Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 26 października 2011

Gdyby gołębie umiały mówić...

Tytułem wstępu przytaczam fragment rozmowy, jaka się niedawno odbyła pomiędzy mną, a moim 20-letnim Bratankiem...
Ja.
- To są już inne czasy niż kiedyś, teraz młodzi ludzie są ze sobą, ale wcale nie myślą o ślubie, ani o dzieciach...

Bratanek.
- Bo teraz każdy jest skupiony głównie na sobie i własnych potrzebach, dawniej ludzie mieli rozmnażanie zakodowane w swoich głowach, to był dla nich priorytet i tym się w życiu głównie kierowali...

Ja.
- Ale ta koncentracja na sobie to jest przecież czysty egoizm... nie widzisz tego?

Bratanek.
- Jaki tam egoizm... to jest zdrowe podejście do życia... to właśnie dawniej były chore czasy, kiedy ludzie mieli zakodowany w swoich głowach przymus rozmnażania za wszelką cenę, a teraz nikt nic nie musi... dopiero teraz mamy fajne czasy... 


- No proszę... przyszło mi żyć naprawdę w ciekawych czasach - pomyślałem sobie cichutko...


http://mainhg.demotywatory.pl/uploads/201105/1306413162_by_KurtSteinerPL_500.jpg


Tego się nie spodziewałem.
W kwietniu tego roku na moim balkonie założyła sobie gniazdo para dzikich gołębi. Ptaki nie pytały mnie o zgodę. Po prostu przyniosły kilka gałązek, położyły je na folii umieszczonej w kartonie po nowej pralce i zanim się spostrzegłem, zniosły tam jaja. Zobaczyłem to już po fakcie. Po prostu któregoś dnia wychodzę na balkon, a tu fruuu! - gołąb z kartonu wyleciał. Zaglądam, a tam gniazdo i w nim dwa bialutkie jajeczka...



Nie było mi to specjalnie na rękę, ale pomyślałem, że skoro gołębie postanowiły mi zaufać i założyły sobie u mnie gniazdo, to musiałbym być jakimś nieczułym draniem, aby im teraz to gniazdo łącznie z jajami zlikwidować. Postanowiłem więc na pewien czas podzielić się balkonem z gołębiami, aby umożliwić im dalsze wysiadanie złożonych jaj. Pomyślałem sobie, że będzie to takie nasze małe rodzinne ZOO, gdzie będziemy mogli obserwować gołębią rodzinę i rozwój młodych. Podjęcie decyzji ułatwił mi fakt, że gniazdo umieszczone było na folii, co w dyżym stopniu chroniło balkon przed odchodzami.
No i po około dwóch tygodniach z jaj wylęgły się dwa dorodne pisklęta.



Dlaczego opowiadam tę historię?
Bo ta gołębia "love story" stanowi moim zdaniem znakomite wprowadzenie do tego posta.
Muszę przyznać, że ta para gołębi bardzo mi zaimponowała. Zdecydowała się na założenie gniazda wprost "w jaskini lwa", jeśli mogę użyć tej metafory w stosunku do siebie.
Jak silny musi być u tych ptaków instynkt rozrodczy, aby się zdecydować na tak desperacki krok? Dla potrzeb przetrwania gatunku, te dzielne ptaki, gotowe są ryzykować własnym życiem.


Dzielne ptaki?
A może raczej głupie?
No właśnie... 
Jak myślicie - czy te gołębie były dzielne, czy raczej głupie, że się na to zdecydowały? 


A co by odpowiedziały na to pytanie same gołębie, gdyby umiały mówić?
Zapewne na początku wzruszyłyby ramionami /gdyby je miały/, po czym oba zgodnie by odrzekły:
- ludzie, dlaczego zadajecie takie dziwne pytania? My nie rozumiemy znaczenia słów "dzielny" i "głupi". To gniazdo założyłyśmy, bo tak nam kazała matka-natura. I tylko tyle możemy powiedzieć na ten temat...


Tyle gołębie, a co w tym czasie robią ludzie?
Ludzie zachowują się co najmniej dziwacznie.
Wiele ludzkich samców tworzy pary z innymi ludzkimi samcami, bo ludzkie samice ich nie pociągają. Podobnie jest z wieloma ludzkimi samicami. Z takich związków siłą rzeczy nie może być potomstwa, ale instynkt przetrwania gatunku działa także u tych par.
Jak sobie z tym radzą?
Jedni domagają się praw do adopcji ludzkich młodych pochodzące od innych heteroseksualnych par... ale to już przerabialiśmy w poprzednim poście, więc teraz nie ma co szerzej się nad tym rozwodzić.
Inne pary kopulują ze sobą "krzyżowo" tylko w tym celu, aby wydać na świat swoje własne młode.
Ostatnio coraz częściej nawet nie muszą ze sobą kopulować, wystarczy jak dadzą swoje gamety rozrodcze, a całą resztę załatwia się później w laboratorium.
Bo człowiek jest podobno istotą myślącą i już jako-tako opanował łączenie swoich komórek rozrodczych.
Korzystają z tego w coraz większym stopniu także te ludzkie pary, które w normalnych warunkach potomstwa już mieć nie mogą, bo dawno przekroczyły wiek bologiczny, który sprzyjał prokreacji. Ale człowiekowi wydaje się, że przechytrzył matkę-naturę, więc pobiera od tych ludzi, którzy już dawno przekroczyli biologiczną barierę umożliwiającą prokreację, ich gamety rozrodcze albo pobiera całkiem obce gamety z jakiegoś banku nasienia i bawi się w Stwórcę. Nie wiadomo, czy później matka-natura nie weźmie za to srogiej pomsty. Czyli nie ma żadnej gwarancji, czy te stare ludzkie gamety połączone ze sobą nie dadzą w przyszłości człowieka, który będzie w znacznie większym stopniu obarczony ryzykiem wystąpienia rozmaitych schorzeń typu Zespół Downa, czy też stwardnienie rozsiane. Ale kogo to obchodzi. Ważne, że ta para starszych ludzi ma na to pieniądze... 
Co będzie później z tymi ludzkimi młodymi, kto się nimi zajmie, gdy ich rodzice wnet zostaną zniedołężniałymi starcami, o tym na razie nikt nie myśli.
Zresztą, mało to przytułków na tym świecie?
Z kolei duża część tych par, które tworzy w pełni zdolny do reprodukcji ludzki samiec z dokładnie taką samą ludzką samicą, wcale nie chce mieć potomstwa. Bo to przecież tylko kłopot. Trzeba wówczas zapewnić młodym dach nad głową, ubrać i wyżywić, a na to wszystko potrzebna jest cała masa pieniędzy.
Nie, oni nie są tacy głupi, aby taką fortunę wydać na potomstwo. Mało to mają wydatków? Raty za dom i samochód, a ten nowy dom trzeba umeblować, czasem też odchamić się w kinie lub teatrze, a będąc na urlopie odpocząć w ciepłych krajach... dużo tych wydatków... na dzieci już nie starczy.
Można by jeszcze zadać pytanie /gołębie z pewnością by o to zapytały/, gdzie się u tych par podział instynkt przetrwania gatunku. Ale dla tych par odpowiedź jest prosta - gołębie są głupie, nie kumają o co kaman, i nie warto z nimi gadać.
I tak to się kręci - o swoich młodych myślą pary złożone z dwóch samców lub z dwóch samic. Albo te pary, którym wiek na to nie pozwala. 
Ale te pary, które faktycznie są zdolne do reprodukcji o tym nie myślą.
Wszystko na odwrót, wszystko niezgodnie z naturą.
A co na to by powiedziały gołębie gdyby umiały mówić?
Zapewne na początku wzruszyłyby ramionami /gdyby je miały/, po czym zgodnie by powiedziały... no właśnie... co by na to powiedziały gołębie, gdyby umiały mówić?

44 komentarze:

  1. O!interesujace...moze jutro znajde czas i napisze cos. Maly ma zapalenie oskrzeli wiec siedze z nim w domu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. UWAGA, mam informację dla Judyty "La Vie" i Makowej - system potraktował Wasze komentarze jako spam /rzecz jasna - nie z mojej winy/.
    Na szczęście można było to cofnąć, dzięki czemu Wasze komentarze są już we właściwych miejscach - jeden komentarz Makowej znalazł się dzięki temu pod poprzednim postem /to ten Twój komentarz Makowa, że Twoje wcześniejsze "wypociny" gdzieś przepadły mnie do tego "natychnął" ;)/, a ponadto aż cztery komentarze Judyty są teraz zamieszczone pod postem "Tam, gdzie umierają gwiazdy".
    Przepraszam Drogie Panie za to całe zamieszanie, naprawdę nie ma w tym mojej winy, jedyne co mogę wszystkim obiecać, to częstsze zaglądanie do komentarzy potraktowanych przez system jako spam; może dzięki temu okaże się, że tysiące ludzi pisze do mnie komcie na blogu, a tylko ten wredny system ich nie pokazuje i traktuje jako spam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lauro, Ty sama trochę mnie zainspirowałaś do napisania tego posta - mam na myśli Twój komentarz pod postem "Jutro powiem moim dzieciom, że zmieniam płeć".
    W odpowiedzi napisałem Ci wtedy, że napiszę o tym post - no i słowo stało się ciałem ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślę, że gołębie by powiedziały, że ludzie są dziwni:)konspmpcyjne nastawinie do świata zmienia postawy ludzkie, choć powiem, że tak naprawdę to się młodym ludziom nie dziwię, że nie pchają się w pieluchy, uważam, że skoro życie ludzkie się wydłuża to i czas prokreacji przychodzi później, nie wiem z resztą, może się mylę Miłego wieczorka Smurffie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Może źle się wyraziłem z grafiką... Chodzi mi generalnie o szatę. Jeszcze nie wiem co chcę zmienić, myślę, że noc i palmy zostaną, ale ogólnie blog będzie wyglądał ciut inaczej niż do tej pory.
    Poza tym ta przerwa techniczna nie zaszłaby, gdybym nie musiał się uczyć :P Zrobiłem to, żeby nie skupiać się na pisaniu bloga, więc tak naprawdę nad oprawą popracuję za jakieś dwa tygodnie :))

    Zgadzam się z Twoim bratankiem. Dlaczego? Nie wiem jak w innych rodzinach, ale w mojej rodzinie właśnie stało się tak, że zarówno moi rodzice jak i rodzice moich kuzynów (a mam ich sporo) skupili się na tworzeniu małżeństwa i robieniu, kolokwialnie mówiąc, dzieci. Gdy dobrnęli do 40. roku życia posypały się rozwody i separacje, bo... wszystko już było za nimi, małżeństwo było kompletne, dzieci zaczęły wyfruwać z gniazd... Kupa życia przed Tobą, a małżeństwo w sumie już wypalone. Więc co robisz? Bierzesz rozwód, bo nie możesz w tym wszystkim wytrzymać. Takie jest moje zdanie (oparte na rodzinnych obserwacjach i tendencji do rozwodu - nie tylko w rodzinie, ale i wśród przyjaciół rodziny). Dlatego JA myślę tylko o SOBIE. Uważam, że jako dziecko za dużo musiałem brać udział w małżeńskich sporach. Nigdy niczego mi nie brakowało, dzieciństwo miałem wspaniałe, ALE ciągle widziałem małżeńskie sprzeczki i przepychanki. Dosyć. Pora na MNIE i tylko na MNIE. Kariera, studia, praca, może jakaś miłość - ale wykluczone, żeby ją "uoficjalniać".

    U mnie też kiedyś gołębie na balkonie założyły gniazdo. Na świat przyszły dwa pisklaki z czego matka karmiła tylko jednego - każdego dnia drugi był coraz słabszy, w końcu widziałem jak ona uczy pierwszego latać i odfruwa z nim w nieznane zostawiając słabszego na pastwę losu. Próbowaliśmy go jakoś ratować, ale było za późno - a wiadomo, że pokarmu ode mnie nie chciał brać. Uważam, że to gorsze od homoseksualizmu akurat :D Urodziła Ci taka dzieci na balkonie i na Twoich oczach olewa sobie jedno, faworyzując drugie. Miałem ochotę ją palnąć kamieniem w łeb, ale powstrzymało mnie to, że wtedy oba pisklęta byłyby skazane na śmierć.

    Matka-natura jest głupia i dobrze, że ludzie potrafią ją przechytrzyć. Dała 500 lat życia żółwiom, które łącznie 300 lat przesypiają gdzieś na dnie bagna, a pozostałe 200 szukają żarcia, żeby znów móc pójść spać. Czyli innymi słowy - nie wykorzystują życia. Tymczasem człowiek może dożyć 120 lat, z czego od 80 będzie właściwie do niczego. Trzeba korzystać więc z danego nam czasu jak najlepiej.

    Gołębica z mojego balkonu na pewno by powiedziała: ludzie są głupi, rodzą im się bliźniaki i karmią obydwu, zamiast jednemu dać umrzeć.


    To jest moje postrzeganie natury, mam nadzieję, że się nie przerazisz :P Nie miałem na celu Cię obrazić czy szargać Twoją opinią, tylko zaprezentować moją, baaaardzo odmienną... W sumie Cię to pewnie nie zdziwi, jestem w wieku Twojego bratanka :)

    Może dzięki tym różnicom naszych opinii w niektórych tematach lubię do Ciebie zaglądać, bo tutaj zawsze można wymienić poglądy na ciekawe tematy, poznać punkty widzenia autora i czytelników :)

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe wątki w Twoim poście...i jak zwykle do dyskusji...
    no cóż...bratanek mysli jak większośc młodych ludzi,a podobny temat niedawno był u mnie,kiedy to pisałam o młodych ,którzy deklarowali się nie miec dzieci.Swoje zdanie tam miałam.
    Gołębie kierowały się jednym z najsilniejszych instynktów przetrwania gatunku.Tak jest w tym zwierzecym świecie...zdobywanie pokarmu i instynkt przetrwania gatunku.Z tej przyczyny zdolne są robic rzeczy dziwne...i niebezpieczne.Przykład?..ot chociażby płynięcie łososi na tarło w górę rzeki,gdzie muszą pokonac olbrzymie odległości...i wiele ich ginie...Niesamowita jest ta siła...i instynkt.
    U ludzi już jest to inaczej...Jedni czują potrzebę macierzyństwa i "tacierzyństwa"...inni nie.Dobrze,że nie wszyscy są na "nie"...bo co by było?wole nie myślec....:P)
    Pozdrawiam miło:).

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, Wiolu, gołębie pewnie by powiedziały, że ludzie są dziwni albo też by powiedziały, że ludzi nie rozumieją lub coś w tym rodzaju.
    Ja też wcale się nie dziwię młodym, że unikają szybkiego ugrzęźnięcia w pieluchach, ale czym innym jest opóźnienie decyzji o posiadaniu dziecka, a zupełnie czym innym - świadoma zamierzona bezdzietność, czyli bezdzietność z wyboru już po wsze czasy.
    Dobrej nocy Wiolu :)

    Masz rację Kamilu, wcale mnie nie zaskoczyłeś tym komentarzem, spodziewałem się, że poprzesz mojego Bratanka, w końcu jesteście równolatkami.
    Ale pozwól, że najpierw skomentuję historię "Twoich" gołębi.
    To także mnie nie zaskoczyło - dobrze wiem, że zwierzęta generalnie pozbawione są empatii i typowo ludzkiej wrażliwości. To im pomaga przeżyć w niekorzystnych warunkach, nie muszą się wtedy roztkliwiać nad czyjąś niedolą, podobnie jak to robią ludzie. Najwidoczniej to drugie pisklę urodziło się jako taka "żywa rezerwa", czyli "na wszelki wypadek", ale matka- gołębica od razu postawiła na tym pisklęciu przysłowiowy krzyżyk i nie brała do głowy, że owo pisklę praktycznie na jej oczach po prostu umiera z głodu. No cóż, przyroda potrafi być okrutna, a takie historie tylko to potwierdzają.
    Nie chciałem o tym pisać w poście, ale historia tych "moich" gołębi także nie kończy się dobrze: w maju wyjechaliśmy na weekend, a po powrocie oba pisklęta po prostu znikły... były jeszcze zbyt małe, aby samodzielnie odfrunąć, toteż myślę, że dopadł je jakiś skrzydlaty drapieżnik, typu wrona lub coś w tym rodzaju... co także potwierdza nieubłagane prawa natury.

    A teraz parę słów o Was - młodym pokoleniu dwudziestolatków. Jeśli wolno mi trochę generalizować - tak, jesteście skupieni na sobie i dobrze Wam z tym. My -pokolenie 40-latków uważamy, że jest to samolubne i egoistyczne, ale Wy uważacie, że to jest zdrowe i właściwe. Winę za ten stan rzeczy ponosi też moje pokolenie, gdyż tak zostaliście wychowani. Od małego skakało się nad Wami i usługiwało. W rezultacie wyhodowaliśmy "na własnej piersi" pokolenie dwudziestoletnich egoistów, skoncentrowanych głównie na sobie. Wolicie brać niż dawać, wolicie myśleć, że Wy jesteście najważniejsi, a cała reszta jest już mniej ważna. Moje pokolenie uważa, że to jest zwyczajny egoizm, Wasze - że to jest właśnie najlepszy sposób na życie.
    I tyle względem "protokołu rozbieżności" między nami.
    Mam nadzieję, że Ty także odbierzesz ten mój komentarz jako moją odpowiedź na poruszony przez Ciebie problem różnic między naszymi pokoleniami, nie zaś w sposób osobisty, bo nie miałem takiego zamiaru.
    Lubię toczyć z Tobą polemikę, bo zawsze starasz się odpowiadać rzeczowo i merytorycznie, używając argumentów, bez zbytniego zacietrzewienia i bez prób "rozdeptania" swojego interlokutora, dzięki czemu dyskusja z Tobą nie wywołuje we mnie większych emocji, ot wymieniamy się poglądami na dany temat.
    Dziękuję i dobrej nocy Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam ten Twój post Crackie, już wtedy pisałem, że napiszę na ten temat własny post - no i jest ;)
    Od początku miałem taką koncepcję, aby zachowaniom gołębi przeciwstawić zachowanie ludzi, po czym zapytać, z kim moi czytelnicy bardziej się identyfikują - z postawą gołębi, czy też z postawą ludzi, których w tym poście reprezentuje np. mój Bratanek ;) A jakie wnioski wynikają z tego posta? Takie, że w coraz większym stopniu odchodzimy od praw natury i wikłamy się w sztuczności; moim zdaniem kiedyś wyjdzie nam to bokiem, jeśli tego jako ludzie nie zaprzestaniemy. Igranie człowieka z naturą może się dla niego źle skończyć, tak uważam.
    Pozdrawiam i życzę Ci dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mnie tam jedna latorośl wystarczy, "obowiązek" wobec gatunku ludzkiego spełniony, geny poszły w świat, potem już nie widziałem sensu w dalszym przeludnianiu tej i tak przeludnionej planety :)))...
    ...
    wiesz, tak się teraz zastanawiam nad jedną sprawą... właśnie w kwestii owego przeludnienia... naturalnym mechanizmem regulującym są wojny /także klęski żywiołowe, ale to już jest jakby poza zasięgiem/... wojny człowiek jakoś próbuje ograniczać, bo doszło do punktu, gdy łatwo przegiąć i skasować cały gatunek ludzki... może więc pojawił się nowy mechanizm, objawiający się osłabieniem instynktu, 'ciągu' na rozmnażanie?...
    to taka moja luźna refleksja jedynie, nic polemicznego...
    /oczywiście jest jeszcze kwestia 'beżowych', którzy się mnożą jak króliki, ale to już na inną dyskusję/...
    pozdrawiać :))...
    p.s. czy robienie dzieci po to, by się nami zajmowały na starość, to aby też nie 'egoizm'?... czepiam się tego 'egoizmu', wiem, bo uważam, że każdy jest egoistą, to naturalna cecha ludzka... kwestia tylko tego, na który moment w czasie 'planowana' jest korzyść...

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak sobie myślę Smurffie, że w naturze nic nie dzieje się przypadkiem. Gdybyśmy tak spersonifikowali matkę naturę i szczerze z nią pogadali o tym i o owym, to na pytania o współczesną ludzkość odpowiedziała by może tak: wiesz co, kiedyś kiedy nie byliście tacy mądrzy, wystarczyło że uderzyłam piorunem a oddawaliście mi cześć, potem musiałam się uciekać do coraz poważniejszych kar takich jak powodzie, potopy, epidemie, trzęsienia ziemi, itp. I choć ciągle się mnie baliście, to jednocześnie cały czas próbowaliście przechytrzyć. I udało się wam. Nie straszny wam piorun, potraficie przewidzieć nadchodzące trzęsienie ziemi i skutecznie zminimalizować jego skutki, przedłużacie wasze życie, wymyśliliście antidotum na prawie każdą zarazę jaka na was spuściłam. Efekt jest taki że namnożyło się was ponad miarę, zachwialiście równowagę ekologiczną na planecie, wybiliście wszystkich naturalnych wrogów (a ich nędzne resztki hodujecie dla rozrywki w ZOO), słowem zajmujecie się wyłącznie sobą i tylko o sobie myślicie. Muszę więc sięgnąć po środki ostateczne, żeby przywrócić wreszcie porządek i zdegenerować was do takiej formy w której przestaniecie zagrażać trwaniu planety. Więc teraz jeśli chcecie przeżyć jako gatunek, musicie przechytrzyć sami siebie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tam bratankiem bym sie nie przejmowala. Jest bardzo mlody i na cale szczescie nie w glowie mu jeszcze budowanie gniazda.
    Jak ja sobie teraz pomysle, ze wyszlam za maz w wieku 21 lat i w wieku 23 lat mialam juz dziecko. Przeciez bylismy prawie dziecmi, bez mieszkania, moj maz bez pracy, z ciaglymi problemami finansowymi..i zachcialo nam sie w dom pobawic. Tak teraz o tym mysle. Chociaz wowczas wydawalo mi sie, ze jestesmy tacy dojrzali, odpowiedzialni...a prawda jest taka, ze chcielismy byc razem, bylismy zakochani, a slub to bylo jedyne wyjscie w naszym przypadku, zeby byc razem. Potem zycie dalo nam po du...pie. Poradzilismy sobie, stanelismy na wysokosci zadania, ale dzisiaj na pewno inaczej bym postapila, nie lecialaby tak do tego oltarza i pieluch.
    Dzisiaj mlodzi ludzie mysla inaczej, po prostu czasy sie zmieniaja, z jednej strony na lepsze z drugiej na gorsze, ot zycie...zawsze tak bylo. Fakt, ze latwiej zakochac sie do szalenstwa w wieku lat 20 i myslec, ze to juz na cale zycie. Pozniej stajemy sie ostrozniejsi,do zwiazkow podchodzimy bardziej sceptycznie i jak poczujemy, ze to juz moze ostatni dzwonek na budowanie gniazda, w ktorym fajnie by bylo miec i jakiegos pisklaka, okazuje sie, ze nie mamy wlasciwego partnera,niby uczucie jest, ale pojawia sie mnostwo pytan itd.czas leci...wreszcie decydujemy sie na partnera i pozniej cos z tym pisklakiem nie wychodzi, bo natura staje sie zlosliwa i mowi- trzeba bylo wczesniej pomyslec, mnie guzik obchodzi, ze czasy sie zmienily i kobiety nie maja czasu na rodzenie dzieci.
    A golebie ? ma ja to szczescie, ze nie musza dokonywac wyborow, po prostu robia to, co maja zrobic i juz. A gdyby mialy wybor, ciekawe czy byloby ich rynkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozumiem Twoje zdanie o moim pokoleniu i nawet przyznam Ci rację, że jesteśmy po prostu rozpieszczeni i wyniańczeni :P Jednak z drugiej strony z pewnością kiedyś zechcę mieć swoje dziecko, "puścić geny w świat" jak to ujął pkanalia... Nie wyobrażam sobie w każdym razie, żeby to nastąpiło przed czterdziestką :P Istny horror. A może się mylę? Może za dziesięć lat stwierdzę, że już jest czas? Nie wiem, na razie mam ochotę odwlec moment zostania rodzicem jak najdalej. Choć są chwile, kiedy myślę, że nigdy nie zostanę ojcem, bo nawet nie lubię za bardzo dzieci.
    Ale do śmiechu doprowadza mnie myśl, że moi rodzice w wieku 20 lat mieli już pierwsze dziecko (ja przyszedłem na świat 15 lat później). Ja w moich własnych oczach jestem zbyt nieodpowiedzialny, dziecinny czasem i niedojrzały (czasem - bo w porównaniu z moimi rówieśnikami to wychodzę na poważnego, zrównoważonego profesorka: nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, nie ulegam chwilom, nie daję się ponieść emocjom). Jak pomyślę, że miałbym teraz dziecko... Hahaha, porażka :D Czasy się baaardzo zmieniły ;) Moi rodzice też pewnie byli dziecinni i niedojrzali - dziecko zmusiło ich do dorośnięcia :)

    Dobrze, że u Ciebie można porozmawiać w ten sposób - jak mówię to osobom z mojego otoczenia to zaraz się obrażają, a przecież wyrażam zdanie nie mając niczego złego na myśli :))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kamil, nie wiem ile masz lat, ale pewnie jestes starszy o iles tam lat od mojej corki. wiesz, co Ci powiem tak po cichu, ze ja poki co ciesze sie, ze wy mlodzi, a przede wszystkim moja corka mysli w ten sposob. Moja corka ma 18 lat i nie w glowie jej w najblizszej przyszlosci zamazpojscie i dzieci.. reaguje na to podobnie jak Ty..brrrr :)
    I chwala Bogu, bo ja do babci jeszcze nie doroslam i nie wiem kiedy dorosne ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tym razem nie będę się wysilać na komentarz, bo wszystko co mam do napisania w tej materi, napisał za mnie Piter. Nie ma wojen, nie ma naturalnych zwierzęcych wrogów, nawet z chorobami jakoś sobie radzimy, to natura znalazła inne wyjście z sytuacji i ogranicza przyrost naturalny w taki właśnie sposób. Pozdrawiam
    ps, A gołębi nienawidzę!! Jak Ci się zasiedlą na budynku, w którym mieszkasz (co jest nieuniknione), to tesz będziesz te skrzydlate szczury gonił miotłą!! I codziennie sprawdzał balkon, czy gałązek nie noszą! Po pięciu latach nowe parapety mam praktycznie do wymiany!! Elewacja kompletnie zniszczona! A tych franc skrzydlatych nie da się ni cholery wykurzyć! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Ptr, może to faktycznie jest taki mechanizm obronny natury przed ludźmi. Nie pomagają zarazy i inne cholery, to może zanik instynktu rozmnażania się gatunku ludzkiego pomoże ;)
    Nie mogę się z Tobą zgodzić w kwestii egoizmu - rozmnażanie, obok odżywiania, oddychania i wydalania, to jedna z podstawowych funkcji życiowych organizmów żywych - czyli trudno w tym przypadku mówić o pobudkach egoistycznych, przynajmniej w sensie biologicznym.

    Obawiam się Urdenie, że natura nie jest zdolna do myślenia, jeśli już, to stanowi pewną wypadkową nakładających się na siebie czynników biotycznych i abiotycznych, które w skali globalnej tworzą skomplikowany ziemski ekosystem odpowiednio reagujący na zmieniające się warunki bytowania ;)
    Czy do tych reakcji należy też potęgująca się niechęć młodych osobników homo sapiens do rozmnażania się?
    Cholera wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Laura, ja mam 20 lat :)
    Cieszę się, że ktoś z "tych starszych" cieszy się, że nie spieszno nam do prokreacji :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Lauro, jeśli młodzi ludzie w wieku około 20 lat nie chcą jeszcze mieć dzieci, to ja to rozumiem i jestem ZA. Kiedyś w tym wieku ludzie zakładali rodziny i rodzili dzieci, teraz odkładają to na później i bardzo dobrze, bo po co mają od razu utknąć w pieluchach, niech się nacieszą swoją młodością. Gorzej, gdy ludzie nie myślą o dzieciach w ogóle, albo zaczynają myśleć wtedy, gdy z biologicznego punktu widzenia na rozmnażanie jest za późno. A tak jest coraz częściej i moim zdaniem jest to niepokojące.
    Masz rację, na babcię to Ty raczej nie wyglądasz, laska z Ciebie że hoho, toteż niech się tak córka nie spieszy ;)
    Pytasz o wiek Kamila - otóż ma obecnie 20 lat. Pisze o tym na swoim blogu, więc myślę, że nie zdradziłem teraz jakiejś wielkiej tajemnicy :)

    Kamilu, moim zdaniem jesteś nad wiek poważny i stateczny, toteż nie dziwi mnie, że w swoim środowisku uchodzisz za poważnego, zrównoważonego profesorka ;)
    Piszesz "nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, nie ulegam chwilom, nie daję się ponieść emocjom" - powiem Ci, że chyba jednak coś przez to tracisz, moim zdaniem w życiu potrzeba trochę spontanu, emocji i szaleństwa, bo wtedy życie ma inny smak, człowiek czuje, że żyje. Ale to już jest temat na zupełnie inny post, kto wie, może kiedyś o tym napiszę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. No proszę, ubiegłeś mnie Kamilu z tym wiekiem :)
    Mam jeszcze do Ciebie parę słów. Wczoraj zapomniałem odpowiedzieć Ci na jeden z wątków, które poruszyłeś, dlatego dziś chciałem do tego wrócić. Mianowicie napisałeś coś na temat marnotrawienia czasu przez naturę przywołując przykład żółwia, który żyje 500 lat i albo siedzi gdzieś na dnie bagna, albo poszukuje żarcia.
    Prawda jest taka, że patrzysz na tego żółwia przez pryzmat swojego rozumienia życia i osiągania życiowego szczęścia. A przecież nie możesz wiedzieć co odczuwa ten żółw, czy jest zadowolony z tego życia, czy nie. Zauważ, że jeszcze gorzej jest z żukami gnojowymi, które całe życie siedzą w g. Podobnie jest z dżdżownicami. A może te stworzenia myślą o Twoim życiu podobnie jak Ty o ich życiu? Ja nie traktuję natury z taką nonszalancją, przeciwnie, mam dla niej dużo respektu i szacunku, bo zdaję sobie sprawę, że my także jesteśmy dziećmi natury i w dalszym ciągu natura jest znacznie potężniejsza od ludzi.
    I to by było na tyle.
    Miłego wieczoru :)

    Trutu, jeśli faktycznie natura chce w ten sposób bronić się przed ludźmi, to muszę przyznać, że nieźle to sobie wymyśliła ;)
    Jestem w stanie zrozumieć Twoją niechęć do gołębi, faktycznie czasem bywają upierdliwe i wdzierają się na chama. Ale jak mi już jaja zniosły, to nie miałem serce zlikwidować tego gniazda, no i w efekcie powstał ten post, czyli jakieś korzystne efekty ta cała historia jednak przyniosła ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałem zmienić wygląd bloga za dwa tygodnie, a coś czuję, że zrobię to w najbliższy weekend, bo czuję taką ochotę, a połowę tego co miałem się nauczyć już się nauczyłem w pracy - korzystam jeszcze z ostatków w pralni, bo od środy już fabryka... Miało być od 7 listopada, ale szefuncio zechciał wcześniej... A już myślałem, że cały tydzień poleniuchuję :P

    Wiem, że przez tą moją stateczność coś tracę, ale nie umiem być inny :) Nie to, że jestem zbyt poważny - uchodzę za rozrywkową osobę, lubię szaleć, ciągle słyszę, że powinienem być komikiem, ponoć doskonale udaję nie tylko sławne osoby, ale i te z mojego otoczenia. Za statecznego profesorka uchodzę dlatego, że nigdy się nie uchlałem, bo zawsze stawiam sobie tą granicę i wiem kiedy przestać, mimo to nie przeszkadza mi ten fakt w zabawie szczególnie (dla niektórych nie ma imprezy bez alkoholu). Miłość miałem jedną szaloną, ale odkąd okazała się jednym wielkim niczym nie potrafię dać z siebie tyle w uczuciu, co za pierwszym razem. No i nie ciągnie mnie do przygodnego seksu w klubowej ubikacji, tak więc... Jestem inny niż moi rówieśnicy :)

    Dla mnie życie emocjami, najlepsze wyładowanie frustracji to właśnie rockowe kluby i POGO (jeśli nie kojarzysz,link dla Ciebie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pogo), nie zaś wóda, trawka i seks na kiblu :P

    Znajomi z uczelni za każdym razem gdy z nimi wyjdę mają plan schlania mnie i sprzedania jako męską prostytutkę, ale im się to nie udaje, tak jak nigdy nie udało się przyjaciołom z Polski :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Z tą naturą to masz rację, może źle na to patrzę. W taki sposób jak podałeś to jeszcze nie myślałem :)

    Co nie zmienia faktu, że matka natura mogłaby nam troszkę wydłużyć jeszcze życie. A raczej matka medycyna, bo matka natura w podstawowej formie dała nam góra życie do 40-stki, to dzięki medycynie żyjemy dłużej :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kamilu, grafikę zmień raczej szybko, jestem ZA, bo taki dłuższy marazm na blogu dość szybko rozleniwia ;)
    Muszę przyznać, że podoba mi się Twoja dojrzałość i stateczność. To, że nie upijasz się w trupa też dobrze o Tobie świadczy, bo oznacza, że cały czas masz nad sobą kontrolę
    Pisząc o emocjach i życiowym szaleństwie wcale nie miałem na myśli hulanek w nocnych klubach, dragów i przygodnego seksu w toalecie; takim szaleństwem jest także wyjście w ciepłą majową noc na zamgloną łąkę albo coś w tym stylu ;) Chodzi mi generalnie o emocje jakich możesz doświadczyć decydując się na coś szalonego, czego tzw. "normalni" ludzie nie robią :)

    Z tym dłuższym życiem to zgadzam się z Tobą, chociaż i tak podobno żyjemy teraz znacznie dłużej niż nasi praprzodkowie.
    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kamil, za te "starsza", to masz w zeby ode mnie! :/

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze do Kamila, kurcze jeszcze pomysli, ze sie na niego uwzielam.
    Smurff ma racje, daj na luz, zakochuj sie od pierwszego wejrzenia,od drugiego, trzeciego, poszalej troche, oczywiscie nie mowie tutaj o upijaniu sie i cpaniu, tego absolutnie nie popieram. Widzisz ja bylam bardzo powazna i spokojna w Twoim wieku i strasznie tego teraz zaluje.
    Teraz to bym sobie poszalala, no ale nie do konca mi wypada, po za tym majac rodzine nie moge sie zakochiwac co rusz, a szkoda, tyle fajnego towaru chodzi ;)
    Moja corka tez jest zbyt powazna i spokojna na swoj wiek i troche ubolewam nad tym, bo czas tak szybko ucieka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja mam jeszcze...taka swoją małą tezę,a pro po chcenia i niechcenia dzieci...Nie ma sensu porównywac tamtych czasów,obecnie młodzi maja po prostu...więcej komputerów i to ich świat ...:P))
    Poważnie rzecz ujmując,na pewno łatwiejszy dostęp do wiedzy poprzez net...na pewno więcej młodych ludzi wyjeżdża za granice,(przykład Kamila Jovena),i ci mlodzi mają jakiś cel.Rodzina to już obowiazki i wyjazdy odbijają się na stosunkach między partnerami...Lepiej wychowuje się dzieci razem.
    Może też i z postępem idzie zwyczajne wygodnictwo,może spojrzenie wstecz na rodziców,którzy tylko w domu przy dzieciach siedzieli?

    Ja golębie lubie...ale z daleka...i tu z Trutniową się zgodzę...:P))
    bałaganią(czyt.obsrywają) na całego mój parapet :P)))
    ale małych bym nie wyrzucała,jasna sprawa.
    Pozdrawiam nocą:)

    OdpowiedzUsuń
  25. człowiek z natury rzeczy rodzi się dobry, ale psuje go system... Kiedyś system był inny i inne było psucie:D

    OdpowiedzUsuń
  26. Moze te golebie sa szczesliwsze od ludzi....nie mysla, nie stawiaja sobie pytan, nie maja dylematow jak zyc, co wybrac, co jest wazne, a co mniej wazne... Dobrze, ze musimy sie zmagac, wybierac...czas nie czeka, a zycie jest tylko jedno...zebysmy tylko zdazyli!
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  27. Też jestem za MIĘTKA i jak już są te JAJA, to im gniazdo na okienkach na strychu zostawiam, czego później żałuję, oj żałuję!! Bo gołębie jak dorosną, to niestety wracają w miejsce, gdzie się urozdiły i też próbują tam założyć gniazdo... Co przy ilości rozrodów na rok (3-4), zagraża rasie ludzkiej podobnie jak brak chęci posiadania potomstwa! Może więc natura tak to wymyśliła, że wykończą nas gołębie i szczury....? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. tak...czytałam...nie miałam czasu na skupienie :P:)
    i dokładnie opisałeś to co ja tez zauważyłam i ciągle bełkoczę niezrozumiale dla tych czasów...nasze rozumy nas wykończą...tracimy instynkt zastępując doświadczeniami...
    podejście młodych do naturalnych instynktów ludzkich tez zamiera...to wcale nie są lepsze czasy, teraz trzeba walczyć o naturalność a powroty do natury, są czasem niemożliwe...najłatwiej zmienić definicję rozszerzając jej znaczenie co doprowadzi do tego że niedługo PCV będzie rosło na drzewach :P i to będzie naturalny stan... śmiejemy się że krowa daje mleko w kartonikach a to już przestaje być śmieszne bo robimy z niej maszynę bez prawa do normalnego krowiego życia, tak jak kura i jej klasy jaj...ze sobą robimy to samo tylko tego jeszcze nie widać...widać u Chińczyków...paa:)
    Makowa:)

    OdpowiedzUsuń
  29. coś mi nie działa logowanie, coś mnie zawirusowało?

    OdpowiedzUsuń
  30. Smurffie, rzeczywiście natura nie "myśli", a na pewno nie w w ten sposób co my. Dlatego napisałem o personifikacji. Ale jedno jest pewne - w naturze musi istnieć równowaga pomiędzy jej składnikami. Jeśli więc zostaje ona zaburzona przez jeden z czynników, to w wyniku oddziaływania złożonych zależności, zostają uruchomione mechanizmy zmierzające do wyeliminowania zagrożenia, bądź do zniwelowania jego skutków. Jesteśmy częścią tego układu i wcale prawdopodobną może się okazać teza, że degenerujemy jako rasa właśnie dlatego że naruszyliśmy równowagę.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ależ oczywiście Smurfie, że to zupełnie odrębne kwestie, ale uważam, że mimo wszystko prędzej czy później i tak będą chcieli mieć dzieci, tylko problem polega na tym, że nie zawsze się udaje, bo parafrazując już tu raz prywołanego Małego Księcia, powiem, że nie ma sklepów z dziećmi :) Miłego weekendu Smurffie

    OdpowiedzUsuń
  32. Smurffie... moralisto, no jestem pod wrażeniem:))

    dr_brunet

    OdpowiedzUsuń
  33. natura... trudno się żyje zgodnie z jej prawami, skoro człowiek genetycznie ma chyba wpisane w gatunek przekraczanie granic i norm ( inaczej nie byłoby postępu). Ja w takim razie opowiadam się za zdrowym rozsądkiem, elastycznością myślenia i trzymaniem ręki na pulsie, tylko, no właśnie, przez kogo ?o_O

    pozdrowienia z odległego bytowania ;P

    OdpowiedzUsuń
  34. No cóż tylko usiąść i płakać nad podejściem młodych do życia , to wszystko zemści się w przysżłości , bo matka natura cierpliwa jest ale...równowaga musi być , a Ci mlodzi niezalezni którzy twierdzą ,że teraz jest zdrowe podejście do życia obudzą się za późno z "ręką w nocniku" jak będą mieli 60 lat i wylądują w szpitalu wtedy nikt im nie przyniesie głupiej pasty do zębów i mydła do mycia , jednak wtedy będzie już za późno na refleksję i naprawę tego co schrzanili . pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. U Ciebie, jak zwykle, na bogato.Nawet gołąb dziki, może być przyczynkiem do poważnych dywagacji.
    Pozdrawiam ...jeszcze żyję, jak widzisz:)
    A i czytam :)
    Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
  36. Lauro, no przecież ująłem w cudzysłów, nie miałem na myśli, że jesteś stara :P

    Zamglona łąka? To w moim stylu - w Polsce dzwoniłem po koleżankach o 3 nad ranem, żeby wyszły ze mną do parku, bo nie mogę spać. Pisałem o takim wypadzie w tamtym roku na blogu :) Ale moim zdaniem to nie szaleństwo ;P

    Z mojego weekendowego przerabiania bloga nici - znajomi wyciągnęli mnie na maratony kinowe i tak naprawdę nawet nic nie ruszyłem z robotą. Ale mam zdjęcia do nowego posta przynajmniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Widać bratanek jest prawdziwym wytworem naszych czasów, ale myślącym

    OdpowiedzUsuń
  38. Lauro, bo my z reguły w młodości zbyt poważnie traktujemy nasze życie i zamiast się nim cieszyć, marnotrawimy swoje młode lata na jakąś naukę, która i tak nam się później w dorosłym życiu do niczego nie przydaje ;)


    Crackie, ja już wcześniej pisałem, że rozumiem młodych z ich niechęcią do posiadania dzieci w wieku 20 - 30 lat. Ale jak słyszę dobrze sytuowane pary, które są już dobrze po 30-ce i które deklarują, że nie chcą mieć dzieci, bo to tylko kłopoty, i takie tam, to ja się wtedy pytam: - gdzie się podział instynkt posiadania potomstwa u tych ludzi?, gdzie się podział instynkt macierzyński u tych kobiet?
    i gdzie się podział instynkt przetrwania gatunku?
    Gołębie obsrywają, fakt, ale przecież niemowlęta tak samo :P
    Pozdrawiam.

    Jasne Starr, każdy system psuje na swoje własne kopyto ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. La Vie, na pewno gołębie żyją w zgodzie z naturą, czego nie zawsze da się powiedzieć o ludziach. Dzięki temu codzienne życie gołębi nie jest obarczone aż tyloma rozmaitymi problemami, co życie ludzi.

    Trutu, wydaje mi się, że da się jakoś żyć wspólnie z gołębiami, czego sam dowiodłem, żyjąc przez jakiś czas wspólnie z nimi na moim balkonie ;)
    Pozdrawiam.

    Makowa, czy Twoje logowanie nie działa tylko na tym moim blogu, czy też w ogóle na Blogspocie?
    Wydaje mi się, że tu wcale nie chodzi o nasze ludzkie rozumy; dostaliśmy je niejako w posagu od matki-natury, a więc nie tutaj widzę zagrożenie.
    Moim zdaniem naszym grzechem głównym jest ludzka pycha i wynoszenie się poza matkę-naturę, udowadnianie samym sobie, że potrafiliśmy tę naturę ujarzmić. Tymczasem prawda jest taka, że i za 1000 lat także jej nie ujarzmimy, bo natury łatwo ujarzmić się nie da; można tylko stosować kolejne wynalazki, aby w zgodzie z naturą żyło nam się coraz lepiej i wygodniej. Tymczasem my uzurpujemy sobie prawa do wyłącznego gospodarowania w całym Wszechświecie, bez oglądania się na prawa natury i bez szacunku dla tych praw.
    Siłą rzeczy jesteśmy więc skazani na porażkę, bo jak przed chwilą napisałem, natury nie da się tak łatwo ani zwyciężyć, ani też całkowicie okiełznać.

    OdpowiedzUsuń
  40. Owszem Urdenie, zgadzam się z Tobą w tej kwestii.
    W ekologii nazywa się to, o ile dobrze pamiętam, reakcją typu "akcja - kontrakcja", kiedy to, dajmy na to, nadmierne pogłowie zajęcy /z uwagi na korzystne warunki środowiskowe, czyli dużo pokarmu, wyjątkowo liczne mioty, itp./ wywołuje reakcję w postaci bardziej licznego pogłowia drapieżników /lisów, ptaków drapieżnych, itp./, które wyrównują liczebność populacji zajęcy; podobnie się dzieje z regulacją innych gatunków.
    W przypadku populacji ludzkiej, natura tak łatwo nie może tego regulować /żaden z drapieżników nie potrafi obecnie skutecznie regulować ludzkiej populacji/ , ale te wszystkie alergie, choroby nowotworowe, niepłodność i inne "cywilizacyjne choróbska" także są próbą regulacji ludzkiej populacji przez naturę. Kto wie, być może niechęć młodych do posiadania potomstwa to także próba regulacji ludzkiej populacji przez siły natury.

    Wiolu, niechęć wielu młodych par do posiadania dzieci jest faktem, nie bez kozery zalinkowałem w treści posta artykuł na Onecie, który porusza ten problem.
    Wiem, że nie zawsze się udaje i nie ma sklepów z dziećmi, ale jeśli para deklaruje, że w ogóle nie ma o tym mowy, wtedy nawet jak się udaje, to i tak nic z tego nie będzie.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  41. Brunecie, Twoje wrażenie, moja satysfakcja, dzięki ;)

    Jasne Cami, z naturą nie przelewki i człowiek powinien uważać, a nie ją lekceważyć, co może przynieść, a właściwie już przynosi, opłakane skutki.
    Pozdrowionka :)


    Właśnie Szafirku, natura może jest nierychliwa, ale za to sprawiedliwa i cholernie pamiętliwa, więc lepiej uważać ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  42. Widzę Jaśmi - i cieszy mnie to, że jeszcze dychasz ;)
    Odezwę się niebawem, abyś i Ty nie pomyślała, że ze mną już kaput ;)

    Kamilu, to może być też taniec w płatkach śniegu ;)
    http://tiny.pl/h1492
    Ważne, aby zrobić coś szalonego i nietypowego, co się będzie miło wspominało po latach - trzeba się tutaj wykazać własną inwencją :)
    No i gdzie są te nowe zdjęcia? ;)

    Andante, zgadzam się z Tobą, że Bratanek jest wytworem naszych czasów, jeśli chodzi o sposób myślenia, to także jest ono zgodne z duchem czasów, co wcale nie oznacza, że takie myślenie mi się podoba.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  43. jak mam mieć potomstwo skoro nie mam powodzenia u kobiet? mam jakąś zamknąć w piwnicy? jak fritzl?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówią, że każda potwora znajdzie swego amatora, więc nie trać nadziei...

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P