Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 3 października 2013

Trudne powroty do blogowania.

Obserwuję sobie z boku jak kilka osób próbuje po kilku latach rozłąki z blogiem powrócić do czynnego blogowania... kiedyś przerwały pisanie blogów "w trakcie" tak trochę "ni z gruszki ni z pietruszki"/oczywiście w mojej ocenie, bo jakieś przyczyny tej rozłąki z blogowaniem pewnie musiały być/. 
No i teraz niektóre z tych osób próbują wrócić, ale... no właśnie... 
Kiedyś te osoby miały wielu komentujących i w efekcie pod każdym postem było sporo komentarzy /po niektórych komentarzach można było spodziewać się bliskich więzi łączących autora bloga z komentującymi/, a teraz nie widać nikogo... no więc o co chodzi?
Czyżby czytelnicy blogów byli pamiętliwi i raz zawiedzione zaufanie trudno potem na powrót odzyskać?
No a te pozornie bliskie więzi? 
Czyżby faktycznie tylko pozorne?


33 komentarze:

  1. Robaczek1203.10.2013, 22:18

    Gdybyś nie wiem ile razy miał przerwać pisanie z jakiegoś powodu a potem powrócił...to ja bym tu zaglądała,choć nie wychylam się przed szeregi w pisaniu :).
    Przyczyn może być wiele,jak wielu jest ludzi i blogujących najgorsza jak dla mnie jest przerwana nagle,bez wyjaśnienia,milcząca...Powroty są trudne,ale nie wiem jak to działa i dlaczego ludzie nie chcą już wracać na blogi,które w jakiś sposób znikły.....Może pamiętliwi są,zaufać jest też przecież trudno....tak jak odzyskać.
    Pozdrawiam jesienią cieplutko.Robaczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć, Robaczku :)
      Nie wnikam w przyczyny przerwania blogowania, wiadomo - każdy jakieś tam ma. Zaintrygowała mnie tylko ta cisza, która pojawia się nawet na bardzo kiedyś odwiedzanych blogach, nawet jeśli bloger wraca na bloga i znów zaczyna czynnie blogować.
      Pozdrawiam jesiennie, z zadumą, jak w tej piosence :)
      http://youtu.be/3nQylRnlqrE

      Usuń
  2. Stwierdzam na dzisiaj, ze blogowy swiat to skomplikowana sprawa...
    A co do powrotow: one zawsze sa trudne dla jednej i drugiej strony...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację La Vie, to skomplikowana sprawa :)
      Jak widać, blogowe powroty są równie trudne jak wszystkie pozostałe... serdeczności :)

      Usuń
  3. krakowianka4.10.2013, 08:24

    wiesz Smurffie,ja mysle,że to jakby...przesyt,znudzenie,brak zainteresowania tez i nawet to rozumiem jakby...To co trwa za długo,opatrzy się,wypali.Sama wiem po sobie jak przeżywałam moje początki blogowania,teraz juz tak nie przezywam i często po prostu nie chce mi sie,mam inne zajęcia.
    To też i sprawa weny czasem...ponadto ludzie też zmieniają swoje plany zyciowe,poświęcają sie czemu innemu i na blogowanie,komentowanie nie za bardzo mają czas...niemniej jednak,nie jest łatwo odciąc się całkowicie od blogowania,tryudno jest odejśc,ma sie swoje zaprzyjaźnione blogi,do ktorych lubi się zaglądac...Najlepiej jest pisac sobie od czasu do czasu,nie na siłe,a dla przyjemności...to taka nasza odskocznia,mała twórczośc,przekazanie cos od siebie...Konczę ten krótki komentarz...pozdrawiam miło i nie próbuj stąd znikac czasem,smok będzie zły...:P)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wnikam w przyczyny porzucania blogów, z pewnością każdy ma swoje własne. Nikt z nas nie ma prawa żądać, aby dany bloger był na swoim blogu "na wieki wieków", jeśli o mnie chodzi, żal mi tylko tych blogów, które lubiłem, ale zostały skasowane /czasem przez bezlitosny system, a nie z powodu stosownej decyzji podjętej przez autora bloga/.
      No i czasem brak mi tak po prostu paru słów pożegnania pod ostatnim postem...
      Na razie nie myślę o zniknięciu z blogosfery, co najwyżej będę sobie robił dłuższe przerwy w blogowaniu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Kamil Joven4.10.2013, 10:31

    A ja tam wciąż wracam na blogi, które lubiłem, mimo że sam nie bloguję. I jeśli któryś z bloggerów się "zatrzyma" to i tak co jakiś czas wchodzę zobaczyć, czy coś napisał. Nawet, jeśli to miesiące, lata. Tak było z blogiem niejakiego phestusa na tenbit.pl, który nie pisał od 2004 roku, ja tam zaglądałem co jakiś czas aż nagle w 2007 roku zastałem miłą niespodziankę w postaci wpisu :D Podobnie z "Urzędem Rozkoszy" słynnych tenbitowych braciszków czy "naturalnej dziewczyny". Może ktoś pamięta, jeśli się po tenbicie obracał. Ah, te nastoletnie blogi! :)

    Wiem, że gdybym chciał wrócić do blogowania, na co się nie zapowiada, bo nie mam czasu ani weny, studia i praca nad własnym CV skutecznie wysysają ze mnie całego hobbystycznego powera, to gdybym nikogo nie poinformował - nikt z dawnych czytelników by mnie nie znalazł. Najprawdopodobniej. A z tych, których bym poinformował, też nie wszyscy mieli by chęć wracać do czytania bloga, nad którym stale wisi groźba zamknięcia (jako że zamykałem/zawieszałem/przenosiłem bloga tyle razy).

    Pozdrawiam z zimnego Wrocławia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kamilu, trochę mi żal, że nie blogujesz. Pewnie bym wtedy widział, dlaczego porzuciłeś swój wymarzony kraj i wróciłeś do Polski, no i co tam u Ciebie nowego. A może tutaj parę słów napiszesz? /jeśli to nie tajemnica oczywiście/ :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Kamil Joven5.10.2013, 13:31

      Radykalnie zmieniłem plany zawodowe, mimo że wciąż trzymam się psychologii :) Wraz ze zmianą moich planów zawodowych, aby dojść do celu, musiałem trochę pozmieniać w życiu. Rzecz pierwsza: mam bardzo krzywe zęby, trzeba operacji, żeby je wyprostować (poczytaj więcej na temat progenii, bo mi się nie chce tutaj wyjaśniać dlaczego sam aparat nazębny nie wystarczy), a operacja w Hiszpanii kosztuje dziesiątki tysięcy euro, wiem, bo konsultowałem się z wieloma ortodontami. W Polsce jest refundowana, płacę "jedynie" za aparat (który będę musiał nosić ok. 2 lata przed operacją), czyli jakieś 10-12 tysięcy złotych z wizytami, zdjęciami rentgenowskimi, tomografiami itp. Operacja będzie polegała na: http://www.youtube.com/watch?v=s9RFRTk2WI4

      Dlatego wróciłem, było mi żal Madrytu, ale tylko przez chwilę, przecież wszystko robię dla nowego celu :) Rzecz druga: polepszam mój hiszpański i zacząłem się uczyć porządnie angielskiego na kursie we Wrocławiu. Teraz jeszcze muszę się zapisać na kurs pływania, ale na razie nie mam pieniędzy, więc zrobię to na wiosnę. A po co to wszystko?
      Chcę zostać stewardem :) Przez pewien czas w Madrycie obracałem się w "lotniczym" światku i bardzo mi się spodobało, choć nigdy wcześniej o tym nie marzyłem, ten zawód w żaden sposób nie wydawał mi się ciekawy. Aż nagle dowiedziałem się, jak to wygląda od środka i pomyślałem: TO JEST TO! :)

      Ot, i teraz jestem w Polsce, spędzę tu 3 najbliższe lata, a po operacji ruszam na Londyn, Dublin, Berlin, Paryż, Madryt i gdziekolwiek indziej, gdzie będzie rekrutacja. Mam znajomych stewardów i stewardessy i już zostałem poinstruowany co i jak się robi :)

      A jeśli mi się odwidzi lub się nie zostanę - wciąż pozostaje moja pasja - psychologia kliniczna :)

      Usuń
    3. Miło mi było przeczytać taką wyczerpującą informację o Kamilu, bo też się przyjaźniliśmy. Mówię do Smurffa i do ciebie Kamilu:)
      Odezwię się, bo teraz jestem, tak można powiedziec, niedaleko od Wrocławia, bo ok.150 km. I do domu też bedę wracać przez Wrocław.

      Usuń
    4. Kamil Joven6.10.2013, 21:05

      Twojego bloga też pamiętam, a jakże :)
      U Ciebie byłem też kilka razy - ale po cichu, bez komentowania :P Zawsze tak jakoś do Smurffa mi było bliżej, szybko w google wpisać i oryginalna nazwa, łatwa do zapamiętania i się raczej nie dubluje, a od niego dopiero przechodziłem do kolumny linków - na blogi, które znałem, a które dodały najnowsze wpisy. Tak wchodziłem do Didi, do Lui i właśnie do Ciebie.

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    5. Dzięki za dość szczegółowe info Kamilu. W takim razie życzę Ci powodzenia podczas operacji, no i zrealizowania Twoich życiowych planów, gdzieś tam w szerokim świecie :)
      Będzie mi miło, jeśli od czasu do czasu będziesz tutaj zaglądał i komentował bieżące posty, a przy okazji pisał, co tam nowego u Ciebie, czy realizujesz to, co sobie wymarzyłeś.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. Z rzadka do Ciebie zaglądam Ardiolo, bo Twój blog "zatrzymał się z nowymi postami na styczniu tego roku i dalej nie chce u mnie ruszyć ;)
      Ale zaraz zajrzę nadrobić ostatnie zaległości :)

      Usuń
    7. Pytam dziesiątki osób co zrobić z tą aktualizacją. Mam z tym problem odkąd zaczęłam pisac chyba. Nawet Kamil mi cos radził dwa lata temu, ale i tak nie umialam sobie z tym poradzić. Nie wiem, gdzie napisać. W ustawieniach sprawdzalam rozne opcje, ale i tak nie rozumialam polecen:(

      Usuń
    8. Na żadnym innym blogu Blogspotu nie widziałem podobnego przypadku, możesz więc czuć się wyróżniona ;)
      A tak serio, to przyszedł mi pewien pomysł do głowy, ale to u Ciebie napiszę.

      Usuń
    9. dzieki za podpowiedź, działam tu z kolezanką lokalnie. Juz zamiescilam etykiety i nieźle sie bawiłam.
      tak wiem, jestem wyróżniona i już łechce mi to moją próżność:))

      Usuń
    10. No to może wreszcie coś ruszy... :)

      Usuń
  5. Po sobie wiem, że trudno, ale trudność to raczej tkwi we mnie. Po pierwsze wypadłem z formy a tu trzeba trochę potrenować, po drugie, zastanowić się czy to co mnie kiedyś interesowało to interesuje nadal, i co chcę pisaniem osiągnąć itd...
    Z większością dawnych komentujących utrzymuję kontakt, a i nowi też już są, mimo że nie często tu ostatnio bywałem :-) Pozory Smurffie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałeś aż tak długiej przerwy, Ty swoją liczysz w miesiącach, a ja mam na myśli raczej paroletnią... poza tym, z większością swoich znajomych blogerów utrzymywałeś kontakt na ich blogach.
      Też mi się wydaje, że pozory :)

      Usuń
  6. W inernecie wszystko jest ulotne , nawet więzi są pozorne. Klik i Cię nie ma...Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś myślałem inaczej... ale dziś powiem - masz rację Jaśmi, w necie wszystko jest ulotne...

      Usuń
  7. Wydaje mi się, że blogi wypierane są przez Facebook. Popularność mają szansę utrzymać blogi profesjonalne, będące formą dziennikarstwa. Przeciętni blogerzy nie mają czasu, cierpliwości, motywacji, talentu, aby takiej konkurencji sprostać. Ja nawet nie próbuję. Jeśli ktoś sobie na dłuższy czas odpuszcza, to nic dziwnego, że jest całkowicie ignorowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak jest na fejsie, nie mam tam konta. Co do blogów, to myślę, że nada będą się rozwijać, są tak różne dziedziny, gdzie ludzie mogą wymieniać się swoimi doświadczeniami, że trudno mi sobie wyobrazić, aby blogi miały zniknąć wyparte np. przez fejsa.
      Co do owej konkurencji, to na razie w ogóle jej nie czuję, może gdybym korzystał z fejsa, wtedy bym to dostrzegł w szerszym świetle.

      Usuń
    2. Ludzie podają swoj adres blogowy na FB, bo to zwiększa popularność.
      Ja teraz bardziej śledzę blogi związane z urządzaniem domu w rustykalnym stylu albo vintage szeroko pojętym. Te blogi cieszą się niezwykłą popularnością. Pisane są przez kobiety pełne entuzjazmu i pasji, poparte profesjonalnym wykształceniem artystycznym. FB pomaga im zdobywać czytelników, komentarze dodają im skrzydeł, korzystają z ich pomysłow czasopisma o urządzaniu mieszkań. Mam w zwyczaju , jesli mnie cos zainteresuje, zaglądać do pierwszych postow popularnych blogów. Okazuje się, ze na początku dziewczyny są skromne i niepewne wartości swoich prac w zakresie dekoracji wnętrz. Wykazują się duzym autententyzmem, wiecej piszą o sobie przy okazji zamieszczania zdjęć. Po pewnym czasie czytelnicy i komentarze stwarzają z nich gwiazdy. One nie mają juz czasu zostawiąc długich odpowiedzi na komentarze. Zamieszczają głownie zdjęcia, ogólne miłe podziekowania i info, ze ich dom zostal dostrzezony przez prasę, TV czy inne media.
      Piszę to , zeby powiedziec , ze blogi tzw. hobbystyczne mają wielkie oddziaływanie, a FB im tylko pomaga, bo i tak przełącza na blog.

      Usuń
    3. Zapewne w przypadku reklamy bloga na FB działa to korzystnie /w sensie odwiedzin bloga/ dzięki czemu można znaleźć większe grono chętnych praktycznie na każdy, w miarę ciekawy temat.
      Kilka lat temu rekordy popularności wśród blogów Onetu bił blog, na którym pokazywano długie damskie paznokcie /to się chyba tipsy nazywa/, komentarzy tam żadnych nie było, ale liczba odwiedzin tego bloga szła w tysiące. A więc można nawet w ten sposób zdobyć popularność, ale mnie tego typu tematy jakoś zupełnie nie kręcą ;)

      Usuń
  8. sprawa nie da się ogarnąć jedną prostą ogólną regułą, bo relacje międzyludzkie bywają bardzo skomplikowane... ale rzeczywiście jest tak, że bloger aktywny robiąc dłuższą przerwę /liczoną w lata/ większość swojej "kawiarni" traci i pomijając osoby z którymi nadal pozostaje w kontakcie /wirtualnym lub realnym/, które może zawiadomić o reaktywacji, to raczej jej nie odtworzy... można powiedzieć, że w zasadzie zaczyna /prawie/ od nowa... w sumie zbytnio mnie to nie dziwi...
    pozdrawiać :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, patrząc z boku to takie wznowienie blogowania wygląda jak coś w rodzaju resetu, gdzie nie pozostaje nic z "poprzedniego wcielenia", a raczej zaczyna się nowe blogowe życie starego blogera...
      Pozdrawiać :)

      Usuń
  9. Za mniej więcej 10 dni minie mi ósma rocznica obecności na blogach. W
    związku z hecami, które niegdyś działy sie na onecie, też chciałem to wszystko rzucić w diabły! Wystarczyło jednak wylądować na blogspocie
    ( nie ruszam sie stąd, bo mi tu dobrze).
    zapraszam na post gościnny Malinki.
    ukłony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo sobie chwalę Blogspota i dopóki nie zaczną się tu dziać jakieś przedziwne cyrki /vide - nie tak bardzo dawne "cuda-wianki" na blogach Onetu/, to z pewnością Blogspota nie porzucę.
      Dzięki za zaproszenie, już pędzę prosto "w maliny" ;)

      Usuń
  10. Wolność wyboru... można pisać, można nie pisać... można czytać i komentować można i nie, ale jak się wpadło w nałóg pisania/czytania jakiegoś bloga, a potem z niego wyszło, to powrót jest zawsze trudny bo w pamięci siedzi syndrom odrzucenia/porzucenia. Tak właśnie przyszło mi na myśl, że to jak powrót do partnera po zdradzie... :)
    Króljacus1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syndrom odrzucenia/porzucenia... chyba coś w tym jest ;)

      Usuń
  11. więzi internetowe? czyli, że co - bloger na topie - z dużą ilością czytelników i bloger zapomniany? czy to o to w tym wszystkim chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam nie wiem... ale jakiś mechanizm chyba działa, skoro daje się coś takiego zauważyć.

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P