Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

środa, 10 kwietnia 2013

Trzecia rocznica katastrofy smoleńskiej.


To był ładny, bardzo słoneczny sobotni poranek. Właśnie zabieraliśmy się za konsumpcję rodzinnego śniadania, gdy nagle zadzwonił telefon...
- Słyszeliście już? Pod Smoleńskiem właśnie rozbił się samolot rządowy... włączcie TV...
Włączyliśmy... pokazywali jakieś zabagnione miejsce, gdzie uwijali się strażacy... gasili jakieś dymiące szczątki czegoś, co bynajmniej nie przypominało już samolotu...
A godzinę potem była transmisja uroczystości rocznicowych w Katyniu... pamiętam widok pustych krzeseł na których miała zasiadać polska delegacja... widok tych pustych krzeseł bardziej do mnie przemawiał niż sklecane wówczas naprędce z powodu katastrofy mowy okolicznościowe...

Właśnie mija trzecia rocznica katastrofy smoleńskiej - najbardziej tragicznego wydarzenia w dziejach III Rzeczpospolitej.

Ta katastrofa poruszyła chyba wszystkich Polaków. Zginęło 96 osób piastujących najwyższe funkcje państwowe, w tym Prezydent RP wraz z małżonką.
Oczywiście mną także to wstrząsnęło. Wiosną 2010 r. napisałem trzy posty poświęcone katastrofie smoleńskiej. Ostatni z nich pt. "Tajemnicze ostatnie sekundy lotu Tu-154M", napisany 2 czerwca 2010 r. kończył się słowami "Chyba nie muszę dodawać, że z najwyższą uwagą będę śledził dalsze postępy śledztwa w tej sprawie.".
Słowa dotrzymałem i z uwagą śledziłem dalsze postępy śledztwa w tej sprawie. O ile to w ogóle można nazwać "postępami śledztwa", a nie np. "zamulaniem tematu smoleńskiej katastrofy". Bo w mojej ocenie temat katastrofy smoleńskiej nadal spowija smoleńska mgła, przez którą trudno się przebić.

Gdy mnie ktoś dziś zapyta, trzy lata po katastrofie, co tam miało miejsce, zgodnie z prawdą odpowiem krótko: "nie wiem".

Bo faktycznie nie wiem. Nie wiem co się tam zdarzyło. Minęło trzy lata a ja wiem mniej więcej tyle samo, co wówczas, gdy pisałem ten ww. post o tajemniczych ostatnich sekundach lotu Tupolewa. Ktoś zapyta "Jak to? Trzy lata minęły, a ty niczego nowego się nie dowiedziałeś? I ty mówisz, że z uwagą śledzisz toczące się śledztwo?".  

Paradoks polega na tym, że śledzę wszystko z uwagą, ale nie mam pewności, co jest prawdą, a co za taką prawdę jest tylko uznawane, ale wcale prawdą nie jest. Nie znam faktów i nie potrafię samodzielnie oddzielić prawdy od fikcji. Lecz mam wrażenie, że fikcji na temat katastrofy smoleńskiej jest coraz więcej.

Pozornie sprawa wygląda prosto. Leciał samolot, który chciał lądować w stosunkowo gęstej mgle, zdany tylko na doświadczenie pilotów, bez wsparcia nowoczesnej techniki, gdyż akurat to lotnisko było tej techniki pozbawione /myślę tutaj przede wszystkim o systemie ILS umożliwiającym automatyczne naprowadzanie lądującej maszyny na właściwy pas lotniska/. Piloci popełnili błąd, lecieli zbyt nisko, zahaczyli o przeszkody terenowe i w efekcie samolot się rozbił. Wszyscy zginęli.
Takie są w pewnym uproszczeniu ustalenia dwóch komisji badających przyczynę katastrofy. Na pozór wszystko jest proste i logiczne. Na pozór, bo w tej sprawie jest mnóstwo rzeczy nie całkiem jasnych lub zupełnie niewyjaśnionych.
Wymienię tylko niektóre z nich.

1. Nie jest dokładanie wyjaśniona trajektoria lotu maszyny /od momentu zahaczenia o pierwsze przeszkody terenowe, aż do momentu jej rozbicia/. Dlaczego nie ma bruzdy w ziemi w miejscu, gdzie maszyna z ogromnym impetem musiała uderzyć w ziemię? A propos...pamiętacie wzór na energię kinetyczną? Dla zapominalskich przypomnę - masa razy prędkość podniesiona do kwadratu i wszystko to podzielone przez dwa, gdzie masa to ca 80 ton, a prędkość - ca 300 km/godz. - daje to w efekcie ogromną energię, zgodnie z ww. wzorem. W tym miejscu napomnę też, że ziemia w tym miejscu była bagnista i niezmrożona, a więc miękka. Nie wiadomo w jaki sposób leciała maszyna i gdzie dokładnie rąbnęła w ziemię, nie wiadomo też czy spadła przodem, bokiem czy tyłem, dołem czy górą. W dodatku prawie wszystkie połamane wyższe drzewa i krzewy, które rzekomo były w torze lotu maszyny, Rosjanie dość szybko usunęli.

2. Nieznane są przyczyny dużej defragmentacji maszyny oraz ofiar katastrofy na stosunkowo dużym obszarze; przyznam, że bardziej mi to wygląda na rozpad w powietrzu niż na wbicie się w ziemię, bo wówczas albo wszystko powinno być gruntownie zbite, wręcz sprasowane /w przypadku uderzenia w ziemię pod dużym kątem/ i dodatkowo powtykane w ziemię w jednym miejscu /co byłoby właśnie efektem dużej energii początkowej/, albo też odkształcone, pogięte i pogniecione, ale nie w aż tylu kawałkach /w przypadku uderzenia w ziemię pod małym, kątem i dalszego lotu ślizgowego po powierzchni terenu, aż do całkowitego wytracenia prędkości wskutek tarcia o podłoże i obijania wraku o przeszkody terenowe/, Tymczasem w tym wypadku brak jest bruzdy w ziemi, co by świadczyło o locie ślizgowym po powierzchni terenu, ale to z kolei budzi wątpliwości z uwagi na duży stopień defragmentacji maszyny. Nasuwa się wobec tego dość oczywiste pytanie - o co uderzyła maszyna, że aż do tego stopnia się rozpadła?

3. Powraca pytanie, które zadałem już w tamtym, ww. poście - skoro piloci zamierzali odlecieć na drugi krąg, a nie lądować /co potwierdza zapis rozmów prowadzonych w kokpicie/, zatem dlaczego dalej zniżali lot? I dlaczego mieliby tylko korzystać z radiowysokościomierza, a nie z wysokościomierza barometrycznego skoro wiedzieli o głębokim wąwozie przed lotniskiem? /co także potwierdza zapis rozmów prowadzonych w kokpicie/. Jestem kierowcą i takie zachowanie przypomina mi próbę zmiany pasa ruchu bez wcześniejszego zerknięcia w lusterko boczne... owszem, są jeszcze marni kierowcy, którzy nie patrzą w lusterko, ale przecież to nie byli byle jacy kierowcy... to byli piloci - i to jedni z najlepszych. Czy tacy ludzie mogliby aż tak pokpić sprawę?

4. Nie jest wyjaśnione skąd pochodzą strzały począwszy od 57 sekundy słynnego już filmu zamieszczonego na YT, nazwanego umownie "1,24". Mówiło się, że strzały mogą pochodzić z broni służbowej funkcjonariuszy BOR, ale broń znaleziono razem z kompletem naboi... Ktoś próbował później tłumaczyć, że to nie strzały, tylko trzask palącego się drewna... ale zbyt długo siedziałem w wojsku, a także przy rozmaitych ogniskach, aby nie umieć rozróżnić trzasku palącego się drewna od wyraźnych strzałów...

Niestety, decyzja aby powierzyć prowadzenie śledztwa Rosjanom przyniosła opłakane skutki... skandalicznie prowadzona identyfikacja zwłok powoduje teraz konieczność ekshumacji... swoją drogą nie rozumiem czemu od razu nie wprowadzono banku kodów DNA wszystkich ofiar katastrofy, aby na tej podstawie identyfikować wszystkie szczątki... z pewnością oszczędziłoby to wielu okropnych przeżyć rodzinom ofiar, a oprócz tego, oszczędziłoby tym ludziom nerwów... ktoś może powiedzieć, że to by trwało i niosło za sobą duże koszty, ale ja od razu zapytam - a ta seria ekshumacji obecnie, to nie pociąga za sobą kosztów? Gdyby od początku robiono testy DNA wtedy przynajmniej rodziny miałyby pewność, że w grobach są ich bliscy; teraz nie mają tej pewności...
Brak faktycznego laboratoryjnego badania szczątków Tupolewa oraz ofiar katastrofy i to zarówno przez Rosjan, jak i członków ekipy rządowej pominę, bo to jest zupełnie skandaliczna sprawa. Niestety, podobnie nieudolne śledztwo prowadzi obecnie prokuratura, która nawet nie potrafi dokonać prawidłowego pomiaru wysokości brzozy, w którą rzekomo miał uderzyć rządowy Tupolew.

W dodatku katastrofę od początku spowija mglista i ponura aura tajemniczych zdarzeń, wypadków i dziwnych różnorakich przypadków... Rosjanie przekazują nam pierwotnie elektroniczne kopie czarnych skrzynek, ale nie ma na tych kopiach zarejestrowanych ostatnich sekund lotu i trzeba po to jechać do Moskwy ponownie...z kolei oryginały czarnych skrzynek i wrak Tupolewa cały czas są przetrzymywane w Rosji... cały też czas zachodzą w naszym kraju dziwne samobójstwa, a dziennikarz który pisze, że stwierdzono ślady materiałów wybuchowych na wraku Tupolewa, niemal natychmiast traci pracę, prokuratura od razu to dementuje, a jakiś czas później przyznaje, że faktycznie, coś takiego we wstępnych badaniach stwierdzono... 
Słowem, scenariusz jak z ponurych filmów sensacyjnych...

Czy kiedyś te wszystkie tajemnice zostaną wyjaśnione?
Raczej w to wątpię... myślę, że katastrofa smoleńska już na zawsze zostanie owiana tą mgłą tajemnicy... 
Jak widać tajemnicza smoleńska mgła bardzo mocno przylgnęła do wraku Tupolewa i już nie zamierza go opuścić...

Tylko jedno pozostaje faktem bezspornym - to, że w katastrofie zginęło 96 osób - ludzi wybitnych i nietuzinkowych, naszych Rodaków, którzy chcieli oddać hołd innym naszym Rodakom zamordowanym przez NKWD w lesie pod Katyniem 73 lata temu...

Cześć Ich pamięci...


16 komentarzy:

  1. nie wiem Smurffie,ale wyobrażam sobie co czują rodziny ofiar...
    to ciągnące się śledztwo,te dziwne przypadki o których piszesz,świadczą niestety tylko o tym,że ta tajemnica zostanie tajemnicą i na tym komuś zależy.
    Z drugiej strony wierzę,że kiedyś zdarzy się coś...co pozwoli nam na odkrycie prawdy.Ale to jeszcze potrwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodziny ofiar, podobnie jak cały polski naród, są bardzo podzielone katastrofą smoleńską. Niestety, katastrofa smoleńska wprowadziła głębokie podziały w i tak już bardzo podzielonym polskim społeczeństwie.
      Być może kiedyś dowiemy się prawdy nt. okoliczności katastrofy, dowiemy się, co się tam wydarzyło. Całkowicie tego nie wykluczam, ale bardziej prawdopodobna wydaje mi się sytuacja, gdy katastrofa stanie się kolejną nierozwiązaną zagadką w historii polskiej polityki.

      Usuń
  2. Nic nie wiemy i zapewne, niczego się nie dowiemy!Też pamiętam ten dzień. Była sobota, a ja musiałam jechać do pracy. Po drodze wstąpiłam na targ i usłyszałam rozmowę dwóch mężczyzn "...no i rozbił się samolot z prezydentem i zginęli razem z żoną...". Zdziwiłam się, czemu tak bardzo ekscytują się kolejnym durnym filmem... Dopiero kiedy załączyłam w pracy radio przekonałam się, że to nie film, że faktycznie wszyscy zginęli. Pamiętam to uczucie niedowierzania, to przeświadczenie, że zaraz nadadzą sprostowanie... A potem niesmak z tej całej walki, przepychanki, wzajemnych oszczerstw i kłótni... Indolencję naszego rządu i oddanie sprawy do zbadania Rosjanom... Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, cała ta sprawa pokazała po raz kolejny indolencję naszego rządu, polskiej polityki, prokuratury i całego wymiaru sprawiedliwości. Jest to kolejna sprawa po historii zabójstwa Papały, Olewnika i innych, gdzie wszystkie te ww. organy dały pokaz, w jaki sposób można spieprzyć śledztwo i przy okazji ogłosić z tego powodu niebywały sukces... rzecz w tym, że nie da się już tak łatwo zrobić ludziom wody z mózgu, jak to miało miejsce jeszcze parę lat temu, teraz ludzie zaczęli myśleć i patrzeć władzy na ręce.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Odkrycie prawdy nigdy nie nastąpi, a czas nie jest sprzymierzeńcem, wręcz przeciwnie, Za ileś tam lat dojdzie do reinterpretacji zdarzeń i wszystko ulegnie zupełnemu zaciemnieniu. Dziennikarze, naukowcy, politycy mają niezłą pożywkę i wkurza mnie,że próbują wciągnąć w to cały naród.
    Jak trudno znaleźć winnych, Są przecież procedury jasno określają działania, ktoś je złamał, ktoś nagiął, wiadomo kto z imienia i nazwiska, bo przecież ktoś komuś funkcje powierzył i nałożył na niego pewne obowiązki, nie wywiązał się z nich, zawiódł- ukarać. W naszym kraju nie ma poczucia ODPOWIEDZIALNOŚCI. Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się Jaśmi.
      Mogę tylko powtórzyć za Tobą
      - "w naszym kraju nie ma poczucia ODPOWIEDZIALNOŚCI"...
      przykre, ale prawdziwe.
      Bezkarni pozostają politycy, prokuratorzy i sędziowie.
      W sumie robią co chcą i włos im z tego powodu z głowy nie spadnie... nie to, co przeciętny szary obywatel. który jest pociągnięty do odpowiedzialności za byle co, a czasem też bez powodu... vide ostatni film "Układ zamknięty".

      Usuń
  4. Chyba nigdy do końca nie wyjaśnimy okoliczności zbrodni smoleńskiej. Według mnie ta mgła smoleńska nie była zwykłą mgłą, kryły się w niej duchy ofiar katyńskich, mających żal do Polski o pozostawienie ich bez pomocy na okrutną śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... myślę, że w tej samej mgle utknęły duchy ofiar tamtej tragedii sprzed 73 lat, co duchy ofiar tragedii smoleńskiej... to jakaś przeklęta ziemia dla Polaków i przeklęta mgła... nie może się nasycić polską krwią...

      Usuń
  5. ja też śledzę...i właśnie zaczynałam przyznawać Ci rację, że w tych czasach ciężko będzie ukryć prawdę...a tu masz! Ty zaczynasz wątpić...prawda zawsze wygrywa ale czasem trzeba na nią czekać 20 lat, wtedy dopiero można ujawnić tajemnice państwowe i przyznać się do kłamstw...do tego czasu grasuje wolna amerykanka, czyli łapanka co pociągnie tłum, co chwyci, co zwiększy oglądalność i co można jeszcze na tym ugrać...czytać prawdę można tylko między wierszami...tak było zawsze, tak jest i teraz...bo np przy wybuchach atomowych i jądrowych ktoś podał prawdę? ilu ludzi wysłano na śmierć o wojnach nie wspomnę...to jest jedna z wielu tragedii masowych...wyjątkowa, bo powtarza wydarzenia sprzed lat z tamtego miejsca w równie tajemniczych okolicznościach....niestety dalej podtrzymuję, że błędem było oddanie śledztwa Rosjanom i niewynegocjowanie powołania komisji międzynarodowej, tylko o to mam pretensje do Rządu...reszta jest konsekwencją tego...ta śmierć była niepotrzebna ..to wielka Nasza strata i my jesteśmy za nią odpowiedzialni, bez względu na to co się wydarzyło...nie umiemy się chronić i to cała prawda...Pa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo myliłem się, gdy pisałem na wiosnę 2010 r., że w dobie Internetu ciężko będzie ukryć prawdę, a śledztwo musi być transparentne, bo inne być nie może. Okazało się, że jest to całkowita nieprawda... można kluczyć, błądzić, zaciemniać, podawać niesprawdzone lub nawet całkowicie fałszywe informacje i nikomu nawet włos z głowy za to nie spadnie... takie są polskie realia drugiej dekady XXI wieku... szkoda, że żyjemy w takim kraju i co gorsza - nic nie możemy na to poradzić, a co najwyżej - emigrować...
      Chyba byłem naiwny sądząc, że jest inaczej, w każdym razie w tamtej naszej dyskusji to Ty miałaś rację, a nie ja... chociaż zdaję sobie sprawę, że to jest także dla Ciebie gorzka satysfakcja...
      Pa.

      Usuń
  6. Piękny, wzruszający post! Wróciłam myślami do wpisu, który popełniłam w ubiegłym roku:
    http://even21.wordpress.com/2012/11/26/smolensk-czyli-czy-panstwo-zda-egzamin/
    Śledząc - podobnie jak Państwo - sprawę katastrofy, optymistycznie wierzyłam, że dowiem się prawdy. Makowa napisała, że: "prawda zawsze wygrywa, ale czasem trzeba na nią czekać 20 lat". Coraz częściej myślę, że to będzie co najmniej 50... kiedy zabraknie naszych wspomnień, przeżyć, odejdą winni i świadkowie, nikt nie będzie w stanie w medialnym szumie odkryć i wskazać odpowiedzialnych, a wszystko zasnuje mgła, dymiąc nad katyńskim lasem... smutne!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za linka, przeczytałem tamten post i nawet napisałem tam swój komentarz, w którym zatrzymałem się nad jednym /moim zdaniem także dającym do myślenia/ poruszonym przez Ciebie wątkiem.
      Natomiast w moim poście chciałem pierwotnie poruszyć jeszcze jeden wątek, z którego ostatecznie zrezygnowałem, poruszę więc go tutaj, bo wydaje mi się, że warto to także nadmienić.
      Otóż kilka lat temu miała miejsce katastrofa lotnicza odrzutowego samolotu pasażerskiego Airbus A330-203 linii Air France, lecącego z Rio de Janeiro do Paryża.
      Wrak tego samolotu spadł głęboko na dno Atlantyku i minęło parę lat zanim udało się znaleźć wrak razem z czarnymi skrzynkami i rozwikłać przyczyny tego wypadku. Ale pomimo tego, że wrak maszyny leżał na kilku km głębokości, to udało się sprawę wyjaśnić, a przyczyny tej katastrofy wydają się logiczne i nikt nie snuje teorii spiskowych i nie poddaje w wątpliwość oficjalnych ustaleń w sprawie przyczyn tej katastrofy.
      opis tej sprawy można znaleźć m.in. pod tym linkiem:
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotu_Air_France_447
      Tymczasem wrak Tupolewa był od początku w pełni dostępny, a jego czarne skrzynki leżały na wierzchu... pomimo tego faktu, przyczyny tej katastrofy wciąż pozostają niejasne... myślę, że komentarz w tym przypadku jest zbędny...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. To faktycznie była wielka tragedia .Zginęło tylu ludzi . Takie wydarzenia zawsze wywołuja wielkie emocje. Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętasz Andante równie dobrze jak ja to poruszenie społeczne i kolejki, aby pożegnać się z prezydencką parą... to wydarzenie wywołało ogromne poruszenie społeczne i zamiar zdyskredytowania tego faktu przez mainstreamowe media, obrócenia tego w żart, próba robienia z ludzi oszołomów, moim zdaniem jest z góry skazana na porażkę. Są ludzie, którzy to bardzo przeżyli i którzy to pamiętają, stąd kwestia katastrofy smoleńskiej oraz jej przyczyn nie da się tak łatwo zamieść pod dywan.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Rozumiem Smurffie, że idea pancernej brzozy nie przemawia do Ciebie. Ja również śledzę z napięciem tę historię i z zadowoleniem przyjmuję fakt, że dużo jest w sieci niezależnych portali i wreszcie rusza niezależna telewizja. Bo, pomimo tego że potrafię myśleć, to co mi po myśleniu skoro nie mam dostępu do rzetelnej informacji? BTW, gdzie się podział punkt "4."? Czyżby autocenzura ?:- :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Urdenie, co budzi moje największe wątpliwości? Nie tyle "pancerna brzoza", ile kwestia odczytu danych z czarnych skrzynek - nie rozumiem w jaki sposób można te dane odczytywać w różny sposób, do tej pory zawsze myślałem, że te dane podawane są w sposób niepodważalny, a więc na tej podstawie nie można w różny sposób oczytać zawartych w czarnych skrzynkach informacji, takich jak prędkość maszyny, jej wysokość nad poziomem terenu /w odniesieniu do poziomu morza/ w przyporządkowaniu do konkretnego czasu, itp. techniczne informacje dotyczące przebiegu lotu.
      Gdyby tak faktycznie było, wtedy nie byłoby żadnych wątpliwości przynajmniej odnośnie trajektorii lotu.
      A tymczasem jest to interpretowane w różny sposób, co wzbudziło moje zdumienie, bo do tej pory nie spotykałem się z różną interpretacją tego typu danych.
      Dzięki za info nt. braku punktu nr 4 - ale nie jest to działająca autocenzura tylko zwykłe przeoczenie numeru czwartego ;) Za chwilę postaram się to poprawić, aby przynajmniej w tym poście "wszystko grało" i nie budziło niczyich wątpliwości ;)

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P