Post dedykuję She, której blog ma zawsze ten sam specyficzny, głęboko melancholijny nastrój, jakiego nie znajduję na żadnym innym blogu.
Hallo!
Czy mnie słyszysz ?
Proszę, nie odchodź
Dokąd odchodzisz ?
Tyle rozmów krąży gdzieś wokół mnie
Samotność ma potworną twarz
Obejmij mnie swoją miłością
Zrozum, tak bardzo tego teraz potrzebuję
Otul mnie swoimi słowami
Zrozum, tak bardzo tego teraz potrzebuję
Potrzebuję Twojej miłości
Potrzebuję Twojej miłości
Hallo!
Jestem taki samotny
To jest jak choroba
Która przychodzi i zostaje, zostaje ze mną
Zostaje na zawsze i już nigdy nie odchodzi
Otul mnie swoją miłością
Zrozum, tak bardzo teraz tego potrzebuję
Przytul mnie swoimi słowami
Zrozum, tak bardzo potrzebuję Twojej miłości
To, co czuję jest dla Ciebie nieużyteczne, wiem.
Ale kiedyś będziesz miała wiele rzeczy za sobą i mało przed sobą.
A wtedy być może będziesz szukać wśród wspomnień jakiegoś oparcia.
Czegoś, od czego zaczyna się robić bilans życia lub na czym się go kończy.
Będziesz wtedy już całkiem inna i wszystko wokół Ciebie też będzie inne.
Gdy pustynne słońce minęło ostatni horyzont światła
I mrok zajął jego miejsce...
Zatrzymamy się na odpoczynek.
Dzieląc się pieśniami o miłości
Opowieściami o tragedii
Dusze nieba
Są gwiazdami w nocy.
One poprowadzą nas w drodze,
Aż spotkamy się znów
Innego dnia.
Gdy poeta śpiewa pieśń i wszystkich hipnotyzuje,
Czaruje dźwiękiem...
Odmierzymy razem czas,
W parze ze słońcem.
Rytmem hymnu.
Dusze nieba
Są gwiazdami w nocy.
One poprowadzą nas w drodze,
Aż spotkamy się znów
Innego dnia.
Gdy nadejdzie świt
Śpiewaj pieśń
Cały dzień.
Będziemy poruszać się razem
Dzielić ładunek
W drodze.
Dusze nieba
Są gwiazdami w nocy.
One poprowadzą nas w drodze,
Aż spotkamy się znów
Innego dnia.
Pomyśl wtedy, że mogłaś mieć moje sny, mój głos i moje troski.
Mogłaś mieć nieznane mi jeszcze pomysły.
Mogłaś mieć moją niecierpliwość i moją nieśmiałość.
Pomyśl, że w taki sposób mogłaś mieć świat po raz drugi.
A kiedy będziesz tak myśleć, wtedy nie będzie ważne, że nie umiałaś.
I nie będzie ważne, że nie chciałaś tego mieć.
Ważne będzie tylko to, że byłaś moją słabością i siłą, utratą i odzyskaniem.
Byłaś światłem i ciemnością, byłaś bólem - a więc byłaś życiem.
Więc kiedy rozpoczęliśmy?
Trzydzieści pięć lat, to musiało być wtedy
Masz oddech mojej matki, niepojęte życie
Jest jeszcze tyle do opowiedzenia
Jeszcze wiele rzeczy muszę się dowiedzieć
Te wszystkie historie i tamte motywy
Ale pamiętam twoją twarz i pamiętam twój oddech
Obejmij mnie, weź mnie w swoje ramiona
Wyjdź wieczorem i spójrz w gwiazdy,
światło, które widzisz, jest tak stare, jak ja
Widzę to, gdy patrzę w twoje oczy
Chociaż duch miłości przepadł w bezmiarze czasu, to nasza miłość przetrwa tę próbę.
I mój tajemny świat
Lecz pamiętam twoją twarz i pamiętam twój oddech
Obejmij mnie, weź mnie w swoje ramiona.
Będziesz trwać w pyle, w który zmieni się moja pamięć zatrzymana na zawsze.
Silniejsza niż czas, niż gwiazdy, silniejsza niż śmierć.
Szare oczy migoczą
Chłód jest jak chwast
Znoszone buty
Powietrze pełne żalu
To jesteś właśnie ty teraz
Tkwisz w tym wszystkim
Dusza płonie
Nie ma szansy na zwycięstwo
Co uczyniłaś grze?
Czy było to zwycięstwo, czy wstyd?
Dokąd odeszłaś przed poranną rosą
Gra nie skończy się bez ciebie.
Uszy zagubionych umysłów
Chłodne i rozdarte
Zgniłe sukienki
Popsute zapasy
I znaczenie
Sprzedane za wcześnie
Czy wybrzuszony pęcherz
Może zastąpić księżyc?
Co uczyniłaś grze?
Czy było to zwycięstwo, czy wstyd?
Dokąd odeszłaś przed poranną rosą
Gra nie skończy się bez ciebie.
I gorące słońce
Maluje drzwi
Twój filantrop
Westchnął raz jeszcze
Wiatr dął
Powietrzem w fujarki
Dziury w ciałach
Śmiertelne zbrodnie
Milczysz? To dobrze.
Nie mów "zapomnij".
Nie mów tak.
Jesteś przecież rozsądną kobietą.
Więc gdybym zapomniał, to nie byłbym już ja.
Gdzie rzeka wpływa w czarną otchłań
Wyjmuję szkolne rzeczy z twojego plecaka
Plastikowe kartki połączone metalowymi nitami
I twój pocałunek
Oddech wieczności na twoich ustach
Stojąc w tłumie pośrodku rynku
Przenoszę wzrok z jednej twarzy na drugą
Nagle wstrzymuję oddech i zamykam oczy
Wstrzymuję oddech i zamykam oczy
I czekam na raj
Czekam na raj
Wzgórza Wirginii znów stały się brązowe
I znów Wstaje kolejny dzień
Słońce zajdzie kolejny raz
W kolejnym śnie odwiedzę cię
W kolejnym śnie odwiedzę cię
Sięgam ręką
I przez chwilę gładzę twoje włosy
Czuję jak w powietrzu unosi się twój zapach
Koniuszkami palców muskam twój policzek
Smakuję pustkę nad twoimi ustami
I czekam na raj
Czekam na raj
Szukam cię po drugiej stronie
Gdzie rzeka jest czysta i szeroka
A woda sięga wprost do mojego serca
Woda sięga wprost do mojego serca
Zanurzam się w czystej, chłodnej wodzie
Zatapiam się w niej i znikam
Widzę cię tam, po drugiej stronie
Szukam spokoju w twoich oczach
Lecz kryje się w nich pustka, tak samo jak w raju
Kryje się w nich pustka, tak samo jak w raju
Wynurzam się ponad falami
I czuję słońce na swojej twarzy
Bo Ty weszłaś we wszystkie moje rzeczy.
Zmieszałaś się z najdawniejszymi wspomnieniami.
Doszłaś tam, gdzie nie ma jeszcze myśli. Gdzie nie rodzą się nawet sny.
I gdyby ktoś wydarł Cię ze mnie, zostałaby pustka, jak gdyby nigdy mnie nie było.
Gwiazdy w niebiosach wciąż lśnią wysoko nade mną:
Jakże piękne by były, gdybyś wiedziała i gdybyś siedziała koło mnie
Jednak odeszłaś na drugą stronę zwierciadła.
Ja zostałem by samotnie spędzać te noce.
Jestem zagubiony, niemy, ślepy, pijany smutkiem, przesiąknięty obłędem.
Zalewa mnie fala, odpycha mnie lustro.
Echo twego śmiechu przenika przez taflę zwierciadła.
A ja jestem sam. Nie mam przyjaźni, pocieszenia, przyszłości ani domu.
Snuje się wokół mnie przeszłość.
Jesteś całą miłością, którą w życiu poznałem.
Bez ciebie nic nie jestem wart.
Zbyt jestem próżny w środku, milczący.
Jedynie wspominam to, co straciłem.
Zbyt wcześnie pozwoliłem ci wymknąć się.
Słyszysz mnie? Oto moja pieśń.
Teraz już cię nie ma. Te słowa nie wystarczą by zbawić moją duszę.
Jedynie naigrywają się ze mnie w lustrze.
Zimno mi. Jestem pełen tęsknoty, już ci powiedziałem, że płonę.
Moje oczy nie mogą znieść blasku światła.
Niczym bezdomny pies, nocą powlokę się przed siebie samotnie.
Każde z nas buduje swoją przyszłość, lecz ja straciłem swoją.
Żyję nadzieją na cud, na który jednak nic nie wskazuje.
Gwiazdy w konstelacjach smutno błyskają i spadają…
Bez ciebie żadna z nich nic nie znaczy.
Chciałem o Tobie zapomnieć.
Jednak gdy patrzyłem na Błękitną Ziemię, było tak, jakbym patrzył na Ciebie.
Bo Ty jesteś wszędzie, gdzie patrzę.
W poście wykorzystałem kompozycję She pod nazwą "Stanisław Lem - "Obłok Magellana" (wersja damska), którą zamieniłem na wersję smurffową oraz polskie tłumaczenia następujących utworów.
3-11 Porter: "Surround Me With Your Love", tłumaczenie smurffowe;
Camel: "Rajaz", tłumaczenie Piotr Onyszczuk;
New Model Army "Lullaby", tłumaczenie smurffowe;
Deine Lakaien "The Game", tłumaczenie ze strony: http://www.deinelakaien.pl/main.php?dzial=4
Bruce Springsteen "Paradise", tłumaczenie smurffowe;
Peter Hammill "This Side of the Looking Glass", tłumaczenie Tomasz Beksiński.
Przypomina mi się wiersz Gałczyńskiego, w którym mówi "melancholijna poro , oczu oczarowanie"
OdpowiedzUsuńA człowiekowi do szczęścia potrzebny jest tylko drugi człowiek. Wtedy samotności nie ma. Bez względu na to kto to jest.Pozdrawiam
Ojej skróciłam nick. Sorry
OdpowiedzUsuńpiękne zestawienie...piękny list
OdpowiedzUsuńWitaj, dziękuję za miłe komentarze na moim blogu. Gaudí to wspaniały architekt a jego dzieła, takie jak Sagrada Familia czy właśnie Casa Milà lub Batlló z pewnością nigdy nie wymkną się z sideł mojej pamięci. Zawsze sprawdzam w notkach, czy ktoś nie dodał nowego komentarza- raczej żaden jeszcze na moim blogu nie umknął mojej uwadze ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię planować, mało we mnie spontaniczności, być może z tego właśnie względu kilka miesięcy wcześniej porządnie szykuję się na wyjazd i staram się przewidzieć wszystkie możliwe sytuacje i wyjścia z nich. Ten "konkurs" oraz nagroda, którą zdobyłem to dosyć ciekawa historia, bo któregoś dnia dostałem po prostu maila z informacją, że mój blog wygrał z (tutaj adresy konkurencyjnych blogów) w konkursie organizowanym przez samozwańcze jury, które lubi przeglądać blogi, więc postanowiło rozdawać nagrody w przeróżnych kategoriach. Jury nie chciało się przedstawić, więc śmiem przypuszczać, że to raczej zwykli ludzie, najpewniej nastolatki, niźli dziennikarze, a już tym bardziej z Onetu czy innych portali ;)
Cóż za melancholijny nastrój w Twym poście... Swego czasu ja pisałem wiersze, zawsze w porze późnej jesieni i zimy. Nigdy nie śmiałem jednak ich opublikować, bo uważam je za zbyt depresyjne i... mroczne wręcz.
Pozdrawiam serdecznie.
Jestem pod wrażeniem,Mistrzu nastroju.Piękna dedykacja dla "she".Piękne utwory i strofy...płynie się po tych strofach,czytając.Jakże piękne są słowa, zacytuję Ciebie..."Bo Ty weszłaś we wszystkie moje rzeczy.
OdpowiedzUsuńZmieszałaś się z najdawniejszymi wspomnieniami.
Doszłaś tam, gdzie nie ma jeszcze myśli. Gdzie nie rodzą się nawet sny.
I gdyby ktoś wydarł Cię ze mnie, zostałaby pustka, jak gdyby nigdy mnie nie było."
Pozdrawiam miło:)))
Zemdliło mnie..ale to nie powinno Cię zaskoczyć, ponieważ doskonale wiesz, kiedy odczuwam pewien "przesyt"..
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o melancholię, nostalgię, to wiadomo, że permanentny smutek nie jest zdrowy..
a patrząc głębią swojej kobiecości musze stwierdzić, że fajne to to..dzięki za tłumaczenie "Paradise" ;)))
poza tym, link do bloga She jest jakby nieaktywny (czy raczej nieaktualny)..
Pozdrawiam "smutną gromadę", nie załapcie tylko jesiennej depresji..odradzam..
pozdrawiam wesoło :)
"An" też ładnie brzmi, Andante :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze ten drugi człowiek wystarczy - czasem bywa i tak, że jest się samotnym będąc w tłumie ludzi.
Dzięki Makowa, ale ten list pochodzi z bloga She, ja go tylko nieznacznie zmodyfikowałem.
Kamilu, to nie są wiersze, tylko polskie tłumaczenia utworów, które zalinkowałem w tym poście. Na pozostałe poruszone przez Ciebie tematy odpowiem Ci na Twoim blogu.
Cieszę się, że Ci się podobało Crackie, ale ten zasadniczy tekst w poście nie jest mój - słowa, które zacytowałaś pochodzą z bloga She. Blog She obecnie jest niedostępny, dlatego nie mogłem zalinkować konkretnie właściwego posta. Powiem tylko, że jak tylko przeczytałem go po raz pierwszy, to od razu wykiełkował mi w głowie taki pomysł, aby przekuć te słowa w jakiś bardziej ekspresyjny sposób - właśnie wtedy narodził się pomysł tego posta. Zaś cała reszta była już tylko kontynuacją tego pomysłu :)
To ja już nie wiem Dorciu, podobało Ci się, czy nie? Bo z jednej strony piszesz, że Cię zemdliło, zaś z drugiej, że fajne... czyżby targały Tobą ambiwalentne emocje w stosunku do tego posta? ;)
Pozdrawiam Was dziś niepodległościowo :)
Acha, Dorciu, jeszcze coś... wyobraź sobie, że ja też zauważyłem, iż blog She jest chwilowo (?) niedostępny/nieaktywny. Ale zapewniam Cię, że to nie moja wina - ja w tym palców nie maczałem.
OdpowiedzUsuńJeśli ten blog zniknął na dobre, to ten post będzie mi go przypominać, a jeśli nie - to będę się cieszył razem z Tobą, że wciąż mogę się nim delektować ;)
Smurffie, myślę, że She będzie pod wrażeniem, jako i ja jestem; tyle serca włożyłeś w tę notkę, że się tylko wzruszyć można . Buziaki ;-)))**
OdpowiedzUsuńWiesz, Smurffie, "odpaliłam" Twojego bloga i.... zaniemówiłam. Zaskoczyłeś mnie totalnie i poruszyłeś. A niespodzianka... wyszła Ci perfekcyjnie. Dziękuję za Twoją dedykację. ;)
OdpowiedzUsuńJak już zauważyłeś - zmianiałam adres bloga. Musiałam. To nowe namiary:
http://ona0910.blog.onet.pl/
Pozdrawiam Cię ciepło. ;)
P.S. Blue trafiła w dziesiątkę. Jestem pod wrażeniem.
Dziękuję Ci Kocurku, buziaki :)***
OdpowiedzUsuńCieszę się She, że niespodzianka mi się udała :)
Nie zrozum mnie źle, ale ta dedykacja jest też wyrazem pewnego hołdu dla Twojej blogowej twórczości - w ten sposób chciałem Ci powiedzieć, że cenię ją bardzo wysoko :)
Cieszę się także z tego nowego adresu; przyznaję, że byłem w niejakim kłopocie, gdyż mój dotychczasowy link do Twojego bloga trafiał "w próżnię", a ponadto nie mogłem zalinkować tamtego Twojego posta, skąd wziąłem ten wiodący tekst. Teraz już wszystko jest w najlepszym porządku i ludziska mogą sobie "zwiedzić" Twoją melancholijno - poetycką komnatę ;)
Pozdrawiam Cię równie ciepło :)
Zupełnie nieświadomie "wycięłam Ci ten numer". ;) Podałam Ci informację o zmianie adresu, ale to było albo po fakcie, albo wsiąkło gdzieś w eterze. ;)
OdpowiedzUsuńI proszę Cię, nie przesadzaj z tą "twórczością". ;)
A tak na marginesie - miło mi, że nadal lubisz do mnie zaglądać. I że udało mi się Cię zainspirować. ;)
...a "walenie w konia" średnio mnie bawi ;P ;)))
OdpowiedzUsuńto chyba jakieś medialne potyczki...ja tam nie wiem, ale "śmierdzi" mi to...co najmniej pewną przesadnie rozbuchaną inter-więzią..
(zauważyłam zły przepływ informacji, a zatem trzeba popracować nad dobrą komunikacją) ;)
Pozdrawiam moich miłych znajomych..
no...teraz to link mi się otwiera do "she"...i mogłam poczytac,a raczej popłynąc.Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło:)
...ale ogólnie to ładnie/ślicznie/wzruszająco - se niepotrzebne skreśl, albo zostaw wszystko (cobyś nie zarzucił Mi, że nie odpowiedziałam na Twoje wątpliwości)..a najbardziej to lubię rolę 'chochlika' (słowo troll nie pasuje do mnie) ;P ;)))
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu..ja przcuję!
Aaaa..i jeszcze coś, ja tam nie miałam problemu z otwarciem linka do She, po prostu znalazłam nowy adres i tyle..przecież nie jestem gamoniem (a co do Ciebie Smurffie mam wątpliwości w tej kwestii ;>)
OdpowiedzUsuńNo ale dajmy już temu spokój, ponieważ i ja mam dedykację dla She..coś sentymentalnego z "?" w treści :)
http://tiny.pl/hwdzl
Witaj Smurffie! Bardzo ciekawie skomponowany post. Świetnie się go czyta słuchając, bądź słucha czytając. Przyznaję, że w pierwszej chwili uległam lekkiej dezorientacji, bo wychodziło mi żeś się nad miarę rozsentymentalnił. Uspokoiłam się gdy doczytałam skąd pochodzą teksty wstawione w post wytłuszczoną czcionką...;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!;-)
Kurczę! Muszę koniecznie coś dodać i wolałabym by się to dodało pod moim poprzednim komentarzem... I tu jest minus braku "drabinki komentarzy"..!
OdpowiedzUsuńDla jasności - teksty, o których pisałam(te wytłuszczoną czcionką)są piękne i nic przeciwko nim nie mam. Absolutnie! Ale w tym swoim pięknie są sentymentalnie kobiece i - moim zdaniem - nie pasują do Ciebie, Smurffie, po prostu...
Pozdrawiam raz jeszcze
Violu, ja też wolałam "drabinkę"..i ciągle "przeżywam" to, że nie jest to dobre miejsce dla Smurffa..ale On i tak będzie "bronił swego"..a szkoda...na onecie było fajniej...każde z nas miało swoją "linię", a jeśli ktoś miał ochotę to się "wcinał"...tutaj nie ma żadnych możliwości...wszystkim jakby skrzydła (albo 'kopary') opadły..to nie jest to samo...a jak to mówią: "starych drzew się nie przesadza"...i w eterze widać to, a i można odczuć..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To post dla She, ale mnie poruszył strasznie, może dlatego, że te teksty zmusiły mnie do myślenia o tym, o czym staram się bezskutecznie zapomnieć.
OdpowiedzUsuńSmurffie, no tylko pozazdrościć She!
OdpowiedzUsuńTo ja może trochę z innej beczki na moment, z takiej turystycznej http://www.youtube.com/watch?v=WtutbmIVixI / o ile mi się uda tu w końcu wkraść :) /
Krysia
hmmm....pomysł rewelacyjny. Cenne są oczywiście teksty...nie zdawałam sobie sprawy z głębokości słów....może warto trochę głębiej odczuwać nie tylko brzmienia muzyki ale też słowa pisanego....dzięki a przede wszystkim She. No tak i jak widać współpraca dwojga daje taaaaki efekt...pogratulować, pogratulować....pozdrawiam jagus
OdpowiedzUsuńBardzo piękny tekst w ogólnym zestawieniu..., ale diabeł tkwi w szczegółach, którym poświęciłam uwagę... I nie żałuję... Ładne tłumaczenia, utwory świetne... Gratuluję pomysłu, Smurffie. :)
OdpowiedzUsuńbrakuje jeszcze tego do kompletu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=qHYOXyy1ToI
i Królowej Anji oczywiście:
http://www.youtube.com/watch?v=berg-PCJDS0
no, może jeszcze Amy, w sumie też Mistrzyni:
http://www.youtube.com/watch?v=7IKbd28YIUU
lubię czasem/!!/ dołujące, "gotyckie" klimaty, ale prawdziwym "gotem" nigdy nie będę... prawdziwy got pija tylko whisky "Black & White" i opróżnia butelkę jedynie do połowy... problem w tym, że nie lubię whisky...
chociaż... wódka jest wódka, nawet jeśli pluskwami śmierdzi :)))):
http://www.youtube.com/watch?v=LrkF-vxOnk0
też jakby nieco dołujące... tam chodzi mniej więcej o to, że koleś zabił swoją kobietę... ale nadal ją kocha, więc wykopuje ją co noc z grobu i... może spuśćmy nad nimi zasłonę prywatności :)))...
pozdro :)))...
Do Dory.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz moją opinię o braku "drabinki". Kilka osób usiłowało mnie przekonać, że obecny kształt tutejszych komentarzy jest bardziej przejrzysty i już myślałam, że ze mną coś nie tak skoro upieram się przy tamtym...;-)
Pozdrawiam cieplutko!;-)
Do pkanalia.
OdpowiedzUsuńJa też nigdy prawdziwym gotem nie będę - nie tylko ze względu na brak zamiłowania do whisky - ale uwielbiam te klimaty. Dzięki ogromniaste za link do Evanescence. Nie wiem jakim cudem dotychczas nie zatrzymałam się na dłużej przy ich muzyce - uczyniłam to dopiero teraz. I nie żałuję!
Pozdrawiam cieplutko!;-)
Hmmm..i ja się cieszę Violu :)
OdpowiedzUsuńA i skorzystam z okazji, że Smurffa jeszcze nie ma..i poharcuję troszkę..ale kompletnie w stylu "She", czyli po kobiecemu..
ponieważ moja wrodzona wrażliwość, skłonność do melancholii, romantyzmu oraz sentymentalizm dały o sobie znać ze zdwojoną siłą..
a zatem trzymajcie się..powietrza..postaram się spiąć to doskonałą klamrą /2 kawałki + jeden/ ;)
..mam nadzieję, że nikt się na mnie nie pogniewa, za pewnego rodzaju zarozumiałość - w końcu jestem kobietą, a Smurff ma tylko troszkę z niej (i lubi to uzewnętrzniać..to miłe..ale mało męskie ;>)..a ja miewam kompletnie odwrotnie...a zatem czas na równowagę..dla She..jakoś ciągnie mnie w te tematy Onej..
http://tiny.pl/hw5cd
to po pierwsze
http://tiny.pl/hw5c4
a to, po drugie
http://tiny.pl/hw5cv
..a to było nie do uniknięcia..musiało być:
"She" dla She :)))
Ona
Może być twarzą, której nie zapomnę.
Śladem przyjemności lub żalu.
Może być ceną jaką przyjdzie mi zapłacić.
Ona może być piosenką śpiewaną latem.
Może być deszczem przyniesionym przez jesień.
Może być stu różnymi rzeczami
W ciągu jednego dnia.
Ona
Może być piękną lub bestią.
Może być głodem lub ucztą.
Może zamienić każdy dzień w niebo lub piekło.
Ona może być zwierciadłem moich snów,
Uśmiechem odbijającym się w strumieniu.
W środku ona może wcale nie jest taka,
Jak sobie inni ją wyobrażają.
Ona zawsze wydaje się taka szczęśliwa w tłumie,
Którego oczy są zawsze interesowne i głupie.
Nikomu z nich nie wolno zobaczyć jej łez.
Ona może być ostatnią nadzieją miłości
Może przyjdzie do mnie z cieni przeszłości
Będę pamiętał ten dzień dopóki nie umrę
Ona
Może być powodem mojego przetrwania
Przyczyną i skutkiem mojego życia
Jedyna na której mi zależy w perspektywie mijających lat
Wezmę jej śmiech i jej łzy
I uczynię z nich wszystkich pamiątkę
Gdziekolwiek ona pójdzie będę tam i ja
Planem na moje życie jest
Ona, ona, ona
*****
Pozdrawiam...dość twórczy jest ten Twój post, Smurffie...cieszy mnie to :)
Aaaa..Ptr..ja lubię whiskey..in the jar..i to nie będzie cover w wykonaniu Metalliki, jeno oryginał ;P
OdpowiedzUsuńhttp://tiny.pl/hw5dj
Dobrze She, już nie będę przesadzał z t ą "twórczością" ;)
OdpowiedzUsuńMnie też jest miło do Ciebie zaglądać :)
Dorciu... ja Ci chyba oddzielną odpowiedź poświęcę, tyle się tutaj naprodukowałaś ;)
Crackie, ja także się cieszę, że te linki działają :)
Witaj Violu :)
Miło mi, że post Ci się spodobał :)
Masz rację, ten tekst brzmi kobieco, ja także mam takie odczucia. Niemniej, w tym przypadku bardziej mi chodziło o zestawienie treści z muzyką i dopiero ten konglomerat stanowił właściwy post.
Co do blogowych "drabinek", to swoje zdanie na ten temat już powiedziałem, mnie się tak podoba.
Rozumiem Cię Wiolu, ten post może poruszyć i przywołać wspomnienia.
Cieszę się, że Ci tu widzę Krysiu, zapraszam częściej ;)
Dzięki Jaguś... nie napisałem tego wprost, ale Ty i tak znakomicie wyczytałaś to, co chciałem w tym poście przekazać, bardzo mnie to cieszy :)
Dziękuję Ci Bellatrix, cieszy mnie, że w ten sposób to odebrałaś :)
Chyba właśnie w tym sęk Ptr, że ja także od czasu do czasu lubię sobie posłuchać takich dołujących klimatów ;)
Pozdrawiam Was wszystkich prawie o północy :)
Mdłości, czy też nie, Dorciu, ale tak patrząc z boku, to jednak wydaje mi się, że ten post odrobinę Cię poruszył. I cieszy mnie to, bo świadczy o tym, że jeszcze masz jakieś ludzkie uczucia i nie jesteś tylko i wyłącznie ironizującą cyniczną komentatorką, która nie robi nic innego jak tylko ciągle myśli, w jaki sposób można by tutaj dopiec temu przebrzydłemu Smurffowi :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię popółnocnie :)
Przecież to jasne, że jestem wielowymiarowa! Ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości..ale trzeba się nieźle napracować, żeby zasłużyć sobie na odrębny koment..a ta litania u góry wcale mi się nie podoba (dzięki...dzięki..witaj..cieszę się itd. napisane na jednym wydechu ;P) ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrowionka poranne, my darling :D
To ja jeszcze się tu "dopnę" a'propos komentowania. Już wiem dlaczego komentowanie na Onecie sprawia mi większą frajdę niż tutaj! Tam komentarze przypominają rozmowę przy stole w większym gronie. Czasem mówi głośno jedna osoba, a inne z zainteresowaniem słuchają odnosząc się później do tego co powiedział mówiący. I tu mamy relacje autor - komentator.
OdpowiedzUsuńBywa i tak, że słuchacze dzielą się refleksjami z bezpośrednim sąsiadem - półgłosem poruszając jakiś aspekt tematu ogólnego. Niejednokrotnie wywołuje to dyskusję na temat niekoniecznie związany z tym, co ją wywołało, ale na tyle ciekawą, że bierze w niej udział szersze grono - z mówiącym na wstępie łącznie. Taką zaszłość porównałabym do tworzących się "drabinek komentarzy". Tu jeszcze dodam, że o owym "półgłosie" nie bez kozery napisałam. Onet nie pokazuje całego komentarza, a nie każdemu się chce otwierać (słuchać uważnie tego co obok jest mówione półgłosem) każdy kolejny komentarz. To - wbrew pozorom - prócz wad ma swoje zalety..;-)
Komentarze tutaj nie przypominają takiego miejsca. Przypominają raczej... zebranie. Każdy wypowiada swoją kwestię, a prowadzący zebranie dokonuje podsumowań. Czasem bywają zgłaszane wnioski i interpelacje, które również są rozpatrywane (indywidualnie, bądź grupowo).
Nie przepadam za zebraniami, wolę kameralne spotkania... ;-)
Co nie znaczy, że zamierzam tu przestać bywać!;-)
Pozdrawiam cieplutko!;-)
Oj, bardzo dobrze to ujęłaś Violu...ja jeszcze tylko dodam, że chodzi konkretnie o Smurffa i fakt, że klimat, który został stworzony przez Niego oraz nas na onecie, zginął bezpowrotnie..ja potrafię pisać w różnych miejscach, ale lubię je kojarzyć z czymś, do czego przywykłam..zmiany nie zawsze wychodzą na dobre...ale nasz egoista nie da sobie nic powiedzieć...bo trudno pogodzić się z "porażką", a tym bardziej przyznać się do niej. Dla Smurffa wszystko jest w najlepszym porządku, ale ja w to zwyczajnie nie wierzę...nie sądzę, że nie ma On żadnych wątpliwości..można jedynie podejść do tego, jak do faktu. Jest zmiana i trza się dostosować, jeśli nie chodzi nam tylko i wyłącznie o własne upodobania, wygodę, kameralny klmat..musimy przywyknąć do formy "zebrań"..inaczej właściciel tego lokalu może co najwyżej oświadczyć nam, że nie będzie za nami płakał i nikogo na siłę tutaj nie trzyma..to się nazywa wrażliwość Smurffowa...a może asertywność ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Violka!
Drogie Panie.
OdpowiedzUsuńJak już wcześniej napisałem, mam na ten temat inne zdanie, które postaram się po raz kolejny uzasadnić.
Myślę, że są różne posty i różne rodzaje komentarzy. Np. Twój cykl Violu pt. "Koncert jesienny" z reguły skłania czytelników do pisania na blogu pewnych własnych refleksji nt. odsłuchiwanych utworów - i generalnie na tym też się kończy. Są oczywiście wyjątki, ale te na ogół tylko potwierdzają opisaną regułę.
Podobnie jest z tym moim postem. Ludzie piszą własne refleksje i do tego żadne "drabinki" nie są potrzebne - bo co one dają? Inaczej jest z postami, które skłaniają, przynajmniej pewną część czytelników, do udziału w dyskusji pod takim postem. Także w tym wypadku nie widzę potrzeby "drabinki", a nawet przeciwnie - jestem zdania, że owa "drabinka" niejednokrotnie przeszkadza w dyskusji, zawęża ją tylko do pewnych "ścieżek" poruszonych w tych poszczególnych "drabinkach", brakuje postrzegania bardziej ogólnego, co ma miejsce wówczas, gdy tych "drabinek" w ogóle nie ma.
Moim zdaniem brak "drabinek" wcale nie przeszkadza w dyskusji - weźmy choćby mój post o nickach albo tę naszą obecną dyskusję - czy brak "drabinek" w czymkolwiek nam przeszkadza? Moim zdaniem - absolutnie nie.
Mylisz się Dorciu, że to wynika z mojego egoizmu - myślę, że bardziej z pragmatyzmu. Rozumiem, że przyzwyczaiłaś się do "drabinek" na moim starym blogu i teraz jest Ci jakoś nijako... ale myślę, że to jest głównie kwestia przyzwyczajenia. Gdyby było inaczej, to przecież tak samo byś krytykowała komcie pisane na blogu Ptr-a Kanalii, którego jednak za to w ogóle nie krytykujesz... to się chyba nazywa dostrzeganie ślepoty u kulawego, ślepego i garbatego, ale już nie dostrzeganie samego garbu... ;P
Pozdrawiam Drogie Panie :)
...i jeszcze coś, Violu...
OdpowiedzUsuńNie zawsze moje odpowiedzi na komentarze są czymś w rodzaju podsumowania, z tym nie mogę się zgodzić. Czasem tak rzeczywiście jest, ale często lubię pociągnąć jakiś temat, popytać się, czasem nawet trochę poprowokować. Moim zdaniem pisząc o podsumowaniu upraszczasz tę kwestię lub po prostu za mało mnie jeszcze znasz. W każdym bądź razie - nie podzielam tej opinii.
Właśnie takich Twoich uwag się spodziewałam, pomimo tego, że bardzo chciałam ich uniknąć..nie można porównywać czegoś, co było, do tego co jest..a tym samym jednej osoby do drugiej...każdy ma swój odmienny świat oraz klimat...a jeśli go stworzył i to było dobre, to nie powinien go burzyć..pamiętam, jak zapociekałam się, albo wzbraniałam przed pisaniem u Piotra, z którego zdaniem bardzo się liczyłam, bo zgodni byliśmy bardzo często....jednak przemogłam się i polubiłam to jego miejsce...niemniej z Twoim blogiem było inaczej...i nie porównuj go z innymi..moje sentymenty są moimi....i nic na to nie poradzę...to jest tak, jakbyś przemienił się miejscem z kimś kogo nie znam, nie czuję, nie rozumiem....i nie tłucz już nic więcej w tym temacie..bo i tak nie zakumasz mnie, a ja Ciebie..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A jednak będę się tłukł, Dorciu... ;P
OdpowiedzUsuńTo nie tak, że Cię nie rozumiem... owszem, byłaś dwa lata na starym blogu i przyzwyczaiłaś się do tamtej formy komentowania. Czyli pozostał pewien sentyment. Masz do niego prawo. Ale to przecież nie oznacza, że nowa forma komentowania jest z gruntu zła, bo masz sentyment do tej starej. Jest po prostu inna. Skoro po pewnym czasie polubiłaś bloga Ptr-a, to nie widzę przeszkód, abyś polubiła także i ten blog.
Pozdrawiam nieustająco ;)
Do Dory...
OdpowiedzUsuńMasz rację - klimat tamtego bloga się rozmył. Tutaj zaglądają te same co tam osoby i ich komentarze zasadniczo nie odbiegają od tamtych. Brakuje jednak tego ulotnego CZEGOŚ.
Co do tego jesteśmy zgodne.
Zgadzam się i z tym stwierdzeniem, że przyszło NOWE i trza się dopasować. Mam jednak wątpliwości co do Twojej oceny odczuć Smurffa. On (i nie tylko On zresztą!) zdaje się być naprawdę święcie przekonany iż ta konwencja komentarzy jest lepsza. Z jego strony nie ma mowy o wątpliwościach. Jednym słowem - Twoja teza o ewentualnym pogodzeniu z porażką, czy przyznaniu się do niej nie ma tu zastosowania.
Nie sądzę też że "właściciel tego lokalu może co najwyżej oświadczyć nam, że nie będzie za nami płakał i nikogo na siłę tutaj nie trzyma.." Po pierwsze dlatego, że obie zdajemy sobie sprawę z tego, że nie pozostaje nam inna droga jak przywyknąć do nowej formy, a po drugie - Smurff to ta kategoria osobników, którzy - jeśli są przekonani o słuszności swoich działań(a On jest)- będą bronić własnego zdania nie uciekając się do określeń typu: "jak Wam się nie podoba to fora ze dwora!".
Nie pozostaje nam więc nic innego jak... pokochać zebrania!;-) Nie będzie to łatwa miłość dla żadnej ze stron, bo cała nasza trójka jest przekonana o słuszności własnych opinii i na obecnym etapie nic nie wskazuje na to by ktokolwiek z nas miał zamiar ją zmieniać. Z drugiej strony - taka różnica zdań ma swoje zalety. Nie wiem jak Ty, ale ja cenię wyżej zdrową wymianę poglądów niż "jedzenie sobie z dziobków", gdy coś uwiera.
Pozdrawiam cieplutko!;-)
PS. Już się przyzwyczaiłaś do tradycyjnego zakończenia moich komentarzy, czy nadal Cię mdli?;-)
No coś Ty Violu, tak naprawdę to z przekory mnie mdliło...tak samo, jak i dla powiercenia dziury w brzuchu "czepiam" się tego i owego...ja mam taką parszywą naturę...to się nazywa zakamuflowana wrażliwość ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i ciepło ;):*
Smurffie! Kwestię mojej sympatii dla "drabinek" objaśniałam już wielokrotnie. Zgadzam się co do tego, że stwarzają one precedens do odejścia od tematu głównego posta skupiając uwagę na pojedynczym jego aspekcie, bądź wywołując dyskusję absolutnie nie na temat. Teoretycznie tak być nie powinno. Blog powinien składać się z posta i komentarzy - czyli z wypowiedzi autora i reakcji na tę wypowiedź czytelników. I na tym koniec! I do takiej konwencji pasuje obecna forma.
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaiłeś nas jednak nie do komentowania, a do rozmów "na temat..." Rozmów, gdzie poszczególne kwestie bywają czasem wypowiedzią na pół strony, a czasem ograniczają się do jednego krótkiego zdania. Takie króciutkie zdanie (czasem nawet słowo jedynie) mające olbrzymią wymowę w "drabince" tutaj ginie wśród kilkudziesięciu komentarzy, jeśli zostanie wpisane nazajutrz na przykład i prze to klimat rozmowy o czymś niezwykle istotnym dla konwersujących osób diabli biorą.
Bywa tak, że poruszając jakiś temat na którymś blogu toczysz zażartą dyskusję. Wiesz w którym miejscu, bo pamiętasz który komentarz tę dyskusję rozpoczął. Komentarzy jest setka z okładem... Trafiasz bezbłędnie, bo drogę wyznacza Ci "drabinka". Tutaj chcąc do jakiejkolwiek dyskusji dołączyć odnosząc się do wcześniejszych wypowiedzi zmuszony jesteś wertować całą długą listę komentarzy. Ba! Jeśli chcesz dołączyć do takiej dyskusji na jakiś "podtemat", a komentarzy jest sporo musisz liczyć się z tym, że Twoja opinia nie zostanie zauważona. Nie mówię o autorze. Szanujący się autor czyta uważnie wszystkie komentarze i odnosi się do nich albo w formie podsumowań, albo indywidualnie.
Tu trochę o własnym podwórku, bo nawiązałeś do Fiołkowni...
Mój blog nie należy do obleganych przez komentatorów - sporo w tym mojej winy, bo publikuję niewiele a i inne blogi nawiedzam rzadko pozostawiając swoje komentarze i tym samym pozwalam ostatnio Fiołkowni nieco przywiędnąć - toteż istnienie w nim, czy brak "drabinek" jest marginalne.
Jeszcze dwie sprawy.
Pierwsza - oczywiście, że nie wszystkie Twoje komentarze bywają "podsumowaniem". Podzielam jednak opinię Dory, że odpowiedzi "hurtowe" nie są tym samym co indywidualne odniesienie się do komentarza opublikowane tuż pod nim. Umyka gdzieś wrażenie subtelnej więzi łączącej autora z komentatorem...
Druga, to ów "półgłos", o którym pisałam. Zwróć uwagę, że ukrywanie końcówek komentarzy nie jest wyłącznie wadą. Oczywiście - każdy może sobie taki komentarz rozwinąć i przeczytać. I piszący ma tego świadomość. Wie jednak i to, że nie wszystkim się chce to robić, a osoba, która jest adwersarzem w "drabince" uczyni to prawie na pewno. Tym sposobem wytwarza się wrażenie iż pisząc nawet bardzo osobisty komentarz nie jest się do końca odkrytym. Że wrażenie z gruntu fałszywe..? No i co z tego..? Czasem bardzo potrzebne...
Pozdrawiam cieplutko!;-)
Smurffie! Kwestię mojej sympatii dla "drabinek" objaśniałam już wielokrotnie. Zgadzam się co do tego, że stwarzają one precedens do odejścia od tematu głównego posta skupiając uwagę na pojedynczym jego aspekcie, bądź wywołując dyskusję absolutnie nie na temat. Teoretycznie tak być nie powinno. Blog powinien składać się z posta i komentarzy - czyli z wypowiedzi autora i reakcji na tę wypowiedź czytelników. I na tym koniec! I do takiej konwencji pasuje obecna forma.
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaiłeś nas jednak nie do komentowania, a do rozmów "na temat..." Rozmów, gdzie poszczególne kwestie bywają czasem wypowiedzią na pół strony, a czasem ograniczają się do jednego krótkiego zdania. Takie króciutkie zdanie (czasem nawet słowo jedynie) mające olbrzymią wymowę w "drabince" tutaj ginie wśród kilkudziesięciu komentarzy, jeśli zostanie wpisane nazajutrz na przykład i prze to klimat rozmowy o czymś niezwykle istotnym dla konwersujących osób diabli biorą.
Bywa tak, że poruszając jakiś temat na którymś blogu toczysz zażartą dyskusję. Wiesz w którym miejscu, bo pamiętasz który komentarz tę dyskusję rozpoczął. Komentarzy jest setka z okładem... Trafiasz bezbłędnie, bo drogę wyznacza Ci "drabinka". Tutaj chcąc do jakiejkolwiek dyskusji dołączyć odnosząc się do wcześniejszych wypowiedzi zmuszony jesteś wertować całą długą listę komentarzy. Ba! Jeśli chcesz dołączyć do takiej dyskusji na jakiś "podtemat", a komentarzy jest sporo musisz liczyć się z tym, że Twoja opinia nie zostanie zauważona. Nie mówię o autorze. Szanujący się autor czyta uważnie wszystkie komentarze i odnosi się do nich albo w formie podsumowań, albo indywidualnie.
Tu trochę o własnym podwórku, bo nawiązałeś do Fiołkowni...
Mój blog nie należy do obleganych przez komentatorów - sporo w tym mojej winy, bo publikuję niewiele a i inne blogi nawiedzam rzadko pozostawiając swoje komentarze i tym samym pozwalam ostatnio Fiołkowni nieco przywiędnąć - toteż istnienie w nim, czy brak "drabinek" jest marginalne.
Jeszcze dwie sprawy.
Pierwsza - oczywiście, że nie wszystkie Twoje komentarze bywają "podsumowaniem". Podzielam jednak opinię Dory, że odpowiedzi "hurtowe" nie są tym samym co indywidualne odniesienie się do komentarza opublikowane tuż pod nim. Umyka gdzieś wrażenie subtelnej więzi łączącej autora z komentatorem...
Druga, to ów "półgłos", o którym pisałam. Zwróć uwagę, że ukrywanie końcówek komentarzy nie jest wyłącznie wadą. Oczywiście - każdy może sobie taki komentarz rozwinąć i przeczytać. I piszący ma tego świadomość. Wie jednak i to, że nie wszystkim się chce to robić, a osoba, która jest adwersarzem w "drabince" uczyni to prawie na pewno. Tym sposobem wytwarza się wrażenie iż pisząc nawet bardzo osobisty komentarz nie jest się do końca odkrytym. Że wrażenie z gruntu fałszywe..? No i co z tego..? Czasem bardzo potrzebne...
Pozdrawiam cieplutko!;-)
Hehehe! Cieszy mnie bardzo!
OdpowiedzUsuńWiertliwość brzuszna jest wielce pozytywną cechą wbrew pozorom! Wiem to z całą pewnością. Z autopsji wiem...;-)
Pozdrawiam naprędce usiłując tu wkleić komentarz dla Smurffa. Nie wchodzi - chyba jest za długi. Komentarz, nie Smurff...
Smurffie! Kwestię mojej sympatii dla "drabinek" objaśniałam już wielokrotnie. Zgadzam się co do tego, że stwarzają one precedens do odejścia od tematu głównego posta skupiając uwagę na pojedynczym jego aspekcie, bądź wywołując dyskusję absolutnie nie na temat. Teoretycznie tak być nie powinno. Blog powinien składać się z posta i komentarzy - czyli z wypowiedzi autora i reakcji na tę wypowiedź czytelników. I na tym koniec! I do takiej konwencji pasuje obecna forma.
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaiłeś nas jednak nie do komentowania, a do rozmów "na temat..." Rozmów, gdzie poszczególne kwestie bywają czasem wypowiedzią na pół strony, a czasem ograniczają się do jednego krótkiego zdania. Takie króciutkie zdanie (czasem nawet słowo jedynie) mające olbrzymią wymowę w "drabince" tutaj ginie wśród kilkudziesięciu komentarzy, jeśli zostanie wpisane nazajutrz na przykład i prze to klimat rozmowy o czymś niezwykle istotnym dla konwersujących osób diabli biorą.
Bywa tak, że poruszając jakiś temat na którymś blogu toczysz zażartą dyskusję. Wiesz w którym miejscu, bo pamiętasz który komentarz tę dyskusję rozpoczął. Komentarzy jest setka z okładem... Trafiasz bezbłędnie, bo drogę wyznacza Ci "drabinka". Tutaj chcąc do jakiejkolwiek dyskusji dołączyć odnosząc się do wcześniejszych wypowiedzi zmuszony jesteś wertować całą długą listę komentarzy. Ba! Jeśli chcesz dołączyć do takiej dyskusji na jakiś "podtemat", a komentarzy jest sporo musisz liczyć się z tym, że Twoja opinia nie zostanie zauważona. Nie mówię o autorze. Szanujący się autor czyta uważnie wszystkie komentarze i odnosi się do nich albo w formie podsumowań, albo indywidualnie....c.d.n...
...Tu trochę o własnym podwórku, bo nawiązałeś do Fiołkowni...
OdpowiedzUsuńMój blog nie należy do obleganych przez komentatorów - sporo w tym mojej winy, bo publikuję niewiele a i inne blogi nawiedzam rzadko pozostawiając swoje komentarze i tym samym pozwalam ostatnio Fiołkowni nieco przywiędnąć - toteż istnienie w nim, czy brak "drabinek" jest marginalne.
Jeszcze dwie sprawy.
Pierwsza - oczywiście, że nie wszystkie Twoje komentarze bywają "podsumowaniem". Podzielam jednak opinię Dory, że odpowiedzi "hurtowe" nie są tym samym co indywidualne odniesienie się do komentarza opublikowane tuż pod nim. Umyka gdzieś wrażenie subtelnej więzi łączącej autora z komentatorem...
Druga, to ów "półgłos", o którym pisałam. Zwróć uwagę, że ukrywanie końcówek komentarzy nie jest wyłącznie wadą. Oczywiście - każdy może sobie taki komentarz rozwinąć i przeczytać. I piszący ma tego świadomość. Wie jednak i to, że nie wszystkim się chce to robić, a osoba, która jest adwersarzem w "drabince" uczyni to prawie na pewno. Tym sposobem wytwarza się wrażenie iż pisząc nawet bardzo osobisty komentarz nie jest się do końca odkrytym. Że wrażenie z gruntu fałszywe..? No i co z tego..? Czasem bardzo potrzebne...
Pozdrawiam cieplutko!;-)
No i mimo woli odkryłam kolejny minus... Długie komentarze nie wchodzą tu za jednym zamachem. Trza je kawałkować...
OdpowiedzUsuńTrzy lata temu bym się wściekła, bo nie wiedziałabym jak odtworzyć tekst napisany w okienku, który właśnie mi zniknął...
Tak..tak..i ja dodam coś jeszcze na temat przewijających się komentarzy, a może mijających się, ponieważ znowu zgadzam się z Violką ;)
OdpowiedzUsuńOne jakby uciekają, jeśli np. nie zjawię się przez kilka dni (a wystarczy czasem 1 dzień), to w tym czasie może namnożyć się kilka innych wątków, które jakby przytłumią tamten mój...to jest jak ginięcie w tłumie (słowne i tematyczne, nie w kwestii personalnej), albo inaczej - jakby wszyscy mówili jednocześnie..a tak naprawdę nie mówił nikt..czyli troszkę takie pisanie dla pisania...a jeśli chodzi o tę formę u Ptra, to jak najbardziej jest to akuratny styl...ponieważ On nie zawsze odpowiada na komenty, wtedy możemy gadać sobie (np. Crackie ze mną itp)..tak ma być i już, o to biega...no i treści są zgoła inne..ja rzucę hasło, a czy ktoś nań odpowie, to już nie jest dla mnie ważne...ale to u Kanalii..
Tutaj Smurffie ta forma nie pasuje, a bo Ty zawsze musisz każdemu odpowiedzieć..mus nie mus, ale taki styl obrałeś i tego się trzymasz..ewidentnie widać, że "drabinki" są stworzone dla takiego faceta jak TY! ;)))
zrozum to wreszcie i wracaj na Onet ;D ;P
Pomijam fakt, że mam problemy natury technicznej, ale to tylko na marginesie wspomnę, bo nie każdy pracuje na "dziadku", który takich rolek z youtube (tudzież innych ozdobników) nie przerabia, zawiesza się, znika..
ale jest na to pewien sposób - zaznacz, żeby wyświetlany był tylko ostatni post, tak, jak ja to zrobiłam u siebie, bo też zwróciłeś mi na to uwagę - i nie bądź egoistą (bo może masz nowszy sprzęt i teraz masz w pompie to, że inni mają problemy ;>)
Pozdrawiam gorąco ;)
To teraz ja ;)
OdpowiedzUsuńMoże po kolei.
Argument o nie trzymaniu tutaj nikogo na siłę jest dla mnie argumentem oczywistym, obowiązującym zawsze na każdym blogu, więc nie widzę powodów, aby go tutaj co chwilę przytaczać. Tym bardziej, że - powiedzmy sobie szczerze - nie jest to argument, który osobę komentującą nastawia pozytywnie do autora bloga. Jest raczej przeciwnie - taka osoba myśli sobie "najwyraźniej ma mnie dość i woli mnie tu nie widzieć".
Tymczasem ja wcale nie mam Was dość, jak już wielokrotnie wcześniej napisałem, dla mnie komentarze czytelników są najważniejsze i nie wyobrażam sobie prowadzenia tego bloga w opcji bez komentarzy. Dlatego nie jest dla mnie obojętna forma komentowania, a komentujący zawsze są i będą traktowani przeze mnie z szacunkiem i kulturą.
Teraz kilka uwag nt. mojego odbioru komentarzy tutaj publikowanych. Rzecz w tym, że jako autor bloga czytam wszystkie komentarze bez wyjątku. To raczej oczywiste. Inne osoby nie mają takiego obowiązku, czytają tylko to, co chcą. Zachodzi więc tutaj pewna różnica w podejściu do opublikowanych komentarzy - dla mnie drabinki nie mają żadnego znaczenia, bo i tak czytam wszystkie komentarze po kolei, dla Was jest to problem, bo chcecie dotrzeć tylko do tych komentarzy, które są dla Was z pewnych przyczyn interesujące, resztę chcecie pominąć. Druga rzecz, to pewne wrażenie osobistego traktowania osób komentujących jeśli jest drabinka i na odwrót, wrażenie "hurtowego traktowania" osób komentujących, jeśli tych drabinek nie ma. Ale trzeba sobie powiedzieć szczerze - to tylko takie wrażenie. Każdy komentarz publikowany na publicznym blogu może być przeczytany przez osoby trzecie - i nieważne, czy blog ma drabinki komentarzy, czy też nie.
Z jedną rzeczą się zgodzę - faktycznie masz rację Violu, zbyt długie komentarze nie wchodzą. Niestety. Mam nadzieję, że kiedyś Blogspot to poprawi, bo nie jest to zbyt miłe, gdy człowiek po napisaniu długiego komentarza dowiaduje się, że komentarz jest za długi i nie może być opublikowany.
Aby tego uniknąć, teraz zakończę ten komentarz, a resztę napiszę w kolejnym komentarzu...
cd... Wracając do kwestii mojego odbioru komentarzy należy w takim razie zadać pytanie, komu wybrane opcje komentowania mają najbardziej służyć - osobom komentującym, czy też autorowi bloga? W mojej ocenie najlepiej jest w takim wypadku poszukać kompromisu. A więc jeśli mogę coś zmienić, co nie utrudni mi jakoś specjalnie dalszego blogowania, to próbuję to zmienić. Na tej podstawie, stosując się do sugestii Dorci, zmieniłem ustawienia bloga i obecnie wyświetla się tylko jeden, ostatni post. Zmieniłem także na próbę sposób komentowania i obecnie komentarze można czytać /i wpisywać/ w oddzielnym oknie. Zobaczymy, może ta forma komentowania spotka się z bardziej przychylnym odbiorem z Waszej strony. Drabinek tutaj nie wprowadzę, bo nie ma takiej opcji. Mam nadzieję, że docenicie moją dobrą wolę i chęć pójścia Wam na rękę - w takim zakresie, jak to jest możliwe. Do Onetu raczej nie wrócę, więc chciałbym ułatwić Wam Drogie Panie komentowanie tutaj w takim stopniu, jak to jest możliwe.
OdpowiedzUsuńMoje argumenty za taką formą komentowania przedstawiłem już wcześniej, dlatego teraz skoncentrowałem się przede wszystkim na dokonaniu zmian, które leżą w mojej gestii. Teraz Was z kolei proszę Was o opinię, czy dokonane zmiany poszły w dobrym kierunku.
Pozdrawiam :)
..teraz jest o wiele lepiej..zaczynam odczuwać przestrzeń, której mi brakowało..oraz możliwości..dziękuję za to, że stanąłeś na wysokości zadania i uszanowałeś nasze zdanie..zastanawiam się nad tym, jak mogę się Tobie odwdzięczyć..? hmmmm
OdpowiedzUsuńjeśli mogę, to zagram lub zaśpiewam ;):*
Cieszę się Dorciu :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że mnie także ten sposób komentowania bardziej się podoba, jest teraz bardziej przejrzyście :)
O co Cię poproszę?
Rozchmurz się. Po prostu... ;)
Pozdrawiam niedzielnie :)