Rozumiem dramat transseksualistów.
Świadomość, że przebywa się w obcym ciele, że ma się nie taką płeć, jaką chce się mieć, musi być przerażająca. Wierzę, że tacy ludzie czują się sami ze sobą okropnie i odczuwają w stosunku do swojego ciała coś w rodzaju głębokiego dyskomfortu. A może nawet ująłem to zbyt eufemistycznie i powinienem napisać "wstrętu" - nie wiem, bo całkiem dobrze czuję się w skórze faceta i ani mi w głowie zmieniać płeć.
Rozumiem też potrzebę dokonywania zabiegów - przede wszystkim hormonalnych i chirurgicznych, które mają na celu zmianę płci. Dla zdeklarowanych transseksualistów, którzy każdego dnia przeżywają katusze z powodu swojej płci, jest to praktycznie jedyny sposób, aby umożliwić im normalne życie.
To wszystko mnie nie dziwi.
Ale dziwi mnie coś innego.
Dziwi mnie obecnie kobieta, która jakiś czas temu była żonatym facetem i to facetem, który miał z tą poślubioną przez siebie kobietą dzieci.
Dziwi mnie, bo siłą rzeczy nasuwa mi się w tym wypadku kilka pytań:
- Jak to? Facet wewnętrznie czuł się kobietą, ale to mu nie przeszkadzało, aby się z drugą kobietą ożenić i mieć z tą kobietą dzieci? Czy to znaczy, że ten facet czuł się kobietą, ale kobietą o skłonnościach homoseksualnych, czyli lesbijką? No bo jak inaczej wyjaśnić, że ów gość poszedł do łóżka z kobietą? A może zrobił to wbrew sobie pod naciskiem tzw. "otoczenia", ale po kilku latach się rozmyślił? Jeśli tak, to nic dziwnego, że taki facet od początku czuł się wewnętrznie kobietą, bo taki gość faktycznie od początku był bez jaj... bo nie ma w tym żadnej konsekwencji drogi panie/droga pani...
Zastanawiam się, co też ten gość powiedział "na dzień przed" swoim dzieciom...
- słuchajcie, od jutra przestanę być waszym tatusiem i zostanę drugą mamusią... czy właśnie tak to sformułował?
Zastanawiam się też, jak taki "news" został przyjęty przez te dzieci i przez tę kobietę z którą do tej pory żył i z którą spłodził te dzieci... czy ta jego decyzja spotkała się z ich zrozumieniem i akceptacją dla "tatusia, który jutro zostanie mamusią"?
Raczej w to wątpię. Sądzę, że ci ludzie czują się przez niego oszukani i upokorzeni.
Przynajmniej ja bym tak się czuł będąc na ich miejscu.
Zastanawiam się też, jak taki "news" został przyjęty przez te dzieci i przez tę kobietę z którą do tej pory żył i z którą spłodził te dzieci... czy ta jego decyzja spotkała się z ich zrozumieniem i akceptacją dla "tatusia, który jutro zostanie mamusią"?
Raczej w to wątpię. Sądzę, że ci ludzie czują się przez niego oszukani i upokorzeni.
Przynajmniej ja bym tak się czuł będąc na ich miejscu.
Transseksualizm to dramat, ale nie ma potrzeby, aby ten dramat przerzucać na kolejne pokolenie.
Uważam się za osobę tolerancyjną, ale moja tolerancja ma swoje granice.
Nie chciałbym być dzieckiem wychowywanym przez parę homoseksualistów, podobnie jak nie chciałbym być dzieckiem osoby, która najpierw dała mi życie, a później zmieniła płeć.
Robaczku, tak mi się spodobał ten Kawałek od Ciebie, że nie odmówiłem sobie przyjemności zaprezentowania go pozostałym moim Czytelnikom :)
Przeczytalam.
OdpowiedzUsuńJudyta
Ale co? Czy chodzi o ten wywiad z Ojcem Badeni który zalinkowałem, czy o tego posta? ;)
OdpowiedzUsuńtrudno powiedzieć jak wyglądała sytuacja w domu, być może tego nie dało się ukryć i stopniowo dzieci przyzwyczaiły się do mamy-taty...jako żona czuła bym się poniżona i oszukana... jednak potraktowałabym że mój mąż umarł i przeniósł się do innego świata...nie da sie żyć w dwóch światach, któryś trzeba wybrać i z czegoś trzeba zrezygnować...
OdpowiedzUsuńmorał z tego taki...im wcześniej tym mniej krzywdy innych....i oszukiwania samego siebie...pozdrawiam Dobrej Nocki :)
czyżbym Cie natchnęła?..:P))
OdpowiedzUsuńNo a tak poważnie,to trudny temat,bo jesteśmy po tej drugiej ,właściwej stronie.
Ja tez jestem tolerancyjna,ale do pewnych granic,mówię NIE wychowywaniu dzieci przez homoseksualistów,ten przyklad co podałeś...tez jest dziwny, bo wskazuje,że ktoś założył rodzine...i nagle coś potem sobie uświadomił/...nie wiem.
Bo ktoś,kto od początku deklaruje swoja innośc...jest OK.Ma prawo czuc się sobą.
Homoseksualiści nie są dla nas kobiet groźni...oni lubią kobiety,są nawet dobrymi:"koleżankami",ich po prostu kobiety nie pociągają fizycznie,ale nie znaczy to,że się nami brzydzą.Przyznam się tu szczerze...mam w swoim środowisku takiego homo...i znam go od ponad 30 lat..i fajnie się z nim rozmawia.
Ale gdyby z przyjacielem chciał dziecko w domu...zaprotestowałabym głośno.Bo dziecko ma prawo jako dziecko...do matki i do ojca...potem ,jako dorosłe ma prawo wyboru.
Tak teraz trochę z innej bajki...nie wiem,ale w świecie artystycznym,większośc bardzo ładnych facetów to geje...zawsze mnie to zastanawia..co w tym jest...
i co ciekawe,nie mają wyglądu gejów..normalni,wysportowani...co jakiś czas szokują mnie newsy,że ten i ów jest gejem.To tak tu od siebie napisałam...by się wygadac...:P)))
Pozdrawiam miło:)
bardzo ładny utwór zapodałeś,dodam,bo za krótko powyżej napisałam...:P)))))..:)
OdpowiedzUsuńKażdy jest jaki jest..i kazdy powinien zyć takjak czuje..niestety nietolerancja sprawia , ze wielu ukrywa swoją inność.próbują chować ją pod płaszczem normalnego pozycia w rodzinie.........tak samo transeksualiści jak i homoseksualiści............nie jest wspaniale zycie z gejem który da Ci w mordę jak mu powiesz ze nim jest bo przez wszystkie lata małzeństwa odmawia Ci sexu mowiąc że jesteś asexualnym babo-chlopem......i lituje się nad toba dwa razy w roku..na urodziny i swieto kobiet......i żadne sukienki, perfumy i kolczyki które później kupi nie zrewanżują wyrządzonych krzywd...........a jak znajdziesz siłe by go zostawić to społeczeństwo nazwie cie kurwą , która rzucila dobrego męża dla innego.....Gdybyśmy tym ludziom pozwolili normanie zyć i nie szykanowali ich, to nie byłoby wielu tragedii które mają miejsce....nie cierpiałyby całe rodziny!!!
OdpowiedzUsuńja rowniez sie uwazam za osobe tolerancyjna, przyjaznie sie z wieloma homoseksualistami, znam osobe po zmianie plci i wszystko jest ok. Jednak, podobnie, jak Ty nie potrafie zrozumiec postepowania mezczyzny, opisanego przez Ciebie. Chyba nie obudzil sie pewnego dnia stwierdzajac, ze nie chce byc juz mezczyzna?! Musialo sie dziac cos z nim juz wczesniej, wiec po jaka cholere sie zenil i zakladal rodzine? Jakis niezdwcydowany, a przede wszystkim zero odpowiedzialnosci i liczenia sie z uczuciami innych, bo jezeli dzieci byly wychowane w typowej rodzinie hetero, to musialbyc to dla nich szok. Gdzies ostatni czytalam, ze pewna kobieta zmienila plec, stala sie mezczyzna, nie zmieniajac calkowicie narzadow rodnych , poniewaz pozniej temu mezczyznie zachcialo sie zajsc w ciaze. Zachodzic w ciaze i rodzic dzieci bedac kobieta jest takie prozaiczne, zdecydowanie bardziej trendy staje sie rodzic dzieci bedac mezczyzna. To co sie dzieje obecnie przechodzi wszelkie granice moralnosci, etyki...ludzie sie nudza, chca byc slawni za wszelka cene, takie rzeczy powinny byc surowo zakazane! jednak ten kto placi moze miec wszystko. Nowe pokolenie, to beda dzieci matek, ktore raz sa kobietami potem mezczyznami i na odwrot(bo ja juz sama sie gubie, czy najpierw gosc byl mezczyzna, czy kobieta i czy rodzil jako mezczyzna czy kobieta, a moze na odwrot), matek prawie suletnich, no bo dzisiaj kobiety, ktore zapomnialy ile maja lat z powodu demencji straczej, udaja sie do klinik i placa za sztuczne zaplodnienie i lekarze oglupieni totalnie iloscia pieniedzy traca wzrok i nie widza cyferek w metryce. eh, szkoda gadac. Wszystko ma swoje granice, nawet tolerancja...poza glupota i pazernoscia.
OdpowiedzUsuńLauro...
OdpowiedzUsuńczasem wydaje mi się,że tolerancja jest tylko...po naszej stronie.Z przykładu ,opisanego przez Smurffa,wynika jasno,że...z tamtej strony nie liczą się zbytnio z czyimiś uczuciami.Może tu uogólniam,ale...czy zakładając rodzinę,śpiąc z żoną,będąc ojcem dla dzieci...potem nie zastanawia się ,jak to musi zabolec,jaki szok rodzina przeżyje,bo...bo nagle uświadomił sobie,że jest gejem.To co...cały czas udawał?
Czasem myślę,że to my jesteśmy dla nich...nienormalni.
Ja,jak widzę Eltona Johna i jego faceta z dzieckiem w mediach...to mi się robi dziwnie...pomijając,że tego artystę lubię słuchac.Ale swoim życiem pokazują,że coś jest nie tak...egoizm daleko posunięty...dziecko dla zaspokojenia ...czego właściwie?jakiegoś wydumanego "ojcostwa",w co nie uwierzę...
Pozdrawiam:)
nie wiem co napisać, bo temat transeksualizmu jest mi kompletnie nieznany... ale tak sobie myślę, że to nie jest tak, że taka osoba planuje sobie "podle" od początku, że zmieni płeć i nic ją nie będzie obchodzić, co na to dzieci... konflikt pomiędzy płcią fizyczną i psychiczną nie rozwija się od razu, taka osoba dopiero go odkrywa... zakłada rodzinę zgodnie ze swoim ciałem myśląc, że to załatwi sprawę... ale nie załatwia, dalej w umyśle coś jest nie tak... co dalej?... co zrobić, by żyć w zgodzie z sobą i zminimalizować ew. krzywdę dziecka, które z pewnością ten fakt odczuje... zapewne są to o wiele większe dylematy, niż dylematy w parze hetero, która chce się rozejść...
OdpowiedzUsuńto tyle, co potrafię wyspekulować na ten temat... pozostaje mi się cieszyć jedynie, że takie problemy nie są moim udziałem...
pozdrawiać :))...
Makowa, ale sęk w tym, że on wcale nie umarł i nadal żyje w tym samym świecie, ma tylko inną płeć. A więc takie myślenie to zwykłe oszukiwanie się, wciskanie sobie samemu kitu.
OdpowiedzUsuńNatomiast zgadzam się z Tobą, że nie można żyć w dwóch światach, coś trzeba wybrać, albo rybki, albo akwarium, bo inaczej mamy coś w rodzaju "ni pies, ni wydra" ;)
Pa :)
Nie Crackie, tym razem mnie nie natchnęłaś; zrobiła to pewna pani - nowa posłanka z Ruchu Palikota... Właśnie o to mi chodzi - gdyby ten człowiek od razu się zadeklarował jako kobieta, wszystko byłoby OK i wówczas nikogo by nie "wystawił do wiatru", ale w tym przypadku było jednak inaczej.
O gejach zamierzam pisać w jednym z kolejnych postów, ale skoro już poruszyłaś tę kwestię, to powiem Ci tak - nie mam zielonego pojęcia kto w moim otoczeniu jest gejem, a kto nie, bo sam gejów w ogóle nie wyczuwam. Ale Lucy mi kiedyś powiedziała, że wyczuwa gejów na odległość i nie wiem, czy w przypadku kobiet jest to regułą, czy też jest to wyjątek. Zauważyłem natomiast, że geje mają w sobie pewien magnetyzm, który zwabia kobiety i sprawia, że kobiety przed gejami stają się bardziej otwarte /czyżby jakieś pokrewieństwo dusz?/. Podobnie geje są o wiele bardziej otwarci wobec kobiet niż facetów. I jeśli mowa o prawdziwej przyjaźni między kobietą i mężczyzną, to myślę, że najczęściej tak jest właśnie w relacjach gej - kobieta, wtedy aspekt seksualny w ogóle nie ma racji bytu, co jednak zawsze w jakiś sposób determinuje przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną hetero.
A ten utwór mnie także bardzo się podoba - zapodał mi go Robaczek w poprzednim poście.
Miłego wieczoru :)
Trudno się z Tobą nie zgodzić Didi w kwestii braku zrozumienia dla potrzeb partnera i braku tolerancji w społeczeństwie, ale moim zdaniem to nie tłumaczy tej wolty, jaką zrobił bohater mojego posta. Jeśli czuł się kobietą, to po jaką cholerę się żenił jako facet? Przecież to jest unieszczęśliwianie także innych osób - w tym wypadku żony i dzieci.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że w kraju w tych sprawach wciąż panuje ciemnogród, ale ten gość postąpił niekonsekwentnie i to krytykuję.
Miłego wieczoru :)
Właśnie Lauro, to samo wyżej napisałem dla Didi. Ja także widzę te wynaturzenia o których piszesz, mam nawet zamiar napisać o tym jakiś post, bo od tego postępu medycyny i liberalnemu społeczeństwu ludziom w głowach zaczęło się przewracać i potem mamy takie "kwiatki", że para staruszków płaci i staje się rodzicami.
Miłego wieczoru.
Crackie, ja także lubię słuchać Eltona, ale jak już napisałem w poście, tym ich dzieckiem nie chciałbym być i też mam obawy, że to dziecko jest tylko takim snobistycznym dodatkiem, żywym gadżetem dzięki któremu ta para lansuje się w mediach. Na pewno nie jest to dla mnie normalne, ani naturalne.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest w tym trochę racji Ptr, ale to nie do końca tłumaczy postępowanie tego gościa. Bo to jest trochę tak, jakbyś Ty poszedł do łóżka z facetem... czyli ktoś nie będzie Cię seksualnie pociągał w najmniejszym stopniu, ale mimo to idziesz z nim do łóżka - i to wcale nie jeden raz, ale przez kilka ładnych lat...
Dla mnie jest w tym zero konsekwencji i tyle samo logiki.
Pozdrawiać :)
Smurffie...to,że ja mam znajomego ,geja,nie znaczy,że ja wyczuwam takich.Znajomy po prostu nie ukrywał się z tym.Ja nie wyczuwam w ogóle,bo to tylko taki stereotyp był dawniej,że geje byli w zachowaniu zniewieściali...to już mit.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o posłankę,transwestytkę,która Cie natchnęła...to nie wiem,czy wiesz,że ona ma zamiar walczyc o prawa do adopcji dzieci w związkach homoseksualnych .
Wyraziła sama to jasno...
Dla mnie wtedy też coś stało się jasne...pisze to bardzo spokojnie.............:P
Coś mi się wydaje,że nie będzie spokojnie...znowu się zacznie...
Pozdrawiam:)
Powiem Ci, że mądrze prawisz. Zdziwiło mnie to, gdyż niewiele osób w Twoim wieku akceptuje tego typu zjawiska. Właściwie na żywo nie znam ani jednego Polaka po 40, który by to akceptował.
OdpowiedzUsuńJa w tej sytuacji nie czułbym się oszukany, ale może bardziej... upokorzony? Wiedziałbym, że mój rodzic i tak mnie kocha bez względu na to czy zmieni sobie płeć czy nie. Jednak czułbym wstyd przed ludźmi, chociaż w pełni akceptuję homoseksualizm i transseksualizm... Bo przecież, skoro chciałeś być od zawsze kobietą, tato, to czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?
Ale pominę to, bo to kwestia upodobań i poglądów rodziny. Jako dziecko - czułbym tylko upokorzenie. Ale jakby moja żona postanowiła zostać facetem... No cóż. Poczułbym się oszukany. I to bardzo. I nie zaakceptowałbym tego.
Krótko wspomniałeś o homoseksualistach. Jeśli chodzi o ich prawa - na małżeństwa jestem na TAK, na adopcję OPCJONALNIE, czyli: dzieci z domów dziecka powyżej 14 roku życia same decydują, czy chcą być wychowywane przez taką parę. Bo lepsi tacy rodzice niż żadni... Albo patologiczni. Bo homoseksualizm nie jest patologią. Niektórzy go po prostu nie rozumieją, i tyle. Ja bym nie chciał mieć dwóch ojców czy dwie matki. Ale gdybym był w domu dziecka? To chyba nieprzyjemne miejsce. Wolałbym ciepły, bezpieczny dom. Ale nie w Polsce, bo nasze społeczeństwo niszczy wszelkie odstępstwa od standardów (jeśli coś jest niestandardowe nie znaczy, że nienormalne). A dlaczego na małżeństwa jestem na tak? Bo to wygoda prawna, po pierwsze. A po drugie, jeśli się kochają, to w sumie czemu nie?
A do tych, co mówią stanowcze NIE wychowywaniu dziecka przez pary homo, argumentując to w ten sposób, że dziecko zostanie wychowane na margines społeczny, to przypominam: wiecie kto miał rodziców hetero? Adolf Hitler. No i, przyznajmy, homoseksualiści też się musieli urodzić - a stworzeni zostali przez ludzi HETERO. Tak więc jeśli ktoś uważa homoseksualizm za zło, niech obwinia za to heteroseksualizm :] A się rozpisałem ;P Naczytałem się podręczników psychologicznych no i są efekty :D
Więc raz jeszcze, ale krócej: pary homo nie powinny mieć dzieci OD NIEMOWLAKA, bo dziecko powinno zadecydować samo - to także część jego życia, i to bardzo ważna. A jeśli czyta to jakiś oburzony homoseksualista to przypominam: wóz albo przewóz - jesteś homo, fajnie. Ale z tym się wiąże brak dzieci. Chcesz mieć dzieci? Musisz się skusić na "wstrętny" akt seksualny z osobą przeciwnej płci lub adoptować siedemnastolatka, który wyrazi na to zgodę. Nie wciągaj w to niemowląt!!! Miałeś przerąbane w szkole jako gej/lesbijka? Chyba nie chcesz zafundować podobnej historii swojemu dziecku? Zastanów się...
Koniec wykładu, "odmieńcy", jestem z Wami, ale proszę - nie wciągajcie w to osób trzecich. Nie dlatego, że to złe, ale dlatego, że każdy powinien za siebie decydować, a każdemu, a przynajmniej większości są potrzebni mama i tata. Koniec wykładu. Dziękuję, dobranoc :)
Hej Smurffie:), właśnie "oszukanie" jest tu najwłaściwszym słowem, bo to było oszukiwanie nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie. Jeśli mogę zrozumieć, że ludzie kłamią innych to już na pewno nie, że kłamią samych siebie. Pozdrawiam milutko :))
OdpowiedzUsuńCiężki i trudny temat, jak zwykle u Ciebie... Już wczoraj napisałam komentarz, ale wydał mi się za płytki... Bo ja tak sobie zaczęlam spekulować, jak bym się poczuła, gdyby to Stary Turdoł powiedział, ze zmienia płeć... To może nie będę nic pisać, bo zdrada przy tym, to mały pikuś!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńz dnia na dzień by Ci tak powiedział, Truti?... come on... nie zauważyłabyś wcześniej, że coś nie tak?... żadnych sygnałów?... wyszedł z domu białas, wrócił czarnuch?... to nie są sprawy, które można ukryć i nagle zaskoczyć nimi, jak pajacyk z pudełka...
OdpowiedzUsuńno, chyba że mamy do czynienia z 'martwym związkiem', gdzie obie strony mają wydziabane na to, co się dzieje z drugą... może wtedy jest to czysto teoretycznie możliwe...
zresztą... nieee wiem :P :)))...
pozdrawiać :))...
/jeszcze raz, bo literówki były i słowo zjadłem, a ja tego nie lubię :)))/...
OdpowiedzUsuńno, nie bardzo, Smurff'ie... nie wiadomo dokładnie, kiedy w umyśle tej osoby zaczął się konflikt... może pociągały tego gościa kobiety, potem dopiero zaczęło się coś psuć?... poza tym wiele osób bierze ślub, zakłada rodziny, bo "tak się robi"... bzykają się, "bo tak się robi"... rodzą się z tego dzieci, więc zajmują się nimi, "bo tak się robi"...
trochę rozumiem punkt widzenia z którego na to patrzysz - "przysięgałeś do końca życia, więc ponoś konsekwencje"... a tu nagle się okazuje, że potem ktoś ulega takiej przemianie wewnętrznej, że dotrzymywanie tej "przysięgi" staje się absurdem...
Tak się zastanawiam czytając tu i ówdzie o takich problemach - czy one się pojawiły w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, czy też zdarzały się wcześniej, i jak sobie z tym ludzie radzili, kiedy nie było możliwości ani chirurgicznej i hormonalnej zmiany płci, ani prawnych i społecznych przyzwoleń na wychowywanie dzieci przez gejów i lesbijki?
OdpowiedzUsuń=> Piter. Ja tam takich sygnałów nie odbieram, ale WYOBRAZIŁAM sobie, ze mogłoby się tak stać... I oczywiście przyznaję Ci rację, ze taki fakt nie następuje z dnia na dzień, ze sama kuracja hormonalna przygotowująca do operacji zmiany płci trwa kilka lat i nie jest możliwa do ukrycia przed domownikami. Nie wiem, jaki układ miał ten były mężczyzna ze swoją żoną(?), nie wiem, jak zareagowały jego dzieci, i tak naprawdę nie wiem, jak zachowałabym się względem mojego męża, z którym oprócz miłości i seksu łączy mnie przyjaźń... Gdyby taka decyzja była naszą wspólną decyzją... to pewnie też bym go wspierała i kichałabym na to, czy sypiam z mężczyzną, czy z byłym mężczyzną- kobietą... Ale jeśli postawiłby mnie i nasze dzieci przed faktem dokonanym.... Gdyby, jak pisze Smurff przyszedł i powiedział "Jutro idę na operację zmiany płci", to nie wiem, czy tego jutra by dożył, bo kobietą temperamentną raczej jestem.... ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno tak... żyje w niby tym samym świecie ale jednak zmienił sobie świat na inny, ten który mu bardziej pasuje...w części seksualnej zresztą bo nie wiem co innego mogło mu przeszkadzać w byciu kobietą ale nie rozumiem tego stanu rozumowania to sie mogę mylić:).. dla mnie mężczyzna umarł i powstała kobieta a ja niekoniecznie wzięłabym ślub z kobietą gdybym o tym wiedziała...a że nie poznałam że kochałam się przez lata z kobietą to jednak byłaby porażka kobiecości albo jakaś homoseksualność z mojej strony...a tak w ogóle pojecie śmierci ma u mnie mniej fizyczne znaczenie i moze dlatego mój były mąż tez umarł dla mnie chociaż miewa się całkiem dobrze i życzę mu jak najlepiej :) nigdy już jednak nie wróci do mojej bliskości...stan nieodwracalny czyli śmierć :)
OdpowiedzUsuńpa pa Miłego wieczoru w transtematach :P:)
Moja tolerancja również ma granice. I z pewnością jedną z nich jest adopcja. Zarówno przez parę mężczyzn jak i kobiet.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już tytułu, ale oglądałam kapitalny film o związku dwóch kobiet, które wychowywały dwójkę nastolatków. Były to dzieci tych kobiet z poprzednich, nieudanych związków. Film był fantastyczny. I obie kobiety stworzyły fantastyczną, normalną, wrażliwą rodzinę. Nie obyło się oczywiście bez problemów, komplikacji, gorszych chwil, jednak w ogólnym "rozrachunku" wszystko skończyło się happy endem.
Myślę, że wyjątkowość tej rodziny wynikała z wyjątkowości i niesamowitej wrażliwości i życiowej mądrości tych dwóch kobiet.
I mimo, że film wywarł na mnie niesamowite wrażenie - moje podejście do zagadnienia adopcji nie zmieniło się. Może jednak nie do końca jesteśmy na tyle tolerancyjni, na ile nam się wydaje?
Pozdrawiam. I uśmiech zostawiam. ;)
cudo!!!!!!!!!!!!!! muzyka
OdpowiedzUsuńa transsexualizm wybryk natury i wielkie dramaty ludzkie ... nie chcialabym aby mnie to spotkało pozdawiam
Rany Boskie to byłoby straszne. Juz sam tytuł Twojego postu mnie ździebko przeraził. Bardzo pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńNo to chwała Bogu,że się nie wpisało to coś-:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia wlubjone:-)
Przepędzić tylko takich jak ja! :-)
Nie słyszałem o tym co piszesz Crackie, ale specjalnie mnie to nie dziwi. I to tylko potwierdza mój sprzeciw dla legalizacji adopcji dzieci przez homoseksualne pary.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
Dzięki za szczerość Kamilu. Muszę przyznać, że Twój komentarz dał mi do myślenia. Nie spodziewałem się, że młode pokolenie Polaków patrzy na moje pokolenie, ludzi starszych od siebie o 20 - 30 lat aż tak krytycznie. Ja nie postrzegam kolejnych pokoleń coraz młodszych Polaków przez pryzmat coraz to większej tolerancji dla homoseksualnej mniejszości, ale może masz rację, że tak właśnie jest. Jeśli chodzi o poruszone przez Ciebie tematy, to wrócę do nich niebawem w jednym z kolejnych postów i wtedy poznasz moje zdanie.
Mam tutaj na myśli pary homoseksualne i ich prawa.
Pozdrawiam.
Witaj Wiolu :)
OdpowiedzUsuńMiło, że do mnie zaglądasz :)
Masz rację, tacy ludzie przede wszystkim oszukują samych siebie, bo nie wierzę, aby to ewoluowało, więc albo ktoś od początku czuje się facetem, albo kobietą.
Pozdrawiam wieczorową porą :)
Zgadza się Trutu, zdrada z innym partnerem to przy tym pikuś, bo to jest zdrada swojej płci jaką się wcześniej deklarowało.
Mam nadzieję, że Pan T. nie wytnie Ci takiego numeru ;)
Pozdrawiam.
Jakiej znowu "przemiany wewnętrznej" Ptr? Wszystko ewoluuje, ale nie to. Nie wierzę, aby facet coraz bardziej czuł się kobietą i vice versa... już prędzej uwierzę w tę drugą motywację "bo wszyscy tak robią". Ale wówczas gość musiał iść do łóżka z kobietą wbrew sobie... albo jest biseksem... tylko po jaką cholerę mu wówczas zmiana płci?
OdpowiedzUsuńMyślę, że te sprawy zawsze się pojawiały Urdenie... ale wcześniej nie było to tolerowane, więc ludzie bardziej się z tym kryli lub próbowali stwarzać pozory, że jest z nimi "wsio w pariadkie".
Rozumiem Twoje podejście do tej kwestii Makowa, ale czy to znaczy, że wszyscy, którzy są z jakichś względów Twoimi "byłymi", a więc byli faceci, byli przyjaciele, byli znajomi, itp. czy te osoby dla Ciebie umarły?
OdpowiedzUsuńA co będzie wówczas, gdy spotkasz się z którymś z tych ludzi oko w oko np. w autobusie miejskim?
Chyba nie oglądałem tego filmu She, przynajmniej nie przypominam go sobie. Chyba tak jest, że naszą własną tolerancję lepiej oceni z boku osoba postronna niż my sami - ale tak jest nie tylko z tolerancją, ale z wieloma innymi cechami charakteru. Mam zamiar wrócić jeszcze do tej tematyki /homoseksualiści, odkrycia w genetyce, itp. w jednym z kolejnych postów/.
Uśmiech serdeczny dla Ciebie :)
Wcale Ci tego nie życzę Szafirku, zwłaszcza, że pewnie fajna babka z Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie chciałem Cię przestraszyć Andante, po prostu chciałem, aby tytuł posta przyciągał swoją treścią, no wiesz, taki swoisty magnes dla czytelnika.
Pozdrawiam :)