Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 7 maja 2008

"La persistencia de la memoria".

  
http://static.flickr.com/20/69002667_2eba598bb8.jpg

   Któż z nas nie widział  tych dziwnych zegarów na obrazie Salvadora Dali? Widok kilku nienaturalnie wyglądających czasomierzy mocno zapada w pamięć. Kto raz widział ww. obraz, ten zapewne już go nie zapomni. Może właśnie dlatego Salvadore Dali nazwał swoje surrealistyczne dzieło "La persistencia de la memoria", czyli "Trwałość pamięci".
  Kontynuacją ww. pracy jest seria ośmiu odlewów zatytułowanych "Profile of Time" /"Profil Czasu"/, którą S. Dali wykonał w latach 1977 – 1984.
      A piszę na ten temat, ponieważ ostatni długi weekend spędziłem we Wrocławiu, gdzie miałem okazję obejrzeć trzeci egzemplarz z tej serii. Nawiązanie tej rzeźby do obrazu "La persistencia de la memoria" nasuwa się od razu, motyw nienaturalnie wyciągniętego, zdeformowanego zegara jest wspólnym elementem łączącym obie prace.

  
   Omawiana rzeźba tymczasowo została postawiona w nowo wybudowanej galerii handlowej  „Arkady Wrocławskie”, ale docelowo zostanie umieszczona przed jednym z głównych wejść do nowo budowanego kompleksu wysokich apartamentowców, którym nadano nazwę "Sky Tower". Warto zauważyć, że jeden z apartamentowców wchodzących w skład Sky Tower /nazywany wieżą/ będzie najwyższym budynkiem mieszkalnym w Polsce /planuje się, że omawiana wieża do poziomu dachu będzie miała wysokość około 220 metrów, tj. 56 pięter/. A oto planowany wygląd tego kompleksu po jego wybudowaniu.

  
http://www.lcc.pl/foto/realizacje/sky1.jpg


   A jeśli chcielibyście poczytać nieco więcej informacji na temat Sky Tower, to zapraszam tutaj. Dowiecie się wówczas, co łączy  „Arkady Wrocławskie”, "Sky Tower" oraz ww. rzeźbę Salwadora Dali.

   Pozwoliłem sobie zacząć od rzeźby S. Dali oraz Sky Tower, bo to dość dobrze pokazuje dynamiczny rozwój Wrocławia, w tym mieście faktycznie dużo się dzieje. Umiejętnie pokazana historia i kultura w połączeniu z nowoczesnością, dają we Wrocławiu zdumiewające efekty. Przyznaję, że to miasto ma swój urok, co starałem się przedstawić na kilku zdjęciach zamieszczonych w moim fotoalbumie /zapraszam/. Przyjąłem tam koncepcję pokazywania tych samych kolejnych ujęć w dzień i w nocy, co moim zdaniem dało całkiem fajne połączenie. Szkoda tylko, że nie miałem żadnego statywu, przez co zdjęcia nocne nie są zbyt ostre, ale oglądać się dają, jak najbardziej.

   Na koniec coś z zupełnie innej beczki, chociaż nie do końca, bo jednak ma to bezpośredni związek z tytułem posta. Otóż w trakcie bardzo miłych /co przyznaję/, towarzyskich poggaduszek z pewną bardzo sympatyczną Panią  /co też przyznaję/, jakoś tak volens nolens oboje weszliśmy na temat naszej aparycji. Gdy padły pytania na temat koloru moich /ewentualnych/ włosów, od razu zaproponowałem wzajemną wymianę zdjęciami /bynajmniej nie po jakiejś rozbieranej sesji  sceptyczny  /, głównie po to, aby nie rozgadywać się niepotrzebnie, w sytuacji, gdy można po prostu zobaczyć zdjęcie. Gdy z tamtej strony padła żartobliwa odpowiedź, że jedziemy utartym schematem, który byłem łaskaw niedawno opisać w moim opowiadaniu, to w gruncie rzeczy domyślnie postawiłem na tej wymianie krzyżyk i już już miałem zmienić temat, gdy z tamtej strony nadszedł nowy tekst. To było coś w rodzaju "żonatym moich zdjęć nie wysyłam". Z dalszego ciągu zrozumiałem, że pisze to na poważnie.
   Powiem szczerze - zamurowało mnie. Może dlatego, że ja z tego nie robię wielkiego halo, wymieniłem się zdjęciami już z kilkoma osobami i jak do tej pory nikt mi takiego tekstu nie rzucił. Głupia sprawa, ale poczułem się, jakbym był niepełnosprawny, który nagle słyszy tekst "z niepełnosprawnymi nie gadam".
   No cóż, jestem raczej dociekliwym facetem, a w tym wypadku pytanie "dlaczego" nasuwało się niejako automatycznie. Gdy z tamtej strony nadeszła odpowiedź "a po co żonatym moje zdjęcia?", zrozumiałem o co się rozchodzi, więc pytanie "a po co ono nieżonatym?" w tej sytuacji wydawało mi się zbędne...
   Ale wiecie co?
   Kurczę, od tej pory w trakcie naszych wirtualnych poggaduszek cały czas miałem uczucie, jakbym był w oczach tej Pani kimś gorszym... facetem wtarowa sorta... jakbym był w jakiś sposób dyskryminowany...
   No i w efekcie jakoś całkiem straciłem ochotę do dalszych wirtualnych poggaduszek z ww. Panią. Nasuwa się zapewne w tym momencie pytanie, co tak naprawdę mi przeszkadza w dalszym podtrzymywaniu tej wirtualnej znajomości. I powoli doszedłem do wniosku, że przyczyną jest właśnie "La persistencia de la memoria", czyli taka specyficzna, smurffowa "trwałość pamięci". No bo cóż innego?