Ani się obejrzeliśmy jak zrobiło się cieplutko i wszystko wokół nas pięknie zzieleniało.
Przyszedł czas na wielką majówkę.
Przyszedł czas na wielką majówkę.
Pamiętacie jak to było 30 lat temu?...
Fajnie jest czasem popatrzeć na te same gęby tylko młodsze o 30 lat, prawda?
Człowiek patrząc też od razu młodnieje... i przypomina sobie, jak to było 30 lat temu... ehhh, piękne lata mojej młodości... ta pora roku, gdy z pączków wyrastają młode liście, zawsze mi ją przypomina...
Cieszmy się więc tym pięknym czasem, bo szybko się skończy.
I zamiast świeżej, delikatnej zieleni będziemy mieli brudną, ciemnoszarą nibytozieleń, która ma niewiele wspólnego z tym kolorem, który jest obecnie.
Ale póki co możemy sobie spokojnie zanucić...
Fajnie jest, gdy wokół nas szaleje piękna wiosna i możemy sobie troszeczkę powspominać jak to "drzewiej bywało"...
rozumiem, że nie chodzi Ci o gęby z trybuny... i tej pierwszomajowej, i tej "Ludu"... były paskudne... ale czy wiele się zmieniło od tamtego czasu?... nazwy "trybun" i techniki "trybunowania"... i sztuka wizażu...
OdpowiedzUsuńnatomiast w kwestii peerelowskich wspominek pierwszomajowych... hm... zadaniem numer jeden było jak najszybciej urwać się z pochodu po sprawdzeniu listy obecności w szkole... potem już były różne zajęcia w podgrupach... spontaniczne tworzonych, nie systemowo... i o to tak naprawdę chodziło :))...
numer z żyrafą i pieniędzmi był z.....y:):):):):) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo na razie to królują kwiaty. Zaczęło się od forsycji, potem czereśnie, wiśnie, grusze, jabłonie, brzoskwinie, itd. Iglaki też o tej porze bywają przynajmniej dwukolorowe. Ogrody wyglądają bajkowo. Zgadza się zieleń wiosną ma najintensywniejszy i świeży kolor.
OdpowiedzUsuńNic nie pamiętam...mam sklerozę...:P)))
OdpowiedzUsuńA tak poważnie..to fajnie powspominac...tamte majowki...różne zabawy plenerowe..
Zielono mi...bardzo to lubie.Przypomniałeś mi pierwszy adapter "Aster"..i płyty ,moje pierwsze płyty to własnie A.Dąbrowski "Do zakochania jeden krok" i "Zielono mi"...miedzy innymi..Ale radocha była i z adapteru i płyt...
I tranzystorki na każdej majówce obok kocyka obowiązkowo...bo "Lato z radiem"szło.....:P))
E,koniec wspomnień..bo szkoda jednak tamtych lat...zaraz się rozkleję...:P
http://tiny.pl/hdzz1
Tak - to -leciało!... Smurffie...P
Masz rację. Jak się uprzeć to jest co wspominać. I sporo tego jest. Tego specyficznego "klimatu" nie da się ot tak opowiedzieć. Czasem, kiedy próbuję pewnej młodej damie opowiedzieć niektóre "tamtejsze ciekawostki", ona patrzy na mnie tak, jakby słuchała Opowieści z Krypty. ;)
OdpowiedzUsuńAle przecież są też te fajniejsze wspomnienia.
Miłego wieczoru, Posyłaczu Figlarnych Uśmieszków. ;)
Fajnie by było miec 30 lat mniej....wyjeżdżam ale wróce za niecałe trzy tygodnie...udanej majóeki zycze
OdpowiedzUsuńZarówno filmy z minionej epoki, jak i wiosna - mniej więcej w równym stopniu wręcz powalają mnie z nóg :)) Ale zanim zaczniemy wspominać stare, dobre czasy... i upajać się rozbuchaną zielenią, dzięki której nareszcie z otoczenia zniknęły wszelkie smutne szarości... - 'zagramy w zielone'? :) Bo widzisz, rannym ptaszkom, zazwyczaj z rana trzymają się żarciki i siedzą wciąż w głowie różne trele morele... no, chyba że jesteś śpiochem, to wtedy zmienimy kolejność. Co Ty na to? :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennym porankiem :)
30 lat temu:) To już prawie, że historia:)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam za dobrze:)
Lecz uwielbiam filmy z tamtych lat. Teraz już nie ma takiego kona, nad czym ubolewam.
Pozdrawiam
A najprzyjemniej , jak taka majówka zaczynała się w maju ,a kończyła w czerwcu, wraz z nadejściem końca roku szkolnego, a później to ...wakacje, wakacje.... Ech! :)))
OdpowiedzUsuńJaśmi
PS A ja tam najbardziej lubię jesień , złota polską jesień:)))
Cenniejsze są dla mnie złocienie i purpury niż zieleń.
Ech 30 lat temu.....
OdpowiedzUsuńbyło się młodym,pięknym,szalonym,
z zwariowanymi pomysłami :)
I majówki były inne.Fajne to były czasy.A i pochody wspominam też mile :).Zwłaszcza te ucieczki w trakcie..
Życzę miłego majowego dnia.Niech żyje 1 - Maj.
A muzycznie zagram tak.
http://skocz.pl/dcrha
Zielono mi....lalala.
Pozdrawiam.
Sir Smurffie... :))), ale przecież my jesteśmy wciąż młodzi!!! ;))) No co... Jesteś tylko o rok starszy..., a mnie pozostaje się cieszyć, że to nie odwrotnie... haha.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam jak było 30 lat temu... Na szczęście ;P Za to jak pomyślę, że stuknęła mi dwudziestka to czas mnie przeraża, jeszcze raz tyle i będę mieć 40 :D Tak, tak, wiem, młody jeszcze jestem. "Jeszcze" to słowo-klucz :P I tak czas to najgorsza rzecz na tym świecie.
OdpowiedzUsuńTutaj padało półtora tygodnia, za to znów teraz wyszło słońce i daje popalić :) Pogoda idealna na majówkę ;)
Pozdrawiam madrycko ;)
Czas przemija. Za 30 lat, jeśli nas szlag nie trafi, będziemy wspominać jak JP2 został świętym i jak brutalnie zabili Osamę. A majówka będzie mi się zawsze kojarzyć pozytywnie. Pamiętam dobrze pyszne kefiry, biało-czerwone chorągiewki podczas pochodów i kapiszony, które detonowały małe dzieci z korkowców. Z tęsknotą wspominam tamten czas.
OdpowiedzUsuńZ chęcią biegłam na pochód, by poznać chłopaków z innych szkół;-))))
OdpowiedzUsuńNie, Ptr... zdecydowanie wolę patrzeć na inne gęby ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te zajęcia w podgrupach... głównie to wspominam ;)
Ma się rozumieć, Szafirku ;))
Zgadza się Kacprze, wiosną też są różne barwy, nie tylko zieleń bynajmniej... ale jednak to zieleń dominuje.
Eh, dawnych wspomnień czar, co nie, Crackie? ;)
Fajne czasy były... widzę, że Opolem pojechałaś... a to pamiętasz?
http://tiny.pl/hfhrh
Pozdrawiam poweekendowo :)
Bo wydaje mi się She, że jak się nie żyło w tamtych czasach, to niektóre rzeczy trudno jest zrozumieć. Teraz jest inna rzeczywistość i niektóre rzeczy tak bardzo się zmieniły, że młode pokolenie słuchając tego co było, po prostu znacząco puka się palcem w czoło... co nie przeszkadza nam z sentymentem wspominać tamte czasy... w końcu było się pięknym i młodym, a cóż może być bardziej podtrzymujące na duchu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niestety Rozważna, póki co, jeszcze nikt nie wymyślił cudownego eliksiru przywracającego młodość... ale powspominać zawsze można ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Raczej jestem śpiochem Dejaniro ;))
OdpowiedzUsuńA skoro tak, to chyba musimy zmienić naszą zabawę... czy masz może jakieś propozycje na wieczór? ;))
Pozdrawiam w to słoneczne, ale dość chłodne majowe południe :)
Ciesz się Lui, że nie pamiętasz tamtych czasów zbyt dobrze, bo to oznacza, że jeszcze młoda laska z Ciebie ;)
Muszę przyznać, że mam spory sentyment do "Wielkiej Majówki", nie tylko za lekkość i swadę z jaką nakręcono ten film, ale także za zawoalowany humor i świetny pastisz tamtej rzeczywistości.
Pozdrawiam.
Wiem, że lubisz jesień Jaśmi, ale żeby aż tak??? ;)
OdpowiedzUsuńPrzecież wiosna to śpiew ptaków o poranku, to radość z odrodzonej przyrody, to jasno świecące słonko, które późno zachodzi... toż to sama radość.
A jesień... to takie powolne zamieranie... piękne, dostojne i melancholijne powolne zamieranie przyrody... przyznaję, jesień jest piękna, ale wolę wiosnę i jej przesłanie: "ciesz się życiem".
Pozdrawiam :)
O to to, Robaczku... to były piękne czasy, chociaż otaczająca nas komunistyczna rzeczywistość była siermiężna i ponura... ale kto by na to zwracał uwagę, kiedy wkoło zieleni się maj, a w piersiach kołacze się 20-letnie serce? ;)
Dziękuję Ci za piękną muzykę, a ja tym razem polecę Jackiem L. :)
http://tiny.pl/hfhr1
Pozdrawiam miło :)
Jasne Bella... jesteśmy młodzi, nawet jeśli nie ciałem, to duchem na pewno ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Bella, dziewczę młode! :)))
Kamilu, jesteś młody i jeszcze długo takim pozostaniesz, więc nie martw się na zapas upływającym czasem, tylko ciesz się życiem :)
Ja to samo robiłem w Twoim wieku, dzięki czemu mogę sobie teraz powspominać to i owo, chociaż nadal staram się nie brać do głowy i cieszyć się życiem, aby sobie powspominać za kolejne 30 lat /mam nadzieję/ :)))
Pozdrawiam z Polski i ślę do Madrytu promyki słońca :)
Master, każdy ma takie wspomnienia z tamtych czasów, jakie mu pozostały w pamięci... ja wspominam lody "Bambino" na patyku, zabawy i dyskoteki, wieczorne randki z dziewczynami, pierwsze "podchody", zauroczenia i pocałunki... sporo tego by się zebrało... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No tak Kocurku, jakżeby inaczej! ;))
Buziaki majowe dla Cię :)
źle mówisz/piszesz/ Master'ze...
OdpowiedzUsuńkapiszony to nie były korki... spytaj Smurff'a /pewnie pamięta/ :)))...
i tak to wszystko było małe miki w porównaniu z kalichlorkowymi "pęczkami" o których mi Ojciec opowiadał...
nam pozostało jedynie wtedy walić "z klucza" /bo "ze śruby" słabo wychodziło/ i przewidująco wcześniej kupować nadmanganian potasu /bo apteki wstrzymywały sprzedaż przed Wielkanocą/...
zresztą...
kto teraz wali na Wielkanoc?...
co poniektórzy najwyżej w pory...
że do nieba nie pójdą :))))...
Smurff'ie, a w zojdę /"zośkę"/ grałeś?... taką z ołowiu /metalowy guzik to było nie to/ i pęczka wełny?...
Zgadza się, kapiszony to była inna "amunicja" niż korki /i inny sposób strzelania, bo w kapiszon walił taki mały młoteczek, a w korek wchodziła iglica i w ten sposób powodowała jego "wybuchnięcie" - na ogół pistolety były przystosowane tylko do jednej lub do drugiej "amunicji", ale czasem trafiały się też pistolety dostosowane do jednego i do drugiego - te rzecz jasna miały największe wzięcie/ ;)
OdpowiedzUsuńNie Ptr, nic mi ta nazwa nie mówi, widać w moich stronach ta zabawa nie była "na topie" ;)
Ale za to przypomniało mi się strzelanie z zamkniętych puszek z karbidem z dodatkiem małej ilości wody - strzelałeś tak kiedyś? :)
pucha i karbid!... jasne, że strzelałem...
OdpowiedzUsuńgłupaku, głupaku! /to ja sam tak do siebie w kwestii pamięci :)))/...
a te pistolety dwa w jednym kojarzę... kojarzę też takie dwururki na dwa korki na raz... to była rzadkość, jak sobie przypominam... ale była :)))...
aha... kapiszony były w taśmach do kapiszonowców, albo pojedyncze okrągłe i one pasowały do tych korkowców 2-in-1 własnie...
OdpowiedzUsuńMimo śniegu za oknem i tak ,,zielono mi..." ;))) A tak, masz rację - lodu do drinków nie trzeba mrozić, bo gotowy leży ;)))
OdpowiedzUsuńWidzisz Smurffie, ja bardziej wpisuję się w klimaty strzelania z korkowca i kapiszonów, a także takiego samodzielnie wykonanego karabinu na gumkę i sztyfty z metalu, łuki i strzały. Pewnie dlatego wiosna kojarzy mi się z wolnością i przestrzenią , a nie romantyzmem, dlatego brak tych porywów ochów i achów wiosny. Moje młodzieńcze serce rwało się wtedy do walki o plac zabaw , zdobywaliśmy Dziki Zachód. A miłość i porywy serca przyszły jesienią...Sam zatem rozumiesz:)
OdpowiedzUsuńJaśmi
Masz rację. Pewne rzeczy trzeba przeżyć. A "opowieści z naszej przeszłości" rzeczywiście brzmią egzotycznie dla młodych ludzi. Niektóre dzisiaj i mi wydają się jakieś lekko fantastyczne. A przecież wiem, że się działy naprawdę.
OdpowiedzUsuńJak to byłosię??!! Jest się, Smurffiku! JEST SIĘ! ;))
Uśmieszek dla Ciebie. ;)
Pojechałeś Rosiewiczem....ale zgadzam się z nim..zgadzam!!!...:P)))
OdpowiedzUsuńZ całą rozciągłością...:P))
@ Jaśmi & Smurrf...
OdpowiedzUsuńi jeszcze proca... patenty były dwa... wersja outdoor, czyli drewniane "rozkraki" + długi wentyl cięty z metra /ew. guma modelarska/ + kawałek skorki... wersja indoor, czyli "rozkraki" druciane i bez skórki, bo strzelało się z hacelków... a wersja instant to była guma od majtek zakładana na palce i amunicja "soft style" z papieru...
i teraz powinniśmy przejść do kwestii rurek i dmuchania z nich ryżem lub plasteliną :))))...
p.s. koniecznie muszę wspomnieć o projekcie "dwa słupki parkanu + dętka rowerowa"... amunicja: bambule... naciągało dwóch... istna machina oblężnicza... w efekcie jednego z "oblężeń" szlag trafił szybę w domu dwie posesje dalej :)))))...
OdpowiedzUsuńja kiedyś dostałam w nogi(parę razy w to samomiejsce...sic!) ryżem z takiej rurki ...bolało jak cholera...to też pamietam...a chłopaki zaśmiewali się,bo nie udawałyśmy,że to boli...ale o to chodziło tym zbójom wstrętnym,żeby bolało...wrrrr
OdpowiedzUsuńHaha, może i mam... lecz na wieczór inicjatywę wolę pozostawić Tobie :)
OdpowiedzUsuńA skoro mamy zimny maj - zagramy stosowną muzykę?
http://tiny.pl/hfhpf
Pozdrawiam słonecznie na przekór chmurom :)
Masz rację Smurffie i Pkanalio..nie jestem biegły w tej amunicji, bo po prostu słabo pamiętam. To dowód na potwierdzenie dwóch faktów - albo mam kiepską pamięć albo jestem już taki stary. :-D
OdpowiedzUsuńpkanalia :)
OdpowiedzUsuńImponujesz mi doświadczeniem militarnym tamtych lat. Strzelanie z rurek oczywiście pamiętam, jako dama z drugiej strony, to do mnie strzelano:), nie wyobrażam sobie plasteliny i ryżu w ustach / choć moi koledzy nie gardzili także kulkami z papieru/ A fe!
A ta guma między słupkami, no majstersztyk. Widocznie w moim regionie tego nie praktykowano, nie pamiętam takiej broni.:)
A najwspanialsze w tamtych czasach było to,że poczucie nudy nigdy nam nie towarzyszyło:)
Pozdrawiam
Jaśmi
Ptr, muszę przyznać, że jesteś całkiem nieźle obcykany z tematyki "amatorskiej techniki strzeleckiej", nojak mało kto ;) Może dodam tylko wersję "hard" czyli robienie łuków albo kuszy na strzały zakończone rozklepanymi i owiniętymi na takiej strzale ofnalami - to były takie specyficzne "gwoździe" do podkuwania koni. Ale z tego to się już do ludzi nie strzelało, bo choć człowiek był młody i goopi, to jednak znał granice i nie przeginał. Wiadomo było, jaki "oręż" jest "na wojnie" dozwolony, a jaki już nie.
OdpowiedzUsuńNo i tak trzymaj, Bella.
Bo być może już szron na głowie i nie to zdrowie, ale w sercu ciągle maj :)
Pozdrawiam :)
No tak Jaśmi, teraz bardziej rozumiem Twoje przesłanki przemawiające za jesienią niż za wiosną ;)
OdpowiedzUsuńAle tak między nami /pomijając niemiłe kwestie bólowe/, to chyba przyjemnie było być wziętą na cel przez chłopaka, bo przecież myśmy strzelali głównie do tych dziewcząt, które nam się podobały, a wyście Drogie Panie doskonale o tym wiedziały ;)
Ma się rozumieć, She - JEST SIĘ.
I nie ma, że boli ;)
Ciebie np. zawsze postrzegam jako ładną i zadbaną atrakcyjną brunetkę. Mam rację? ;)
Zresztą, co tu wiele gadać - wszystkie czytelniczki mojego bloga uważam za wyjątkowo piękne i atrakcyjne kobiety ;)
Uśmiech promienny ślę :)
Ja też całkowicie zgadzam się z Rosiewieczem, Crackie! :)))
OdpowiedzUsuńNo i Ciebie też zapytam o to samo, co już zapytałem Jaśmi - jednak, pomimo wszystko, to było miłe, co???
Ha! Skoro przekazałaś mi inicjatywę Dejaniro, a faktycznie mamy teraz wyjątkowo chłodny maj, to co powiesz na takie rozgrzewające tango?
http://tiny.pl/hfhk9
Dasz się zaprosić? :)
Pozdrawiam ciepło, wbrew pogodzie :)
No dobra Master, i tak bierzemy Cię do naszej "strzelającej paczki" ;)
OdpowiedzUsuńHehe Jaśmi - jeszcze kilka takich wymian z Ptr-em Kanalią i niechybnie do stałych członków Kawiarni dołączysz ;)
Chyba już wyeksportowałem kilka Pań które obecnie pełnią tam jeśli nie kluczowe, to z pewnością wiodące role ;)))
Witaj Smurffie.
OdpowiedzUsuńJa również, podobnie jak Ty w zeszłym roku, przeniosłem się na blogspota. Nie dlatego, że bydło wpadało z każdej strony i zostawiało komentarze na poziomie kryminalisty, ale dlatego, że nie mogłem przerobić szablonu na bardziej cywilizowany :)
Pozdrawiam i zapraszam:
http://kamil-joven.blogspot.com/
Pragnę też poinformować, iż mimo że szata zmieniona, charakter bloga pozostaje ten sam ;)
Co do czcionki na moim blogu Smurffie to moje oczy też nie dają rady, ale staram się znaleźć gdzieś opcję powiększania ;)
OdpowiedzUsuńJasne, Smurffie. ;) A nawet jak boli, to tylko my o tym wiemy. ;)
OdpowiedzUsuńZawsze byłeś szarmancki wobec swoich czytelniczek. Pomijając chwilowe kaprysy i przypływy "upierdliwej" złośliwości. ;)) / Pssst! Ja nic nie mówiłam! ;)) /
Hmmm... na Twoim miejscu zmieniłabym horyzont spojrzenia. Na inteligentną blondynkę. ;)
Dziękuję za uśmiech. Pakuję go i odsyłam. ;)
Dziękuję, właśnie znalazłem... Ech, a pomyśleć, że półtorej godziny łaziłem (rano!) po opcjach i nic nie znalazłem i następne półtorej wieczorem po opcjach szablonu i też nic... ;D Stary już jestem :P
OdpowiedzUsuńW razie pytań pójdę prosto do Ciebie, masz już trochę do czynienia z blogspotem.
Pozdrawiam raz jeszcze ;)
Już tam byłem Kamilu i nawet udało mi się zaktualizować linka do Twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńNa temat wyboru wielkości czcionki już udzieliłem stosownych informacji na Twoim blogu :)
Jasne, She :)
Ups...! Aż tak?? ;)
W takim razie od dziś będę już bardzo grzeczny ;)
Nieee, to chyba niemożliwe, nie rób mi tego - całkiem inaczej sobie Ciebie wyobrażam i błagam, nie psuj mi tego wizerunku! ;)
No i tym razem załączam uśmiech filuterny ;)
Ach! Nawet pięknosłowie niewiele znaczy w porównaniu z takim tangiem :)
OdpowiedzUsuńWięc powiem tylko, że z przyjemnością dam się nie tylko zaprosić do tego gorącego tanga, ale też ochoczo Tobie się zrewanżuję kolejnym -
http://tiny.pl/hfqtm
Tymczasem pozdrawiam zmysłowo roztańczona :)
Dziękuję Dejaniro, tak czułem, że dasz się zaprosić ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem miło mi się z Tobą tańczy to tango ;)
Pozdrawiam tanecznie :)