Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Policjant - przyjaciel czy wróg?

Zasadniczo nie lubię policjantów. 
Być może dlatego, że jeszcze nie udało mi się w życiu trafić na takiego, który byłby naprawdę sympatyczny. Wiem, policjant wcale nie musi być sympatyczny, aby prawidłowo wypełniał swoje obowiązki. Ale naturalna sympatia chyba nie powinna mu w tym przeszkadzać, prawda? Sam nie wiem, może ci sympatyczni kandydaci na policjantów są eliminowani już w trakcie naboru i zostają tylko naburmuszone, mało sympatyczne mruki, które nie potrafią po ludzku się odezwać, tylko od razu suchym, urzędniczym tonem zwracają się do człowieka jakby był jakimś potencjalnym przestępcą. I nieważne jest w tym momencie, czy zgubiłeś się w obcym mieście i pytasz o drogę, czy też jesteś przesłuchiwany na okoliczność włamania do twojego domku letniskowego. Zarówno w jednym jak i w drugim wypadku jaśnie pan policjant potraktuje cię jak zło niechciane, które nagle zaczęło uprzykrzać mu życie.

Pamiętam jak kiedyś wjechał w mojego rzęcha jakiś roztargniony gostek swoim 20-tonowym "autkiem". Nie było wtedy czasu na spisanie oświadczenia sprawcy wypadku i w efekcie byłem zmuszony udać się później do Miejskiej Komendy Policji celem ustalenia polisy OC sprawcy wypadku. Dyżurna policjantka z miejsca potraktowała mnie jak jakiegoś intruza, który śmie zakłócać jej błogi spokój. Na początku zaczęła zasłaniać się ochroną danych osobowych, na co zwróciłem jej uwagę, że przecież nikt inny nie udzieli mi takich informacji, a ja nie mam zamiaru pokrywać kosztów wypadku, który spowodował inny kierowca. Dopiero wtedy nadąsana primadonna zaprowadziła mnie do swojego szefa, który o dziwo się ze mną zgodził. Ale dalej wcale nie było lepiej. Całe to umundurowane towarzystwo traktowało mnie wtedy jak jakiegoś upierdliwego natręta, który przyszedł tylko po to, aby im przeszkadzać w pracy.

Żałuję, że na przełomie lat 80/90 nikomu nie przyszło do głowy, aby wszystkie służby mundurowe utworzyć całkiem od nowa. Pozbyć się tych wszystkich "zasłużonych towarzyszy", którzy do tego czasu służyli komunie, a w ich miejsce dokonać rekrutacji nowych służb. Być może nowi funkcjonariusze daliby Policji nową markę, nieskażoną słynnym ZOMO-wskim szpalerem i laniem białą pałą wszystkich obywateli jak leci...

Jak wiadomo - ryba psuje się od głowy. 
A kto był w tamtym czasie "głową" Policji? Tylko i wyłącznie partyjni aparatczycy, wierne pachołki władzy komunistycznej, którzy robili wszystko, aby przypodobać się swoim mocodawcom. Ludzie - chorągiewki bez klasy i bez honoru, pozbawieni kręgosłupa moralnego i często także etycznego. Ta zaraza, która wówczas została razem z nimi, zainfekowała później wszystkie służby mundurowe, Policji nie wyłączając. W naturalny sposób zostały nią później skażone także młode kadry, które dopiero wstępowały w szeregi Policji i z komunizmem nie miały nic wspólnego. W efekcie policjanci zamiast wyłapywać bandytów i wsadzać ich do więzienia, często sami chętnie z nimi współpracują. Sprawa Olewnika jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, bo o wielu sprawach tego typu można usłyszeć tylko w serwisach lokalnych, media niezbyt chętnie to nagłaśniają. A szkoda, bo moim zdaniem powinny - policjanci powinni być jak żona Cezara, poza wszelkim podejrzeniem. Tymczasem w Polsce współpraca policjantów z bandziorami jest na porządku dziennym. To przykre, gdy obywatel idąc na policję odczuwa obawę, że policjant zamiast mu pomóc, będzie współpracował z bandytą przeciwko niemu; czuje się wówczas zaszczuty i tak naprawdę - bezbronny. Bo gdzie ma wówczas pójść? Jedyne co mu wtedy pozostaje, to modlić się, aby funkcjonariusz prowadzący jego sprawę nie okazał się kolejną "wtyczką" bandziorów.

Spektakularne porażki Policji utwierdzają mnie w przekonaniu, że nasi "stróże prawa" o wiele bardziej stanowią zgraję niezdarnych fajtłapów, niż prężnej umundurowanej formacji mającej za zadanie zapewnienie ładu i porządku. Ślimaczące się już ponad 10 lat dochodzenie w sprawie zabójstwa Marka Papały /wyjaśnienie tej sprawy Policja brała początkowo za swój punkt honoru - widać - jakie wyjaśnienie, taki honor/ i niedawny blamaż, totalna kompromitacja Policji w związku z rzekomym "przedłożeniem dowodów" tej sprawy w warszawskim Sądzie Okręgowym, to wymowna negatywna wizytówka. Prestiżowa klapa. Niestety, takich spraw w skali mikro mamy dużo więcej. Wygląda na to, że policjantom najlepiej wychodzi aresztowanie pijanych rowerzystów, bo jeśli mają zabezpieczyć Marsz Niepodległości, to tego już nie potrafią.

W tej sytuacji trzeba sobie zadać pytanie - po jaką cholerę jest ta cała Policja? 
Może powinno się już dawno rozformować tę zbieraninę nadętych i wrogo nastawionych do obywatela "stróżów prawa", a w ich miejsce wprowadzić np. straż obywatelską? Może przestępczość by wtedy nie zmalała, ale za to przynajmniej znacząco zmniejszyły się wydatki z budżetu? 
Po co płacić nieudacznikom ciężkie pieniądze jeśli nie robią tego, co do nich należy? Przecież wszędzie obowiązuje zasada "jaka praca - taka płaca" - dlaczego w Policji ma być inaczej?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie, to jednak nie jest prawda, że nie lubię policjantów - bo są tacy Policjanci, których lubię... ale to jest raczej tylko pewien wyjątek od reguły...


45 komentarzy:

  1. Policjantow lubie, bo oni mnie lubia /smiech/!!!!
    Serdecznosci
    judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego Cię lubią, bo zarówno Ty, jak i policjanci jesteście umundurowani ;)
      Serdeczności :)

      Usuń
  2. Witam
    Trafiłem tu po linku od Klatera, gdzie nasze komentarze nt. PKanalii przypadkowo zbiegły się w swojej wymowie.
    Co do policji to pełna zgoda jeżeli chodzi o stan obecny. Natomiast nie upatrywał bym zła jako poczętego w komunie. Przecież takie filmy jak "07 zgłoś się" nie wzięły się z powietrza?! Tacy milicjanci (po zapachu odróżniający Ninę Ricci od Curvoisiera) nie tylko naprawdę istnieli
    w PRL, ale byli kształceni często nawet na renomowanych zagranicznych uczelniach. Teraz nie ma na to kasy, bo kasę ukradła władza. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za komuny była taka relacja: policja /a właściwie: Milicja/ to była siła, która miała za cel główny podtrzymywanie władzy komunistów - to był ich cel nr 1, cała reszta to były przystawki. Dlatego dla tamtejszej Milicji Obywatelskiej zwykli obywatele nie byli podmiotem któremu służą - dla nich to był motłoch, który można było bezkarnie tłuc pałą "w obronie socjalistycznego porządku" jak to się wówczas mówiło.
      Tak się utarło i tak było faktycznie; policja była praktycznie bezkarna, o czym świadczą obecne dochodzenia np. w sprawie śmierci Grz. Przemyka. Ludzie o tym wiedzieli, dlatego postrzegali MO nie jak swoich sojuszników, ale jak swoich wrogów.
      Budowa struktur Policji opartej na zrębie dawnych partyjnych aparatczyków z MO przeniosło ten ferment do nowych struktur Policji, o czym piszę w poście.

      Posiłkowanie się zmyślonym serialem "07 zgłoś się" jest wg mnie chybione, bo równie dobrze mógłbym Ci wmawiać, że lekarze nie biorą w łapę posiłkując się serialem "Na dobre i na złe"...
      Odróżnijmy fikcję filmową od realiów, bo jedno z drugim ma niewiele wspólnego.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Do faktograficznej wartości PRL-owskich filmów typu: "Miś", "07 zgłoś się", czy nawet "stawki i pancernych" opinia publiczna nawet po 40 latach nie wnosi większych zastrzeżeń (poza drobnymi pierdołami), kwitując to stwierdzeniem: Tak było.
      Obecne seriale - właśnie "Na dobre i na złe" - krytykowane są już na etapie premiery, szkoda, że tego nie dostrzegasz.
      Ja nie mam zamiaru "posiłkować" się tym, czy innym serialem, tylko podałem to za przykład, że milicjant w PRL miał różne kwalifikacje, mógł być idiotą, ale i Borewiczem, jednak ogólnie nie był chamem wulgarnie nastawionym do ludzi - może mylisz ich z ZOMO. Zdarzali się tacy milicjanci co przeprowadzali staruszki przez pasy (nie wpychając ich pod pojazdy), i pokazywali drogę. Jeżeli masz inne doświadczenia to prawdopodobnie obracaliśmy się w różnych środowiskach (ja dostawałem i pałą po łbie, ale czasami udawało mi się zrobić z radiowozu taksówkę).
      Uważam, że szukanie źródeł schamienia obecnej policji w byłej PRL nie ma większego uzasadnienia. Wynika to zresztą z tego - czego może nie chcesz zauważać - że jeżeli ktoś czuje się silny poparciem to i pozwala sobie na uprzejmość. To tak jak z psem, nie ugryzie ten, który szczeka. Za dzisiejszą policją nie stoi nikt, a przeciw są wszyscy.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. No cóż, tak jak piszesz, widocznie obracaliśmy się w różnych środowiskach, bo ja podtrzymuję to, co już Ci wcześniej powiedziałem - nie widziałem za czasów komuny żadnych policjantów - dżentelmenów, to były takie same, albo nawet jeszcze gorsze buraki niż obecnie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Zaczynamy operować uogólnieniami. Skoro np. Kulej, Dziewulski, i wielu innych (a byli nawet pisarze i kompozytorzy) to Twoim zdaniem buraki, to chyba nie ma sensu dalej ciągnąć tego wątku, bo widać, że faktycznie to były inne środowiska.
      Ja zresztą nie zaprzeczam, że o milicji/policji to można tylko w sferze kawałów się poruszać, ale wyciąganie daleko idących wniosków, że obecny poziom tych służb to dziedzictwo po PRL, to już o wiele mostów za daleko.

      Poza tym nie wiem dlaczego uciekasz się do imputowania mi czegoś, czego nie powiedziałem, nigdzie przecież nie twierdzę, że ci panowie to dżentelmeni. Rozumiem, że oglądając filmy typu "Miś" także wierzysz tylko w to co Ci pasuje?
      Życzę owocnego smurffowania.

      Usuń
    5. "Misia" bym w to nie mieszał, bo akurat ten film w kapitalny wręcz sposób wytyka niektóre komunistyczne przywary i wiele rzeczy pokazuje co prawda w krzywym zwierciadle, ale znakomicie przy tym pokazuje, jakie to było nienormalne i wykoślawione.
      Co do meritum naszej dyskusji, to raczej nikt z nas nie da się przekonać, bo gdy mowa o komunistycznej policji, to Ty widzisz np. Dziewulskiego i Kuleja, a ja - np. oprawców St. Pyjasa i Grz, Przemyka. Zostawmy więc tę dyskusję na boku.
      "Życzę owocnego smurffowania."
      Dziękuję i nawzajem - owocnego anzaiowania :)

      Usuń
    6. Zgadzam się z opinią Anzai. Generalizując - nie wszystko zło, ma źródło w PRL-u. Co więcej, PRL miał pewne zalety, których nie ma obecny system, a właśnie przez ich brak powstaje wiele zła. To tak ogólnikowo, bo to bardzo obszerny temat. "Komunę" pamiętam jedynie z końca lat 80-tych, jednak interesuję się tą tematyką, stąd postanowiłem zabrać głos. Pozdrawiam. Doominik.

      Usuń
  3. Szanowny Smurffie,

    Jako, że w interesach sporo podróżuję i to niestety w dużej mierze po krajowej ifrastrukturze drogowej, to niestety mam okazję od czasu do czasu zawrzeć bliższą znajomość z funkcjonariuszami drogówki. W zasadzie to mam o nich nie najgorszą opinię. Przeważnie mi się trafiali tacy dość sympatyczni, którzy nawet nakładając mandat nie zachowywali się jak naburmuszone kwoki i nie traktowali mnie jako przestępcy, a nawet sami popsioczyli ze mną na fatalny stan dróg i kretyńskie nierzadko oznakowanie. Niestety od paru lat wywierane są na nich odgórne naciski odnośnie liczby wystawianych mandatów i nie jest to kolejna legenda, bowiem jeden z policjantów mówił mi, że za zbyt małą ilość wystawionych biletów są oni karani i to nie tylko przy naliczaniu premii. Może to mało obywatelska postawa, ale wolę dać w "łapę" policjantowi drogówki i zaoszczędzić na punktach karnych, niż wpłacić mandat na poczcie i zastanawiać się jak to ten grosz nasza władza zmarnuje. Mam takie nieodparte wrażenie, że ów policjant by to lepiej wydał. Znacznie gorzej jest jeżeli chodzi o tych z dochodzeniówki, to jest znacznie gorzej, bo buc , który przyjmował ode mnie zgłoszenie zniszczenia mojego mienia, okazał się nie tylko mentalnie osadzony w latach 60-tych ubiegłego wieku, ale jego wskaźnik IQ, oscylował wokół wartości temperatury pokojowej. Finalnie sprawę prowadził inny funkcjonariusz, ale od poprzedniego różnił się tylko PESELEM. Jeszcze lepsza zabawa była gdy w jednym z moich sklepów notorycznie wybijano mi szyby, a małomiasteczkowy "inspektor" przyjmował zgłoszenie w środę, a już z datą piątkową/ten sam tydz./ otrzymywałem postanowienie o umorzeniu dochodzenia. I tak 7 czy 8 razy pod rząd. Jak na ironię, wynajęty przeze mnie prywatny detektyw ustalił mi sprawców w cztery dni. Zadałem sobie wtedy pytanie, na co idą moje podatki? Wreszcie na koniec odniosę się do opinii mojego przedmówcy, bo to prawda, że byli i są wysokiej klasy oficerowie śledczy, ale stanowili oni i stanowią ułamek procenta całej kadry. Ponadto przychylam się do opinii, że wysokość płacy determinuje jej jakość /w sensie kadrowym również/ i trudno się dziwić, że idealistów jest zbyt mało, aby usprawnić i zmotywować pracę całego aparatu.

    Pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj TF na smurffowych śmieciach :)
      Zdaję sobie sprawę, że funkcjonariusze drogówki mają "odgórny prikaz", aby wlepiać jak najwięcej mandatów, sęk w tym, że nie ma to żadnego przełożenia na zmniejszenie liczby wypadków na drogach, natomiast ich dążenie do wlepiania mandatów za wszelką cenę skutkuje tym, że coraz więcej ujawnianych jest rozmaitych afer na tym tle, co wymownie świadczy o tym, w jakiej patologii dosyć często jest to robione. Sam dwukrotnie miałem styczność z nadgorliwymi funkcjonariuszami, gdzie w jednym wypadku poszedłem do sądu i sprawę przegrałem /bo sądy z reguły ślepo wierzą w wersję przedstawianą przez Policję, to w zasadzie jedna sitwa/, zaś w drugim przypadku, nauczony poprzednim doświadczeniem, zdecydowałem się przyjąć mandat, chociaż czułem się niewinny /ale zdawałem sobie sprawę, że i tym razem sądu nie przekonam/. Dzięki tym mandatom nie jeżdżę lepiej niż wcześniej, czuję się raczej pokrzywdzony.
      Policja dochodzeniowa personalnie jest chyba jeszcze gorsza niż drogowa, oni z reguły standardowo umarzają sprawy i jest tak, jak piszesz - jeśli chce się faktycznie zbadać sprawę, trzeba wynająć prywatnego detektywa. Tylko w ślad za Tobą zapytam: "w takim razie na co idą nasze podatki?".
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Moje polskie przejscia z policja byly niewielkie i w sumie niegrozne. zawsze konczyly sie pozytywnie. Pozytywnym bylo dla mnie to, ze wywiezli mi z lekcji scpanego ucznia.... Pozytywnym bylo to, ze "wytargowalam" u nich nizszy mandat dla eMa. Z 200 zl, zeszli na 50...i jeszcze ich "postraszylam", ze jak beda tak przec, to ( a eM poszedl zrezygnowany do auta) nacisnie pedal gazu i zostawi mnie im na karku:))
    No i kiedys zatrzymali nas dwie ( kolezanka prowadzila) pod pozorem- tak mi sie wydaje- przekroczenia jakiegos niewielkiego przekroczenia i.... szlo w podtekscie o umowienie sie na kawe:))) Ja tam do nich nic nie mam, bo i tez niewielkie te moje przejscia z nimi byly:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem jak to jest... kobiety z reguły są traktowane przez policjantów ulgowo, zwłaszcza jak zaczynają sobie z nimi lekko flirtować; to policjantów zawsze potrafi rozbroić, bo przeca to także faceci wyczuleni na kobiece wdzięki :)

      Usuń
    2. policja i straż miejska też stosuje tą samą strategię, bo wszak "kobieta łagodzi obyczaje" i czasem szybciej drobna panienka ustawi jakiegoś rozrabiacza do pionu, niż jej dopakowany kolega z pracy, któremu ten się postawi...

      Usuń
    3. Ale bywa też na odwrót, gdy bandzior widząc kobietę w mundurze pozwala sobie na więcej, bo psychicznie wyczuwa pewną przewagę w stosunku do kobiety.

      Usuń
  5. w sumie to nie wiem...nie ma na razie bliższego kontaktu z nimi,ale jesli chodzi o wykrywanie przestępstw to rożnie bywa...nie tak jak na filmach...bywa,że i tam jest korupcja,szczególnie w małych miejscowościach...według mnie za mało patroli wysyłają w niebezpieczne miejsca miasta,a wiedza o takich doskonale,tylko chyba mają pietra...tu za mało dbają o nasze bezpieczeństwo
    są bloki jak czytam,że jeden mieszkaniec terroryzuje wszystkich,zgłaszaja policji,a ona nic nie robi w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców,bandyta w duchu sie śmieje...i jak to wyglada,że policja ma dziwnie zwiazane ręce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych małych miejscowościach to już w ogóle można liczyć głównie na siebie, bo Policja to tam tylko "od święta bywa".
      Swego czasu dosyć głośna była sprawa samosądu na pewnym bandycie we Włodowie; Policja nie chciała przyjechać i ludzie sami zrobili z bandytą porządek:
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Samos%C4%85d_we_W%C5%82odowie
      Takich spraw jest jednak więcej, Policja nie chce przyjechać, a bandyci czują się wtedy bezkarni.
      Nie wiem, może te lokalne bandziory mają po prostu jakieś układy z Policją, po tych wszystkich aferach wcale tego nie wykluczam...

      Usuń
    2. czasem bywa i tak,że...policja ma ręce związane,wsadzi do aresztu podejrzanego,a prokurator go każe uwalniac...i muszą słuchac....nasze prawo też wymaga dużych zmian...;D
      ale tego się nie doczekam...chyba....

      Usuń
    3. Zgadza się, nasze prawo wymaga bardzo dużych zmian, ale to już jest odrębny temat, zresztą już częściowo o tym pisałem na blogu.

      Usuń
  6. @krakowianka,

    "według mnie za mało patroli wysyłają w niebezpieczne miejsca miasta,a wiedza o takich doskonale,"

    Dokładnie tak, ale tu wchodzimy w obszar jurysdykcji Straży Miejskiej, która właśnie powinna się patrolowaniem takich miejsc zajmować, a zwykle jest zajęta wypisywaniem mandatów za złe parkowanie. To jest dopiero twór pasożytniczy. Nic dziwnego, że niektóre gminy postanowiły się tej służby pozbyć.

    Pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja myśle,że to jednak policja powinna patrolować,jest lepiej wyposażona...i ma wiecej ludzi,a najlepiej,gdyby we wspolpracy ze Strażą Miejska to robili...
      Straż Miejska...dla mnie i tu masz rację,to twor pasozytniczy jak najbardziej...
      pozdrawiam miło.

      Usuń
    2. Dla mnie Straż Miejska to także twór pasożytniczy, oprócz wlepiania mandatów za złe parkowanie nie robią właściwie nic dla poprawy bezpieczeństwa w mieście.

      Usuń
  7. Czasami mówię zgryźliwie Lubemu, żeby się nie zadawał z policją ani żadnym innym marginesem... Ale tak naprawdę to nic nie mam do tych ludzi. Fajtłapy i ćwoki ledwo oderwane od pługa (przepraszam uczciwie pracujących wieśniaków) - to widać czasem na pierwszy rzut oka. Nie można od nich zbyt wiele wymagać. Jakby mi ktoś właził w szkodę, to pewnie wolałabym to "sama" załatwić - jakkolwiek chuligańsko by to nie zabrzmiało...

    Aha - jaka jest różnica pomiędzy "kręgosłupem moralnym" a "kręgosłupem etycznym"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jakby mi ktoś właził w szkodę, to pewnie wolałabym to "sama" załatwić - jakkolwiek chuligańsko by to nie zabrzmiało..."

      Może nie tyle chuligańsko, co anarchistycznie :)
      Poza tym na co w takim razie idą Twoje podatki?

      "Aha - jaka jest różnica pomiędzy "kręgosłupem moralnym" a "kręgosłupem etycznym"?"
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Moralno%C5%9B%C4%87
      Różnica między tymi pojęciami jest wyjaśniona w rozdziale "Moralność a etyka".

      Usuń
    2. Dość niejasno wyjaśniona. :)

      Nie płacę na razie podatków. I w ogóle jestem za unikaniem ich płacenia. Ale gdybym już musiała płacić, to przecież nie będę sobie DODATKOWO zasrywać życia użeraniem się z policją.

      Usuń
    3. Osoby studiujące filozofię nie powinny mieć z tym kłopotu :)

      Czy Ty z przekonania nie jesteś aby anarchistką? :)

      Usuń
    4. Nie studiowałam filozofii. Aż takiego błędu bym za młodu nie popełniła (co innego na starość, kiedy człowiek głupieje). ;) Szkoda, że nie potrafisz laikowi przybliżyć pewnych terminów...

      Nie jestem anarchistką, mam po prostu inne wyobrażenie państwa.

      Usuń
    5. "Nie studiowałam filozofii. Aż takiego błędu bym za młodu nie popełniła (co innego na starość, kiedy człowiek głupieje). ;) Szkoda, że nie potrafisz laikowi przybliżyć pewnych terminów..."
      W takim razie może zacznij studiować, łatwiej Ci wtedy będzie zrozumieć to, co jest napisane na Wikipedii :)
      "Nie jestem anarchistką, mam po prostu inne wyobrażenie państwa."
      Napisałaś już o tym jakiś post? Jeśli tak, poproszę o link, na pewno chętnie przeczytam Twoją wizję państwa.
      Jeśli nie - to może spróbuj? :)

      Usuń
  8. niedawno komentowałem na innym blogu pod postem na bardzo podobny temat, więc z grubsza powtórzę:
    do policji mam stosunek, hm, nazwijmy to "mieszany"... z jednej strony nie lubię jej, bo upieprza ludziom życie, z drugiej akceptuję, rozumiem konieczność jej istnienia i pewnych upieprzeń życia, które powodują...
    sam policjantem bym nie umiał być, za duży miałbym konflikt wewnętrzny, nie jestem legalistą, nie wszystkie elementy polskiego prawa akceptuję /np. zakaz posiadania marychy :P :D/ i nie potrafiłbym robić czegoś wbrew sobie egzekwując to prawo...
    /chociaż z drugiej strony, teoretycznie mógłbym się bawić w Wallendroda, ale nie sądzę, by mechanizmy wzajemnej kontroli w tej instytucji na to pozwoliły/...
    co do samych policjantów, to muszę przyznać, że podniósł się ich poziom, można się z nimi sensownie dogadać i wydaje mi się, że kawały o nich powoli tracą aktualność... jest to rzecz jasna ocena statystyczna, bo muły nadal jeszcze się zdarzają...
    dodam, że kręcą mnie policjantki i gdy zdarzy się okoliczność /neutralna lub konfliktowa/, to sobie zawsze z nimi pożartuję, poflirtuję ku obopólnej rozrywce i gwoli rozładowania ewentualnego napięcia... a że gadane mam i spore wyczucie "proporcyji", to spiętą, nadętą oficjalistkę w try miga potrafię zmienić w normalną, fajną, wyluzowaną dziewczynę...
    natomiast muły to jest straż miejska... ale to jest zrozumiałe ze względu na to, że mają procent od mandatów, co powoduje kompletny brak elastyczności u nich...
    dodam jeszcze tylko, że Polska jest państwem policyjnym, ale wydaje mi się, że jest to temat na odrębne rozważania...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na to co robi Policja cały czas odnoszę wrażenie, że dla nich absolutnym priorytetem wcale nie jest zapewnienie ludziom ochrony i bezpieczeństwa... nie, dla nich nadrzędnym celem jest wlepiać temu społeczeństwu jak najwięcej mandatów /bo to przecież kasa/, postawić to społeczeństwo na baczność w dwuszeregu /ludzie mają wiedzieć gdzie ich miejsce/, no i rzecz jasna - gorliwie wypełniać rozkazy przełożonych /bo od tego zależą premie i awans/ - przy czym nikt nie docieka, czy te rozkazy mają w ogóle jakiś sens i dotyczą służby jako takiej - stąd np. konieczność dowozu hamburgera dla pani poseł w podróży, odwiezienie pijanego kolegi do domu, itp. przypadki.
      Pozdrawiać :)

      Usuń
    2. Szanowny Smurfie,

      Dziękując za gościnę podejmę jeszcze temat tych mandatów. W rozmowie z rzecznikiem policji zawsze usłyszymy, że te zakamuflowane w krzakach radiowozy, ustawione w miejscach gwarantujących dużą liczbę mandatów (np. poprzez jakiś bzdurnie umieszczony znak), spełniają funkcję prewencyjną. No pusty śmiech mnie ogarnia. To samo usłyszymy o nieoznakowanych radiowozach z wideoradarami i fotoradarach. Cóż to zatem za prewencja, skoro interwencja ma miejsce post factum? A w przypadku fotoradarów ma to miejsce nierzadko po wielu miesiącach. Jeżeli do tego dołożymy fakt, że jesteśmy bodajże jedynym krajem, gdzie w budżecie są zapisane przychody z mandatów (fotoradary), to doskonale widzimy, że punkt ciężkości tego procederu jest przesunięty wyraźnie w stronę złupienia kierowców, a z dala od zapewnienia bezpieczeństwa na drogach. Jeżeli natomiast wyobrazimy sobie oznakowany radiowóz z wideoradarem, jadący po autostradzie przepisowe 140km/h, to trudno mi raczej wyobrazić sobie kozaka, który by obok nich przemknął 180km/h. To niewątpliwie jest prewencja, ale w polskich realiach niewykonalna. Kolejną sprawą jest problem kierowców blokujących ruch, którzy na drodze, gdzie jest dopuszczalne 90km/h, wloką się 60km/h i zmuszają do manewru wyprzedzania nawet wielotonowe TIR-y. Zazwyczaj są to osoby już nieco nadszarpnięte przez grawitację i czas, a ich nieodłączny atrybut to kapelusz i twarz w odległości 2 cm. od przedniej szyby. Niestety jak długo jestem kierowcą, tak nigdy nie słyszałem o ukaraniu takich delikwentów za stwarzanie niebezpieczeństwa na drodze i nierzadko pośrednie lub bezpośrednie sprawstwo wypadków. Temat rzeka, ale to nie miejsce na sążniste elaboraty, więc kończę.

      Pozdrowienia, TF.

      Usuń
    3. a ja dodam jeszcze o tym systemie płac, o którym wspomniałem na okoliczność straży miejskiej... w policji może nie jest on tak prymitywny, jak w straży, procentu od mandatów nie mają, ale system premiowania nadal fatalny... po co ryzykować ganianie złodzieja samochodu i ryzykować co najmniej uszkodzenie ciała, gdy lepiej ogarnąć wystraszonemu studentowi torebkę jakiejś zieleniny lub proszki od bólu głowy? /znam akurat przypadek chłopaka, który wyłapał sankcję za paracetamol luzem i puścili go dopiero po miesiącu, gdy ogarnięto analizę laboratoryjną/... wynik jest wynik i w rozliczeniu liczy się ilość, nie jakość... czyli sam system na dzień dobry już demoralizuje policjantów, którzy są też tylko ludźmi...
      /kurna, do czego to doszło, by kryminalista bronił policji (bo tak to jakiś prymityw może odebrać), świat staje na głowie/...

      Usuń
    4. @ T.F.
      Zgadzam się, że niedzielni kierowcy blokują ruch, sęk w tym, że z reguły na drogach nie jest wyznaczona jakaś prędkość minimalna, a więc nie bardzo można ich karać, bo nie łamią żadnych przepisów.
      @ Ptr
      Rozbroiłeś mnie tym, że ujmujesz się za policjantami :)

      Pozdrawiam Panowie :)

      Usuń
    5. @Smurff,

      Teoretycznie policja ma możliwość karania za blokowanie ruchu, ale w przypadku odwołania się "spowalniacza" do sądu, sprawa utknie na wiele miesięcy w obszarze proceduralnym, bowiem przepisy są tu wyjątkowo nieostre. Dużo też zależy od zwykłej mentalności kierowców, bo jak zdarzyło mi się jeździć trochę po Irlandii, to poza obszarem zabudowanym dozwolona prędkość wynosiła 100km/h i kierowcy tego się trzymali. Ani wolniej, ani szybciej, ale ta stówa wystarczy aby się w miarę sprawnie przemieszczać, bez konieczności wykonywania manewru wyprzedzania co kilka minut. Zatem propozycja wprowadzenia przepisu o prędkości minimalnej, czy raczej bezwzględnej jest ze wszech miar słuszny. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że zawalidrogi są bardziej niebezpieczne niż ci, którzy mocniej dociskają pedał gazu.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    6. @ T.F.
      Również uważam, że propozycja wprowadzenia przepisu o prędkości minimalnej na drogach szybkiego ruchu i tam, gdzie są poprowadzone jakieś mniej więcej równoległe lokalne drogi alternatywne, to bardzo dobry pomysł. Myślę, że wiele wypadków jest powodowane właśnie przez zawalidrogi.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Nie lubię policjantów i nie polubię, serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Żałuję, że na przełomie lat 80/90 nikomu nie przyszło do głowy, aby wszystkie służby mundurowe utworzyć całkiem od nowa."
    O ile ja pamiętam te czasy, to takie pomysły były, ale nie wśród tych co dzierżyli władzę. Z powodów dla mnie oczywistych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem zadecydowały o tym nieoficjalne ustalenia zawarte w Magdalence. Odbija nam się to gorzką czkawką do dziś i jeszcze długo będzie odbijać.

      Usuń
  11. Policjantka w USA podczas rewizji osobistej oberwała murzynkowi jądra. Na tle takiego zwyrodnienia nasza policja prezentuje się jako profesjonalna, sympatyczna i kulturalna. Może nawet za bardzo sympatyczna i kulturalna, bo szerzy się chamstwo. Koło mnie w pociągu okradano jednego pana, bandyci zwrócili mi uwagę, żebym się nie patrzył, bo zaraz dostanę nożem. Wydaje mi się, że za komuny pospolici przestępcy byli bardziej trzymani w ryzach i na ulicach było bezpieczniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za komuny było zdecydowanie więcej patroli pieszych. Może ich zadaniem wcale nie było bezpieczeństwo, tylko utrzymanie komunistycznego porządku, ale patrząc z perspektywy ulicy obie te sprawy były w znacznym stopniu zbieżne.

      Usuń
  12. teraz to Ty sobie polałeś... :) ja tam nic nie mam do nich, przystojne chłopaki są :) a to co wyprawiają z nimi, żeby któregoś przyjąć do pracy i to co się tam w środku dzieje to jest jakaś koszmar na stalową odporność, a każda "nowość" zarządzania kadrą to dzięki nam, każde wytykanie i donosy na uchybienia powodują zaostrzenie policyjnej dyscypliny i mamy to co mamy...bo naród najchętniej by powiesił wszystkich mundurowych i urzędników a może zachłostał na śmierć bo to jest bardziej widowiskowe...oni mają przechlapane bo są jednym i drugim...przestępca ma zdecydowanie lepszy status niż policjant, cóż takie czasy!

    "...nastawionych do obywatela "stróżów prawa", a w ich miejsce wprowadzić np. straż obywatelską?..."
    O rany!!!! sodomia i gomoria :P:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "bo naród najchętniej by powiesił wszystkich mundurowych i urzędników a może zachłostał na śmierć bo to jest bardziej widowiskowe"
      Zgadza się. Ale dlaczego naród ich nie znosi? Popatrz, stoi sobie taki "Bobby" na ulicy w Londynie i zdecydowana większość Anglików go lubi... dlaczego u nas jest zupełnie inaczej?
      Podobno ta niechęć narodu do mundurowych wzięła się u nas już w czasie zaborów... bo wtedy mundurowi pilnowali interesów zaborców... no i od tamtych czasów mundurowi u nas mają przechlapane.

      "O rany!!!! sodomia i gomoria :P:)"
      Chciałabyś :P

      Usuń
  13. eee tam! Anglicy i Francuzi potrafią się śmiać ze swoich przywar i słabości a my się zaraz wycinamy jadem i robimy publiczną jatkę ..popatrz na Panią minister, wystarczy coś głupiego palnąć a już cały naród krzyczy zwolnić! obraza na całego! jaki jest tego skutek, ano taki że każdy kto ma trochę oleju w głowie nie da sie wrobić w żadną funkcję publiczną, bo musiałby być kamikadze, to kogo wybieramy? ale też nikomu nie zależy na mądrości tylko na dobrym widowisku, a to jest starsze od Twoich zaborów, to inna forma igrzysk i bardziej ubranych gladiatorów ...

    nie no tak w tłumie to bym nie chciała, nie lubię przeciągów :P:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Pani minister, to moim zdaniem nic mądrego jednak nie powiedziała i słusznie teraz dostaje za to po uszach. Jak się jest na pewnym stanowisku, to trzeba myśleć co się mówi, a nie ględzić, co tylko ślina na język przyniesie.
      Masz rację, że igrzyska starsze od zaborów, ale zauważ też, że igrzyska to już w starożytnej Grecji wymyślili, a więc nie jest to nasz lokalny pomysł, a raczej chyba doraźna potrzeba ludzkości jako takiej :)
      "nie no tak w tłumie to bym nie chciała, nie lubię przeciągów :P:)"
      No, ja myślę. W przeciągach łatwo o katar :P

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P