No proszę - udało się Wam odrobinę mnie rozczulić. Przecież na razie nie ma tutaj nic nowego, same starocie. Ale obserwuję statystykę i widzę, że ilość wejść na tego bloga systematycznie wzrasta. A więc jednak ktoś tutaj zagląda. To budujące, bo wcześniej obawiałem się, że nawet pies z kulawą nogą już tutaj nie zajrzy ;)
Miło jest wiedzieć, że jeszcze kogoś interesują moje wypociny, pomimo dobrowolnego przejścia w te, jakby nie było - bardziej"niszowe" obszary Blogspotu.
Okazuje się, że na Blogspocie jest inaczej niż na blogach Onetu i mogę publikować moje stare posty z ich oryginalną datą - ten blog daje mi taką możliwość. A to też oznacza, że mogę publikować nowe posty wcale nie oglądając się na te stare, bo mogę je tutaj zamieścić kiedy tylko chcę. No i fajnie - witajcie więc ponownie :)
Miło jest wiedzieć, że jeszcze kogoś interesują moje wypociny, pomimo dobrowolnego przejścia w te, jakby nie było - bardziej"niszowe" obszary Blogspotu.
Okazuje się, że na Blogspocie jest inaczej niż na blogach Onetu i mogę publikować moje stare posty z ich oryginalną datą - ten blog daje mi taką możliwość. A to też oznacza, że mogę publikować nowe posty wcale nie oglądając się na te stare, bo mogę je tutaj zamieścić kiedy tylko chcę. No i fajnie - witajcie więc ponownie :)
Na tzw. dobry początek wtrącę słówko nt. pisania tutaj komentarzy. Otóż wystarczy wpisać tekst w to jasne pole umieszczone pod postem i kliknąć "zamieść komentarz", aby ten komentarz został opublikowany. Jednak wcześniej potrzeba trochę więcej zachodu, aby się podpisać - w tym celu należy wybrać jedną z kilku opcji. Najłatwiej mają te osoby, które mają założone swoje konto na Blogspocie lub Googlach, bo po zalogowaniu się do systemu, nick wyświetlany jest automatycznie. Dla innych osób najbardziej polecam dwie ostatnie opcje tj. "Nazwa/adres URL" - tam w polu "nazwa" wystarczy wpisać swój nick, zaś pole "adres URL" można pozostawić niewypełnione, po czym już można taki komentarz publikować. W przypadku skorzystania z opcji "Anonimowy" sprawa jest jeszcze prostsza, bo wtedy można publikować swój komentarz od razu po jego napisaniu - proponuję jednak pod wpisanym tekstem wpisać swojego nicka, bo inaczej taki komentarz pójdzie anonimowo, a więc nie będę wiedział kto go napisał. W przypadku, gdy ktoś skorzysta z opcji "Anonimowy" i zapomni wpisać pod tekstem swojego nicka, wtedy oczywiście może od razu opublikować kolejny komentarz, gdzie tego swojego nicka wpisze. No chyba, że woli pozostać anonimowy...
W ten sposób gładko przeszedłem do meritum dzisiejszego posta, bo zamierzam dziś pisać właśnie o nickach i anonimowości - czyli odniosę się do problemu naszej wirtualnej tożsamości.
Jakiś czas temu na jednym z blogów przeczytałem następujące słowa osoby podpisującej się nickiem "Kanibal".
"Każdy ma prawo do anonimowości. Pamiętaj o tym. To podstawowe prawo świata wirtualnego".
Gdy jeden z blogerów zapytał o te słowa, Kanibal dodał:
Myślę, że ta wypowiedź Kanibala stanowi znakomity wstęp do dalszych rozważań nt. nicków, anonimowości w Sieci i szpiegowania innych w świecie wirtualnym. Zresztą te trzy sprawy są ze sobą dość ściśle powiązane.
Zacznę od nicków. Kiedyś ktoś napisał mi w mailu, że szczerze nienawidzi tego całego nickowania, sztucznych nazw, ukrywania się za wirtualnymi nickami. Podobno nicki zaciemniają wirtualny obraz, same w sobie stwarzają wrażenie nierealności i pogłębiają dystans dzielący świat wirtualny od realnego. Są takie osoby w Sieci, które w ogóle rezygnują z pisania nicków i otwarcie podają publicznie w necie swoje prawdziwe personalia.
Z drugiej strony - jest całkiem sporo grono osób, które wyznają podobne poglądy jak Kanibal i szeroką ręką korzystają z wirtualnej anonimowości. Te osoby lubią zmieniać swoje nicki niczym rękawiczki. Z kolei inne osoby wiedząc o tym, starają się śledzić osoby tego pokroju, instalując na swoich blogach programy, które każdorazowo pokazują adresy IP osób odwiedzających ich blogi. Patrząc na to z boku, przypomina mi to trochę zabawę "w kotka i myszkę". Ja sam nie mam jakichś ciągot, aby na swoim blogu instalować programy szpiegowskie, nie jest mi to na razie do niczego potrzebne, natomiast rozumiem tych nieszczęśników, którzy instalują te programy, bo mają nieustające "najazdy" wirtualnych trollów różnej maści lub ludzi podszywających się pod cudze nicki, wtedy takie oprogramowanie wydaje się dość skuteczną bronią w walce z osobami tego pokroju.
W tym sporze pomiędzy zdeklarowanymi zwolennikami blogowej anonimowości a osobami, które dążą do ujawnienia realnych personaliów, jestem mniej więcej pośrodku. Rozumiem motywy każdej ze stron, ale sam nie popieram ani podpisywania się z imienia i nazwiska, ani też nadmiernej swobody, poprzez stałe podpisywanie się rozmaitymi nickami. Uważam, że nicki są immanentną częścią wirtualnego świata, czymś co jest trwale z tym światem związane. Każda dziedzina zycia ma jakiś taki specyficzny atrybut, np. w wojsku będą to stopnie wojskowe, zaś w naukowej systematyce przyrodniczej - nazewnictwo łacińskie. W wirtualnym świecie takim naturalnym atrybutem są nicki. Tutaj nicki są naszym wirtualnym podpisem, takim swoistym łącznikiem pomiędzy osobą ze świata realnego, a wirtualnego.
Ja sam traktuję swego nicka jak bastion, twierdzę za którą się ukrywam. Jednocześnie staram się tego nicka bronić, dbam o jego markę i wizerunek - czyli takie wirtualne PR. Nie podchodzę do tego w ten sposób, że "to tylko nick". Dla mnie nick jest czymś więcej niż tylko wybranym ciągiem znaków - za nickiem kryje się konkretny człowiek. Taki z krwi i kości. W tej sytuacji raczej daleko mi do ww. poglądów. Dla mnie nick w podpisie nie oznacza "nikt", a tak można by na dobrą sprawę interpretować poglądy Kanibala. Owszem, mamy prawo do anonimowości i możemy z tego prawa korzystać. Ale jak w każdym prawie są też pewne ograniczenia. Nie wolno nam np. z premedytacją podszywać się pod cudzego nicka - to jest po prostu świństwo, jakie świadomie robimy tej osobie za którą się podszywamy. Nie wolno nam też świadomie wprowadzać w błąd drugiej osoby obierając wobec niej dwa różne nicki, o czym ta osoba nie wie. Nie powinniśmy też co chwilę zmieniać naszych nicków, bo to prowadzi do niepotrzebnego zamieszania - łatwo sobie np. wyobrazić sytuację, gdy w wirtualnej polemice bierze udział tysiące różnych nicków, podczas gdy w rzeczywistości kryje się za tym tylko kilka osób. A więc z tym naszym prawem do anonimowości jest podobnie jak z naszym prawem do wolności - mamy takie prawo, ale to nie znaczy, że wszystko jest dozwolone, są też pewne ograniczenia.
Sporo osób pyta mnie w mailach o moje realne imię. Za każdym razem podaję je, ale też za każdym razem zastanawiam się - a po co komu moje imię? Skąd bierze się ta ciekawość? Czy to ma znaczenie, czy mam na imię np. Józek, czy Franek? Czy nie wystarczy mój nick?
Ostatnio w jednym z mailów miałem okazję przeczytać, skąd się to bierze - dowiedziałem się mianowicie, że jest to pewna namiastka realności, gdyż maile są realne. Zasadniczo nie zgadzam się z tą tezą - dla mnie maile są tak samo wirtualne jak i wszystko inne, co można znaleźć w wirtualnym świecie. Nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy komentarzem pisanym na blogu, podpisanym nickiem, a mailem podpisanym z imienia i nazwiska. Dla mnie jedno i drugie jest komentarzem tej samej osoby, oczywiście z tym zastrzeżeniem, że komentarz pisany na blogu wymaga czasem potwierdzenia, aby było wiadomo na 100 %, że ktoś się pod daną osobę nie podszywa.
Konsekwencją moich poglądów jest to, że jeszcze chyba nigdy nikogo w wirtualu się nie pytałem, jak ma na imię. Nie interesuje mnie to, bo mi w zupełności wystarczają nicki. Niedawno ktoś mnie wprost zapytał, czy jestem ciekaw, jak ma imię. Przyznam, że to pytanie wywołało we mnie pewną konsternację - przecież głupio jest w takiej sytuacji napisać, że nie. Mam nadzieję, że ta osoba czytając tego posta zrozumie mój punkt widzenia na tę sprawę i nie poczuje sie urażona, gdy pisałem nt. moich ambiwalentnych odczuć w tym temacie.
Reasumując - dopóki jesteśmy w świecie wirtualnym, w zupełności wystarczają mi nicki, bo uważam je za przyporządkowane do tego świata. Natomiast jeśli z kimś z Was będzie mi dane spotkać się kiedyś w realu - wtedy bądźcie pewni, że nicki natychmiast "pójdą w odstawkę" i będę zwracał się do Was po imieniu. Wydaje mi się rzeczą jak najbardziej naturalną, że "w takich okolicznościach przyrody" Wy także będziecie się do mnie zwracać do mnie imieniu - czyli "Adam". Ale póki co - jesteśmy w wirtualu i dla mnie w zupełności wystarczą nicki. Uważam po prostu, że wirtual ma swoje prawa.
Zacznę od nicków. Kiedyś ktoś napisał mi w mailu, że szczerze nienawidzi tego całego nickowania, sztucznych nazw, ukrywania się za wirtualnymi nickami. Podobno nicki zaciemniają wirtualny obraz, same w sobie stwarzają wrażenie nierealności i pogłębiają dystans dzielący świat wirtualny od realnego. Są takie osoby w Sieci, które w ogóle rezygnują z pisania nicków i otwarcie podają publicznie w necie swoje prawdziwe personalia.
Z drugiej strony - jest całkiem sporo grono osób, które wyznają podobne poglądy jak Kanibal i szeroką ręką korzystają z wirtualnej anonimowości. Te osoby lubią zmieniać swoje nicki niczym rękawiczki. Z kolei inne osoby wiedząc o tym, starają się śledzić osoby tego pokroju, instalując na swoich blogach programy, które każdorazowo pokazują adresy IP osób odwiedzających ich blogi. Patrząc na to z boku, przypomina mi to trochę zabawę "w kotka i myszkę". Ja sam nie mam jakichś ciągot, aby na swoim blogu instalować programy szpiegowskie, nie jest mi to na razie do niczego potrzebne, natomiast rozumiem tych nieszczęśników, którzy instalują te programy, bo mają nieustające "najazdy" wirtualnych trollów różnej maści lub ludzi podszywających się pod cudze nicki, wtedy takie oprogramowanie wydaje się dość skuteczną bronią w walce z osobami tego pokroju.
W tym sporze pomiędzy zdeklarowanymi zwolennikami blogowej anonimowości a osobami, które dążą do ujawnienia realnych personaliów, jestem mniej więcej pośrodku. Rozumiem motywy każdej ze stron, ale sam nie popieram ani podpisywania się z imienia i nazwiska, ani też nadmiernej swobody, poprzez stałe podpisywanie się rozmaitymi nickami. Uważam, że nicki są immanentną częścią wirtualnego świata, czymś co jest trwale z tym światem związane. Każda dziedzina zycia ma jakiś taki specyficzny atrybut, np. w wojsku będą to stopnie wojskowe, zaś w naukowej systematyce przyrodniczej - nazewnictwo łacińskie. W wirtualnym świecie takim naturalnym atrybutem są nicki. Tutaj nicki są naszym wirtualnym podpisem, takim swoistym łącznikiem pomiędzy osobą ze świata realnego, a wirtualnego.
Ja sam traktuję swego nicka jak bastion, twierdzę za którą się ukrywam. Jednocześnie staram się tego nicka bronić, dbam o jego markę i wizerunek - czyli takie wirtualne PR. Nie podchodzę do tego w ten sposób, że "to tylko nick". Dla mnie nick jest czymś więcej niż tylko wybranym ciągiem znaków - za nickiem kryje się konkretny człowiek. Taki z krwi i kości. W tej sytuacji raczej daleko mi do ww. poglądów. Dla mnie nick w podpisie nie oznacza "nikt", a tak można by na dobrą sprawę interpretować poglądy Kanibala. Owszem, mamy prawo do anonimowości i możemy z tego prawa korzystać. Ale jak w każdym prawie są też pewne ograniczenia. Nie wolno nam np. z premedytacją podszywać się pod cudzego nicka - to jest po prostu świństwo, jakie świadomie robimy tej osobie za którą się podszywamy. Nie wolno nam też świadomie wprowadzać w błąd drugiej osoby obierając wobec niej dwa różne nicki, o czym ta osoba nie wie. Nie powinniśmy też co chwilę zmieniać naszych nicków, bo to prowadzi do niepotrzebnego zamieszania - łatwo sobie np. wyobrazić sytuację, gdy w wirtualnej polemice bierze udział tysiące różnych nicków, podczas gdy w rzeczywistości kryje się za tym tylko kilka osób. A więc z tym naszym prawem do anonimowości jest podobnie jak z naszym prawem do wolności - mamy takie prawo, ale to nie znaczy, że wszystko jest dozwolone, są też pewne ograniczenia.
Sporo osób pyta mnie w mailach o moje realne imię. Za każdym razem podaję je, ale też za każdym razem zastanawiam się - a po co komu moje imię? Skąd bierze się ta ciekawość? Czy to ma znaczenie, czy mam na imię np. Józek, czy Franek? Czy nie wystarczy mój nick?
Ostatnio w jednym z mailów miałem okazję przeczytać, skąd się to bierze - dowiedziałem się mianowicie, że jest to pewna namiastka realności, gdyż maile są realne. Zasadniczo nie zgadzam się z tą tezą - dla mnie maile są tak samo wirtualne jak i wszystko inne, co można znaleźć w wirtualnym świecie. Nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy komentarzem pisanym na blogu, podpisanym nickiem, a mailem podpisanym z imienia i nazwiska. Dla mnie jedno i drugie jest komentarzem tej samej osoby, oczywiście z tym zastrzeżeniem, że komentarz pisany na blogu wymaga czasem potwierdzenia, aby było wiadomo na 100 %, że ktoś się pod daną osobę nie podszywa.
Konsekwencją moich poglądów jest to, że jeszcze chyba nigdy nikogo w wirtualu się nie pytałem, jak ma na imię. Nie interesuje mnie to, bo mi w zupełności wystarczają nicki. Niedawno ktoś mnie wprost zapytał, czy jestem ciekaw, jak ma imię. Przyznam, że to pytanie wywołało we mnie pewną konsternację - przecież głupio jest w takiej sytuacji napisać, że nie. Mam nadzieję, że ta osoba czytając tego posta zrozumie mój punkt widzenia na tę sprawę i nie poczuje sie urażona, gdy pisałem nt. moich ambiwalentnych odczuć w tym temacie.
Reasumując - dopóki jesteśmy w świecie wirtualnym, w zupełności wystarczają mi nicki, bo uważam je za przyporządkowane do tego świata. Natomiast jeśli z kimś z Was będzie mi dane spotkać się kiedyś w realu - wtedy bądźcie pewni, że nicki natychmiast "pójdą w odstawkę" i będę zwracał się do Was po imieniu. Wydaje mi się rzeczą jak najbardziej naturalną, że "w takich okolicznościach przyrody" Wy także będziecie się do mnie zwracać do mnie imieniu - czyli "Adam". Ale póki co - jesteśmy w wirtualu i dla mnie w zupełności wystarczą nicki. Uważam po prostu, że wirtual ma swoje prawa.
dla mnie zawsze będziesz Smerfiskiem lub Szajbą :D no ostatecznie Wredziolem :D też uważam że jeśli ktoś w wirtualu chce pozostać anonimowy i postępuje zgodnie z przyjętymi kanonami, czyli tak jak napisałeś nie podszywa się pod nikogo tylko jest sobą, to niech tak zostanie. Prowadzenie śledztwa, szukanie w necie czy na konkretnych portalach i zaczepianie tam ludzi tekstami "wiem kim jesteś" "wiem że ty to iksiński" jest nie na miejscu. Jeśli ktoś będzie chciał nas wpuścić do swojego realnego świata to zrobi to wcześniej czy później. A jeśli nie zechce to choćby skały srały nikt nie ma prawa wkraczać z kopytami w jego świat.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty będziesz dla mnie Ines, Sami lub też Wredką :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodzi, widzę, że "kumasz czaczę", więc nie będę się rozpisywał ;)
Uwaga dla wszystkich - jak widzicie, na tym blogu nie ma onetowych "choinek", komentarze umieszczane są jeden pod drugim - moim zdaniem ten system ma też swoje zalety, o czym będziecie mogli /Ci, którzy w to nie wierzą/ niebawem się przekonać. Tym niemniej, postaram się na każdy komentarz odpowiedzieć, jeśli nie indywidualnie /jak teraz dla Ines/, to zbiorowo, wymieniając po kolei Wasze nicki.
PS.
Będzie dobrze - ja - Smurff Wam to mówię ;)
a moim zdaniem nie da się dzielić światów, ten Ktoś kto używa nicka to identyfikuje się z tym "znaczkiem" jak z pseudonimem co oznacza że w świecie realnym też będzie Smurffem. To czasem jest bardziej charakterystyczne i indywidualne imię za którym kryje się konkretnie nazwana osoba. Czasem prawdziwe imię jest bardziej anonimowe w świecie milionów tych samych imion...np Adam czy Ewa :) W takim, moim ujęciu decyzja o stosowaniu nicka jest trwała i powinna pozostać nawet w realnym obiegu, trzeba mieć tego świadomość. Mam kolegę którego nazywaliśmy "świnia" i trochę mu głupio było przed swoimi dziećmi ale niestety tak zostało, przyrosło do Niego trwale... nikt z naszych rodzin nie pamiętał Jego imienia i rodzice znajomych na spotkaniach zwracali się per "Panie Świnia"...może śmieszne ale zależy dla Kogo :)..przyzwyczajanie znajomych do dwóch "imion" daje pewną furtkę wyboru...nick może nie jest czymś niezidentyfikowanym ale też nasze imiona i nazwiska dopiero z rodowodem ( imionami rodziców) dają pewność danej osoby Pa:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałeś, że pięć lat temu, mentalnie sama sobie nadałam nowe imię "Cammeleon" :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam anonimowa nieanonimowa Cami ;)
Witaj Smurffie.Ja uważam,że w tym wirtualnym świecie,sami decydujemy za czym jesteśmy,kto chce,podpisuje się prawdziwym imieniem,a kto nie..nickiem.Pełna swoboda,bo pisanie bloga,tematyka też od nas samych zależy.Nie można narzucac.Powiem tak,anonimowośc pozwala nam na większą swobodę,bo niestety jak sam wiesz,czasem posty komentują ludzie,którzy nie piszą na temat,ale po to by sie powyśmiewac i obrażac bloggera.Tu sie nasuwa myśl,że jednak lepiej byc anonimowym.Nie można jednak wymagac od kogoś,tak jak piszesz,w mailach,żeby podawał imię czy swoje prywatne dane,gdy ktoś nie chce.Co innego,kiedy zna sie tego kogoś z reala...to wtedy jest czymś normalnym,że zwracamy się po imieniu.Ja również odgradzam wirtual od reala.Tu liczy się nick.Jest on jednak stały,bo nie uznaje podszywania sie pod kogoś innego.I z tym stałym nickiem podejmuje dyskusje z bloggerem.Wtedy wiem,że prowadzimy uczciwą dyskusję pod każdym postem.Nawet nieraz niezgodną,mającą kształt niezbyt miłej polemiki,ale wiemy,że mamy do czynienia z tą samą osobą.To jest gra fair play.Jestem "za".
OdpowiedzUsuńJeżeli bym Ciebie znała i spotkała w realu,to śmiesznym by było mówic do Ciebie,dorosłego w sumie faceta...Smurffie,raczej jednak...Adamie.
Ty łobuzie!!!..to Ty jesteś tym pierwszym grzesznikiem!..ożesz Ty!!!!szable w dłoń!!!!:P))
No cóż..mogę mieć wiele nicków, pseudonimów, imion..ale to zawsze będę tylko ja..w jednej osobie..niezbyt anonimowa..i nie chcę aby ktokolwiek musiał przede mną "ukrywać" swoją tożsamość..albowiem niczemu to nie służy..
OdpowiedzUsuńWłaśiwie mogę się w pełni podpisać pod komentarzem Krakowianki! Sama po takim mailu szpiegującej mnie osoby "wiem kim jesteś, znam twojego męża i wiem, gdzie pracuje" zlikwidowałam Turdołka... Chociaż to moje wcielenie lubiłam najbardziej...
OdpowiedzUsuńPonieważ w koncie google jestem zarejestrowana jako Trutniowa, to wracamy do Trutu... Pozdrawiam
To nie tak, Makowa. Nicki traktuję jako przyporządkowane do świata wirtualnego, ale to nie znaczy, że ja poprzez nicki dążę do rozdzielenia tych światów - otóż ja w zasadzie w ogóle nie dążę do rozdzielenia świata realnego i wirtualnego - wyodrębniam tylko ze świata realnego pewną część, którą zajmuje świat wirtualny - w ten sposób świat wirtualny zawiera się w realnym i nie stanowi jakiejś oddzielnej części. To jest wprawdzie temat na osobny post, ale postanowiłem od razu Ci to wyjaśnić, abyś mnie źle nie rozumiała.
OdpowiedzUsuńZaś co do samych nicków/ksyw, itp., to myślę, że można przenosić te nazwy tylko wówczas, gdy zainteresowana osoba wyraża na to zgodę, w przeciwnym wypadku nie powinno się tego robić. Jeśli o mnie chodzi, to wolałbym by w realu mówiono mi po imieniu, zaś w wirtualu wolę być Smurffem. Ale do Ciebie mogę tu i tu zwracać się per "Makowa" jeśli wyrazisz takie życzenie ;)
No proszę, "Cammeleon" ma już 5 lat ;) A ja jednak wolę "Cami" brzmi bardziej swojsko i znacznie krócej ;)
Owszem Crackie, mamy tutaj pełną dowolność, a więc możemy podpisywać się tak jak chcemy. Z anonimowością jest podobnie - każdy z nas może być anonimowy do tego stopnia, w jakim chce być anonimowy. Nikt nie powinien nikomu narzucać w jakim stopniu ma być anonimowy - to jest tylko nasz wybór i nikogo nie musimy w tym wypadku słuchać. A wiesz, ja też jestem za "Adamem" w realu,bo "Smurff" pasuje mi tylko tutaj, w wirtualnym świecie - ale z tym pierwszym grzesznikiem, to jednak trochę przesadziłaś ;)
To może porównajmy, Dorciu - napisałem całkiem sporo na swój temat w pierwszym poście, a później przez te 3,5 roku niemal w każdym poście można się o mnie czegoś dowiedzieć... a czego można się dowiedzieć o Tobie? W tej sytuacji zasadne jest pytanie, kto z nas jest bardziej anonimowy... na przyszłość zanim zaczniesz coś deklarować, to może najpierw przeanalizuj fakty, OKi? ;)
Przykro mi Trutu, najwyraźniej ktoś w Sieci źle Ci życzy i wykorzystał to, że dość otwarcie piszesz o swoim życiu - na tyle otwarcie, że można Cię zidentyfikować. Ja staram się nie pisać aż tak otwarcie, między innymi w tym celu, aby nie otrzymywać podobnych tekstów, jakie Ty otrzymałaś prowadząc Turdołka.
Pozdrawiam Was wszystkie zbiorowo :)
Mnie proszę pozdrowić osobno...No nie lubię zbiorowego....haha.Co do nicków.Mnie ostatnio na zlocie,czarownice w realu mówiły do mnie Robaczku a nie po imieniu i mi jakoś nie przeszkadzało:))..
OdpowiedzUsuńA co do anonimowości to ode mnie zależy dla kogo będę anonimowa lub nie.I otworzę się na tyle ile będę uważała za słuszne :P.
Pozdrawiam.
Hej Smurffie:)zgadzam się, że nick jest nieodłącznym elementem świata wirtualnego i uważam, że niepotrzebne jest korzystanie z prawdziwego imienia i nazwiska, no chyba, że ktoś tego chce. Jakoś nigdy nie miałam zapędów sprawdania czyjegoś IP, o podszywaniu się pod innego nicka nie wspomnę. Uważam, jak Ty, że nick jest wizytówką w świecie wirualnym, a poza tym, ja się przyzwyczajam i ciężko mi cokolwiek zmieniać. Co do pytań o imię. Sama kiedyś Cię o nie zapytałam, ale gdybym miała odpowiedzieć dlaczego, nie wiem. Nawet ciekawość to nie była, może rzeczywiście poznanie czyjegos imienia jakby zbliżało, ale jednocześnie nigdy nie napisałam do Ciebie po imieniu, bo jakoś mi tak niezręcznie by było, w końcu nasza znajomość tylko netowa i na nickach powinna poprzestać. Miłego wieczorka :))
OdpowiedzUsuńto ja jakaś mało kumata jestem...niby nie dążysz do rozdzielenia światów ale Smurffem jesteś tylko tutaj a w realu Dostojnym Starszym Panem :P..oczywiście to Twój wybór i Twoja sprawa ale dla mnie dość skomplikowane...z moją tendencja do mylenia wszystkiego to nie wiem czy by mi sie nie pomyliło i zaczęłabym zwracać się do Ciebie..Hej TY! z obawy o pomyłkę:P..oczywiście do mnie możesz sie zwracać jak chcesz bo to ciągle ta sama ja jestem i w tym świecie wirtualnym i w tym realnym ale akceptując Twoje zasady znajomości nie wiem czy będziesz miał okazję sprawdzić jak to działa realnie :P:) paaa:)
OdpowiedzUsuńRobaczku ale to bardzo sympatyczne było:)nie wiem w czym problem...w sumie to się samo jakoś normuje i nie trzeba definiować zasad...nie trzeba też nic ukrywać tam gdzie można sobie na to bezpiecznie pozwolić paaa:)
OdpowiedzUsuńdobranoc Wszystkim :)
Myślę, że nie zrozumiałeś mojego przesłania..a ja niczego nie muszę analizować, bo wiem co mnie u ludzi zadziwia, a co nie..bycie "na pół gwizdka" nie nazywam anonimowym..nikt kogo tutaj poznałam nie jest dla mnie anonimowy, może to Cię pocieszy ;)
OdpowiedzUsuń..a poza tym wiele informacji o mnie zawierają moje komentarze..bo w nich zawieram wszystko na swój temat..nie zauważyłeś, przegapiłeś, Twoja sprawa ;P
OdpowiedzUsuńTo, że Tobie Robaczku to nie przeszkadza, nie oznacza, że innym też nie będzie przeszkadzać ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tylko od Ciebie zależy w jakim stopniu pozostaniesz anonimowa - i całe szczęście! ;)
Widzę, że bardzo podobnie to odbieramy Wiolu, więc tym razem nici z polemiki ;)
Jakim panem, Makowa??? Nooo, toś mnie teraz deczko zmaltretowała :P
Dlaczego skomplikowane? W necie chcę być nazywany moim nickiem, a w realu imieniem...
i to ma niby być skomplikowane? ;)
Nie bardo też rozumiem, co mają moje zasady do kwestii sprawdzenia, jak to realnie działa... znów ten mój skrót mi się nasuwa... :P
A tak w ogóle, to ja w kwestii nazewnictwa nie definiuję tutaj zasad, które mają obowiązywać wszystkich - piszę tylko o moich własnych preferencjach i nie oczekuję, że będą powszechnie stosowane - skoro np. Robaczkowi było miło, nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby został "Robaczkiem" także w realu.
Dorciu, ja wiem, tak to działa - jak riposta jest celna, to się nie wie co napisać i wtedy
się pisze, że się nie zrozumiało... ale nie przekonałaś mnie bynajmniej, dalej twierdzę to, co wcześniej napisałem.
Pozdrawiam Was wszystkie :)
Oddzielnie zaś pozdrawiam Robaczka /skoro prosi, niech ma :P/.
do anonimowości człowiek ma prawo także w realu... tyle ujawnia, ile chce... lub czasem musi, ale tylko powołanym do tego prawem /lub tęgim kijem :)))/ osobom... to tytułem wstępu...
OdpowiedzUsuńdlaczego używam nicka, nie przedstawiam się na blogu z imienia i nazwiska?... to bardzo proste... może mam wrogów?... czasem można sobie ich narobić kompletnie niechcący, nieświadomie... druga grupa ludzi, to świry /chyba nie trzeba tego słowa definiować/... nie chcę mieć kłopotów ani z jednymi, ani z drugimi, a chroni mnie przed tym anonimowość /nick/... bynajmniej nie jest to brak "odwagi cywilnej" /kretyńskie, manipulacyjne określenie/, ale zwykły zdrowy rozsądek...
/z czasem "wydało się" moje imię, ale to akurat żaden problem... w końcu nie jednemu kotu Mruczek :))/...
dodam jeszcze, że sam dbam też o anonimowość tych, o których wiem coś więcej /nie tylko blogowych gości, ale wszystkich/... nawet posty tak konstruuję, by różne dane ściemnić /wyjątek stanowią postacie publiczne, medialne, ale przecież one się już same "odanonimowiły"/... ot, taka moja osobista "netykieta"...
co do IP, to zacznijmy od tego, co ten numer oznacza... otóż bynajmniej nie numer mojego komputera, ale serwera "węzłowego"... do mojego IP można dojść, owszem, ale do tego potrzeba programu, którym posłuży się hacker, lub uprawniony policjant... z niezrozumienia tego faktu wynikł kiedyś konflikt... otóż na blogu pewnej Pani pojawiały się jakieś chamskie komentarze, opatrywane różnymi nickami... pech chciał, że owe wpisy były sygnowane tym samym numerem IP, co mój... nie próbowałem już tego wyjaśniać, bo moja znajomość z ową Panią zakończyła się i tak, z innych powodów...
countomat /sitemeter, czy jak to się jeszcze nazywa/ mam... służy mi jedynie do celów statystycznych, do zaspokojenia czasem mojej zwykłej ciekawości, ile osób zagląda... numery IP mnie nie interesują i nie korzystam z tej opcji... mam obrzydzenie do tego typu tropienia, inwigilacji... tylko raz jedyny zdarzyło mi się to zrobić, bo ktoś poprosił mnie o przysługę... lubię natomiast opcję "mapka", na niej widać skąd mniej więcej zaglądają do mnie ludzie... przybliżony to obraz co prawda, bo tu jest identyczna sytuacja, jak z numerami IP... ale zabawkę mam :))...
a wracając do nicków, to oprócz blogowego mam jeszcze ze dwa, trzy takie "dyżurne", pod którymi czasem udzielam się na różnych forach, ale żeby zmieniać je co chwilę co komentarz?... dla mnie to niedorzeczne, poza tym nie chciałoby mi się ciągle nowych wymyślać...
to chyba wszystko na razie...
pozdrawiam :))...
Oj tam od razu zmaltretowała:P...chciałam Cię deczko pobudzić :P dla Mnie skomplikowane i napisałam dlaczego ale będę się starać pamiętać jakby co :)...miło było podyskutować jak zwykle Pa :)
OdpowiedzUsuńhmmmm zdecydowanie popieram anonimowość , lubię móc się wypisać bez podawania imienia i nazwiska to taka anonimowa psychoterapia :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to ja mam dalsze dywagacje w pompie..i to z całym wirtualnym szacunkiem..ten temat mnie nie rusza, tak jakbyś chciał...a już Twoje osądy wcale...czyli które z nas jest bardziej anonimowe? ;P
OdpowiedzUsuńJesteśmy w świecie wirtualnym, ale jesteśmy jak najbardziej realni . To o czym piszemy jest autentyczne. Wzrusza nas, wkurza, daje radość dlatego nie zawsze chcemy się pokazywać ,bo często wychodzimy na tym jak Zabłocki na mydle. Moj pierwszy nick od imienia jest mi bardzo bliski , ale muszę pozostać pod również ulubionym muzycznym. Pozdrawiam. Vale!
OdpowiedzUsuńHahah... i teraz mi przypomniałeś naszą pierwszą rozmowę na gadu :D
OdpowiedzUsuńDobra wróżka :)
Masz rację Smurffie, tylko to trochę idealizujesz. Zostawiamy w necie tyle wiadomości, że nie trzeba znać IP by na siebie trafić. Czasami całkiem przypadkowo.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wpisałem hasło na facebooku swojego adresu E-mailowego i wyskoczyły mi nazwiska wszystkich, którzy mieli tam konto na adresach z których do mnie albo ja do nich chociaż raz napisałem. Ci co nie mieli dostali moje zaproszenie imiennie.
Sam też na pewno namierzyłeś osoby jako Pan Szajba, prawda?
Jeżeli na kogoś trafię, na pewno nie będę udawał, że go nie widzę. Posyłam mu zaproszenie, przyjmuje lub nie, jego prawo.
Na pewno nie będę głosił, że kogoś znam z imienia i nazwiska, chyba, żeby tego wymagała sytuacja, ale tak się jeszcze nie zdarzyło.
Nigdy też bym Cię nie zapytał o dane, już prędzej zostawiłbym swoje. Ale zasada jak wyżej, przyjąć nie musisz. Jednak ludzie którzy znają się po 3-4 lata na ogół tu się znają.
Oczywiście nikt Ci prawa do anonimowości nie odbierze. Chociaż bardziej bałbym się tych co to znają dane a cicho siedzą.
Aha..to, że nie podaję imienia, a szczególnie nazwiska nie świadczy wcale o anonimowości..ooo!
OdpowiedzUsuńMam na imię Dorota, Katarzyna, Joanna ;P I lubię być zołzowata i "zaczepna" ;D
Pff..anonimowa (poniekąd) to jestem bardziej w realu..ale to chyba zupełnie inna bajka ;)
Mam chyba podobnie jak Ty, P-tr... jedną z moich głównych dewiz w necie jest przestrzeganie zasady, aby nie naruszyć niczyjej anonimowości. Staram się tego dość skrupulatnie przestrzegać i tak dobierać słowa, aby żadnych danych tego typu nie ujawniać publicznie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie mam za bardzo orientacji w tych numerach IP, co jest czyje - na razie nie było mi to potrzebne i oby tak już zostało. Natomiast staram się chronić moje IP na tyle, na ile mogę - wynika to z obawy, że ktoś może z tego zrobić użytek w niegodziwych celach. Czy naprawdę może, tego nie wiem, ale wolę dmuchać na zimne.
Ja też mam kilka nicków "roboczych", ale staram się ich trzymać, aby zorientowane osoby mogły mnie łatwo utożsamić z danym nickiem.
No i udało Ci się Makowa, bo od samego rana chodzę niezwykle pobudzony :P
"Anonimowa psychoterapia"? Brzmi z lekka psychiatrycznie jak dla mnie, ale niech Ci będzie Szafirku ;)
Z całym wirtualnym szacunkiem Dorciu, ale co Twoim zdaniem świadczy o naszej anonimowości?
Czy pisanie blogów o tym świadczy? Bo chyba nie to, że masz wszystko w pompie? :P
Też mi się tak wydaje, Andante. Jesteśmy w wirtualnym świecie, ale jednak w pewnym sensie jesteśmy realni, choć anonimowi. To co piszemy, nasze myśli, a często także emocje, są autentyczne. W ten sposób można dojść do wniosku, że świat wirtualny stanowi odzwierciedlenie świata realnego i jednocześnie się w nim zawiera, na czym generalnie bazuję podczas definiowania obu tych światów.
Chyba muszę sprawdzić w moim archiwum, Wróżko, o czym wówczas deliberowaliśmy ;)
Nie wydaje mi się, Kacprze, że idealizuję. Jak już wcześniej napisałem dla P-tra, staram się chronić anonimowość swoją oraz innych osób. Dlatego nie podaję publicznie żadnych informacji, które by mogły przysłużyć się do precyzyjnego "namierzenia" wybranego delikwenta. Takie dane staram się przekazywać tylko korespondencją prywatną. Sam też nie wystawiam się na taki cel. Portale społecznościowe staram się omijać lub zakładam tam wyłącznie konta fikcyjne. Na Facebooka w ogóle nie wchodzę, bo słyszałem już jak łatwo przestać tam być anonimowym. Słowem, staram się nie wychylać i dmuchać na zimne. Czy to jest idealizowanie? Moim zdaniem, nie. Niektóre osoby faktycznie łatwo jest "namierzyć". Ale ja się w to nie bawię, nie bardzo mnie interesuje who is who w realu. Dopóki mamy ze sobą tylko kontakt wirtualny, poprzestaję na nickach.
Pozdrawiam wszystkich deszczowo :)
portale społecznościowe mnie nie kręcą... te wszystkie Facebooki, Nasze Klasy itp... może po prostu dlatego, że poza ślęczeniem przy kompie mam jeszcze inne sprawy w życiu i najzwyczajniej w świecie nie mam na to wszystko czasu?... nie wiem, naprawdę nie wiem... wiem tylko, że im więcej pozostawiam jakichś śladów w necie, tym więcej znajduję w skrzynce mailowej reklam Viagry... pewnie kiedyś tej Viagry będę potrzebował /takie są nieubłagane prawa natury/, ale wtedy sam znajdę źródło i sam wybiorę wiarygodnego dostawcę... jak na razie cierpliwie kasuję te oferty i pierdolę w... bez Viagry :)))))...
OdpowiedzUsuńA wiesz co Smurrfie? Ja tam nie wiem, bo jakoś nie dążę to tego aby za wszelką cenę być anonimową..bo tak, jak wyżej napisałam, to mało "zabawne", że tak powiem..ściśle tajne itp.bezsens..niemniej temat sam w sobie jest dość zabawny...i nie byłabym sobą, gdybym się nie ponabijała nieco..ale reasumując, mnie to wali, czy ktoś chce, czy też nie chce być tylko i wyłącznie wirtu..jego sprawa oraz sumienie ;P
OdpowiedzUsuń..chociaż muszę Ci zwrócić uwagę, że jesteś dość chwiejny w tym temacie..a to ponieważ raz się upierasz przy anonimowości (do granic jakby), a że tam za szybką siedzi człowiek, to też niby kumasz..ale lepiej żeby nie miał "twarzy"...hę...buahahaha ;)))
I tym sposobem, ja w realu niektórych ludzi mijam obojętnie, jestem zamknięta, a szczególnie jeśli czuję "złe energie"..potrafię również sprawiać niezbyt miłe wrażenie (dla odstraszenia), zmienić imię (lub go nie podawać - to pajacowanie!)..no i ten teges...wiesz...anonim jestem i już ;D
Mam za wiele zainteresowań, by pozostać w necie całkowicie anonimową osobą. Nick mam i owszem, ale to tylko i wyłącznie moja fantazja. Wszyscy moi blogowi znajomi i tak wiedzą, jak się nazywam naprawdę, gdzie pracuję, a nieliczni wprawdzie, ale jednak... nawet to, gdzie mieszkam. Może to źle, mnie nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńAle jeśli ktoś chce ukrywać się za nickiem, niczym za bastionem, nic mi do tego - niech się ukrywa, bo takie jego prawo. Ja mam wtedy obowiązek, by to uszanować i nie rozgłaszać wszem i wobec kto to taki, nawet gdybym to doskonale wiedziała, czy znała tę osobę w realu.
I tyle.
Cieszę się, że jesteś z powrotem, Sir. :))) Odnośnie Twojego komentarza u mnie.... Masz zupełną rację... A jakby tak odwrócić role tych zwierząt i ludzi, którzy je upolowali... Ale gdzieżby!!! To by dopiero oburzenie było!!! Wiesz? Dziwny jest ten świat...
Pozdrawiam. :)
Czyli według Ciebie Smurffie, jak się wchodzi na N.K. jako konto fikcyjne i poznaje ludzi z imienia i nazwiska i mówi, ale ja nie. Ja chcę być anonim. To jest OK?
OdpowiedzUsuńWybacz ale próbuję to zrozumieć. Bo jak bym miał zachowywać się tak jak opisałeś to nie wypadało by mi robić konta fikcyjnego i spacerować po portalu społecznościowym. Bo piszesz nie należy, nie wypada itd. nikogo namierzać, no chyba, że sam się "ubiorę" w konto fikcyjne i pobuszuję.
Oj Kacper, Ty masz niezłego nosa...i w tym momencie muszę Ciebie poprzeć..ponieważ nie zakładam fikcyjnych kont, pomimo tego, iż mam ze 3 nicki, które mają swoją historię i do każdego mam jakiś sentyment...one są ze mną zrośnięte (na potrzeby wirtualu...ale wcale nie dla zabawy) tak samo jak moje prawdziwe trzy imiona (chociaż używam tylko pierwszego)...a nasz koffany Smurff, przenosząc tego bloga, tak jakby miał wyrzuty sumienia...a to imię zdradził..ku mojemu zdumieniu, a to przyznał się, że na NK "szaleje" jako "ktoś tam"...i wiesz co Kacperku, niech mu się tam, Smurffowi..są osobniki, które tego potrzebują...zazwyczaj aby się w jakiś sposób dowartościowywać...no i należy to zrozumieć..i jednocześnie wyciągnąć wnioski: anonimowość czemuś musi służyć...inaczej nie ma..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
..w zasadzie to żaden "anonim" nie zastrzega sobie, aby go nie zdradzać...bo wówczas zaprzeczałby samemu sobie...on się kamufluje "do bólu", a zatem nie ma problemu...bo z zasady nie zdradza on swojej tożsamości...czyż nie..? bellatrix..?
OdpowiedzUsuńPonieważ poruszono tu temat NK,a korzystam z tego portalu,uważam,że zakładanie konta fikcyjnego nie jest tak do końca uczciwe.Na tym portalu nie ma pełnej anonimowości i ktoś kto wchodzi do kogoś na stronę,używając konta fikcyjnego,by swobodnie "pobuszowac"samym bedąc anonimowym, nie jest grą fair play.I tu muszę się z Kacprem zgodzic.Na szczeście można zablokowac odwiedziny takich fikcyjnych i ja z tego korzystam.Tu Smurffie nie masz racji.
OdpowiedzUsuńBo albo obie strony sie odsłaniają,co oznacza zaufanie do siebie...albo...sam sobie dokończysz.:P
Rozumiem jedno,na pewno do anonimowości każdy z nas będzie inaczej podchodził.Niektórzy mają tu na uwadze ochronę rodziny,rodzaj pracy...a jeszcze inni boją się najazdu "szarańczy",czyli ludzi z nastawieniem ataku na bloggera,tak jak wcześniej pisałam.I tu anonimowośc jest wybawieniem w pewnym stopniu.
Pozdrawiam miło:)
...tylko w jednym mogę poprzeć Smurffa...obiektywnie..są amatorzy/amatorki anonimowych/fikcyjnych gości....czyli w tym momencie ich obecność jest usprawiedliwiona..niemniej nasuwa się pytanie: czemu ma to służyć? i dlaczego ów koleś/koleżanka stwarzają takie "pozory"..? psychologia na pewno ma na to odpowiedź...ja tego nie nazwę...bo mam to gdzieś...no chyba, ze Smurff/bądź każdy inny osobnik, sam zwróci się do mnie o pomoc w tej kwestii ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
Teraz już rozumiem Ptr, dlaczego mam tak mało reklam Viagry w mojej skrzynce. Jak widać anonimowość w Sieci daje czasem pewne wymierne korzyści ;)
OdpowiedzUsuńSądzę Bellatrix, że zawsze powinniśmy uszanować tego rodzaju wybory. Każdy z nas podejmuje decyzję w jakim stopniu chce pozostać anonimowy w Sieci, a wszyscy pozostali powinni tę decyzję uszanować, takie jest moje zdanie.
Co do tych zwierząt, to dodam jeszcze parę słów na Twoim blogu jeśli pozwolisz.
Widzę Kacprze, że usilnie dążysz do tego, aby wywołać we mnie poczucie winy. Gdyby Ci się to udało, wtedy z pewnością moja koffana Dorcia byłaby zachwycona :P Obawiam się jednak, że nie dam Wam tej satysfakcji. Na Twoje pytanie odpowiem wprost - tak, uważam że wszystko jest OK i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.
/Crackie, Ty też mnie czytaj, bo teraz napiszę, dlaczego tak jest ;)/. A jest tak z kilku powodów. Po pierwsze z tego powodu, o jakim napisała Crackie - a więc jeśli ktoś sobie nie życzy fikcyjnych kont, może je zablokować - z tego wypływa prosty wniosek, że znajomość z osobami prowadzącymi fikcyjne konta jest CAŁKOWICIE DOBROWOLNA.
Po drugie - to konto zostało założone przy okazji bloga pana szajby, a konkretnie - na potrzeby jednego z postów szajby. Było ono traktowane jako tymczasowe i służyło /i nadal służy/ głównie do zabawy, a nie do buszowania po NK. Niemal wszyscy znajomi zostali "wyłowieni" niejako przy okazji tego posta i w większości wypadków to te osoby wysłały zaproszenia do nawiązania znajomości, a nie na odwrót.
Po trzecie - tam jest obecnie raptem 11 osób jako znajomi pana szajby. W ciągu ostatnich kilkunastu m-cy doszły tam raptem dwie osoby, które znałem bynajmniej nie z NK. Trudno więc mi zarzucić, że "wyławiam" z NK kolejne osoby, aby poznać kim naprawdę są.
Po czwarte - uwaga! - teraz zadam Wam kilka pytań, które mnie wydają się istotne.
A więc Kacprze, Dorciu Crackie, powiedzcie mi: 1. jakie Waszym zdaniem osiągnąłem korzyści z tego tytułu, że poznałem personali kilku osób na NK? Z czego wynika moja rzekoma przewaga?
2. Dlaczego to ma być gra nie fair, skoro te znajomości SĄ DOBROWOLNE z obu stron?
3. Co Wam da to, że poznacie moje personalia? /zakładając oczywiście, że nie chcecie mi bruździć :P/.
4. Czy Waszym zdaniem powinno się w ogóle zabronić zawiązywania znajomości pomiędzy kontami realnymi, a fikcyjnymi, skoro uważacie, że to jest nie fair? :P
I wreszcie - 5 - a co wtedy, gdy np. jakaś osoba zakłada konto na NK i podaje fikcyne dane? /a tak jest dość często.../. Czy wówczas też jest to nierównowaga i gra nie fair? Bo moim zdaniem - tak - ale jest to gra nie fair wobec konta fikcyjnego, bo ta osoba przynajmniej nie oszukuje...
Na razie to tyle. Będę Wam wdzięczny za udzielenie odpowiedzi na moje pytania.
Dobrze Dorciu. Migasz mi się, udajesz mało kumatą i lawirujesz, więc powiem Ci to wprost - w niczym nie jesteś mniej anonimowa niż ja, ale robisz z siebie wielce jawną w Sieci, zaś mnie krytykujesz... powiem Ci więc od razu, jak to się nazywa... hipokryzja...
Pozdrawiam wszystkich wieczorową porą :)
..a ja myślę, że to miejsce..oraz zbiorowe odpowiedzi nie służą Ci...Smurffie..
OdpowiedzUsuńSmurff!...musze tu Ciebie troszke opier..papier,:P))Bo to Ty mnie nie czytasz.Ja tu wcale o Tobie nie piszę w komentarzu.Ja piszę ogólnie o kontach fikcyjnych.Bo zastanów sie dobrze...po co ktoś zakłada konto fikcyjne?Z tym kontem jednak wchodzi do kogoś ,kto tego konta nie ma..wchodzi na prawdziwe dane?tak?W większości tak.Obojętnie czy ma korzyści czy nie...przed tą osobą,do której wchodzi ...jednak kryje się.Jest anonimowy.Tylko on,bo ta druga strona już nie.Nie chodzi mi tu o korzyści,nie chodzi mi tu o Ciebie Smurffie.Nie podejrzewam Ciebie o korzyści.Piszę ogólnie o kontach fikcyjnych.To zachowanie własnej anonimowości w stosunku do kogoś,kto nie jest anonimowy.Nie pisz o blokadzie,bo nie o to mi chodzi..ale o sam fakt wejścia do kogoś na koncie fikcyjnym.Jest tu brak pewnej równowagi wobec swoich danych...prawda?Czyli "po chłopsku"..Ty widzisz kogoś...w różnych sytuacjach,widzisz dane ,a ktoś...nic nie widzi.O sam fakt..a nie o korzyści mi chodzi Smurffie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam nocnie:)
Mylisz się Dorciu - odpowiadam każdemu indywidualnie, gdyby to były zbiorowe odpowiedzi, pisałbym do wszystkich naraz.
OdpowiedzUsuńTo jest Twoje zdanie, że mi to miejsce nie służy... ja mam inne.
Obawiam się, że to Ty mnie nie czytasz, Crackie. Gdybyś mnie czytała uważniej, przeczytałabyś zapewne, że ta osoba, co to podobno podaje swoje prawdziwe dane, zawiera znajomość z osobą mającą konto fikcyjne dobrowolnie. A więc nikt tej osoby do tego nie zmusza. Temu miały też służyć moje pytanie, ale Ty na żadne z nich nie odpowiedziałaś. I wreszcie oczywistym jest, że będę bronił wszystkich osób z kont anonimowych, skoro jestem w takiej samej sytuacji - inaczej to mnie Dorcia mogłaby zarzucić hipokryzję. I trzeba uczciwie przyznać, że miałaby po temu podstawy.
Dobrej nocy :)
Piszesz do wszystkich naraz..i to nie jest do Ciebie podobne...ale "bujaj" się..;)))
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z Tobą Smurffie..i zaraz wyjaśnię.Jak zaczęłam bywac na NK,nie znałam sie na wszystkich funkcjach,typu blokowanie.I bywało tak,że miałam u siebie wizyty kont fikcyjnych.To co to za dobrowolnośc?żadna.Potem owszem,blokowałam.
OdpowiedzUsuńNie odpowiedziałeś mi na pytanie...po co ktoś do kogoś wchodzi na koncie fikcyjnym..i po co ktoś takie konto zakłada?
Ne mówie tu o szajbie...ale ogólnie.
I jeszcze jeden fakt...nawet jak ktoś dobrowolnie zgadza się na wizyty kont fikcyjnych...to czy jest tu równowaga danych?Bo o to mi chodzi.Nie o korzyści,powtarzam.
Dlaczego miało by mi chodzić o wywołanie poczucia winy? Jakiej winy?
OdpowiedzUsuńJeżeli zakładam konto ze swoimi danymi to jestem świadomym konsekwencji. Mam do tego takie samo prawo jak Ty do swojej anonimowości i naprawdę "loto" mi kto tam zagląda. Podałem tylko tyle danych ile uważałem za stosowne.
1 Natomiast nie rozumiem sensu tego posta, gdzie piszesz nie wolno, nie należy, są ograniczenia a jednocześnie zachowujesz się jakby Ciebie te reguły nie dotyczyły. Posta Smurffie, sensu tego posta.
2 Sam oceń jak byś się czuł w odwrotnej sytuacji.
3 Znam personalia większości moich rozmówców. Możesz zapytać czy komuś nabruździłem. Patrz powyżej pt. 1.
4 Tu mogę odpowiadać za siebie. Dwa lata temu przestałem przyjmować konta fikcyjne, bo uznałem je za zagrożenie dla moich znajomych i poniekąd swoje. A czy powinni się poznawać. Niech każdy sam oceni.
5 Jaką widzisz różnicę między kontem fikcyjnym a fikcyjnymi danymi. jedne i drugie są fikcją.
Wybieranie pomiędzy gorszy i lepszym złem jest czymś dobrym:-)
Ale odpowiedzi na punkty 2-5 nie traktuj poważnie. Odpowiedziałem skoro zadałeś pytania. Tyle, że sens mojej wypowiedzi jest to o co mi chodzi jest w punkcie 1. I nie burz się, że ktoś czegoś nie rozumie, czy obdarowuj epitetami tylko raczej wytłumacz, albo...?
PS Dora, Krakowianko, dzięki, bo nie byłem pewny czy właściwie ubrałem w słowa to co chciałem powiedzieć.
Ja jeszcze odpowiem na punkt 4.Smurffie,a co to jest znajomośc między kontem fikcyjnym a realnym?to przecież żadna znajomośc....bo jak można poznawac kogoś kto jest fikcją?Na czym miałaby opierac się taka znajomośc?
OdpowiedzUsuńPoza tym,ciekawe czy zgodzisz sie ze mną,że mimo,że nie miałeś żadnych korzyści,to jednak,wchodząc na czyjeś prawdziwe dane...a sam się "anonimując" troszkę bałeś się nam zaufac?Bałeś się o jakieś przekręty z naszej strony?Bo jest to objaw braku zaufania.
Poważnie ujmując temat,Kacper dobrze podkreślił,ze wpuszczając kogoś z kontem fikcyjnym,stwarzamy pewne zagrożenie dla swoich znajomych poniekąd.Bo nigdy tak naprawde nie wiemy,po co ten ktoś fikcyjny wchodzi do nas.
Ty nie masz korzyści,ale jak wiesz,nie każdy jest Tobą.Ja ogólnie piszę.
I co takiego dobrego widzisz w kontach fikcyjnych na portalu,gdzie jednak ludzie podają wiele danych prywatnych.Chociaż jedną zalete podaj Smurffie.
Pozdrawiam miło:)
Haha! Dzięki Cracki, szacun Kacper..nie mam nic do dodania, bo mój koffany Smurff wie, że nie lubię odpowiadać na te jego, pomimo, że dość rzeczowo ujęte, to jednak mało logiczne w swej treści, pytania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Doro,a za co Ty nam dziekujesz????nie rozumiesz moja Droga,ze tu jest dyskusja,a nie kto jest na wierzchu?tu DYSKUTUJEMY a nie piszemy,ze ktoś zadaje mało logiczne pytania.To Twoja osena subiektywna Doro.Smurff ma prawo pytac po swojemu,na tym to wszystko polega.Twoja rola,żeby logicznie odpowiedzieć.Pozdrawiam miło stronniczą Dorę.:P))))
OdpowiedzUsuńNie, nie i nie! Czyli 3 x NIE..są pytania, na które nie trzeba odpowiadać..droga Crackie, jeśli myślę podobnie, jak ktoś inny, to nie chce mi się powielać tekstów.
OdpowiedzUsuńA ja w rzeczy samej odpowiedziałam logicznie, że te pytania są dość "tendencyjne", a zatem postawienie ich oraz odpowiedź na nie, nie zmienią mojego zdania w dyskutowanym temacie. Inaczej mówiąc, nawet jeśli podpisuję się pod czyimiś słowami, to jak najbardziej moja ocena zawsze pozostanie subiektywną. I taka jest moja rola..nie rozumiesz Crackie, że każdy ma prawo mieć swój styl? I mogę się założyć (o spotkanie w realu), że troszkę chodzi o to, czyje będzie "na wierzchu"...hehehe ;)))
Pozdrawiam serdecznie :)
p.s. no co? weekend się zbliża, to nie można troszkę "poszaleć"? ;D ;P
No dobra...przykład z NK był niefortunny, bo ja nie miewam takich kłopotów na tym profilu, czyli nikt z moich znajomych nie jest osobą fikcyjną..wszystkie są rzeczywiste, łącznie z personaliami (do tego służy ten profil..wg ludzi, którzy szukają znajomych..realnych)
OdpowiedzUsuńa poza tym:
1/pytanie nie do mnie, ponieważ nie ja stwierdziłam, że są jakieś korzyści z posiadania kont fikcyjnych (może raczej negatywy..coś w rodzaju niesmaku odczuwanego przez osoby, którym tłoczy się do głowy coś w stylu tego posta)..moje stwierdzenie brzmiało: czemuś to musi służyć..i to jest dla mnie dość ciekawy "problem", natury socjologiczno-psychologicznej...oł jee! ;P
2/pewnie, że to jest fair play...ale niestety tylko play - niektórzy lubią takie cyrki..oł jee! ;D
3/poznanie danych delikwenta pozwala na określenie jego obrazu charakterologicznego (wg numerologii)..to dość ciekawa sprawa..dla badacza..a krzywdy jeszcze nikt mi, ani ja nikomu nie zrobiłam..troszkę zaufania, już nie wspomnę o nadwrażliwości na punkcie swojego bezpieczeństwa..za krótka lufa...oł jee! Poza tym mnie personalia innych nie interesują, ludzie sami się przedstawiają, jeśli chcą ;P
4/no nie!! każdy może robić, to na co ma ochotę, ale patrz pkt 1...helloł! ;P
5/przykład ponad moje siły, no ręce mi opadają..jestem jakby na wyższym poziomie inteligencji emocjonalnej (zdziecinnienie..?może kiedyś, na stare lata coś takiego mnie dopadnie ;P)
Proszę bardzo (a szczególne uśmiechy dla naszej drogiej Krakuski ;))))))))
Aaaaaa...i jeszcze jedno...jak się wkurzę lub znudzę tym międleniem, to sobie pójdę do Kacperka, na jego bloga..o! ;P
OdpowiedzUsuńDoro,dzięki za uśmiechy dla mnie:P))))ja nie toczę tu batalii przeciw Smurffowi,owszem,nie zgadzam się z jego poparciem w kwestii kont fikcyjnych na NK.Ale Twoje "dziękuję"zabrzmiało dla mnie jakbyś ucieszyła się z czegoś ,co nie jest moim celem tu.:P))))Pozdrawiam Cie miło:-),Kurcze,pełnia w swojej krasie,tylko spokój nas uratuje.:P))))))
OdpowiedzUsuńCzy to miał być taki Twój wysublimowany szantaż, Dorciu? :P Skoro tak... no to Ci od razu odpowiem /Tobie, a nie wszystkim naraz, więc proszę mi tu nie wciskać kitu ;P/... a idź sobie... krzyżyk na drogę... :P
OdpowiedzUsuńNa początek zacytuję Cię Crackie... "Nie zgadzam się z Tobą Smurffie..i zaraz wyjaśnię.Jak zaczęłam bywac na NK,nie znałam sie na wszystkich funkcjach,typu blokowanie.I bywało tak,że miałam u siebie wizyty kont fikcyjnych.To co to za dobrowolnośc? żadna.Potem owszem,blokowałam."
Czegoś tutaj nie kumam, Crackie... a jaka jest wg Ciebie różnica, czy na Twój profil wchodzi ktoś z konta anonimowego, czy z faktycznego? /zakładając rzecz jasna, że nie podaje fałszywych danych/ przecież w jednym i w drugim przypadku kompletnie nie wiesz kto to jest... dlaczego zatem z miejsca dyskredytujesz tylko osoby z kont fikcyjnych? Moim zdaniem te osoby nie są niczemu winne - przecież dobrowolnie podałaś swoje dane i zezwoliłaś na to, żeby zupełnie obcy ludzie zaglądali na Twój profil... a więc, skoro na to zezwoliłaś, zatem pretensje kieruj głównie do siebie... a nie do ludzi, którzy do Ciebie zaglądają...
Tymczasem Ty Crackie z miejsca robisz rzecz przedziwną - dzielisz ludzi, którzy do Ciebie zaglądają na tych dobrych/lepszych? - którzy podali swoje imię i nazwisko oraz złych/gorszych? - którzy mają konta fikcyjne. Na razie nie będę tego jakoś specjalnie komentował, ale jedno dość znamienne porównanie od razu mi się tutaj nasuwa... teraz powiem tylko, że dla mnie taki podział jest niesprawiedliwy i nielogiczny, wręcz irracjonalny.
"Nie odpowiedziałeś mi na pytanie...po co ktoś do kogoś wchodzi na koncie fikcyjnym..i po co ktoś takie konto zakłada?"
Odpowiem Ci pytaniem na pytanie - a dlaczego ktoś, kto podał swoje personalia wchodzi na obce profile? Tutaj pozwolę sobie na pewną refleksję - otóż, podobnie jak w "Folwarku zwierzęcym" wyraźnie widać, że chciałabyś podziału na "równych" i "równiejszych". Wiadomo przy tym, kto wg Ciebie ma być tym "równiejszym". Wyraźnie też widać, że gdybyś miała na to wpływ, to w ogóle byś uniemożliwiła zakładanie kont fikcyjnych. Ale to nie Ty rządzisz na NK /od siebie dodam - i całe szczęście :P/. Rządzą tam osoby, które dopuszczają możliwość zakładania kont fikcyjnych - a już ten fakt może świadczyć o tym, że włodarze NK nie widzą w tym niczego niestosownego, inaczej by to uniemożliwili. Zatem odpowiedź na Twoje pytanie wydaje się oczywista - ludzie, którzy nie chcą podawać swoich prawdziwych personaliów zakładają takie konta, bo NK im to umożliwia. Gdyby to było coś nagannego z pewnością takiej możliwości by nie było.
"Nie mówie tu o szajbie...ale ogólnie.
I jeszcze jeden fakt...nawet jak ktoś dobrowolnie zgadza się na wizyty kont fikcyjnych...to czy jest tu równowaga danych?Bo o to mi chodzi.Nie o korzyści,powtarzam."
Dla mnie jest równowaga - wynika to z mojej filozofii, którą przedstawiłem w tym poście. Załóżmy więc przez chwilę, że Ty założyłaś konto fikcyjne np. jako "Crackie", a ja - rzeczywiste z moim imieniem i nazwiskiem. Czy bym wówczas czuł jakąś nierównowagę, czułbym się poszkodowany? Absolutnie nie - bo to, że założyłem konto realne z moim imieniem i nazwiskiem, to był mój wybór, nie mogę więc mieć do nikogo pretensji. Do Ciebie też żadnych pretensji mieć nie mogę - bo to był z kolei Twój wybór - NK umożliwiła Ci ten wybór, a Ty z tego skorzystałaś, bo miałaś takie prawo.
Jest jeszcze coś, co akurat dla mnie bardzo się liczy -otóż dla mnie nie ma znaczenia, czy ktoś podaje na profilu swoje personalia, czy też nicki - skoro, jak napisałem w poście - rzeczywiste imiona nie mają dla mnie w wirtualu większego znaczenia, to nazwiska też ich nie mają. Innymi słowy, nie interesuje mnie jak kto się nazywa, bo w zupełności wystarczają mi nicki.
cd. poniżej...
...ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuń"a jeszcze odpowiem na punkt 4.Smurffie,a co to jest znajomośc między kontem fikcyjnym a realnym?to przecież żadna znajomośc....bo jak można poznawac kogoś kto jest fikcją?Na czym miałaby opierac się taka znajomośc?"
Mylisz się Crackie - to jest taka sama znajomość jak np. blogowa znajomość pomiędzy Tobą, a mną... czy Twoim zdaniem my się nie znamy?
Uważam, że znajomość tego typu jest taka sama, jak i każda inna... bo ja nie zawieram znajomości ani z nickami, ani też z nazwiskami - zawieram znajomość z ludźmi.
"Poza tym,ciekawe czy zgodzisz sie ze mną,że mimo,że nie miałeś żadnych korzyści,to jednak,wchodząc na czyjeś prawdziwe dane...a sam się "anonimując" troszkę bałeś się nam zaufac?Bałeś się o jakieś przekręty z naszej strony?Bo jest to objaw braku zaufania."
Ja mam generalnie spory dystans do kwestii zaufania w Sieci, o czym już kiedyś pisałem w poście "Zaufanie w Sieci". Nie chodzi więc konkretnie o Was, chodzi mi o Sieć jako taką.
"I co takiego dobrego widzisz w kontach fikcyjnych na portalu,gdzie jednak ludzie podają wiele danych prywatnych.Chociaż jedną zalete podaj Smurffie."
Wg mnie zalety są dokładnie takie same jak w przypadku prowadzenia kont rzeczywistych - a więc równie dobrze mogę Ciebie zapytać, jakie widzisz zalety z założenia swojego konta. A dodatkową zaletą w przypadku konta fikcyjnego jest fakt, że nie ujawniasz swoich personaliów, a więc w takim przypadku trudno jest komuś ciebie namierzyć. Dla mnie jest to zaleta, a nie wada, jak dla Ciebie.
"Dlaczego miało by mi chodzić o wywołanie poczucia winy? Jakiej winy?"
Takie miałem odczucie Kacprze czytając poprzedni Twój komentarz... jakbyś chciał mnie za to potępić, przemówić do mojego sumienia... tak to odebrałem.
Ja także kilku rzeczy nie rozumiem w Twoim rozumowaniu Kacprze, więc może teraz je tutaj postaram się wymienić...
1. Nie rozumiem dlaczego wg Ciebie zachowuję się tak, jakby to, co napisałem mnie samego nie dotyczyło? Dlaczego wyciągasz takie wnioski? Gdzie wg Ciebie łamię opisane przez siebie zasady?
Natomiast sam fakt, że nie zrozumiałeś sensu tego posta pozostawię bez komentarza, bo co tu komentować? Na szczęście inne osoby chyba go zrozumiały.
2. Napisałem już wyżej dla Crackie, jak bym się czuł w odwrotnej sytuacji.
3.Nie rozumiem, dlaczego sprowadzasz do wspólnego mianownika osoby, które na kontach realnych podają fałszywe dane oraz właścicieli kont fikcyjnych. Czy Ty także, podobnie jak Crackie, lubisz od razu dzielić ludzi na lepszych i gorszych z uwagi na założony przez nich profil?
Bo widzisz, prawda jest taka, że właściciele kont fikcyjnych nikogo nie oszukują, bo przecież od razu przyznali się do fikcji. Nie są więc oszustami, w przeciwieństwie do osób, które na realnych kontach podają fałszywe dane.
4. Nie rozumiem też, dlaczego sądzisz, że się burzę, czy też obdarowuję epitetami. Niby kogo obdarowuję tymi epitetami? Może wskaż mi chociaż jeden konkretny przykład takiego działania /od razu też dodam, że zarzut hipokryzji pod adresem Dorci nie jest żadnym epitetem, gdyż odnosi się do konkretnej postawy, a więc w tym wypadku bardziej odnosi się do zjawiska, niż do osoby/. A zatem czekam na przykłady mojego rzekomego "obdarowywania epitetami".
Powiem Ci, jak ja to widzę. Podobnie jak Crackie uważam, że cały czas toczę z Wami polemikę. Ale polemikę rozsądną i wyważoną - na argumenty, nie na epitety. Staram się też zawsze spokojnie tłumaczyć, jak widzisz. Przynajmniej tak uważam.
I to by było na tyle... tym razem pozdrawiam Was wszystkich po "dorciowemu"...
oł jeeee!!! :P
Czy potrafisz mi wytłumaczyć sens tego posta wobec swojej postawy?
OdpowiedzUsuńNo bo z Twojej wypowiedzi wychodzi mi, że buszowanie po internecie pod przybranymi danymi jest OK, ale szukanie kogoś pod swoim nazwiskiem to już beeee?????
To ja podsumuję te ostatnie refleksje (ze szczególnym uwzględnieniem Smurffa) - zaczyna mi się w tym temacie klarować nieco, a mianowicie wyłuszczyłam coś, co możemy nazwać: niepisanym prawem, moralną postawą, powściągliwością, rozsądkiem...i tutaj skorzystam z pewnego przykładu, który zalazł mi za skórę: napisałeś do Crackie coś takiego:
OdpowiedzUsuń"Wyraźnie też widać, że gdybyś miała na to wpływ, to w ogóle byś uniemożliwiła zakładanie kont fikcyjnych. Ale to nie Ty rządzisz na NK /od siebie dodam - i całe szczęście :P/. Rządzą tam osoby, które dopuszczają możliwość zakładania kont fikcyjnych - a już ten fakt może świadczyć o tym, że włodarze NK nie widzą w tym niczego niestosownego, inaczej by to uniemożliwili."
No i mam swoje uzasadnione pretensje do popierania zdania ustawodawcy, operatora, czy jakiegokolwiek innego włodarza. Ponieważ rozsądny oraz inteligentny człowiek nie zawsze kieruje się sztywno narzuconymi przepisami, ja osobiście działam na niedoskonałych przepisach i nie jestem ślepo w nie zapatrzona, a staram się lekko interpretować na korzyść spraw, które rozpatruję, zawsze na korzyść klienta 9zgodnie z przepisami). Zatem nasuwa mi się jeden wniosek, Ty Smurfie dostosowałeś jakiś przepis do siebie, swoich możliwości, aby usprawiedliwić swoje niezbyt moralnie społecznie zachowanie...a można to odczytać tak, że znalazłeś sobie lukę w przepisach dla jakiegoś tam procederu (nazywam to tak, ponieważ dla mnie konta fikcyjne są idiotyzmem - subiektywnie patrząc, a może nawet obiektywnie).
Poszukam może jakiejś analogii 'przepisowej' aby wykazać podobieństwo w postępowaniu....oooo! chwytliwy temat, a mianowicie - dopalacze - ktoś wpadł na pomysł, że można to g.wno sprzedawać, zgodnie z ustawą legalnie..ale czy to był dobry pomysł ustawodawcy? chyba nie za bardzo...
W związku z powyższym proszę Cię Smurffie abyś nigdy więcej nie wykorzystywał przepisów do niecnych celów...a przynajmniej zastanowił się zanim użyjesz podobnego argumentu w polemice.
Mnie to śmieszy..ale i powala ;)))
Ponieważ polemizujemy dalej Smurffie,to ja dalej napiszę Ci o co mi chodzi.Bo dalej mnie nie rozumiesz.Może to wynikac z tego,że nie jesteś na NK jako konto rzeczywiste.Otóż,ja uważam,że założyłam to konto,by miec kontakt z realnymi osobami,na tyle realnymi i prawdziwymi,aby z nimi się poznawac w realu.I wlaśnie po to założyłam to konto,nawet jak wiesz spotykam się ze znajomymi o czym pisałam na blogu.I teraz co jak mam z kogoś z kontem fikcyjnym? Nie mam jak z tym kimś wejśc w realne relacje,nie mam jak np.napisac do niej maila,zadzwonic,a tam właśnie ze znajomymi to robię.Bo po to to konto założyłam.Czy mnie teraz choc trochę rozumiesz?
OdpowiedzUsuńPortal nasza klasa po to został stworzony.Ktoś z konta fikcyjnego pobuszuje po danych,po fotografiach,i wyjdzie,nie zostawiając żadnego śladu.To jest uczciwe?
Jak mam z tym kimś złapac kontakt??????
Nie uznaje kont fikcyjnych,bo pod nimi w większości kryją sie ludzie nieuczciwi.I wiesz doskonale,że z kimś takim kontaktu realnego nie ma.
Ty jako szajba..dla zabawy,tam wszedłeś,ale...tak naprawde to pod kontami fikcyjnymi nie ma takich dialogów jak z szajbą...osoby zmywają sie bez śladu.I co?..jak to ocenisz wtedy Smurffie?
Realna osoba stara się ze mną kontakt nawiązac,a fikcyjna zmywa się...najpierw buszując wśród moich danych.Po co?....To nie jest uczciwe i ja zaliczam takich bywalców do intruzów.I blokuję.
I powtarzam,nie o szajbie piszę...
Pozdrówki:)
Masz dość dziwny sposób prowadzenia dyskusji Kacprze... najpierw piszesz, że "obdarowuję epitetami", a gdy Cię proszę o konkrety w tym temacie /bo jak dla mnie jest to klasyczny "wcisk"/, wtedy Ty szybko wymyślasz nowe oskarżenia... tak się moim zdaniem nie prowadzi dyskusji, bo wówczas jedna strona cały czas dyktuje swoje warunki i wciąż atakuje, a druga cały czas się broni. Proponuję zatem, abyś najpierw Ty odniósł się do tych kwestii, które poruszyłem w moim poprzednim komentarzu, a dopiero później abyś rozpoczynał nowe wątki - inaczej nie poodejmuję się toczyć z Tobą dalszej polemiki.
OdpowiedzUsuńTo nie jest dla mnie żaden argument, Dorciu. Ty też stosujesz wobec mnie pewien "wcisk". a mianowicie próbujesz mi wcisnąć swój punkt widzenia, a mianowicie, że to co robię jest be. Jak już wcześniej napisałem, ja tak nie uważam, dlatego ten Twój argument nie jest dla mnie wart nawet funta kłaków ;P
Dobranoc :)
Aaaa.. jeszcze Ty, Crackie...
OdpowiedzUsuńNo cóż.. "dziad swoje, baba swoje" :P
Ty też nie odniosłaś się do poruszonych przeze mnie kwestii, a szkoda...
Podsumuję w ten sposób - na NK mamy różne priorytety i różne punkty widzenia na sprawę kont fikcyjnych... ja na patrzę zupełnie inaczej niż Ty... i chyba tak już nam zostanie, bo widzę, że nikt nikogo w tym temacie raczej nie przekona...
Pa! :)
Hej, stop...jaki (lub który) argument? Bo tutaj naprawdę można się pogubić, czego od początku się obawiałam...choinkowe komenty są lepsze, jeśli przyjmuje się dużo gości ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie Smurffie,baba swoje..a dziad swoje,:P...ale z tymi priorytetami masz rację.Ja już wiem,dlaczego tak obstajesz za kontami fikcyjnymi Smurffie,haha.Wiem!...Sam to przyznałeś,i tu Cie mam!!!haha.Ty po prostu właziłeś na nasze konta rzeczywiste jako szajba dla czystej zabawy,bo z drugiej strony byłeś przez nas znany z blogu,a więc cześciowo zaakceptowany,i blokady nie było...:P))))Ja mam założone konto nie tylko dla zabawy ale dla znajomych realnych,z którymi sie spotykam.Ty nie...bo nie potrzebujesz takich kontaktów.I tu jest pies pogrzebany.
OdpowiedzUsuńTylko nie naginaj wszystkich co mają swoje konta fikcyjne do siebie...Bo Ty sie bawiłes,żartowałeś,ale inni wchodzą i wychodzą.
Odpowiedz mi zatem na pytanie..gdzie do cholery jest z takimi realny mój kontakt????..P))))))Smurff!!...dlaczego tak trudno tak prostej rzeczy Ci pojąc?Przecież wiesz,że nasza klasa to realne znajomości,ludzie się spotykają ze sobą...To nie fikcja.
Pozdrawiam i DOBRANOC.:)
W każdym razie ja poproszę o bardziej zdecydowany komentarz w kwestii poruszanej przeze mnie w nieco przydługawym komentarzu ;)
OdpowiedzUsuń(czyli o wyciągnięcie wniosków chodzi...ja to zrobiłam, a Ty możesz to potwierdzić lub zaprzeczyć...ewentualnie wymigać się, jak zrobiłeś to powyżej) ;)
Jak widać Smurffie sprawa nie nie jest taka prosta. To ja jestem najlepszym gwarantem anonimowości swojego niku. Każda informacja jaką o sobie podajemy, może przyczynić się do odnalezienia nas. Imię, stan rodziny, wiek, z kim się spotykam, gdzie mieszkam, swoje gg. skype, itd. Kiedyś odnalazłem osobę znając imię (fakt, że nie typowe) i miasto, duże miasto. Nawet nie wiem czy to była ciekawość, ot tak wpisałem i wyświetliło się. Jak zostawiasz na blogu czy portalu społecznościowym komunikatory to nic prostszego jak na nie wejść i sprawdzić co tam pisze. Ale tą wiedzę możesz mieć tylko wtedy, kiedy sprawdzisz jak to działa. Zrzucanie odpowiedzialności, za swoje lenistwo czy niedbalstwo na swoich rozmówców, (oczywiście kiedy chcesz być anonimem) jest odwracaniem kota ogonem.
OdpowiedzUsuńJeśli, jak uważasz "konto fikcyjne" nie jest niczym złym i wędrowanie po profilach znajomych blogerów. To dlaczego złym miało by być korzystanie z wiedzy, którą dostajemy od osoby o niej samej?
A dlaczego wśród swoich znajomych pragniesz być anonimem? Bo ten "buraczek", którego cytat zaprezentowałeś wiem dlaczego, jest arogancki i ograniczony. A Ty?
normalnie wzięłam i Cię wyróżniłam na swoim blogu:D tym dziergającym:P
OdpowiedzUsuńPrzecież już napisałem Dorciu, o jaki Twój argument chodzi - że to co robię jest "be". W tym sęk, że ja się z tym nie zgadzam, co już wcześniej wyjaśniłem. A struktura komciów na Blogspocie nie ma tu nic do rzeczy, albo się rozumie słowo pisane, albo nie ;P
OdpowiedzUsuńTo nie tak, Crackie. Bronię kont fikcyjnych, bo sam z takiego korzystam i nie widzę w tym niczego złego /co już wcześniej pisałem/. Różne są powody zakładania kont fikcyjnych, to nie jest tak, że ja jeden mam konto fikcyjne z innych powodów niż cała reszta /co sugerujesz/. Znam osoby, które mają swoje konta realne, a oprócz tego zakładają też konta fikcyjne - czy im także Crackie przypisujesz złe intencje, czy też tylko takim osobom, które mają założone tylko i wyłącznie konta fikcyjne?
To nie jest żaden argument, że z osobą która posiada konto fikcyjne nie można nawiązać realnej znajomości. Oczywiście można - o ile taka osoba chce nawiązać taką znajomość. Przecież można nawiązać kontakt z taką osobą podobnie jak z osobami, które mają konta realne. Nie widzę tutaj żadnej różnicy.
Staram się z Tobą dyskutować rzeczowo Kacprze, ale Ty cały czas stosujesz wobec mnie jakieś swoje "sztuczki", a nie rzeczowe argumenty, co mnie skutecznie zniechęca do kontynuowania z Tobą dalszej dyskusji. Już Cię wcześniej prosiłem, abyś odniósł się do tego, co piszę, ale Ty ciągle próbujesz zajechać mnie "z flanki". W tej sytuacji nasza dalsza dyskusja nie ma sensu, bo bardziej by to przypominało typowe "bicie piany" niż polemikę na rzeczowe argumenty.
Dziękuję Ci Ines, ale szczerze mówiąc wolałbym te kolczyki :P
Pozdrawiam wszystkich niedzielnie :)
Mój drogi a któż Ci broni je kupić?:D Ja na pewno nie :P
OdpowiedzUsuńW zasadzie to mi się niezbyt podoba, że "rżniesz goopa" ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, tak samo ;)
Nie przekonałeś mnie Smurffie,bo według mnie i mam takie doświadczenie,właściciele kont fikcyjnych tylko buszują po portalach.Nie masz doświadczenia w tym i dlatego możesz nie wiedziec.I nie chcesz wiedziec.Ja dośc wyraźnie napisałam,że spotykam sie ze znajomymi,a Ty omijasz ten temat.Nikt do tej pory z kont fikcyjnych nie nawiązał ze mną realnego kontaktu.Teraz zresztą blokuję...ale wcześniej nie umiałam i jakoś żaden znajomy nie "urealnił" sie z kont fikcyjnych.Jak ktoś szuka zanajomych,to też i podaje swoje dane...żeby po prostu przypomniec znajomośc.Nie masz doświadczenia w tym względzie Smurffie...i niestety tylko teoretyzujesz.
OdpowiedzUsuńNie potrafisz mi odpowiedziec na proste pytanie...po co ktos to konto fikcyjne zakłada?Pomijając szajbę.
I nie odpowiesz mi.Bo odpowiedzi już udzielił Ci Kacper...po to by pobuszowac bedąc niewidzialnym,fikcyjnym,dla zabawy.Widząc drugą stronę samym ukrywając się.To nieuczciwe .I dlatego blokuję.
Twoje odpowiedzi pierwszy raz Smurffie odczułam jako niekonkretne i wymijające.Obarczające drugą stronę w dyskusji.
A dlaczego tak uważasz Dorciu? Czy koniecznie muszę na to patrzeć tak samo jak Ty? Chyba niekoniecznie, co? ;P
OdpowiedzUsuńI vice versa, Crackie... nie odniosłaś się do moich argumentów, zupełnie jakbym niczego w tym temacie nie powiedział, nie zadał Ci bardzo istotnych pytań w tym temacie... wolałaś to przemilczeć, a to nie jest sposób prowadzenia dyskusji, ja starałem się odpowiadać na Twoje pytania, a Ty nie. A w dyskusji każda ze stron powinna mieć takie same prawa.
Jako że jestem już chyba ostatnia... więc żeby nie powielić tego, co napisali moi, co poniektórzy przedmówcy, ograniczę się li tylko do stwierdzenia, że skoro wiem, iż ten wirtualny świat nie jest mityczną Arkadią... i można w realu gorzko doświadczyć na własnej skórze nieprzemyślane szastanie swoimi danymi personalnymi...więc jak najbardziej jestem za tym, aby tutaj swój prym -wiódł nick. A czas i tak sam weryfikuje wobec kogo w jakim stopniu pozostaję anonimowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z wieczorka :)
Odpowiedziałam Ci na każde pytanie i nie mam zamiaru się tłumaczyc.Nie masz doświadczenia w tym względzie Smurffie,a swoją drogą dziwię Ci się,że popierasz coś,co jest fikcją.I popierasz nieuczciwośc.Pisanie bloga to nie to samo co portale,gdzie ludzie nawiązuja znajomości realne,gdzie spotykają się....nie można tak sobie wchodzic anonimowo,by wszystkie prywatne dane czytac.Popierasz nieuczciwośc.Szkoda,że tak oczywista sprawa nie dochodzi do Ciebie.
OdpowiedzUsuńTu,na blogu możesz byc anonimowy,ale portal NK to nie blog.
Na żadne moje pytanie nie odpowiedziałeś,upierasz się tylko przy swoim szajbie,że dla zabawy.
Jeżeli popierasz fikcję...to nigdy się nie zgodzimy.To zakładaj jeszcze więcej kont fikcyjnych i baw się dobrze...
Witaj Dejaniro, już straciłem nadzieję, że zabierzesz głos w tej sprawie, ale widzę, że Ty tylko brałaś mnie "na przetrzymanie" ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, zaczynamy od nicków i od pełnej anonimowości, ale czas potrafi zweryfikować taką postawę i ta nasza anonimowość wobec pewnych osób może stopniowo zanikać, w miarę jak zaczynamy obdarzać te osoby pewnym kredytem zaufania.
Dla mnie to nie jest nieuczciwość Crackie i w tym temacie zasadniczo się z Tobą nie zgadzam. Nie podzielam Twojego punktu widzenia na tę sprawę i musisz się z tym pogodzić, wolno mi mieć swoje zdanie.
Pozdrawiam Was kwadrans przed północą.
To, że ktoś stwierdza, iż ktoś inny "rżnie głupa" nie oznacza, że ma myśleć tak samo, jak nadawca...oznacza tylko tyle, że rozmówca unika rzeczowych odpowiedzi, a jednocześnie sam ich wymaga od dyskutanta...ot i tyle ;)
OdpowiedzUsuńBye, bye Smurffie ;)
Więc Twoim zdaniem Dorciu byłem mało rzeczowy? To znaczy pisałem do tej pory mało rzeczowo uzasadniając swoje stanowisko? No to wyprowadziłaś mnie z błędu, gdyż do tej pory cały czas myślałem, że piszę do rzeczy, a tymczasem okazuje się, że od rzeczy :P
OdpowiedzUsuńW takim razie gratuluję Ci rzeczowości i rzeczowo pozdrawiam ;P
Witaj Smurffie! Wreszcie się zebrałam żeby tu komentować. Zanim odniosę się do treści posta dwa słowa o tym właśnie. O komentowaniu tutaj. Zawsze lubiłam prócz postów wyczytywać komentarze. Zdarzało mi się je również komentować, gdy czymś zafrapowały. Tutaj brak tej przejrzystości, którą daje "drabinka komentarzy" na Onecie, co utrudnia szerszą dyskusję ("szerszą" - czyli złożoną z kilku komentatorów omawiających pewien wątek, nie całość tekstu). Można wprawdzie i tutaj odnieść się do wcześniejszych komentarzy, ale wymaga to wyczytania ich wszystkich - a jeśli jest ich setka, lub więcej..?!
OdpowiedzUsuńTeraz o nickach. Właściwie zostało już na ten temat powiedziane chyba wszystko. Chciałam się tylko odnieść do tego fragmentu, który traktuje o relacjach międzyblogerskich w formie maili. Jak wiesz - jestem jedną z tych osób, które w mailach podpisują się własnym imieniem. Nie wymagam tego samego od respondentów - nie żądam, nie naciskam by swoje realne imię mi ujawniali - choć wolę gdy idąc za moim przykładem tak robią. Dlaczego? List (mail) jest czymś innym niż komentarz. Przede wszystkim jest PRYWATNY i jako taki wymaga (w moim pojęciu) uchylenia rąbka anonimowości. Z jednym wyjątkiem - jeśli piszę do kogoś mail odnoszący się wyłącznie do spraw Jego, lub mojego bloga mogę użyć w podpisie tylko nicka.
To tyle.
Teraz spróbuję ten komentarz wysłać posiłkując się wskazówkami od Ciebie;-)
Pozdrawiam cieplutko!;-)
Witaj Violu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje wskazówki okazały się pomocne i udało Ci się skomentować bez większych kłopotów :)
Na temat komentowania na tym blogu mam inne zdanie, ale jeśli pozwolisz, odpowiem na ten wątek pod moim kolejnym postem, bowiem ciekaw jestem opinii innych osób, może ktoś jeszcze na ten temat się wypowie.
Zaś co do mailowania, zgadzam się z Tobą, że mail jest korespondencją prywatną, a nie publiczną. Tak jest bez dwóch zdań. Ale dla mnie jest to jednak wciąż sfera wirtualna. Inaczej mówiąc, inny jest charakter tej korespondencji, niemniej sam tryb pozostaje wciąż ten sam - mailowanie odbywa się w świecie wirtualnym, a w wirtualnym świecie posługuję się nickiem.
A teraz już szybciutko przechodzę do aktualnego posta :)
Hmmm... Smurffie? A jeśli kogoś w wirtu znam z kilku nicków niemal równorzędnych jeśli idzie o czas znajomości i wirtualną zażyłość i ten ktoś poszczególnymi nickami podpisuje kilka różniących się znacznie od siebie charakterem postaci...? Załóżmy, że piszę do tego kogoś na absolutnie nieblogowy temat. Czyli jak go mam tytułować? Jednym ulubionym nickiem? Różnymi używanymi przez niego? Nie zwracając się do niego bezpośrednio wcale..? Czy nie prawdziwiej jest wtedy zwrócić się po imieniu..?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!;-)
Źle mnie zrozumiałaś Violu. Możesz się do mnie w mailach zwracać jak tylko chcesz - po nicku /lub w jednym dowolnie wybranym przez Ciebie nicku - w przypadku większej ilości nicków/ lub po imieniu. Tutaj masz pełną dowolność i ja niczego w tej materii nie chcę Ci narzucać /gdybym miał co do tego jakieś "ale", to już dawno bym Ci to zaakcentował, nieprawdaż?/ ;)
OdpowiedzUsuńMiałem na myśl "drugi koniec tego samego kija", a więc to, jak ja się w mailach podpisuję, a nie to, jak mają się do mnie zwracać piszący maile. Otóż niemal zawsze /chyba, że komuś to wyraźnie nie pasuje/ podpisuję się moim nickiem - co odzwierciedla moją filozofię na ten temat, którą wcześniej napisałem w tym poście i dziś w mojej odpowiedzi dla Ciebie - a więc to, że pisane maile podpisuję moim nickiem, a nie imieniem.
Co zresztą możesz sobie zweryfikować w praktyce ;)
Mam nadzieję, że teraz zostałem już dobrze zrozumiany :)
PS.
A to moje "szybciutko" jak widać nie zawsze oznacza "szybko" ;)