Kilka dni temu, 21-go marca 2011 r. wybitny polski reżyser - Andrzej Wajda otrzymał z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego Order Orła Białego.
Wcześniej różnie bywało z tym najwyższym polskim odznaczeniem cywilnym, nie wszystkie nominacje były do końca przemyślane, ale tym razem Order trafił naprawdę w godne ręce.
Andrzej Wajda to wielka postać światowej kinematografii, prawdziwy Mistrz reżyserskiej sztuki. Ma w swoim reżyserskim dorobku wiele bardzo dobrych filmów, a niektóre z nich uznaje się za filmy wybitne.
Korzystając z okazji uhonorowania Andrzeja Wajdy Orderem Orła Białego chciałbym dziś przypomnieć kilka filmów Wielkiego Reżysera, które należą do moich ulubionych. Przypomnę sceny z tych filmów, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Niektóre z nich przeszły już na stałe do historii polskiego kina.
Pod wybranymi przeze mnie tytułami kryją się też linki. Warto je kliknąć, aby zobaczyć, co sam Andrzej Wajda mówi o swoich filmach, po wielu latach od ich nakręcenia.
Warszawa, koniec września 1944 roku. Powstanie Warszawskie dogorywa. Miasto jest już w większości opanowane przez wojska niemieckie. Oddział powstańców pod dowództwem porucznika "Zadry" chce się wydostać z oblężonego przez Niemców Mokotowa. Powstańcy schodzą więc do kanałów ściekowych, aby tą drogą przedostać się do wciąż walczącego Śródmieścia. Jednak dla wielu z nich kanały stolicy okazują się pułapką bez wyjścia. Film opowiada o dramacie powstańców, którzy zostali schwytani w tę pułapkę. To właśnie tam, kilka metrów pod ziemią, w cuchnących kanałach wypełnionych fekaliami, rozgrywają się ludzkie dramaty - dla uwięzionych w nich powstańców prawda okazuje się gorsza niż można to było sobie wyobrazić. Niektórym udaje się w końcu wyjść z kanałów, ale wychodzą na powierzchnię prosto pod lufy żołnierzy Wehrmachtu...
Zobaczmy, co mówi o tym filmie sam Reżyser...
"Ostatni dzień wojny. Poranek pierwszego dnia pokoju. Pokazać tej szczególnej nocy losy młodego człowieka uwikłanego w okupacyjną przeszłość, zmęczonego bohaterstwem, przeczuwającego inne, lepsze życie. Cóż to za piękny temat do filmu. Tej szczególnej nocy spotyka się przeszłość z przyszłością - i zasiada do jednego stołu. Przy akompaniamencie tang i fokstrotów bohater filmu, Maciek Chełmicki, szuka odpowiedzi, jak żyć dalej - jak zrzucić dławiący bagaż przeszłości, rozwiązuje odwieczny dylemat żołnierza. Słuchać czy myśleć. A jednak Maciek zabije... Woli zabić człowieka, nawet wbrew sobie, niż oddać broń; postąpi jak przedstawiciel tego pokolenia, które liczy tylko na siebie i na pistolet dobrze ukryty, pewny i nie chybiący.".
"Ostatni dzień wojny. Poranek pierwszego dnia pokoju. Pokazać tej szczególnej nocy losy młodego człowieka uwikłanego w okupacyjną przeszłość, zmęczonego bohaterstwem, przeczuwającego inne, lepsze życie. Cóż to za piękny temat do filmu. Tej szczególnej nocy spotyka się przeszłość z przyszłością - i zasiada do jednego stołu. Przy akompaniamencie tang i fokstrotów bohater filmu, Maciek Chełmicki, szuka odpowiedzi, jak żyć dalej - jak zrzucić dławiący bagaż przeszłości, rozwiązuje odwieczny dylemat żołnierza. Słuchać czy myśleć. A jednak Maciek zabije... Woli zabić człowieka, nawet wbrew sobie, niż oddać broń; postąpi jak przedstawiciel tego pokolenia, które liczy tylko na siebie i na pistolet dobrze ukryty, pewny i nie chybiący.".
Andrzej Wajda w tych kilku zdaniach mówi o tym filmie właściwie wszystko, co najważniejsze.
W pamięci zachowałem zwłaszczę symboliczną scenę zapalnia "zniczy", gdzie Wielki Reżyser oddaje hołd tym, którzy oddali życie w walce za nasz kraj i jednocześnie zadaje retoryczne pytanie, czy ta najwyższa ofiara poniesiona przez młodych ludzi miała w ogóle jakiś sens...
Łódź, lata 80-te XIX wieku. Miasto jest przedstawione w tym filmie jako tytułowa "ziemia obiecana". To właśnie tam jak grzyby po deszczu wyrastają nowe fabryki i manufaktury.
W pogoni za zyskiem pojedynczy człowiek przestaje się liczyć. Traktowany jest jak kolejna maszyna, która ma przynosić dochód. Bo liczy się tylko kapitał, nic więcej. Trwa bezpardonowa walka o jego zdobycie, walka bez żadnych reguł i zasad.
Walka, w której cel uświęca środki...
W pogoni za zyskiem pojedynczy człowiek przestaje się liczyć. Traktowany jest jak kolejna maszyna, która ma przynosić dochód. Bo liczy się tylko kapitał, nic więcej. Trwa bezpardonowa walka o jego zdobycie, walka bez żadnych reguł i zasad.
Walka, w której cel uświęca środki...
Pokazuje to także scena, w której Moryc Welt przychodzi do Grünspana, aby oznajmić, że nie odda pożyczonych odeń trzydziestu tysięcy marek, bo taki kapitał jest mu potrzebny do rozkręcenia własnego interesu...
Nowa Huta pod Krakowem, lata pięćdziesiąte XX wieku. Przodownik pracy socjalistycznej, Mateusz Birkut powoli odkrywa, że pod maską pięknych i szczytnych haseł, pod świetlaną fasadą kraju w którym przyszło mu żyć i pracować, kryje się przede wszystkim obłuda, cynizm, fałsz i zakłamanie komunistycznych władz...
Dwadzieścia lat później tego samego odczucia doświadcza także Agnieszka, która jako początkujący filmowiec pilnie śledzi losy Birkuta, bo chce nakręcić film o jego życiu...
Dwadzieścia lat później tego samego odczucia doświadcza także Agnieszka, która jako początkujący filmowiec pilnie śledzi losy Birkuta, bo chce nakręcić film o jego życiu...
Wybrana przeze mnie scena pokazuje jak Mateusz Birkut nieustępliwie poszukuje swojego kolegi Witka, który nagle w jakiś dziwny sposób "zniknął" w jednym z gabinetów należących do UB...
Bohater filmu jeszcze wierzy władzy, ale pewien cień wątpliwości już zaczyna w nim kiełkować... dostrzega, że nie wszystko wokół niego jest szczere... czuje, że władza prowadzi z nim jedynie cyniczną grę...
Bohater filmu jeszcze wierzy władzy, ale pewien cień wątpliwości już zaczyna w nim kiełkować... dostrzega, że nie wszystko wokół niego jest szczere... czuje, że władza prowadzi z nim jedynie cyniczną grę...
Dalszy ciąg "Człowieka z marmuru".
Koniec lat 70-tych XX wieku. Agnieszka oraz Maciek, syn Mateusza Birkuta już dawno pozbyli się złudzeń - wiedzą, że komunistyczna władza permanentnie oszukuje swoich obywateli, dlatego prowadzą z nią cichą wojnę.
Andrzej Wajda w swoim filmie wyraźnie podkreśla, że właśnie dzięki takim ludziom jak para głównych bohaterów, mogła powstać "Solidarność", co w konsekwencji doprowadziło do upadku komunizmu w naszym kraju.
Wybrana przeze mnie scena pokazuje jak Agnieszka z początkującego filmowca błyskawicznie staje się persona non grata w filmowym światku. Tylko dlatego, że chciała w swoim filmie pokazać prawdę o ostatnich chwilach życia Mateusza Birkuta, a więc o wydarzeniach na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku...
Dwudziestolecie międzywojenne.
Wiktor Ruben, mężczyzna dobiegający 40-stki odwiedza swoich krewnych, u których nie był od 14 lat. Jego pamięć skrzętnie zanotowała to wszystko, co się wydarzyło 14 lat temu. Pamięta tamto miejsce i tamten czas. Niestety, od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Już nie ma tego młodego chłopaka jakim był, nie ma też tych panien z Wilka, jakie zapamiętał... czas wszystko zmienił...
"Panny..." to najpiękniejszy film o przemijaniu, jaki znam. Stonowane, bardzo melancholijne zdjęcia oraz piękna, bardzo sugestywna muzyka skrzypcowa Karola Szymanowskiego dopełnia obrazu całości.
Dla mnie to filmowe arcydzieło, prawdziwy diament wśród klejnotów polskiej filmoteki.
Posłuchajmy, co mówi o "Pannach..." i o samym Andrzeju Wajdzie, Stanisława Celińska - aktorka, która w omawianym filmie grała rolę Zosi.
Stanisława Celińska ma rację - chodzi głównie o wzruszenia, a ten film takich wzruszeń dostarcza.
W wybranej przeze mnie scenie Wiktor Ruben na podstawie spóźnionej poziomki tłumaczy coraz bardziej zauroczonej nim Tuni, że wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Młoda dziewczyna nie bardzo go rozumie, ale Wiktor wie co mówi - w końcu on także w tym miejscu i czasie czuje się taką "spóźnioną poziomką"...
Film opowiada o tym, w jaki sposób zbrodnia katyńska i głoszone przez wiele lat przez komunistyczną władzę tzw. "kłamstwo katyńskie" rzutuje na dalsze losy rodzin ofiar, a także na tych, którym udało się przeżyć masakrę.
Film kończy się dramatyczną reminiscencją, która pokazuje jak mogła w rzeczywistości wyglądać zbrodnia dokonana wiosną 1940 roku w Katyniu.
Właśnie te końcowe sceny, gdy polscy jeńcy wojenni są mordowani z zimną krwią przez żołnierzy NKWD wywarła na mnie największe wrażenie.
Zobaczmy, jak to wyglądało w filmie Andrzeja Wajdy...
Właśnie te końcowe sceny, gdy polscy jeńcy wojenni są mordowani z zimną krwią przez żołnierzy NKWD wywarła na mnie największe wrażenie.
Zobaczmy, jak to wyglądało w filmie Andrzeja Wajdy...
A na zakończenie tego posta, z okazji zbliżającej się kolejnej rocznicy zbrodni katyńskiej, posłuchajmy tego przejmującego utworu Pawła Kukiza...
zacząłeś i skończyłeś strasznym mordem...dla mnie różni się tylko tym że Ci ostatni byli wciskani nam jako przyjaciele i to pogłębia ból...ktoś nam jako Narodowi zabrał wiele lat i utrzymywał w zdradzie i kłamstwie...może dlatego przemijanie tak trudno przychodzi i ciągle wraca niewybaczone....tak masz rację Andrzej Wajda udokumentował historię w sposób docierający do wszystkich pokoleń i te filmy trafiły do telewizji a nie na półkę ...Andrzej Wajda należy do Polaków liczonych z imienia i nazwiska...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś największe dzieła,które,każde z osobna nie tylko przeszły do historii kina,ale...potrafiły głęboko zapaśc w pamięc.Wzruszac,ale i szeroko otwierac oczy na wielką prawdę historii.Prawdę szczelnie skrywaną przez lata.
OdpowiedzUsuń"Panny z Wilka",piękny film.Jakże inny od tych pozostałych,potwierdza to,że A.Wajda nie jest reżyserem zaszufladkowanym...i tu jego wielkośc.
Pozdrawiam miło:)
Odkąd order znalazł się wśród odznaczeń rosyjskich ranga jego na wiele lat obniżyła się.
OdpowiedzUsuńWajda i jego dorobek przywrócił blask odznaczenia.
Wajda świetnie potrafi w filmach dokumentować polską historię i robi to w taki ponadpokoleniowy sposób.
OdpowiedzUsuń"Panny z Wilka"... uwielbiam :)
Wszystko się zgadza, Makowa.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że Andrzej Wajda w swoich filmach odkłamuje historię, pokazuje jak było, bez fałszu i bez podtrzymywania tematów tabu. I robi to po mistrzowsku.
Pozdrawiam :)
Crackie, w tym poście pokazałem tylko niektóre dzieła Andrzeja Wajdy, należące do moich ulubionych. Gdybym miał przypomnieć wszystkie najważniejsze filmy Wajdy, ten post musiałby być z konieczności znacznie dłuższy.
Tak, masz rację, "Panny..." to film, który pokazuje, że Wajda jest reżyserem wszechstronnym, a nie tylko "kronikarzem" naszej historii najnowszej.
Pozdrawiam :)
Owszem Andante, uhonorowanie Andrzeja Wajdy przydaje Orderowi należnego blasku, który wcześniej został nadwątlony przez polityczne okoliczności.
OdpowiedzUsuńUkłony :)
No właśnie, CzG, słusznie to zauważyłaś - Wajda umie swoimi filmami przemawiać do kolejnych pokoleń Polaków, nie koncentruje się jedynie na pokoleniu powojennym. O swoim filmie "Katyń" mówi wprost, że jest on adresowany przede wszystkim do młodego pokolenia, aby młodzi Polacy zobaczyli co znaczy słowo "Katyń", a nie tylko czytali o tym z książek.
Pozdrawiam :)
To wielki talent i pokazał nam kawał naszej historii po mistrzowsku. A już wcześniej dostał przecież Oscara, wiec w końcu doczekał się nagrody z rąk polskiego prezydenta. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWajda jest twórcą jedynym w swoim rodzaju. I takie są jego filmy.
OdpowiedzUsuńAle... Właśnie. Szczerze mówiąc nie przepadam za nim. Szanuję jego twórczość, ale nie darzę go sympatią.
Uśmiech dla Łobuziaka. ;)
P.S. Mam już chyba całkiem niezłe zaległości. ;)
Myślę Rozważna, że skoro świat poznał się na Andrzeju Wajdzie i wręczył mu Oscara za całokształt twórczości, to Polska tym bardziej powinna się na nim poznać... jednym słowem, Order jak najbardziej zasłużony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
She, trudno mi się wypowiedzieć w tej kwestii, bo nie znam Andrzeja Wajdy jako człowieka, natomiast dobrze znam jako reżysera.
I myślę, że w tej dziedzinie ma wielkie zasługi, a Order mu się za całokształt twórczości bezsprzecznie należał.
Uśmiecham się do Ciebie trochę filuternie, a trochę łobuzersko, o Tajemnicza ;)
Uwielbiam filmy Wajdy i te starsze i te nowsze mają głęboki sens , nic tam nie ma przypadkowego pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwyżej to ja jakiś figiel się wkradł i uciekł mi komentarz ;)
OdpowiedzUsuńKawał ciekawej naszej historii, z której warto by wyciągnąć wnioski na przyszłość. Skoro bogowie umieścili nas pomiędzy dwoma sąsiadami, którzy mieli marzenia rządzić światem i jak wiadomo totalitaryzmy owe w tych krajach można by szybko zbudzić. To może warto by się zadumać nad, pojawiającymi się tu i ówdzie głosami "Polski od morza do morza" Tych batalii naszej ultraprawicy, która to z szabelką "poleciała" by na czołgi sąsiadów.
OdpowiedzUsuńMoże To Smurffie trochę nie na temat, ale taka refleksja mnie naszła przy oglądaniu.
a czytałeś w "Naszym Dzienniku" komentarze na ten temat? Resztki włosów jeżą mi się na głowie...
OdpowiedzUsuńdr_brunet
w moim rankingu: "Kanał" i "Ziemia Obiecana" /ex aequo/...
OdpowiedzUsuńmoje ulubione sceny:
"Kanał" - dojrzały w ekspresowym tempie małolat komentuje cynicznie spieszność ludzi do dziury...
"Ziemia Obiecna" - bynajmniej nie scena "loda" przegryzanego łbem karpia /wycięta zresztą bez sensu/, ale Fronczewski vs. Szalawski /Bucholtz/...
zaś wracając do "loda", to Boginia Kalina zasługuje na Oscara za całokształt... swojej kariery aktorskiej...
ale to już oddzielny temat...
Wielki człowiek i wielkie zasługi dla nas - Polaków. Więc i Order trafił w odpowiednie ręce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Już wiosna!!! :)))
Wymieniłeś nie filmy, lecz skarby. Skarby polskiej kinematografii, skarby kultury. Niezwykle cenne dzieła, o których chyba każdy choć raz słyszał. Ciężko wskazać faworyta, ale dla mnie najważniejsze są: "Kanał" oraz "Ziemia Obiecana".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze słonecznego Madrytu :))
Szafirku, sądząc po Oscarze przyznanym Andrzejowi Wajdzie za całokształt twórczości, chyba jest więcej takich ludzi jak Ty czy ja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Faktycznie Kacprze, położenie naszego kraju pomiędzy dwoma mocarstwami, które nie tak dawno miały ambicje rządzić całym światem, nie wydaje się najbardziej szczęśliwe ;)
Z drugiej strony - przynajmniej nie mamy tutaj trzęsień ziemi... ;)
Czy Polska "od morza do morza" byłaby jakimś panaceum na tę niezbyt szczęśliwą lokalizację? Nie wiem, być może. Ale Polacy nigdy nie mieli ambicji bycia światowym mocarstwem, więc chyba i tak byśmy polegli w tej rywalizacji...
Pozdrawiam.
Nie czytam "ND" Brunecie... ale po Twoim komciu z ciekawości wrzuciłem stosowne hasła na Google i sobie trochę poczytałem... zresztą jak widzę, "słuszna linia" ww. pisma w tej kwestii ujawniła się już wcześniej:
OdpowiedzUsuńhttp://tiny.pl/hd4qr
A te wszystkie "ciepłe"komentarze w Sieci to chyba taka nasza "polska specjalność" - jak ktoś ma niezaprzeczalny talent, wtedy trzeba go koniecznie opluć i zmieszać z błotem - świadczy o tym nie tylko sam Andrzej Wajda, ale i najbardziej znani polscy sportowcy, jak Adam Małysz, Justyna Kowalczyk, czy Robert Kubica - codziennie wylewa się na polskich netowych forach na te osoby tyle jadu, że aż skóra człowiekowi cierpnie.
Szczerze mówiąc Ptr, to nawet chciałem zapodać w tym poście wspomnianą przez Ciebie "lodową scenkę", bo moim zdaniem oboje w tej scenie /czyli Bogini Kalina oraz D.O./ wypadli świetnie, ale cóż... nigdzie w Sieci nie udało mi się jej znaleźć... /a może o prostu źle szukałem?/.
No cóż... zawsze myślałem, że tego typu cenzura Sieci się nie ima... czyżbym się mylił?
Jestem tego samego zdania Bella :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKamilu, z pewnością są to najbardziej znane, czołowe filmy polskiej kinematografii, co do tego obaj nie mamy wątpliwości.
Miło, że znalazłeś czas aby tutaj zajrzeć :)
Pozdrawiam.
A ja nie lubię "Ziemi Obiecanej"...jakis koszmarny klimat tam sie unosi w powietrzu...choc sam film jest dziełem.Nie przeczę.Nigdy go drugi raz nie oglądałam.
OdpowiedzUsuńSą filmy,których drugi raz nie ogladne nigdy choćby były olbrzymimi dziełami ...takimi sa "Przesłuchanie" z Jandą,czy "Pluton","Samowolka"..ale to juz z innej "beczki".
Pozdrawiam miło;)
Rozumiem Crackie, że te wymienione przez Ciebie filmy do głębi Cię poruszyły, ale raczej w nieprzyjemny sposób, dlatego nie chcesz ich oglądać po raz drugi, chociaż nie odmawiasz im wielkości i znaczenia.
OdpowiedzUsuńCóż, to jest Twój wybór, ale myślę, że nie powinnaś niczego oglądać wbrew sobie samej, wystarczy jak raz obejrzysz film, który Cię poruszy, choćbyś zaraz po seansie miała sobie powiedzieć "to był bardzo poruszający film, dlatego już więcej go nie obejrzę".
Pozdrawiam miło :)