Konkurs na najlepszy blog 2006 roku został rozstrzygnięty. Wszyscy znamy blogi, które zdobyły najwyższe laury.
Przyznam, że do samego konkursu mam raczej ambiwalentny stosunek - z jednej strony widzę w tym wszystkim dużą dawkę komercji i swoiście pojmowanego kupczenia blogami. Z tego powodu i nie tylko z tego powodu, raczej nie zamierzam brać udziału w konkursach tego typu.
Jakoś trudno mi pojąć, że można ze sobą porównywać twórczość, np. Honoriusza Balzaca i Stanisława Lema - przecież to jest całkiem inna literatura. Podobnie jest z blogami, niektóre są tak różne, że trudno je mierzyć tą samą miarą.
Ale z drugiej zaś strony dałem się ponieść blogowej rywalizacji, polegającej na głosowaniu mailowym na blogi biorące udział w końcowym etapie konkursu. No i sam też głosowałem każdego dnia. Myślę, że warto się pochwalić, że na moim blogu goszczę kilku laureatów tego konkursu.
Mam zaszczyt gościć Andrzeja, którego blog zajął ostatecznie 20 miejsce, w kategorii "Polityka", nadto był jednym z trzech blogów nominowanych przez Pana Grzegorza Miecugowa w tej kategorii.
Z kolei czwarte miejsce w tej samej kategorii zajął blog niedzisiejszej, co z pewnością było dla Niej samej sporą niespodzianką, ale osobiście uważam, ze było to miejsce całkowicie zasłużone, a nawet, że powinna zajść jeszcze wyżej :)
Gratuluję Hexe, która zajęła 10 miejsce w kategorii "Całkiem kobiece" i której blog ma wg mnie uznaną markę w blogowym światku.
Gratuluję też pewnej wesołej Księżniczce, która także u mnie gości, a której blog zajął ostatecznie jedenastą pozycję w tej samej kategorii.
Jeszcze raz składam Wam z tej okazji szczere gratulacje Moi Drodzy i mam nadzieję, że w przyszłym roku wszyscy zajmiecie jeszcze lepsze pozycje :)
*****************************
A jednak ten post jest pewnego rodzaju niespodzianką dla jeszcze innej Pani. Mam tutaj na myśli Lucy, którą również mam niewątpliwy zaszczyt gościć na swim blogu. Jeżeli jeszcze ktoś tego nie wie, to informuję, ze to właśnie blog Lucy zwyciężył w głosowaniu internautów na blog roku w kategorii "Całkiem Kobiece".
Początek mojej wirtualnej znajomości z Lucy był zadziwiający - nie wdając się w szczegóły powiem, że zadecydował o tym kompletny przypadek. No i powiem Wam, ze na dobry początek dostałem trochę po głowie pewnym wirualnym młotkiem, co także okazało się później zabawnym nieporozumieniem. Dziś bardzo się cieszę, że dostałem wtedy tamtym wirtualnym młotkiem w łeb, bo wiem, że to był początek nowej, fantastycznej wirtualnej znajomości.
Parę dni później Onet wyróżnił na pierwszej stronie jeden z postów Lucy. Ponieważ od jakiegoś czasu staram się czytać owe wyróżnione posty, więc postanowiłem po raz wtóry zaryzykować (starając się jednak tym razem chronić swoją głowę), no i zajrzałem do Lucy po raz wtóry. Trafiło się tam wtedy parę osób, które moim zdaniem przegięły w swoich komentarzach w tę mniej ciekawą stronę.
Przyznam, że na ogół w takich sytuacjach nie interweniuję, ale ponieważ w moim mniemaniu całkiem niesłusznie obrażano kobietę, a post był rzeczywiście super, więc zapominając na chwilę o owym młotku, postanowiłem stanąć w obronie czci i honoru właścicielki bloga. Jej reakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. W mojej ocenie, potwierdziła się stara prawda, obowiązująca, jak myślałem wyłącznie w realu, że jeżeli facet stanie w obronie jakieś kobiety, to ma już pełną gwarancję jej wdzięczności i szacunku.
Od tamtej pory nasza wirtualna znajomość weszła w nową fazę, którą można nazwać pełną harmonią. Od niedawna nadaliśmy sobie wirtualne tytuły. Lucy została Moją Wirtualną Damą, a ja zostałem Jej Wirtualnym Rycerzem. Cały czas szukamy czegoś, co mogłoby nas jakoś poróżnić, ale są to raczej trudne poszukiwania. Przyznam szczerze, że szczególnie mnie w Lucy ujęło Jej spojrzenie, niejako "z boku" na niektóre relacje damsko - męskie, które są przyczyną nieustających sporów na wielu blogach. Misternie układaną przez mężczyzn teorię o rzekomej "solidarności jajników", w mojej ocenie, Lucy rozbiła w puch już niejednym swoim postem.
W tym miejscu chciałem powiedzieć także parę słów o kwadratowo-okrągłym blogu Lucy, który szybko, na własny użytek nazwałem szaleńczo kręcącym się wiatrakiem, czyli skrótowo, Szalonym Wiatrakiem.
Nie widziałem jeszcze na żadnym innym blogu tak serdecznych kontaktów niektórych osób względem siebie. Mam tu na myśli takie osoby, jak Cztery Wirtualne Siostry (Lucy, Ann, Łucja i Kańcia), a także Grabioza, Piranessi, Magik i wiele innych osób, których nawet nie dałbym chyba rady wszystkich tutaj wymienić. Będąc w Wiatraku mam wrażenie, jakbym był w jednej kochającej się rodzinie, tyle tam serdeczności i wzajemnej sympatii.
Zadaję sobie pytanie, co sprawia, że tyle osób w ciągu dnia zlatuje do Szalonego Wiatraka, który zaraz zaczyna wtedy "wchodzić" na wysokie obroty. Myślę, że przyczyn jest wiele - to są mądre i przemyślane posty, szczere i serdeczne komentarze, ale jest jeszcze coś więcej. To "coś więcej", to zdaje się sama Właścicielka Bloga, która w ironiczny, ale bardzo serdeczny sposób, codzienie przekazuje światu swój optymizm i radość życia, swoją witalno - wirtualną energię, no i swój nietuzinkowy intelekt. Mieszanka tych cech sprawia, że ludziska zlatują się do Wiatraka, jak pszczoły zlatują do miodu. Dzięki tym cechom liczni sympatycy Lucy głosowali na Nią tak licznie, że udało się Jej zwyciężyć.
Na koniec mam parę słów dla Ciebie, Lucy. Kiedyś napisałem do kogoś w pewnym swoim mailu, że "wirtual ma to do siebie, że potrafi dostrzec wewnętrzne piękno każdego człowieka, a nie tylko jego powierzchowny wygląd". No i ja to piękno dostrzegam w Tobie, Lucy.
I dlatego ogromnie się cieszę, że dane mi było Cię poznać i że właśnie Twój blog zwyciężył w kategorii "całkiem Kobiece". Przyjmij Moja Wirtualna Damo, jeszcze raz szczere gratulacje od Twojego Wirtualnego Rycerza.
A tego kwiatka namalował specjalnie dla Ciebie mój Loluś.