Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

niedziela, 25 września 2011

Kamerun na wyciągnięcie ręki.

"Nigdy nie jest zbyt późno,
aby życie było szczęśliwe.
Ale czas biegnie, więc postaraj się zdążyć!"
*

W kwietniu tego roku pod jednym z moich postów pojawił się wpis nowej osoby, która podpisała się "Judith". Idąc śladem pozostawionego wraz z komentarzem profilu, dotarłem do bloga "La vie est belle i ja też" prowadzonego, jak się okazało, przez misjonarkę - Siostrę Judytę ze Wspólnot Sióstr Pallotynek. Nazwa bloga spodobała mi się, dlatego nazywam Judytę "La Vie", co w języku francuskim oznacza po prostu "życie". Wertując bloga Judyty, dowiedziałem się, że Autorka omawianego bloga pomaga w prowadzeniu szkoły dla afrykańskich dzieci w dalekim Doume na wschodzie Kamerunu.
Judyta przedstawia na swoim blogu Kamerun taki, jakim go widzi na co dzień oraz dzieli się z czytelnikiem swoimi wrażeniami z pobytu w tym egzotycznym kraju. Cały blog wypełniają zdjęcia i filmy, które znakomicie ilustrują napisaną treść.
Dzięki temu mam teraz Kamerun na wyciągnięcie ręki :)


Pamiętam, że jak po raz pierwszy zajrzałem na bloga Judyty, pomyślałem sobie, jakie to niesamowite, że na mojego bloga zagląda osoba ze środka Afryki, prowadząca tak niezwykłe życie, zupełnie inne niż moje i większości z nas. 
Od razu też w mojej głowie pojawiły się pierwsze pytania - "dlaczego pracująca w Afryce misjonarka zdecydowała się na założenie bloga?" i "skąd w ogóle wziął się ten dziwny tytuł bloga?".
W miarę czytania bloga Judyty udało mi się znaleźć odpowiedź na te pytania.

"Zycie, to co wokol nas wydarza sie, nie jest zbiegiem przypadkow....Dwa tygodnie temu zaproponowano mi wyjazd na polnoc Kamerunu. A polnoc - to lwy, zyrafy, slonie. Do mojego okna nie zajrzala nigdy zyrafa mrugajaca dlugimi rzesami, a o sloniu, lwie i innych zwierzakach nie wspomne ! Z mojego Doume trzeba przebyc 1500 km, aby dotrzec do polnocnej czesci kraju , ktora jest najbardziej odwiedzana przez turystow ze wzgledu na jej niepowtarzalne krajobrazy, ktorych nie mozna zobaczyc w innej czesci kraju oraz ze wzgledu na obecnosc najwiekszego parku narodowego " De Waza", gdzie mozna zobaczyc i podziwiac PRAWDZIWEGO SLONIA, ZYRAFE...
W towarzystwie 5 pieknych dziewczat : Ewy, Iwony, Agaty, Agnieszki - Wolataruszki i s. Aliny zobaczylam i podziwialam Polnoc czyli sawanne. I tam podsunieto mi pomysl zalozenia bloga, aby podzielic sie moim zyciem, praca tutaj (w tropikalnym lesie) pomiedzy plemieniem Baka, Fang, Njem oraz Pigmejami.
Te strone dedykuje przede wszystkim tym, ktorzy pomagaja mi w prowadzeniu Szkoly Podstawowej w Nkom, dzieki ktorym Nasze Dzieci moga uczeszczac do szkoly.
Dlaczego tytul strony : la vie est belle - zycie jest piekne...tak zycie jest piekne, pomimo trudnosci, cierpienia...i wlasnie posrod trudnosci i cierpienia nagle i niespodziewanie rodzi sie w czlowieku nowe zrodlo sily - wstajace slonce koloru czerwieni, poranne mgly i lejacy sie zar z nieba. I czlowiek jest piekny, pomimo wszelkich slabosci..."

Potem pojawiły się kolejne pytania... rozmyślając nad losem Judyty, zacząłem się zastanawiać, po co w ogóle tam pojechała? Czy nie bała się tego wyjazdu? Czy tego żałuje? Czy czuje się tam szczęśliwa?
Na blogu Judyty można znaleźć odpowiedź także na te pytania.

"Przed wyjazdem  do Kamerunu zadano mi pytanie : dlaczego chcesz tam pojechać?
Tak daleko, taki upal, węże, skorpiony i miliony mrówek a do kompletu tych plag dodać trzeba malarię... Prosta odpowiedź: Zgromadzenie mnie wysyła, jest taka potrzeba...ale prawda jest taka, że od zawsze chciałam pojechać do Afryki, a jeśli się bardzo chce, to ziemia i niebo sprzyjają człowiekowi, a Pan Bóg wysłuchuje .
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu postawił sobie pytanie: co jest najważniejsze w życiu? Chcemy jak najbardziej wykorzystać czas, który nam dano...
Odpowiedziałam : jadę w tę stronę świata, aby nauczyć się czegoś od ludzi, których spotkam, aby podzielić się tym co wiem, co mam.
Wielu białych ludzi jedzie do Afryki z pewnością siebie, są bowiem przekonani, że wszystkiego trzeba Afrykanina nauczyć, ze Afryka jest bez kultury, religii... Na początku pobytu wydaje się nam, że prawie wszystko wiemy, że tak wiele możemy dać! Z czasem otwierają się nam oczy, coraz  częściej milczymy i wsłuchujemy się w to, co mówią właściciele tych pięknych ziem... i wracamy do Europy zakochani w Afryce albo postanawiamy nigdy więcej tutaj nie wracać !"

W miarę czytania bloga Judyty zacząłem też rozumieć, jak inne od naszego życie tam się wiedzie i jak odmienne są warunki codziennej ludzkiej egzystencji...

"pierwsza noc w buszu, w chacie gdzie zamiast drzwi była zasłonka, leje deszcz, a my dwie /ze strachu/ na jednym bambusowym łóżku opatulone śpiworami. Łóżko nie wytrzymało rozpadło się z trzaskiem. Dobrze, że lało, właściciele nie usłyszeli, a spali obok w kameruńskiej kuchni... zasnąć nie idzie! Zmęczenie robi swoje. Iza budzi się z krzykiem, coś jej spadło na twarz. Okazało się, że karaluch i to o dużych rozmiarach, a zabity po prostu śmierdzi. Zapalamy lampę naftową... i jesteśmy szczęśliwe, bezpieczne i zasypiamy. Budzę się, słyszę jakieś trzaski, ktoś drepcze po suficie, lampa nie świeci, ale świecą i gapią się na nas jakieś ślepia... podnosimy krzyk, zlatuje się pól wioski... ktoś zaatakował siostry!!! A to był tylko zwykły szczur... siostry! to tylko szczur. Takiego opasłego szczurzyska nie widziałam, jak żyję!!!! Do świtu nie zmrużyłyśmy oka. W głowie miałam tylko jedną myśl: to tylko szczurek..."

Jednak pomimo różnych przygód tego typu, Judyta dzielnie znosi wszelkie niedogodności i nie traci wiary w to, co robi na co dzień. Nie uważa przy tym, że to co robi w Afryce jest czymś wielkim, poświęceniem własnego życia w imię dobra innych ludzi.

"Wielu spotykanych przeze mnie ludzi wprawia mnie w prawdziwe zażenowanie gdy mówią, że wyjazd do Afryki jest poświeceniem, jest czymś wielkim, nie każdego na to stać...
Wyjazd na misje, bycie Misjonarzem jest darem za darmo danym!
Każdy otrzymuje swoją misję i wszystko to, co potrzebne jest do jej zrealizowania... i nie można powiedzieć, że to, co robię w Afryce jest lepsze od tego, co robią moje współsiostry w Polsce. Trudności, cierpienia?
Gdzie ich nie ma! Cierpienie i radość zawsze idą w parze. Co z tego, że mam daleko do domu, że tęsknię, że upał, że robaki, ze piasek... ale właśnie tutaj, jestem pewna, jest moje miejsce, mój czas... i wiele radości, bez której nie sposób nigdzie żyć!"

Czytając bloga Judyty zastanawiałem się nad sensem tego rodzaju misji - przecież nawet przy najlepszych chęciach i tak nie można pomóc wszystkim potrzebującym.
Judyta także ma tę świadomość...

"Czy jest możliwe pomóc wszystkim? Każdy misjonarz zadaje sobie to pytanie i trzeba znaleźć na nie odpowiedz, bo biednych, potrzebujacych jest bardzo wielu. (...) Dzisiaj wiem, ze nie jestem w stanie pomoc całemu światu. Mój Świat jest teraz i tutaj, czyli w Nkoum, w Doume, na Wschodzie Kamerunu. Trzeba mieć otwarte oczy, uszy i serce na tych, co są wokół i nie szukac daleko. Oni są blisko nas."

Środkowa Afryka to zupełnie inna tradycja i kultura niż nasza, środkowoeuropejska. Cóż pozostaje Europejce wychowanej na tradycyjnych wartościach chrześcijańskich, którą los zawiódł w sam środek Afryki?
Wydaje się, że jedynym sensownym rozwiązaniem w tej sytuacji jest zaakceptować tę obcą kulturę wraz z jej odmiennością i specyfiką - Judyta stara się do tej kwestii podchodzić właśnie w taki sposób ...

"Europejczyk i Afrykanin maja zupelnie rozne pojecie czasu, swiata, sensu zycia, pracy, a nawet milosci, polityki i wojny. I coz zrobic ? Po prostu poznawac te inna kulture, szukac wspolnego jezyka i miec wielki szacunek do tego co inne, co nie europejskie....a nie jest to latwe."

Czytając bloga Judyty w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać nad wyborem mojej własnej drogi życiowej... czy gdybym wybrał życie podobne do tego, jakie wiedzie Judyta, czułbym się wówczas szczęśliwy? Tak czy nie?
Myślę, że ludzkiego życia tak naprawdę nie da się ze sobą porównać. Każdy z nas ma w swoim życiu pewną rolę do spełnienia. Ważne jest, aby każdy wybrał sobie właściwą życiową ścieżkę, drogę na której będzie się czuć szczęśliwy i spełniony. Tylko od nas zależy, którą z życiowych dróg pójdziemy i czy będziemy z tego wyboru zadowoleni. Judyta pisze o tym w podobnym tonie.

"Nie warto porównywać swojego zycia z innymi. Nie mamy zadnych podstaw by wiedzieć czym jest podroz zycia dla tych, co zyja wokol nas."

Jeśli ktoś mnie kiedyś zapyta, co mi dało blogowanie, co dzięki temu udało mi się uzyskać, odpowiem:
- dzięki temu, że bloguję udało mi się między innymi poznać kilku bardzo ciekawych ludzi, którzy pokazali mi, że można prowadzić zupełnie inne życie niż wszyscy i być zadowolonym z tego co się robi na co dzień.

Siostra Judyta - misjonarka z Doume w dalekim Kamerunie także należy do tego zacnego grona.


* Wszystkie cytaty w tym poście pochodzą z bloga Judyty "La vie est belle i ja też".

18 komentarzy:

  1. Zawsze podziwiam takich pasjonatów , którzy z dala od swoich domów czynią dobro. Bowiem pomaganie innym , choćby nawet za pieniądze jest czynieniem dobra. Tamci ludzie nie znaja innego świata więc pochylony nad nimi przybysz jest w ich odczuciu niemal Bogiem. Vale!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie napisałes Smurffie o siostrze Judycie.Do tego typu misji na pewno trzeba miec powołanie,cos,co wewnętrznie się chce,czuje...bo wtedy to ma sens.Bo wtedy najlepiej się wykonuje.I to dotyczy każdej dziedziny naszego życia,nic na siłę.Judyta miała jak wyczytałam, marzenie pojechac właśnie do Afryki...i tak się stało.To bardzo trudna misja,ale dla Niej normalna,bo Ona to czuje sercem...A ja to nazywam wielką odwagą i powołaniem.I kłaniam się takim ludziom.
    Nic nie jest dziełem przypadku,każdy z nas ma do spełnienia jakąś misję...i każda ma jakiś sens.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite jakimi ścieżkami możemy wędrować w sieci, dokąd dotrzeć i kogo tu odnaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedyś opisywałem u siebie przypadek swojego "przyszywanego" wujka, który po zmianie dwóch żon i odchowaniu dwóch synów wykonał nagłą woltę zostając misjonarzem w Brazylii...
    pewna moja koleżanka z liceum /apetyczna laska zresztą/ po maturze ni z gruchy, ni z pietruchy poszła do zakonu "Matki Teresy z Kalkuty"...
    inny mój znajomy został mnichem buddyjskim i wyjechał do Korei Pd...
    tego typu akcje mają w sobie coś fascynującego, bo jakby nie było, nie są to standardowe, mainstreamowe ścieżki życiowe... zawsze /przeważnie/ budzą żywe emocje, bo wszystko co "bardzo inne" budzi żywe emocje...
    .........
    natomiast niesamowity jest net sam w sobie, bo przełamując bariery odległości pozwala nam poznać tych "bardzo innych", a przez to tak fascynujących ludzi, których bez neta z uwagi na brak czasu i pieniędzy nigdy byśmy nie spotkali...

    OdpowiedzUsuń
  5. W tej chwili siedze nad ...oceanem, jest przyplyw. Nie wiedzialam, ze uwielbiam nie tylko konie, ale takze ocean czyli wielka wode...Dlaczego to pisze..., bo zycie zawsze daje cos dobergo, gdy ma sie wszystkiego dosyc... Przede wszystkim daje ludzi, z ktorymi latwiej isc przez zycie... Dziekuje i pozdrawiam
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też zaglądałam na ten blog Judyty...szukałam odpowiedzi na swoje pytania dotyczące wyboru drogi i czy napewno da się tam być szczęśliwym, osiągnąć spełnienie i spokój jak w swoim domu i czasem myślę, że właśnie wśród prostych ludzi i naturalnych, czasem brutalnych, zachowań jest to co straciliśmy i czego ciągle musimy się uczyć...nie Ich tylko OD NICH!
    ja znajduję więcej prawd w zachowaniach zwierząt niż wśród ludzi, bo my tracimy naturalność...pozdrawiam paa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha! Też cichaczem czytam Jej bloga doprowadzona sznurkiem od Ciebie! I bardzo mi się podoba! I Judyta też mi się podoba! Nie moralizuje, nie uświęca na siłę i wydaje się taka NORMALNA!!! Pozdrawiam Judytę i Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Andante, ja także podziwiam takich ludzi. Bo co by nie mówić, to tacy ludzie poświęcają własne życie dla dobra innych, a to jest wg mnie najbardziej chwalebna postać altruizmu.
    Pozdrawiam.

    Miło mi Crackie, że tak to odebrałaś :)
    Zauważyłem, że Judyta na swoim blogu dzieli się z czytelnikiem własnymi przemyśleniami, które uznałem za bardzo interesujące i postanowiłem niektóre z nich u siebie zacytować. W ten sposób narodziła się formuła tego posta, który w większości składa się z cytatów wziętych prosto z bloga Judyty. Zauważ, że te cytaty nie są poświęcone Afryce, są to raczej sprawy uniwersalne i filozoficzne, które mogą dotyczyć życia każdego z nas. Okazuje się zresztą /vide niektóre komentarze pod tym postem/, że część moich czytelników już wcześniej zwróciła uwagę na bloga Judyty. Myślę, że po tym moim poście takich osób będzie więcej.
    I dobrze, bo to jest bardzo ciekawy blog, do którego warto zaglądać.
    Pozdrawiam wieczorkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie też jest to niesamowite CzG, jak widać Internet w tym zakresie potrafi dokonać naprawdę niesamowitych rzeczy.

    Zgadza się Ptr, takie akcje mają w sobie coś fascynującego, takie osoby wybierają zupełnie inny sposób na życie i jak się okazuje, dla wielu z takich osób wybór akurat takiej drogi życiowej okazał się "celnym strzałem".
    Okazuje się, że Sieć jest niezastąpiona jeśli chodzi o wirtualne spotykanie się ludzi rozsianych po całym świecie, gdyby nie net takie coś raczej nie byłoby w ogóle możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  10. La Vie, bardzo mi się podobają Twoje blogowe przemyślenia, dlatego postanowiłem się nimi podzielić z czytelnikami mojego bloga :) Cieszę się, że pojawiłaś się na moim blogu chociaż miałaś dość daleko, bo z samego środka Afryki :) Cieszę się, że Cię poznałem, bo jesteś bardzo interesującą osobą, prowadzącą fascynujące życie. Życzę Ci zawsze wiele pięknych oceanów w pobliżu i wielu ludzi blisko Ciebie, dzięki którym będziesz mogła łatwo przechodzić przez życie :)
    Pozdrawiam.

    Widzę Makowa, że przeglądając bloga Judyty zaczęłaś się zastanawiać nad podobnymi rzeczami, co ja ;)
    Zwierzęta są w swoich reakcjach i zachowaniach o wiele bardziej szczere niż ludzie, tylko dzieci tak się zachowują, później każdy z nas zakłada codziennie setki masek, spod których trudno jest dostrzec cokolwiek... i tak gramy wobec siebie wyuczone role... a zwierzęta niczego nie grają, pewnie dlatego wolisz ich towarzystwo ;)
    Pa, pozdrawiam :)

    Masz rację Trutu, Judyta stara się na swoim blogu w ogóle nie moralizować, unika patosu, a swoje afrykańskie posłannictwo traktuje w sposób całkowicie naturalny, bez rozczulania się nad sobą, dzięki czemu ma dodatkowe "plusy dodatnie" w moich oczach ;)
    Pozdrawiam wieczorową porą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz rację Smurffie,trochę tam pobuszowałam po blogu Judyty...i podoba mi sie Jej myślenie nad sensem życia...wyczuwam dużo mądrości i pogody ducha w tej kobiecie...
    Pozdrawiam miło :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdy człowiek, jeśli jest świadomy siebie, musi znaleźć swoją drogę, swój cel. Moja babcia powiadała, że zło wyrządzone kamieniem powróci, a dobro uczynione - łaską bożą. Pomagając innym tak na prawdę pomagamy sobie, bo siebie poznajemy i przekraczamy kolejne nasze wewnętrzne granice. To jest droga do samodoskonalenia. Nie do ideału, bo to dwie różne rzeczy, ale do rozwoju. Człowiekowi zachodu wydaje się, że cywilizacja techniki w której się wychował, jest lepsza od każdej innej, ponieważ jest ekspansywna i zwycięska. I dlatego on sam jest lepszy i może nauczać innych. Ale pozostawiony sam, bez broni i ułatwiających życie gadżetów, jest bezbronny wobec praw natury jak dziecko we mgle.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobry post o bardzo dobrej osobie :) Podziwiam siostrę Judytę - nawet w pewnym sensie zazdroszczę. Ja też chciałbym zostać wolontariuszem i pomagać innym - chociaż tutaj pojawia się pytanie: kim bym nie chciał być? W życiu mam ochotę spróbować wszystkiego, co dobre :) A z pewnością to, czym zajmuje się siostra Judyta jest dobre. Nie wiem natomiast, czy psychicznie nadawałbym się na to. Myślę, że kierunek jaki obrałem w życiu jest dla mnie najlepszy i nie mógłbym mimo wszystko zająć miejsca siostry Judyty. Uważam, że jeśli to jest to, co ona chce robić i z czym się czuje dobrze - pochwalam podwójnie, bo nie tylko czyni swoje życie satysfakcjonującym, ale poprzez spełnianie samej siebie wypełnia również życie innych ciepłym promykiem słońca. Chylmy czoła przed siostrą Judytą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadza się Crackie, ja też to samo wyczuwam. Blog Judyty oprócz wartości czysto poznawczych, czyli opisów życia w egzotycznym afrykańskim kraju niesie za sobą także głębsze przesłanie, gdyż porusza kwestie filozoficzne związane z sensem i celem życia, a to prawdziwa rzadkość na blogach.
    Pozdrawiam :)

    Wydaje mi się Urdenie, że każdy z nas musi odnaleźć tę życiową ścieżkę, której tak naprawdę szuka. Jednym się to udaje bardziej, innym mniej, niektórzy po pewnym czasie rezygnują z dalszych poszukiwań zadowalając się tym, co mają, inni szukają przez całe życie. Nie ma w tym wypadku reguł, ani modelowych przykładów na których można by się wzorować, bo każdy z nas jest kowalem własnego losu.
    Nie ma też gotowej recepty na udane i szczęśliwe życie, tutaj w Europie żyjemy w ciągłym pośpiechu i przez to w ciągłym stresie, czy ten ciągły pośpiech jest nam potrzebny do szczęścia? Judyta już kilka razy pisała na swoim blogu, że ludzie w Afryce mają czas, zaś ludzie w Europie mają zegarki... i myślę, że faktycznie coś w tym jest.

    Kamilu, niewątpliwie to, co robi na co dzień siostra Judyta jest godne najwyższego szacunku, co do tego nie mam wątpliwości. Jednak nie każdy się nadaje do takiej pracy i to w ciężkich afrykańskich warunkach. Judyta dobrze się z tym czuje i czuje się spełniona - tym lepiej, bo realizując swoją misję pomocy innym, realizuje także swoje własne życiowe plany i marzenia. Ale gdyby człowiek miał to robić wbrew sobie, wtedy moim zdaniem nie powinien tego robić za wszelką cenę, bo to jest unieszczęśliwianie się na siłę. A więc w zasadzie napisałem to samo co Ty, użyłem tylko do tego innych słów.
    Miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
  15. jak to dobrze ,że ja nie muszę tam mieszkać lwy ,karaluchy i inne paskudztwa umarłabym ze strachu jak nic ;) , zadowolę się obejrzeniem 'Pożegnania z Afryką " pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. NIKT ZA MNIE ŻYCIA NIE PRZEŻYJE1 tAK ZAWSZE POWTARZALAM I POWTARZAM KIEDY KTOS MNIE PYTA CZY NIE PRZEJMUJĘ SIE TYM CO LUDZIE POWIEDZĄ LUB MOWIA O MOICH DECYZJACH WZLOTACH I UPADKACH.KTO NIE DOŚWIADCZA TEN JEST MARTWY.MOZEMY POSIADAC LUB DOSWIADCZAC.JA WYBRALAM TO DRUGIE I NIE WAZNE JEST DLA MNIE CO INNI POWIEDZA.NIE WAZNE CO BĘDZIE JUTRO.......NAUCZYŁAM SIE ZYC CHWILA I NIA CIESZYĆ........
    świetny post, bardzo dziekuje za lekturę i pozdrawiam ciepło z maleńkiej Platja DAro. DIDI

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie odkryłam wcześniej w sieci siostry Judithy.
    Twój post to uczynił:).
    Podziwiam takich ludzi.
    Każdy z nas jest kowalem swego losu i ma tylko jedno życie. Tak naprawdę tylko od nas zależy jak chcemy go przeżyć.
    Co z nim zrobimy. Ja lubię swoje życie mimo kłód, które czasami mi rzuca.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Na szczęście nikt Cię nie zmusza, abyś tam zamieszkała, Szafirku :)
    Pozdrawiam.

    Witaj Didi na smurffowych śmieciach ;)
    Zgadzam się z Tobą, ja też wolę doświadczać :) Dziękuję za ciepłe słowa i pozdrawiam.

    W takim razie cieszę się Lui, że dzięki mnie poznałaś bloga Judyty :)
    Masz rację, to jest nasze życie i to my decydujemy o naszym losie, decyzje związane z naszym życiem są w naszych rękach.
    Pozdrawiam niedzielnym wieczorem :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P