Post dedykuję Ptr-owi Kanalii.
Jest taki kraj na świecie, gdzie niczego nie nazywa się tak, jak powinno.
W tym kraju wszystko jest "tak zwane".
Dokładnie nie wiadomo, kto rządzi w tym kraju.
Mówi się, że rządy sprawuje prezydent /tzw. "głowa państwa"/, ale w istocie ma on niewiele do gadania i zamiast rządzić, tylko bezproduktywnie siedzi i ględzi w pałacu prezydenckim. Czasem też wyjeżdża na wycieczki do innych krajów. Ale nie nazywa się tego "wycieczką zagraniczną". Nazywa się to "oficjalna wizyta państwowa na najwyższym szczeblu".
Niektórzy twierdzą, że rządzą w tym kraju jakieś inne, trochę tajemnicze instytucje, tzw. "organy władzy wykonawczej". Ich władza polega głównie na tym, że plotą jakieś dyrdymały bez ładu i składu, co potem po wielekroć powtarzają media, głosząc te bzdury jako tzw. "nius prasowy". Przedstawiciele tych "organów" żyją sobie jak pączki w maśle - państwo im daje pieniądze szczodrą ręką, mają własne ośrodki wczasowe, własne placówki ochrony zdrowia, czasem także robią sobie różne wycieczki zagraniczne - nazywane są "oficjalną wizytą państwową na niższym szczeblu". Takie wygodne życie nazywa się "sprawowaniem władzy" i jest bardzo intratnym zajęciem, bo za wszystko płaci państwo, czyli obywatele tego kraju, którzy go utrzymują.
Dzięki temu, że nikt tak naprawdę nie wie kto rządzi w tym kraju, to nikt też nie ponosi odpowiedzialności nawet za najgłupsze decyzje, których jest całe mnóstwo. Tłumaczy się to tzw. "racją stanu" i to słowo - klucz od razu zamyka wszystkim usta.
Prawo w tym kraju stanowi tzw. "parlament", który co roku wydaje setki różnych ustaw. Nikt ich jednak nie przestrzega, bo jak można się w tych wszystkich ustawach połapać, skoro jest ich tak wiele? W "parlamencie" są dwie główne frakcje, które się nawzajem zwalczają. Do pierwszej frakcji należy tzw. "koalicja", czyli ludzie - roboty, zamienieni na tzw. "maszynki do głosowania". Ich rolą jest zagłosować na te setki ustaw, aby potem można było powiedzieć, że stały się one obowiązujące. Do drugiej frakcji należy tzw. "opozycja", czyli krzykacze różnej maści , którzy usiłują robotom "koalicji" w tym głosowaniu przeszkodzić. Wszystkie chwyty są tutaj dozwolone, łącznie ze wzajemnym wyzywaniem się, wymyślaniem rozmaitych spisków, konfabulacji, okupowaniem mównicy, itp.
Opisany proceder nosi rzecz jasna swoją nazwę - jest to tzw. "demokracja parlamentarna".
O przestrzeganie prawa stanowionego przez "parlament" dbają tzw. "stróże prawa i porządku". Niestety, owi "stróże" zapominają o tym, aby pilnować też samych siebie, dlatego właśnie "stróże" w najbardziej spektakularny sposób to prawo łamią. Nigdy jednak nie ponoszą za to odpowiedzialności. Wprawdzie wybuchają na tym tle co i rusz tzw. "afery", za wyjaśnienie których natychmiast bierze się tzw. "niezawisła prokuratura", obiecując zawsze to samo - czyli "pełne wyjaśnienie sprawy" - w tym kraju nosi to /jak wszystko inne/ specjalną nazwę - jest to tzw. "rzetelnie prowadzone śledztwo". Tylko jeszcze nie zdarzyło się, aby cokolwiek w tym kraju zostało w pełni wyjaśnione. Co jeszcze gorsze, gdy już ta "niezwisła prokuratura" zajmie się sprawą, wtedy absolutnie niczego z tej sprawy nie chce ujawnić zasłaniając się tzw. "dobrem śledztwa" - lub inaczej "tajemnicą śledztwa". W ten sposób opinia publiczna nie ma okazji dowiedzieć się, jak to naprawdę było z tym aferami.
Potem sprawą zajmują się tzw. "niezwisłe sądy", które z reguły uniewinniają wszystkich oskarżonych. Na ogół - "z braku dowodów" lub też "z powodu przedawnienia".
Są to tzw. "sprawiedliwe i niezawisłe wyroki".
O zdrowie w tym kraju dla normalnych obywateli dba tzw. "służba zdrowia". Paradoks polega na tym, że owa "służba zdrowia" sama jest ciężko chora. Dlatego "służba" ma w nosie leczenie ludzi, skoro cały czas musi leczyć głównie sama siebie.
Ludzie w tym kraju zarabiają grosze, bo prawie wszystko z tego co zarobią jest im wykradane. Ale w tym kraju nie nazywa się tego złodziejskiego procederu "wykradaniem ludziom pieniędzy", o nie, w tym kraju ma to /jak wszystko/ swoją nazwę. Jest to tzw. "obowiązek płacenia podatków", a także "obowiązek płacenia składek ZUS" i mnóstwo innych, pomniejszych tzw. "obowiązków", dzięki którym obywatele tego kraju są skutecznie uwalniani od potencjalnego nadmiaru gotówki.
Ten złodziejski proceder, jak wszystko w tym kraju ma swoją nazwę - jest to tzw. "wolność gospodarcza".
Znasz-li ten kraj?
nie wiem czemu, ale wydaje mi się jakbym w nim żyła ... a może to złudzenie?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo do kurtuazji Hiszpanów to trochę racji masz, ale i tak ich za to podziwiam, bo Niemców na to np. nie stać :) Będą nas wyzywać od najgorszych i najgłupszych ;P
OdpowiedzUsuńMoże wyda Ci się to śmieszne, możesz mi nie wierzyć, ale ja urodziłem się w kraju o którym piszesz, na szczęście przyszło mi spędzić tam tylko dzieciństwo i wiek buntu, więc nie musiałem dzielić zmartwień dorosłych ;) Terytorium totalnego szaleństwa, powiadam Ci :) TRZYMAJ SIĘ Z DALA OD TYCH ZIEM! :D ;)
Tak poważniej już, Hiszpania też ma swoje problemy, i to poważne dość. Ale mimo głębokiego kryzysu i braku pracy (trzeci tydzień szukania i nic) nie odczuwam biedy, pieniędzy starcza mi na wszystko i niespecjalnie muszę się ograniczać. Opłacam mieszkanie, studia, rachunki i jeszcze mam z czego odłożyć. Nie wiem jak to się dzieje, bo w Hiszpanii cały czas trąbi się o kryzysie, być może Hiszpanie go czują, ale ja jakoś nie. Oby tak zostało, bo jak się będzie pogarszać to może być naprawdę źle, już teraz są problemy z pracą i nie wyobrażam sobie by mogło być gorzej. Jednak jak mówię - jak na razie Hiszpanii daleko to tak zwanych problemów tak zwanego kraju,o którym wspominasz :)
SUPER NOTKA!
OdpowiedzUsuńwszytko jest chore w tym kraju...niestety nie rokuje na wyleczenie i tak kuśtyka jak ciało bez głowy...nasze pokolenie nie doczeka głowy, trzeba czekać na nowe pokolenie ale czy obejdzie się bez wojny?
ja nie wierzę w żadne tasowane figury a prawo jest tylko nazwą w słowniku wyrazów obcych...za to mogę śmiało powiedzieć że mieszkam w kraju w którym kwitnie tfurczość nawet w najbardziej ścisłych dziedzinach nauki...takich artystów nie ma w całym Świecie ale chyba nam nie zazdroszczą :P:)
Gdyby nie ten "ZUS" za cholerę nie wiedziałbym o jaki kraj chodzi :lol:. Choć tak na prawdę, Twój opis pasuje do większości tzw. demokracji parlamentarnych. Wcale nie jesteśmy tutaj tacy wyjątkowi.
OdpowiedzUsuńniby wiem o tym co piszesz,ale tak ładnie wszystko Smurffie zebrałeś "do kupy",ze tylko iśc i utopic swe żale w kropli whisky..coś mi w tym starym portfelu zostało na drinka...:P)))
OdpowiedzUsuńtak poważnie,to pod maską demokratycznych rządów,jesteśmy "zgodnie z prawem" okradani,a pensje to fikcja.ZUS to chyba największy okradacz...:P
i jakoś tak mi sie nasunął utwór:
http://tiny.pl/h1qh2
szkoda tylko,że nie o taką Polskę walczyły pokolenia...
Pozdrawiam miło:)
sądy /w sprawach karnych/ są stroną w sprawie, jak za peerelu, więc ta "niezawisłość" to kompletna fikcja...
OdpowiedzUsuńto trochę tak, jakby w meczu piłkarskim sędziował bramkarz jednej z drużyn...
/trzeba jednak co poniektórym, nielicznym sędziom oddać sprawiedliwość, próbują być niezawiśli w ramach istniejących ramek prawnych, niemniej jednak jest to chora sytuacja, bo samo prawo jest chore/...
...
sam tekst świetny, w samo "centrum", zwłaszcza "racja stanu" wymiata :))...
jeszcze dodałbym tak zwaną "społeczną gospodarkę rynkową" /wpisaną do tak zwanej "konstytucji", choć nikt nie wie, co to jest/...
oraz "przestrzeń publiczną", o której nawet w onej "konstytucji" nie ma ani słowa /a powinno/...
...
temat tak zwanych "ubezpieczeń społecznych" pominę, bo trochę Pań tu zagląda, a ja w tej kwestii tylko "wyrażać" się potrafię :)))...
...
i tylko pustki w kieszeniach jakoś nie chcą być "tak zwane" - tak to spuentuję na koniec...
pozdrawiam :))...
Każdy kraj ma swoje bolączki. Nie ma idealnego systemu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To na pewno złudzenie Szafirku, jak mogłabyś żyć w takim popiepszonym kraju? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kamilu, Hiszpanie to nie Niemcy, nie mają powodu nas nie lubić ;)
Mój pech polega na tym, że urodziłem się na tej ziemi i trudno mi będzie stąd uciec, bo trzeba to było robić 20 lat temu ;)
Wydaje mi się, że hiszpański kryzys ma się nijak do naszego, permanentnego kryzysu, który mamy od czasów wojny ;)
Stąd oni widzą u siebie kryzys, ale Ty tego nie czujesz, bo w kraju widziałeś na co dzień znacznie gorszy kryzys i tamten hiszpański to dla Ciebie betka.
Pozdrawiam.
Dziękuję Makowa :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, za naszego życia ten chory kraj nie wyzdrowieje, oby nasze wnuki doczekały się jakieś normalności, bo dzieci też raczej nie zdążą. Ale może zrobią jakaś rewolucję i przywrócą szybciej tę normalność? Tylko niech nie słuchają przy tym starszych, którzy im to skutecznie wybiją z głowy ;)
Może i pasuje do innych demokracji Urdenie, ale nie sądzę, że gdybym mieszkał w innym kraju z dem. parl., napisałbym ten post w takiej formie ;)
No właśnie Crackie, ktoś nas cały czas robi w konia, dobry utwór zapodałaś, pasuje do tego posta podobnie jak ten, który wybrałem.
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że nie o taką Polskę walczyły poprzednie pokolenia, ktoś nas w pewnym momencie zrobił na szaro, a teraz nie wiadomo jak to odkręcić. Może następnym pokoleniom uda się ta sztuka, bo nasze pokolenie raczej tego nie dokona.
Pozdrawiam wieczorową porą.
Ptr, jakby się zastanowić, to jeszcze wiele takich określeń by się znalazło, ale i tak wiadomo o co chodzi. W kwestii sądów odbieram to podobnie jak Ty, dlatego położyłem nacisk na tę "niezawisłość". Miło, że Ci się podobało :) Pozdro :)
Lui, bolączki to pewnie w każdym kraju są, ale czy aż takie przekręty jak u nas? Raczej wątpię.
Pozdrawiam.
Czyżbyś został komunistą?:)))
OdpowiedzUsuńdr_brunet
Smurffie-
OdpowiedzUsuńW Hiszpanii jest kryzys. Ogromny. Zaczepić się jest łatwo w pracach dorywczych lub w barze czy pralni. Gorzej jak chcesz znależć coś na stałe zgodnego z Twoim wykształceniem.
Nie jest zielono. Mieszkania mimo, że spadły 40 % nadal są drogie. W Barcelonie za 50 m musisz srednio wydać około 200 tyś euro. Jeśli do całkowitego remontu mniej. Dobra pensja zaczyna się od 20 tyś euro rocznie ( brutto ) Wynajem mieszkania to wydatek rzędu 800 euro miesięcznie ( małego ) Internet 50 euro. NIe daj boże miej dzieci. Szkoły od 8.30 do 12,30 - jeśli zostają na obiad to do 17. Potem od 15 do 17. Obiad kosztuje tylko 6 euro. Miesięcznie daje Ci to srednio 120 eur. Jak masz dwoje dzieci to 240. Wcale nie jest łatwo żyć w Hiszpanii kiedy ma się rodzinę. Jest to kraj wybitnie antyrodzinny. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma:)
Pozdrawiam.
Jasne Brunecie, komunistą z krwi i kości :P
OdpowiedzUsuńLui, ja nie wątpię, że w Hiszpanii jest teraz kryzys i stopa życiowa się pogorszyła. Ale bez jaj, wystarczy przeanalizować światowe wskaźniki makroekonomiczne, choćby takie jak PKB per capita, aby dojść do wniosku, że Polsce wciąż daleko do wskaźników makroekonomicznych Hiszpanii /Hiszpania jest tam na 42 miejscu w świecie z produkcją 29,5 tys. dolców na głowę i niewielką stratą do "czołówki" krajów UE, a Polska na 58 miejscu z produkcją 18,8 tys. i dużo większą stratą do "czołówki"/, więc nie sądzę, aby statystycznie rzecz biorąc żyło się tam trudniej niż tutaj, rzecz jasna odnosząc to do skali makro, bo indywidualnych przypadków nie ma sensu porównywać.
A tu jest zestawienie, na które się powołuję:
http://tiny.pl/h1qv4
Pozdrawiam.
cóż, krew - bo czerwona? a chrzęst kości w rytm "Międzynarodówki"?:))
OdpowiedzUsuńdr_brunet
Dla mnie ...to za trudne, nie na moja glowe! Albo po prostu nie moj swiat...pomysle o tym jutro...
OdpowiedzUsuńJudith
Nie całkiem Brunecie - "...a sztandar jego jest czerwony, bo na nim robotnicza krew" - chyba tak to leciało ;)
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi La Vie, kolejny post będzie już całkiem dla Ciebie :)
Ukłony :)
Smurffiku,jestem... jak byś się pytał;-) i się niebawem odezwę.
OdpowiedzUsuńPS.
A Ty musisz na koniec lata takie poważne posty pisać? :-)
Pozdrowionka powakacyjne:-)
krysia
No to jeszcze może dołączę to: http://youtu.be/bEMrvmQvEas
OdpowiedzUsuńbo przecież Ty wiesz;-)
krysia
Cześć Krysiu :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie Twój "powrót do żywych", bo wcięło Cię na amen ;)
No to trzymam Cię za słowo, skoro tak :)
Wiem, wiem... :)
http://youtu.be/eLtboofUVJE
Pozdrawiam i czekam :)
Nie chciałabym jasno i dobitnie powiedzieć , że domyślam sie o czym piszesz. Wolę pozostawić niewiadomą . Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak jakoś wskoczyły mnie dwie pierwsze litery.
OdpowiedzUsuńW porządku Andante, zostawmy w tym wypadku pewien element niedopowiedzenia i nie pokazujmy tego dziwnego kraju palcem ;)
OdpowiedzUsuńUkłony.