Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 21 maja 2009

Chwila prawdy.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.” 

Ewangelia wg Św. Mateusza 7,1-2



   Agata wpatrywała się w ekran monitora i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Ten mail otrzymany od Witka był zdecydowanie nieprzyjemny. Czytając go czuła się podle. Było to jednocześnie rozczarowanie, gorycz i gniew połączony z jakimś przykrym smutkiem. Miała wrażenie, że ten mail w jednej chwili przekreślił ich dotychczasowe relacje i od tego momentu już wszystko będzie inne.
   Już od kilku miesięcy pisali do siebie krótkie maile, ale czegoś takiego absolutnie się po nim nie spodziewała. Nie była psychicznie przygotowana na tego typu oskarżenie z jego strony. Jej frustrację pogłębiał fakt, że nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, aby zrobić to, co Witek jej obecnie zarzucał.
 - Jak on mógł mi coś takiego napisać? – pomyślała, czytając po raz trzeci świeżo odebranego maila.
   
   Poznali się w sieci na jakimś czacie i tam po pewnym czasie wymienili się adresami mailowymi. Ich korespondencja przez cały czas była utrzymana w dość żartobliwym tonie. Oboje lubili pisać do siebie „z przymrużeniem oka”, z czego nader chętnie korzystali. Dla niej był po prostu „Witkiem”, żartobliwym facetem, z którym prowadziła mailową korespondencję. Pisali do siebie wesołe maile, trochę drocząc się ze sobą. Od pewnego czasu bawili się też we wzajemne odgadywanie, kim są i czym się zajmują. Robili to oczywiście delikatnie i na wesoło, co sprawiało im sporą frajdę.  Agata lubiła go, ceniła jego delikatną powściągliwość i to, że zawsze doskonale wiedział, gdzie znajdują się niepisane granice ich żartów, których absolutnie nie należy przekraczać. Absolutnie się nie spodziewała, że coś takiego może ją kiedykolwiek spotkać z jego strony…
   Ze zdumieniem wypisanym na twarzy, po raz kolejny czytała tego maila…
Witaj Agato.

Niecałą godzinę temu dowiedziałem się od jednej z moich znajomych, że we wszystkich  wysyłanych przeze mnie mailach /w tym także do Ciebie/ wyświetlało się moje imię i nazwisko. No i nie wątpię, że jakiś czas temu wprowadziłaś moje personalia do wyszukiwarek sieciowych, dzięki czemu dowiedziałaś się już o mnie całkiem sporo. 
Wiesz co Ci teraz powiem? Powiem Ci, że jest mi bardzo przykro, gdyż przez cały czas naszej korespondencji tak naprawdę bawiłaś się moim kosztem. Udawałaś, że zgadujesz kim jestem, a tymczasem dobrze wiedziałaś, kim jestem naprawdę. Domyślam się, że miałaś z tego powodu całkiem niezły ubaw, gdy się tak ze mną bawiłaś w kotka i myszkę.
Ale już dość tej zabawy. Baw się w ten sposób z kimś innym jeśli tego chcesz, bo mnie to absolutnie nie bawi.
Pozdrawiam.

Witek


   Początkowo chciała mu  od razu emocjonalnie napisać, że to nieprawda i że ona wyprasza sobie takie insynuacje z jego strony, ale zdrowy rozsądek podpowiedział jej, że to nie jest najlepszy pomysł.
 - Pośpiech jest w tym momencie złym doradcą – pomyślała - muszę mu dać odpowiedź za kilka dni, a w tym czasie postaram się ochłonąć i na spokojnie mu odpisać. Przy okazji sprawdzę też, kto on zacz.
   Tak też zrobiła – po kilku dniach napisała do Witka maila, w którym trudno było doszukać się jej wcześniejszych emocji.
Witaj Witku.

Pamiętasz, pisałam Ci niedawno, że będąc w Sieci, piszemy na swój temat tyle, ile chcemy. Teraz dodam też „jak chcemy”. To prawda, zdawałoby się, oczywista. Z tego powodu wszelkie informacje zebrane z sieci traktuję jako niezweryfikowane. Podobnie jest z nadawcami wiadomości mailowych. Każdy może tam wpisać wszystko co tylko chce, podając się, w zależności od upodobań, raz za „Agatę”, innym razem za „Księcia Draculę”, Carycę Katarzynę II, itp.
Dlatego też, kiedy otrzymałam od Ciebie Twojego pierwszego maila, a jako nadawca tej wiadomości figurował niejaki „Witold Marczak”  nie wywołało to żadnego, powtarzam, żadnego zainteresowania z mojej strony – przecież mogło to być jakieś pseudo, nick, albo jeszcze coś innego – nie wnikałam w to i nigdy nie miałam zamiaru w to wnikać. Podobnie jak nie interesowało mnie, czy „Witek”, to Twoje prawdziwe imię – wszak w sieci możemy być tym, kim chcemy. Nigdy też nie przyszłoby mi do głowy, aby badać w sieci, czy to może być Twoje prawdziwe imię i nazwisko, czy też nie.

Tak było do czasu Twojego ostatniego maila, kiedy to otwarcie mi wyznałeś, że to jest Twoje prawdziwe imię i nazwisko. Wybacz, ale w tej sytuacji z czystej ciekawości postanowiłam od razu sprawdzić, z kim mam do czynienia, bo sądząc po treści Twojego maila, powinieneś być jakimś ważnym VIP-em, bo jak sądziłam, w przeciwnym wypadku raczej byś do mnie czegoś takiego nie napisał.
Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, ze jesteś /w tym miejscu pozwolę sobie na dość złośliwy wtręt/ – tylko – zwykłym urzędnikiem w Urzędzie Gminy, gdzieś w okolicach Parczewa. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona… gdybyś chociaż okazał się Wójtem w tej gminie, wtedy przynajmniej rozumiałabym Twoje poddenerwowanie, ale w tej sytuacji, naprawdę nie rozumiem… 
Wybacz, ale nie rozumiem…
Pozdrawiam

Agata

   Po kilku dniach Witek napisał do niej kolejnego maila. Tym razem był on utrzymany w poprzednim, lekko żartobliwym tonie i swoim stylem przypominał wszystkie poprzednie maile otrzymane od Witka, oczywiście za wyjątkiem tego ostatniego. Witek wspomniał co prawda parę słów o poprzednim mailu, ale od razu potraktował go jako zwykłe nieporozumienie. Agata nie doszukała się w dalszej treści tego maila żadnych przeprosin, ani też jakiegoś stwierdzenia ze strony Witka, że z powodu zaistniałej sytuacji jest mu zwyczajnie głupio, czy też wręcz przykro.
 - Nie ja nie mogę tego tak zostawić – przemknęło jej przez głowę – niby dlaczego mam się sama oszukiwać i udawać, że nic się nie stało?
   Dobrze Wiedziała, że teraz ile razy otrzyma teraz coś od Witka, tyle razy będzie sobie przypominać tego feralnego maila. No więc co dalej? Ma przed nim grać i powiedzieć w duchu sobie samej „nic się nie stało”? Ale tego nie da się ot tak zapomnieć… Nie może sobie samej powiedzieć „nic się nie stało”… bo to by było wbrew jej naturze, wbrew temu co teraz czuje… Miała świadomość, że dawny wizerunek Witka, jaki do tej pory wytworzyła w swoim umyśle odszedł w jakiś cień. Zasłonił go ten nieszczęsny mail, którego treść wciąż miała przed oczami.  A więc niby z jakiego powodu ma przed nim grać osobę którą już nie jest?
   Czuła, że musi wrócić do tej sprawy. Szczerze napisać co teraz czuje. Głównie po to, aby być w zgodzie z samą sobą i nie musieć niczego udawać. Bo dlaczego ma przed nim udawać, że już zapomniała o tamtym mailu, skoro wcale tak nie było?

   Dwa dni później napisała do niego odpowiedź.
Witaj Witku.

Pozwolisz, że jednak pozwolę sobie wrócić do Twojego poprzedniego maila, bo w pewnym sensie okazał się on przełomowy. Powiem Ci teraz, co mnie najbardziej w nim zaskoczyło. Nie to, że zdobyłeś sie na ton, który był raczej daleki od treści Twoich poprzednich mailów. To mogłabym jeszcze przeboleć – w końcu życie szykuje nam różne niespodzianki.
Najbardziej zaskoczyło mnie to, że z prokuratora wysuwającego wobec mnie swoje oskarżenie, natychmiast przemieniłeś się w sędziego, nie dając mi żadnych szans na obronę. Ty od razu wiedziałeś, że gram z Tobą nie fair, wiedziałeś o tym, zanim jeszcze zapytałeś mnie o moje zdanie. Można by rzec, że poszedłeś wobec mnie „na skróty”  i wysuwając wobec mnie swoje oskarżenie, natychmiast wydałeś też wyrok. Brzmiał on „winna!”. A przecież w ten sposób działają wyłącznie sądy kapturowe, w normalnych, cywilizowanych procesach każdy człowiek ma prawo do obrony. Nie rozumiem, dlaczego zostałam przez Ciebie pozbawiona tego prawa.
A wiesz, co w tym wszystkim jest najgorsze? Najgorsze jest to, że oskarżyłeś mnie o podłe rzeczy, które nawet do głowy by mi nie przyszły.
Muszę Ci powiedzieć, ze to mi dało sporo do myślenia.
Po pierwsze, Twoja opinia na mój temat musi być w takim razie niezbyt pochlebna, inaczej do głowy by Ci nie przyszło, aby mnie oskarżać o podobne rzeczy.
Po drugie, skoro takie coś jednak przyszło Ci do głowy, to zastanawiam się teraz, jakim Ty jesteś człowiekiem Witku? Czy przypisując mi takie zachowanie nie dajesz tym samym pośrednio dowodu, że sam będąc na moim miejscu, nie zachowałbyś się właśnie w taki sposób, jak to opisujesz?
A teraz spróbuję Ci wyjaśnić, dlaczego tamten Twój mail okazał się dla mnie przełomowy. Bo widzisz, do tej pory widziałam tylko jedną stronę Twojego oblicza. Byłeś dla mnie niczym Księżyc widziany z Ziemi, zawsze widziałam tylko jedną, jasno świecącą stronę. Dopiero tamten Twój mail pozwolił mi odkryć, ze posiadasz też swoją ciemniejszą naturę.
Była to dla mnie chwila prawdy, gdyż właśnie wtedy ujrzałam to, co do tej pory było przede mną zakryte.
Kończąc tego maila, chciałabym Cię Witku przestrzec przed pochopnym ferowaniem wyroków. Musisz wiedzieć, że działając w ten sposób możesz „skazać” również osoby niewinne i jest im wtedy bardzo przykro. Wiem o tym, znam to z autopsji.
Pozdrawiam.

Agata


   Nacisnęła myszką klawisz „wyślij” i poszła zrobić sobie kawę.
   Pijąc drobnymi łykami gorący aromatyczny płyn zastanawiała się przez chwilę, co Witek teraz zrobi. Zrozumie i przeprosi? A może już nic do niej nie napisze?
   Po chwili wzruszyła ramionami.
   A właściwie co ją to obchodzi? Przecież mógł wcześniej zastanowić się nad konsekwencjami swojego postępowania. Powinien wiedzieć, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę…
   Jednego była pewna – wysyłając tego maila była w zgodzie z samą sobą i to było dla niej najważniejsze.

  
http://kwiatki.republika.pl/images/roze_z_gipsowka.jpg

   Za parę dni będziemy obchodzić Dzień Matki. Dlatego dziś proponuję ten utwór.
   Z dedykacją dla wszystkich mam…



  1. Bardzo interesujące opowiadanie…. Zadziwiasz mnie lekkością treści i tym, że za każdym razem czuję się jak w świecie książek które kocham. Ujmujesz sprawy codzienne w sposób niecodzienny. Wydałeś może już jakąś książkę? Bo Koontz właśnie mi się kończy i chętnie zmienię gatunek;)))
    • Cieszę się, że Ci się podobało Perełko i dziękuję za miłe słowa :)Mam nadzieję, że moje kolejne opowiadanie także będzie Ci się podobało :) Pozdrawiam.
  2. Witaj Smurffie :) Super opowiadanie i wiesz ze bardzo lubie czytac takie historie napisane przez Ciebie :) . Siec ulatwia nam poznanie wielu osob w bardzo szybkim tempie i dosc wygodnie ,bo bez wychodzenia z domu .Mozna duzo sobie powiedziec w formie pisania e-maili ,ale to nie zastapi niestety bezposredniej konwersacji , dyskusji na zywo i mozliwosci wytlumaczenia na goraco jakiegos nieporozumienia .Z drugiej strony ,kto dlugo przebywa w swiecie internetowym , wie ze predzej czy pozniej mozna sie przekonac kto jest kim i co soba reprezentuje .Czy bedzie to nasza dusza pokrewna na reszte naszego zycia ,czy poprostu znajomosc ktora lepiej nie kontynuowac ,gdyz mamy odmienne charaktery .I tutaj widac odpowiedz na jeden z Twoich postow : czy mozna kogos dobrze poznac w Sieci i przekonac sie jakim jest czlowiekiem .Pozdrowka .
    • Witaj Marto :) Właśnie tak – opisana historia jest przykładem, że można dać się poznać nieco bliżej w Sieci, chociaż niekoniecznie z tej strony, z której by się chciało naprawdę pokazać. Jednocześnie zaprezentowałem dwoje ludzi i dwie postawy wobec pozornie błahego zdarzenia. Jedna ze stron chce to zdarzenie zbagatelizować, lecz dla drugiej strony to pozornie błahe zdarzenie wiele znaczy i bynajmniej nie jest błahostką. Wokół tej rozbieżności postaw koncentruje się sedno tego opowiadania. Jest jeszcze kilka pomniejszych wątków, ale główna „oś dramatu” to moim zdaniem właśnie to.Pozdrawiam :)
  3. Odkąd dostałam mocno po sempiternie, zastanowię się poważnie zanim kogokolwiek osądzę . Starałam sie tego nie robić od zawsze , ale teraz ze starania wyszło działanie. Nie wydam opinii o kimś nawet wtedy gdy chodzi o sukienkę w kwiatki. Słowa są jak kamienie i działają niczym bumerang.Pozdrawiam serdecznie…
    • Masz rację BB. Słowa wiele znaczą i nieraz potrafią mocno zaboleć. Dlatego powinniśmy ostrożnie ważyć słowa i nie spieszyć się z ferowaniem wyroków.Pozdrawiam.
  4. Nie rozumiem o co chodzi w tym poście…poza piosenką…dla mam ;)Hmmm..być może o nieczytanie między wierszami chodzi..a ja nie lubię niedomówień…chociaż często posługuję się metaforami..a więc czytanie „pomiędzy” wiele daje, jeśli posiadamy wyczuloną intuicję..taka chwila prawdy musiała nastąpić po nawarstwieniu się wielu spraw, bo inaczej nie wyobrażam sobie takiej sytuacji..poza tym nie wiem, o co im chodzi…pewnie o to, czego nie można wyjaśnić nie przebywając ze sobą na co dzień…trochę to bez sensu…ale jak najbardziej poukładane…w wyobraźni..Pozwolę sobie, jeśli pozwolisz na…. http://tiny.pl/3hn6Pozdrawiam :)
    • Hmmm… skoro nie wiesz o co chodzi w tym opowiadaniu, to trudno. W tym przypadku nie zamierzam Ci niczego wyjaśniać, albo się czuje o co kaman, albo nie. Najwidoczniej Ty nie czujesz.Dziękuję za piosenkę i pozdrawiam zaczepnie ;)
      • Może po prostu nie chcę czuć o co kaman :) że tak wdzięcznie się wyrażę…kiedy ja piszę, to też czasami nie wiadomo o co chodzi, a więc rozgrzeszam Cię…na razie..hehepozdrawiam czepialsko ;)
      • ok…dopiero dzisiaj mam ochotę na analizę „zdarzenia” ;) A więc oni sobie gadu gadu..miło, wesoło..zapewne trochę szczerze (jeśli ich na to było stać, poza żartami)..oczywiście należy założyć, że ciągle się nie znają i nic nikogo nie upoważnia do obdarzania się wielkim zaufaniem…każdy robi to na własną odpowiedzialność..’daje’ z siebie tyle ile chce..wiem, że pewne zasady powinny obowiązywać…może jakieś wyczucie powinno tutaj mieć miejsce..trudno to określić, jeśli wiemy, że różni są ludzie i różne świństwa się dzieją, tak w życiu, jak i w sieci..a więc jedziemy dalej, bo z tego wynika, że oczekiwania kogoś przerosły..w zasadzie to należy samemu wiedzieć w co się „pakuję”..i założyć, że ten ktoś może mieć ochotę poszperać i wyszukać coś na mój temat..i to nie powinno nas przerażać, jeśli wiemy choć troszkę z kim mamy do czynienia lub się domyślamy…z resztą czy to ważne? zabawa była – ale ze strony tego Pana i podejrzliwość, jak najbardziej..ale co to wnosi nam do sprawy?…przecież tych dwoje się nie znało, a tylko sobie rozmawiali…dowiadywali o sobie coraz więcej…i ta zabawa się skończyła, kiedy z taką oczywistością facet zarzucił dziewczynie, zupełnie bezpodstawnie coś, czego nie zrobiła, a nawet jeśli – to tak, jak wyżej napisałam: te gierki netowe mają swoje „przywileje”, dają nam wiele możliwości, z których jednak nie wszyscy korzystają…bo na przykład traktują drugą osobę, jak kogoś, kto przychodzi i za chwilę odchodzi…a wiedza o kimś takim nie jest nam do niczego potrzebna..poza tym, jeśli nawet ktoś, coś chce komuś zarzucić, to najpierw powinien się zastanowić, czy boi się bardziej tego, że jakieś informacje o nim dotrą do kogoś, bo na przykład zafałszował swoje dane przed tą osobą itp. czy też boi się samego siebie. A z drugiej strony nie można mieć pewności, czy dziewczyna faktycznie nie „szperała”..skąd można wiedzieć, czy ktoś mówi prawdę w sieci, szczególnie jeśli stawia mu się zarzuty…może tylko się wybroniła…no i oczywiście ważna jest szkodliwość czynu..nawet jeśli mogła zasięgnąć informacji (a mogłoby coś takiego zdarzyć się np. przypadkiem – wpadła na coś takiego i skusiła się..poczytała), to co się zmienia w ich relacjach? Żeby pozostały takimi, jakie były, to najrozsądniej byłoby przyznać się do tego koledze. Może nie zareagowałby tak ostro. To byłoby uczciwsze, bez względu na konsekwencje. Ale błędne koło powstaje. Bo dlaczego mamy przyznawać się do czegoś, co w żaden sposób nie wpływa na te relacje, a tym bardziej, że nie wiemy kto siedzi po drugiej stronie.Jednak z opowiadania wypływa coś zupełnie innego: uważaj z kim się zadajesz, bo może cię posądzić o to, czego nie zrobiłeś…jakieś wariactwo w tym jest…i kojarzy mi się tylko z lękami…i lojalnością, której aż tak do bólu nie powinno się oczekiwać, jeśli się wchodzi w niewiadome znajomości…zawsze furtka powinna zostać otwarta..jak to w życiu..i należy wszystko sobie wyjaśniać na bieżąco..ja wyznaję zasadę, że w kwestiach spornych, tematach które nas nurtują lepiej więcej powiedzieć, niż za mało..zawsze można wysnuć jakieś wnioski, dojść do porozumienia, rozwiać wątpliwości itd.I to by było na tyle…takie to jakieś niesmaczne i nie widzę rozwiązania tej sytuacji, jakiegoś prostego, konkretnego. Bo on może jej nie wierzyć, a ona czuć się obrażona. Coś się zadziało…a niesmak pozostanie.To ja już się wypowiedziałam :) pozdrawiam serdecznie :)
        • > ok…dopiero dzisiaj mam ochotę na analizę „zdarzenia” ;) A więc jednak! ;) > A więc oni sobie gadu gadu..miło, wesoło..zapewne trochę> szczerze (jeśli ich na to było stać, poza> żartami)..oczywiście należy założyć, że ciągle się nie> znająA co to znaczy wg Ciebie? Kiedy już się znają, a kiedy jeszcze nie? W określeniach „znają się”, „nie znają się” kryje się pewna pułapka… rozumiesz mnie chyba?> i nic nikogo nie upoważnia do obdarzania się wielkim> zaufaniem…każdy robi to na własną> odpowiedzialność..Tak jest zawsze. Nie ma przymusu, ale jest dobra wola. Jeśli jej nie ma, lepiej tego nie robić.> ‚daje’ z siebie tyle ile chce..wiem, że> pewne zasady powinny obowiązywać…Owszem. Pewne zasady powinny obowiązywać – i jak już tutaj kiedyś napisałaś, Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Nie wiem czyje to słowa /jeśli wiesz, podaj mi autora, chcę to zacytować przed moim postem nt. tolerancji/, ale mają swój sens. > może jakieś wyczucie> powinno tutaj mieć miejsce..trudno to określić, jeśli> wiemy, że różni są ludzie i różne świństwa się dzieją, tak> w życiu, jak i w sieci..a więc jedziemy dalej, bo z tego> wynika, że oczekiwania kogoś przerosły..Ja tego tak nie odbieram. Jakie oczekiwania?> w zasadzie to> należy samemu wiedzieć w co się „pakuję”..i założyć, że> ten ktoś może mieć ochotę poszperać i wyszukać coś na mój> temat..i to nie powinno nas przerażaćOwszem. Ale skoro wiemy jak to działa, a tego sobie nieżyczymy, to przecież możemy poczynić starania, aby do tego nie doszło. Prawda?> , jeśli wiemy choć> troszkę z kim mamy do czynienia lub się domyślamy…z> resztą czy to ważne? zabawa była – ale ze strony tego Pana> i podejrzliwość, jak najbardziej..ale co to wnosi nam do> sprawy?…przecież tych dwoje się nie znało, a tylko sobie> rozmawiali…dowiadywali o sobie coraz więcej…i ta> zabawa się skończyła, kiedy z taką oczywistością facet> zarzucił dziewczynie, zupełnie bezpodstawnie coś, czego> nie zrobiła, a nawet jeśli – to tak, jak wyżej napisałam:> te gierki netowe mają swoje „przywileje”, dają nam wiele> możliwości, z których jednak nie wszyscy korzystają…bo> na przykład traktują drugą osobę, jak kogoś, kto> przychodzi i za chwilę odchodzi…Z tym bywa różnie. Często ta druga osoba w Sieci jednak jest dla nas ciekawa, interesuje nas kim jest – pisałem o tym w poście „Zwykła ludzka ciekawość” i zdania nie zmieniłem.> a wiedza o kimś takim> nie jest nam do niczego potrzebna..poza tym, jeśli nawet> ktoś, coś chce komuś zarzucić, to najpierw powinien się> zastanowić, czy boi się bardziej tego, że jakieś> informacje o nim dotrą do kogoś, bo na przykład> zafałszował swoje dane przed tą osobą itp. czy też boi się> samego siebie.> A z drugiej strony nie można mieć pewności, czy dziewczyna> faktycznie nie „szperała”..skąd można wiedzieć, czy ktoś> mówi prawdę w sieci, szczególnie jeśli stawia mu się> zarzuty…może tylko się wybroniła…Tego oczywiście nie możemy być pewni. Ale jeśli grała niewinną to czy była warta skórka za wyprawkę? Przecież wówczas mogła sobie darować te maile, a znajomość szybko by się zakończyla.> no i oczywiście ważna> jest szkodliwość czynu..nawet jeśli mogła zasięgnąć> informacji (a mogłoby coś takiego zdarzyć się np.> przypadkiem – wpadła na coś takiego i skusiła> się..poczytała), to co się zmienia w ich relacjach? Żeby> pozostały takimi, jakie były, to najrozsądniej byłoby> przyznać się do tego koledze. Może nie zareagowałby tak> ostro. To byłoby uczciwsze, bez względu na konsekwencje.No właśnie. To miałem na myśli pisząc poprzednie słowa.> Ale błędne koło powstaje. Bo dlaczego mamy przyznawać się> do czegoś, co w żaden sposób nie wpływa na te relacje, a> tym bardziej, że nie wiemy kto siedzi po drugiej stronie.> Jednak z opowiadania wypływa coś zupełnie innego: uważaj z> kim się zadajesz, bo może cię posądzić o to, czego nie> zrobiłeś…jakieś wariactwo w tym jest…i kojarzy mi się> tylko z lękami…i lojalnością, której aż tak do bólu nie> powinno się oczekiwać, jeśli się wchodzi w niewiadome> znajomości…zawsze furtka powinna zostać otwarta..jak to> w życiu..i należy wszystko sobie wyjaśniać na bieżąco..ja> wyznaję zasadę, że w kwestiach spornych, tematach które> nas nurtują lepiej więcej powiedzieć, niż za mało..zawsze> można wysnuć jakieś wnioski, dojść do porozumienia,> rozwiać wątpliwości itd.Zgadzam się co do otwartej furtki i wzajemnego wyjaśniania sobie wszelkich kwestii spornych. Ale w rozsądnych granicach – bo co za dużo to niezdrowo ;) > I to by było na tyle…takie to jakieś niesmaczne i nie> widzę rozwiązania tej sytuacji, jakiegoś prostego,> konkretnego. Bo on może jej nie wierzyć, a ona czuć się> obrażona. Coś się zadziało…a niesmak pozostanie.To jest sytuacja z gatunku tych wstydliwych, które na ogół są ukrywane. Ale takie sytuacje jednak bywają. Jedna taka nawet obiła mi się o uszy ;) > To ja już się wypowiedziałam :) Ano ;) > pozdrawiam serdecznie :) Pozdrawiam tym razem deszczowo ;)
          • ..znają się, nie znają…jest to pułapka..i nigdy nie będzie wiadomo, na kogo…kto na kogo ją zastawia: czy ten zastawiający na tą nieświadomą, czy ta, która nie chce zastawiać, a jednak mimochodem to robi ?kurcze jakoś trzeba spłycić ten temat, którego się nie lubi ;) czy jeszcze mam coś napisać..bo nie wiem, podpowiedz mi coś…hehepozdrawiam Smurffie wiosennie :)
          • Tu nawet nie chodzi o zastawianie pułapek. Jeśli nie można przewidzieć reakcji drugiego człowieka w określonych sytuacjach, to nie powinno się takich sytuacji samemu tworzyć – bo inaczej nie sposób przewidzieć w jaki sposób ta druga osoba na to zareaguje. I tu leży pies pogrzebany.Nie chcę Cię zmuszać do niczego – jak Ci ten temat nie leży to daj se na wstrzymanie.Puk, puk.. ;) ))
          • Dzięki…uffff…postoję…hehe…i czuję się rozgrzeszona….życie jest piękne !! ;) )
  5. Takich Witków niestety wielu po ziemi chadza. Sama się na niejednego natknęłam. Przykro, ze takie przygody mają miejsce. Ferujemy nasze sądy nie zastanawiając się że możemy kogos skrzywdzić.
    • Właśnie o to pochopne ferowanie wyroków mi tutaj najbardziej chodzi. Po jednych takie coś spływa, a po drugich nie. Po Agacie nie spłynęło.Pozdrowionka Luzi.
  6. Bardzo trafne motto, tyle, że powinno byc skierowane do niego a nie do niej. Bardzo łatwo ferrowac wyroki szczególnie jeśli wszystkich sądzi się wedle swojej miary, oczywiście jedynie słusznej…. ma to jeden jedyny plus… tak jak opisujesz w swoim opowiadaniu Smurffie.. można nagle zobaczyc swojego „sędziego” w innym, prawdziwym świetle.pozdrawiam bardzo serdecznie :) ))
    • Motto skierowane jest całego opowiadania, bez wnikania do której postaci bardziej się odnosi. Podobnie jak np. motto w „Komu bije dzwon” odnosi się do całej powieści, a nie do konkretnych osób. Tak mi się wydaje Lorko ;) Załączam pozdrowionka :)
  7. Poranny dzieńdoberek, MUWR* :) Wiesz, co ja sobie myślę względem tego, co napisałeś? Myślę sobie, że to strach ludzi tak otumania. Za wszelką cenę chcą pozostać anonimowi i każdy przejaw ewentualnego przekroczenia granicy budzi w nich panikę. Swoją drogą, to ten Witek jakiś niespecjalnie inteligentny jest, skoro nie wiedział, jak wygląda jego adres mejlowy :> A może jeszcze korzystał z poczty w pracy, mając w opcjach włączony podpis automatyczny :> Sam zawalił sobie sprawę, ćwok jeden :>> Jako Agata świetnie się spisałeś, wiesz? :) )))Jako jedna z tych, co to 26 maja świętować będzie, serdecznie Ci dziękuję za kwiatuszki :) )) :*:*
    • Dobrywieczorek MUWD* :) Hmmm, może masz rację, że to strach ludzi tak otumania. Być może. Gdy przestają być anonimowi, wtedy wpadają w panikę i tracą nad sobą kontrolę. Bardzo możliwe, że tak właśnie jest. W opowiadaniu nie zastanawiam się nad przyczynami tego zjawiska, raczej analizuję jego skutki. A te są dość smutne niestety.Masz rację, Witek nie pokusił się, aby w odpowiednim czasie należycie skonfigurować swoją pocztę, ale pretensje o ten stan rzeczy może mieć tylko do siebie.A proszę Cię bardzo MUWD*, miło mi było wręczyć Ci te kwiatuszki :) ) :* :*TWR
      • Popołudniowe dzień dobry, MUWR* :) Ech, bo tak to jest, kiedy ktoś ma ochotę na kliklashowanie i zawieranie znajomości damsko – męskich w sieci, ale pod warunkiem otoczenia się wysokim płotem. Całkiem możliwe, że facet miał zazdrosną żonę albo chciał zaimponować nie wiedzieć czym, a nie zauważył, że zapomniał opuścić rolety. Najgorsze jest to, że za swoje niedopatrzenie obwinił babkę, która go szanowała i miała do niego życzliwy stosunek. Po takiej akcji można stracić na długo zaufanie do ludzi z neta.Kwiatuszki są śliczne :)) Swojej drogiej małżonce przekaż ode mnie serdeczne pozdrowienia :) ) :*:*
        • Dzień dobry MUWD* :) Z tym wysokim płotem bym polemizował – my wszyscy takim się otaczamy. Przynajmniej na początku. Później bywa z tym różnie, czasem nawiązuje się w Sieci bliskie kontakty i ten mur znika. Ale na początku ten mur jednak jest, mało kto zdradza kim jest i gdzie mieszka. Jeszcze mniej osób zdradza swoje personalia. Ja to nawet rozumiem, bo gdy wychodzisz z domu to też zamykasz drzwi na klucz, a nie zostawiasz drzwi otwarte na oścież, bo złodziei nie brakuje.Właśnie o to chodzi, że facet nie dopilnował, a odpowiedzialność przerzucił na drugą osobę. Coś a’la chłopiec do bicia, no nie? ;)Miło mi bardzo z uwagi na kwiatuszki :) ) :*:*TWR
  8. A poza tym zgadzam się z komentarzem wyżej. W życiu wciąż poznajemy nowych ludzi, przedstawiamy się, mówimy gdzie pracujemy, o rodzinie, itp. Przecież to to samo:) Więc właściwie to ja nie rozumiem o co chodzi z tą anonimowością. Ale ja jestem tylko kobietą;-)
    • Chyba chodzi o to, że wielu ludzi traktuje Sieć jako coś bardzo złego, coś czego należy się bać. Jeżeli wyciekną jakiekolwiek informacje na ich temat, są przerażeni i tracą nad sobą kontrolę. Ten strach staje się katalizatorem ich późniejszego zachowania, kiedy to pokazują drugą stronę swojego oblicza. Myślę, że o to chodzi.
  9. Aaaaa…tło komentarzy jest pistacjowe…lubię ale lody ;) jako podkład do czytania lepszy był myszowaty..ale ogólnie to pastele jak najbardziej…teraz jest bardziej…miętowo? heh..;)pozdrawiam i dziękuję za wrażenia zmysłowo – kolorowo – kwiatowo – wzrokowo – słuchowe :)
    • Nie jestem pewien, czy to tło komentarzy pozostanie na dłużej. Szczerze mówiąc to nie jestem do niego całkiem przekonany. Chyba jeszcze poeksperymentuję ;)
          • Nie zawstydzaj mnie…ja nie mogę o tym decydować ;P ..wiem tylko, że mnie oczy bolą podczas czytania…hmm…no i tyle…zrobisz, jak zechcesz :)
          • No widzisz, tak mnie tym wszystkim speszyłaś, że postanowiłem gruntownie zmienić to i owo ;) )
  10. To nie do końca tak… doskonale o tym wiesz.Nie będę się wypowiadać w tym temacie, bo przecież Ty masz mistrzostwo w ‚obracaniu kota ogonem’ jak to ktoś wcześniej zauważył.Mam tylko jedno pytanie: kto następny jest na Twoim ‚celowniku’ ?
    • To jest opowiadanie nt. historii Agaty i Witka, a Ty o czym pomyślałaś Krysiu?> Nie będę się wypowiadać w tym temacie, bo przecież Ty masz> mistrzostwo w ‚obracaniu kota ogonem’ jak to ktoś> wcześniej zauważył.Wiem, faktycznie już to kiedyś czytałem /chyba Luzi mi to wcześniej napisała/. Niemniej dziękuję Ci za uznanie ;) > Mam tylko jedno pytanie: kto następny jest na Twoim> ‚celowniku’ ?Och, mam wiele osób na moim „celowniku”, ale nie mogę Co tego zdradzić, bo lubię działać z zaskoczenia ;) Pozdrawiam.
      • O czym? Już Ty dobrze wiesz o czym.No dobra, trochę mi przeszło i rozeszło się nieco po kościach, ale i tak nie daruję Ci tego.A dziś, zamiast pozdrowień, przekornie życzę Ci koszmarnych snów i to z udziałem mojej osoby!;-))
        • No proszę, jak Ty mnie tutaj regularnie odwiedzasz Krysiu… dopiero co skończyłem pisać odpowiedzi na komentarze, a Ty już tu jesteś. Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak zaangażowaną czytelniczką mego bloga ;) Koszmary z Tobą w roli głównej? Hehe, uważaj, bo jeszcze przyśni mi się coś takiego… i opiszę to na blogu! ;)))Pozdrawiam wieczorową porą.
          • Rzeczywiście muszę uważać, bo z Tobą nic nie wiadomo…A teraz idę spać. Jutro zajrzę i poczytam, czym mnie tam znowu wq….;-)
          • Sam jeszcze nie wiem czym, ale będę się starać ;) A tymczasem dobranoc Krysiu.
  11. „Smurffopost Roku”! /jak na razie/… poważnie mówię, bo czasem sobie żartuję :) ))… znakomita akcja!… koleś dostaje paranoi, okazuje ją niemile, to ona go tak… po jajach? no, po okolicach… to on pali niemca i usiłuje coś jeszcze utargować z tej sytuacji… a ona go konkretnie, rzeczowo… w ryj… coup de grace… Agata rulez… Witek nie ma już odzywki… dodam tylko, że pewne elementy paranoiczne zauważam też u Zwyciężczyni… ale to już drobiazg… a tak, między nami… czy jesteśmy na tyle zakumplowani, ze powiesz mi coś na temat komentarza niejakiej Krysi? :P :) )))… nie musisz tu, na forum… maila znasz :) ))…
    • Czyżbyś zauważył to samo, co ja…i miał podobne skojarzenia ? oby nie doszło do czegoś, o czym dyskutowaliśmy pod poprzednim postem ;) pozdrówka :)
      • ostatnio gadaliśmy o… Turbo i tak dalej… to co ma piernik do wiatraka? :) )))… tak poważnie, to przypomnij mi proszę… wiesz… skleroza nie boli, ale naklikać się muszę :) ))…
    • > „Smurffopost Roku”! /jak na razie/… poważnie mówię, bo> czasem sobie żartuję :) ))… znakomita akcja!… Hmmm, skoro poważnie, w takim razie dziękuję Ci za uznanie ;) > koleś> dostaje paranoi, okazuje ją niemile, to ona go tak… po> jajach? no, po okolicach… to on pali niemca i usiłuje> coś jeszcze utargować z tej sytuacji… a ona go> konkretnie, rzeczowo… w ryj… coup de grace… Agata> rulez… Witek nie ma już odzywki… dodam tylko, że pewne> elementy paranoiczne zauważam też u Zwyciężczyni… Moim zdaniem w tym opowiadaniu kryje się spora dawka psychologii, a gra między głównymi bohaterami oparta jest na emocjach z obu stron – stąd te dostrzeżone przez Ciebie elementy paranoiczne, o których wspominasz.> ale to> już drobiazg… a tak, między nami… czy jesteśmy na tyle> zakumplowani, ze powiesz mi coś na temat komentarza> niejakiej Krysi? :P :) )))… nie musisz tu, na forum…> maila znasz :) ))…Hmm… a co byś chciał wiedzieć? Komentarz jak komentarz… ;) Pzdr :)
      • poważnie… psychologia… i to spora… ja uprościłem oczywiście, komentując bardzo z grubsza… zaś co do ostatniej kwestii… może to było żartobliwe pytanie, może nie… taki miałem humor akurat i dopatrzyłem się czegoś, czego pewnie nie ma… Twoja odpowiedź mi całkowicie wystarcza :) ))… pozdro :) ))…
        • Może i z grubsza, ale dość rzeczowo.No to fajno, że sytuacja z komentarzem już się wyjaśniła.Pzdr ;)
  12. Ładnie napisane,ale we mnie budzi wielkie poczucie niezrozumienia dlaczego ten Witek nie chciał,aby Agata wiedziała kim jest w realu?Przecież gdyby był dozorcą lub rzeźnikiem, bezrobotną osobą bez wykształcenia nadal był kimś z kim wymieniała maile.Jakie ma znaczenie ten fakt dla takiej znajomości?Chyba,że pisanie mailów jest zarezerwowane jedynie dla pewnej określonej grupy społecznej z wykluczeniem tych, którzy z góry określani są jako „małowartościowi,niegodni „czy cokolwiek innego.Gdybym dostała takiego maila to chyba bym zapytała wprost -zalezy ci na naszej znajomości czy uważasz ją za zakończoną ?Nie mam zielonego pojęcia kim jest osoba z którą piszę i nawet jeśli się dowiem to ,co to zmienia ? przestanę mieć o czym pisać, czy może uznam,że jest za dobra albo za słaba aby nadal utrzymywać taki kontakt?Chyba ,że cała dotychczasowa korespondencja w treści zawierała jedynie domysły, kto jest kim ?Domyślanie się stanowiło jedyną treść tych maili?
    • > Ładnie napisane,ale we mnie budzi wielkie poczucie> niezrozumienia dlaczego ten Witek nie chciał,aby Agata> wiedziała kim jest w realu?> Przecież gdyby był dozorcą lub rzeźnikiem, bezrobotną> osobą bez wykształcenia nadal był kimś z kim wymieniała> maile.Jakie ma znaczenie ten fakt dla takiej znajomości?Z całym szacunkiem Atino, ale pytasz mnie o rzeczy na które nie można udzielić Ci sensownej odpowiedzi. Równie dobrze mógłbym Ci zadać pytanie, dlaczego akurat podczas Dnia Kobiet nie chcesz przyjąć kwiatka od facetów. Twój wywód w tym względzie, dla Ciebie sensowny, dla mnie jest tego sensu pozbawiony. No dobra, inny przykład.Załóżmy, że jakaś kobieta boi się myszy. Ktoś, kto tych myszy się nie boi będzie cały czas pytać, dlaczego ta kobieta boi się myszy? Dla niego będzie to całkiem sensowne pytanie… czy rozumiesz o co mi chodzi?> Chyba,że pisanie mailów jest zarezerwowane jedynie dla> pewnej określonej grupy społecznej z wykluczeniem tych,> którzy z góry określani są jako „małowartościowi,niegodni> „czy cokolwiek innego.Nawet jeżeli, to skąd możesz od razu wiedzieć kto jest kim? Dlatego takie założenie moim zdaniem od razu bierze w łeb.> Gdybym dostała takiego maila to chyba bym zapytała wprost> -zalezy ci na naszej znajomości czy uważasz ją za> zakończoną ?Być może to było najprostsze rozwiązanie. Ale nie wszyscy ludzie lubią prostotę ;) > Nie mam zielonego pojęcia kim jest osoba z którą piszę i> nawet jeśli się dowiem to ,co to zmienia ? przestanę mieć> o czym pisać, czy może uznam,że jest za dobra albo za> słaba aby nadal utrzymywać taki kontakt?No wiesz, to już zależy od Ciebie ;) > Chyba ,że cała dotychczasowa korespondencja w treści> zawierała jedynie domysły, kto jest kim ?Domyślanie się> stanowiło jedyną treść tych maili?Przecież w opowiadaniu jest wyraźnie napisane, że to był jeden z wątków. A może nie tak wyraźnie jak ja to odczytuję? ;) Pozdrawiam.
      • Ja w dniu kobiet udaję mężczyznę i sama daję kwiatki koleżankom :) )Chyba Ci chodziło o to,że ten piszący nie chce się ujawnić i jeśli się odkryje kim jest ,wtedy ta jego zabawa w ukrywanie się traci sens i już przestaje mu się chcieć pisać maile.Ja to rozumiem w taki sposób.Tyle,że jak się nie chce odkryć swojej prawdziwej tożsamości to trzeba bardzo uważać co się wklepuje do sieci.Moim zdaniem to bardzo infantylne zachowanie jak na dorosłego mężczyznę.Może ja czegoś nie rozumiem,ale zupełnie mi nie przeszkadza pisać do miłej osoby bez względu na to czy się ukrywa czy wiem kim jest w realu.Jakie to ma znaczenie ?Absolutnie mi wystarcza ,że jest miła .Może bym się obraziła gdyby udawała słonia w karafce,ale mnie zupełnie nie rusza kim ktoś jest prywatnie.Ważne jest to, co pisze i jakie emocje przekazuje , jak dzieli się swoimi poglądami z innymi.Jak jest dowcipny/a i ma dystans do siebie to wystarczy.Chyba,że ktos szuka męża dla siebie, wtedy warto wiedzieć jak się mężczyzna nazywa :) )
        • > Ja w dniu kobiet udaję mężczyznę i sama daję kwiatki> koleżankom :) )Trochę dziwna zabawa, ale skoro was to bawi…> Chyba Ci chodziło o to,że ten piszący nie chce się ujawnić> i jeśli się odkryje kim jest ,wtedy ta jego zabawa w> ukrywanie się traci sens i już przestaje mu się chcieć> pisać maile.Nie bardzo rozumiem, dlaczego cały czas usiłujesz dociec przyczyn. Czy można racjonalnie wyjaśnić, dlaczego ktoś boi się myszy?> Ja to rozumiem w taki sposób.Tyle,że jak się nie chce> odkryć swojej prawdziwej tożsamości to trzeba bardzo> uważać co się wklepuje do sieci.Zawsze trzeba uważać. Oczywiście jeśli chcemy być odpowiedzialni.> Moim zdaniem to bardzo infantylne zachowanie jak na> dorosłego mężczyznę.> Może ja czegoś nie rozumiem,ale zupełnie mi nie> przeszkadza pisać do miłej osoby bez względu na to czy się> ukrywa czy wiem kim jest w realu.Jakie to ma znaczenie> ?Absolutnie mi wystarcza ,że jest miła .I tu się z Tobą zgodzę.> Może bym się obraziła gdyby udawała słonia w karafce,ale> mnie zupełnie nie rusza kim ktoś jest prywatnie.> Ważne jest to, co pisze i jakie emocje przekazuje , jak> dzieli się swoimi poglądami z innymi.Jak jest dowcipny/a i> ma dystans do siebie to wystarczy.> Chyba,że ktos szuka męża dla siebie, wtedy warto wiedzieć> jak się mężczyzna nazywa :) )Wtedy tak, ale Agata zdaje się nie szukała męża ;) )
  13. Świetnie napisana historia Smurfie. Duze brawa ! ;-) ) A problem poruszony w opowiadaniu myślę, ze wielu osobom da do myślenia zanim będą ‚ferować wyroki w sieci’ ;-) )) Buzka niebieska **
    • Dziękuję Ci za uznanie Kocurku :) Oby dała do myślenia. Im mniej pochopnego ferowania wyroków w Sieci, tym lepiej.Duża buźka :* ;)
      • Z drugiej strony, taka ‚przygoda” jak ta, sprawia, ze później nie jestesmy już w stanie okazać zaufania nikomu, bo boimy się, ze podobny ‚koszmar’ znowu się nam może przytrafić. ;-) ) Weekendowe, Smurffiku ;-) )*
  14. ..wspaniały cytat, bo jakże prawdziwy..nie osądzajmy nikogo zanim kogoś nie poznamy..a wystarczy tak niewiele, po prostu odrobina tolerancji i..już żyje się przyjemniej..pozdrawiam ciepło..:) AnSa
    • Miło mi, że wybrany ewangeliczny cytat Ci się spodobał.Istotnie, z ferowaniem wyroków nie powinniśmy się zbytnio spieszyć.Pozdrawiam.
  15. „I to by było na tyle”.Tymi słowy zakończyłabym korespondencję mejlową. Facet okazał się buńczucznym ,napompowanym”powagą urzędu ” niczym wójt w Wilkowyjach z RANCZA.Poczucie humoru jest dla mnie atutem jeśli nie warunkiem sine qua non każdej osoby nowo poznanej . No i do tego przyzwoite IQ i ogólna przyzwoitość . U niego zabrakło dwóch ważnych warunków.P.S. Pięknie ,że pamiętasz o ŚWIĘCIE MATKI.Z pozdrowieniami Petronela.
    • Czy mówiłem Ci już Brydziu, że dla mnie jesteś babką z ikrą, żeby nie powiedzieć wprost, że z jajami? ;) )Zgadzam się z Tobą, można by było tak zakończyć całą korespondencję, a Twoje kryteria korespondencji mailowej są trafne.Cieszę się, że muzyczny prezent sprawił Ci przyjemność :) Buziaki :)
  16. No to jestem..Smurffie:)…ciekawy post.Ukazuje w dość jaskrawy sposób,jak nie znając sie w realu,można i wirtualną przyjaźn popsuć.Bezpodstawnymi zarzutami.Witek pojechał z grubej rury…Nie wiem,dlaczego tak postąpil,dlaczego nagle zmienil front..co spowodowało takie oskarżenie wobec znajomej,z ktorą tyle czasu mailował..Dziwne tez jest,że po tym oskarżeniu pisał do niej po staremu..jak gdyby nic sie nie stało..Nic nie wyjaśnili sobie..Zawierzył plotkom?Pozdrawiam miło..łypiąc jednym ślepiem..:))))))
    • Miło, że opowiadanie Ci się podobało. Pokazuje ono jak różne podejścia mogą mieć ludzie do pozornie błahego zdarzenia. Słowa które ktoś pisze lekką ręką, te słowa mogą drugą osobę mocno zaboleć. Dlatego należy ważyć słowa pisane w Sieci, bo są one kierowane do ludzi z krwi i kości, a nie do bezwolnych automatów. Druga ważna rzecz, która jest poruszona w tym opowiadaniu to pozostawanie w zgodzie z samym sobą, z tym co się czuje.Witek spanikował – gdy dowiedział się, że wyciekły jego dane osobowe, wtedy stracił kontrolę nad swoimi emocjami. Pisze o tym Lucy w swoim komentarzu. Dlaczego tak szybko to po nim spłynęło? A może wcale nie spłynęło, tylko nie chciał już do tego wracać? To też jest możliwe, prawda?Pozdrawiam Cię Smoczyco ;)
      • No ja..znając siebie to temu Witkowi za delikatnie bym nie napisala..oj nie..jak on z grubej rury..to ja też..haha.No oczywiście,bez chamstwa..ale coś bym wymyśliła.Masz racje..ważne,żeby być w zgodzie ze sobą..bo inaczej gniecie się problem w sobie.Pozdrawiam serdecznie.;)))
        • Wiesz Crackie, nie jest sztuka dowalić komuś z grubej rury. Jest sztuką wyrazić komuś swoją dezaprobatę w taki sposób, aby taka osoba nie poczuła się znieważona, a jednocześnie zrozumiała, że popełniła błąd działając w przyjęty przez siebie sposób.Pozdrawiam niedzielnym rankiem ;)
  17. Witaj Smurffie ! Jak dla mnie opowiadanie jedynie do „Samotnościw sieci ” porównywalne choć niesie inne przesłanie ale równieciekawe. Czasem pozory mylą nawet w realnym świeciei zdarzają się pomyłki tak facetom jak kobiecie .]A za piosenkę Wioletty Willas bardzo dziękuję bo przypomina mimoją młodość i moją mamę .Pozdrawiam serdecznie !
    • > Witaj Smurffie ! Jak dla mnie opowiadanie jedynie do> „Samotności> w sieci ” porównywalne choć niesie inne przesłanie ale> równie> ciekawe. O nie, zdecydowanie nie… jedno takie opowiadanie o jakim piszesz już napisałem /Trzecia wersja maila/, a drugie będzie niedługo ;) Ale to opowiadanie moim zdaniem jest inne i nie ma wiele wspólnego z „SwS”.> Czasem pozory mylą nawet w realnym świecie> i zdarzają się pomyłki tak facetom jak kobiecie .Tak, czasem obserwuje się w necie dużą różnicę ludzkich zachowań, a co za tym idzie, staje się to przyczyną późniejszych rozdźwięków, czy też konfliktów.Miło, że mój muzyczny prezencik Ci się podobał, pozdrawiam miło :)
  18. Smurffie. wytłumacz teraz swoją intrygę , uzasadnij, czy może pośmiej się chociaż wspólnie z nami, jak to mozliwe ,że milczysz tylko?
    • To jest opowiadanie, a nie żadna intryga. Widzę, że chyba wyznajesz spiskową teorię dziejów, skoro cały czas szukasz intryg. Ale na smurffowym blogu intryg jak na lekarstwo, Smurff to raczej kiepski intrygant ;)
      • Nabierzesz wprawy i postarasz sie wszystkich zaskoczyć :) )Wyluzuj trochę ,szkoda życia na zamartwianie się czy ktoś nam coś przykrego napisał .Zawsze można się wylogować :) ) Takie oceny w sieci to też tylko subiektywna ocena piszącego.Gdybym miała się bardzo przejmować tym co niektórzy piszą to wolałabym iść na spacer,albo do wróżki może by mi przepowiedziała świetlaną przyszłość? Ha,ha.A już osądzać kogokolwiek ? To przesada, taka forma komunikacji nie jest dla nadwrażliwców.
        • > Nabierzesz wprawy i postarasz sie wszystkich zaskoczyć :) )Jeśli masz na myśli intrygi, to raczej nie.> Wyluzuj trochę ,szkoda życia na zamartwianie się czy ktoś> nam coś przykrego napisał .Zawsze można się wylogować :) )A moim zdaniem, to Ty powinnaś bardziej wyluzować, bo na ogół moje komentarze traktujesz ze śmiertelną powagą. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie.> Takie oceny w sieci to też tylko subiektywna ocena> piszącego.> Gdybym miała się bardzo przejmować tym co niektórzy piszą> to wolałabym iść na spacer,albo do wróżki może by mi> przepowiedziała świetlaną przyszłość? Ha,ha.> A już osądzać kogokolwiek ? To przesada, taka forma> komunikacji nie jest dla nadwrażliwców.Logicznie rzecz biorąc, jeśli czeka Cię świetlana przyszłość, to i tak Cię nie minie, a zaskoczenie tym bardziej przyjemne /bo nie wywróżone/ ;) Pozdrawiam.
  19. Cześć Smurffie :) No, to ja może zacznę od opowiastki, którą kiedyś zasłyszałam. Przede wszystkim mówi ona o tym, że zanim cokolwiek o kimkolwiek powiemy, trzeba się najpierw dobrze przyjrzeć/zastanowić. Tym bardziej, że w tych ulotnych chwilach, w których tutaj poznajemy kogoś w sposób bardzo fragmentaryczny, gdzie opieramy się wyłącznie na słowie pisanym (można coś łatwo błędnie zinterpretować), lepiej nie śpieszyć się z ferowaniem wyroków.Ale wracajac do opowiastki, brzmi ona mniej więcej tak:”Pewnego razu trójkąt równoboczny, spotkał się z trójkątem prostokatnym i widząc go z jednej strony, przywitał go – ‚Dzień dobry panie kwadracie’!Trójkąt prostokatny zdał sobie sprawę z popełnionej pomyłki i przy kolejnym spotkaniu, ustawił się od drugiej strony. Ale trójkat równoboczny, jak gdyby nigdy nic, powitał go w ten sam sposób, co poprzednio.Wściekły trójkąt, nie wytrzymał kolejnej zniewagi i powiedział – ‚Przepraszam, czy pan mnie bierze za sześcian’?”Przepraszam, cytowałam z pamięci, więc mogłam coś pokręcić… ale sens pozostał ten sam :) Pozdrawiam ciepłym porankiem :)
    • > Cześć Smurffie :) Cześć Dejaniro :) > No, to ja może zacznę od opowiastki, którą kiedyś> zasłyszałam. Przede wszystkim mówi ona o tym, że zanim> cokolwiek o kimkolwiek powiemy, trzeba się najpierw dobrze> przyjrzeć/zastanowić. Tym bardziej, że w tych ulotnych> chwilach, w których tutaj poznajemy kogoś w sposób bardzo> fragmentaryczny, gdzie opieramy się wyłącznie na słowie> pisanym (można coś łatwo błędnie zinterpretować), lepiej> nie śpieszyć się z ferowaniem wyroków.Zgadzam się z Tobą, nasza wiedza jest na ogół fragmentaryczna i niepełna. Dlatego lepiej jest najpierw się upewnić i zapytać niż od razu ferować wyroki.> Ale wracajac do opowiastki, brzmi ona mniej więcej tak:> „Pewnego razu trójkąt równoboczny, spotkał się z trójkątem> prostokatnym i widząc go z jednej strony, przywitał go -> ‚Dzień dobry panie kwadracie’!> Trójkąt prostokatny zdał sobie sprawę z popełnionej> pomyłki i przy kolejnym spotkaniu, ustawił się od drugiej> strony. Ale trójkat równoboczny, jak gdyby nigdy nic,> powitał go w ten sam sposób, co poprzednio.> Wściekły trójkąt, nie wytrzymał kolejnej zniewagi i> powiedział – ‚Przepraszam, czy pan mnie bierze za> sześcian’?”> Przepraszam, cytowałam z pamięci, więc mogłam coś> pokręcić… ale sens pozostał ten sam :) Oczywiście. Jeden bok czasem nie wystarczy, aby dostrzec całą figurę. A nasze domniemania mogą być błędne. Dlatego lepiej jest najpierw obejrzeć całą figurę, albo zapytać, zanim popełni się faux pas.> Pozdrawiam ciepłym porankiem :) Pozdrawiam deszczowym popołudniem :)
      • > > Cześć Smurffie :) > Cześć Dejaniro :) > > No, to ja może zacznę od opowiastki, którą kiedyś> > zasłyszałam. Przede wszystkim mówi ona o tym, że zanim> > cokolwiek o kimkolwiek powiemy, trzeba się najpierw> > dobrze> > przyjrzeć/zastanowić. Tym bardziej, że w tych ulotnych> > chwilach, w których tutaj poznajemy kogoś w sposób> > bardzo> > fragmentaryczny, gdzie opieramy się wyłącznie na słowie> > pisanym (można coś łatwo błędnie zinterpretować),> > lepiej> > nie śpieszyć się z ferowaniem wyroków.> Zgadzam się z Tobą, nasza wiedza jest na ogół> fragmentaryczna i niepełna. Dlatego lepiej jest najpierw> się upewnić i zapytać niż od razu ferować wyroki.No tak. Ale zupełnie ogólnie tę sprawę ujmując (w odniesieniu do realu też) zauważ, że na ogół ludzie w sporadycznych przypadkach kierują się ostrożnością w odczytywaniu/formułowaniu sądów. Właśnie na ogół dzieje się tak, że najpierw wydają opinię (mimo cząstkowych informacji) Dopiero wtedy, gdy okazuje się, iż diametralnie one odbiegają od rzeczywistości – wtenczas pytają. Taka już natura człowieka, czy…?> > Ale wracajac do opowiastki, brzmi ona mniej więcej tak:> > „Pewnego razu trójkąt równoboczny, spotkał się z> > trójkątem> > prostokatnym i widząc go z jednej strony, przywitał go> > -> > ‚Dzień dobry panie kwadracie’!> > Trójkąt prostokatny zdał sobie sprawę z popełnionej> > pomyłki i przy kolejnym spotkaniu, ustawił się od> > drugiej> > strony. Ale trójkat równoboczny, jak gdyby nigdy nic,> > powitał go w ten sam sposób, co poprzednio.> > Wściekły trójkąt, nie wytrzymał kolejnej zniewagi i> > powiedział – ‚Przepraszam, czy pan mnie bierze za> > sześcian’?”> > Przepraszam, cytowałam z pamięci, więc mogłam coś> > pokręcić… ale sens pozostał ten sam :) > Dlatego> lepiej jest najpierw obejrzeć całą figurę, albo zapytać,> zanim popełni się faux pas.Raczej tutaj nie ma takiej możliwości, aby obejrzeć całą figurę. W związku z czym może lepiej jest przyjąć, że „Errare humanum est”, a przebaczenie rozmyślnym wyborem. Bo przecież nawet piramidalne faux pas nie ozn. jeszcze końca świata, prawda? :) )> > Pozdrawiam ciepłym porankiem :) > Pozdrawiam deszczowym popołudniem :) Odpozdrawiam ulewnym południem z jasnymi przebłyskami gdzieniegdzie :)
        • > > Zgadzam się z Tobą, nasza wiedza jest na ogół> > fragmentaryczna i niepełna. Dlatego lepiej jest> > najpierw> > się upewnić i zapytać niż od razu ferować wyroki.> No tak. Ale zupełnie ogólnie tę sprawę ujmując (w> odniesieniu do realu też) zauważ, że na ogół ludzie w> sporadycznych przypadkach kierują się ostrożnością w> odczytywaniu/formułowaniu sądów. Właśnie na ogół dzieje> się tak, że najpierw wydają opinię (mimo cząstkowych> informacji) Dopiero wtedy, gdy okazuje się, iż> diametralnie one odbiegają od rzeczywistości – wtenczas> pytają. Taka już natura człowieka, czy…?..czy co? ;) Oczywiście masz rację w omawianej kwestii. Tłumaczyłbym to nieskomplikowaną naturą człowieka /konkretnie chodzi mi o ludzką tendencję do upraszczania sobie różnych, czasem skomplikowanych sytuacji – takie upraszczanie przynosi czasem opłakane skutki/, nic innego jakoś nie przychodzi mi do głowy.> > Dlatego> > lepiej jest najpierw obejrzeć całą figurę, albo> > zapytać,> > zanim popełni się faux pas.> Raczej tutaj nie ma takiej możliwości, aby obejrzeć całą> figurę. W związku z czym może lepiej jest przyjąć, że> „Errare humanum est”, a przebaczenie rozmyślnym wyborem.> Bo przecież nawet piramidalne faux pas nie ozn. jeszcze> końca świata, prawda? :) )Nie, nie oznacza, ale nie jesteśmy przecież skazani na faux pas. W omawianym przypadku możemy przecież zapytać „przepraszam, widzę tylko dwa połączone boki i na tej podstawie wnioskuję, że mam zaszczyt rozmawiać z kwadratem… mam rację?”. Takiego grzecznościowego pytania raczej nikt nie potraktuje jako faux pas, a my będziemy mieli jasność w sytuacji ;) > > > Pozdrawiam ciepłym porankiem :) > > Pozdrawiam deszczowym popołudniem :) > Odpozdrawiam ulewnym południem z jasnymi przebłyskami> gdzieniegdzie:) Pozdrawiam w miarę pogodnym niedzielnym porankiem ;)
          • > > > Zgadzam się z Tobą, nasza wiedza jest na ogół> > > fragmentaryczna i niepełna. Dlatego lepiej jest> > > najpierw> > > się upewnić i zapytać niż od razu ferować wyroki.> > No tak. Ale zupełnie ogólnie tę sprawę ujmując (w> > odniesieniu do realu też) zauważ, że na ogół ludzie w> > sporadycznych przypadkach kierują się ostrożnością w> > odczytywaniu/formułowaniu sądów. Właśnie na ogół dzieje> > się tak, że najpierw wydają opinię (mimo cząstkowych> > informacji) Dopiero wtedy, gdy okazuje się, iż> > diametralnie one odbiegają od rzeczywistości – wtenczas> > pytają. Taka już natura człowieka, czy…?> ..czy co? ;) Ale pozostawiając wielokropek, tym razem spodziewałam się od Ciebie podpowiedzi :) > Oczywiście masz rację w omawianej kwestii. Tłumaczyłbym to> nieskomplikowaną naturą człowieka /konkretnie chodzi mi o> ludzką tendencję do upraszczania sobie różnych, czasem> skomplikowanych sytuacji – takie upraszczanie przynosi> czasem opłakane skutki/, nic innego jakoś nie przychodzi> mi do głowy.Tak, masz rację. To najmniej skomplikowane i najprostsze, by iść po linii najmniejszego oporu. I na podstawie selektywnych, ogarniętych umysłem tylko maleńkich cząstek z całości – w zależności od okoliczności wydać równie nieskomplikowaną opinię. A że po drodze się kogoś srodze tym krzywdzi, to już mniej ważne. > > > Dlatego> > > lepiej jest najpierw obejrzeć całą figurę, albo> > > zapytać,> > > zanim popełni się faux pas.> > Raczej tutaj nie ma takiej możliwości, aby obejrzeć> > całą> > figurę. W związku z czym może lepiej jest przyjąć, że> > „Errare humanum est”, a przebaczenie rozmyślnym> > wyborem.> > Bo przecież nawet piramidalne faux pas nie ozn. jeszcze> > końca świata, prawda? :) )> Nie, nie oznacza, ale nie jesteśmy przecież skazani na> faux pas. W omawianym przypadku możemy przecież zapytać> „przepraszam, widzę tylko dwa połączone boki i na tej> podstawie wnioskuję, że mam zaszczyt rozmawiać z> kwadratem… mam rację?”. Takiego grzecznościowego pytania> raczej nikt nie potraktuje jako faux pas, a my będziemy> mieli jasność w sytuacji ;) Masz rację. Takie pytanie nie byłoby ani solą w oku, ani faux pas. Być może ktoś nie pyta dlatego, bo wcale nie chce znać prawdziwej/adekwatnej do rzeczywistości odpowiedzi oraz nie zależy mu na klarowności sytuacji. Albo uważa się za wszystkowiedzącego, więc po co ma pytać. A szkoda, ponieważ nie zawsze warto kluczyć :) )> > > > Pozdrawiam ciepłym porankiem :) > > > Pozdrawiam deszczowym popołudniem :) > > Odpozdrawiam ulewnym południem z jasnymi przebłyskami> > gdzieniegdzie :)> Pozdrawiam w miarę pogodnym niedzielnym porankiem ;) Pozdrawiam powiewem zefirku :)
          • > Ale pozostawiając wielokropek, tym razem spodziewałam się> od Ciebie podpowiedzi :) Hmm, a ja myślałem, że to raczej retoryczne pytanie, takie trochę refleksyjne zakończenie Twojej myśli ;)No i przyznam, że nie zrozumiałem tego w ten sposób, aby się do tego bezpośrednio odnieść. Miałbym ułatwione zadanie, gdybyś napisała mi np. coś takiego „Taka już natura człowieka, a może uważasz, że jest jakaś inna przyczyna?”. Wtedy poczułbym się wywołany do tablicy ;)Myślę też, że pośrednio i tak odniosłem się do Twego pytania w dalszym ciągu mojej poprzedniej odpowiedzi, czyli w słowach poniżej:> > Oczywiście masz rację w omawianej kwestii. Tłumaczyłbym> > to> > nieskomplikowaną naturą człowieka /konkretnie chodzi mi> > o> > ludzką tendencję do upraszczania sobie różnych, czasem> > skomplikowanych sytuacji – takie upraszczanie przynosi> > czasem opłakane skutki/, nic innego jakoś nie> > przychodzi> > mi do głowy.Naprawdę nic innego nie przychodzi mi do głowy, a tym samym przyznaję Ci rację, iż taka już jest natura człowieka ;) > Tak, masz rację. To najmniej skomplikowane i najprostsze,> by iść po linii najmniejszego oporu. I na podstawie> selektywnych, ogarniętych umysłem tylko maleńkich cząstek> z całości – w zależności od okoliczności wydać równie> nieskomplikowaną opinię. A że po drodze się kogoś srodze> tym krzywdzi, to już mniej ważne.Tak, to prawda… ludzie nie zadają sobie trudu, aby poznać całą prawdę, wystarczy im pewna namiastka rzetelnej informacji, a już wydają swoje opinie i ferują wyroki… robią to niejako automatycznie i nie zastanawiają się wcześniej, że mogą w ten sposób kogoś skrzywdzić, zmieszać z błotem niewinną ofiarę czyichś pomówień, czy wręcz prowokacji… przykre to, ale – jeszcze raz powtórzę za Tobą – właśnie taka jest ludzka natura…> > > Raczej tutaj nie ma takiej możliwości, aby obejrzeć> > > całą> > > figurę. W związku z czym może lepiej jest przyjąć,> > > że> > > „Errare humanum est”, a przebaczenie rozmyślnym> > > wyborem.> > > Bo przecież nawet piramidalne faux pas nie ozn.> > > jeszcze> > > końca świata, prawda? :) )> > Nie, nie oznacza, ale nie jesteśmy przecież skazani na> > faux pas. W omawianym przypadku możemy przecież zapytać> > „przepraszam, widzę tylko dwa połączone boki i na tej> > podstawie wnioskuję, że mam zaszczyt rozmawiać z> > kwadratem… mam rację?”. Takiego grzecznościowego> > pytania> > raczej nikt nie potraktuje jako faux pas, a my będziemy> > mieli jasność w sytuacji ;) > Masz rację. Takie pytanie nie byłoby ani solą w oku, ani> faux pas. Być może ktoś nie pyta dlatego, bo wcale nie> chce znać prawdziwej/adekwatnej do rzeczywistości> odpowiedzi oraz nie zależy mu na klarowności sytuacji.> Albo uważa się za wszystkowiedzącego, więc po co ma pytać.> A szkoda, ponieważ nie zawsze warto kluczyć :) )Ludzie na ogół nie zakładają, że dana historia jest bardziej skomplikowana niż ich wyobrażenie o tej historii. Nie zadają więc sobie trudu, aby o cokolwiek pytać – bo wydaje im się, że już znają całą prawdę. Po co więc pytać?Ale czasem warto trochę pokluczyć ;) – czytaj niżej ;) Czytając teraz Twoje słowa przypomniałem sobie pewną zabawną rzecz z mojego życia. Chodzi właśnie o postawienie celnego pytania w dość niezręcznej sytuacji ;) Otóż poznałem kiedyś pewną kobietę, która mi się spodobała. Poznałem ją niejako przy okazji w nieco szerszym gronie. Trochę lepiej znałem już jej brata, nazwijmy go Tomkiem. Tomek był zupełnie niepodobny do swojej siostry, ale za to znałem jego wiek – a bardzo chciałem poznać jej wiek. Nie bardzo wiedziałem w jaki sposób mogę o ten wiek zapytać… Tomka także nie znałem na tyle, aby zapytać go wprost o wiek jego siostry /bo przecież wiadomo, że takie pytanie od razu nasuwa odpowiednie skojarzenia/.Po przemyśleniu tej sprawy zwróciłem się bezpośrednio do niej z takim oto pytaniem- a czy ty i Tomek jesteście bliźniakami??????????/Tutaj wtręt – myślałem nad tym pytaniem dobrą minutę ;) ))/Zapanowała chwilowa konsternacja z jej strony /na pewno w tym momencie pomyślała sobie, że jestem niespełna rozumu, albo mam kłopoty ze wzrokiem ;) ))/, po czym grzecznie mi odpowiedziała /to kulturalna osoba/, że nie – no i w tym momencie podała mi to, na czym mi najbardziej zależało, a mianowicie różnicę wieku ;) ))A jakie jest motto z tej historii? Moim zdaniem zawsze warto pytać – tylko czasem trzeba się trochę nagłowić, aby sformułować pytanie w taki sposób, aby dowiedzieć się tego, o co nam naprawdę chodzi ;) ))))> > > > > Pozdrawiam ciepłym porankiem :) > > > > Pozdrawiam deszczowym popołudniem :)> > > Odpozdrawiam ulewnym południem z jasnymi> > > przebłyskami> > > gdzieniegdzie :) > > Pozdrawiam w miarę pogodnym niedzielnym porankiem ;) > Pozdrawiam powiewem zefirku :)Pozdrawiam na przemian deszczem i słońcem :)
          • > > Ale pozostawiając wielokropek, tym razem spodziewałam> > się> > od Ciebie podpowiedzi :) > Hmm, a ja myślałem, że to raczej retoryczne pytanie, takie> trochę refleksyjne zakończenie Twojej myśli ;)No i> przyznam, że nie zrozumiałem tego w ten sposób, aby się do> tego bezpośrednio odnieść. Miałbym ułatwione zadanie,> gdybyś napisała mi np. coś takiego „Taka już natura> człowieka, a może uważasz, że jest jakaś inna przyczyna?”.> Wtedy poczułbym się wywołany do tablicy ;) W takim razie, następnym razem postaram się, aby bardziej precyzyjnie zadać pytanie i aby mój wielokropek nie pozostawiał jakichkolwiek wątpliwości, co do oczekiwań. Chociaż nie obiecuję tego na100%, ponieważ lubię czasami dać upust temu i owemu… i usłyszeć odp. na nurtujące mnie pytanie – ale niejako pod ‚warunkiem’ takim, że dana osoba odpowiadając mi, właśnie nie ma przy tym poczucia obowiązku/’wywołania…’, lecz niejako odpowiada z własnej, nieprzymuszonej woli… i takie tam temu podobne :) )> Myślę też, że pośrednio i tak odniosłem się do Twego> pytania w dalszym ciągu mojej poprzedniej odpowiedzi,> czyli w słowach poniżej:> > > Oczywiście masz rację w omawianej kwestii.> > > Tłumaczyłbym> > > to> > > nieskomplikowaną naturą człowieka /konkretnie chodzi> > > mi> > > o> > > ludzką tendencję do upraszczania sobie różnych,> > > czasem> > > skomplikowanych sytuacji – takie upraszczanie> > > przynosi> > > czasem opłakane skutki/, nic innego jakoś nie> > > przychodzi> > > mi do głowy.> Naprawdę nic innego nie przychodzi mi do głowy, a tym> samym przyznaję Ci rację, iż taka już jest natura> człowieka ;) Tak, pośrednio odniosłeś się do mojego pyt., dlatego go już nie ponowiłam :) > > Tak, masz rację. To najmniej skomplikowane i> > najprostsze,> > by iść po linii najmniejszego oporu. I na podstawie> > selektywnych, ogarniętych umysłem tylko maleńkich> > cząstek> > z całości – w zależności od okoliczności wydać równie> > nieskomplikowaną opinię. A że po drodze się kogoś> > srodze> > tym krzywdzi, to już mniej ważne.> Tak, to prawda… ludzie nie zadają sobie trudu, aby> poznać całą prawdę, wystarczy im pewna namiastka rzetelnej> informacji, a już wydają swoje opinie i ferują wyroki…> robią to niejako automatycznie i nie zastanawiają się> wcześniej, że mogą w ten sposób kogoś skrzywdzić, zmieszać> z błotem niewinną ofiarę czyichś pomówień, czy wręcz> prowokacji… przykre to, ale – jeszcze raz powtórzę za> Tobą – właśnie taka jest ludzka natura…A szkoda. Bo jednak warto się czasem pokusić choć na odrobinę ‚filozofii’, stanąć na rozdrożu- analizując wszelkie ‚za’ i ‚przeciw’, postawić się na miejscu danej osoby z pyt.”czy chciałoby się być także zaopiniowanym w taki, a nie inny sposób”…. tym bardziej, że słowa nie są błahostką, mają swój ciężar tak samo jak czyny. Poza tym wiele takich różnych słów odciska się w pamięci i zazwyczaj na długo w niej pozostają. A swoją drogą, jak można pisać na takie poważne tematy, przy takim tle? Czy ja już mówiłam to, że ono mnie mocno rozkojarza? :) ))> > > > Raczej tutaj nie ma takiej możliwości, aby> > > > obejrzeć> > > > całą> > > > figurę. W związku z czym może lepiej jest> > > > przyjąć,> > > > że> > > > „Errare humanum est”, a przebaczenie rozmyślnym> > > > wyborem.> > > > Bo przecież nawet piramidalne faux pas nie ozn.> > > > jeszcze> > > > końca świata, prawda? :) )> > > Nie, nie oznacza, ale nie jesteśmy przecież skazani> > > na> > > faux pas. W omawianym przypadku możemy przecież> > > zapytać> > > „przepraszam, widzę tylko dwa połączone boki i na> > > tej> > > podstawie wnioskuję, że mam zaszczyt rozmawiać z> > > kwadratem… mam rację?”. Takiego grzecznościowego> > > pytania> > > raczej nikt nie potraktuje jako faux pas, a my> > > będziemy> > > mieli jasność w sytuacji ;) > > Masz rację. Takie pytanie nie byłoby ani solą w oku,> > ani> > faux pas. Być może ktoś nie pyta dlatego, bo wcale nie> > chce znać prawdziwej/adekwatnej do rzeczywistości> > odpowiedzi oraz nie zależy mu na klarowności sytuacji.> > Albo uważa się za wszystkowiedzącego, więc po co ma> > pytać.> > A szkoda, ponieważ nie zawsze warto kluczyć :) )> Ludzie na ogół nie zakładają, że dana historia jest> bardziej skomplikowana niż ich wyobrażenie o tej historii.> Nie zadają więc sobie trudu, aby o cokolwiek pytać – bo> wydaje im się, że już znają całą prawdę. Po co więc pytać?Pytać zawsze warto, choćby po to, aby usłyszeć wiarygodną odp., aby odróżnić prawdę od pozoru, aby nie dopuścić do takiego paradoksu – że wydając jakąś pochopną opinię, tym samym próbujemy sobie coś kompensować, aby nie wyjść na osobę bezwzględną czy pryncypialną w ferowaniu wyroków i móc niejako przy okazji modyfikować pogląd na daną sprawę…itd., itp. :) > Ale czasem warto trochę pokluczyć ;) – czytaj niżej ;) > Czytając teraz Twoje słowa przypomniałem sobie pewną> zabawną rzecz z mojego życia. Chodzi właśnie o postawienie> celnego pytania w dość niezręcznej sytuacji ;) > Otóż poznałem kiedyś pewną kobietę, która mi się> spodobała. Poznałem ją niejako przy okazji w nieco> szerszym gronie. Trochę lepiej znałem już jej brata,> nazwijmy go Tomkiem. Tomek był zupełnie niepodobny do> swojej siostry, ale za to znałem jego wiek – a bardzo> chciałem poznać jej wiek. Nie bardzo wiedziałem w jaki> sposób mogę o ten wiek zapytać… Tomka także nie znałem> na tyle, aby zapytać go wprost o wiek jego siostry /bo> przecież wiadomo, że takie pytanie od razu nasuwa> odpowiednie skojarzenia/.> Po przemyśleniu tej sprawy zwróciłem się bezpośrednio do> niej z takim oto pytaniem> – a czy ty i Tomek jesteście bliźniakami??????????> /Tutaj wtręt – myślałem nad tym pytaniem dobrą minutę> ;) ))/> Zapanowała chwilowa konsternacja z jej strony /na pewno w> tym momencie pomyślała sobie, że jestem niespełna rozumu,> albo mam kłopoty ze wzrokiem ;) ))/, po czym grzecznie mi> odpowiedziała /to kulturalna osoba/, że nie – no i w tym> momencie podała mi to, na czym mi najbardziej zależało, a> mianowicie różnicę wieku ;) ))> A jakie jest motto z tej historii? Moim zdaniem zawsze> warto pytać – tylko czasem trzeba się trochę nagłowić, aby> sformułować pytanie w taki sposób, aby dowiedzieć się> tego, o co nam naprawdę chodzi ;) ))))No tak. Masz rację – odpowiednio zadane pytanie, to już połowa sukcesu! :) ) Pytać zawsze warto i można, lecz nie zawsze uzyskuje się satysfakcjonującą odp. Widocznie ta pani, chciała Ci jej udzielić zgodnie z realiami. Bo wiesz, np. dane pytanie zawsze można dyplomatycznie pominąć lub obrócić je w żart. Ale wracając do Twojej historii – szczerze Ci powiem, ze ubawiła mnie ona :) ) Wiesz na czym wg mnie polega jej komizm? Otóż wynika z niej, że jeśli tylko zmysły znajdą się wobec osoby, która im się spodoba, dążą do niej niejako desperacko, uroczo na oślep, z niczym się nie licząc po drodze… :) ))> > > > > > Pozdrawiam ciepłym porankiem :)> > > > > Pozdrawiam deszczowym popołudniem :) > > > > Odpozdrawiam ulewnym południem z jasnymi> > > > przebłyskami> > > > gdzieniegdzie :) > > > Pozdrawiam w miarę pogodnym niedzielnym porankiem ;) > > Pozdrawiam powiewem zefirku :) > Pozdrawiam na przemian deszczem i słońcem :)Pozdrawiam weekendowo – słonecznie :)
          • > W takim razie, następnym razem postaram się, aby bardziej> precyzyjnie zadać pytanie i aby mój wielokropek nie> pozostawiał jakichkolwiek wątpliwości, co do oczekiwań.> Chociaż nie obiecuję tego na100%, ponieważ lubię czasami> dać upust temu i owemu… i usłyszeć odp. na nurtujące> mnie pytanie – ale niejako pod ‚warunkiem’ takim, że dana> osoba odpowiadając mi, właśnie nie ma przy tym poczucia> obowiązku/’wywołania…’, lecz niejako odpowiada z> własnej, nieprzymuszonej woli… i takie tam temu podobne> :) )To chyba pierwszy tego typu przypadek, kiedy nie zrozumiałem Twoich intencji. Na ogół raczej się rozumiemy, ale jeśli na przyszłość postarasz się ułatwić mi życie, to oczywiście będę wdzięczny ;) > Tak, pośrednio odniosłeś się do mojego pyt., dlatego go> już nie ponowiłam :)Zauważyłem ;) > > Tak, to prawda… ludzie nie zadają sobie trudu, aby> > poznać całą prawdę, wystarczy im pewna namiastka> > rzetelnej> > informacji, a już wydają swoje opinie i ferują> > wyroki…> > robią to niejako automatycznie i nie zastanawiają się> > wcześniej, że mogą w ten sposób kogoś skrzywdzić,> > zmieszać> > z błotem niewinną ofiarę czyichś pomówień, czy wręcz> > prowokacji… przykre to, ale – jeszcze raz powtórzę za> > Tobą – właśnie taka jest ludzka natura…> A szkoda. Bo jednak warto się czasem pokusić choć na> odrobinę ‚filozofii’, stanąć na rozdrożu- analizując> wszelkie ‚za’ i ‚przeciw’, postawić się na miejscu danej> osoby z pyt.”czy chciałoby się być także zaopiniowanym w> taki, a nie inny sposób”…. tym bardziej, że słowa nie są> błahostką, mają swój ciężar tak samo jak czyny. Poza tym> wiele takich różnych słów odciska się w pamięci i> zazwyczaj na długo w niej pozostają.Tak, wskazana jest w takim przypadku pewna doza empatii. Kto wie, być może wiele krzywdzących sądów i opinii nie zostałoby wówczas wypowiedziane…> A swoją drogą, jak> można pisać na takie poważne tematy, przy takim tle? Czy> ja już mówiłam to, że ono mnie mocno rozkojarza? :) ))Hehe, widzę że nie czytasz innych moich komentarzy – bo gdybyś je czytała, to byś wiedziała, że tę nocną scenografię zrobiłem specjalnie pod użytek mego „nocnego” postu. A z chwilą opublikowania nowego posta wszystko wróci do stanu poprzedniego i mam nadzieję, że wówczas przestanie Cię to rozkojarzać. A tymczasem musisz się trochę pomęczyć ;) )> > Ludzie na ogół nie zakładają, że dana historia jest> > bardziej skomplikowana niż ich wyobrażenie o tej> > historii.> > Nie zadają więc sobie trudu, aby o cokolwiek pytać – bo> > wydaje im się, że już znają całą prawdę. Po co więc> > pytać?> Pytać zawsze warto, choćby po to, aby usłyszeć wiarygodną> odp., aby odróżnić prawdę od pozoru, aby nie dopuścić do> takiego paradoksu – że wydając jakąś pochopną opinię, tym> samym próbujemy sobie coś kompensować, aby nie wyjść na> osobę bezwzględną czy pryncypialną w ferowaniu wyroków i> móc niejako przy okazji modyfikować pogląd na daną> sprawę…itd., itp. :) Zgadzam się z Tobą, warto pytać, to ma swój cel i sens. I szkoda, że tak mało ludzi pyta…> > Ale czasem warto trochę pokluczyć ;) – czytaj niżej ;) > > Czytając teraz Twoje słowa przypomniałem sobie pewną> > zabawną rzecz z mojego życia. Chodzi właśnie o> > postawienie> > celnego pytania w dość niezręcznej sytuacji ;) > > Otóż poznałem kiedyś pewną kobietę, która mi się> > spodobała. Poznałem ją niejako przy okazji w nieco> > szerszym gronie. Trochę lepiej znałem już jej brata,> > nazwijmy go Tomkiem. Tomek był zupełnie niepodobny do> > swojej siostry, ale za to znałem jego wiek – a bardzo> > chciałem poznać jej wiek. Nie bardzo wiedziałem w jaki> > sposób mogę o ten wiek zapytać… Tomka także nie> > znałem> > na tyle, aby zapytać go wprost o wiek jego siostry /bo> > przecież wiadomo, że takie pytanie od razu nasuwa> > odpowiednie skojarzenia/.> > Po przemyśleniu tej sprawy zwróciłem się bezpośrednio> > do> > niej z takim oto pytaniem> > – a czy ty i Tomek jesteście bliźniakami??????????> > /Tutaj wtręt – myślałem nad tym pytaniem dobrą minutę> > ;) ))/> > Zapanowała chwilowa konsternacja z jej strony /na pewno> > w> > tym momencie pomyślała sobie, że jestem niespełna> > rozumu,> > albo mam kłopoty ze wzrokiem ;) ))/, po czym grzecznie> > mi> > odpowiedziała /to kulturalna osoba/, że nie – no i w> > tym> > momencie podała mi to, na czym mi najbardziej zależało,> > a> > mianowicie różnicę wieku ;) ))> > A jakie jest motto z tej historii? Moim zdaniem zawsze> > warto pytać – tylko czasem trzeba się trochę nagłowić,> > aby> > sformułować pytanie w taki sposób, aby dowiedzieć się> > tego, o co nam naprawdę chodzi ;) ))))> No tak. Masz rację – odpowiednio zadane pytanie, to już> połowa sukcesu! :) ) Pytać zawsze warto i można, lecz nie> zawsze uzyskuje się satysfakcjonującą odp. Widocznie ta> pani, chciała Ci jej udzielić zgodnie z realiami. Bo> wiesz, np. dane pytanie zawsze można dyplomatycznie> pominąć lub obrócić je w żart. Ale wracając do Twojej> historii – szczerze Ci powiem, ze ubawiła mnie ona :) )Na to właśnie po cichu liczyłem ;) > Wiesz na czym wg mnie polega jej komizm? Otóż wynika z> niej, że jeśli tylko zmysły znajdą się wobec osoby, która> im się spodoba, dążą do niej niejako desperacko, uroczo na> oślep, z niczym się nie licząc po drodze… :)))Nooo… powiedzmy ;) > > > > > > > Pozdrawiam ciepłym porankiem :) > > > > > > Pozdrawiam deszczowym popołudniem:) > > > > > Odpozdrawiam ulewnym południem z jasnymi> > > > > przebłyskami> > > > > gdzieniegdzie :) > > > > Pozdrawiam w miarę pogodnym niedzielnym porankiem> > > > ;) > > > Pozdrawiam powiewem zefirku :) > > Pozdrawiam na przemian deszczem i słońcem :) > Pozdrawiam weekendowo – słonecznie :) Ja też dziś pozdrawiam słonecznie /przynajmniej na razie/ ;)
  20. W Sieci nigdy nie wiemy, kogo spotkamy. A czasem mogą zaistnieć nieporozumienia. Ale musimy umieć przyznać się do winy i przeprosić, gdy coś nieopacznie chlapniemy……… Pozdrawiam.www.dirt-devil.blog.onet.pl
    • Witaj na smurffowych śmieciach ;) Ano nie wiemy. Spotykają się tutaj różni ludzie i różne charaktery. Dlatego należy działać ostrożnie i delikatnie, z poszanowaniem inności drugiego człowieka, bez wzajemnych okarżeń i agresji.Pozdrawiam.
      • Czytuję Cię od dawna. Komentowałam nawet….. Jakoś jednak nigdy nie dałeś znaku życia u mnie. Miło mi, że w końcu zawitałeś do bram piekielnych……… :) )) Pozdrawiam i dopisuję do znajomych. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu…..
        • Przepraszam, że Ci wcześniej nie złożyłem rewizyty… postaram się zrehabilitować… i też wpisać Cię do moich supernovych w mojej kosmicznej linkowni ;) Pozdrawiam.
  21. Opowiadanie bardzo realistyczne, ktoz z nas nie znalazl sie choc raz w zyciu w identycznej badz podobnej sytuacji? ja napewno. takie zachowanie bardzo podkopuje zaufanie do drugiego czlowieka i jest swiadectwem jego niedojrzalosci. lepiej dowiedziec sie teraz niz gdy bedzie za pozno.
  22. Witaj Smurffie! Ciekawa opowiastka – wiele mówiąca o tym w jaki sposób odbieramy naszych znajomych z Sieci. Zauważyłeś, że patrzymy na nich nie tylko przez pryzmat tego co oni sami o sobie piszą, ale gdy okazuje się , ze „nadają oni na tych samych falach” co my oceniamy ich przez pryzmat własnych zachowań? Lwia część informacji o takim znajomym z Sieci pochodzi od Niego samego, ale jakaś ich część to jest to co przypisujemy mu sami… Delikatny, wrażliwy facet potrafiący znaleźć w odpowiedniej chwili odpowiednie słowa, z którym wymieniam mnóstwo maili może być równie dobrze gburem, cynikiem i diabli wiedzą kim jeszcze, ale ja go odbieram w taki właśnie pozytywny sposób i koniec! Bo pokazuje siebie od tej właśnie wrażliwej strony, bo mam wrażenie, że odbiera świat tak jak ja, bo chyba „jesteśmy z tej samej gliny”, więc jego postępowanie nie może się różnić w zasadniczy sposób od mojego, prawda? A skoro ja życzę sobie anonimowości (nie podając na przykład nazwiska) to szanuję również i jego anonimowość (mimo, że owo nazwisko jak wół wisi przy poczcie). I to wydaje mi się zupełnie jasne… Mnie się tak wydaje… A jemu..?Tu maleńka dygresja z autopsji -w czasach gdy jeszcze „raczkowałam” w Sieci – zakładając pierwszą swoją pocztę na WP wpisałam swoje imię i nazwisko prócz loginu. Wyświetlało się ono u odbiorcy moich maili, czego nie byłam świadoma. Zwrócono mi na to uwagę. I dobrze. Poprawiłam. Pozostało tylko imię. Dygresja numer dwa – od znajomego onegdaj otrzymałam przesyłkę z poczty firmowanej jego nazwiskiem. Zapytałam, czy to Jego nazwisko. Zaprzeczył. Po jakimś czasie okazało się, że skłamał. Było mi nieco przykro… Może to też był taki „Witek” tylko nieco ukryty..?;-)Pozdrawiam cieplutko!;-)
    • Witaj Violu :) Tak, zauważyłem, że po jakimś czasie oceniamy inne osoby przez pryzmat własnych zachowań… i tu kryje się spore niebezpieczeństwo. Gdy dana osoba nie przejawia jakiejś cechy, my wiemy „za nią” i bez obaw przypisujemy tę nieznaną cechę tej osobie – a to jest spore ryzyko, bo ta osoba może mieć nawet przeciwstawną cechę i co wtedy? To domniemanie, o którym piszesz prowadzi czasem do zabawnych sytuacji. Jednak czasem sprawy stają się poważniejsze i wtedy te sytuacje stają się już mniej zabawne.Ha! Czyli znasz taką sytuację z autopsji i to z dwóch stron – od siebie i od swojego znajomego. Niewykluczone, że to był trochę taki Witek ;) Pozdrawiam niedzielnym porankiem ;)
  23. Tak naprawdę, to czytam ten tekst już któryś raz i nadal nie potrafię się do niego ustosunkować… Nie rozumiem ani jego, ani jej. Pozdrawiam
  24. muszę sprawdzić czy mam podpisanego mejla imieniem i nazwiskiem;) ))żart ;Psobotnie pozdrowienia Smurffie :D