Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

wtorek, 22 listopada 2011

Prawda z gatunku niechcianych.

Poniżej rozmowa dwóch blogerów - "Czerwonego" z "Niebieskim".
Dla odróżnienia obu ścieżek dialogowych, kwestie wypowiadane przez Niebieskiego oznaczone są na niebiesko, zaś "Czerwonego" - na czerwono /a tak naprawdę - bardziej na bordowo niż na czerwono ;)/.

- Powiedz mi, nie wiesz kto to jest ten nowy, podpisujący się jako "The" na blogu Brązowego?
- Trudno, żebym tego nie wiedział... bo to jestem ja we własnej osobie...
- Ty??? Ale czemu tak... czemu zmieniłeś nicka?
- Przecież wiesz, że w trakcie naszej ostatniej dyskusji ostro się z Brązowym pokłóciłem, po czym postanowił on zerwać ze mną blogowe kontakty...
- No właśnie... dlatego myślałem, że już nie będziesz tam komentował...
- Jako "Niebieski" tam nie komentuję... ale prawda jest taka, że Brązowy pisze w sposób interesujący i na ogół porusza ciekawe tematy, co zazwyczaj skłania mnie do pewnych refleksji, którymi chcę się z Brązowym podzielić... widzisz, ja po tamtej naszej dyskusji wcale nie uznałem go za wroga, to on mnie za takiego wroga uznał... co prawda wywaliłem mu wtedy prawdę prosto w oczy, bo mu się należało, ale w moim przekonaniu to była prawda obiektywna, nie przewidziałem tylko jednego, że w jego oczach stanę się z miejsca wrogiem numer jeden... ale to był już jego wybór... w tej sytuacji postanowiłem zmienić nicka i dalej u niego komentować, tylko w trochę inny sposób, aby mnie nie poznał.
- A nie uważasz, że to jest gra nie fair?
- Myślę, że nie. Zmieniłem zupełnie styl i chyba robię to dobrze, skoro nawet ty mnie nie poznałeś... jemu też te moje komcie pasują, sadząc po jego odpowiedziach...
- Nie o to mi chodzi... przecież ty teraz zabawiasz się z Brązowym jak kot z myszą... nie widzisz tego?
- Wcale się z nim nie zabawiam... piszę mu komentarze całkiem na serio i nie jest to żadna zabawa z mojej strony, tylko ciekawa wymiana myśli...
- Ale Brązowy przecież nie wie, że ten "The" to ty! O tym mu nie powiedziałeś, prawda?
- I nie zamierzam mu tego mówić... no bo po co? Od razu by się zacietrzewił... zresztą, co mu to da? Tamtą sprawę zamknąłem i zastosowałem coś w rodzaju resetu w naszych wzajemnych stosunkach... w realu takie coś jest niemożliwe, ale net mi na to pozwala, więc z tego korzystam...
- Ale to jest przecież zafałszowanie rzeczywistości, nie widzisz tego?
Zafałszowanie rzeczywistości? Jakiej rzeczywistości? Tej co była, czy tej co jest teraz? Chyba mnie nie rozumiesz, Czerwony... ja wobec Brązowego już nie jestem "Niebieski", jestem teraz "The" i to jest już inna osoba... "Niebieski" nie istnieje...
- Nieprawda... to cały czas jesteś ty, czyli ta sama osoba...
- W realu tak, ale w necie możemy pokazać się w całej naszej różnorodności... przecież nie jesteśmy zawsze tacy sami i ja Brązowego nie oszukuję, pokazuję mu tylko inną stronę mojej osobowości...
- Nie zgadzam się z tobą... pisząc pod innym nickiem nie stałeś się innym człowiekiem, on jest nadal tym samym Brązowym, ale on nie wie, że ty jesteś tym samym Niebieskim, a więc oszukujesz go.
- Ty nadal mnie nie rozumiesz... absolutnie go nie oszukuję, bo ja już nie jestem "Niebieski", teraz jestem dla niego "The" i tylko to się liczy.
- A co by było, gdyby Brązowy poznał prawdę?
- A po co ma ją poznawać? To nic nie da, oprócz tego, że pogorszy nasze wzajemne relacje... zauważ, że wokół nas jest sporo prawd, o których można powiedzieć, że należą do gatunku niechcianych, których ujawnienie tak naprawdę nikomu nie przyniesie żadnego pożytku... i myślę, że ta prawda należy właśnie do tej grupy...
- Mów co chcesz Niebieski, ale dla mnie jednak jesteś wirtualnym oszustem... bo to jest wirtualne oszustwo...
- Ja tak nie uważam...


A jak Wy myślicie?
Kto ma rację w tym sporze?


26 komentarzy:

  1. Sam nie wiem. Życia blogowego nie traktuję zbyt serio, więc nawet jeśli ktoś wyciąłby mi taki numer wisiałoby mi to. Ja natomiast nie udawałbym kogoś innego. Komuś nie pasowało co miałem do powiedzenia i nie chce mieć ze mną nic wspólnego, ok, odseparowuję się jak w realnym życiu, po kiego grzyba mam cokolwiek udawać? Zachowania Niebieskiego nie rozumiem, natomiast gdybym był Brązowym to, jak już wspominałem, dyndałoby mi to z lewa na prawo :P

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nie mam zdania na ten temat. Zbyt wiele "widziałam" już w necie że cokolwiek mnie zdziwiło. Jednak ja między innymi dlatego zaczęłam figurować w necie z imienia i nazwiska żeby głośno i wyraźnie wypowiadać swoje zdanie., :)

    OdpowiedzUsuń
  3. choć wolę Colę od Pepsi, to w tej dyskusji sympatyzuję ze sposobem rozumowania Niebieskiego...
    bo to jest tak, że co prawda 'N.' i 'B.' już się nie lubią, ale są tematy, w których nadal potrafią prowadzić twórcze rozmowy... być może, gdyby 'N.' się ujawnił, 'B.' nie robiłby problemu, ale 'N.' nie chce ryzykować utraty tych rozmów, bo uważa je za wartościowe dla siebie... 'Cz.' ma rację twierdząc, że jest to pewne zafałszowanie rzeczywistości, ale to zafałszowanie nikomu krzywdy nie czyni...
    ...
    wyobraź sobie, że poznajesz panienkę o imieniu Zosia i idziecie do łóżka... jak normalni ludzie, tak na luzie, dla sportu, bez jakichś specjalnych 'przyszlościowych' oczekiwań... co Cię zakręciło w tej dziewczynie?... być może imię Zosia, które przypadkiem lubisz, jego brzmienie itp... ale to jest mało istotny szczegół, bo zakręciły Cię inne jej walory... gdyby miała na imię Cesia, też byś ją zapewne przeleciał... tak?...
    no, i teraz wyobraź sobie, że owe spotkanie nie zakończylo się pożegnalnym buziakiem, ale w wyniku niego 'zaiskrzyło'... chcecie powtarzać ten ewent i znajomość rozwija się... poznajecie się lepiej, jest coraz lepiej i można w pewnym momencie mówić, że tworzycie parę... okazuje się jednak w międzyczasie, że Zosia nie ma tak naprawdę na imię Zosia, ale Joasia... poprzednie przybrała ot tak, dla chwilowego kaprysu... i co teraz?... czy poczujesz się straaasznie oszukany, zrobisz aferę i być może zerwiesz układ, czy wybaczysz jej to drobne zafałszowanie rzeczywistości, uznając, że w całokształcie nie ma ono żadnego znaczenia?...

    OdpowiedzUsuń
  4. przypuścmy, że lubię grać w ciapaca i grywam co wieczór w klubie z różnymi innymi graczami... podczas gry w ciapaca nie tylko o ciapacu się rozmawia... z jednym się pokłóciłem, bo on jest krzyżem w Sejmie, a ja przeciw... ale gdy emocje miną, czy to przeszkadza mi dalej grywać z nim w ciapaca?... mnie nie, ale temu graczowi może się wydawać inaczej, więc na kolejną sesję przychodzi ubrany w strój Arlekina, ma brodę, wąsy i perukę... ten kamuflaż jest po to, bo gość nadal chce grywać ze mną w ciapaca... w tej interakcji liczy się tylko ciapac... gość tylko musi się pilnować, by nie poruszać tematu krzyża, ale on już wie, że moze być draka, więc będzie się pilnował... i wszyscy zadowoleni...
    a jeśli okaże się, że poza ciapacem mamy jeszcze inne tematy, ze być może się zakumplujemy nawet, to prędzej czy później przy piwie wyjaśnimy sobie sprawę... i git :)))...

    OdpowiedzUsuń
  5. a tak naprawdę, to większość z nas fałszuje rzeczywistość na blogach, ukrywając się pod nickami, utajniając dane... ja wiem dlaczego to robię... nie chcę, by jakiś świr zaczaił się na mnie i strzelił mi głowę 'za poglądy... i w tym momencie taki fakt zafałszowania rzeczywistości nie wzbudza we mnie żadnych oporów, bo stoi za tym wyższa racja...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć kawalerze z przestworzy:)
    No powstaje problem jeśli chcesz zaglądać i rozmawiać na blogu a zdajesz sobie sprawę że cię ktoś nie lubi a ty mimo tego chcesz tam być bo nie dość że sprawia ci to przyjemność to nawet czujesz że tego potrzebujesz.I co tu zrobić?Ja nie wchodziłabym tam dając sobie inną nazwę.Albo jestem ja albo nie.Czy zmiana nicku zmieni moje poglądy ?Nie.Znając siebie i znając adres osoby z ktorą nie potrafię dojść do porozumienia spróbowałabym wyjaśnic na drodze prywatnej.Jeżeli to nie dałoby rezultatu ktorego oczekuję nie wchodziłabym dalej na ten blog choć żal by mi dupeczkę ściskał.Mam zasadę nie pcham się tam gdzie mnie nie chcą.to tak jakbyś w miał na kogoś chęć a w praniu by się okazało że nie jesteś w tej osoby guście.No bolałoby ale dałabym sobie spokój bo jak mówią tego kwiatu jest pół światu.Dla mnie to jest "oszustwo" stosując inny nick.
    Raz w mojej "karierze" pani komentarzyk zdarzyło mi się na pewnym blogu pisać pod inną nazwą niż zwykle ale chciałam w ten sposób udowodnić ,pokazać ludziom ktorzy tam zaglądali kim tak naprawdę jest szef bloga.Udowodniłam jak potwornym dwulicowym człowieczkiem on jest.Dopiełam swego!Na koNcu celowo pokazując kto tak naprawdę kryje się pod nickami ktorych tam używałam.Rzecz jasna że nie dość ze wszystkie komentarze niejako obciążające go zostały usunięte .Prawda była dla niego nie do przetrawienia!!!A strach że mógłby zostać na blogowisku sam sprawiła że zahasłował go.Było kilka osób ktore do niego zaglądali ale gość nade wszystko lubił publikę a hasło po częsci go tego pozbawiło.Mścił się na mnie i to fest ale...nic nie zdziałał wśród ludzi którzy mnie dobrze znali a tych z którymi ja nie miałam nic do czynienia i co oni myslą miałam głęboko w dupeczce.No kazdy z nas jest inny i dla kazdego jest co innego ważne.Ja jestem z tego gatunku ludzi i taka jestem i w realu i w wirtualu-Nie boję się krytyki bo ona potrafi w życiu duzo pomóc pod warunkiem ze jest to krytyka nie krytykaństwo!Bo to sa dla mnie dwie różne sprawy.Staram się mówić co myślę i albo to ktos doceni albo wyrobie sobie o nim zdanie że jest z gatunku tych ktorym trzeba paluszek trzymać prosto!Bardzo nie lubię robić z gęby dupy i nade wszystko cenię to chyba najbardziej w innych ludziach.O kurcze znowu wyszedł długi komentarz.Ale nie ukrywam lubię sobie pogadać:))))Teraz smurff posłucham kawała ktory tu podałes i odpłyne w sen bo tego domaga się mój organizm:)))
    Acha jeszcze bardzo ważna sprawa staram się nie oceniać zachowań ludzi zbyt pochopnie.Daję sobie na to czas ale jesli już ocenię to zdania nie zmieniam choć jestem kobietą co niby zmienna jest:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, zgadzam się z Czerwonym. Pewnie, gdybym chciała na miejscu Niebieskiego kontynuować tę wirtualność, to starałabym się porozumieć z Brązowym, dogadać, że chociaż w tej kwestii się nie zgadzamy, to na innych płaszczyzach możemy nadal dyskutować. Ale gdyby Brązowy zdecydowanie nie zyczył sobie kontynuowania tej znajomośći (chociaż tylko wirtualnej), to uszanowałabym i na tym blogu nie komentowała... Ale ja mam stare i głupie poglądy... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie ta rozmowa rozśmieszyła. Niebieski mnie rozśmieszył. Bo takie kamuflowanie się , według mnie, sensu nie ma. Przecież styl wypowiedzi Niebieskiego wcześniej czy później będzie do rozszyfrowania. Ja np.: poznałabym z czasem , być może tylko mi się wydaje, z kim mam do czynienia i śmieszne by to było to całe udawanie.
    To chyba trzeba być młodym i buńczucznym, żeby w takie zgrywy wchodzić, staremu to się chyba tak kombinować nie chce, co? :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. dla mnie Niebieski nie ma koloru...jest kameleonem...niestety w życiu najtrudniej jest zachować twarz i zawsze ją trzeba mieć czy wirtualnie czy realnie...takie zachowanie jest możliwe tylko przez chwilę, coś na zasadzie przełamania lodów i wydłużenia czasu...w realnym życiu występują takie sytuacje i rozchodzą się drogi bliskich ludzi jednak nie muszą chodzić w skafandrach kosmitów, można się szanować zwiększając dystans...nie wiem czy warto to zmieniać i udowadniać że w świecie niewidzialnych twarzy nie trzeba jej mieć...moim zdaniem trzeba sie przyznać...trzeba umieć przyjmować i wybaczać...trzeba się szanować na wzajem...trzeba odpowiadać i ponosić konsekwencje swoich czynów...czyli jeżeli druga strona nie jest w stanie przyjąć przeprosin trzeba odejść i nie wracać...życie jest brutalne w swoich zasadach i kroczy jedną płaszczyzną...pozdrawiam...chyba już kiedyś coś bąkałam w tym temacie i chyba nie zmieniłam zdania :))) paa:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do wszystkich. Dzięki za Wasze komentarze.
    Poczekam jeszcze jakiś czas, może ktoś jeszcze się wypowie, wtedy napiszę coś więcej.
    A na razie podsumujmy ten swoisty "mecz" po I połowie...
    Kamil - bez wskazania;
    Madzia - bez wskazania;
    Ptr - Niebieski;
    Lusia - Czerwony;
    Trutu - Czerwony;
    Ania - Czerwony;
    Makowa - Czerwony.
    Wygląda na to, że na razie "stan meczu" wynosi 4:1 dla Czerwonego ;)
    No to tymczasem, pozdrawiam wszystkich ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie Niebieski jest wirtualnym oszustem.Z tekstu wynika,że Brązowy zerwał kontakty,czyli coś poważnego musiało zajśc.Jeżeli Niebieski chciał zgody i nie doszło do niej,to uczciwie jest odejśc.Podszywając się jako THE robi to,że Niebieski traktuje go jak kogoś ,kto jest OK...a tak naprawdę nie jest ten ktoś fair.Bo jeżeli zerwali...to była grubsza sprawa i znaczy to,że Brązowy nie chce.I to NIE CHCE ma byc uszanowane...
    Niebieski gra nie fair.
    Bo gospodarz bloga,gdyby miał więcej takich Niebieskich...i po pewnym czssie jednak by ich rozszyfrował,po sposobie pisania i sposobie myślenia...bo to na długa metę nie da się...CZUŁ BY SIĘ OSZUKANY.
    Tak myślę.
    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
  12. W zyciu gdy nas widza i nie widza trzeba starac sie byc...tym kim sie jest!
    Tyle mam spraw...i jeszcze mialabym pamietac, ze w tym miejscu jestem "J" a w drugim "A"... I z podziwu wyjsc nie moge, ze tak wlasnie mozna!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  13. Dyskusje na blogach często przypominają jarmark .Na szczęście nie wszystkie.Co jakiś czas wybuchaja tzw "wojny" , ale to niestety jest życie,a niektórzy po prostu nie potrafią dyskutować , bo każde odmienne zdanie traktują jako atak na siebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jestem za czerwonym. W internecie jak i w życiu zdarzają się kłótnie, potyczki słowne. Najważniejsze aby mimo tych zatarczek umieć się dogadać i o sporach zapomnieć. Można przecież mieć odmienne opinie. Nie wszystko białe jest białe dla wszystkich. A człowiek to bestia inteligentna i kulturalna. Potrafi przepraszać i słowa krytyki przyjąć czy swoj rozum ma:)
    Można powiedzieć też i napisać szczerze. Słuchaj nie zgadzam się z Tobą w tej sprawie ale to nie powód do zerwania znajomości. Na pewno nie przychodzić jako kto inny.
    Buzka

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja, mając już jakieśtam doświadczenie w kontaktach z blogowym światkiem, poproszę o zaliczenie mnie do klubu czerwonego. A myślałem, że ten kolor już na zawsze u mnie skreślony....:D

    OdpowiedzUsuń
  16. No i mamy wyniki II połowy:
    Crackie - Czerwony;
    Judyta - bez wskazania;
    Andante - bez wskazania;
    Lui - Czerwony;
    Starr - Czerwony.
    Wynik całego meczu wynosi więc 7:1 dla Czerwonego.
    No to chyba "mecz" można zakończyć, dogrywka nie będzie potrzebna ;)
    Pomysł na tego posta nastąpił w momencie, gdy sam z własnej nieprzymuszonej woli wszedłem w coś na podobieństwo roli Niebieskiego. Była to dla mnie samego próba, na ile mogę być polimorficzny i inny od samego siebie. Myślałem wtedy podobnie jak teraz "Niebieski", co mi potem pozwoliło napisać argumenty dla "Niebieskiego".
    U "Brązowego" starałem się pisać inaczej niż zwykle, unikałem swoich zwykłych emotek, unikałem też określeń odnoszących się do mojej płci /czyli starałem się pisać "językiem bezpłciowym"/.
    To pisanie w charakterze "Niebieskiego" trwało jednak stosunkowo krótko, bo z jednej strony musiałem się w tym pisaniu mocno kontrolować i ograniczać, aby "Brązowy" mnie nie zdemaskował /Ania pisze na ten temat w swoim komentarzu/, z drugiej zaś strony w pewnym momencie zadałem sobie samemu pytanie, czy gdybym sam był "Brązowym", to czy wówczas chciałbym, aby ktoś ze mną w ten sposób pogrywał. Odpowiedziałem sobie samemu, że raczej nie, po czym po prostu przestałem tam pisać. Jako "Niebieski" żadnej więzi z "Brązowym" nie utworzyłem /o co także dbałem w trakcie pisania, aby taka więź nie powstała/, więc moje zniknięcie przeszło bezboleśnie.
    W pewnym stopniu zgadzam się z argumentacją Ptr-a w tej kwestii, toteż nie mam z tego powodu jakichś specjalnych wyrzutów sumienia, bo nie uważam, abym zrobił w ten sposób "Brązowemu" jakaś krzywdę. "Brązowy" nie domyślił się niczego i tak już zostanie.
    Chcę też od razu wyjaśnić ewentualnym dociekliwym osobom, że "Brązowym" nie była żadna z tych osób, które komentowały bądź komentują na tym blogu - no, chyba, że taka osoba także używa dwóch nicków, a jeden z nich to "Brązowy"... wszak tego całkowicie nie mogę wykluczyć...
    Teraz rozumiecie, dlaczego piszę ten komentarz do wszystkich jednocześnie - po prostu nie widziałem sensu, aby pisać to wszystko każdemu z osobna...
    Jeśli macie jakieś pytania w tym temacie, pytajcie, na pewno odpowiem. Oczywiście z jednym wyjątkiem - nie powiem, kto wystąpił w roli "Brązowego"...
    Dziękuję Wam za Wasze komentarze i pozdrawiam wieczorową porą.

    OdpowiedzUsuń
  17. według mnie Judyta jednak wskazała /choć subtelnie i delikatnie/ na Czerwonego... ale to mój odbiór jedynie, bez znaczenia dla wyniku...
    tak w ogóle, to kilka wypowiedzi było /według mnie/ nie do końca na temat... bo rozmowa 'Cz' vs. 'N' dotyczyła konkretnego przypadku, a nie pewnej, powiedzmy, praktyki, rutyny, sposobu postępowania w blogosferze... szczerze mówiąc nie nie byłem nigdy takim 'N'-em, raz się tylko kiedyś podszyłem pod kogoś w ramach żartu... zgadzam się jednak z owymi komentującymi trochę "nie na temat", że taka praktyka po prostu musi męczyć na dłuższą metę...
    tu kolejna analogia... pewien rebe mówi bardzo, mądre, rozwijające rzeczy... ale na swoje wykłady wpuszcza tylko 'starozakonnych'... jakoś nie miałbym skrupułów moralnych, by włożyć myckę i podszyć się pod takowego, by wśliznąć się na wykład i z tych mądrości skorzystać... pytanie teraz, czy wystarczyłoby mi energii i determinacji, by to samo zrobić, gdyby salę dalej wykładał bardzo mądry Sikh... już widzę siebie, jak mi się pokręciło coś i wparowuję na wykład do rebego w turbanie :)))...
    ergo... generalnie trzymamy się stałych nicków, bo jest nam z tym po prostu wygodnie...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  18. Może i masz rację Ptr, że Judyta także delikatnie wskazała na Czerwonego, co zmienia ogólny wynik jeszcze bardziej na korzyść Cz. /8:1/.
    Zgadzam się z Tobą, że najlepiej nikogo nie grać i występować pod swoim własnym nickiem. Wirtualne aktorstwo dość szybko bywa męczące ;)
    Pozdrawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja napisałam taki a nie inny komentarz dlatego by wyjąśnić dlaczego użyłam innego nicku.Niebieski też to przecież zrobił.Uważam że trzeba wyjaśnić dlaczego tak a nie inaczej się postępuję.

    OdpowiedzUsuń
  20. czyli chodzi, Smurff'ie o aspekt czysto praktyczny... a całe to moralizowanie o "oszustwie" itp. to tylko zbędna pierdologia...

    OdpowiedzUsuń
  21. Lusia, winni się tłumaczą :P

    To chyba zależy, jak kto na to patrzy, Ptr... akurat ja Ciebie rozumiem, ale tak jak napisałem - wolałbym, aby nikt ze mną tak nie pogrywał... a skoro samemu stosuje się powiedzenie "nie czyń drugiemu...", to wybór może być tylko jeden...

    OdpowiedzUsuń
  22. Smurff.No właśnie tłumaczą....Żaguj zdrowo-)

    OdpowiedzUsuń
  23. "Żaguj zdrowo"?
    A cóż to znaczy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Smurff znaczy Spij zdrowo i grzecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaa... trzeba było od razu tak mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Smurff a tobie pewnie o innym żagowaniu sie pomyslało?hm

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P