Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 5 stycznia 2011

Moda na singlowanie.

Witam wszystkich w nowym roku - Anno Domini 2011 :)

Dziś temat, który wydaje się być bardzo "na czasie".


Jest ich coraz więcej. Są w różnym wieku. Żyją samotnie albo przy rodzicach. Są zajęci głównie własnymi sprawami.
Skoncentrowani są głównie na sobie.
"Ja to, ja tamto..." - to są główne tematy rozmów, jakie odbywają.
Nie myślą ani o założeniu rodziny, ani tym bardziej o dzieciach.
Po co cokolwiek zmieniać?
Dobrze im tak, jak jest.

Kiedyś o takich ludziach mówiło się "stary kawaler", "stara panna". Zwłaszcza to drugie określenie kryło w sobie dość pejoratywne akcenty, stąd u kobiet często pokutowała obawa przed staropanieństwem, bo przylepiona etykietka "starej panny" wywoływała popłoch wśród ewentualnych absztyfikantów.
Określenia "singiel" i "singielka" już takiego pejoratywnego znaczenia nie posiadają, dlatego ludzie śmiało się przyznają, że są singlami.

Jeśli czasem tworzą związki, to tylko przelotne. Nic trwałego. Dobrze im samym ze sobą i nie chcą tego zmieniać. A jeśli już łączą się w pary, to głównie po to, aby pójść razem do łóżka. Wiadomo, mają swoje seksualne potrzeby, stąd bierze się poszukiwanie partnera, który zrozumie sytuację i rano pożegna się nie zadając zbyt wielu zbędnych pytań.

Ma to już nawet swoją angielską nazwę - "fucking friends".

A co ja o tym myślę?

 
Myślę, że moda na singlowanie, to znak czasów w których przyszło nam żyć.

Czasów mocno egoistycznych, a więc skoncentrowanych głównie na sobie, na swoich potrzebach.
I myślę, że pomimo niewątpliwych walorów bycia singlem, to jednak nie poddałbym się tej modzie. Życie w związku ma co prawda swoje wady, ale moja rodzina stanowi dla mnie jeden z głównych filarów mojego życia i nie zrezygnowałbym z tego na rzecz bycia singlem.


26 komentarzy:

  1. czasem te filary staja się palami z krwawiącym sercem i nie można zrezygnować trzeba się wyrwać a pal egoistycznie trzyma i nie puszcza :) taka refleksja mi przyszła do głowy:) bo tak naprawdę to nie wybór bycia singlem tylko trudno znaleźć prawdę i uczciwość uczuć, wtedy taki partner na chwilę nic nie może zrobić nie może zaboleć...świat się robi tymczasowy, trudno też przekazać młodym że powinno być inaczej skoro bronimy ich przed bólem ...pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozumiem, że gadamy o singlach z wyboru, a nie takich, co tylko udają /często nawet przed sobą/, że to wybór... no i dobrze, bo to trochę inna baja i rozmydlenie tematu...

    chętnie ominąłbym rafę znaczenia słowa "moda", więc nazwę sprawę "zjawiskiem"... ale czy to zjawisko polega jedynie na podziale ludzi na "tradycjonalistów" /w sensie rodzaju związku/ i singli /uznających jedynie związki typu "fuckin' friends" pure/?... to chyba nadmierne uproszczenie... nadeszły po prostu czasy, gdy ludzie coraz mniej przejmują się naciskiem otoczenia, ich życie prywatne staje się coraz bardziej prywatne /czyli jest ich własnością/... mają wybór... jeśli decydują się na związek, to sami definiują na czym ma on polegać i gdzie mają przebiegać granice, sami znajdują cosensus z tą drugą osobą, bez potrzeby liczenia się z osobami trzecimi...
    czyli dobrze jest, bo jest większy wybór opcji...
    źle dla tych, dla których jest to zbyt skomplikowane... ale tylko pozornie... bo przecież nie zanikły związki "tradycyjne", mają się one znakomicie, wiele osób w nich funkcjonuje i są szczęśliwi... ergo: no problem...

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, ja też bym nie zrezygnowała. Ale z drugiej strony żenić się, czy wychodzić za mąż tylko dlatego, ze tak wypada...? To potem i mamy taką furę rozwodów... Może lepiej, ze niektóre osobniki w stadzie pozostają bez partnera ;-)) ? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No a dla mnie wszystko toczy się na poziomie: singiel, longplay, demo...czyli w sferze muzyki, ale jeśli ktoś ma ochotę zmierzyć się ze mną w tym temacie, to zapraszam, biorąc pod uwagę wszelkie metafory ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no właśnie Truti... "żenić się /wyjść za mąż/ albo pozostać bez partnera"... to jest stawianie sprawy w ortodoksyjnych, czarno-białych, "tradycyjnych" kategoriach... okazuje się, że istnieje obecnie trzecie wyjście, co więcej, jest tych wyjść wiele :)))...
    w sumie zawsze istniało, ale "stado" nie dopuszczało do tego używając "moralnego nacisku"... na szczęście owo "stado" ma już coraz mniej do powiedzenia w tych sprawach :)))...

    OdpowiedzUsuń
  6. dla mnie też rodzina i związek są wartością zycia, choć to drugie teraz jakoś straciło na aktualności :) singlowanie to po prostu hedonstyczne podejście do życia, a mnie to nie odpowiada, a najgorsze to, że jak się jest młodym to fajnie nie mieć obowiązków, być wolnym, gorzej jak juz się ma kilkadziesiąt lat, wtedy inne pojawiają się priorytety i wtedy często chciałoby się mieć rodzinę, ale czasami za późno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Violinko, najgorzej jest wówczas kiedy człowiek wmawia sobie pewne rzeczy, co do których nie jest pewien..popatrz, mam rodzinę (matkę, ojca oraz córkę), a moim priorytetem nie jest stworzenie czegoś na wzór, a zatem "za późno" nie gra żadnej roli..już raz nie udało mi się, a ja nie wychodzę z założenia "do trzech razy sztuka"..poza tym oni tworzą coś takiego, na co mnie nie stać, typowi domatorzy, tak bardzo kochający się, że aż mi duszno /ale właśnie za to można ich kochaż/ ;)
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  8. krakowianka5.01.2011, 20:06

    Ja myślę Smurffie,że to nie moda..tak po prostu się dzieje,ale to nie standard.Są i tradycyjne związki.Piszesz,że dla Ciebie rodzina to filar..ok.Masz rodzinę,z którą Ci dobrze,ale...trwac w związku tylko dlatego,że tak powinno się,bo co ludzie powiedzą,albo...w naszej rodzinie nie było rozwodów? Bzdura Ja nie bardzo wierzę w singli z wyboru,bo czasem ktoś,już mający traumę za sobą po prostu nie wierzy w dobry,uczciwy stały związek.Bo nie miał takiego do tej pory.
    Nie wierze w singli z wyboru,zawsze coś się za tym kryje,albo niedojrzałośc,albo wygoda,albo...obawa przed kolejną pomyłką.
    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
  9. krakowianka5.01.2011, 20:22

    Dodam jeszcze,że na pewno większośc marzy o takiej dobrej,ciepłej Rodzince,o kimś,do kogo jest dobrze wracac..o ciepłym domu.Ale ile takich dobrych,ciepłych rodzin jest?.Dla mnie to największe szczęście..miec normalną rodzinę.Bo to wtedy jest cholernie mocny filar.Ale jeśli ktoś ten filar rozpieprza..to nie ma co go sklejac na siłę.
    Każdy podświadomie marzy o "niebyciu" singlem,to żadne szczęście...
    Druga sprawa,ktoś powie,fajnie,można teraz sobie wybierac partnerów.I co? dalej brnac w nijakie związki,na czym w sumie oparte? Bo te TYLKO na seksie to krucha podstawa.Takie ciągłe zmiany partnerów,czy to gwarancja szczęścia dla niektórych? Nic stabilnego?
    Takie jest moje zdanie...Ktoś może miec inne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Różne, bardzo różne i najczęściej skomplikowane są powody tego typu wyborów(?)... nie upraszczajmy...
    Najlepszego w Nowym Roku Smurffiku:-)

    Krysia

    OdpowiedzUsuń
  11. Facet, myślę że upraszczasz strasznie. Singiel to nie jest człowiek modny, na czasie. Singiel to jednak jest nadal człowiek samotny. Samotny nie z własnego egoizmu lecz z przyczyn zdrowotnych, materialnych, terytorialnych. Singiel jest generalnie człowiekiem nieszczęśliwym. Nikt nie wybiera sobie samotności i bezdzietności z własnej wygody. Pomyśl o chorobach dziedzicznych i problemach moralnych, materialnych, zanim napiszesz następną notkę. Nie można wszystkich wkładać do jednej szuflady tylko dlatego że są samotni...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. => Piter, te inne wyjścia istniały od zawsze i w moim środowisku nie są i nie były nigdy piętnowane. Podałam przykład małżeństwa z wyboru, na które wiele osób decydowało się, bo tak wypada, bo wszystkie koleżanki, czy koledzy już kogoś mają. Uważam, że bycie z kimkolwiek tylko dlatego, że tak wypada jest bez sensu i w takiej sytuacji lepiej jest, gdy niektórzy pozostają sami.

    OdpowiedzUsuń
  14. ok, Truti :))... po prostu nie zgadaliśmy się "terminologicznie"... myk polega na znaczeniu zwrotu "być w związku"... kiedyś był on bardziej jednoznaczny... obecnie trochę mniej...
    to, o czym teraz napisałaś, to kwestia ludzi, którzy wchodzą w związek /w ściślejszym sensie tego słowa/ dla samego bycia w związku, "bo co ludzie powiedzą"... a tak naprawdę wcale nie mają takiej potrzeby... tu zgadzam się z Tobą jak najbardziej, jest to bez sensu...

    OdpowiedzUsuń
  15. bellatrix20097.01.2011, 11:52

    Zgadzam się z Twoim zdaniem, Sir, to moda na egoizm po prostu. Tak łatwiej, prościej. Nie trzeba się o nikogo troszczyć, martwić... po co...
    Ale też zdarza się inaczej, nie z wyboru. Wtedy definicja wyłamuje się z ramy... Nic na tym świecie nie jest albo czarne, albo białe... pozostaje cała gama innych kolorów, w tym szarości, niestety. :)
    Pozdrawiam najmilej. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nawet na własnym blogu nie otwieram się tak, jak otworzę się tutaj na potrzeby tej notki, która w pełni opisuje mnie. Ale wytłumaczę, dlaczego tak jest, żeby nie wyjść na egoistę. W mojej rodzinie królują nieudane małżeństwa, większość z nich kończy się na rozwodzie, a niedobitki trzymane są tylko ze względu na dzieci, "aby miały normalną rodzinę" (np. moi rodzice). Pomijając małżeństwa, których wcale nie trzeba zawierać - bo przecież można żyć w związkach - ludzie się zdradzają, oszukują, łamią wszelkie możliwe bariery zaufania wobec siebie. Nie wiem, czy to jakaś klątwa daleko sięgająca w moją rodzinę (rodzice, ich rodzeństwa, moi kuzyni, ich kuzyni, moje rodzeństwo, dziadkowie, pradziadkowie) i jej znajomych czy tylko dziwny przypadek, w każdym razie OTOCZONY JESTEM miłosnymi porażkami i miłosnym nieszczęściem. Nie postrzegałem tego tak, dopóki nie doświadczyłem tego na sobie... Po prawie roku rzuciła mnie dziewczyna, tak z dnia na dzień, wracając tym samym do swojego byłego. Wtedy to dopiero zacząłem się zastanawiać nad miłością i sensem bycia w związku. Poświęciłem naprawdę wiele dla niej, a wszystko zdeptała, bo miała taki a nie inny kaprys. Od tamtej pory ni myślę o byciu z kimś, bo jest mi mega dobrze z samym sobą, a przyjaciele i rodzina w zupełności mi wystarcza. Wolę żeby moje dzieci nigdy się nie narodziły, niźli miały żyć w skrzywionej rodzinie, bo rodzicom się nie układa. Teraz nie muszę na każdym kroku szukać kompromisów, bo sam sobie jestem szefem, jestem panem własnego życia.

    Co zaś się tyczy strony językowej: "stary kawaler" brzmi nie tyle brzydko, co dziwnie, jeśli miałoby się to odnosić to dwudziesto czy trzydziestoparolatka. Dlatego myślę, że singiel jest jak najbardziej odpowiedni. Choć ja nie nazywam się ani jednym ani drugim. Jestem sobą. I tylko sobą. Nie ma Kamila i jego dziewczyny. Jest Kamil. Czy bycie samemu to coś złego? Myślę, że nie. Bo lepiej jak jestem sam, niż miałbym skrzywdzić kogoś innego będąc z nim, albo samemu być skrzywdzonym. I nie rozumiem dlaczego osoby żyjące w związkach czepiają się "singlów". Każdy żyje tak jak tego chce. Jeden wybiera alkohol, inny narkotyki. Jeden jest heteroseksualny, inny homoseksualny. Ktoś jest dbającą o siebie bizneswoman, inny prostytutką. Ale dopóki nie robi nikomu krzywdy - jest dobrym człowiekiem. Takie jest moje zdanie.

    Aha, i nie chciałbym, żeby ten komentarz brzmiał jak atak (lub kontratak). Mówię, co uważam, szanuję również Twoje zdanie, bo każdy ma swoje.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałem to 3X, Makowa... i chyba wystarczy, Ty wiesz o co kaman, a ja nie muszę :P
    Pozdro :)

    Ptr, gadamy o określonym typie ludzi i muszę przyznać, że powinienem to doprecyzować, bo ten ochrzan od niektórych, że upraszczam sprawę, dostałem słusznie.
    Ja jednak widzę w tym pewien problem dla tych ludzi, problem który nazwę "szklanka wody" w razie czego, chociaż bywa różnie, to fakt.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozwody wcale nie muszą być z tego powodu Trutu, to jest znacznie bardziej skomplikowane.
    Pozdrawiam.

    Nie ma co udawać, że nic się nie stało, Dorciu, bo się stało.
    Dlatego nie chce mi się z Tobą gadać i nie życzę sobie żadnych Twoich komentarzy na moich blogach.
    Żegnam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę podobnie jak Ty, Wiolu.
    Pozdrawiam.

    Być może masz rację Crackie, że tak naprawdę nie ma singli z wyboru, a jest to jedynie pewna wymówka.
    Pozdrawiam z wieczora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Crackie, sęk w tym, że nie wiadomo, czy takie związki oparte wyłącznie na seksie w ogóle można nazwać związkami... dla singli raczej nie są to związki, to jest raczej pewien układ partnerski, który ma seks na celu, a nie związek jako taki.

    Masz rację Krysiu, nie doprecyzowałem tego posta i w efekcie łatwo jest mi zarzucić stereotypowe spojrzenie na tę kwestię.
    Pozdrawiam i życzę pomyślności w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz rację Mariusz, uprościłem ten problem. Miałem na myśli tylko singli z wyboru, nie doprecyzowałem tej sprawy i słusznie mnie krytykujesz.
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

    Masz rację Bella, jak jest się singlem z konieczności, a nie z wyboru, wtedy sprawa ma się zupełnie inaczej. Mogłem to doprecyzować w poście, o jakie osoby mi chodzi, wtedy by nie było wątpliwości.
    Pozdrawiam miło :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozumiem Twoje motywy w tym względzie Kamilu, ale myślę, że w Twoim wieku jest jeszcze za wcześnie, aby o tym przesądzać i uważać się za zdeklarowanego singla. Na razie tak uważasz, ale przecież w każdej chwili możesz poznać interesującą dziewczynę, która zmieni Twoje zdanie w tej kwestii myślę, że to jest jak najbardziej możliwe. Oczywiście, że możesz mieć odmienne zdanie na poruszony temat, ale ja nie atakuję singli, tylko wyrażam swoje zdanie na ten temat. I jak już wcześniej napisałem w komentarzach, nie dotyczy to wszystkich singli, a tylko tych, którzy są nimi z wyboru i trwają w takim stanie przez wiele lat. Ciebie jak na razie ten post nie tyczy,jesteś na to za młody. Ale jak będziesz singlem przez kolejne 20 lat, wtedy jak najbardziej ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nareszcie męska decycja (pomimo niemęskiego zachowania)..tym bardziej szczerze żegnam.

    OdpowiedzUsuń
  24. To Twoje zdanie Dorciu, ja mam inne.
    Pa.

    OdpowiedzUsuń
  25. Najlepsze byłoby Twoje, a nie inne, ale zgadzam się z tym, że masz swoje (inne) zdanie. W każdym razie grunt, to być sobą, a ja siebie lubię, bardziej niż kogokolwiek. I tak samo jak po "innych", tak i po Tobie nie będę płakać, bo taka jest kolej rzeczy, jeśli ludziom nie jest po drodze. Ponadto, to chyba Ty jesteś szczerym wyznawcą tej zasady..i z każdym kto chciał opuścić to miejce, żegnasz się w zgodzie z nią. To zdrowa postawa. I tak trzymaj. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  26. I nie jest mi z tym dobrze, ale nie potrafię kłamać..rzygam takim "gierkami", które potrafią zniszczyć wszystko..a dla innych stanowią wyrocznię..dałeś temu wyraz, po raz kolejny..i nie ma, że boli..spadam, a Ty daj mi spokój..
    I żadne pa, raczej spadaj..

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P