Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

piątek, 9 września 2011

Da capo al fine.


unosząc się na falach bezkresnych oceanów
starałem się wieść spokojne i szczęśliwe życie
aż usłyszałem twój śpiew i od tej pory wszystko się zmieniło
to właśnie wtedy odnalazłem moją miłość w głębi twoich oczu *

Wypalenie.
To chyba najbardziej odpowiednie słowo w odniesieniu do coraz bardziej widocznego syndromu, który można dostrzec na wielu blogach. Objawia się coraz rzadszym blogowaniem, co często prowadzi do zaniechania pisania w ogóle. Katalizatorem tego zjawiska może być brak czasu, depresja, trudności życiowe, a także inne niekorzystne stany, jakie od czasu do czasu nas dopadają.
Syndrom blogowego wypalenia może mieć różne przyczyny i różnie się objawiać.
Niektórzy /w tym ja także/ robią sobie w tym czasie dłuższe przerwy w blogowaniu, aby po pewnym czasie wrócić na łono macierzystego bloga. Inni definitywnie porzucają swoje dotychczasowe blogi. Jeszcze inni je kasują, a po pewnym czasie tworzą nowe blogi, o ile znów czują potrzebę blogowania.
Syndrom blogowego wypalenia przebiega więc w róży sposób, w zależności od ludzi, których to dotyczy.
Dlaczego o tym piszę?
Bo coraz bardziej intensywnie dostrzegam wokół siebie ten syndrom blogowego wypalenia i widzę, że zatacza on coraz szersze kręgi. To jest coś w rodzaju postępującej zarazy. Coraz więcej moich blogowych znajomych po prostu znika. I jest to dla mnie na swój sposób frustrujące. Na pewno nie pomaga mi to w dalszym blogowaniu.  Zdaję sobie sprawę, że powoli zostaję zainfekowany tym syndromem, ale jeszcze się nie poddaję.


a ty śpiewałaś mi tak
"przypłyń do mnie, przypłyń do mnie
pozwól mi, abym wzięła cię w moje ramiona
jestem tutaj, jestem tutaj
czekając aż cię obejmę"


Zwrotu "da capo al fine" nauczyłem się grając na pianinie. Oznacza on muzyczne powtórzenie utworu lub jego części od początku. Niewiele już pamiętam z tamtych lekcji, ale akurat ten zwrot sobie zapamiętałem. 
Teraz przyszło mi do głowy, że powrót do czynnego blogowania, to także w pewnym stopniu takie "da capo al fine". Powrót do tego, co już było.
Tylko ile razy można wracać do tego samego?


Wtedy uwierzyłem, że marzysz o mnie
czy byłaś tutaj także wtedy, gdy samotnie żeglowałem?
wtedy, gdy samotnie żeglowałem przez życie?
teraz moja rozbita łódź dryfuje gdzieś po dnie oceanu
a ja stałem się kolejnym zagubionym nieszczęśliwym kochankiem
który rozbił się na twoich skałach


Bloguję nie po to, aby pisać byle co i byle jak.
Nie widzę sensu w blogowaniu typu "bla, bla, bla, pozdrawiam".
Dla mnie blogi są czymś więcej niż tylko rodzajem wirtualnego pamiętnika.
To platforma dzięki której mogę wymienić poglądy z ciekawymi ludźmi.
Dzięki której możemy przekazywać sobie wzajemnie nasze emocje i uczucia.
Dzięki której, czytając to, co piszą inni, możemy lepiej poznać siebie samych.
W blogosferze najbardziej mi zależy na kontaktach z ludźmi, którzy postrzegają ten temat podobnie jak ja. Możemy mieć diametralnie różne zdania, ale temat blogowania postrzegamy podobnie. To stanowi trwały fundament naszych wirtualnych kontaktów.

teraz twój śpiew jest inny
"nie dotykaj mnie, nie dotykaj mnie
przybądź jutro"
a moje serce wypełnia smutek i żal


Z niepokojem obserwuję jak w nasz blogowy światek w coraz większym stopniu wkracza komercyjna papka zwykłego ględzenia, codziennej szarzyzny i przeraźliwie nudnej wirtualnej bylejakości. Inaczej mówiąc, ludzie plotą na blogach byle co i byle jak, nie zadając sobie żadnego trudu napisania czegoś z sensem, co by miało jakieś głębsze przesłanie. Odpowiedzi na tego rodzaju posty utrzymane są w podobnym tonie. 
I tak to się kręci, ale takie coś mnie zupełnie nie kręci.

nie wiem co mam dalej począć
czuję, że cokolwiek bym nie wybrał, i tak będę przegrany
więc albo zostanę na tych skałach po wsze czasy jako kolejny zawiedziony kochanek
albo rzucę się w morze, aby w ramionach śmierci odnaleźć moją ukochaną


Co dalej?
Mam w głowie kilka postów, które będę chciał opublikować.
A co potem?
Nie wiem. Jeśli syndrom blogowego wypalenia zawładnie mną całkowicie, to chyba dam sobie z tym spokój.
W końcu na blogach świat się nie kończy, prawda? ;)




posłuchaj mojego śpiewu
"przypłyń do mnie, przypłyń do mnie
pozwól mi, abym wziął cię w moje ramiona
jestem tutaj, jestem tutaj
czekając aż cię obejmę"


* This Mortal Coil "Song to the Siren" - tłumaczenie smurffowe

30 komentarzy:

  1. Hmm... Przez wakacje z moich linków odpadły trzy blogi, których właściciele uprzedzili mnie w komentarzu bądź mailem, że przestają pisać bo praca, bo studia, bo chłopak, bo dziewczyna...
    Podobnie jak Ty zauważyłem, że wiele blogów gaśnie, zauważyłem też, że sam nieczęsto mam ochotę na pisanie, a co najgorsze - często mam dobry pomysł na nowy post, który kończy się jedynie na zarysie w mojej głowie, ponieważ zupełnie nie mam kiedy go zrealizować. Pracuję dziesięć godzin dziennie, z czego w domu nie ma mnie godzin około czternastu (czas pracy + siesta + droga do i z pracy), w weekendy zwyczajnie wypoczywam, może teraz zacznę częściej gdzieś jeździć w celu robienia zdjęć na bloga, bo w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przy temperaturze dochodzącej do pięćdziesięciu stopni chciało się jedynie zamknąć w piwnicy lub utonąć w kostkach lodu.
    Mój blog zawsze miał być praktyczny - o zdobyciu pracy w Hiszpanii, o tym, jak rozpocząć w niej życie. Później miał być blogiem podróżniczym i nadal utrzymuję, że chcę aby taki był, jednak to moja pierwsza praca, kolejnej muszę już szukać, rzadko mam czas na podróże chociażby jeden kilometr za Madryt. Chcę to zmienić, odkładam sukcesywnie pieniądze na konto (wycieczki zagraniczne mi się marzą), no ale jakie fundusze na razie może mieć zwyczajny dwudziestolatek u progu dorosłego życia?
    A po Hiszpanii jeździć na pewno będę, ale potrzebuję na to czasu. Teraz praca, szukanie kolejnej i na dodatek za miesiąc zaczynam studia. Jedyne co mogę, to opisywać to, co myślę o życiu tutaj. Bo jakież wycieczki poczyniłem przez wakacje? Pojechałem do Aranjuez, niedaleko Madrytu i o tym zrobiłem moją powrotną notkę. Kolejna, którą już widziałeś, to ta o madryckim metrze, gdyby nie to, że jeżdżę nim codziennie do pracy to pewnie by nie powstała, bo bym nie miał czasu na robienie zdjęć :/ Smutne, ale z drugiej strony dążę do tych moich WIELKICH podróży, na które w sumie jeszcze mam czas. Utrzymuję kontakt mailowy z wieloma podróżnikami, najmłodsza dziewczyna ma 27 lat, większość jest jednak od 40-stki w górę, bo dopiero po iluśtam latach pracy i życia w szarej Polsce postanowili ruszyć w świat. Ja już wyruszyłem, moim "centrum dowodzenia" ma być Hiszpania, po której postaram się robić wycieczki, opowiadać o tym (mam nadzieję ciekawie) na blogu, a pierwszą podróż w nieznane planuję za rok (oby się udało). Bloga nie skasuję, bo wiem, że w końcu przyjdzie czas, że mnie natchnie.
    No i najgorszą rzeczą jest to zmęczenie i brak weny, przed pracą jestem niewyspany, a po pracy zmęczony i tak toczy się tydzień za tygodniem. Pociesza mnie właśnie tylko ten fakt, że stan mojego konta rośnie, a wraz ze wzrostem stanu konta rośnie prawdopodobieństwo rozpoczęcia moich planowanych od lat podróży.

    Co do komentarzy na moim blogu to wątpię, by wszystkie były po hiszpańsku, wciąż czytają mnie Polacy i głównie polonia z innych krajów, a ten pan co napisał, pytał o ciekawe miejsca w Krakowie i czy są tam jakieś fajne imprezy, bo jedzie tam na jesień. Zaproponował również "wymianę" - ja mu pomogę z polskim, a on mi z hiszpańskim. Zgodziłem się :)
    Ot, tyle co było w naszych komentarzach :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. sprawa jest skomplikowana, bo różne są powody i podejścia do blogowania...
    na pewno odpada ta część blogerów, dla których blogowanie było rodzajem autoterapii, która po zmianie sytuacji życiowej straciła po prostu sens... typowy przykład to osoba samotna, która blogując szuka /zwykle podświadomie/ kontaktu z kimś, a gdy cel został osiągnięty, wysiada z tego "tramwaju", bo po co dalej jechać?...
    druga grupa to ci, którzy może by i blogowali dalej, ale zmiana w realu zabrała im na to czas... typowe przykłady to dziecko, studia, wyjazd lub nowa absorbująca uwagę praca czy pasja...
    pewna część to blogerzy "publicystyczni", którym po prostu znudził się temat i nie mają nowego, lub nie chcą pisać już na inny... do tej grupy "znudzonych" dołączyłbym też co poniektórych blogujących "klasycznie" /pamiętnik/, którzy stracili poczucie sensu swojego pisania, zaś na inną koncepcję blogowania nie mają ani ochoty, ani "talentu"...
    dalej mamy blogerów "artystycznych" w których zgasł słomiany ogień...
    to oczywiście wymieniłem tak z grubsza...
    ========
    jak to wygląda u mnie?... po pierwsze nie piszę pamiętnika, co najwyżej wplatam w posty z rzadka jakieś wątki ze swojego życia... nic też sobie psychologicznie blogiem "nie załatwiam", nie "leczę" się nim, co najwyżej próbuję realizować jakieś swoje artystyczne ambicyjki... czyli jest to dla mnie czyste hobby, zabawa... jak do tej pory zabawka mi się nie znudziła, ale nie wykluczam takiej możliwości... miewam kryzysy twórcze, owszem, dopada mnie czasem brak koncepcji, czasem znużenie, czasem inna aktywność znacznie odwróci moją uwagę... czasem jakiś temat /lub forma tworzenia/ mi się "przeżre", czasem nie mam ochoty jakichś kwestii poruszać, bo nie chcę się powtarzać... czasem dopada mnie zwykłe zmęczenie i zabawka idzie na półkę, ale nigdy na długo i nigdy to zmęczenie nie jest tak głębokie, by nazywać je "wypaleniem"...
    tyle jest jeszcze pomysłów na które nie wpadłem... tyle jest jeszcze starych konceptów odłożonych "na kiedyś" /od kilku lat czeka "temat" kryminalny, na przykład :))/...
    blogowanie jest jak życie... jest bardzo fajne, bo tak jak w życiu ciągle jest tu coś do zrobienia... czyli 'blogowe samobójstwo' mi chyba nie grozi, ale... "never say never"... pewnego polityka też nikt nie podejrzewał o to, że się powiesi :))))...

    Truti, jesteś tam?... nie mniej do mnie żalu, SVP... nie pokazywałaś się u mnie, a ten klub był czasowo zamknięty... wiec gdzie Cię miałem szukać? :)))))...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak czytam Twój post i czytam....
    Sama szczerze nie wiem co myśleć.
    Jakoś zle odebrałam jego wymowę.
    Ludzie piszą z różnych powodów blogi i na różne tematy. Jeśli im sprawia to radość to niech piszą. Ja mogę tylko zadecydować które chcę czytać i komentować.
    Blogi są też jak i życie. Czasami miewają gorsze teksty - nie zawsze są dni słoneczne !
    Nie zawsze ma się czas na pisanie bo życie realne coraz szybciej gna ! Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowe teksty.

    OdpowiedzUsuń
  4. bellatrix200910.09.2011, 15:08

    Tak... rzeczywiście syndrom wypalenia blogowego się rozszerza. Ale jeśli mój blog pozostał dla Ciebie ciekawy lub godny uwagi - w dalszym ciągu zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cos w tym jest..moze to i wypalenie...w moim przypadku jest to przytloczenia sprwami dnia codziennego, o ktorych na blogu nie chce mi sie pisac, a poniewaz moja mozgownice przerabia tylko te codzienne problemy, wiec nie mam o czym pisac...

    OdpowiedzUsuń
  6. Z blogami jest jak ze wszystkim w życiu. Pojawiasz się i znikasz. Nieprzyjemnie jest wówczas, gdy ktoś odchodzi nagle, bez słowa pożegnania albo nie odpowiada na maile. Ja mam tematów na parę lat. Ale ponieważ opracowanie jednego zajmuje mi sporo czasu (lubię być dokładny i wiarygodny) i podejmuję też inne tematy (mniej pracochłonne), też zauważam to o czym piszesz. Myślę, że szanse przetrwania mają blogi tematyczne, których autorzy mają jakieś pasje którymi chcą się dzielić z innymi.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Urden...
    wiarygodność... hm... ciekawy /osobny zresztą/ temat... prężysz się, by być wiarygodnym?... może lepiej się wyluzować przy pisaniu?... przecież to nie Twój problem, tylko czytających :)))))...

    OdpowiedzUsuń
  8. witaj Smurff!
    ja myśle,że napisałeś ten post w chwili,gdy właśnie skonczyły się wakacje...i po prostu większośc tez wzięła sobie urlop i tu i tu.
    Ja myślę,że ludzie piszą tak rózne blogi,że dla jednego to będzie ble,ble,dla drugiego cos fajnego(ale mi się rymuje,haha).
    Jest tez w blogowaniu coś takiego jak zmęczenie materiału...i chce się coś napisac,ale jak się już napisze,autor wcale nie jest zadowolony z tego,myśli znowu nad jakimś tematem,ale...pustka w głowie...:P
    Najczęściej chyba występuje ten syndrom u wieloletnich blogowiczów.Ja tez się do nich zaliczam...czuję się czasem "wypa;ona",a z drugiej strony mam chęc dalszej dyskusji poprzez komentarze.
    Ty sam Smurffie miałeś takie momenty,na pewno nie raz...i potem właśnie robiłeś sobie przerwy...Zmeczenie,albo inne plany życiowe.
    Jest jeszcze jedno...każdy ma prawo pisac jak chce...jeden będzie miał posty tematyczne,drugi pamiętniki,trzeci opowiadania,każdy ma swoich czytaczy.Bo blogosfera jest dośc pojemną przestrzenią.
    I to co dla Ciebie będzie ble,ble...dla kogoś będzie fajne...
    Tak troszkę subiektywnie pojechałeś...:P
    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
  9. I jeszcze jedno Smurffie...ja tez myslałam ,że to wypalenie blogowe przyjdzie i u mnie szybko,ale...to jest jak nałóg,zaraza...czasem robi sie przerwy,ale...potem nachodzi głód,chce się zajrzec na znajome blogi,poczytac,a potem znowu coś napisac,by...porozmawiac sobie w komentarzach,czuc,że ktos czyta i chce wymienic poglądy.Sami swoi,którzy własnie rozumieją ten czas wypalenia,nie pytają,wchodzą po prostu i piszą komentarze...i znowu dyskusja trwa....I to jest fajne.
    I mysle,że szybko stąd nie znikniesz...nie tak łatwo...:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyżby jakaś zaraza przez blogowisko . Sporo blogów przeszło w stan spoczynku. Myślę , ze to stan przejściowy

    OdpowiedzUsuń
  11. Piotr:
    czyżbyś sugerował,ze niektórym by Pavulon się przydał?
    hahaha

    o wiarygodności chyba kiedyś sam imc Smurff pisał...to temat rzeka..swoją drogą:)
    Ja jestem za tym,żeby nie pisac ,na zasadzie "bardzo się staram",bo to nie klasówka...czasem można sobie na nieco mniej poważny temat pozwolic,żarty też wskazane...:)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja jeszcze dodam,że na pewno "bardziej się starają" byc wiarygodnymi ci,co niedługo piszą.Sama to przerabiałam...każdy mój nowy post,to stres i dwa kilo mniej..:P)
    Nie znaczy to,że nie staram się teraz,ale...wlaśnie te parę lat pisania,spowodowało zmęczenie materiału,wypalenie,i czasem głowa pusta jest.Potem nagle jakaś myśl lęgnie się,np.podczas jazdy do pracy,czy przed snem...i pomysł jest.
    Ciesze się,że jeszcze piszą ci ze starej gwardii,że dalej wymieniamy komentarze...to jest fajne...nie chcę nawet myślec,że to się kiedyś zmieni,bo smutno mi się robi...Przybyli nowi,ktorzy tez już trochę piszą...i tez jest fajnie...

    Ty Smurffie zmieniles wyspę z onetowej na blogspot,to teraz tu posiedź trochę...i nie marudź!...:P))))

    OdpowiedzUsuń
  13. @pkanalia...
    Luzuję się tam gdzie mogę. Dlatego wpisy tematyczne na blogu nie są zbiorem suchych informacji, tylko staram się żeby się to dało czytać. Ale po statystykach widzę że jest wiele osób, które nie komentują na blogu tylko szukają konkretnych informacji w leksykonie (objaśnień, terminologii, słowem - wiedzy). Może jestem staromodny, ale dla mnie to kwestia odpowiedzialności za słowo.

    OdpowiedzUsuń
  14. czasem ludzie tracą nadzieję w sens tego co robią, co myślą...
    dokąd wracają to wszystko jest ok...i wartości sie prostują...pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. oj Urdenie, tu dyskusji nie ma... wiadomo, że w warstwie "naukowej", czyli przekazywaniu konkretnych wiadomości to jest inna baja... zabytkowy obiekt w Pypciowie to jest zabytkowy obiekt w Pypciowie... zawsze mogę sprawdzić, czy Pypciów i taki obiekt w ogóle istnieje... natomiast moja uwaga dotyczyła blogowania takiego "od siebie"... tu już wiarygodności sprawdzić nie sposób, trzeba zdać się na intuicję...

    OdpowiedzUsuń
  16. No to mi się dostało! To ja piszę takie paplaniny bla bla bla o byle czym...... To może i lepiej, że po wakacyjnej kuracji odwykowej nie ciąnie mnie do bloga... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kamilu, prawda jest taka, że nikt z nas nie ma obowiązku pisania bloga. Kto chce, ten pisze, kto nie, to nie. I nic na to poradzić nie możemy, bo to nie od nas zależy. Właściwie możemy tylko jedno - pogodzić się z czyjąś decyzją i przejść nad tym do porządku dziennego. Czasem to jest trudne, szczególnie jak się do kogoś przyzwyczailiśmy, ale w życiu czasem bywają jeszcze bardziej smutne pożegnania, z którymi też musimy sobie jakoś poradzić - a czasem bywa to bardzo trudne.
    Co do opcji pisania bloga, to jest tyle różnych możliwości do wyboru, że jak się ma ciekawe pomysły, to blog nie stanie się ani monotematyczny, ani też nudny. Mieszkając w jakimś kraju możemy przecież pokazywać nie tylko jego ciekawe miejsca /co jest typowe w przypadku tzw. blogów podróżniczych/, ale także jego tradycję, kulturę, miejscowe zwyczaje, czy też w ciekawy sposób opowiadać historię tego kraju, oczywiście zatrzymując się na jakimś temacie. Niedługo będę chciał przybliżyć moim czytelnikom pewien blog, który jest pisany właśnie w taki sposób - myślę, że bardzo ciekawy. Ludzie są ciekawi świata i jeśli blog jest pisany z pasją i posiada tzw. "duszę", wtedy chętni czytelnicy zawsze się znajdą. A Ty już dorobiłeś się kilku swoich wiernych czytelników, więc Twój blog także posiada te cechy :)
    Moja uwaga nt. nauki języka hiszpańskiego była żartobliwa. To fajnie, że na Twoim blogu pojawiają się komentarze w j. hiszpańskim, bo to oznacza, że Twój blog zaciekawił także rodowitych Hiszpanów, no i ma dzięki temu jeszcze bardziej hiszpański charakter :)
    Pozdrawiam.

    Ptr, celnie wymieniłeś powody dla których ludzie przestają blogować. Chociaż pewnie jeszcze parę przyczyn by się znalazło ;)
    Co do Ciebie samego, to widzę, że Twój zapał do blogowania nie gaśnie ;)
    Niemniej jednak, w mojej ocenie najlepsze posty miałeś na samym początku, to był 2006 i 2007 rok /"pierwsza runda" kasowania/.
    Teraz skupiłeś się głównie na "dyżurnych" tematach, które co rusz wałkujesz, wtedy niemal każdy post był swoistą perełką, chociaż pisałeś na różne tematy. Ale to tylko moje zdanie i mało kto będzie w stanie to ocenić, bo ze "starej gwardii" komentujących na Twoim blogu pozostałem chyba tylko ja i Violinka, cała reszta to "napływowi" ;)
    Postaram się przypomnieć Trutu o Twoim istnieniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Lui, wymowa tego posta jest trochę podobna do tego utworu, który zamieściłem w poście - podróżnik zwabiony pięknym śpiewem /czytaj - początkowym zapałem do blogowania/, czuje się schwytany w pułapkę. Bo po przybyciu na miejsce spotkało go spore rozczarowanie. Jego łódź roztrzaskała się o skały /czytaj - dotychczasowi "towarzysze podróży" wysiedli "po drodze" i czuje się opuszczony/. Teraz nie wie co dalej robić, więc stoi na tych skałach i samotnie śpiewa, bo nie wie, co będzie dalej...
    Czy widzisz w tym pewną analogię? Ja ten utwór zamieściłem świadomie i szkoda, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Lubię gdy ktoś wnikliwie analizuje wszystko, co napisałem, ale powszechny brak czasu raczej temu nie służy ;)
    Pozdrawiam.

    Jasne Bella, że będę do Ciebie zaglądał. Nie zamierzam nikomu z Was odpuścić, co najwyżej będę marudził ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Lauro, pozwolę sobie tutaj na kilka krzepiących słów wobec Ciebie, może będziesz miała okazję kiedyś je przeczytać ;)
    Czytam Twojego bloga od dawna i naprawdę szczerze podziwiam Twoją determinację i to, w jaki sposób radzisz sobie na obczyźnie. Wyjechałaś przecież do obcego kraju o całkiem innej mentalności i tu zaczęłaś nowe życie. Moim zdaniem radzisz sobie tam świetnie i naprawdę nie rozumiem, co Cię teraz trapi. Ale mam dla Ciebie skuteczne lekarstwo - wróć na jakiś czas do kraju, popracuj trochę za 2 tysiące prowadząc przy tym cały dom, a wtedy wszystkie Twoje problemy miną jak ręką odjął, gwarantuję ;)
    Pozdrawiam.

    Urdenie, często do Ciebie zaglądam, chociaż mało komentuję. Rzeczywiście dostrzegam, że publikujesz posty po ich przygotowaniu, aby czytelnik mógł szybko znaleźć wszystkie brakujące informacje. Dotyczy to szczególnie drewnianych kościołów i cerkwi, czyli Twojego hobby. Ale poruszasz też inne ciekawe tematy. Znalazłeś też już grono swoich wiernych czytelników, co najlepiej świadczy o tym, że piszesz w sposób ciekawy.
    Moim zdaniem każdy blog może być ciekawy, niezależnie od spraw, jakie się na nim porusza. Liczy się sposób pisania, ciekawe pomysły na nowe posty, ale chyba najważniejszą sprawą na blogu /w moim odczuciu/ są komentarze. Jeśli komentarze są ciekawe, a komentujący udzielają się na forum, taki blog zawsze będzie miał swoją wierną publikę. Myślę, że Twój blog do takich należy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj Crackie :)
    No cóż, prawda jest taka, że syndrom blogowego wypalenia dopada co jakiś czas każdego z nas. Tylko, że nikt z nas nie jest taki sam, a więc każdy przeżywa to inaczej. Z jednych to opada już po paru godzinach i znów czują nowy zapał do blogowania, inni robią sobie dłuższe przerwy lub milkną na dłuższy czas. Przykładem może być dobrze znana nam obojgu Lucy, która wydawała się "niezniszczalną maszyną do blogowania", a jednak przeszło rok temu zamilkła i nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś wróci do czynnego blogowania. Czyli w tym wypadku nie ma reguł, każdy z nas przeżywa to w indywidualny sposób.
    Masz rację, na razie nie zamierzam odpuszczać blogowania, a ten post był tylko tak... na dobry początek /czytaj: "miłe złego początki":P/
    Pozdrawiam :)

    A ja nie sądzę Andante, że to stan przejściowy... myślę raczej, że jest to pewna tendencja, która na pewnym poziomie będzie się już utrzymywać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jasne Makowa, tak się dzieje nie tylko z blogowaniem, ale i z wieloma innymi rzeczami, z którymi mamy w życiu jakiś kontakt... dotyczy to także ludzi.
    Pozdrawiam.

    Nie bierz tego co napisałem do siebie Trutu, bo pisząc tego posta nie brałem pod uwagę Twojego bloga. Może faktycznie jest trochę "bleblania" w tym co piszesz, ale potrafisz ukryć pewne treści "miedzy wierszami", które staram się zawsze wyłapać, no i potrafisz znakomicie przekazać swoje emocje, jakie w danej chwili w Tobie siedzą :)
    Nie wiem, czy wyżej czytałaś, ale Ptr Kanalia już się za Tobą trochę stęsknił ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. a widzisz Smurffie,przejrzałam Cie...:P)))
    Troche tu wirtualnie się znamy...lubisz troszke zamieszania zrobic,a teraz sprytnie tu się wszyscy tłumaczą,haha.
    A swoją drogą...to napisanie takiego ble,ble..i żeby jeszcze ktoś komentował...to dopiero sztuka...:P)))
    No,może nie sztuka,tylko wierni czytacze czasem rozumieją chwilę luzu,jaki sobie daje blogujący...np.po paru latach.

    Pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak... ta "papka" zawsze mnie drażniła. Te "cudne blogaski", "komcie", "całuśki" i inne pierdolety. Kilometrowe linijki komentarzy w stylu:
    - Co tam?
    - Fajnie.
    - Co porabiasz?
    - Nic.
    - Fajny wiersz.
    - Dzięki.
    Bla, bla, bla...
    Byle nabić licznik. Jakby liczba komentarzy wyświetlonych pod postem podnosiła komuś samopoczucie.
    Zawsze drażniły mnie takie debilne wpisy. I wiesz co? Wcale się nie dziwię, że blogi "umierają". I nie szkoda mi, że tak się dzieje. Tylko, że myślę właśnie o tych, na których dominuje wspomniana przez Ciebie papka. Niestety, znika również wiele wartościowych blogów. Masz rację. Powodów jest cała masa. Każdy z nas ma przecież swoje prawdziwe, realne życie, swoje zmartwienia, smutki, rozterki. Ale myślę, że blogi, które mają "to coś", które mają swoją duszę, nie znikną. Może będą mniej intensywne, może będą przez krótszy lub dłuższy czas uśpione. Jestem prawie pewna, że ten, kto zostawia na blogu cząstkę siebie, czastkę swojej duszy, nie będzie potrafił tej cząstki skasować. I zawsze będzie wracał do tego swojego "zakątka". Chociaż na chwilę. Może cichutko.

    Ja też ostatnio mniej piszę. Powodów jest wiele. Ale chyba nie potrafiłabym jednym "delate" skasować cząstki siebie. Chyba...

    A Ty?

    Trochę się chyba "rozpisałam". Uśmiech dla Ciebie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzieki, dzieki Smurffie!!!! Juz pomoglo! Widzisz ja czytam co jakis czas rozne informacje w internecie i tam mowia, ze w Polsce nie ma kryzysu, normalnie miodzio, coraz wiecej sie zarabia i tu czasami padaja naprawde kosmiczne niemalze zarobki. A we Wloszech kryzys, tak przynajmniej wszedzie pisza, no i jest to prawda i zaczyna sie to odczuwac, ale ja mimo tego ciezkiego kryzysu nadal zyje jak paczus w masle w porownaniu z tym jak musialam zyc kiedys w Polsce. Ja tak czasami boje sie na wyrost, ale to chyba normalne, wszyscy nas wszedzie strasza... a Wlosi co robia? jezdza na wakacje, restauracje ciagle pelne, kupuja drogie ciuchy..itp, a potem narzekaja, ze jest kryzys. co bedzie to bedzie.. w pracy coraz gorzej, ale to wynik rozrzutnosci i to co teraz probuja zrobic, zeby zaoszczedzic pieniadze, dawno powinni zrobic..tylko, ze niektore moje marzenia,plany z praca pewnie wlep strzela, ale narzekac nie powinnam, bo przeciez pracy stracic i tak nie strace, ot zawsze zle... i pewnie masz racje, ze pobyt w polsce wyleczylby mnie ze smutkow...Moi przyjaciele, ktorzy mnie odwiedzili, stwierdzili, ze zyje prawie jak w raju, ze dobrze zrobilam wyjezdzajac z kraju i ze niczego nie powinnam zalowac..Ot, wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma :)
    Pozdrawiam cieplutko (u mnie ciagle upaly, wiec pozdrawiam upalnie) ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. No fakt Crackie, postanowiłem lekko wsadzić kij w mrowisko :P
    Pomyślałem sobie, że może co niektórzy czytelnicy pomyślą sobie mniej więcej w ten sposób:
    "A może on pisze o moim blogu? A to Smurff bezczelny! Jak on mógł!!!" :P
    Ale od razu sobie też pomyślałem, że jak ktoś sobie coś takiego pomyśli, to w sumie będzie to z korzyścią dla całej blogosfery i ogółu czytających, bo podniesie jakość blogowania ;)
    Poza tym, w ten sposób pomyśli tylko ten, kto ma ku temu podstawy - wszak prawdziwa cnota krytyki się nie boi, prawda? :))
    Jeśli chodzi o ten "luz", to na tym świecie są bardzo różne blogi, niektóre mniej luźne, inne bardziej. Osobiście nic nie mam do luzu na blogach, bo czasem w takich luźnych postach można przekazać więcej treści niż w niejednym "śmiertelnie" poważnym ;)
    Ukłony :)

    Czekałem na Twój komentarz She, bo jakoś wcześniej nie mieliśmy okazji, aby na ten temat porozmawiać.
    Właściwie nic mnie w tym Twoim komentarzu nie zaskoczyło. "Wiedziałem" to w tym wypadku za dużo powiedziane, zdecydowanie lepiej jest powiedzieć, że przeczuwałem, iż masz właśnie takie zapatrywania na ten temat.
    Ja chyba też jakoś podświadomie to czuję i naprawdę za każdym razem staram się wpisywać Ci takie komentarze, które nie będą banalnym "bla bla", ale będą niosły za sobą jakąś głębszą treść, czasem są to moje przemyślenia, czasem jakiś utwór, który mi właśnie pasuje a czasem nawet silę się na jakiś wierszowany komentarz - co prawda z tym ostatnim mam pewne kłopoty, ale to już wiesz ;)
    Wiem, że Ty także w ten sposób do tego podchodzisz, co mi bardzo odpowiada :)
    Bloguj jak sama chcesz i możesz, masz tutaj wolną rękę, podobnie jak każdy z nas.
    Jeśli o mnie chodzi, jestem zdeklarowanym przeciwnikiem kasowania blogów. Nawet kiedyś napisałem wiersz na ten temat.
    Być może kiedyś przestanę blogować, ale swego bloga dobrowolnie na pewno nie skasuję, nie zakładam takiej opcji.
    Odpowiadam także uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ależ bardzo proszę Lauro :)
    Miło mi, że mój komentarz poprawił Ci nastrój :)
    Nie wątpię, że na południu Europy jest teraz kryzys, sporo się o tym mówi także tutaj. Ale co to znaczy kryzys na południu Europy w odniesieniu do naszej sytuacji tutaj w kraju? Czy emeryci Grecji, Portugalii, czy we Włoszech będą zarabiać 1200 zł, z czego połowę wydają na leki? Czy tamtejsi ludzie muszą niejednokrotnie harować po 12 godzin/dobę lub brać drugi etat, bo się im budżet domowy nie dopina?
    Przecież to jest nieporównywalna skala, w porównaniu z południem Europy dzieli nas przepaść ekonomiczna i trzeba to sobie głośno powiedzieć, aby inni Polacy we Włoszech, zwabieni rzekomym "okresem prosperity" w Polsce nie dali się zwieść i nie skończyli podobnie, jak tamta para, o której kiedyś pisałaś.
    Siedź więc sobie we Włoszech i ciesz się życiem, bo masz tam taki standard życia, o jaki w Polsce jest naprawdę trudno.
    Pozdrawiam chłodnym powiewem wrześniowego wiatru, aby Ci przynieść troszeczkę ochłody ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Samo zycie! Nic na tym swiecie nie trwa wiecznie...oprocz MILOSCI!!!
    I jak napisales....na blogach swiat sie nie konczy! Z drugiej strony patrzac: trzeba wiedziec kiedy cos, co sie zaczelo, a nie musi trawc, po prostu z klasa dobrze skonczyc!
    Serdecznosci! No i dobrze, ze juz JESTES ... i chyba sie nie wypiszesz z blogowania? Judith

    OdpowiedzUsuń
  28. no taaak...i wszystko jasne.Tak myślałam,że niejedn tu pomysli sobie,że może Smurff o jego wypocinach pisze...:P))
    Teraz sobie wróciłes z wakacji...i masz wielkie wymagania,no popatrz...haha.
    No ale uważam tak,że...jeśli mamy dla nas nieciekawe blogi,to je po prostu opuszczamy,nie czytamy...to chyba najprostsze wyjście.Szukamy dalej,odwiedzamy nowe pola...i znowu czytamy...
    Na pewno masz dużo racji co do tego,że po tekstach nieraz widac ,że zaraza dopadła piszącego...wypalenie.
    trzeba wtedy odpocząc od bloga,pomyślec nad tematem,by znowu podyskutowac.
    Ja też czasem sobie myślę...po co piszę t,ale czuje się dobrze,jak biorę udział w wirtualnej dyskusji,bo na szereg tematów na codzień nie mam możliwości z kimś porozmawiac.Tu czasem widze temat z innej strony...co daje mi do myślenia.
    Na pewno łatwiej się komentuje,niż samemu pisze...

    tak Ci sie spodobały syreny u mnie,że tez zapodałeś teledysk o tych pięknościach?...Czyli moja muzyczna terapia podziałała...:P))))
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Witaj Judith :)
    Na razie nie planuję wypisywać się z blogowania. A co będzie w dalszej przyszłości, czas pokaże :)
    Serdeczności :)

    No wiesz Crackie, po wakacjach człowiek wraca świeży i wypoczęty, a wtedy z reguły ma wyższe wymagania :P
    Wiadomo, że jak się nie podoba, to się nie wchodzi, myślę że to jest główna zasada jaką kierują się blogerzy, jednocześnie prosta i skuteczna ;)
    Widzę,że to blogowanie nieźle Cię wciągnęło, ale prawda jest taka, że jak ktoś lubi dyskusję z innymi ludźmi, wymianę opinii, to blogi stanowią ciekawą i wartościową formę spędzania czasu, bo tak jak piszesz, człowiek może dzięki temu sporo się dowiedzieć, a także często zmienić swoje postrzeganie pewnych spraw.
    Twoje syreny faktycznie były superanckie - ale ja ten utwór, który zapodałem w poście znałem już wcześniej :)
    Miłego wieczora :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jakoś nie zauważyłam tych "szczególnych kłopotów" ponieważ efekt końcowy jest naprawdę niezły. I znasz mnie - nie ma mowy o żadnej wazelinie. ;)

    A za deklarację "dobrowolnego niekasowania" masz kolejny punkt. ;)

    Jeszcze jeden i... ;)
    Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P