Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Szczyt bezczelności z mojej strony?

Jestem cholernie pamiętliwym typem.
 
Sąsiad pożyczył ode mnie jakieś 15 lat temu 10 złotych. Miał oddać za tydzień...
Był wtedy zwykłym drobnym pijaczkiem i któregoś dnia zdybał mnie na ulicy, a że potrzebował na piwo /o czym doskonale wiedziałem/, podszedł i "czule" mnie poprosił. Pożyczyłem mu dla tzw. "świętego spokoju".
 
Od tamtej pory kilka razy próbował pożyczyć ode mnie kolejne 10 złotych gdy mnie zobaczył na ulicy, ale już nie dałem mu ani grosza uzasadniając odmowę tym, że nie oddał mi tamtej dychy.
Po pewnym czasie zrozumiał, że już więcej mu nie pożyczę i przestał mnie prosić o pożyczkę poprzestając na tradycyjnym "dzień dobry".
Ale o zwrocie tamtych 10 złotych nawet się nie zająknął.
 
Parę lat temu nastąpiła u sąsiada duża metamorfoza.
Przestał się szwendać na ulicy i popijać, natomiast związał się z pewną kobietą, która prowadzi sklep owocowo-warzywny, tzw. "zieleniak". 
Po pewnym czasie ta kobieta zaufała mu na tyle, że widzę jak sąsiad od czasu do czasu  własnoręcznie tam sprzedaje. Niedawno kupiłem od niego jabłka. Były po 2,50 za kilogram.
 
I wtedy mnie olśniło.
Pomyślałem sobie, że następnym razem wezmę więcej tych jabłek, jakieś 3 kilo. Gdy już je odważy i powie, że należy się 7,50 zł to zdejmę je z wagi i powiem mu głośno i wyraźnie:
- w takim razie będzie mi pan dłużny jeszcze 2,50 zł... 
Po czym odrócę się na pięcie i tyle mnie będzie widział...

Swoim pomysłem podzieliłem się z MKM /która doskonale wie o tamtych 10 zł/.
Usłyszałem, że takie zachowanie to szczyt bezczelności z mojej strony...
A ja się pytam:
- Kto w tej sytuacji jest naprawdę bezczelny? Sąsiad, który przez 15 lat nie oddał mi moich pieniędzy, czy też ja, bo chcę te pieniądze w jakiś sposób odzyskać?


18 komentarzy:

  1. rozumiem, że ten gość nie jest wspólnikiem w sklepie, ale jedynie pracownikiem?... więc w zasadzie te 7.50 w naturze buchniesz właścicielce zieleniaka... ale z drugiej strony można do tego podejść tak, że to on Ci kupił te jabłka w ramach spłaty raty długu /a jak on się rozliczy z szefową, to już jego brocha/...
    ergo...
    zrób w tył zwrot, ale nie wychodź za szybko, tylko w razie draki wyjaśnij mu, o co chodzi... niech ma gość jasność, bo jeszcze Cię okrzyknie złodziejem... i niech się łachudra cieszy, że to nie Rosja i Ty nie pracujesz w "kryszy"... jakbyś go "naliczył", to byś za tą sumę kupił od jego pryncypałki ten sklep i wyrzucił dziada na zbitą japę z roboty... w ramach odsetek ekstraordynaryjnych :))))...
    ozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam,że to nie jest wcale szczyt bezczelności,że chciałoby się zwrot swoich pieniędzy obojętnie jaka by to kwota nie była.Mogę zrozumieć sytuację tego człowieka wtedy jeśli pił,wałęsał się to zapewne nie miał pieniędzy i nie miał jak oddać,ale w teraz w takie sytuacji powinien oddać.Moim zdaniem tak powinno być.Ja też pożyczyłam sąsiadce obok 100 zł i do tej pory nie oddała pytałam ją kiedyś czy zapomniała o tym odpowiedziała,że pamięta ale nie dała.Co prawda pożyczyłam jej też więcej kasy ale tą kwotę oddała.Ja też jestem w pewnych sprawach pamiętliwa,ale też myślę Smurffie a może by tak podarować tę dyszkę a co tam,co Cię zbawi to 10 zł.Święta idą to dla ludzia trzeba być łaskawcą ;)). Moim skromnym zdaniem.Pozdrawiam przed świątecznie.PS.Zapomniałeś o Robaczku już? :(. Nie ma kto dokuczać.Pa.

    OdpowiedzUsuń
  3. buhahahaha:) pożycz 10 do pierwszego...:)

    dr_brunet

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam doliczyłbym odsetki...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym tego nie nazwała szczytem bezczelności Smurffie,w sumie grzecznie to powiedziałes,a on powinien pierwszy się odezwac,że odda dług.
    Sa tacy ludzie,co mają tupet.Udają,że nie poznają?
    Tu na pewno nie chodzi o te 10 zł...bo to można tzw."olac",ale o zasadę.Pożyczam - oddaję.
    Pozdrawiam miło:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze:))) Strach od Ciebie cokolwiek pozyczac? Ja bym chyba nawet naparstka sie bala od Ciebie pozyczyc:)))
    Ale sytuacja pamietlliwosci mnie rozsmieszyla, bo ja sobie kombinowalam, ze skoro takiemu co to pije sie pozycza , czyli ze swiadomosci, ze "se ne wraci", "przeminelo z witrem" etc.
    Rozumiem serie odmow nastepnej pozyczki , bo pierwsze poszlo sie pasc..taki chwyt aby sie pozbyc klienta , a tu jednak .... nie do konca tak :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym w sumie to inaczej załatwiła...najpierw bym zapytała,czy ten dłużnik poznaje mnie...robiąc groźną minę(nr 5)...:P))))))
    Tak w ogóle w życiu,pomijając kwestię,komu pożyczam,najgłupiej sie czują ci,co chcą odzyskac swoją forsę...czy to nie dziwne?Myślę,że koniec z pobłażliwością,bo oni chyba na to liczą.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja bym tak nie zrobiła bo takie zachowanie generuje i powiela zło...normą stanie się zasada, że trzeba wyrwać co swoje a to nie o to chodzi...ma być zwrot z własnej woli a nie zamordyzm...daje się z dobrej woli i trzeba też woli żeby oddać wszystko inne nie jest z tej bajki...przez takie pożyczki każdy chyba w życiu przechodzi ale tak naprawdę to ja nie liczę na zwrot ale mam pretekst żeby dalej nie pożyczać właśnie dlatego że nie było zwrotu...gorzej jest jak ktoś z rodziny pożycza i zapomina oddać albo zapomina że to była "pożyczka" a nie "darowizna", Twoją metodą trzeba by zrobić z siebie komornika i wynieść komuś telewizor np przed Świętami :)
    pożyczka to jest zaufanie i zobowiązanie że musisz za kogoś spłacić jeżeli Cię zawiedzie...o to zaufanie warto walczyć i patrzyć dłużnikom prosto w oczy dokąd nie dotrze do nich, ze coś jest nie tak i to wcale nie chodzi o pieniądze ...paaa:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A moze on po prostu juz nie pamieta..pewnie od wielu tak pozyczal na alkohol i nigdzie tego nie zapisywal ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zasada - pożycz pieniądze itd wszystkim jest znana. Uważam , że spokojnie możesz temu panu powiedzieć. po zakończonej transakcji, że jesteście kwita , a te 2,50 darujesz mu w ramach akcji świątecznej. A niech się obrazi. W tym nie ma nic złego. Przekazuje na Święta znak pokoju i miłości. Vale!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeżeli traktujesz swój postępek w celu uleczenia sytuacji i potem zamiarem Twoim jest zostać dobrymi znajomymi, to jak najbardziej. Popieram.
    Jeśli to odwet, to dałbym sobie spokój.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kto jak kto, ale Ty to masz pomysły :) Naprawdę, super to sobie wykoncypowałeś, aż trudno się nie uśmiechnąć :))
    Więc jaki jest finał tej sprawy? 'Kupiłeś' w końcu te jabłka, czy jednak uznałeś dług za przedawniony? - bo jakoś trudno mi sobie Ciebie wyobrazić w swej zawziętości :)
    Pozdrawiam z lekkim rozbawieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ptr, z mojej strony była to raczej pewna koncepcja zwrotu długu, której chyba nigdy nie zrealizuję, bo nie zamierzam się z nikim szarpać o 10 złotych... po prostu gra nie jest warta świeczki... chyba, że mnie kiedyś do tego sprowokuje swoim zachowanie, wtedy mu "przypomnę" /cudzysłów dałem celowo, bo dobrze wiem, że o tym pamięta/.
    Pozdrawiać :)

    Robaczku, raczej podaruję mu te 10 zł, ten mój pomysł był bardziej na użytek posta, ale wiem, że się na realizację tego pomysłu w praktyce nie zdobędę. Są tacy ludzie, którzy nie lubią oddawać swoich długów i ten mój sąsiad oraz Twoja sąsiadka właśnie do takich ludzi należy.
    Nie zapomniałem o Tobie, ale mam chwilowy przestój w temacie Picasa, ale po Nowym Roku znowu zacznę Ci dokuczać ;)
    Pozdrawiam.

    Wiem Brunecie, wiem... "dobry zwyczaj nie pożyczaj, jeszcze lepszy - nie oddawaj..." ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się Królu, powinno się doliczyć odsetki, ale ja nawet tych 10 zł nie będę egzekwował, bo to nie leży w mojej naturze, tak tylko pomysł rzuciłem, na bloga...

    Tak Crackie, chodzi o zasadę...
    A z tym wyegzekwowaniem tych 10 zł, to był tylko mój pomysł, nie zamierzam go wprowadzać w życie.
    Pozdrawiam miło :)

    Aniu, ja tylko taki pomysł na bloga rzuciłem, bo byłem ciekaw Waszych opinii, ale wiem, że się na to nie zdobędę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Crackie, ten problem /dłużników i ich wierzycieli/ niestety zawsze będzie istniał... bo zawsze będą tacy ludzie /czytaj "frajerzy z tzw. miękkim sercem, ale twardą d*pą"/, którzy dadzą się nabrać na prośby/błagania itp., którzy pożyczą... i zawsze będą tacy ludzie, którzy nie mają zamiaru oddawać... - i nie mam tutaj na myśli ogółu dłużników, bo wielu ludzi oddaje swoje długi, ale pewna część nie ma zamiaru oddawać swoich długów i tak już będzie po wsze czasy...

    Makowa, ja ten pomysł z odzyskaniem długu bardziej na post przerobiłem niż chcę go zrealizować w praktyce... a więc spokojna Twoja rozczochrana ;)

    Może i masz rację, Lauro... zapytam go przy okazji, czy jeszcze pamięta o swoim długu... może wtedy przyjdzie mu do głowy, że powinien po prostu go zwrócić? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Andante, nie wiem czy w ogóle mógłbym się na to zdobyć... ale może zgodnie z sugestią Laury, zapytam go, czy jeszcze pamięta o tym długu... i wtedy popatrzę mu w oczy... z nadzieją, że odnajdę w nich jakieś ślady wstydu...
    Pozdrawiam.

    Ani jedno, ani drugie, Kacprze...
    Napisałem tego posta, aby skłonić czytelnika do pewnych przemyśleń, jak to jest z dłużnikami i ich wierzycielami... ale to był bardziej pomysł do napisania posta niż do zrealizowania... chociaż teraz przyszedł mi do głowy taki pomysł, aby się sąsiada zapytać, czy jeszcze pamięta o tym długu... chcę zobaczyć jak zareaguje...

    Widzę, że trochę mnie już znasz, Dejaniro ;) Masz rację, nie byłbym zdolny do takiej "akcji", więc ten mój pomysł, to był raczej pomysł do napisania posta, a nie do wyegzekwowania długu. Ale teraz, czytając komentarz Laury, przyszło mi do głowy, aby zapytać się sąsiada, czy jeszcze pamięta o tym długu - przecież to nie wstyd zapytać o swój dług, prawda?
    Pozdrawiam mroźnym wiaterkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Smurffie chłopie 15 lat i ty chcesz żeby on o tym pamiętał?Raz mnie ktoś wzioł bez mydła i to nie 10 złotych ale to nie o forsę na wodę chodziło.Ja tam uwazam i tak zresztą robię jesli pożyczam oddaję!Z tym twoim 10 złotych daj spokój bo Pikanalia ma racje to nie on poniesie koszty.A swoją drogą niby odważna jestem ale chyba bym się nie odważyła do tego co ty tu piszesz.W sumie to dziwna sprawa bo nie ten co porzycza głupio sie czuję ale my przypominając o długu ktory ktos ma u nas.Bo jeśli ktoś powie :daj mi dychę bo nie mam na piwo a mnie suszy to zupełnie coś innego jak ktoś powie pożycz na piwo.

    OdpowiedzUsuń
  18. Luśka, zapytam go czy jeszcze pamięta, wtedy będę miał tzw. "jasność w temacie" ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P