"Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby,
kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział,
że ona nigdy nie będzie twoja."
G.G. Marquez
Artur siedział wpatrując się zamyślonym wzrokiem w monitor. Po raz kolejny tego dnia rozmyślał o tym, w jaki sposób ma to jej napisać. Jak to ubrać w słowa? Czuł, że ta kobieta w jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób zafascynowała go całkowicie. Od jakiegoś czasu nie mógł przestać o niej myśleć… To z jej powodu od pewnego czasu nie mógł się skoncentrować ani w pracy, ani w domu...
************************
Niemal od roku, tj. od czasu definitywnego rozstania z Wandą był samotny. Dzieci nie mieli, więc rozstanie przyszło im stosunkowo łatwo. Nie byli zbyt dobraną parą. Od początku ścierali się ze sobą, ale z czasem ich wzajemne animozje osiągnęły taki pułap, iż oboje zgodnie uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeżeli każde z nich pójdzie swoją własną drogą. Absorbująca praca wypełniała mu obecnie prawie cały wolny czas. Jedynie wieczory miał wolne, które poświęcał głównie na buszowanie po Internecie. Od kiku miesięcy odkrył też uroki blogowania, założył nawet własnego bloga, do którego dość często zaglądał. Za pomocą tego bloga poznał kilku interesujących ludzi, z którymi dość chętnie utrzymywał wirtualny kontakt. Dzięki temu czuł się mniej samotny. Po przykrych doświadczeniach z Wandą postanowił na jakiś czas odpocząć od kobiet.
Jego wirtualna znajomość z Anną zaczęła się ponad pół roku temu. Po prostu kiedyś przypadkowo zobaczył blog o intrygującym tytule "Co się kryje na dnie mojej duszy". Z ciekawości zajrzał tam i przeczytał jej ostatni post. Było w tym poście coś takiego, co go ujęło. Jakieś bliskie mu formułowanie myśli, konstrukcja zdań, opisywanie uczuć… w gruncie rzeczy sam dokładnie nie zdawał sobie sprawy, co to było. Od tej pory zaglądał na jej blog niemal każdego dnia. Poczuł, że musi cofnąć się w czasie, aby przeczytać także poprzednie posty. Powoli odkrywał jej świat pełen ciepła i subtelnego damskiego uroku. Pisała o wszystkim. O życiu i przemijaniu. O swoim dzieciństwie pełnym beztroski i rodzinnego ciepła. O swoich ulubionych książkach i o filmach, które ją fascynowały. Był zdumiony, bo te same książki i filmy fascynowały również jego... Jej posty były mu wyjątkowo bliskie, czasem odnosił wręcz irracjonalne wrażenie, jakby czytała mu w myślach i stamtąd czerpała swoją twórczą inspirację. Pochłaniał te posty każdego wieczora, aż nie przeczytał całego bloga "od deski do deski". Po tej lekturze wiedział o niej całkiem sporo. Wiodła uporządkowane życie. Mieszkała razem z mężem i kilkuletnią córeczką w małym miasteczku gdzieś na północy kraju. Czuła się spełniona i z optymizmem patrzyła w przyszłość.
Po dwóch tygodniach zebrał się na odwagę i napisał na jej blogu pierwszy komentarz. Pisał merytorycznie, dokładnie na temat, ktory poruszyła w swoim poście. Odpisała mu "Jak czytam ten Twój komentarz, to odnoszę dziwne wrażenie, że już Cię skądś znam... Czy to możliwe, że już kiedyś się spotkaliśmy? Czy to w ogóle możliwe, aby poznać człowieka, po literkach?" Odpisał jej wtedy, że to niemożliwe, aby się poznali, bo on nigdy nie przebywał w tamtym rejonie. Następnego dnia złożyła mu rewizytę na jego blogu. Wtedy znów mu napisała, że ma wrażenie, jakby się już znali.
Po kilku dniach napisał do niej maila. Od tej pory ich wirtualna znajomość szybko zaczęła się zacieśniać. Wymienili się swoimi numerami gg i dość szybko zaczęli ze sobą rozmawiać głównie za pomocą tego komunikatora. To jeszcze bardziej zbliżyło ich do siebie. Na ogół rozmijali się, zostawiając tylko krótkie komunikaty z pozdrowieniami, czasem rozmawiali ze sobą tylko przez chwilę, bo któreś z nich nie miało czasu, ale parę razy potrafili wspólnie przegadać niemal pół nocy. Rozmawiali na każdy temat i oboje wręcz uwielbiali te rozmowy. Lubili się wzajemnie przekomarzać, czasem też delikatnie flirtowali. Nie było w tym jednak żadnej erotyki - Anna dość szybko dała mu do zrozumienia, że ich kontakt może być wyłącznie wirtualny. Nic ponadto. Oboje doskonale wyczuwali subtelną granicę, której oboje nie powinni przekraczać i nigdy jej nie przekroczyli. Rozumieli się doskonale, często jedno z nich nie musiało nawet kończyć zdania, a już z drugiej strony nadchodziła błyskawiczna riposta, która o parę sekund wyprzedzała właśnie formułowaną myśl...
Kiedyś wysłał do niej maila, w którym pytał ją o jej przemyślenia na temat znaczenia sfery duchowej w kontaktach międzyludzkich. Pomylił się wówczas przy wpisywaniu jej adresu mailowego i ten jego mail nie doszedł. Był tego pewien, bo otrzymał komunikat na skrzynkę, że jego wiadomość nie doszła. Jakież było jego zdumienie, gdy następnego dnia opublikowała na swoim blogu post, w którym snuła rozważania właśnie na ten temat. Gdy wieczorem ją zapytał, dlaczego opublikowała właśnie taki post, odpisała mu, że cały poprzedni dzień miała wrażenie, jakby on ją o to pytał.
- Żartujesz, prawda? - zapytał, bo nie wierzył, że to może być prawda.
- Nie, naprawdę miałam takie wrażenie - odpisała mu po chwili.
Oniemiał jak to przeczytał, ale nic nie powiedział, po prostu szybko zmienił temat rozmowy.
Z czasem zaczęli się sobie zwierzać. Trochę go dziwiło, że powierza mu swoje damskie tajemnice, o których, jak zaznaczyła, nie mówi nawet mężowi. Kiedyś zapytał ją o to wprost. Odpisała mu wtedy "Bo Wiesz, Ty jesteś jak ksiądz... Właściwie to wszystko mogłabym Tobie wyznać... Czasem czuję, jakbyś znał mnie lepiej niż ja znam siebie sama... Wiem, to nieracjonalne, ale czasem właśnie tak to odczuwam.".
Po trzech miesiącach ich wirtualnej znajomości przysłała mu zdjęcie całej swojej rodziny. Sprawiła mu tym zdjęciem miłą niespodziankę. Z fotografii spoglądała na niego atrakcyjna roześmiana brunetka, która przytulała do siebie śliczną dziewczynkę o jasnych włosach. Obok nich stał uśmiechnięty wysoki blondyn. Gdy tak wpatrywał się w to zdjęcie, to nagle pomyślał sobie, że wiele by dał, aby to on stał na tym zdjęciu obok niej... Myślał w ten sposób za każdym razem, gdy widział to zdjęcie...
W odpowiedzi wysłał jej swoją fotkę. Wtedy znów mu napisała, że ma wrażenie, jakby go kiedyś widziała, chociaż nie wie gdzie i kiedy. Nie omieszkała też dodać, że dziwi się, iż taki przystojny, sympatyczny i rozsądny mężczyzna wciąż pozostaje samotny. Było mu miło, że tak się o nim wyraziła, ale zachował to dla siebie.
Z czasem ich wieczorne poggaduszki stały się dla niego codziennym rytuałem, czymś, bez czego trudno było mu wyobrazić sobie koniec dnia. Anna nie zawsze miała czas, aby z nim porozmawiać, ale zawsze dawała mu przynajmniej jakąś krótką odpowiedź. Zauważył, że tęskni do tych wieczornych godzin, tęskni do wirtualnych rozmów z nią i coraz więcej o niej myśli. Sam nie mógł w to uwierzyć, nigdy wcześniej by w to nie uwierzył, aby jakakolwiek kobieta mogła aż tak przykuć jego uwagę. Zdumiewała go jej przenikliwość i zadziwiająca wręcz znajomość jego wnętrza. Kiedyś, gdy ją o to zapytał, odpisała mu "Naprawdę nie wiesz? Przecież my mamy bliźniacze dusze...".
Nie wierzył jej, ale faktycznie było w tym coś zadziwiającego. Od razu na początku rozmowy dokładnie wyczuwał, jaki ma nastrój, wiedział czy ma dla niego trochę czasu, czy nie, czasem wyczuwał nawet, że powinien się do niej odezwać, czuł że go wzywa...
Nigdy wcześniej jej tego nie mówił, ale teraz postanowił jej to wszystko napisać w specjalnym mailu. Jednak nie szło mu to zbyt łatwo... Pomyślał, jak ciężko jest to wszystko jej przekazać… to była już trzecia wersja maila, którą dziś pisał, dwie poprzednie były zupełnie nieudane, ledwo je napisał, od razu szybko je kasował.
Jeszcze raz spojrzał na ekran monitora. Mimowolnie zaczął czytać to, co do tej pory napisał.
Droga Anno!
Dziś będzie trochę nierealnie, trochę zagadkowo i trochę nie z tego świata, bo o moich podświadomych myślach, przeczuciach, wrażeniach..., o tym co jest ukryte, ale jednak jakoś to odbieram...
Czasem piszesz o przeczuciach w swoich postach... ja też odbieram takie sygnały...
Czy wiesz, jakie są moje wrażenia?
Często mam wrażenie, że czytam w Tobie jak w otwartej książce.
Że czytam nawet to, co chcesz przede mną ukryć, że czytam coś między wierszami.
Mam wrażenie, że znam Cię na wskroś, że nawet jak się starasz, to trudno Ci jest coś przede mną ukryć...
Ale to nie wszystko... mam wrażenie, że jestem przez Ciebie opętany... pewnie nie uwierzysz, ale od pewnego czasu po prostu nie potrafię przestać o Tobie myśleć...
Tylko tyle zdołał napisać... Poniżej czekał na niego cierpliwy kursor, ale on zupełnie nie wiedział, co ma jeszcze jej napisać...
W tym momencie przyszedł mu do głowy nowy pomysł. Ależ tak! Oczywiście! Czemu wcześniej na to nie wpadł? Nie będzie do niej wysyłał tego maila. Ani tej trzeciej wersji, ani żadnej innej. Nie musi. Napisze po prostu ich historię na swoim blogu w formie opowiadania. Tam będzie to wszystko zawarte. Wiedział, że ona to przeczyta...
************************
Następnej nocy nie spał zbyt dobrze. Najpierw długo nie mógł zasnąć, a potem śniły mu się jakieś koszmary. Widział ją, jak stoi po drugiej stronie rzeki i coś do niego krzyczy machając rękami. Chciał jej jakoś pomóc, rozglądał się za jakąś łódką, czy tratwą, ale nic nie było w pobliżu... Był już zdecydowany wskoczyć do wody i przepłynąć tę rzekę wpław, ale gdy znów na nią spojrzał, zauważył że Anna stoi już znacznie dalej, niż była... rzeka zaczęła szybko się poszerzać i stosunkowo niewielki dystans między nimi rósł z każdą chwilą. Z przerażeniem patrzył, jak szybko oddalała się od niego krzycząc coś i rozpaczliwie machając rękami. Jeszcze przez chwilę widział jej ciemną sylwetkę widniejącą na horyzoncie, aż całkiem znikła we mgle unoszącą się nad rozpościerającą się przed nim ogromną wodną przestrzenią...
Gdy zmęczony wrócił wieczorem z pracy, od razu sprawdził pocztę. Miał od niej maila. Otwierał go z niepokojem, bo jego tytuł był dość zagadkowy "Do zobaczenia znów... kiedyś...".
Pomimo tego otworzył go natychmiast i szybko zaczął czytać.
Drogi Arturze!
Zdaję sobie sprawę, że Twoje opowiadanie było tak naprawdę skierowane do mnie.
Powiem Ci całą prawdę. Jestem tym wszystkim przerażona... Myślałam, że tylko ja w ten sposób to odczuwam...
Wkroczyłeś gwałtownie w mój spokojny do tej pory świat niczym huragan, jakieś szaleńcze tornado, które przewróciło wszystko do góry nogami...
Widzisz... ja też nie potrafię uwolnić się od myślenia o Tobie. Piszesz tak, jakbyś czytał z moich myśli... czasem mam wręcz wrażenie, jakbyś miał oczy wewnątrz mojej duszy... Do tej pory nie miałam pojęcia, że takie coś jest w ogóle możliwe...
Ale to jeszcze nie wszystko. Śnisz mi się po nocach i pewnie nie uwierzysz, ale są to głównie erotyczne sny... A gdy kocham się z moim mężem, to mi się wydaje, że to Ciebie trzymam w moich ramionach...
Gdy przeczytałam Twoje opowiadanie, to uzmysłowiłam sobie, że jeżeli teraz się z tego nie ocknę, nie uwolnię się od Ciebie, nie oprzytomnieję, to mój cały misternie poukładany świat, legnie w gruzach...
Nie mogę do tego dopuścić... muszę, po prostu muszę przerwać to szaleństwo...
Przepraszam Cię, wiem że będziesz przeze mnie cierpiał... i to bardzo... ja też... ale czuję, że muszę to zrobić, nie mam innego wyjścia...
Dziękuję Ci Arturze za wszystko... za Twoje maile i za czas, który mi poświęciłeś...
Wiem, że nigdy Cię nie zapomnę... ale wierzę, że z czasem moje życie wróci do normy i moja podświadomość zdoła się od Ciebie uwolnić...
Zmieniłam adres mailowy i numer gg... Nie będę zaglądała na moje stare adresy... już nigdy... znasz mnie, wiesz że zawsze dotrzymuję słowa...więc nie pisz, bo to daremne...
W tej sytuacji dobrze się stało, że nie znasz moich personaliów, mojego adresu, ani telefonu... proszę Cię, nie szukaj mnie...
Wierzę, że nasze dusze już kiedyś się spotkały i były ze sobą bardzo blisko... i wierzę, że kiedyś znowu się spotkają...
A więc nie mówię Ci "żegnaj", lecz mówię "do zobaczenia znów... kiedyś..."
Anna
Artur nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą przeczytał. Jak ona mogła tak postąpić? I dlaczego zrobiła to właśnie teraz, gdy wyznał jej całą prawdę? Przecież to nie może w ten sposób się zakończyć!
Zaraz! Jest jeszcze cień szansy... jej blog... nic nie pisze o swoim blogu... Może jeszcze nie wszystko stracone... może uda się ją odwieść od tego pomysłu... wszystko wyjaśnić... albo przynajmniej się z nią pożegnać...
Szybko kliknął link do jej bloga... niestety po chwili potwierdziły się jego obawy, gdyż na ekranie pojawił się komunikat najgorszy z możliwych...
Mężczyzna siedział i ze skamieniałą twarzą tępo wpatrywał się w treść tego komunikatu, jakby nie mógł zrozumieć jego sensu...
- Za późno, za późno, na wszystko jest już za późno... - wyszeptał wreszcie sam do siebie.
Powoli odsunął się od monitora i ukrył twarz w dłoniach.
Dopisek z dn. 17.04.2008 r.
Po przeczytaniu tego opowiadania Renata przysłała mi link do tej piosenki, jako pewnego rodzaju suplementu. Odsłuchałem i myślę, że coś w tym jest. Ponieważ omawiany utwór bardzo mi się podoba, postanowiłem go zalinkować, abyście i Wy go posłuchali.
A Tobie Renatko bardzo dziękuję za tę inicjatywę