Zacząłem cytatem, który w zasadzie stanowi osnowę tego posta, ale może na początek kilka słów wyjaśnienia. Otóż wywodząca się z kręgów katolickich grupa posłów, wystąpiła nie tak dawno z inicjatywą ustawodawczą, która miała na celu zaostrzenie obecnie obowiązującej ustawy antyaborcyjnej. Obecnie kobiety mają prawo do aborcji między innymi w sytuacjach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. W myśl projektu nowej ustawy, kobiety nie mają takiego prawa, muszą rodzić. Co prawda projekt tej ustawy przepadł kilka dni temu w głosowaniu sejmowym, niemniej problem poruszony w tym poście pozostaje wciąż aktualny.
O swojej reakcji na projekt nowej ustawy antyaborcyjnej pisze Czekolada z Gruszkami w poście pt. "Okrucieństwo?" i ja się z argumentacją CzG przedstawioną w tym poście całkowicie zgadzam.
Gdyby państwo zapewniło należytą opiekę nad tymi chorymi dziećmi zaraz po ich urodzeniu, być może moje stanowisko byłoby inne. Ale jak działa nasza rodzima służba zdrowia wie każdy, kto miał z nią do czynienia, dlatego nie łudźmy się - te wszystkie matki zmuszone do urodzenia chorych dzieci zaraz po porodzie zostaną pozostawione same sobie razem ze swoimi chorymi dziećmi. Nie pomoże im ani państwo, ani też Kościół, który tak gorliwie walczy, aby kobiety te dzieci rodziły. Ale Kościół ma to do siebie, że o wiele gorliwiej walczy o o życie nienarodzone niż o to narodzone. Społeczeństwo o tym wie, dlatego pomysł zaostrzenia i tak bardzo restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej spotkał się z powszechną krytyką przede wszystkim ze strony środowisk lewicowych. Ale nie ma się co dziwić, bo kwestia aborcji już od wielu lat rozpala silne emocje, wywołuje zażarte dyskusje i w efekcie dzieli Polaków, którzy mają dość różne zapatrywania na ten temat.
Co dalej z tym fantem począć?
W normalnym kraju demokratycznym, gdy opinia publiczna jest podzielona w kwestiach mających fundamentalne znaczenie dla ogółu społeczeństwa sprawę rozstrzyga się w referendum, gdzie większość głosów ma decydujące znaczenie, jakie przyjąć rozwiązanie. Ale w kwestii aborcji Kościół niezmiennie jest przeciwko referendum, argumentując to przez cały czas w taki sam sposób, że "zasady moralne nie podlegają głosowaniom" jak to tym razem argumentował Rzecznik KEP ks. dr Józef Kloch /vide - wstęp do tego posta/.
Tyle tytułem wprowadzenia, a teraz przejdę do meritum, czyli powiem, jakie jest moje zdanie na ten temat. A moje zdanie jest takie, że cytowane na wstępie tego posta słowa rzecznika KEP księdza doktora Józefa Klocha nt. głosowania są zwyczajnym nadużyciem, które KK od dawna z upodobaniem stosuje w imię przeforsowania swoich racji. Ma się to jednak nijak do samej idei demokracji. Bo powiedzmy sobie szczerze - albo mamy kraj w pełni demokratyczny, albo mamy państwo wyznaniowe. Albo ludzie w demokratyczny sposób decydują o stanowionym prawie, albo to prawo jest im narzucane wbrew ich woli. Czyli najkrócej rzecz ujmując - albo mamy demokrację, albo mamy dyktaturę, która z demokracją nie ma nic wspólnego. I nie ma w tej kwestii żadnych wyjątków, nieważne czy chodzi o stanowione zasady społeczne, moralne, czy też kulturowe, nie ma to żadnego znaczenia, bo nadrzędnym priorytetem, jakim winna kierować się władza w kraju w pełni demokratycznym jest demokracja, jak to z samej nazwy wynika.
Takie są zasady demokracji, czy się to komuś podoba, czy nie.
I w imię tych zasad - jestem za referendum także w sprawach dotyczących aborcji.
I w imię tych zasad - jestem za referendum także w sprawach dotyczących aborcji.
I jak powinno brzmieć pytanie? Bo to jest istotne w przypadku referendum.
OdpowiedzUsuńWiele też zależy od kampanii.
Powiedz mi Smurffie dlaczego to kobieta nie może decydować o sobie? Czy mówimy tu o bezmyślnym przedmiocie, za którego należy decydować?
O pytaniach będziemy myśleć później, bo na razie w ogóle nie ma mowy o referendum, takie są fakty.
UsuńA dlaczego to sama kobieta ma decydować? Bo jej brzuch? Moim zdaniem prawo decydowania ma także ojciec dziecka, a ponieważ dziecko jest odrębnym bytem, to jego też należałoby zapytać, nieprawdaż? Chcę przez to powiedzieć, że problem aborcji nie dotyczy wyłącznie kobiety, właśnie dlatego jestem za referendum.
Miałem zamiar wycofać się z..., ale o referendum możemy mówić wtedy gdy zostanie zadane pytanie, bo pamiętam już takie, na które każde rozwiązanie znaczyło to samo i do tego dawało jeszcze margines manipulacji dla grupy rządzącej.
UsuńGdybyś był kobietą, chciałbyś by to inni za Ciebie decydowali? By za podjęte przez Ciebie decyzje, groziło Ci więzienie. A gdybyś jako kobieta dowiedział się, że Twoje dziecko urodzi sie chore, zawsze będzie kaleką i krocie będzie Cię kosztowało jego leczenie, a to najmniejszy problem jaki Cię dotknie, bo np. będziesz mu musiał/a poświęcić całe życie, cały swój czas. Kiedy będziesz się modlić by to dziecko wcześniej umarło od Ciebie, bo strach pomyśleć co będzie kiedy Ty umrzesz wcześniej? Kiedy stajesz przed problemem gdzie każda decyzja jest zła. A co ja by Twój partner chciał dziecka a potem nie wytrzymał i opuścił ciebie. Naprawdę uważasz, że taka kobieta potrzebuje jakiegoś referendum. Ona chyba lepiej wie czy potrafi zająć się takim dzieckiem, czy ją na to nie stać. Żaden wiszący miecz Demoklesa tu nie pomoże.
Zajrzyj czasami do Pani Niteczki. Pisze u mnie. Od 20-stu lat opiekuje się chorym synem. Przy czym sama ciężko zachorowała.
"A gdybyś jako kobieta dowiedział się, że Twoje dziecko urodzi sie chore, zawsze będzie kaleką i krocie będzie Cię kosztowało jego leczenie, a to najmniejszy problem jaki Cię dotknie, bo np. będziesz mu musiał/a poświęcić całe życie, cały swój czas. Kiedy będziesz się modlić by to dziecko wcześniej umarło od Ciebie, bo strach pomyśleć co będzie kiedy Ty umrzesz wcześniej?"
UsuńKacper, ale co to za argumenty?
Pomyśl przez chwilę - przecież kobiety mają obecnie wybór, dopiero ta nowa ustawa by to zniosła, a ja napisałem ten post dlatego, bo się z tym projektem nowej ustawy nie zgadzam... czyli do czego chcesz mnie przekonać?
Proponuję nie wrzucać do jednego worka dzieci zdrowych i dzieci chorych, ze stwierdzonymi wadami genetycznymi, bo obecnie mamy takie prawo, że te drugie są inaczej traktowane niż te pierwsze. Dlatego najpierw powinniśmy ustalić o jakich dzieciach mówimy, a dopiero potem można przejść do meritum dyskusji.
hmmm, a ja kwestionowałem sens referendum w sprawie aborcji.
UsuńJa myśle,że referendum jest juz koniecznościa,może właśnie się okazac,że będzie ono szokiem dla niektórych i tego właśnie się obawiają co niektórzy...rząd i KK.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to,że krzyczy się o obronie życia poczętego,a nic nie robi się w obronie życia dziecka już urodzonego,kobieta nie ma znikąd pomocy,jak piszesz,gdy urodzi dziecko upośledzone,nie ma żadnej pomocy,krzyczy się o powiekszanie rodzin,a nie ma żadnej polityki prorodzinnej.
jestem za referendum...i moze wreszcie cos wybuchnie w tym kraju,gdzie mami się nas obietnicami a jest coraz gorzej,jesteśmy powoli zamykani w klatce,przepisy ograniczają nam coraz więcej wolności,coraz mniej decydowania o sobie.Taki cichy...reżim.
Straszne słowo poniekąd...
Pozdrawiam miło:)
Wydaje mi się, że większość społeczeństwa jest za złagodzeniem ustawy aborcyjnej, dlatego KK jest przeciwko referendum.
UsuńPrawda jest taka Crackie, że mamy zaledwie namiastkę demokracji. W naprawdę ważnych sprawach władza się nas nie pyta, tylko sama za nas decyduje, jak choćby wydłużenie wieku emerytalnego, czy też próba wprowadzenia ACTA ponad naszymi głowami... taki cichy reżim jak piszesz...
Pozdrawiam.
Nie dopuszczą do referendum, bo nie dostaną rozgrzeszenia:)
OdpowiedzUsuńAle jak molestują młodych kleryków to jakoś dostają rozgrzeszenie...
Usuńobecne prawo upodmiotawia zorganizowane skupisko komórek ludzkich owinięte kobietą, sprowadzoną do rangi przedmiotu... ale im jeszcze mało, wzięli palec, chcą całej ręki /a raczej macicy/...
OdpowiedzUsuńpralnia mózgów działa od ponad dwudziestu lat /rozruch był już za peerelu/... objawia się to na przykład funkcjonującymi w przestrzeni publicznej takimi potworkami językowymi, jak "dziecko nienarodzone"... do referendum dojdzie dopiero wtedy, gdy Komitet Centralny Epidiaskopu uzna, że mózgi narodu już są tak sprane, że nastąpi "demokratyczny" akt klaśnięcia pośladkami jako akt poparcia "jedynej słusznej linii jedynej słusznej siły narodu"... na razie jeszcze się boją, bo nie wszyscy ludzie w tym kraju zidiocieli już do reszty...
pozdrawiać :))...
Nie podzielam Twojej opinii w kwestii przyszłości. W miarę upływu czasu KK regularnie traci swoje wpływy i sądzę, że jest to proces trwały. A w miarę stopniowej utraty wpływów przez KK politycy będą w coraz większym stopniu skłonni do zawierania kompromisów społecznych, nawet przeciwko Kościołowi. Bo taka już jest polityka - zawsze idzie tropem silniejszego, a nie słabszego.
UsuńPozdrawiać :)
Referendum nie jest wygodne dla tych środowisk, które chcą zaostrzenia przepisów o aborcji. Kościół zapewne zdziwiłby się, jakie naprawdę jest zdanie społeczeństwa w tym temacie. Jestem za referendum, jeśli już.
OdpowiedzUsuńA w ogóle... niech lepiej nikt się nie wtrynia w moje prywatne życie, zwłaszcza to najbardziej intymne. Macie rację - Ty i CZG... państwo /o Kościele nawet nie mówię, bo nie ma o czym - odwróci się i tak zadem do problemu/ szybko pokaże kobietom z niepełnosprawnymi dziećmi, gdzie ich miejsce..., bo to widać już teraz gołym okiem. Opieka socjalna ze strony MOPS, GOPS itp. również jest żadna. Nasze pokolenie już nie pamięta, ale pokolenie moich rodziców i owszem, czasów, kiedy kalekie dzieci chodziły na żebry najpierw jako maluchy przy matce, a potem już samodzielnie... To te silne. Te słabe i bardziej chore po prostu umierały. W nędzy i biedzie najczęściej. I najczęściej na ,,suchoty". Tego chcemy?
Obawiam się, że niewielu posłów z tzw. "kręgów katolickich" w ogóle zastanawia się, jak by wyglądał los kobiet i ich chorych dzieci w przypadku, gdyby zdołano tę ustawę wprowadzić w życie.
UsuńChęć obrony "życia nienarodzonego" przesłoniła zarówno zdrowy rozsądek, jak i zdolność przewidywania, co by było gdyby...
Czyli..., jak zwykle.
UsuńCóż, ja też jestem za referendum. Zwłaszcza, że ostatnio główny kaczor wypowiadał się, że jedynym powodem dla aborcji ma być zagrożenie życia kobiety. Tylko, że już teraz w takich sytuacjach odmawiają zabiegu (słynna sprawa Alicji Tysiąc), to jak to będzie wyglądało, jak ustawę jeszcze zaostrzą. A słyszałeś, że w katolickich szpitalach we Włoszech spokojnie można aborcję przeprowadzić? To dlaczego Bóg tam pozwala, a tutaj nie? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie Bóg tam pozwala, tylko prawo, które zawsze stanowią ludzie... czyli najwidoczniej nasze prawo jest bardziej rygorystyczne pod tym względem niż prawo włoskie, ale to nie nowina, tylko Polska i Irlandia ma w krajach UE aż tak rygorystyczne antyaborcyjne prawo.
UsuńPozdrawiam.
ja juz nie czytam co wyprawiają w polityce bo państwo próbuje mi zabrać to było fundamentem mojego istnienia, czyli doreguluje mój zawód a tym samym dokonuje aborcji zbiorowej bez żadnych skrupułów dodatkowo swoją niegospodarnością wydłuża mi lata pracy do emertutury, tylko dlaczego ja muszę pracować dłużej za czyjeś błędy...sam temat zakazów aborcji też jest dowodem na to że państwo traktuje nas jak uwstecznione społeczeństwo, do którego nie docierają słowa i nauki np. Kościoła, trzeba grozić karami i więzieniami a ponoć jesteśmy coraz bardziej inteligentnym społeczeństwem coraz bardziej wykształconym, a w każdym powiecie jest conajmniej jeden uniwersytet, to nie wiem czy ta nauka nie idzie w las?
OdpowiedzUsuńa poziom nauczania schodzi do zera, bo ciągle traktują nas jak mołorozumny tłum ...żyłam w czasach, kiedy aborcja była powszechnie dozwolona i nie każdy chciał jej dokonać, dzisiaj są dokładne instrukcje jak sie to robi / w internecie/ czyli potrzeba zeszła do podziemia i dalej działa tylko bez lekarzy, powrót do średniowiecza i wszyscy mają czyste ręce, a kobiety psychicznie linczowane, pozostawione bez pomocy....z opowieści przedwojennych, starszych kobiet wiadomo o metodach wywoływania śmierci noworodków...
nie wierzę w uczciwość i obiektywność żadnych zbiorowych głosowań, to jest tylko ściema, która ma skłucić ludzi i potwierdzić, to co założono zrobić... manipulacji nauczono na celujący
Prawda jest taka, że mami się nas demokracją, ale prawie wszystkie najważniejsze decyzje zapadają ponad naszymi głowami, vide prawo antyaborcyjne, wydłużony wiek emerytalny, czy też próba wprowadzenia ACTA /które też pewnie by wprowadzili, ale przestraszyli się masowych protestów internautów/.
UsuńWniosek z tego jest taki, że jesteśmy przez władze traktowani jak zwierzątka hodowlane, hodują nas głównie po to, aby z nas korzystać, bez oglądania się na nasze widzimisię, wszak zwierząt hodowlanych też nikt nie pyta o zdanie, prawda?
I tu widzę paradoks demokracji. Wybrani większością głosów - podejmowanymi indywidualnymi decyzjami - teraz odbierają prawo do podejmowania decyzji.
OdpowiedzUsuńŻe czego innego te decyzje dotyczą? - od czegoś się zawsze zaczyna.
A tak a propos - ACTA nie umarło, odradza się jako CETA i "czysty internet"
Najwidoczniej komuś bardzo zależy, aby wprowadzić te ACTA w tej czy innej postaci... a skoro nie dało się tego zrobić "od frontu", to teraz będą próbowali wprowadzić to "kuchennymi drzwiami"...
Usuń"Tam demokracja gdzie silniejszego racja" Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń...a KK doskonale o tym wie, dlatego jest i będzie przeciwko referendum...
UsuńI ja tez tak uważam , każdy ma prawo się wypowiedzieć czy jest za czy przeciw.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę miłego dnia
Sęk w tym, że jak na razie to nikt społeczeństwa nie pyta o zdanie...
UsuńPozdrawiam.