Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

poniedziałek, 16 kwietnia 2007

Przeczytałem "S@motność w Sieci".

   Gdybym miał jednym zdaniem określić "SwS", napisałbym: "Taki nowoczesny Harlequin,  osadzony w realich netowych przełomu XX i XXI wieku".

   Powieść J.L. Wiśniewskiego nie zrobiła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Myślę, że jest to głównie książka przeznaczona dla kobiet. Wszystko tam jest sfeminizowane, począwszy od niuansów zapachowych, a skończywszy na głównym bohaterze, czyli Jakubie.
   Pewnym paradoksem jest fakt, że autor, jak gdyby przez nieuwagę zapomniał nadać imię kobiecie, która oprócz Jakuba, jest główną bohaterką powieści. A ponieważ określenie Ona, w moim mniemaniu brzmi raczej głupio w odniesieniu do głównej bohaterki powieści, zatem pozwolę sobie na użytek tego posta nazwać ją Anną, bo to jest akurat jedno z damskich imion, które mi się najbardziej podobają.
   Omawiana książka jest wg mnie naciąganą łzawą historią, która w zamyśle autora ma prawie każdą czytelniczkę doprowadzić do płaczu. Smutne w tej powieści jest prawie wszystko: główni bohaterowie, ich płomienny, ale krótki romans, a nawet maile, które nader często do siebie piszą.
   W dodatku autor, aby całkiem zdołować czytelniczki wprowadza do powieści sporo smętnych historyjek, które bynajmniej nie kończą się happy endem. Wszystko ma na celu uświadomić owym czytelniczkom, że życie bynajmniej lekkie nie jest, a potem się umiera...
   Anna, przy całym swoim życiowym pechu /bo trafił się jej nieczuły i do tego mało wrażliwy mąż/, obdarzona jest niesamowitym szczęściem - otóż decyduje się wysłać maila do nieznanego mężczyzny, którego dopiero co spotkała w Sieci. A wybrany przez nią facet /Jakub/ nie tylko okazuje się mózgowcem i romantycznym wielbicielem kobiecej psyche, wielkim znawcą win, czy też specem od zapachów, ale też w dodatku całkiem niezłym kochankiem, jednym słowem multiinstrumentalista w każdym calu. Z takim szczęściem nasza Anna powinna śmiało obstawiać zakłady w Lotto, bo wygrana byłaby niemal pewna.
   Interesujący jest przy tym los Jakuba. To nic, że jest z niego chodzący debeściak, po prostu bożyszcze damskiej części tego świata. Otóż Jakub, wbrew wszystkim swoim zaletom jest wciąż samotny. Jak to możliwe? No bo jak dotąd, to prawie żadna kobieta jeszcze się na nim nie poznała i dopiero nasza Anna odkryje go przed światem, wysyłając do niego tego swojego maila...
   Przyznaję, że książka zawiera oprócz łzawej wiodącej treści, także sporo ciekawych sentencji i jako zbiór luźnych historyjek czyta się ją dość gładko, ale jako całość stanowi po prostu ckliwe romansidło, taki damski wyciskacz łez.
   Walnie przyczynia się do tego postać Jakuba, neurotycznego nadwrażliwca, który jest aż tak bardzo wrażliwy i czuły, że bez zbytnich oporów pozostawia zakochaną w nim bez pamięci kobietę /Jennifer/, no bo... jest właśnie taki wrażliwy i czuły...
   Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego autor postanowił, że Jakub będzie obchodził swoje urodziny tego samego dnia, kiedy ja obchodzę swoje? Czyżby J.L. Wiśniewski nie sprawdził zodiakalnych cech mężczyzn urodzonych owego dnia? A może myślał, że będę się czuł zaszczycony z tego powodu?
Jeśli tak, to jest w błędzie - dla mnie to obciach.

  
http://gfx.filmweb.pl/po/52/02/195202/7107753.2.jpg