Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 23 lutego 2012

"Ostatni Mohikanin" - scena finałowa.


Okrutny i bezwględny Magua /w tej roli doskonały Wes Studi/ wraz ze swoimi wojownikami i pojmaną do niewoli Alicją Munro przemieszczają się wzdłuż stromego i wysokiego skalnego zbocza. Za nimi w pewnej odległości podąża grupa pościgowa - to Sokole Oko i Chingachgook. Ale szybszy od nich jest Unkas, który nagle zabiega drogę oddziałowi prowadzonemu przez Maguę... dalej wypadki przebiegają w sposób lawinowy, jedno zdarzenie pociąga za sobą kolejne...
W tej finałowej scenie jest wszystko, co stanowi miarę dobrego kina: miłość i nienawiść, walka na śmierć i życie bez żadnej taryfy ulgowej, ale z zachowaniem szacunku dla przeciwnika, rozpacz i zemsta, a także wybór pomiędzy życiem w niewoli a śmiercią z honorem...  a to wszystko pokazane jest w pięknych górskich plenerach, wzbogacone nastrojową i bardzo sugestywną muzyką... nic dziwnego, że ta scena mocno utkwiła mi w pamięci.

Oto ta scena w nieco poszerzonej wersji /zaczyna się od decyzji indiańskiego wodza odnośnie dalszego losu pojmanych/.


A poniżej jeszcze raz sugestywna i nastrojowa muzyka z tego filmu.

30 komentarzy:

  1. Mam problem z koncentracją :) A raczej z przelaniem myśli, nie tylko przez muzykę, która porusza do głębi i w której to można zatracić się bez pamięci, ale też nurtuje mnie jeszcze inny temat. I co teraz? :)
    Pozdrawiam z bezlitosnym drążeniem :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóż aż tak Cię zdekoncentrowało? ;)
      Czyżby ten poprzedni wątek tak Ci się dał we znaki?
      No, jeśli tak, to tego jeszcze mniej się po Tobie spodziewałem ;)
      Pozdrawiam z pogodnym uśmiechem :)

      Usuń
    2. Owszem... ale okazał się on zabawą w kotka i myszkę. A szkoda :) Następnym razem będę milczeć jak zaklęta lub dłuuugo się zastanowię/przemyślę zanim coś napiszę :))
      A tymczasem, uznaję to za niespodziankę z mojej strony :)
      Sęk tylko w tym, jaki obrałeś punkt widzenia? Negatywny czy pozytywny? Bo ponoć na każdą sytuację/okoliczność można spojrzeć w dwojaki sposób. Więc? :)
      Odpozdrawiam również pogodnym i z lekka filuternym uśmiechem :)

      Usuń
    3. Niewątpliwie była to dla mnie pewna niespodzianka z Twojej strony, o czym już zresztą wiesz :)
      Nie sądzę jednak, aby to była gra w kotka i myszkę, zresztą nie traktuję tej sytuacji jako gry.
      Postaram się jednak tę sprawę należycie wyjaśnić, abyś na przyszłość nie miała żadnych obaw przed napisaniem tutaj czegokolwiek, co Twoim zdaniem warto jest napisać.
      A tymczasem pozdrawiam niewinnie się uśmiechając :)

      Usuń
  2. A czymże jest honor, drogi Smurffie? Bardziej elegancką formą dążenia do śmierci?:)

    dr_brunet Jan Niezbytniebędny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam Janie, Brunetem zwany - honor jest zaraz po Bogu, a przed Ojczyzną :)

      Usuń
  3. Bezwzględność i pokazane spojrzenia ludzi w tym filmie sa niesamowicie pokazane przez aktorów.Muzyka i sceneria przenosi widza w przestrzeń gdzie uwalnia się wszystkie zmysły.Film jest bardzo dobrze zrobiony a scieżka dzwiękowa dobrana tak dobrze że właściwie brakuje mi określenia na to.Buziol dla ciebie smurffie i to wcale nie mały:)))Muszę przyznać ze całuje mi się z tobą dobrze!!!:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. celtycki folk i Indianie... trochę to ni w pipę, ni w oko, ale to nieistotne... ważne, że się świetnie słucha i jest niezły odjazd...

      Usuń
    2. Ujmuje mnie w tej scenie to, że praktycznie wszystko się dzieje bez słów. Ale mimika aktorów jest tak sugestywna, że właściwie wszystko co mają do powiedzenia można wyczytać w ich twarzach.
      Luśka całuśna dla Ciebie też buźka ;)

      Usuń
    3. To to smurfie mowa bez słów.Doskonale to pokazali!!

      Usuń
    4. Jest taki bzdetny film, zwie się "Trędowata". Gra tam Dymna, Starostecka, Teleszyński. Dymna gra tam niewiele, ale jest w tym bzdetnym filmie jedna wspaniała scena z nią. Wspaniale przez nia zagrana, sama twarza, oczami. Ordynat Michorowski na imprezie ma podejsć do Dymnej i poprosic ja do tańca ( tak wypada, tak ich ludzie z elity ze soba łączą).Grana przez Dymna postać jest na 100% przekonana, że Michorowski zmierza do niej, a on w ostatniej chwili robi unik i kłania się Stefci...i niezapomniana twarz Dymnej. Oczy pełne łez, gra nimi....no super. Taki sobie film, a klasa aktorki swietna, wysoka i nie wiem jeszcze jak to określić.
      Mówia, że Garbo była znakomita w niemych filmach, bo grała świetnie oczami.

      Ostatni Mohikanin bardzo mi się podobał. Zainteresowalam się po nim Madeleine Stowe. Zabłysla wtedy, w tamtym czasie, w paru filmach, uroda przykuwała, ale cos o niej cicho teraz. Pisali, ze trudna z niej aktorka, bo nie zagra kobiety wykorzystywanej, głupiej, kury domowej...odrzucała takie propozycje gry.
      A Daniel Day-Lewis no cóż ...W "Imię Ojca" jest dla mnie niezapomniany. A do roli Sokolego Oka pasował jak ulał...no oczywiście te jego włosy robiły na mnie wrażenie:))

      Usuń
    5. Dobra gra aktorska chyba właśnie na tym polega. Aktor gra nie tylko wypowiadając zapamiętane kwestie. Dobry aktor gra całym sobą. Miną, oczami, gestami, pozą, dłońmi i co tam jeszcze posiada ;)
      Po tym odróżnia się aktorów wybitnych. Brando w "Ojcu Chrzestnym" dużo wyrażał bez słów, podobnie De Niro w swoich wielkich kreacjach.
      Jeśli chodzi o "Trędowatą", to muszę się przyznać, że nigdy nie obejrzałem tego filmu. Nie kręcą mnie filmy tego rodzaju, chociaż wiem, że akurat ten film ma swoich wiernych fanów, którzy uznają go za kultowy. Ale mnie takie ckliwe melodramaty niespecjalnie interesują ;)

      Usuń
    6. Bo jestes facetem. mojego ojca tez tego typu filmy nie krecily...jak pamietam to on wojenne lubil, indianskie, podroznicze...ale melodramaty byly nudne, nic sie nie dzialo.
      Moze i Tredowata ma swoich wiernych fanow...ja to chyba raz obejrzalam i wlasnie ta Dymna zrobila na mnie wrazenie.
      Natomiast nie lubie gry aktorskiej De Niro...wiem, ze on wielki etc, ale mnie nie zatrzymuje przed TV oprocz "Przyladka Strachu". BArdzo dobrze zagral psychopate....jedyny film w ktorym mi De Niro pasuje.
      http://youtu.be/d5oJDtQ5a8g

      Usuń
  4. Chyba nieco sprofanowałam wątek, muzyczny także. Włączyłam fonię , ale podkład słowny był zgoła inny, poczytałam w tym czasie teksty szajby i nijak mnie ta muzyka nie uduchowiła, wręcz przeciwnie, nie zaistniała. Zatem , aby był właściwy wydźwięk ,obraz musi współgrać z muzyką.
    Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to niezły misz-masz Ci z tego wyszedł ;)
      Moim zdaniem wystarczy po prostu obejrzeć zalinkowany przeze mnie fragment filmu z włączoną fonią - muzyka znakomicie oddaje przebieg i zwroty akcji, moim zdaniem nie potrzeba niczego więcej.

      Usuń
  5. fajna bajeczka, fikcyjny świat według J.F.Coopera z klasycznym motywem "Unkas & Company - git chłopaki vs. Magua - kawał sukinsyna"...
    sam film nie wżarł mi się za bardzo w emocje, ale trzeba przyznać, że znakomicie zrobiony...
    tragedią ówczesnych Indian z Wielkich Jezior /tzw. "Leśnych"/ było to, że byli tak naprawdę pionkami w grze "Wlk.Brytania vs. Francja"... chciałbym kiedyś zobaczyć porządny, odtwórczo historycznie zrobiony film o powstaniu Pontiaka...
    aha... muza - luks...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie wszystko co oglądamy na ekranie /włączając w to także filmy biograficzne, bo i tam na ogół są większe lub mniejsze przekłamania/ jest jedną wielką fikcją. Abstrahując od tego, że jest to bajka dość luźno oparta na historycznych przesłankach, moim zdaniem trzeba oddać twórcom filmu, że świetnie oddali dramatyzm tej powieści. Co do rzetelnego pokazania historii podboju Indian, to jak dobrze wiesz, Amerykanie niespecjalnie się do tego kwapią - bo też i nie mają żadnego powodu do chwały, wycinali ich planowo i systematycznie, niemal tak samo jak Niemcy Żydów w czasie II WŚ, może z tą różnicą, że nie znali jeszcze komór gazowych...
      Pozdrawiać :)

      Usuń
  6. A wiesz smurfie że moim marzeniem było zawsze znaleść sie w takiej prawdziwej wiosce indiańskiej gdzie czarownik odprawia rytuały.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... ciekaw jestem jakie rytuały w wykonaniu tego czarownika najbardziej by Ci się spodobały ;)

      Usuń
    2. wiesz ze ja ciekawe jajo jezdem:)))))Może czegoś bym się nauczyła....jakiem czarownica łapie wszystko w lot:)))))

      Usuń
    3. Nie wątpię, że tego rodzaju nauka nie poszłaby całkiem w las ;)

      Usuń
  7. Niestety nie mogłam obejrzeć i posłuchać, bo w tym moim sanatoryjnym tam-tamie nie ma takiej możliwości.
    Ale pomyślałam sobie że pewnie kiedyś to całego Karola Maya przeczytałeś....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz Stokrotko, jedni czytają Karola Marksa /vide - Dr Brunet w jednym ze swoich niedawnych postów/, a inni wolą Karola Maya... tak czy owak, jedni i drudzy mogą się pochwalić, że lubią czytać Karola M. ;)))

      Usuń
  8. a ja w takich filmach szukam potwierdzenia, czy można wrócić do życia plemiennego :P:) ono, wbrew pozorom w skrajności okrucieństwa posiadało szacunek człowieka i natury..no i człowiek był małą cząstką ogromu piękna:) natury a nie odwrotnie :) muzykę często słucham bo posiada zdecydowany rytm w który wpleciona jest delikatność i tęsknota :)
    ciągle jest też pytanie, czy to BYŁ ...Ostatni? paa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem jak Cię czytam Makowa, to mam wrażenie, że Ty tęsknisz do tych czasów, kiedy ludzie jeszcze w jaskiniach albo wręcz na drzewach siedzieli... nie mam pojęcia, co Cię tak ciągnie do tych czasów, bo przecież zawsze możesz sobie coś upiec na grillu albo kupić kiść bananów :P
      Chyba nie był ostatni, bo słyszałem, że Elvis Presley miał mohikańskich przodków :P
      Miłego wieczoru :)

      Usuń
    2. nie mogę, bo jeszcze sobie nie wybudowałam grila :P:)
      tęsknię bo wydaje mi się że coś zgubiliśmy i nie wiem jak dawno...Miłego paa:)

      Usuń
    3. To może wybuduj sobie tego grilla w ramach pewnego rodzaju panaceum na Twoje pierwotne tęsknoty ;)
      Niczego nie zgubiliśmy, chyba że masz na myśli odzienie ze skór i maczugi w dłoniach :P

      Usuń
  9. Dlaczego ludzie tęsknią za czasami, które minęły, zamiast się cieszyć tymi, w których żyją? One też dwa razy się nie powtórzą przecież; za dwieście lat ludzie pewnie będą tęsknić za dzisiejszymi.

    Ja też lubię ten film:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawałku Siebie, witaj na smurffowych śmieciach ;)
      Wiesz dlaczego tęsknią za minionymi czasami? Bo byli wtedy młodsi. To jest głównym powodem tych sentymentów.
      Mogło być wtedy nawet głodno i chłodno, ale jak człowiek był młody, to i tak było lepiej /w jego mniemaniu oczywiście/. Dlatego ludzie zawsze będą wspominać z rozrzewnieniem minione czasy.
      Miło mi słyszeć, że także lubisz ten film :)

      Usuń
  10. uwielbiam ten film i tę muzykę. Charyzmatyczny Wes Studi na zawsze pozostanie dla mnie Maguą. Był w tej roli genialny, ale jak zwykle nikt nie potrafił tego docenić. Bardzo się cieszę że jeszcze komuś oprócz mnie podoba się ten film. Wszystko w nim jest dla mnie magiczne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P