Jakiś czas temu przeczytałem na forum pod jednym z artykułów Onetu komentarz jednego z internautów, który podpisał się nickiem "Adam P".
Po przeczytaniu zamyśliłem się nad tym, jakie perspektywy mają młodzi ludzie żyjący w tym kraju i jaka dalsza przyszłość nas tutaj czeka.
Jeśli będzie Wam się chciało przeczytać ten niżej zamieszczony komentarz, wtedy możecie sami spróbować odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule tego posta.
Powiem wam tak - jestem młody, mam 30 lat. Wiem, że Polska to kraj gdzie można wiele osiągnąć nie mając układów i znajomości. Ja np. od 8 lat pracuję w państwowej firmie. Wiedzie mi się całkiem OK. Nie wyjechałem jak inni moi koledzy za granicę do pracy, bo wiem, że w Polsce można wiele osiągnąć. Ja po 8 latach pracy mam już odłożone na koncie 9 tys. złotych. Zastanawiam sie teraz, co z tym przecież niezłym kapitałem zrobić. Myślałem o jakimś salonie obuwniczym w galerii lub restauracji w centrum miasta. Kwota jest jak dla mnie całkiem spora (w końcu to uczciwie zbierałem ją całe swoje życie). Może i mogłem odłożyć nieco więcej, ale ja kocham podróże i dużo pieniędzy wydaję na ten cel. Już dwa razy z zakładem pracy byliśmy w Stoczni Gdańskiej. Wielkie przeżycie mówię wam. Fantastyczna też była dwudniowa wycieczka na tamę na Wiśle we Włocławku. Szum niczym na wodospadzie Niagara. Nawet kupiłem sobie tam fajną pamiątkę. Dwa słoiki z wodą. Jeden z wodą przed tamą, a drugi słoik z wodą za tamą. Fajna sprawa, polecam. W Polsce wcale nie potrzeba mieć "pleców" żeby dobrze żyć. Właśnie spłacam ostatnią ratę za komputer. Będzie już mój na 100%. Kupiłem go 4 lata temu. Ma jeszcze całkiem niezłą konfigurację... tylko te 1 GB ram-u. Ale to nie jest duży problem bo można dokupić. Ostatnio na mieście byłem zobaczyć co można taniej dostać na wyprzedaży. Spotkałem kumpli którzy wyjechali za granicę. Trochę opowiadali o samochodach, pieniądzach, ale chyba ich trochę poniosła fantazja. Nawet byli przy kasie bo postawili piwo. Ja żeby nie być gorszy to też postawiłem. Dobrze, że miałem właśnie przy sobie tą stówkę na ostatnią ratę za kompa, bo inaczej był by przypał, że nie mam kasy. Ale ja większej gotówki przy sobie nigdy nie noszę. Wiecie przecież sami jak jest. Za 5 zł to mogą człowieka zabić i okraść. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy wierzą, że w Polsce fajnie jest i warto tu żyć.
Uff... w końcu urlopik .Zasłużony odpoczynek po ciężkim roku pracy. Gdzie tu pojechać na wakacje? Moja firma, a w zasadzie jej Fundusz Wakacyjny ma jakieś przejściowe problemy, i z funduszu wakacyjnego (coś w stylu "wczasy pod gruszą", wypłacili nam tylko po 75% należnej kwoty. Wyszło już całkiem sporo, bo po 350 zł, a będzie jeszcze przecież reszta 25%.
Na wczasy w sierpniu w naszym ośrodku się nie załapałem bo jako singiel mogę jechać tam po sezonie. W listopadzie. Kurde, ale wtedy to nie będę miał urlopu. He he, ale od czego mądra głowa. Przeglądam oferty, tak zwane "last minut" i z obliczeń logistyczno-finansowych wyszło jak nic, że na Costa de Taras (balkon mojej mamy) będzie ok. 350 zł. Starczy spokojnie na all incl. a jak by była brzydka pogoda to do domu w sumie niedaleko. Wprawdzie nie ma tam palm, ale są piękne pelargonie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy wierzą, że w Polsce fajnie jest i warto tu żyć.
Dziś przyjeżdża do mnie moja narzeczona. Piękna dziewczyna. Od kilku dni chodzi cała w skowronkach bo dostała swoją pierwszą pracę po zakończeniu edukacji na poziomie mgr. Muszę powiedzieć, że byłem miło zaskoczony wielkością jej wynagrodzenia. Za pracę w administracji państwowej firmy dostanie 1119 zł na rękę. Całkiem nieźle jak na początek. Ja po 8 latach mam 1270 zł i juz całkiem niezłe doświadczenie.
Dla mojej dziewczyny wzorem jest Pani Stefania z mojego zakładu pracy, gdzie razem dzielimy biurka. Pani Stefania w tym roku idzie na emeryturę .Całe swoje życie przepracowała w jednej firmie. Przeżyła kilku prezesów, parę Rad Nadzorczych, kilka kryzysów, dwa pożary i dużo widziała. Swoimi rękoma w czynie społecznym budowała ośrodek wczasowy do którego teraz nie mogłem jechać. Pani Stefania to najwyższej klasy specjalista w swoim fachu. Wyobraźcie sobie, że ona nie używa komputera! Ma wielki kalkulator formatu A4. Potrafi obliczyć na nim takie rzeczy, że na komputerze trzeba by dużo szukać, by znaleźć jakieś formuły do excela. Potrafi policzyć dzisiejszą złotówkę, pomnożyć przez złotówkę z przed denominacji a wynik podać w rublach transferowych. Taka to sprytna kobieta jest. Ale przyszedł czas na pożegnanie. Niedawno dostała decyzję z ZUS o emeryturze i jej wysokości. Będzie dostawała ponad 800 zł. Dokładnie 827,89 gr. Nieźle prawda? Za uczciwą pracę - uczciwa zapłata. Pani Stefania już snuje plany jak będzie wspaniale żyć na emeryturze. Ile zwiedzi krajów i takie tam. W końcu emerytura to czas na odpoczynek i zbieranie żniw ciężkich lat pracy. Jednego razu przyniosła mi nawet globus z działu logistycznego naszego zakładu, aby pokazać wszystkie miejsca, gdzie pojedzie. Pierwsza ma być Canada a potem Japonia. Pani Stefania postanowiła większość ze swojej emerytury przeznaczać na wycieczki i na korzystanie z życia. I tu dobrze widać jak ciężką pracą można wiele osiągnąć. Moja dziewczyna też chce mieć taką karierę jak pani Stefania. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy wierzą, że w Polsce fajnie jest i warto tu żyć.
Postanowiłem się usamodzielnić bo przecież 30-tka na karku. Zaczyna być ciężko mieszkać w małym pokoju z rodzicami. Tym bardziej, że nieraz mamy z moją dziewczyną nie tylko ochotę na słuchanie muzyki. Postanowiłem kupić mieszkanie. Na razie jakiś mały apartament. Traf tak chciał, że znalazłem w dzielnicy w której obecnie mieszkam całkiem ładne lokum. Nie trzeba dużo remontować, wystarczy małe malowanie. Apartament jest przestronny. Całość ma 34 m2. Salon z open kuchnią - 18 m2, sypialnia 8 m2, łazienka 4 m2, garderoba 1m2 i korytarz 3 m2. Cena za jaką jest mieszkanie wystawione to 244.800 zł. Podobno to atrakcyjna jak na tę dzielnicę. Poszedłem do banku po kredyt. Uśmiechnięta pani w banku dała mi do wypisania jakieś wnioski. Powiedziała, że na rozpatrzenie trzeba czekać tydzień. Trzeba też zapłacić prowizję za rozpatrzenie (1% wartości kredytu), ale jak to pani powiedziała, może być to doliczone do kredytu. No to jestem spokojny bo 1% to dwie moje wypłaty. Pani powiedziała też, że jak by się zmieniła moja sytuacja finansowa to mam dać znać. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy wierzą, że w Polsce fajnie jest i warto tu żyć.
Na pożegnaniu pani Stefani szef wygłosił mowę pożegnalną i wspominał, że kryzys mija i dostaniemy podwyżkę. Ja dostałem 18 zł 66 gr. Na drugi dzień dzwonię z dobrą wiadomością do miłej pani z banku, że moja sytuacja finansowa uległa znacznemu polepszeniu. Miła pani podziękowała i zaprosiła na następny dzień. W sumie to dlaczego nie mam dostać kredytu? Mam stałą pracę, pracuję już 8 lat u tego samego pracodawcy, dostaję podwyżki, jestem wzorowym pracownikiem, więc pewnym płatnikiem dla banku. Prawda? Poszedłem do banku spokojny. Już z daleka pani uśmiecha się do mnie. Myślę sobie - jest kredycik. Niestety problem. Pani mówi, że mam za małe dochody i muszę mieć wkład własny. Spoko, przecież mam jeszcze niezainwestowane oszczędności całego swojego życia. Mówię pani, że mam ok 9 tys. zł a ona zrozumiała, że 90 tys i mówi, że to prawie 50% i, że to zmienia sytuację a ja, że nie 90 a 9 tys. Zmartwiona powiedziała, że muszę mieć większe dochody albo większy wkład własny i jeszcze dwóch żyrantów i żeby zarabiali min. 5 tys/mc. Ale powiedziała, że z moim dochodem to mogę śmiało dostać kredyt na kino domowe. Pozdrawiam serdecznie wszystkich którzy wierzą, że w Polsce fajnie jest i warto tu żyć.
Adam P
W ramach komentarza rewanżuję się też tekstem z neta:
OdpowiedzUsuń"temptation: Pamiętacie jak radośnie i szczęśliwie nasi Rodzice radowali się z Obrad Okrągłego Stołu? Z jakim napięciem i wyczekiwaniem przed telewizorami zasiadali wszyscy domownicy, rozbrzmiewało pukanie, kiedy sąsiedzi przychodzili na wielogodzinne śledzenie wydarzeń, kiedy na naszych oczach tworzyła się Przyszłość? Pamiętacie z jaka radością przywitamy wiadomość "Panie i Panowie, oglaszam koniec komuny."? Na ulicach cieszyli się ludzie, otwierały się okna, rodzice ściskali dzieci i mówili, ze teraz będzie już dobrze. Każdy obywatel miał wtedy nadzieje, ze od tego dnia będzie lepiej, skończy się upodlenie, hipokryzja, konformizm, kłamstwa i wrogość do Rządu. Mieliśmy nadzieje, ze Nowa Ojczyzna pomieści nas wszystkich, da możliwość rozwoju, zarabiania, tworzenia dnia po swojemu i pewności, ze zona i dzieci nie będą musiały już obawiać się, ze ojciec strajkuje w zakładzie, nie wróci do domu a wieczorem do drzwi zapuka pan w prochowcu i zaprosi do samochodu.
Minęło parę lat.
Staliśmy się Polakami. Z karta kredytowa w kieszeni, samochodem pod domem, własnym biznesem i kolorowym telewizorem, który przekonywał nas, ze jesteśmy silni, odważni, wartościowi i gotowi podbić Europe. Ale w Polakach zgasła nadzieja, ze mogą zrobić cokolwiek, żeby poczuć się szanowanym obywatelem. W pogoni za złotówką stali się sobie wrogami, donosicielami, sąsiadami, którzy najchętniej poprzebijaliby sobie nawzajem opony, żeby tylko drugi nie mógł jechać do pracy.
Pokolenie Szkrabów, które tamtego wielkiego dnia obserwowało rodziców i sąsiadów i nie rozumiało o co toczy się gra, wychowali się w świecie w którym uczciwość rodziców nie popłaciła. Otworzyli biznesy w najlepszym do tego okresie, zmienili asortyment w swoim małym sklepiku raz, potem jeszcze raz, potem zdecydowali się sprzedawać towar "na zeszyt" a dziś już wiązali koniec z końcem. A zbliżając się do emerytury zastanawiali się czy 20 lat bez urlopu, wstawanie codziennie o 5 rano, brak kontaktu z dziećmi i nieustanne frustracje opłaciły się? Bo Urząd Skarbowy kradł każda możliwą złotówkę, straszył wiezieniem, grzywnami, Urząd Miasta podnosił czynsze i kazał płacić sobie krocie za zapleśniałe lokale bez dostępu do wody niczym za salony brukowane złotą kostka. U lekarza nie można było otrzymać właściwego leczenia bo niewłaściwy papierek, niewłaściwa kolejka, nie wystarczająco wypchana koperta. W biurach i urzędach petent był traktowany jak wróg. Odsyłany od biurka do biurka, bez śladu szacunku, niejednokrotnie z tzw. "ryjem" bo przerwało się niekończąca się, acz jak zajmującą czynność mieszania herbaty w szklance.
Pokolenie szkrabów poszło na studia i okazało się, ze jak urzędnicy traktują w biurach ich rodziców, tak samo panie w dziekanacie i sekretariacie traktują ich. W bibliotece- potencjalny złodziej i niszczyciel, w sali wykładowej- pomyłka, bo przecież jak Pan nie ma ochoty, to nikt tu Pana silą nie trzyma. Po skończonych studiach w atmosferze kompletnego braku poszanowania nie tylko dla studenta ale i dla wiedzy tam wykładanej, Pokolenie Szkrabów wróciło do domów z dyplomami i okazało się, ze Książeczka Mieszkaniowa, na która Rodzice odkładali pieniądze zdewaluowała się 5 razy i po 20 latach oszczędzania, młody Polak nie ma szansy kupić nawet kawalerki. Może- wybrać zdewaluowany wkład w wysokości 400 zł, dołożyć drugie tyle i opłacić sobie jeden miesiąc w mieszkaniu studenckim i kopic kefir.
c.d
OdpowiedzUsuńZ dyplomem w kieszeni i nadzieja, ze jednak gdzieś tam są ci, co potrzebują ich kwalifikacji, otwartych głów i chęci do tworzenia Europy, Pokolenie Szkrabów poszło szukać pracy. Dzień po dniu, z otwarta głowa zwieszona coraz niżej wracali do domów gdzie Rodzice ślęczeli nad książkami rachunkowymi szukając, gdzie tez podziało się ich życie, szacunek do siebie, Rządu i ojczyzny, która pozwalała na biedę. Z obrzydzeniem przełączając kanały Telewizji Polskiej, która pokazywanie skrajnej biedy w wieczornych dokumentach traktowała jak rozrywkę typu "Łza w oku, dobrze, ze mam lepiej". Religia, która była kiedyś Wiara wszystkich obywateli, źródłem nadziei i pokrzepienia stała się nagle jedynie koszmarnie wynaturzona karykatura samej siebie. Dzieliła zamiast łączyć, szydziła zamiast wybaczać, krzyczała glosami młodych i starych, ze inność jest grzechem, skazywała na potępienie i wieczność w piekielnych płomieniach, jak gdyby czas się cofnął i zapadł znów w ciemności średniowiecza.
Po kilku miesiącach parzenia kawy w biurze, noszenia lunchów do gabinetów czy ostrzenia ołówków dla Szefa młody Polak stwierdził, ze jako kelner zarobi więcej. Kelner na Obczyźnie.
Jeden po drugim spakował co miał, wsiadł w autobus i pojechał za granica szukać tego, czego nie dal mu jego własny kraj. Zostawił Mamę, Tate nad tymi księgami rachunkowymi i obiecał dosyłać co może, żeby mogli podciągnąć domowy interes, bo przecież jutro będzie lepiej. W telewizji przecież mówili.
A na obczyźnie? zapomniał, ze jest magistrem, ze ma dyplom pielęgniarki czy księgowego po ekonomiku. Dostał prace na zmywaku, kilka miesięcy później na kuchni, potem awansował na managera, zmienił prace, zmienił pokój na mieszkanie, potem na dom. Od pierwszej wypłaty pomagał rodzicom i jeszcze mu starczało. Szybko dorobił się roweru, potem lepszego, samochodu... W ciągu dwóch lat zdobył więcej doświadczenia i wiedzy niż szukając w pracy w kraju i stojąc w niekończących się kolejkach do okienka z Upodleniem i Wstydem.
Tęsknił, dzwonił, pisał, wysyłał, pytał jak w domu. Słysząc, ze dobrze i tak wiedział, ze jego pomoc nie wystarcza bo Rzad usprawnia swoja politykę, zbliża się do Europy i zabiera ludziom coraz więcej: złotówek, szacunku i świętego spokoju. W Święta Bożego narodzenia, młody Polak siedzi przy malej choince i głośno przełyka ślinę, bo Mama tam a ja tu. Dzwoni do domu a po drugiej stronie odbiera Tata- Mama tez płacze.
I Emigrant postanawia skończyć z tym wszystkim- tęsknotą, bólem rozłąki, wiązaniem końca z końcem...postanawia zabrać rodzinę do siebie. Na obczyznę.
A pewnego dnia kupuje sobie komputer, wtyka do ściany i czyta: POLSKA JUŻ CIEBIE NIE CHCE NIEUDACZNIKU!!! GŁUPI, TĘPY ROBOLU BEZ SZKOŁY, KORZENI, ZDRAJCO NARODU, DOROBKIEWICZU, CHAMIE i ZŁODZIEJU
I już nie wie, za czym ma płakać bardziej. Za stracona ojczyzna czy nad straconym pokoleniem. Bo on ma szanse na przyszłość, a kraj który stracił swoje Pokolenie Szkrabów nie czeka już nic."
--
Króljacuś1
Ten zacytowany przez Ciebie tekst przedstawia to samo, ale widziane z pozycji emigrantów. Najgorsze jest to, że tak faktycznie jest, każdego roku emigruje kilka tysięcy młodych ludzi, którzy tutaj się wykształcili, ale nie mają perspektyw na normalne życie, dlatego emigrują.
UsuńJa także w 1989 myślałem, że wszystko będzie w tym kraju inaczej, że po latach zniewolenia i po komunistycznej szarzyźnie przyjdzie czas gospodarczego rozkwitu tego kraju... niestety rzeczywistość okazała się diametralnie inna niż to sobie wyobrażałem...
w Polsce fajnie jest i warto tu żyć, ale nie można tutaj pracować...paa:)
OdpowiedzUsuńZ pewnością masz rację, Makowa. Problem w tym, że trudno jest tutaj żyć, jeśli się jednocześnie tutaj nie pracuje, dla przeciętnych Kowalskich jest to nie do zrealizowania.
UsuńPa :)
dlatego Polacy najczęściej wychodzą ponad przeciętność i osiągają sukcesy..za granicą :P:) nooo i latają samolotami :))
UsuńOwszem, są tacy, ale w skali całego kraju nie jest ich wielu. A ci co pozostali muszą szukać pracy w kraju.
Usuńjest tu zawarta i ironia i smutna prawda...:(
OdpowiedzUsuńnie ma polityki prorodzinnej,nie ma prawdziwej,usprawnionej służby zdrowia,nie ma godnych zarobków...ale ceny zbliżają nas do unijnych...
czy o to walczyło sie tyle pokoleń?
smutne...
Też mi się tak wydaje, że ironia miesza się w tym komentarzu z gorzką prawdą, bo nawet jeśli tekst jest nieco przesadzony, to nie aż tak bardzo, aby można było po przeczytaniu uśmiechnąć się i odetchnąć z ulgą, że jest diametralnie inaczej...
Usuńbo nie jest...i uśmiech gaśnie,bo jak długo można tylko marzyc,marzyc...i marzyc,a wiek już nie pozwala za bardzo jechac w nieznane...
UsuńZgadza się, przecież starych drzew się już nie przesadza...
UsuńChcemy socjalizmu - płacy minimalnej, zus-u, fundudszu socjalnego, darmowej opieki medycznej - to mamy. Inwestorzy budują fabryki w Chinach i tam się ekonomia rozwija. Są miliony miejsc pracy nie tylko dla robotników, ale i kadry zarządzającej, w usługach, urzędach itd. A my się cieszmy socjalizmem jak ten sympatyczny kolega.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia Dibeliusie, dlaczego tak gremialnie wszyscy głosują na ten socjalizm skoro każdego dnia widzą jak doskonale to państwo defrauduje ich pieniądze... dla mnie to jest swoisty fenomen, że partie deklarujące prawdziwy liberalizm w gospodarce przez ostatnie 15 lat w ogóle nie mogą wejść do Sejmu...
UsuńA tak przy okazji chciałbym Ci jeszcze odpowiedzieć na Twój ostatni komentarz w poprzednim poście na Twoim blogu - ma się rozumieć - w moim wątku.
Dla przypomnienia zacytuję teraz ten Twój komentarz:
"A ja się nie zgadzam. Demokracja i szacunek dla drugiego człowieka to tylko pobożne życzenia. Demokracja to narzędzie w rękach elit rządzących, obciążanie klasy średniej 80% podatkiem i oferowanie w zamian gównianych świadczeń państwa nie jest według mnie wyrazem szacunku."
Całkowicie się z Tobą zgadzam, że świadczenia na naszą rzecz ze strony państwa są wysoce niewystarczające /to eufemizm, ale nie o to mi teraz chodzi/.
Moje pytanie brzmi - jeśli nie demokracja, to co? Dyktatura? Bo jeśli jednak demokracja, to co Ci przeszkadza założyć swoją partię, która uzyska większość sejmową i w ten sposób przejmie władzę?
Jak sobie inaczej wyobrażasz przejęcie władzy? Przez zorganizowanie zamachu stanu? Obawiam się, że masz na to małe szanse, bo państwo ma swoje służby, które nad tym czuwają, jak np. ABW. A więc już za przygotowanie zamachu stanu możesz pójść do więzienia. Demokracja z kolei pozwoli Ci najzupełniej legalnie przejąć władzę.
Jeśli zaś chodzi o Twój blog jako taki, to mam ochotę post o tym napisać, bo są tam rzeczy, które moim zdaniem wymagają krytyki.
Już mam przygotowany cesarski mundur i zestaw orderów. Jeszcze nabędę białego konia, zrobię rewolucję i zostanę dyktatorem. A jak się nie uda to założę partię, która wejdzie do Sejmu i legalnie sobie przejmę władzę :)
UsuńCiekaw jestem Twojej krytyki odnośnie mojego bloga jako takiego.
to jak ma być?... chodzi o blog "jako taki", czy o "rzeczy, które wymagają krytyki"?... jakby nie było, to też jestem ciekaw...
UsuńNo widzisz Dibeliusie, jak Ci się zadaje konkretne pytania, to wtedy zaczynasz sobie dworkować...
UsuńW poście będzie o tym i owym... zobaczycie sami, nie będę na razie uprzedzać co tam będzie.
Ba! A Ty ile masz odłożone? Jaką emeryturę dostaniesz? Jak widzisz przyszłość swoich dzieci?
OdpowiedzUsuńJa się boję.... Jestem już za stara, żeby uciekać, za dużo nitek mnie tu trzyma, a kiedy byłam młoda i miałam możliwość, to wróciłam, bo miało być inaczej, lepiej... Nie doczekałam. I nie sądzę, by nasze dzieci doczekały... Pozdrawiam
Przyznaję, że ja także zacząłem się ostatnio bać o swoją przyszłość... to wszystko zmierza w złym kierunku, coraz trudniej się tutaj żyje. Obawiam się też, czy moje dzieci zostaną ze mną na stare lata, czy przypadkiem nie poszukają miejsca do życia w jakimś innym kraju, gdzie będą miały łatwiejszy start i łatwiejsze życie niż tutaj...
UsuńPozdrawiam.
Mnie ostatnio córka powiedziała, że wraca do Anglii, bo tam na najniższej stawce będzie miała lepiej od tego co jej tu po studiach łaskawie proponują.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, niby jedna Europa i jednakowe ceny, ale płace są tak różne, że dochodzi właśnie do takich paranoi...
Usuńtekst odbieram jako ironiczny... kojarzy mi się to z "małą stabilizacją" za czasów Gomułki... po prostu nic się nie zmieniło... dalej mamy fuckin' socjalizm, tylko w nieco innych, bardziej wypasionych dekoracjach... tak to po prostu jest, że ludzie /statystyczna większość/ wolą michę od wolności... Krasicki napisał kiedyś bajkę o wilku i psie... w socjalistycznych realiach pies już nie ma pełnej michy, często ma wręcz zapadnięte boki tak, jak ten wilk... ale obroża mu pozostała...
OdpowiedzUsuńJa bym to nazwał "gorzką ironią".
UsuńCo do tej obroży, to faktycznie coś w tym jest, niby wolność i takie tam srutututu, a w istocie kilo drutu...
A tutaj sie mowi, ze Polska to jeden z nielicznych krajow, ktory uniknal kryzysu i ze tam pewnie sie lepiej ludziom zyje niz np we Wloszech. I co o tym wszystkim myslec? ;)
OdpowiedzUsuńLauro, to są zwyczajne bujdy na resorach.
UsuńGdyby tak było aż tylu młodych Polaków nie emigrowałoby z kraju każdego roku.
Witam, witam i o zdrowie pytam :)
OdpowiedzUsuńZaskoczę cię smurffie, gdy powiem, że po kilku latach spedzonych z przerwami zagranicą, stałam się większą patriotką,niż byłam kiedykolwiek. A dowód w moich ostatnich postch.
Córka pisze pracę magisterską, taką trochę socjologiczną o polskiej emigracji w UK, jeden rozdział, w którym jej pomagam to ankieta 20 osób z Polski,naszych znajomych, sąsiadów, rodziny. Procentowo ich oceniłyśmy ze wzgledu na wyksztalcenie, stan cywilny, pracę w Polsce i ambicje zawodowe, znajomosc jezyka itd. Okazuje się, ze ludzie, ktorzy mieli wszelkie szanse, zeby w miare dobrze zyc w Polsce, to tam im sie tez dobrze wiedzie, a to taki prosty wniosek, ze ci mniej ambitni, mniej przedsiebiorczy i niechetni do nauki, bez dobrego zawodu, także ci zamknięci w sobie, w Anglii zyją sobie skromnie, bez szans zmiany pracy, czy awansu bardzo tesknią za krajem. Tam jest zdecydowanie łatwiej zyć i opieka państwa lepsza. Ale jak my mozemy sie porownywać do wielowiekowych demokracji zachodnich?
Witam.
UsuńDziękuję, zdrowie jak do tej pory mi dopisuje :)
To prawda, dużo zależy od samych ludzi. Oglądałem kiedyś film o Polkach zesłanych na Sybir - w tych koszmarnych warunkach najlepiej radziły sobie kobiety pochodzące z arystokracji, były najtwardsze i najsilniejsze psychicznie, co może dziwić zważywszy na wcześniejszy komfort życia.
A czemu mamy się nie porównywać do tych demokracji, skoro ceny naszych towarów pomału zaczynają się zbliżać do tych cen, które są u nich?