Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 5 kwietnia 2007

Wybór Weroniki.

   Dziś Wielki Czwartek, a jutro Wielki Piątek. Myślę, że to najlepszy moment, abym napisał parę słów na temat bloga Pana o nicku "Master". Wprawdzie napisanie tego postu obiecałem sobie już od dawna, ale czekałem z tym aż na Wielki Tydzień, bo właśnie ten obecny czas wydaje mi się najbardziej właściwy.

   Blog Mastera w moim odczuciu jest inny niż wszystkie pozostałe. Autor bloga postanowił, że to, co w życiu ważne, będzie czytelnikom przekazywał nie w sposób bezpośredni, lecz w formie opowiadań.

Dodam, że na ogół opowiadania te skłaniają czytelników do głębszych refleksji, a na mnie zawsze robią duże wrażenie. Wystylizowana szata graficzna oraz doskonałe zdjęcia, kapitalnie wkomponowane w treść poszczególnych opowiadań dopełniają całości. W efekcie czytelnik odczuwa coś w rodzaju uczty duchowej, której doświadcza się w trakcie lektury bloga mastera.
   Pamiętam jakie wrażenie wywarł na mnie omawiany blog, gdy znalazłem się na nim po raz pierwszy. To było coś w rodzaju niedowierzania, że w ogóle można stworzyć taki blog. Dodam, że jest to jedyny blog, gdzie lubię powracać kilka razy do już napisanych wcześniej postów, by je na nowo kontemplować.
   Ten mój dzisiejszy post jest pewnego rodzaju suplementem do mojego postu pt. "Po co mi blog?", a także rozwinięciem mojego komentarza zamieszczonego pod opowiadaniem Mastera pt. "Golgota".
Otóż prawda jest taka, że postanowiłem założyć swój blog właśnie wtedy, gdy pisałem swój komentarz do ww. opowiadania. Już wtedy postanowiłem, że najlepszym momentem na wyjaśnienie tamtego mojego komentarza będzie Wielki Tydzień.
  "Golgota" poruszyła moją wyobraźnię, bo opowiada o świecie idealnym, gdzie wszyscy ludzie są szczęśliwi, gdzie nie ma bólu, głodu, nędzy i cierpienia, ale przy tym wszystkim nie ma też Jezusa...
   Bohaterka opowiadania, Weronika, gdy zrozumiała, że znalazła się w świecie bez Jezusa, natychmiast rezygnuje z wszelkich ewentualnych korzyści wynikających z tamtego doskonałego świata, bo świat, w którym nie ma Jezusa, jest dla niej zdecydowanie nie do przyjęcia.
   Autor w swoim opowiadaniu nie daje czytelnikowi gotowej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje, ale nietrudno się domyśleć, że świat bez Jezusa oznacza świat bez Boga, a więc świat, który jest pozbawiony podstaw wiary chrześcijańskiej, tj. wiary w nieśmiertelność duszy. I właśnie ten fakt w moim mniemaniu musiał najbardziej przerazić Weronikę i spowodował u niej aż tak gwałtowną reakcję. 
   Jak wiadomo, ludzie już od niepamiętnych czasów wierzyli w Boga /oczywiście różnie nazywanego w różnych okresach/. Nasuwa się w tym momencie pytanie, czy ludzie wierzą w Boga, bo życie samo w sobie nie jest łatwe i po prostu ludzie chcą wierzyć w lepsze życie po śmierci, czy też rzeczywiste warunki życia nie mają tutaj żadnego znaczenia i podobnie jak Weronika, ludzie wierzyliby w Boga bez względu na jakość życia doczesnego?
   W swoim opowiadaniu Master stawia nas przed pokusą życia w świecie doskonałym /abstrahuję teraz od tego, że idealny świat Weroniki okazał się wyłącznie jej snem/, gdzie nic nas nie trapi, ale gdzie nie ma Boga.
Pytanie brzmi: co wtedy wybierzemy?
Weronika natychmiast dokonała swojego wyboru.
Co my byśmy wybrali?


 
http://podwyzrz.rzeszow.opoka.org.pl/informat/image/golgota.jpg