Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 25 listopada 2010

Zawsze szufladkujemy.

Ileż to już razy słyszałem zarzut, że ktoś kogoś szufladkuje; niemal zawsze wypowiedziane to było z wyrzutem, jakby ta osoba, która dokonała tego zaszufladkowania zrobiła coś niewłaściwego, nagannego. No bo jakim prawem szufladkuje ludzi... tak jakby nie miała do tego prawa.
A moim zdaniem zawsze szufladkujemy. Czasem robimy to świadomie, czasem nie. Szufladkujemy każdego, obojętnie czy znamy jakiegoś człowieka zaledwie od paru minut, czy też od kilkudziesięciu lat. Już od samego początku znajomości dokonujemy w naszym umyśle pewnych działań, które mają na celu przyporządkowanie pewnych cech tej osobie, aby łatwiej nam było ją później zidentyfikować. Jest to operacja mimowolna, niezależna od nas, dokonuje się niejako automatycznie. Podobnie rzecz się ma z wyrobieniem sobie opinii na temat oceny powierzchowności nowo poznanej osoby, a więc ustosunkowanie się do jej aparycji, osobowości, ubioru, itp. Dzięki temu już od pierwszych chwil mamy wyrobioną własną opinię na temat tej nowo poznanej osoby.
Jest to tzw. "pierwsze wrażenie", które często ma niewiele wspólnego z naszym odbiorem tej osoby po dłuższym etapie znajomości. Jak wiadomo, pierwsze wrażenie bardzo często bywa mylne, niemniej jednak każdy z nas takiego pierwszego wrażenia doświadcza. Zaś szufladkowanie jest pochodną naszego odbioru danej osoby. A więc nasz umysł nieustannie gromadzi wszystkie informacje jakie spływają na temat tej osoby, w efekcie czego przyporządkowujemy tej osobie pewne cechy, które - jak nam się wydaje, w pewien sposób do niej pasują. W efekcie łatwiej nam taką osobę zidentyfikować, wyłowić z tłumu. Przyporządkowane przez nas cechy stanowią coś w rodzaju wyróżnika, znaku rozpoznawczego.

Myślę, że samo szufladkowanie nie jest niczym złym, traktuję to jako coś naturalnego. Należy tylko zawsze zachować zdrowy dystans do takiego szufladkowania, a więc po pierwsze mieć świadomość, że możemy się mylić w naszej ocenie drugiego człowieka /czasem nawet bardzo mylić/, a po drugie - starać się nie wciskać ludzi na siłę w nasze zbyt ciasne mentalne ramki, bo każdy człowiek jest tak naprawdę odrębnym kosmosem, a więc nigdy nikogo nie zaszufladkujemy do końca.

Czy szufladkujemy także ludzi poznanych wirtualnie? Moim zdaniem tak. Oczywiście w takim wypadku to nasze zaszufladkowanie siłą rzeczy obarczone jest większym ryzykiem popełnienia błędu w tej naszej ocenie /wiadomo, że wirtualny świat daje nam mniej informacji o poznanych ludziach, a poza tym, mogą one być także zafałszowane/, niemniej jednak jakoś zaszufladkować próbujemy.
Z jakim efektem?
Oto jest pytanie.

41 komentarzy:

  1. Będzie wierszem :).
    Szufladkowanie.
    Dzielimy ludzi
    na lepszych i gorszych
    na dobrych i złych
    bogatych i biednych.
    Szufladkujemy odpowiednio
    z wielką pieczołowitością
    odnotowując wszelką
    przynależność..
    Nie wiem jak to jest u mnie z tym szufladkowaniem:).Czy to robię czy nie.
    Ciekawa jestem czy i jak zaszufladkowałeś Robaczka :P.
    Pozdrawiam.
    PS.Odrębne pozdrowienia miłe dla Krysi :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie możesz już wyjąć z szuflady..ja się nie nadaję..i nie poddam żadnemu szufladkowaniu. Pa. Niech nikt mnie nie szuka, a jeśli zechce, to niech spyta Ciebie, gdzie jestem..? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. _Impulsywna_26.11.2010, 09:21

    Każdy zwykły śmiertelnik jest zaszufladkowany, a jego miejscem jest choćby szafa na kartotekę lekarską z historią choroby, czasem baaardzo długą ;P

    Aktorzy czy piosenkarze też lekko nie mają - taki Janosik, czy Kiepski albo Kapitan Kloss (((-;
    Szufladkowanie nie ma pejoratywnego zabarwienia wtedy, gdy temu komuś z tą 'łatką' jest dobrze, a jeśli nie to tak jak np. Chylińska, porzuca swój styl i próbuje znaleźć się choćby na jeden sezon w innym (ale to był raczej niewypał), czy Zakościelny, który z aktora ostatnio przeistoczył się w jazzowego ... wykonawcę, bo śpiewanie idzie mu raczej średnio, by nazwać go wokalistą.

    Klasyfikacja ludzi powinna odbywać się w takich etapach:
    1. Pierwsze wrażenie
    2. Skorygowanie go przez bliższe poznanie
    3. A jak czas i warunki pozwolą - sprawdzenie go w ekstremalnych warunkach, bo wtedy, gdy jest dobrze, każdy może być supermenem czy supermenką.
    Wtedy dopiero można stwierdzić, kim ów człowiek jest i ile jest wart.
    Ale wtedy i tak znów wskakujemy do szufladki: 'dobry' lub 'zły', 'przebojowy' lub 'pospolity', etc ...
    I tak w koło Macieju ... Jakiś porządek na tym świecie musi być.

    Najlepiej mieć swoją szufladkę z przegródkami. O! (((-;

    Ciekawy temat poruszyłeś, Smurffie (-;
    Pzdr,

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z Tobą każda osoba jest zaszufladkowana, czasem zdarza się że przekładamy ją do innej bo albo się pomyliliśmy w ocenie albo osoba się zmieniła, ale zawsze jest to kolejna szufladka pt. znajomy, przyjaciel, wróg, piękna, inteligent itp:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szufladkujemy ,a jakże,ale potem.Jeżeli pierwsze wrażenie jest OK to potem obserwujemy...To jeszcze nie jest zaszufladkowanie,ale...właśnie obserwacja.Szufladkujemy potem,jeżeli okazuje się,że dany człowiek jest w pewien sposób stały w zachowaniach.Czasem takie zaszufladkowanie jest krzywdzące dla kogos,bo to nie jest prawdziwa ocena...Sa tez ludzie,którzy swoim postępowaniem udowadniaja ,że da się ich zaszufladkowac.Ale poprzez pewne predyspozycje...pewne cechy czy to osobowości,czy to charakteru.Niedobrze jest siedziec w takiej szufladce...:P)))
    Widac to szczególnie u aktorów...czasem jeden serial potrafi zaszufladkowac zdolnego aktora w jednej szufladce,jakby byl aktorem tylko do jednych ról.
    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bez wątpienia robi to każdy. Problem polega jednak na tym, że pierwsze wrażenie może być mylne i często bywa. Trzeba bowiem czasu i różnych okoliczności, które to pierwsze wrażenie zweryfikują. Ty dla mnie jesteś bardzo sympatycznym facetem. Mylę się ? ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam się wymądrzyć i napisać, że nie! Ja nie szufladkuję!! Nie będę kłamała.... Nie ma siły, zawsze gdzieś tam wciskamy tych ludzi! "Wypłacalny", "niewypłacalny", kurczę tu się można tak pomylić, że głowa mała. "Mądry", "głupi", tu już raczej zaszufladkowanie się sprawdza... "Erudyta", "pozer", tu już potrzebna głębsza obserwacja. Szufladkujemy! Niestety masz rację!! Zawsze szufladkujemy!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm...szufladki będą i już...kiedyś chyba(?) poruszyłeś ten temat...takie szufladki pomagają choćby szefom w firmach...trzeba umieć obserwować , oceniać a potem....przydzielając odpowiednie zadania odpowiednim ludziom...nieprawdaż?pozdrawiam jagus

    OdpowiedzUsuń
  9. generalnie zgadzam się z tym, co piszesz... szufladkujemy wszyscy...
    ja bym to /w pewien uproszczony sposób, oczywiście, bo jest to o wiele bardziej skomplikowane/ opisał matematycznie:
    - ilość szufladek w umyśle - sz;
    - stopień gotowości do przeszufladkowania - st;
    - czas reakcji, prędkość przeszufladkowywania - t;...
    osobnik 1 ma parametry sz1, st1, t1;
    osobnik 2 - analogicznie...
    jeśli kombinacja(sz1, st1, t1) > kombinacja(sz2, st2, t2), wtedy:
    os1 stawia os2 zarzut szufladkowania...
    os2 stawia os1 przeróżne kontrzarzuty /na przykład, że nie ma kręgosłupa moralnego/, w skrajnym przypadku traktuje go bejsbolem...
    pozdro :))...

    OdpowiedzUsuń
  10. I nawet powiedzenie "Jak cię widzą, tak cię piszą" jest nadal aktualne.

    Więc, jak tu się z Tobą nie zgodzić? :)
    Rzeczywiście od pierwszego wejrzenia; nawet po kilku zamienionych słowach, po ubiorze, krótkim spojrzeniu na czyjeś zachowanie... próbujemy daną osobę zaszufladkować do pewnej kategorii. I tylko czas oraz splot różnych okoliczności weryfikuje albo in plus, albo in minus to nasze pierwsze wrażenie :)

    Pozdrawiam z wieczorka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A najgorzej jak wsadzimy w szufladkę inteligentny/a, dowcipny/a, a potem się okazuje, ze nadmuchany pustak.... To dopiero rozczarowanie!!!! Pozdrawiam jeszcze raz

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej Smurffie :) Otóż wydaje mi się, że nie do końca masz rację. Uważam, że szufladkowanienie nie ma nic wspólnego z nowo poznanym człowiekiem. Właśnie wkładanie kogoś do szuflady następuje po tym, jak już coś o nim wiemy. To tak, jak z nową rzeczą, najpierw się nią cieszymy jest bliso nas, a po jakimś czasie wydaje nam się, że świetnie już ją znamy, że nic więcej dać nam nie może, więc do szuflady! Szufladkujemy ludzi i sami jestesmy zaszufladowani, ale żeby wiedzieć do jakiej szuflady kogoś schować, trzeba coś o nim wiedzieć i, moim zdaniem, nie jest to pierwsze wrażenie. To z kolei, co innego, ma ono kolosalne znaczenie co do postrzegania danej osoby i tu się z Tobą zgadzam. Jest to bardzo złudne. Niestety często wyrabiamy sobie zdanie patrząc, ale na szczęście jest często tak, że jak ta osoba się odezwie to rozwiewa wszelkie wątpliwości :), przynajmniej ja tak mam. Pozdrawiam weekendowo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Robaczku... :)
    dlaczego
    lubimy ludzi
    dlaczego
    do nich
    lgniemy
    tego
    nie wiemy
    nie wiemy też
    za bardzo
    dlaczego
    zawsze ich
    szufladkujemy ;)
    Jak zaszufladkowałem?
    Robaczek - takie sympatyczne stworzonko ;))
    Pozdrawiam nieco figlarnie ;)

    Dobrze Dorciu, chwilowo będziesz tkwiła w zawieszeniu, pomiędzy jedną szufladką, a drugą ;)
    Pozdrawiam :)

    ale zawsze
    szufladkujemy

    OdpowiedzUsuń
  14. Też tak myślę Impu, że najlepiej poznaje się drugiego człowieka w sytuacjach ekstremalnych, dopiero wtedy "wychodzi" prawdziwa natura człowieka.
    Ale tak jak piszesz - jeśli dany człowiek nas czymś zaskoczy, to co najwyżej"przechodzi" z jednej szufladki do drugiej, ale nadal pozostaje zaszufladkowany.
    Pozdrawiam.

    Tak Ines. To samo przed chwilą napisałem Impulsywnej. Ludzie tak czy owak pozostają zaszufladkowani, co najwyżej szufladki się zmieniają.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest tylko kwestia terminologii Crackie. Można tak powiedzieć, że na początku obserwujemy, a dopiero później szufladkujemy, niemniej ja uważam, że w trakcie tej początkowej obserwacji już wstępnie próbujemy zaszufladkować tę osobę, a później co najwyżej zmieniamy dla niej szufladkę ;)
    Fakt, tacy zaszufladkowani aktorzy mają przechlapane, dobry przykład, to Janusz Gajos, czyli Janek z "Czterech Pancernych". Jak sam wspomina w jednym z wywiadów, przez długie lata nie mógł się uwolnić od tej roli.
    Pozdrawiam.

    Musimy się kiedyś spotkać w realu, Kocurku, wtedy będziesz mogła zweryfikować swoje spostrzeżenia ;)
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie kłam Trutu, bo to grzech ;)
    Szufladkujemy, nie da się ukryć.
    Pozdrawiam.

    Bo ja wiem, Jaguś... może poruszyłem ten temat w jednym z moich komentarzy, ale w poście to raczej nie.
    Masz rację, na gruncie zawodowym też się odbywa takie szufladkowanie dokonywane przez szefostwo, dzięki czemu "wyławia się" najbardziej przydatnych pracowników do wykonywania określonych rodzajów pracy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. A już myślałem Ptr, że jakiś wzór matematyczny na to szufladkowanie tutaj wyprowadzisz, a tymczasem skończyło się na potraktowaniu kijem bejsbolowym ;))
    Pozdro :)

    No właśnie Dejaniro, szufladkujemy od razu na początku, a potem co najwyżej przekładamy ludzi w inne szufladki ;)
    Pozdrawiam nieco później :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Owszem Trutu, tak też czasem się zdarza, ale wtedy po prostu przenosimy takiego gościa do szufladki z napisem "nadmuchane pustaki" i jest po sprawie ;)

    Hej Wiolu :)
    To samo mi wcześniej Krakowianka napisała, ale ja myślę, że jednak szufladkujemy od samego początku znajomości. Odbywa się to spontanicznie, na podstawie np. dostarczonych nam wrażeń wzrokowych, a więc w naszym umyśle na początku przykładowo odnotujemy "ładna/przystojny" i już taki osobnik trafia do określonej szufladki ;)
    Potem, jak ta osoba powie coś mądrego, notujemy "mówi do rzeczy, więc chyba jest inteligentny/inteligentna..." itd.
    W miarę pozyskiwania nowych informacji zwiększa nam się liczba szufladek, często też przekładamy tę nowo poznaną osobę z jednej szufladki do drugiej, niemniej uważam, że szufladkujemy od początku.
    Ty natomiast, jak mi się wydaje, przez "szufladkowanie" rozumiesz trwałe zaszufladkowanie już dość dobrze poznanej osoby w jednej z określonych szufladek. Ja to postrzegam w szerszym kontekście, jako proces dynamiczny, dokonujący się już od początku znajomości. Może stąd się bierze ta różnica między nami.
    Pozdrawiam późnowieczorową porą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Violu... już w pierwszym ułamku sekundy podświadomość dokonuje błyskawicznej oceny /czyli szufladkuje, innymi słowy/ porównując ujrzaną osobę z zawartością pamięci, której zawartość jest naprawdę nieprzebrana... kwestia jest tylko, czy potrafimy weryfikować /i jak szybko/ swoje oceny w trakcie pozyskiwania dalszych wiadomości...
    jeśli nie potrafimy, to zwalisty osiłek zawsze będzie budził niechęć, nawet jeśli po chwili okaże się przesympatyczny, dobrodusznym "misiem", zaś powabna laska zawsze będzie budziła pożądanie lub inne cieple uczucia, nawet jeśli po chwili okaże się wredną i głupią "suką"...
    generalnie jest tak, że decyduje tu stopień stałości vs. elastyczności naszych ocen... zaś za "szufladkującą" prędzej zostanie uznana osoba, która wolniej informacje przetwarza i przy "pierwszym wrażeniu" dłużej się upiera, niż osoba elastyczniejsza umysłowo...
    /Smurff mnie kiedyś zaszufladkował "muzycznie", na ten przykład i miał do tego podstawy/...
    generalnie nie znamy większości napisów na etykietkach naszych "szufladek", tym już się zajmuje nasza podświadomość, by te szufladki w jako takim porządku utrzymać...

    bo to tak jest, Smurff'ie... skrajny "szufladkiewicz" znieść nie może nikogo w pobliżu, kto szufladkuje elastyczniej... stąd czasem ten bejsbol w jego ręku :))...

    OdpowiedzUsuń
  20. aha... szufladkujemy też osoby poznane przez net... ponieważ informacje są skąpe, powoli je zdobywamy, więc umysł nieraz podpiera się fantazjami, które tworzy, zwykle nawet mimowolnie... bywa że przywiążemy się do stworzonej wizji, takie osoby spotykają się czasem w realu i jest zaskoczenie, bo oczekiwały kogoś innego... ale to już chyba temat na oddzielne opracowanie chyba :)))...

    OdpowiedzUsuń
  21. a Ty Smurffiku jesteś naszą szufladką do której chętnie wskakujemy a jak kroś się wychyli to Ty jego bęc:P
    po łapkach..po łapkach :))) miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak... a jeśli ktoś zdołał wyrobić sobie mocną 'markę' lub intuicja nas nie zawiodła, wówczas pozostaje w tej samej szufladce. Jedynie zmieniają się w niej etykietki z ocenami, bo trudno jest chyba każdemu z nas, nagle przestawić się z oceniającego traktowania innych osób - skoro już tak zostaliśmy 'zaprogramowani' bądż takie mamy nawyki :))

    A dziś pozdrowię Cię weekendowo :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj, Smurffie,
    myślę, że proces "szufladkowania" sam w sobie nie jest niczym złym. Problem polega przede wszystkim na tym, żeby się tej szufladki nie trzymać zbyt kurczowo i rozpaczliwie. Dla dobra swojego i osoby, na temat której wyrabiamy sobie zdanie, którą poznajemy. Czasem można dokonać takiej oceny zbyt pochopnie, lub powierzchownie. Dopiero, kiedy mamy pewność, że poznaliśmy kogoś dobrze, kiedy poznamy bliżej jego osobowość, charakter, sposób bycia, filozofię życiową, wartości, którymi się kieruje, możemy pokusić się o "wrzucenie" go do wybranej szufladki.
    Często jednak robimy to zbyt szybko, kierując się impulsem, pierwszym wrażeniem, a nawet własnym wyobrażeniem lub życzeniem, by dana osoba była właśnie taka, jaką chcemy ją widzieć. I to jest chyba największy błąd w tym poruszonym przez Ciebie "temacie".

    Ciepły uśmiech dla Ciebie. Na wypadek, gdybyś chciał na mojej szufladce przykleić plakietkę "wiecznie smutny smutek". ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ok,masz rację,że to terminologia,rozumiem,że szufladkujemy ludzi,bo tak na pewno jest,ale nie każdy jest tu elastyczny,jak Ty...o czym Smurffie piszesz.Ja jestem w sumie ciekawa,bo to moja wredna cecha czasem,ta ciekawośc do bólu,haha...czy Ty też tak wirtualnie od razu nas zaszufladkowałeś,czy po pewnym czasie?...:P))Czy po paru postach,czy po pół roku?..:P)))

    W każdym razie,szufladkowanie na zasadzie wsadzenia do jednej ciasnej szuflady jest jednak dla kogoś krzywdzące.Bo nawet,jeśli potem ten ktoś po dobrym poznaniu,okazuje się osobą jakby...z innej szufladki,zawsze będziemy go widziec w jednej.Tak podświadomie.
    Myśle,że jednak powinniśmy oddalac się od zaszufladkowań.Bo człowiek zmiennym jest,nie tylko jak to mówią....kobieta.:P
    Pozdrawiam z tej ....no właśnie..której szufladki???
    :P))))))

    OdpowiedzUsuń
  25. Bo w tej całej „szuflandii” chodzi o to, że zwyczajnie oceniamy..często brutalnie, kijowo i beznamiętnie..
    A ja stawiam veto..ponieważ nawet jeśli jest to nieodłączny element naszego życia, to mój bunt jest związany z tym, aby nie robić tego pochopnie. To po pierwsze. A, że nazywamy to szufladkowaniem, to tym bardziej działa na mnie jak płachta na byka. Dlaczego? Ponieważ w moim pojęciu pewne słowa same w sobie stwarzają pewne ograniczenia /stąd moja ignorancja, co do pewnych terminów/. Zwyczajnie uważam, iż mało kto chce być ani źle rozumiany, ani też w ten sam sposób oceniany...a jeszcze innym wisi to i powiewa /ale póki co, badam ten problem od strony psychologicznej/ ;P
    A zatem chcę być wolna od wrzucania mnie do ‘jakiejś tam’ szuflady, a jeśli zależy mi na tym aby mnie oceniano tak, jak trzeba (prawdziwie, zgodnie z tym, co sobą reprezentuję), to robię wszystko, aby ta szuflada była „odpowiednią” /jeśli już coś takiego musi istnieć/...co dalej? Dalej jest tak, że w rzeczy samej slogan: „jak cię widzą, tak cię piszą” jest prawdziwym..tylko cóż z tego..? Pytam dlatego, iż doskonale wiemy jak to się przekłada na rzeczywistość. Moja osoba znajduje miejsce w wielu szufladach. Ponieważ przede wszystkim jesteśmy oceniani na podstawie wyglądu, a zaraz za tym, idzie zachowanie. I często na tym się kończy. A więc dla mnie poproszę zawsze o kilka pustych pudełek po zapałkach – żeby moje własne wizje o mnie się zmieściły ;)
    Jestem: czarna madonna, emo, metalówa, hipiska... – z wyglądu..choć nie zawsze, ponieważ bywam: damą, kobietą /w szpilkach/, elegancką – potrafię /inną kwestią jest styl, który preferuję/...ale w wyglądzie potrafię być elastyczna, tak samo jak i w zachowaniach (ale bez przesady...nie zniżam się ;>)...czyli, jak to wczoraj z kumpelą stwierdziłyśmy: fajnie, że potrafimy bawić się z młodzieżą (a oni nas akceptują) w pubie, ale i ‘dancingi’ nie są nam obce..czyż to nie jest piękne?! ;P
    Następnie dość ważne w naszych ocenach jest to, kto ocenia, przez jaki pryzmat, z jakiego powodu...czyli okoliczności oraz powiązania są dość istotne w poruszanym zagadnieniu. Jeśli wiem, że w glanach nie powinnam iść na ślub znajomych /bo obciach zrobię znajomym przed rodziną/, to znaczy z góry wiem, jak mnie „wymalują” (a może ja nowożeńców)..mogę mieć to w pompie /i czasem mam/, ale dlaczego nie mam wkomponować się w jakieś panujące zwyczaje – cholera, przecież potrafię, wystarczy chcieć!
    Byle nic nie działo się wbrew sobie (chodzi o minimalizowanie takich zachowań)...tyle mogę powiedzieć..bo to zakrawa na coś, czego nie kumam, niezbyt toleruję ale pełno tego wokół nas – czyli hiporyzja..
    Reasumując..oceniam, robię klik, ogarniam wzrokiem, słuchem, mózgiem...a dalej monitoruję człowieka...zmieniam o nim zdanie, utwierdzam się w przekonaniach, kompletnie plastycznie, swobodnie...to długa historia, żeby o tym opowiadać..ja po prostu zazwyczaj się nie mylę...ale tolerancję mam! ;P
    Oceniajcie ile wlezie, ale weźcie pod uwagę fakt, czy nie lepiej Doceniać /bądź też nie/..
    Zawsze można powiedzieć: „so what”... /zaskoczenie..?/ ;)
    http://tiny.pl/hw476

    oraz tematycznie:
    http://tiny.pl/hw478

    i znajomo:
    http://tiny.pl/hw495

    obojętnie...?
    http://tiny.pl/hw49j

    Pozdrawiam :*

    p.s. „wczoraj byłam blogerką, dzisiaj już nią nie jestem /w sensie posiadania ‘pamiętnika’/, co wcale nie oznacza, że tak będzie zawsze” ;)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Oczywiście, że szufladkowanie nie jest złe. Wg mnie to rodzaj klasyfikacji, każdy jest przecież inny, ale parę osób pasuje do siebie i zainteresowań , rodzaju czynności więc trzeba ich umieścić pod wspólnym tytułem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Podobny los spotyka stereotypy. Ileż to fochów że stereotypy są be - w domyśle jest przeważnie, że "ja" to jestem tak piękny\a, mądry\a i wyjątkowy\a, że się brzydzę stereotypem - tymczasem to po prostu nasze zasoby i punkt odniesienia. A w wolność myślenia jest wyposażony każdy osobnik.

    OdpowiedzUsuń
  28. bellatrix200928.11.2010, 14:29

    Z jakim efektem, pytasz... Ano można kogoś bardzo zranić, Sir ... Nigdy nie przypuszczałam, ze oto i mnie spotka w sieci coś takiego... To bardzo boli, zwłaszcza kiedy jest niesłuszne i nieprawdziwe, a powiedziane w sposób stanowczy i nie cierpiący sprzeciwu. Nigdy nie oceniam nikogo. Jego życie, jego sprawy, to jego rzecz i ona sam za to odpowiada..., czy odpowie, jak kto woli. Ale szufladkuję, jak każdy. Według własnych kryteriów, może mylnie czasem. Jednakże nigdy nie wypowiadam tego publicznie z uwagi na to, ze może to być zwyczajnie... nie ta szufladka.
    Pozdrawiam śnieżynkowo. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. takie szufladkowanie to chyba cos normalnego i niezaleznego od nas , ta zdolność jest wrodzona w kazdej sytuacji coś czy kogoś szufladkujemy pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Piter no nie wiem, może to kwestia terminologii, mnie szufladkowanie kojarzy się z przypinaniem komuś łatki, a takową przypinamy, gdy już o kimś coś wiemy, ale mogę się mylić :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie Ptr, nie uważam aby musiało być inne opracowanie w kwestii osób poznanych by net... sam poruszyłem ten temat w poście, bo to jest w gruncie rzeczy to samo, tylko istotnie, z braku wystarczających informacji tworzymy sobie w naszym umyśle różne fantomy osób poznanych w ten sposób... fantomy, które mogą diametralnie odbiegać od rzeczywistych osób... no i wtedy w razie ewentualnej weryfikacji w realu doznajemy czegoś w rodzaju szoku ;)

    A żebyś wiedziała, Makowa... czasem trzeba dać i po łapach... toż porządek musi być... :P
    http://tiny.pl/hwntx
    Tak mi się skojarzyło ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja myślę Dejaniro, że mamy do czynienia z permanentnym procesem szufladkowania, a co za tym idzie, dochodzą coraz to bardziej szczegółowe szufladki, a skala ocen podlega diametralnym zmianom w zależności od aktualnych "postępów" osoby, którą szufladkujemy. Innymi słowy wcześniejsze szufladki, skalę ocen oraz same oceny puszczamy natychmiast w niepamięć jeśli osoba, którą już wcześniej zaszufladkowaliśmy pokaże zupełnie inne swoje oblicze - wówczas natychmiast dokonujemy istnej rewolucji w naszych szufladkach szukając na gwałtu rety nowej szufladki dla tej osoby ;)
    No to ja dziś pozdrawiam poniedziałkowo :)

    Witaj Ona :)
    Ja też uważam, że proces szufladkowania nie jest niczym złym, po prostu tak już mamy ;)
    Wydaje mi się też, że w ogóle nie powinniśmy nikomu się narzucać z tymi naszymi szufladkami - owszem, możemy je mieć, ale tylko na własne potrzeby, moim zdaniem nie powinniśmy nikomu okazywać, że jest przez nas zaszufladkowany, raczej udawajmy, że absolutnie nic takiego nie ma miejsca. To taka nieszkodliwa hipokryzja, która nie powoduje niepotrzebnych zadrażnień i konfliktów ;)
    Wówczas nie będzie miało znaczenia tempo z jakim kogoś szufladkujemy, bo nie będzie miało to na nic wpływu.
    Twój uśmiech bardzo się przyda, bo już wieki temu wsadziłem Cię do szufladki opatrzonej napisem "wiecznie smutny smutek", a teraz jestem w głębokiej rozterce ;)
    W takim razie pozdrawiam Cię też z uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Odpowiem Ci w ten sposób, Crackie...
    Szufladkowania dokonuję od razu, już od pierwszej chwili znajomości. Natomiast nie jest zaszufladkowanie rozumiane potocznie, a więc gdy wrzuca się taką poznaną osobę do jednej określonej szufladki i tam się ją przetrzymuje choćby nie wiem co.
    W moim przypadku jest to proces dynamiczny, a każda osoba trafia do setek, jeśli nie tysięcy różnych szufladek, z których może swobodnie migrować do innych, o ile zajdą po temu sprzyjające okoliczności ;)
    Widzę, że jesteś ciekawa jak Cię zaszufladkowałem... dowiesz się tego kiedyś od pana szajby, który kiedyś zapewne opublikuje jakiś złośliwy post na tę okoliczność :P
    Pozdrawiam znad moich szufladek ;)

    Możesz się przeciwko temu buntować Dorciu, możesz protestować, możesz się nie zgadzać... ale to i tak nic nie da, bo szufladkowana będziesz nadal, taka już jest nasza natura.
    Zgoda, akurat Ciebie trudno jest jakoś jednoznacznie zaszufladkować, bo zawsze potrafisz "wypalić" z czymś, czego się wcześniej po Tobie trudno się było spodziewać. Ale to wcale nie jest problem... po prostu trafiasz do szufladki z napisem "kobiety trudne do zaszufladkowania" i jest po bólu :P
    Sama widzisz jakie to proste... dla każdego znajdą się odpowiednie szufladki :P
    Pozdrawiam z Szuflandii :P

    OdpowiedzUsuń
  34. Też mi się wydaje, że szufladkowanie nie jest niczym złym, Andante. Ułatwiamy sobie w ten sposób życie,inaczej byśmy tego nie robili.
    Pozdrawiam.

    Myślę podobnie, Magenta. Stereotypy, podobnie jak szufladkowanie, stanowią dla nas mentalną pomoc w naszym rozumieniu świata. I tak należy na to patrzeć, a nie jak na coś, co jest karygodne przez sam fakt, że w ogóle to robimy.

    OdpowiedzUsuń
  35. Bella...jak już napisałem w jednym z wcześniejszych komentarzy, ja także stosuję się do zasady, że staram się nigdy nie wypowiadać publicznie w kwestii mego zaszufladkowania... w ten sposób nikogo nie ranię, nie ma też ryzyka, iż ktoś poczuje się dotknięty niesłusznym zaszufladkowaniem... czasem może coś mi się wypsnie, ale cóż, nikt z nas nie jest doskonały ;)
    Pozdrawiam.

    Też tak myślę Szafirku, że to całe szufladkowanie jest po prostu nieodłączną częścią naszej natury.
    Pozdrawiam.

    W potocznym znaczeniu właśnie tak jest, Wiolu. Ale wydaje mi się, że Ptr, podobnie jak ja wcześniej, użył tego słowo w szerszym kontekście, a nie tylko jako potocznie rozumiane "zaszufladkowanie kogoś".
    Dobrej nocki :)

    OdpowiedzUsuń
  36. dobra wróżka30.11.2010, 19:41

    Oh Smurffie, ja nie znoszę szufladkowania, bo mnie się do żadnej szuflady wsadzić nie da. Chyba że do tej z napisem "wariatka";) ale i też nie zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  37. No i znowu zasłaniasz się szajbą,który jest chyba we wszystkich możliwych szufladach,hahaha.
    Poczytawszy trochę komentarzy,można faktycznie rzec,że..szufladkowanie szufladkowaniu nierówne...To zależy tez pod jakim względem kogoś szufladkujemy...Najpierw z reguły do jednej szufladki,ale jeśli tych szufladek przybywa...to nawet nie jest takie złe.
    Złe jest zaszufladkowanie kogoś w jednej szufladce,ciasnej.Ale to znowu źle świadczy o osobie szufladkującej,bo brak jej elastyczności,a także obiektywnej oceny.Tak naprawdę rzadko ktoś mieści sie w jednej szufladce...
    Fakt,najcześciej dotyka to aktorów tzw.jednej roli...ale wynika to tez i z dobrych pobudek,bo nikt inny nie wykazał się kunsztem w tej roli na przykład.Dla mnie Pan Wołodyjowski to tylko T.Łomnicki a niesamowity cudowny Azja Tuchajbej..Olbrychski.To ich szufladka.:P)))Zreszta to aktorzy fantastyczni,w ogóle,ale te role...to tylko ich role.
    No..koniec gadulstwa...:P

    OdpowiedzUsuń
  38. Zatem pewnikiem jest to, że od szufladkowania, oceniania, cenzurowania - raczej nikt nie jest wolny :)
    Ale nie uważasz, że podczas takiego zbyt pochopnego szufladkowania kogoś na 'gwałtu rety' - można, np. dokonać mylnej oceny czyjegoś zachowania, a to z kolei może położyć się cieniem na dalszych relacjach? Czy nie warto wtenczas wziąć pod uwagę całokształtu? :)

    A ja pozdrawiam porannie zaśnieżoną środą :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Jaka wariatka, Wróżko... już dawno wsadziłem Cię do szufladki z napisem "Dobra Wróżka"... po prostu ;)

    Crackie, szajbę to ja proponuję zaszufladkować do szufladki z napisem "szajba", bo tam świetnie pasuje :P
    To prawda, nie powinno się wsadzać ludzi do jednej ciasnej szufladki, bo w takiej szufladce ludzie na ogół się nie mieszczą. Ale niektórzy lubią tak szufladkować, jakby nie można było dać tym ludziom więcej przestrzeni w "ich szufladkach" ;)
    Zgadzam się z Tobą, że T. Łomnicki był bardzo często utożsamiany z Michałem Wołodyjowskim, choć przecież był wybitnym aktorem teatralnym. Ale w roli Wołodyjowskiego był tak przekonujący, że utrwalił się w pamięci widzów.
    Zaś jeśli chodzi o Daniela Olbrychskiego, to myślę, że nie utrwalił się widzom w jakiejś jednej, konkretnej roli, bo miał ich wiele i w każdej był przekonujący.

    Istnieje takie ryzyko Dejaniro i należy mieć tego świadomość. Dlatego uważam, że powinno się mieć dystans do własnego szufladkowania i nie przykładać do tego nadmiernej wagi. Przecież w gruncie rzeczy na ogół są to nasze subiektywne odczucia nt. drugiego człowieka, a nie suche fakty, które ta osoba udowodniła jakimś swoim wcześniejszym zachowaniem.

    Pozdrawiam Was w mroźne przedpołudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. A zatem spokojnie i śmiało mogę wrzucić Ciebie Smurffie do szufladki z napisem: "spłycający temat, bez wyrazu, tendencyjni" - a tam mieści się większość, czyli lepiej mi, będąc w przeznaczonej dla mnie szufladzie...dzięki! ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  41. Szufladkujemy, owszem... To jest pewnego rodzaju odruch. Takie przyporządkowanie postaci danej grupie. W pierwszym odruchu większość z nas może się nawet obruszyć - "Ależ skąd?! Nie szufladkuję i sam(a) zaszufladkować się nie daję!". Błąd. Nawet nietuzinkowe postaci zawsze można zaszufladkować... Do szufladki z napisem "nietuzinkowy"/
    Myślę więc , że problem leży nie w tym czy szufladkujemy czy nie, a w tym czy w odpowiednie szufladki osoby pakujemy. I jeszcze jedno - wiele zależy od tego iloma takimi "szufladkami" dysponujemy...
    Pozdrawiam cieplutko!;-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P