba mieć to w genach. Czyli po prostu być kłamcą. To wystarczający warunek, aby kłamać - obojętnie w realu, czy w wirtualu.
Moim zdaniem świat wirtualny nie jest bardziej fałszywy niż rzeczywisty. W jednym i w drugim świecie spotykamy się z prawdą i fałszem. W jednym i drugim świecie istnieją bajki, które jak wiadomo, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Tyle, że w realu nikt nie ma pretensji o te bajki. Po prostu są i już.
W wirtualnym świecie także pojawia się mnóstwo rozmaitych bajek. Tyle, że nikt ich nie nazwał po prostu "bajkami", choć każdy myślący człowiek powinien zdawać sobie sprawę, że za takie winno się je uważać. Do tej kategorii zaliczyłbym rozmaite "gadulce" z osobami przypadkowo poznanymi w Sieci, teksty pisane na forach oraz czatach towarzyskich, i tym podobne internetowe formy wymiany informacji (aby sprawa była jasna - blogów do tej kategorii nie zaliczam).
Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy tam piszą nieprawdę. Ale ze względu na brak praktycznych możliwości weryfikacji wirtualnych treści powinno się, podobnie jak w ruchu drogowym, stosować tzw. zasadę ograniczonego zaufania.
Dlaczego? Bo w Sieci jest wielu wszelkiej maści pozerów, prowokatorów i hipokrytów, którzy zarzucają swoje fałszywe przynęty oczekując na połów wirtualnych złotych rybek. Pół biedy, gdy zamieszczone przez nich anonse czyta się podobnie jak bajki, czyli z przymrużeniem oka. Przy takim podejściu przynajmniej nie ma rozczarowań. Niestety nie wszyscy się do tego stosują - niektórzy święcie wierzą w to, co przeczytają, a dopiero po jakimś czasie odkrywają, że to nieprawda.
W konsekwencji pojawiają się opinie o rzekomym fałszu wirtualnego świata. Myślę, że to nie tak - nazwijmy rzecz po imieniu, powiedzmy, że są to po prostu wirtualne bajki i zostawmy je na boku.
Co nam zostaje? Sądzę, że tyle samo prawdy i fałszu, co w realnym świecie. Bo i realu i w wirtualu są ci sami ludzie. Statystycznie rzecz biorąc wyjdzie na to samo.
Reasumując, wg mnie nie można stwierdzić, że świat realny, bądź świat wirtualny jest bardziej prawdziwy. Tyle samo prawdy i fałszu znajdziemy w realu, co w wirtualu.
A jaka jest Wasza opinia w tej kwestii? Zapraszam do forum :)
http://d.polskatimes.pl/k/r/10/37/e8/5090fcafb26ea_k27.jpg?1351679161
* - J.L. Wiśniewski "S@motność w Sieci" (fragment).
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.