Dziś polecę asertywnie.
Kto nie chce, niech nie czyta.
Zresztą, nie ma przymusu czytania postów, z czego czasem korzystam.
Dlaczego korzystam?
Bo jeśli ktoś stale pisze posty w stylu "ja to, ja tamto, ja sramto", to nie chce mi się tego czytać. No bo ile razy można czytać coś w stylu "w pracy - jak to w pracy - ciężka charówa, po pracy spotkanie ze znajmymymi w pubie, a po kolacji - miły luzik i wreszcie spanko po ciężkim dniu".
Uważam, że szkoda mojego czasu na takie posty - i dlatego je sobie odpuszczam.
Druga sprawa to moje komentarze.
Od czasu do czasu zdarza mi się skrykować czyjegoś bloga/posta. Może to wyglądać na marudzenie/upierdliwość, brak interblogowej uprzejmości czy wręcz brak kultury z mojej strony /zwłaszcza na tych blogach, gdzie tzw. "permanentne słodzenie" jest na porządku dziennym - a niestety - jest coraz więcej takich blogów/, ale zapewniam, że wynika to wyłącznie z mojej asertywności, podyktowanej zresztą moim osobistym interesem. A więc jeśli krytykuję zbyt małą czcionkę postów/komentarzy lub zbyt mało kontrastujący kolor czcionki z kolorem tła, to tylko dlatego, że mam problemy z odczytaniem takich tekstów. A skoro mam problemy, to wolę być asertywny i od razu zgłosić to właścicielowi bloga, niż przez cały czas męczyć się z czytaniem.
Jeżeli piszę, że post jest dla mnie mało zrozumiały albo, że go w ogóle nie rozumiem, to NAPRAWDĘ tak jest. I guzik mnie obchodzi argument, że wszyscy inni czytający go zrozumieli - a to dlatego, że owi "wszyscy inni" mogli TYLKO UDAWAĆ, że go zrozumieli, a tak naprawdę to byli zbyt MAŁO ASERTYWNI, aby napisać, że także go nie zrozumieli - w co zresztą bardziej wierzę, gdyż nie uważam, abym był jakimś ciężko kapującym czytelnikiem czyichś wypocin, skoro do tej pory nikt mi tego nie zarzucił - oczywiście za wyjątkiem tych osób, którym napisałem, że takie mało zrozumiałe posty piszą...
Ale nie ma tego złego... mam też coś na pocieszenie.
Asertywność ma także swoje zalety. Np. nie mam w zwyczaju krytykować ani też chwalić szaty graficznej na blogach, tak samo jak nie mam w zwyczaju krytykować ani też chwalić cudzych postów, oczywiście pomijając te okoliczności które już wyżej opisałem, a więc sytuacje, gdy mnie to w jakiś sposób bezpośrednio dotyczy. W pozostałych przypadkach nie piszę nic, wychodząc z założenia, że każdy z nas kieruje się swoim własnym gustem.
Ale czasem zdarza mi się pochwalić czyjąś szatę graficzną lub czyjś post.
Jednak tylko wówczas, gdy ta szata graficzna lub post podobają mi się NAPRAWDĘ.
A skoro tak jest, wtedy właściciel bloga ma prawo z satysfakcją pomyśleć "może tym razem NAPRAWDĘ fajnie mi to wyszło skoro nawet ten marudny Smurff to pochwalił".
I to jest niewątpliwa zaleta mojej asertywnosci, zwłaszcza w dobie dzisiejszej blogosfery coraz bardziej przesiąkniątej permanentnym lukrowaniem i słodzeniem.
Pomyślcie o tym zanim ochrzcicie mnie "permanentym smerfem-marudą" ;)
Lubię i popieram asertywność. Dlatego jestem i nadal pozostanę asertywny, czy się to komuś podoba, czy nie.
I to jest niewątpliwa zaleta mojej asertywnosci, zwłaszcza w dobie dzisiejszej blogosfery coraz bardziej przesiąkniątej permanentnym lukrowaniem i słodzeniem.
Pomyślcie o tym zanim ochrzcicie mnie "permanentym smerfem-marudą" ;)
Lubię i popieram asertywność. Dlatego jestem i nadal pozostanę asertywny, czy się to komuś podoba, czy nie.
********************
A na koniec tego posta wspomnienie pewnego zapomnianego przeboju, otulonego niestety, od kilku dni żałobnym kirem...
No i cóż mam teraz rzec... z przykrością muszę stwierdzić, że niestety... odpływają...
Smurffie i to jest zdrowe podejście do tematu.Bo niema nic gorszego niż blogowa wazelina!!!Ja osobiście lubię pochwalić jak uważam że jest godne pochwały i to nie ma nic wspólnego z lizaniem dupska bo tego nie cierpię ale z mojej strony jest to dobry energetyczny krem.Jeśli chodzi o krytykę ja nawet ją lubię pod warunkiem że to nie jest krytykaństwo bo to sa dwie różne sprawy.Dobra rzetelna krytyka jeszcze nikomu nie zaszkodziła.Zresztą kiedy spotykaja sie ludzie juz jakiś czas na blogach poznaja sie lepiej i raczej wyczuwają czy ktoś mówi co myśli czy jest z gatunku tych że zależy jak chorągiewka wieje...dla mnie komentarze na moim blogu pozostawione przez ludzi dwulicowych zupełnie nic nie znaczyłyby bo czego niby miałabym sie od nich nauczyć?chowania głowy w piasek?Ludzie z różnych powodów na blogach nie są sobą ale jeśli to wynika tylko z tego że chcą być akceptowanym przez wiekszość to nie wnosi taki osobnik zadnej wartości w moje życie z której mogłabym czerpac jakąs naukę.Lepszy jeden który autentycznie powie prawdę niż dziesięciu wazeliniarzy.Zawsze stawiałam na jakość i nie zmienię w tej materii zdania.
OdpowiedzUsuńMoże i zdrowe podejście Luśka, ale przez wielu nielubiane. Ludzie wbrew pozorom w wielu wypadkach wolą usłyszeć fałszywe słodzenie niż prawdziwą krytykę, wtedy stroszą pióra jak indory i tak samo jak one się puszą ;)
UsuńSmurffie a ty byś chciał żeby cię wszyscy lubili?A to zachłanna bestia z tego smurffa:)))A tym co za bardzo strosza piórka trzeba jedno dla przykładu wyrwać wsadzić w dupkę i na jezioro z nim:))))Obaczymy jak sobie poradzi w walce z naturą...:))))
UsuńLuśka, chyba się jeszcze taki nie narodził, którego by wszyscy lubili... i chyba wcale bym nie chciał, aby tak było - bo nudno by wtedy było ;))
UsuńTo prawda czasami mozna dostasc mdlosci czytajac komentarze na niektorych blogach. Osobiscie podejrzewam, ze niektorzy nawet nie przeczytali danego postu, a komentarz typu "swietny tekst"zawsze mozna napisac ;) ostatnio na moim blogu i innych znanych mi blogach pojawil sie dziwny gosc, ktory nie czyta postow, moze najwyzej jedno zdanie i pisze pozytywne komentarze wedlug okreslonego schematu, jednym slowem prawie identyczne komentarze jego autorstwa mozna spotkac na wielu blogach. Nazwalabym "slodzacym trollem". A jesli chodzi o niezrozumienie tekstu, to mysle, ze w wiekszosci wypadkow nie chodzi o brak asertywnosci, ale po prostu nikt sie nie chce przyznac do tego, ze czegos nie zrozumial. Bo to tak glupio, wszyscy zrozumieli, a ja nie wiem w ogole o co chodzi w tym tekscie ;)))
OdpowiedzUsuńchyba czaję... jako psycholog /praktyk bez papierów/ rozpoznaję w takim "słodzącym trollu" osobę zagubioną, samotną, która się pęta po blogosferze i szuka kontaktu z ludźmi... o coś mu chodzi... spróbuj go zapytać o co /jeśli masz czas i ochotę/... może się okazać sensowny, a co najmniej użyteczny...
Usuńmój ulubiony wers z Desideraty /w moim sformułowaniu/:
"Wysłuchaj nawet kompletnego debila, co ci szkodzi te kilka minut? To może być czasem naprawdę ciekawe i wnoszące twórczy element do życia"...
pozdrawiać :))...
Chyba właśnie tak jest z tym niezrozumieniem postów, Lauro. Każdy się boi wychylić i powiedzieć, że nie zrozumiał posta, w rezultacie wszyscy udają, że go zrozumieli. To mi trochę przypomina baśń Andersena pt. "Nowe szaty cesarza" - tam też panowała podobna zmowa milczenia ;)
UsuńPtr, może ten "Słodzący Troll" po prostu za wszelką cenę szuka akceptacji w Sieci. Ma dziwne metody co prawda, ale tonący brzytwy się chwyta ;)
Usuńno, i widzisz... człowiek zajęty jest czymś innym i pojęcia nie ma, że odeszła znakomita artystka i fajna dupa... trochę mniej śledzę kronikę towarzyską, ale od czego mamy Smurff'a?... nie robię sobie jaj bynajmniej, pełen szacun... świetnie wiesz...
OdpowiedzUsuńkwestia tej asertywności... różnie to słowo jest rozumiane... dla mnie istotą asertywności nie jest powiedzenie "nie" i nazwanie chuja "chujem"... asertywność w moim pojęciu to umiejętność znalezienia takiego optymalnego rozwiązania, by nikt nie właził mi na głowę i sprawy szły tak, jak powinny iść... w kryminale miałem to przeegzaminowane... nie stawiałem się "gadom" otwarcie, ale mieli do mnie szacun... jak ja to robiłem?... pojęcia nie mam, ale jakoś to robiłem i działało...
u mnie na blogu możesz wszystko/?/, a ja mogę też wszystko/?/ i świetnie się dogadujemy /choć nie o wszystkim gadamy "wprost"/, mimo jakichś tam różnic poglądów w partykulariach... bo asertywność to "sztuka dogadania się ze światem" i nie zgubienia po drodze własnej indywidualności, tożsamości...
ale wiesz?... chyba tym postem jakieś porachunki z kimś ogarniasz... nie wiem z kim i wali mnie to... i nie twierdzę, że to "źle"... tak tylko neutralnie diagnozuję...
pozdrawiać :))...
Ale ci lizo cos tam moga byc i fajni , tylko po co sie tak wysilac? Wazelinowanie to w sumie wysilek... Nie znasz czlowieka a piszesz mu rzeczy, o ktorych nie wiesz czy faktycznie sa prawda....toz blogi to tez czasami iluzja.
Usuńto zaraz dojdziemy do wniosków ,że pisanie miło pod czyimś postem to wazelinowanie...:P
UsuńMasz rację Aniu...że czasem posty to iluzja...
Ważny jest tez tu styl,w jakim piszemy uwagi,czy też miłe słowa...bo on może zaważyc na wzajemnych relacjach i krytyka źle zrozumiana...
kiedyś u mnie była taka historia... napisałem posta, Kawiarnia przyznała mi jednogłośnie rację, skomentowała pozytywnie... ale jednej osobie się to nie spodobało i uznała Kawiarnię za "sektę", "kółko różańcowe" czy inne "towarzystwo wzajemnej adoracji"... była to oczywista bzdura, akurat tak się złożyło, że wszyscy mieli podobne zdanie i tyle... zaś po następnym poście była dyskusyjna "rzeźnia", bo akurat był spory rozrzut spojrzeń na poruszaną w nim sprawę...
Usuńnatomiast zupełnie inną sytuacją jest, gdy ktoś łazi po blogach i wszędzie się mizdrzy rozdając pozytywne komentarze... ja to diagnozuję jako poszukiwanie kontaktu... statystycznie rzecz biorąc, najlepiej to olać, ale /jak napisałem Laurze/ czasem warto takiej osobie poświęcić sekundę uwagi...
W realu pewnie tak jest jak piszesz z tą asertywnością, ale tutaj, w necie, to słowo nabiera nieco innego znaczenia. Przecież tutaj nie musisz na siłę niczego ciągnąć, jeśli ktoś Cię wqrwia, zwyczajnie odpuszczasz sobie taką osobę, a więc asertywność w tradycyjnym ujęciu tego słowa tutaj nikomu nie jest potrzebna.
UsuńMas rację, dogadujemy się jakoś pomimo różnic światopoglądowych, chyba to wynika z naszych mało konfrontacyjnych charakterów i wzajemnego szacunku pomimo różnic.
Pozdrawiać :)
Myślę, że każdy potrafi dość szybko odróżnić wazelinowanie od innych form kontaktów interblogowych, to się po prostu rzuca w oczy, a może tylko mnie się rzuca ;)
UsuńPost ku Chwale Smurffa:)) No...ja to nawet rozumiem, skoro Cie nikt nie chwali, to trzeba samemu cos o sobie przychylnego...o swojej aserywnosci, o tym jakim to sie jest "sprawnym" krytykiem i blogowym psychologiem etc skrobnac....(p):)))
OdpowiedzUsuńCzcionki to spoko, pisz jak Cie oczy bola, toz to normalne zwrocenie blogerowi uwagi...bez obrazy, ale inne uszczypilwosci, wydaje mi sie, ze czynisz z malutka satysfakcja nazywajac to asertywnoscia.....a niezrozumienie posta czyjegos, szczegolnie posta kobiecego zdarza, zdarza:))))
tylko, ze mnie czasami nie obchodzi zbytnio czy ktos cos rozumie, czy nie.....jezeli sama kogos nie rozumiem to go nie komentuje....wazne, ze on wie, co wie i po problemie. NIgdy nie napisalam nikomu, ze jego posta nie rozumiem, bo byc moze autor ma to gdzies...se napisal i tyle:))))
Usuńale skąd wiesz, że on ma to gdzieś?... bo może być tak, że nie rozumiesz, ale chcesz zrozumieć... i wtedy najprostszy komunikat to "nie rozumiem, ogarnij mi to, ujmij tak, bym zrozumiała"... nic nie ryzykujesz... jedyne, co Cię może spotkać "złego", to odpowiedź "nie rozumiesz, toś idiotka"... i co z tego?... świat się zawalił?... być może są na świecie ludzie, którzy Cię uznają za idiotkę... i niech sobie uznają, to ich problem, nie Twój :))...
UsuńNo ok:)) Niech da komunikat ogarnij bo konkretnie w tym punkcie nie jarze, sprawa jest jasna, ale kiedy ktos pisze: "nie rozumiem" to co masz mu ogarniac? Caly post napisac jeszcze raz?
UsuńNie lubie komentowac poezji, bo tak na serio moge miec kojary calkiem odlatujace od zamierzenia autora....nie lubie i juz.
Czasami mi sie zdarza nie rozumiec twoich postow, ale to zawsze jest moj problem, nie Twoj. Szczegolnie postow politycznych. czasami mam za malo danych, bo nie siedze w Polsce. Wtedy czytam drugi raz tekst i wyszukuje sobie info w necie o co chodzi...to ja sie przykladam aby zrozumiec autora, autor nie musi. Skoro sa tacy , ktorzy go rozumieja to znaczy, ze ja nie wyrabiam.
Nie kreca mnie posty polityczne, faceci moga miec problem z postami o dzieciach, zyciu codziennym, kobiecych uczuciach ......
Ja to czasami mysle, ze ( ech moze nie warto tego pisac) Smurff jest dla mnie "pokuta" za to co czasami zdarzy mi sie nagrzebac na blogu u Anny:))))
no dobrze Aniu... ja Ci mogę dać komunikat "czego nie czaisz, zapytaj"... ale Ty to wiesz i bez mojego komunikatu... tak zakładam /ale może źle zakładam/...
Usuńzwłaszcza, że ja mieszam gatunki... czasem publicystyka, czasem ekspresja artystyczna pure, której rzeczywiście czasem nie podejmuję się wyjaśniać "co poeta miał na myśli"... a czasem z kolei chodzi mi o to "by zgłupieli"... kiedyś miałem drugiego bloga... "mroczny blog" się to nazywało... tam się produkowałem bardziej "artystycznie" i w ogóle wrzucałem takie różne dziwne swoje jazdy... ale nie wyrobiłem się czasowo... w końcu blogowanie to tylko moje hobby, nic więcej, real ważniejszy... skomasowałem to w jednym i jest jak jest... "czemu, komu pierdziel w domu?"... jak ja lubię ten kawałek :)))...
http://youtu.be/FPm7VUNxF7Y
http://youtu.be/sq_B7zLOoi0
UsuńMylisz się Aniu i to bardzo moim zdaniem; ani nie jest to post, w którym chciałbym podreperować swój wizerunek w oczach innych /skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?/, ani też nie staram się być na siłę uszczypliwy, jeśli tak odbierasz moje komentarze, to znaczy, że w ogóle jeszcze mnie nie znasz.
UsuńAniu, zdecydowanie wolę napisać komuś, że nie rozumiem posta niż gubić się w domysłach, co też autor miał na myśli... i cała rzecz, ma się rozumieć, nie dotyczy ani postów wierszowanych, ani też innych z tego samego nurtu, a zwykłych postów, gdzie ktoś chce komuś przekazać pewną informację wcale nie przysłoniętą poetycką woalką /że tak powiem/.
UsuńA więc gdy Laura swego czasu skrytykowała mój post pt. "Obce gwiazdozbiory" uznałem taką reakcję za całkowicie naturalną, bo ten post napisany był w sposób poetycki i w dodatku skierowany do konkretnej osoby, dlatego Laura miała pełne prawo go nie zrozumieć i myślę zresztą, że więcej osób nie zrozumiało tego posta, ale tylko Laura była wtedy na tyle asertywna, aby się szczerze do tego przyznać.
Ale jeśli piszę coś w rodzaju posta-felietonu, to staram się go napisać w ten sposób, ani nikt mi nie napisał, że nie zrozumiał takiego posta. I jak do tej pory to mi się udaje /choć oczywiście mogło też być tak, że wiele osób nie rozumiało, ale bało się do tego przyznać ;)/.
Reasumując, zgadzam się z Kanalią, że to nie jest żadna "obraza majestatu" jeśli ktoś pisze w komentarzu, że czegoś nie rozumie.
A se bądź asertywny jak se chcesz :P Konstruktywna krytyka jest zawsze mile widziana. Co do mojego posta, to raczej większość zrozumiała, co widać w komentarzach, bo nie napisali po prostu "zgadzam się z Tobą", tylko napisali jasno swoje stanowisko we wspomnianej sprawie. Ty nie zrozumiałeś - chwała Ci za to, że się przyznałeś, ale to nie znaczy że jesteś mniej inteligentny, głupi czy nie wiadomo co jeszcze. Posta pisałem w ten sposób, żeby pograć z czytelnikami, zabawić się z nimi, pozostawić pole do interpretacji. Liczyłem się z tym, że nie wszyscy poprawnie zinterpretują czy zrozumieją treść, którą miałem na celu przekazać.
OdpowiedzUsuńJestem zawsze otwarty na propozycje i uwagi, co już wiesz, jak kilku czytelników skarżyło mi się na tło czy czcionkę - zmieniłem, bo to dla ich wygody. W końcu dla kogoś jest ten blog. Z drugiej strony, co do uwag na temat tego, o czym piszę - też chętnie takich rad czy zażaleń wysłucham, co nie znaczy że się dostosuję, bo to już jak wiadomo osobista sprawa, o czym chce się pisać. Nie robię tego, co często robią vlogerzy (videoblogerzy z YouTube): "No, tematy mi się wyczerpały, to może dacie mi jakieś sugestie o czym mam kręcić filmiki..." Takie coś to głupota. Nie mam pomysłu czy chęci na napisanie posta, to go nie piszę. A pisać będę to, co zechcę, nie to, co mi każą. Oczywiście - jeśli ktoś poprosi, żebym zrobił wpis o jakimś miejscu w Madrycie czy w Hiszpanii czy żebym wyraził swoje zdanie na jakiś temat to w miarę możliwości z przyjemnością taki wpis zrobię, ale tak, żeby mi ktoś narzucił "Pisz więcej o Hiszpanii", czy "więcej o Twoim życiu!" to nie, dziękuję.
Takie jest moje zdanie w tej kwestii, a Twojego bloga mi się czyta dobrze zarówno ze strony technicznej jak i treściwej (treściowej? - na określenie treści było też inne słowo, ale wyleciało mi z głowy), jakby coś mi się kiedyś nie podobało - nie martw się - nie omieszkam o tym poinformować ;)
Widzę, że mamy podobne podejście do tych spraw Kamilu, co oznacza, że nie będziemy nawzajem rwać włosów z głowy, jeśli ktoś nas skrytykuje, a przeciwnie, będziemy się zastanawiać, czy przypadkiem ta osoba nie ma racji.
UsuńCo do tamtego Twojego posta, to być może wchodzi tutaj w grę bariera pokoleniowa; ja nie chodziłem do gimnazjum, szedłem jeszcze "starą ścieżką" edukacyjną. Poza tym używasz w tym poście takich sformułowań, które są bardziej zrozumiałe dla nasto- i 20-latków, a dla starszych osób już nie tak bardzo.
No i pewnie jeszcze kilka przyczyn by się znalazło, ale dam już temu spokój, było - minęło ;)
Smurffie ale masz fajnego bloga. Liczę na to że i ty odwiedzisz mojego.:)I tu wklejam swój adres.I co pasuje to do mnie???Czy lepiej ta wersja:Całkiem przyjemnie czyta sie twoje posty.Nie powiem wróce tu z ochotą.:))
OdpowiedzUsuńNo proszę, Luśka zaczęła mi słodzić ;)
Usuńtez wole kontrowersje od slodzenia,bo zawsze moge sie cos ciekawego dowiedziec i byc moze zmienie zdanie? ale z drugiej strony,nie lubie sprawiac innym przykrosci....
OdpowiedzUsuńaaa i jeszcze cos mi sie nasunelo:) wazne jest,aby nie mylic asertywny z arogancki;)
Słodzenie na dłuższą metę jest nudne ;)
UsuńArogancki, nieee, sam nie lubię arogantów, ale to jednak coś innego niż bycie asertywnym.
Wiesz Smurffie...każdy ma prawo do skrytykowania czasem tego,co mu się nie podoba...i owszem.Asertywnośc do dośc dobra cecha w dzisiejszym świecie,pełnym fałszu...kontrowersji,lukrowania tam gdzie nie trzeba...
OdpowiedzUsuńJa myśle,że coś Cie wkurzyło...ktoś nie dostrzegł Twojej asertywności,a może to czasem i było marudzenie...może ktoś tak to odczuł?...wiesz...nie każdy myśli jak Ty.
U mnie możesz marudzic...od czasu do czasu...potem majtnie smok ogonem...i będzie ział ogniem...
Pozdrawiam miło:)
Nic mnie nie wkurzyło Crackie, napisałem tego posta, bo chciałem kilku osobom wyjaśnić moje stanowisko w omawianej kwestii, ale ten post nie był podyktowany ani moją złością na kogoś, ani też moim złym humorem, czy też rozdrażnieniem. Zwyczajny post, gdzie poruszyłem pewien temat, który chciałem poruszyć ;)
UsuńPozdrawiam równie miło :)
Czekaj, muszę przegryźć... No! Nie widzę nic złego w krytykowaniu, jeśli ktoś podpisujekrytykę swoim nickiem. Mogę się wtedy odnieść, wyjaśnić, polemizować. Gorzej, gdy ktoś chcąc skrytykować chowa się pod jakimiś durnymi zasłonkami, to wtedy wypierniczam tekiego bez mrugnięcia okiem. Zwłaszcza, jak przekręca moje słowa i nadinterpretuje teksty. Ale to oczywiście nie dotyczy Ciebie ;-)) (wystarczająco posłodziłam? ;-)) Pozdrawiam serdecznie i uważam, ze każdy ma prawo pisać u siebie najbardziej wierutne bzdury i bzdety. Póki co, cieszmy się z tych ostatnich chwil wolności internetowej....
OdpowiedzUsuńTrutu, inaczej jest jak się ktoś na siłę kogoś czepia niemal jak rzep psiego ogona, a inaczej, jeśli ktoś szczerze pisze, że coś mu tam nie pasuje i podaje uzasadnienie swojego stanowiska. Zawsze staram się odróżnić krytykę negatywną od konstruktywnej i o ile mam awersję do tej pierwszej, to tą drugą jak najbardziej popieram.
UsuńPozdrawiam.
ale ten Twój interes..........jest asertywny Marudko;)))) hahahahaha pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, co Ty nie powiesz, Szafirku! :P
UsuńI musiałeś tak długo marudzić, żeby dojść do starych "Kawiarenek"?:)
OdpowiedzUsuńodpływają...i..."miejsc wokół nas coraz mniej"...
Pa, miłego wieczoru :)
aaaa...zapomniałam
ładny masz kolor tła :P :)
I to jest właśnie asertywny komentarz! :P
UsuńSmurff , a mi sie podoba to po lewej pod nazwa "Lubie to"...Dagadana, nie znalam wczesniej:)) No widzisz ile dobra "ludzkosci" wyswiadczasz i jak sprytnie edukujesz:))))
OdpowiedzUsuńMyślałem, że to znasz, ale faktycznie ten kawałek jest mało znany, trochę go w "Trójce" puszczali, ale krótko.
UsuńWitaj Marudo :P.To i Ja pomarudzę
OdpowiedzUsuńE a mnie się szata nie podoba taki jakiś kolor ma s-raczkowaty :P kolorem przypomina te zeschłe liście ;P
ja to już od dawna wiedziałam,że Ty Smurffie jesteś "permanentnym smerfem-marudą" i co czujesz to co Ci się nie podoba to powiesz to wprost a nie będziesz słodzić,a wystarczy jak ktoś komuś inny słodzi to można się spodziewać prawdziwej krytyki :)co zresztą jestem do niej od czasu do czasu przygotowywana(muszę powiedzieć,że Smurff to daje mi popalić i czasem nie żle dokucza :P ),ja się już przyzwyczaiłam do tego,ponieważ każdy ma prawo wypowiedzieć się o czymś co mu się nie podoba a co podoba....Pozdrawiam słodko.
Cześć Robaczku :)
UsuńMasz rację, to co piszę w tym poście tyczy się także zdjęć. Moim zdaniem nie daję Ci tak ostro popalić, tylko czasem coś tam skrytykuję ;)
Ale za to zdecydowanie mniej Ci słodzę, chociaż czasem i do tego muszę się posunąć jak widzę, że wystawiłaś kolejne odjazdowe fotki ;)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
A ja tu się wpiszę pod Robaczkiem,na zasadzie kontrastu...;P))Otóż Twój wystrój mi się podoba,bo lubie te kolory,takie ciepłe beże.Na moim ekranie te kolory przypominaja kolor capuccino,której w sumie nie lubię,ale na blogu mi nie przeszkadzają.Jakbyś tu jakieś róże i fiolety dał...to byłabym nie tak asertywna jak uperdliwie niemiła....:P)))
OdpowiedzUsuńNa siłę i sraczkowatym można nazwać...:P))))
Pozdrawiam :)
Crackie, z tym sraczkowatym to jest tylko taka mała robaczkowa zemsta, bo niedawno właśnie w ten sposób jedno robaczkowe zdjątko zjechałem ;)
UsuńA z tym tłem, to wierz lub nie, ale ja niczego w tle sam nie zmieniałem, to Blogspot jakieś psikusy mi tu robi ;)
Ale generalnie to nowe tło mi się podoba, gdyby nie to bym już dawno je zmienił na jakieś inne ;)
A mój blog jest zieloniutki, bo najbardziej ten kolor lubię. Podoba Ci się czy nie i tak go nie zmienię. Ale tak na poważnie - myślę, że tylko ludzie bardzo pewni siebie myślą, że wszystkie komentarze tzw. "chwalące" są prawdziwe. Jeśli chodzi o moje posty to możesz pisać najprawdziwszą prawdę, ja się nie obrażę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć Stokrotko, ale obawiam się, że akurat Ty nie zasłużysz na krytykę z mojej strony, bo piszesz naprawdę interesująco i nawet jak nie piszesz o niczym niezwykłym, to i tak Twoje posty są ciekawe ;)
UsuńPozdrawiam :)
Popieram ludzi asertywnych, takich , którzy wiedza czego chcą, a nie dla świętego spokoju przytakujących. Bez własnego zdania. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze już nikt tak jak Ona nie zaśpiewa "Gondolierów znad Wisły."
Takich wiecznie przytakujących ludzi w ogóle mało się ceni, bo oni są jak te barany w stadzie, pozbawieni własnego zdania kierują się zawsze tam, gdzie stado ;)
UsuńTwojego marudzenia nie znoszę ale do Twojej krytyki mam sentyment:))
OdpowiedzUsuńdr_brunet zwany dalej Janem
Dobre i to Brunecie ;)
UsuńSmurff... Ty jestes naprawde ...jak to sie dzisiaj mowi... super facet... Do Twojego bloga zawsze bede miala sentyment czy bedzie zielony czy rozowy... bo ma Dusze...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Dziękuję La Vie, naprawdę miło mi to słyszeć, mam nadzieję, że mi nie słodzisz w tym momencie ;)
UsuńNie slodze... herbaty, kawy tylko kapuste kiszona i barszcz czerwony... a Tobie w tym momencie nie slodze!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
J.
Dzięki La Vie i tak trzymaj.
UsuńPrzesadne słodzenie jeszcze nikomu nie wyszło na dobre :)