Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

niedziela, 19 grudnia 2010

Pokonać własną dumę...



Post dedykuję Makowej.


...Pół roku później...
To było zupełnie przypadkowe spotkanie, chociaż od pół roku o takim spotkaniu oboje marzyli. 
Obok była niewielka kawiarenka, więc niewiele myśląc od razu tam weszli.
A potem siedzieli naprzeciwko siebie, pili kawę i patrzyli sobie w oczy.
O czym rozmawiali?
O wszystkim, co u nich się działo od chwili rozstania. O kłopotach w pracy, o ostatnio przeczytanych książkach, o filmach, jakie ostatnio oglądali i o płytach, jakie ostatnio kupili.
Mówili, gdzie byli na urlopie i gdzie planują spędzić następny urlop. 

Nie poruszali tylko jednego tematu... tego najbardziej bolesnego dla obu stron... nic nie mówili o przyczynach swojego rozstania.
Ten temat oboje starannie omijali. 
To nic, że oboje najbardziej chcieli porozmawiać na ten właśnie temat... i oboje bardzo chcieli siebie przeprosić, bo doskonale wiedzieli, że będąc wtedy pod wpływem emocji powiedzieli sobie zbyt dużo ostrych słów...
Ale oboje mieli swoją dumę... i to poczucie dumy skutecznie ich zniechęcało do poruszania tego newralgicznego tematu.
W efekcie odbyli ze sobą całkiem przyjemną rozmowę, ale przecież nie o to chodziło...
W skrytości ducha oboje liczyli na coś więcej, bo czuli, że to drzemiące w nich uczucie jeszcze nie wygasło...

Oboje wychodzili z tej kawiarni głęboko rozczarowani. Pomimo miło spędzonego czasu.
Nie tak to sobie wyobrażali... tak naprawdę chcieli się pogodzić i wrócić do siebie, a nie rozejść się zaraz po tym spotkaniu, każde w swoją stronę...


Ileż to razy spotykamy się z opisanym przypadkiem... poczucie dumy blokuje możliwość porozumienia nie tylko parom, ale także członkom rodzin, przyjaciołom, czy też dalszym i bliższym znajomym. To duma nie pozwala powiedzieć wielu ważnych słów, które druga strona tak bardzo chciałaby usłyszeć...
Tak dużo i zarazem tak mało czasem trzeba, aby wyjaśnić sobie wzajemne konflikty i urazy, przeprosić się nawzajem i doprowadzić do zgody... trzeba tylko pokonać własną dumę, wyciągnąć pierwszemu  dłoń w geście pojednania. 
Ale poczucie dumy z reguły nie daje za wygraną... jakiś wewnętrzny głos szepcze wówczas
 - a dlaczego ja, a nie ta druga strona? I co będzie, jeśli ta druga strona mego gestu nie doceni  i odwróci się do mnie plecami? Czy moja zraniona duma to zniesie? 

W efekcie, duma często bierze górę... 

Jakże często ludzie w skrytości ducha przeklinają później tę swoją dumę, która skutecznie pozbawiła ich szans na pojednanie... 
I jakże często robią później dokładnie to samo co poprzednio, bo znów poczucie dumy nie pozwala im postąpić inaczej...

35 komentarzy:

  1. DZIĘKUJĘ ! właśnie tak jest..ta dumą którą czasem ukrywamy pod słowem "nieśmiała/y" i niestety ta duma nawet złamana trafia na kolejną dumę..cóż trudne jest to życie uczuć :) muszą się złamać same albo umrą... nie da się inaczej ...muzycznie też pięknie ...pa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nietety tak częśto bywa. A później pozostaje jedynie żal.
    Myślę, że chyba bardziej dla kobiet niż mężczyzn, jest to ważne, aby wyjaśnić sobie wszystko, pogodzić się, wytłumaczyć, choćby nawet później każde miało pójść w swoją stronę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie rozstania w gniewie,za dużo słów niepotrzebnych...są czasem nie tak do końca przemyślanymi.W grę wchodzą emocje.Potem,kiedy juz jest za późno,chcemy się spotkac,powiedziec coś temu drugiemu,ale...każde z osobna czeka na gest partnera.Tak jak piszesz,urażona duma nie pozwala pierwszemu zacząc,bo właśnie..."dlaczego ja?".I omija się temat,chociaż jeszcze w sercu tli sie iskierka uczucia.I można by ją było rozżarzyc,ale...nie chce się pokonac tej w sumie fałszywej dumy.
    Może to wynika też z jakiejś...obawy,że ta druga strona nie zareaguje tak jakbyśmy chcieli?

    Znam to uczucie...to są straszne rozterki wewnętrzne,bo rozmawia się nie o tym,co się tak naprawdę chce...
    Pozdrawiam niedzielnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. achaaa...the Scorpions, the best...i taki "pod temat"..może Ty,może ja?

    OdpowiedzUsuń
  5. szczerze mówiąc, to nie rozumiem, skąd to przeświadczenie, że oboje chcieli tamtą sprawę dokończyć, coś z nią jeszcze robić?... różnie może być... ktoś ma poczucie krzywdy albo poczucie winy... albo to w sobie przepracował, albo nie... może być jeszcze tak, że jest nadal przekonany/a o swojej racji, więc niby czemu miał/a/ by temat w ogóle ruszać?... często jest tak, że gdy mamy problem, wydaje nam się, że ta druga osoba ma go również... oczekujemy wtedy, że to właśnie on/a/ zacznie pierwsza/y... jeśli oboje byli rozczarowani, to sami są sobie winni tworząc oczekiwania wobec tej drugiej osoby... duma nie ma tu nic do rzeczy... zasada jasnej komunikacji jest prosta: "masz problem? mów o nim, nie oczekuj, że ta druga strona się go domyśli"... oboje już się trochę znali... rozstali się, bo nie potrafili ze sobą rozmawiać... okazało się po pół roku, że prawdopodobnie nadal nie potrafią... więc w czym problem?... niech każde idzie w swoją stronę i mile wspomina spotkanie... bo lepsze i tak być nie mogło...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ proszę, Makowa :)
    No wiesz, słowo się rzekło i kobyłka już stała u płota... :P
    Najgorzej jak dwie dumy staną naprzeciw siebie wtedy to już raczej nie ma przeproś! :P
    Narazicho ;)

    Nie wiem Ad, czy bardziej ważne dla kobiet niż dla mężczyzn... myślę, że chyba jednakowo ważne dla jednych i drugich, bo niby czemu dla kobiet bardziej? Bo facetom wszystko jedno? Moim zdaniem nie, to raczej stereotyp jakich wiele.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Crackie, w uczuciach zawsze w grę wchodzą emocje, inaczej nie ma mowy o prawdziwym uczuciu, prawda?
    Tak jak piszesz, najpierw emocje biorą górę, a dopiero później przychodzą refleksje, że po co nam to było... ale czasem już jest za późno na pojednanie, bo duma z jednej i z drugiej strony skutecznie ogranicza możliwość zadośćuczynienia doznanych wzajemnych krzywd... nie dziwi mnie, że znasz takie uczucie, toż to samo życie...
    Miło mi, że ten utwór Ci się podoba, mi też się podoba ;)
    Pozdrawiam wieczorową porą :)

    Hahaha, czemu w to wątpisz, Ptr?
    Jest to przeświadczenie graniczące z pewnością, bo autor jest niczym Pan Bóg, czyli wie wszystko :P
    Wiadomo, że gdyby taka scenka odbywała się naprawdę, to może być różnie... a więc tylko jedna ze stron myśli o pojednaniu albo nawet żadna... ale zakładając, że jest tak, jak napisałem, to co ich blokuje jeśli nie ich własna duma?
    I myślę, że wiele jest takich sytuacji w życiu, gdy tylko i wyłącznie ludzka duma blokuje możliwość pojednania, wiem o czym piszę, wiele razy byłem świadkiem takiej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, Smurffie drogi, to
    szczęście, że byłeś tylko świadkiem takich sytuacji, a nie uczestnikiem /czyli stroną/...a może tylko obserwowałeś taką parę, zza filara i..dorobiłeś sobie taką właśnie filozofię..wiesz..
    czasami wolimy myśleć takimi kategoriami, bo to na swój sposób wygodniejsze, ale wówczas nie mamy możliwości dowiedzieć się, co by było gdybym inaczej się zachował/a/..pomijając wszystko, nie mam potrzeby tworzenia tego typu teorii spiskowych..akurat tych dwoje, przez Ciebie opisanych musiało tracić czas, jeśli nadal stać ich tylko na "udawane" relacje..inaczej nie można tego czegoś nazwać..zgadzam się z Piotrem ;)
    ..i pozdrawiam ;)
    "A niech się dumą swą nasycą" :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Doro...
    ja myślę,że to zależy,czy tych dwoje ,po półrocznym spotkaniu coś jeszcze do siebie czuje...Uwierz,jeżeli pożegnali się w gniewie,a potem żałowali tego,albo jedna ze stron - to wchodzi w grę duma,albo obawa,że jedna ze stron nie podejmie dalszej dyskusji w kierunku pojednania.Jeżeli natomiast uczucia wygasły,można spokojnie porozmawiac.Jak dwoje dobrych znajomych.
    To wszystko zależy,czy te pół roku coś zmieniło w ich wzajemnych uczuciach.Takie sytuacje są...i nie jest to takie proste,zaręczam Ci Doro.Czasem takie związki można jeszcze uratowac,jeśli w nich coś się tli.Uczucia tak łatwo nie wygasają...na zasadzie :pstryk,koniec,finito.Wynocha z mojego życia.
    Różne są te rozstania i powroty.
    Zresztą Smurff w poście nadmienił,że uczucie w nich jeszcze nie wygasło...Jednak w grę wchodzi duma,z obu stron,nie do pokonania.To źle rokuje dla tego jeszcze tak naprawdę nieskończonego uczuciowo związku.

    Może jeszcze tak byc,że on myśli,że jak ona nic nie mówi...to pewnie juz nie chce zgody,i na odwrót.
    Ech życie...(i tu nostalgiczne westchnienie):P

    Pozdrawiam Cie miło Doro:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak się skończyła moja wielka pierwsza miłość... Pokłóciliśmy się na spacerze w parku i potem jedno skręciło w lewo, drugie w prawo... i to był koniec. Bez słowa, bez wyjaśnień, bez sensu... Mieszkaliśmy tak blisko siebie, a jednak żadne z nas nie zrobiło tych paru kroków... Ale gdyby nie to, to nie miałabym swojego Starego Turdoła!! Ale czy to ma być wniosek, że należy się kierować fałszywymi ambicjami...? Na pewno zdecydowanie nie, chociaż u mnie popłaciło!! ;-)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. dobra wróżka19.12.2010, 20:29

    Niestety Smurffie, przez własne ego można zepsuć coś naprawdę pięknego.. a przecież Miłość nie unosi się dumą...

    OdpowiedzUsuń
  12. To może skonkretyzuj Dorciu, nie wierzysz, że w ogóle mają miejsce takie sytuacje, czy też po prostu jesteś "ponad to"?
    Bo tak generalnie, to nie rozumiem sensu Twojego komentarza... dla mnie ni to drwina, ni penicylina... :P

    Podejrzewam Crackie, że nasza Dorcia nigdy nie miała rozterek tego typu... po prostu ewentualnych dumnych absztyfikantów od razu brała "na koniec buta" :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Hehe Trutu, zostałaś przez los nagrodzona za swoją dumę wyjątkowo hojnie :)
    Czyli jak widać czasem opłaca się być dumnym ;)
    Pozdrawiam.

    Miłość na pewno nie unosi się dumą Wróżko, ale nasze ego - jak najbardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Smurffie...
    Ja bym na miejscu "absztyfikantów"
    Dory nie chciała byc na tym końcu buta...bo to but specyficzny...:P)))))
    Ale..może byli tego warci?..kto wie?
    :P)))))
    Pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  15. I racja...nie miałam takich rozterek, albo jak najbardziej unikałam ich...a dlaczego? bo w pewnych sytuacjach nie ma miejsca na dumę..lepiej z buta podać..?jeśli w ten sposób łatwiej Wam to sobie wyobrazić ;>

    Smurffie, jeśli zawsze będziesz doszukiwał się drwiny w moich słowach, to na pewno nie doczekasz się żadnej jasności

    A szkoda, ponieważ pod koniec mojego poprzedniego komentarza zawarłam coś istotnego, ale Wy, jako te bliźnięta ni chu chu... :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Z autopsji wiem, że pokonywanie własnej dumy wymaga dystansu do siebie, a co za tym idzie - przyznanie się do błędu, sporej odwagi, odpowiedzialności... I dlatego wydaje mi się, że towarzyszący lęk przed odrzuceniem, obawa, że jeśli pierwsi wyciągniemy rękę do zgody - to umniejszymy tym swoją wartość w czyichś oczach, okażemy słabość oraz to, że okazując skruchę, zdajemy się na łaskę drugiej osoby (bo to wtedy od niej zależy czy nam wybaczy, czy nie) - dość skutecznie utrudnia przełamywanie się/chowanie dumy do kieszeni. I póżniej z reguły jest taka sytuacja, jaką opisałeś. A szkoda, bo przez taki upór i 'głupie' emocje, które często/gęsto biorą górę - bardzo często przekreśla się nie tylko wartościowe związki, ale też znajomości...

    Cudownie jest z rana posłuchać takiej 'perełki' :)

    Pozdrawiam poniedziałkowym rankiem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. oczywiście że rozumiem, że jest to ekspresja artystyczna, rodzaj moralitetu... dla mnie opisuje ona sztuczną sytuację /i może tak ma być/...
    okay, niech będzie, że którąś ze stron powoduje zraniona duma, która się jeszcze nie zagoiła... ale to tylko świadczy o tym, że sytuacja nie dojrzała do jakichkolwiek spekulacji na temat ewentualnej reaktywacji tego związku... jakby to powiedział /bodajże/ Bill Clinton "komunikacja głupcze!"... a ja dodam od siebie: "gdy jest dobra komunikacja, duma wie, kiedy nie wychylać nosa ze swojej przegródki"...
    a tak w ogóle, to co złego w istnieniu dumy?... może właśnie owa duma jest czynnikiem powstrzymującym od pakowania się w ten sam kanał? /bo nie ma pewności, że ta druga strona wyciągnęła jakąś naukę z tamtej sytuacji/...
    ja wychodzę z założenia, że jeśli domniemany trup ma ożyć, to nie ma sensu mu w tym na siłę pomagać...

    OdpowiedzUsuń
  18. O to, to, Piotrze..jak dobrze, kiedy ktoś potrafi trafnie wyrazić nasze myśli..szczególnie, gdy nasze zwoje mózgowe skręca mróz i..lenistwo związane z nieubłagalnymupływemczasunaprzełomieroku ;)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdyby można było wrócić czas, to, być może.... Ale zwykle wchodzą w grę silne emocje, czasem długo skrywane, i gdy znajdują ujście, to jest to 'trzecia' wojna, którą się wywołało, a w której nikt nie chce być przegranym. Więc lepiej chować urazę, niż przyznać się do porażki. Zawsze można podsycać ogień nienawiści, choć serce krzyczy coś całkiem innego....

    OdpowiedzUsuń
  20. _Impulsywna_20.12.2010, 13:48

    Nie dość, że byli dumni, to jeszcze ślepi, ale z dumą tak jest, że czasem nie widzi gestów zdradzających prawdziwe uczucia, tej mowy ciała, no chyba, że ktoś opanował podręcznik odruchów na pamięć i potrafi emocje trzymać na wodzy niczym torreador byka za rogi.
    Ale ta sztuka nawet politykom się nie udaje, wystarczy tylko sciszyć głos w tv i popatrzeć na te gadające głowy jak ich gadka nie nie przystaje do tego, co mówią (ponoć zawsze prawdę) ;P (((-;

    Wracając do młodych rozczarowanych, skoro nie umieli i po czasie dojść do porozumienia, to widocznie do tego, by być razem wciąż nie dorośli.
    Pozdrowionka ;-D

    OdpowiedzUsuń
  21. ale Ty pierdolisz teraz, Impi /w ostatnim akapicie/... są niedorośli, bo sobie do nóg nie padli prosząc o wybaczenie?... weź przestań...

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo wiara w dorosłość, tudzież dojrzałość jest zgubna..nie należy tych walorów przeceniać..fik - mik i domek /z kart/ może się zawalić...wystarczy impuls ;)))
    Jeśli 'świnki trzy' budowały te swoje chałupki, każda na innych podstawach, to wiadomo było, której chata przetrwa...ale to bajka..bo i ceglaste, czy z kamienia chałupy ulegają rozpadowi..przy niezbyt sprzyjających wiatrach...obcy ludzie wcale nie muszą się ze sobą "męczyć", a jeśli mają coś takiego w założeniach, to spali na panewce..prędzej, czy później..warto posłużyć się słowami Kundery:
    "Miłość jest jak imperium – kiedy niknie idea, która je zrodziła, i ono musi się rozpaść"...
    pozdrooo

    OdpowiedzUsuń
  23. No fakt Crackie, nasza Dorcia ma zajedwabiste glany... tym lepszy wykop, co nie Dorciu? :P

    A co tam takiego mądrego zawarłaś w tym ostatnim akapicie, Dorciu?
    Oświeć mnie, plisss ;)

    Tak Dejaniro, wyciągając pierwsi rękę do zgody zdajemy się w pewien sposób na łaskę tej drugiej strony. Ale nie ma innego sposobu, bo przecież ktoś musi zacząć pierwszy...
    Pozdrawiam wieczorową porą :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Może i przyznałbym Ci rację Ptr, gdyby nie to, że w owej moralizującej przypowieści wyraźnie jest napisane, iż obie strony wychodzą z tego spotkania zawiedzione. Czyli obie wyraźnie żałują, że nie nastąpiło między nimi pojednanie.
    Zaś to, co by było później, gdyby się pojednali, to już jest zwykłe "wróżenie z fusów" moim zdaniem.

    Wiesz Dorciu, czasem odnoszę wrażenie, że ktoś tu komuś próbuje włazić w tyłek... ale to tylko wrażenie, mam nadzieję :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo poetycko powiedziane Kocurku, ale tak właśnie jest. Buziaki :)

    Chyba za wiele od nich wymagasz Impu, w kwestii rozszyfrowania i kontrolowania tej mowy ciała... to się tylko tak mówi, że to jest takie proste, ale wcale nie jest... zwłaszcza jak w grę wchodzą emocje.
    Pozdróweczki :)

    Nie Ptr, nie o to chodzi - gdyby byli bardziej dojrzali, taka sytuacja nie miałaby miejsca, bo rozmowa zapewne potoczyłaby się inaczej, co wcale nie oznacza, że padliby sobie od razu do stóp błagając siebie nawzajem o wybaczenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Z pewnością tak jest Dorciu, chociaż ja akurat nie widzę związku tego cytatu z opisaną sytuacją... ale niedługo mam zamiar napisać post na poruszony przez Ciebie temat... i tam też mam zamiar coś zacytować ;)
    Dobrej nocki :)

    OdpowiedzUsuń
  27. _Impulsywna_21.12.2010, 08:31

    Słuchaj, Pit,
    gdybym pierdoliła, to bym dupą ruszała, więc spuść z tego, no tonu, albo może by się przydało z kręgosłupa, bo zauważyłam, że wyraz 'dojrzałość' potwornie Cię drażni ostatnio nie tylko u Smurffa, choć to dziwi, bo sam używasz stwierdzenia 'sytuacja nie dojrzała do jakichkolwiek spekulacji na temat ewentualnej reaktywacji tego związku'. A kto tworzy sytuacje, jak nie ludzie?
    Jak zwał tak zwał - niech będzie, że są dojrzali, ale rozsądnie zrezygnowani (ende rezultat jest ten i tak sam), bo gdyby im na sobie naprawdę zależało, to dumę sobie mogą schować do kieszeni. Dogadaliby się jak człowiek z człowiekiem, a skoro się rozstali i czują niedosyt, to sobie resztę doćwierkaj sam, Mr Right.

    OdpowiedzUsuń
  28. Aaaa tam..wątek już dawno mi się urwał ;) nie ma sensu mielić tematu, tym bardziej, że takie zachowania mnie zwyczajnie wkurzają, ponieważ nie potrafiłabym usiąść z kimś, bo byliśmy razem, ale coś nam nie wyszło, ale fajowo nam się gada i ja znowu chcę wrócić i on chce wrócić, ale jakoś nie chce nam to przejść przez krtań..(??) cholera, nie lubię takich wymysłów..to w zasadzie o co im chodzi? aaaa..może każde boi się odmowy z drugiej strony, bo to byłaby porażka..w każdym razie szkoda czasu na dyskusje na temat kretyńskich układów; widać, że kiepska komunikacja między nimi - była i jest..to dlatego napisałam w pierwszym komentarzu, że to strata czasu..albo rybka, albo znajomość..nie ma innej opcji..jeśli dwoje ludzi potrafi się rozstać i pozostać w dobrych relacjach koleżeńskich /tak to nazwijmy/, to i powinno być ich stać na szczerą rozmowę na temat ewentualnego powrotu..i już..acha..a mój cytat Ci do czegoś nie pasuje..rusz swoją głową, to zrozumiesz..wplątałam wątek miłosny, ponieważ coś tam musiało ich łączyć /niech będzie, że miłość/ i jeśli to "coś", co ich do siebie pchało straciło moc /termin przydatności ;>/, to czego tu się spodziewać i oczekiwać..odgrzewanie, bez zapłonu i ognia..coś jałowo mi to wygląda, czyli sztucznośc między tymi ludźmi jest ;)))

    I uwaga na moje glany! A jakże! ;P
    Miłego dzionka

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam Waszmości
    Pojęcie dumy jest dla mnie, w mym rozumieniu, dość jednoznaczne. Z pewnością nie jest dumą obstawanie przy swoim, nieumiejętność zrozumienia racji drugiego człowieka. To raczej, tak zwana, fałszywa duma. Czasem uniesienie się chorymi ambicjami. Człek dumny potrafi dostrzec drugiego i wysłuchać, bo wie, iż nie popełni błędu niezrozumienia.
    Oboje młodzi ludzie z Twej notki zwyczajnie, jak pisze MME Impulsywna, nie dorośli do tego, by być ze sobą. Kiedy komuś, na kimś zależy, wtedy wyciąga rękę, jeśli tego nie czyni, to tylko dlatego, iż ma chory i zaśmiecony umysł, nie naznaczony bagażem doświadczeń, z których może wyciągać wnioski.
    Rodzinne katastrofy, porażki na niwie miłości często, jak zauważasz wynikają z unoszenia się ambicyjkami, ale też, co ze sobą się wiąże, brakiem przewidywania, brakiem umiejętnego spojrzenia w przyszłość, brakiem czytania konsekwencji.
    Kto chce, kto kocha, kto pragnie zniesie wszystko i zrobi wszystko, by być z ukochaną osobą. To proste jak...;-p
    Jednakoż do tego trzeba dojrzeć, jak jabłuszko na drzewie.
    Kłaniam nisko i pozdrawiam MME Impulsywną za rzeczowy komentarz:))))
    Sarmata

    OdpowiedzUsuń
  30. bellatrix200921.12.2010, 12:16

    Wesołych Świąt. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Czym w takiej sytuacji bywa duma? Wg mnie strachem , by nie odkryto często naszych głęboko skrywanych myśli.Niestety nie zawsze dobrych.Dlatego stawiam sprawę jasno i nawet gdy boli jak cholera ruszam newralgiczne sprawy. Jednak nie każdego udaje sie otworzyć i to stanowi problem. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  32. "Mogli być razem, bo byli dla siebie być może stworzeni?.Ale ich duma im w tym przeszkodziła".
    Przesyłam świąteczne życzenia.
    Magicznych chwil z okazji świąt.
    W Bożego Narodzenia dni urocze, Niechaj szczęściem serce gra,Niech
    zdrowie dobre Cię otoczy,I na dni przyszłości trwa.Niech te święta
    przyniosą Ci Boże łaski,spokój, radość i dostatek wszelki,A Nowy Rok
    niech spełni marzenia ukryte na samym dnie serca.
    Życzę Tobie i twoim czytaczom Ja :).

    OdpowiedzUsuń
  33. Patrzysz na relacje tej pary niejako z drugiej strony Dorciu, dlatego trudno nam osiągnąć jakikolwiek konsensus w tej kwestii. Ale ja wiem, że czasem w życiu właśnie tak jest, jak w opisanym przypadku.
    Pozdrawiam.

    Witam Waszmości.
    Słusznie Waść prawisz, ale to jeno w teorii jest takie proste, a w praktyce różnie z tym bywa.
    Kłaniam Waszmości.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dziękuję Bella, Tobie też wesołych :)

    Andante, jeśli to tylko strach przed ujawnieniem cudzych myśli, to znaczy, że ten strach skutecznie blokuje możliwość porozumiewania się między ludźmi.

    Dziękuję za życzenia Robaczku, Tobie i Twoim bliskim także życzę wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam wszystkich na tej stronie!
    Cieszę się mogąc was spotkać!
    Postaram się udzielać :)
    Na razie!
    ---
    [url=http://akcesoria.do.pedicure.makijaz123.com/13/]akcesoria do pedicure[/url]

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P