Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 2 kwietnia 2008

Być kobietą, być kobietą...


 No dobra, przyznaję się...
   Wczoraj, niejako przy okazji pierwszego kwietnia, przez jeden dzień byłem kobietą o nicku "Madonna z wielkim cycem". Wcieliłem się w zdecydowaną, pewną siebie, charyzmatyczną kobietę, co prawda tak bardzo złośliwą, że wręcz kipiącą jadem, ale nie pozbawioną też pewnego damskiego wdzięku i powabu /no bo sami przyznajcie - czyż nie? hehehe /. Jej pewność siebie, przebojowość i świadomość własnych atutów była wręcz zniewalająca, co natychmiast przysporzyło jej męskich fanów /prawda Doktorku? hehehe /.
   Muszę przyznać, że jej tupet przekraczał wszelkie dopuszczalne granice, była to chyba jedyna znana mi kobieta, która odważyła się nazwać J. Bonda "flejtuchem"  brawo  
   Ech, co tu dużo gadać, zdaje się, że była to kobieta moich marzeń /w dodatku ten wielki biust!!! hehe /, aż szkoda że istniała tylko wirtualnie...
   Korzystając z okazji, chciałbym oświadczyć, że wszelkie jadowite komcie Madonny należy oczywiście zaklasyfikować jako żarty primaaprilisowe, co się chyba rozumie samo przez się. To samo dotyczy także komów podpisanych jako "Redakcja Onet Bloga".
   Trzeba jednak przyznać, że Madonna przebojem weszła w łonetowe blogowisko - natychmiastowe wyróznienie jej pierwszego posta od razu po jego publikacji oraz prawie 15 tysięcy odsłon tego bloga podczas pierwszego dnia jego istnienia , to chyba wydarzenie bez precedensu w całej historii Onet Bloga, przynajmniej jeśli chodzi o osoby spoza pierwszych stron gazet. Oczywiście walnie przyczynił się do tego lekko zwariowany pomysł z jednodniową zamianą adresów obu blogów - Madonny i mojego, ale mniejsza o szczegóły, liczy się ostateczny efekt, tylko to się pamięta oczko 
   Pozostaje więc tylko stwierdzić - oby tak dalej Madonno!
   Niestety, Madonnie ubiegłej nocy kompletnie odbiło i w efekcie zakończył się jej krótki wirtualny żywot /nasuwa się tu od razu naturalne skojarzenie z jętką - jednodniówką, aż dziw, że nie z modliszką język2 / w wyniku czego Madonna przemieniła się w absolutnie odjazdowego osobnika o nicku "szajba4", którego blog postanowiłem zalinkować jako swoje alter ego /było nie było, ten blog był przez jeden dzień matecznikiem Madonny, dlatego też od razu zapałałem do niego ciepłym uczuciem/. Link do tego bloga znajduje się po lewej stronie na samej górze.
   Czas pokaże, co dalej będzie z tą szaloną szajbą4.

   Wróćmy jeszcze na chwilę do udawania przeze mnie kobiety jako takiej.
   Pewnie teraz zapytacie jak mi z tym było?
   Ha!!!!!!!!!!!!
   Odpowiedź na to pytanie nawet dla mnie jest wielce zaskakująca:

RE-WE-LA-CYJ-NIE!!!
 hehe  hehe  hehe  hehe  hehe  hehe  hehe  hehe  hehe  hehe  hehe 

   Przyznaję, że miałem z tego ubaw po same pachy, normalnie boki sobie zrywałem ze śmiechu!!!

   Ale ta odpowiedź budzi też we mnie leciuteńką konsternację - a może ja tylko fizycznie jestem facetem, a wewnątrz mnie drzemie kobieca dusza? co? 
   Jak Wam się wydaje? myśli