Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

poniedziałek, 20 lutego 2012

Szczytowanie na lodzie.


Tęgi mróz trzyma od jakiegoś czasu.
Słońce odbija się w krystalicznych igiełkach śniegu.
Jest prawie bezwietrznie.
Panującą ciszę przerywa tylko głuchy wizg, coś jak daleki pomruk nadciągającej burzy. To zamrożona tafla lodu pokrywająca powierzchnię jeziora nie wytrzymuje potwornego naprężenia i gwałtownie pęka wzdłuż lodowej skorupy. Dźwięk jedyny w swoim rodzaju, nieporównywalny z niczym innym.
To jest właśnie moja wymarzona pogoda na łyżwy.
Wtedy wiem, że lód na jeziorze jest dostatecznie gruby, abym mógł jeździć bez obaw.
Zakładam moje stare łyżwy i ruszam prosto przed siebie przez zamarznięte jezioro.


Mam wielki sentyment do starych znoszonych rzeczy, które nic nie straciły ze swojej użyteczności, a moje stare hokejówki są tego najlepszym przykładem. Mam je już od trzydziestu lat i nie zamierzam ich wymieniać na nowe łyżwy. Po co, skoro nadal znakomicie mi służą. Tylko od czasu do czasu ostrzę je na szlifierce, nie lubię jak ostrza za bardzo się ślizgają, gdy się nimi odpycham od lodu.


Nie każdego roku jest dobra pogoda, aby można się było wybrać na łyżwy w podróż po zamrożonym jeziorze. Z jednej strony konieczny jest siarczysty mróz trzymający przez kilka dni, aby na jeziorze mogła się wytworzyć dostatecznie gruba warstwa lodu. Z drugiej strony, na lodzie nie może zalegać za dużo śniegu, który utrudniałby wówczas jazdę. Ale w tym roku warunki były wprost wymarzone - cienka warstwa zalegającego śniegu odsłaniała wszystkie bruzy i pęknięcia, które w połyskującym słońcu także miały swój urok


Gdy wchodzę na takie zamrożone jezioro zawsze odczuwam wielką frajdę. Wtedy wiem, że zaczyna się moje kolejne szczytowanie na lodzie. Gdy jadę słyszę tylko miarowy chrobot łyżew po lodzie i od czasu do czasu przenikliwy wizg pękającego lodu, które w moich uszach tworzą cudowną muzykę.
Gdy na krótko przystaję słyszę jak miarowo kołacze moje serce. Wtedy czuję, że żyję, że po raz kolejny przeżywam coś, co daje mi w życiu radość.

Gdy ostatnio jechałem, nuciłem sobie pod nosem utwór grupy Dżem. 
Właśnie w takich chwilach, gdy pędzę na łyżwach po zamarzniętym jeziorze, staram się głębiej zrozumieć sens tych kilku nuconych przez siebie słów...

Jak na deszczu łza
cały ten świat nie znaczy nic
a nic...
chwila która trwa 
może być najlepszą z twoich chwil...

33 komentarze:

  1. O! NIE! ja bym na takie coś nie wlazła...a trzask pękającego lodu jest przerażający, umarłabym chyba ze strachu :P
    łyżwy są fajowe i muzyka ponadczasowa...paa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu ludzi tak myśli, że jak na jeziorze lód trzeszczy, to znaczy, że lód pod nimi pęka. A prawda jest taka, że lód pęka, bo w czasie silnych mrozów zwiększa się jego objętość, nie mieści się na powierzchni jeziora, więc zaczyna pękać. Nie oznacza to jednak, że się pod nami zarwie, pęka nie z powodu naszego ciężaru, ale zgodnie z prawem fizyki, które mówi, że woda w trakcie zamarzania zwiększa swoją objętość. Przed wyjściem na lód dobrze jest znać grubość pokrywy lodowej - jeśli osiąga 15 cm grubości można chodzić bez obaw, pod warunkiem, że nie ma żadnych ciepłych dopływów, bo tam lód może być znacznie cieńszy. No to tyle "wykładu", pa :)

      Usuń
    2. Dzięki...tak to wszystko prawda ale i tak bym tam nie wlazła, nawet z zawiązanymi oczami...a trzask lodu jest gorszy od burzy!!! czy się rozszerza czy kurczy :) zresztą trzask pękającego szkła, słoika, tez mnie przeraża...tam szczytuje mój strach :) paa:)

      Usuń
    3. Dobra Makowa, postaram się zapamiętać, aby na lód z Tobą nie wchodzić i słoików przy Tobie nie rozbijać ;)

      Usuń
  2. Prawdę napisawszy - znam zupełnie inną definicję szczytowania...ale to może dlatego, że nie potrafię jeździź na łyżwach:)

    dr_brunet (Jan)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś niecoś słyszałem o tym Brunecie, że są też inne definicje szczytowania, ale mnie chodziło właśnie o takie szczytowanie na lodzie ;)

      Usuń
    2. Ależ Drogi Smurffie - to jedynie plotki i pomówienia zaplutych karłów:))

      Jan Niezbytniezbędny czyli dr_brunet

      Usuń
    3. Hmm, skoro tak, to włożę to między bajki ;))

      Usuń
  3. Smurff! :) Zwyczajnie nas wkręcasz lub prowokujesz. I to w dodatku z rana :))) Zupełnie z czymś innym skojarzył mi się tytuł posta, choć nie jest mi obca jazda na łyżwach, rolkach, itp. Ja np. początkowo strasznie obawiam się, że lada moment wywinę orła i rychło na tym ta moja przjemność się skończy :))
    Pozdrawiam serdecznym uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Dejaniro, że tytuł tego posta brzmi dość dwuznacznie i nie będę ukrywał, że było to zamierzone posunięcie z mojej strony; byłem też ciekaw, kto pierwszy zwróci mi na to uwagę ;)
      Jak widać padło na Ciebie, co jest dla mnie niemałym zaskoczeniem, bo zupełnie się tego nie spodziewałem ;)
      Co do jazdy na łyżwach, to sama jazda jest dla mnie czystą przyjemnością, czego nie mogę już powiedzieć o upadkach na lód, dlatego staram się ich unikać ;)
      Pozdrawiam z lekko figlarnym uśmiechem ;)

      Usuń
    2. Hmmm, oj i chyba znowu to robisz, Smurffie :) W takim razie wolałabym nie zgadywać/domyślać się, dlaczego nie spodziewałeś się i czemu to jest dla Ciebie 'niemałym' zaskoczeniem? :) Więc odpowiesz mi sam na te pytania? :)
      Zaś co do jazdy... to i owszem, jest to fantastyczny sposób na spędzenie wolnego czasu, oderwanie się od rzeczywistości... ale sęk w tym, że mnie na ogół zawsze jakieś licho podkusi do odważniejszych piruetów... po czym, czasami następuje wielkie bummm i liczenie siniaków. Na szczęście, póki co, tylko na siniakach i obolałych pewnych części ciała się kończy :))
      A ja dziś pozdrawiam z leciutką nutką humorystycznej prowokacji :)

      Usuń
    3. A ja chyba wolałbym w tym konkretnym wypadku zdać się na Twoją domyślność ;)
      Skoro korci Cię, aby w trakcie jazdy wykręcać jakieś odważniejsze figury, to chyba świadczy o tym, że sztukę tradycyjnego jeżdżenia na łyżwach masz opanowaną niemal do perfekcji i dlatego stawiasz sobie bardziej ambitne cele :)
      Pozdrawiam także z lekką nutką prowokacji :)

      Usuń
    4. A ja jednak wolę, żebyś szepnął mi choć jadno słówko :) Bo widzisz Smurffie - im bardziej jesteś tajemniczy/droczysz się ze mną, tym bardziej mnie ciekawi Twoje zdanie niż moje domysły. I co z tym zrobimy? :)
      Pocieszyłeś mnie. Naprawdę :) - gdyż po każdym boleśniejszym lądowaniu stwierdzam, że to już jednak czas na cieplejsze bambosze, a nie na zaawansowane szaleństwa, kiedy to lodowisko do mnie należało :)
      Pozdrawiam w niecierpliwym wyczekiwaniu :)

      Usuń
    5. Szczerze?
      Nie mam pojęcia, co z tym zrobimy... masz jakiś pomysł, jak wybrnąć z tego impasu? ;)
      Właściwie to nie tyle chciałem Cię pocieszyć, ile uświadomić, że ciepłe bambosze mogą spokojnie poczekać, a tymczasem możesz jeszcze trochę na łyżwach poszaleć - oczywiście bez przesadnych szaleństw ;)
      Pozdrawiam niedzielnym wieczorem :)

      Usuń
    6. Mam, lecz raczej liczyłam na Twoją inwencję :)
      A że przymus - na ogół nie sprawia radości i okrutnie psuje dobrą zabawę... więc chyba już nie będę nalegać na odpowiedzi :)
      Nie warto sobie stwarzać zawsze zbyt wiele ograniczeń, bo życie jest tylko jedno i jest bardzo krótkie, zatem na lodzie wciąż zdarza mi się zaszaleć/zapomnieć o zasadzie złotego środka :)
      Pozdrawiam późniejszym wieczorem :)

      Usuń
    7. No to wykazałem się inwencją bez żadnego przymusu ;)
      Trochę jestem ciekaw tych Twoich szaleństw na lodzie, ale chyba pozostanie mi tylko wyobraźnia ;)
      Pozdrawiam więc z uruchomioną wyobraźnią :)

      Usuń
  4. I o to chodzi...piekne. Jak ja takie rzeczy lubie. Co prawda nie jazde na lyzwach, ale takie rzeczy, kiedy podczas ich robienia czlowiek czuje ze zyje, czuje sie wolny:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest mieć w życiu pasje, którym człowiek może się od czasu do czasu oddać, aby doznać paru chwil szczęścia... i tutaj pragnę zalinkować kolejny utwór grupy Dżem, który mi się o razu nasunął...
      http://youtu.be/y5c4H4oNZ0s

      Usuń
  5. Smurfie szczytowanie podczas figur na lodzie? No poslizg się zgadza ale reszte to bym podciągnęła raczej jako fascynacje no ale wyglada na ze tobie do szczytowania wystarcza tafla lodu...i hokejowki na nogach -)))teraz wyobraziłam sobie ciebie w łozku z zoną i oboje was w tych hokejowkach -))))ciekawe ktore z was jest tą tafla lodu? A tak powaznie to doskonały sposob z tymi łyzwani zeby się zrelaksować..zresztą jak na szczytowanie przystało -)))smurfiku po komentarzu powinienes się zoriętować ze zaczynam dochodzić -)))do zdrowia oczywiscie!USCISKI DLA CIEBIE...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzisz Luśka, są różne rodzaje szczytowania ;)
      Mnie faktycznie wystarcza tafla lodu i stare hokejówki na nogach, abym zaczął szczytować ;)
      No widzę, widzę, że zaczynasz dochodzić ;))
      I cieszy mnie to oczywiście, odwzajemniam uściski :)

      Usuń
    2. No to uścisnę cie jeszcze raz:)))))))łyzwy na nogach to miałam chyba 25 lat temu!Jako młodziutkie dziewcze często grałam w hokeja z chłopakami na zamarznietym błotku oczywiscie:))))Toz ja bym teraz chyba od razu runęła zakładajac łyżwy na nogi:)))))

      Usuń
    3. Luśka, ale łyżwy nie są przypisane do wieku, można jeździć bez oglądania się na metrykę :)
      Uściski jak wyżej :)

      Usuń
  6. To ja teraz dopiero widzę ile straciłam.... Bo nigdy na łyżwach nie jeżdziłam... Serdeczności Smurffie. Jak widzisz nie zapominam o znajomych nawet w XYZ-Zdroju. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może pora zacząć Stokrotko? :)
      Pozdrowienia ślę do XYZ-Zdroju :)

      Usuń
  7. I ja mam takie stare figurówki , kiedyś uwielbiałam jeździć na łyżwach, od wypadku nie mogę ale sentyment pozostał....Pamiętam jak dostałam swoje pierwsze łyżwy , całowałam je...a I Mikołaja tez wyściskałam....pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to z pewnością mnie doskonale rozumiesz :)
      Pozdrawiam miło :)

      Usuń
  8. nie jeżdżę na łyżwach, nawet za skakańca blado mi to wychodziło... jednak sporo jeżdżę na rowerze... te kursy "po coś" się nie liczą, ale wypad do lasu lub dalsza wycieczka to już jest haj... więc pomimo mojej szczątkowej empatii, czaję o Ci chodzi...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kojarzysz "Czułe słówka"?... co powiedział Nicholson jadąc jeepem po plaży?...

      Usuń
    2. Na pewno czaisz... ale nie pamiętam co wtedy Nicholson powiedział, za to pamiętam finałową scenę "Ostatniego Mohikanina", to tak a propos kolejnego posta ;)

      Usuń
  9. Przyznam szczerze,iż moja myśl pokrętna dot.szczytowania, także ma się nijak do Twojego tekstu:) Sądziłam,że chociaż orła wywiniesz . A tu co: pęd, ryczące lody i obcowanie z naturą. Ale niczym nie ograniczonej przestrzeni zazdroszczę, ja także mam leciwe łyżwy i na nowe ich nie zamienię.:)))
    Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę tutaj w kilku komentarzach ślady pewnego rozczarowania, więc może o tym tradycyjnym szczytowaniu jeszcze kiedyś napiszę ;)
      A co do łyżew, to właśnie tak jest - pęd, ryczący lód i niczym nieograniczona przestrzeń... nic więcej mi do szczytowania nie potrzeba :)

      Usuń
  10. (po)pęd, rycząca (40-stka) i niczym nieograniczona przestrzeń (bądź wyobraźnia)...szczytowanie jak w banku, w tym tradycyjnym znaczeniu:) Pozdrawiam
    Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no, Jaśmi, Wielki Brat jest pod wrażeniem ;)
      Pozdrawiam uruchamiając wyobraźnię :)

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P