Ponoć wiersz "Na całych jeziorach ty" Agnieszka Osiecka napisała dla Jeremiego Przybory.
Ich romans po wielu latach ujrzał światło dzienne i to do tego stopnia, że miłosna korespondencja tej pary została jakiś czas temu opublikowana w postaci książki.
Można by rzec, że intymna korespondencja dwójki słynnych kochanków została rzucona na żer ciekawskiej gawiedzi. Rzecz jasna nikt przed publikacją nie zapytał Agnieszki i Jeremiego, czy zgadzają się na opublikowanie tej swojej miłosnej korespondencji. Nie było takiej możliwości, oboje od kilku lat już nie żyli, wystarczyła zgoda rodzin, którym ta korespondencja przypadła w spadku.
Często właśnie tak to się odbywa - umiera jakaś znana osoba, po czym jej spadkobiercy gotowi są sprzedać każdą, choćby najbardziej intymną tajemnicę tej osoby, aby w ten sposób zarobić parę groszy. Bo przecież ludzie to kupią, a im ktoś jest bardziej znany, tym lepiej się sprzeda. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że być może nieboszczyk wcale by sobie tego nie życzył, aby jego najpilniej strzeżone tajemnice zostały po prostu sprzedane, rzucone na żer ciekawskiej gawiedzi. Przyzwoitość wymagałaby przynajmniej jakiejś zgody bezpośrednio zainteresowanych wyrażonej w testamencie, ale kto by się tym przejmował, skoro można na tym zarobić trochę grosza. Wszak dzieci, ryby i nieboszczyki głosu nie mają...~
~~~~~~~~~~~~~~
Na dokładkę mam jeszcze coś z tematyki "ogłoszenia parafialne".
Otóż zamierzam zrobić sobie kilkutygodniowy odpoczynek od blogowania.
A zatem do poklikania po wakacjach :)
Uważam że to bardzo nie w porządku publikować czyjeś listy. Gdyby chcieli to opublikowaliby je za życia.Tak zdobycie kasy pozbawia czasami ludzi wszelkiej przyzwoitośći!
OdpowiedzUsuńbędzde na ciebie czekała z utęsknieniem mój kawalerze:))
Też mi się tak wydaje, że jakby chcieli opublikować tę korespondencję, to by opublikowali za życia, a skoro tego nie zrobili - widocznie tego nie chcieli.
UsuńDziękuję, miło wiedzieć, że jednak ktoś będzie na mnie czekał :)
nie wiedziałem, że taki romans w ogóle miał miejsce...
OdpowiedzUsuńpublikowanie cudzej korespondencji /szczególnie prywatnej, intymnej/ nie jest żadną nowością... już starożytni Rzymianie, etc... niemniej jednak ma prawo niesmaczyć...
zauważmy jednak, jak wiele zależy od czasu... kiedyś /lata 70te/ opublikowano listy Fryderyka Chopina i Delfiny Potockiej... nikt się nie oburzał, traktowano to jako ciekawostkę historyczną... czyli może nie w tym problem, że te listy /A.O. & J.P./ opublikowano, ale że opublikowano za wcześnie?...
...
apropos ogłoszenia... będzie "Pan Szajba"?... sam w okresie letnim zwykle upasywniam się blogowo, zmniejsza mi się poziom aktywności, ale "Pana Szajbę" zawsze chętnie /choć nieregularnie/ poczytam...
pozdrawiać :D...
Z pewnością upływ czasu jest w takich wypadkach czymś w rodzaju "strefy buforowej", która sprawia, że coś, co wcześniej było głęboko skrywane, intymne, staje się po wielu latach jedynie ciekawostką biograficzną, bez dodatkowych podtekstów. Ale do tego potrzeba wielu lat, w tym wypadku ta publikacja nastąpiła o wiele za wcześnie.
UsuńSzajba kieruje się własnym widzimisię, więc trudno jest mi cokolwiek zadeklarować w imieniu tego pokręconego osobnika ;)
Pozdrawiać :)
Zgadzam się, za wcześnie. Ale kiedyś...
Usuńhttp://leksykony.interia.pl/haslo?hid=185619
to dość pokaźna korespondencja,jeśli w formie książki....P
OdpowiedzUsuńa tak poważnie,to masz rację...wszystko jest prawie na sprzedaż,nawet to,co powinno nie ujrzeć światła dziennego,jak ta korespondencja...
tak powtórzę za P.Kanalią...czy będzie come back pana szajby?...
No wiesz Crackie - jest popyt /na cudze, głęboko skrywane tajemnice/, to jest i podaż - nikt przy tym nie zważa na to, czy Autorzy by sobie tego życzyli czy nie... liczy się za to nakład i sprzedaż, a więc te kryteria, od których najbardziej zależy, ile się na tym zarobi...
UsuńZa szajbę nie mogę decydować, to jest od nikogo niezależne indywiduum ;)
ludzie lubią się interesować cudzym życiem prywatnych a nawet intymnym, od zawsze, może szukają tam uczuć, których w życiu widocznym nie ma i nie może być, bo są słabością człowieka, ciągle ukrywaną, dlatego mogą ukazać się światu dopiero po śmierci, tak jak i tajemnice państwowe...
OdpowiedzUsuńpatrząc z innej strony, niż materialna, gdyby chcieli zabrać swoją tajemnicę do grobu, to by zniszczyli dowody, gorzej by było, gdyby jedna ze stron nie chciała ujawniać tajemnicy a druga by się pochwaliła...a tak mamy trochę piękna innych w życiu materii :)
muszę poszukać tej książki :)żeby określić swoje zdanie, czy naruszono cudzą intymność.
To do następnego! :)
ja tam będę sobie klikać, nie muszę odpoczywać od przyjemności :)
Paaa:)
To powiedz mi w takim razie Makowa, czy chciałabyś, aby za jakiś czas, jak już zejdziesz z tego łez padołu, ktoś zdecydował na publikację Twojej miłosnej korespondencji? /Oczywiście - zakładając, że takowa istnieje/.
UsuńBo ja bym nie chciał, a gdybym tego chciał, powiedziałbym o tym jeszcze za życia, aby moi spadkobiercy nie mieli tego typu dylematów i wiedzieli, czego sobie życzę, a czego nie.
"a tak mamy trochę piękna innych w życiu materii"
Myślę, że tego piękna zarówno Agnieszka, jak i Jeremi zostawili po sobie całkiem sporo, głównie w twórczości, jaką po sobie zostawili. A te listy pisali do siebie, a nie do zupełnie obcych ludzi. Dla nich z kolei pisali wiersze.
Do następnego Makowa, ale nie ciesz się zawczasu, chyba nie odpuszczę sobie tej przyjemności, aby się do Ciebie od czasu do czasu nie przyczepić ;)
moja korespondencja miłosna jeżeli będzie istniała to będzie piękna! pełna emocji jak rzeka prosto z serca, to niby dlaczego miałabym się obawiać jej publikacji? niech służy innym jak najlepiej :) zostawić po sobie piękno uczuć to jest największy dar jaki można dać...dwoje artystów na pewno zostawiło coś wzniosłego, pisanego pięknym językiem co w dobie sms-ów i maili typu "czy masz ochotę na mały numerek" jest kopalnią marzeń jak z bajki :)
Usuńpatrząc obyczajowo - zdrada i kochanka za życia nie jest postrzegana zbyt tolerancyjnie szczególnie godzi w honor żony ale jeżeli rodzina godzi się na taką publikację to komu może ona zrobić krzywdę? w zasadzie to dobrze świadczy o mężczyźnie że ukrył coś co może boleć żonę i zrezygnował dla niej z własnego być może szczęścia ...ja bym się też zgodziła na publikację /będąc na miejscu żony/ jako dar dla Niego za to że był i kochał, i dar dla Niej że kochała i nie zabrała...należy Im się kawałek miejsca w rzeczywistości, kawałek istnienia publicznego...otwarcie na świat daje poczucie spełnienia Miłości, która wreszcie mogła zaistnieć i w pewnym rodzaju uczciwości uczuć jak świadectwo prawdziwego istnienia, które ujrzało światło dzienne bez smugi bólu....ta sprawa jest wyjątkowa i dla mnie jest do przyjęcia chociaż co do zasady zgadzam się z Tobą i publikację cudzej korespondencji uważam za niedopuszczalną.
nie strasz, nie strasz bo się.... przestraszę i ucieknę:)
Pa:)
Powtórzę raz jeszcze - oni te listy pisali do siebie nawzajem, a nie z myślą o tym, że będą kiedyś opublikowane i kto tylko chce, będzie je czytał. Dla mnie to jest jeden z przejawów intymności, coś co może obejrzeć tylko wybrana osoba, a nie szeroko rozumiana publika. Ty też nie pokazujesz publicznie swojego gołego tyłka, ale Twoi potencjalni kochankowie mają pewne szanse na ten widok ;)
UsuńTo, że te listy pisało dwoje poetów nie jest moim zdaniem okolicznością łagodzącą - bo bez względu na to, kto to pisał, intymność pozostaje intymnością.
Jak już mówiłem, dla szerokiej publiki oboje napisali mnóstwo pięknych wierszy, ale swoją miłosną korespondencję pisali wyłącznie dla siebie.
Przestraszysz się i uciekniesz? Ty???
Nieee, to chyba niemożliwe! ;)
Pa :)
Intymność. No cóż niewiele trzeba aby czyjąś intymność nawet latami skrywaną obrócić w popiół lub zamienić w literacką pornografie...Pozdrawiam Cie Smerfie,
OdpowiedzUsuńTo prawda Didi, czasem potrzeba do tego naprawdę niewiele. Pozdrawiam Ciebie także :)
UsuńTo ja idę spalić swoje listy miłosne. Miłych wakacji!
OdpowiedzUsuńSpal Dibeliusie, a popiół tak na wszelki wypadek wrzuć do rzeki ;)
UsuńDziękuję, Tobie też miłych :)
Niestety jest dokładnie, jak napisałeś, Smurffie. Nie wiem, czy życzyłabym sobie, by ktokolwiek czytał moją korespondencję... nawet wtedy, gdy mnie już nie będzie. Będę straszyć, w razie co... ;)
OdpowiedzUsuńNo tak... ja wracam, Ty wakacje sobie urządzasz... :)))
Bądź spokojna Bella, na pewno nie opublikuję naszej miłosnej korespondencji ;))
UsuńA wracaj, wracaj... ktoś musi tu być i pisać, choćby po to, aby ktoś mógł mieć w tym czasie wakacje :)
Nie? :)))) Na pewno aby?
UsuńAle ja wróciłam, aby pogadać, a tu nie ma z kim. :)))
Jak to nie ma z kim? Ze mną na przykład ;)
UsuńNo teraz to ja już się nagadałam... :))) Polazłeś byle gdzie. :)
UsuńAleż jestem! ;)
UsuńRozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńPrzy tych utworach o to nietrudno :)
UsuńWszystko na sprzedaż? Takie czasy...
OdpowiedzUsuńGeneralnie to mam mieszane odczucia - z jednej strony zgadzam się, że intymność i prywatność korespondencji nie ma prawa być ujawniana (sama bym nie chciała), ale z drugiej strony przekonują mnie argumenty Makowej, że piękna, podanego wspaniałym językiem, nigdy za wiele;)
Szczerze mówiąc, sama wykorzystałam wstęp Magdy Umer z tej książki, do wpisu, który popełniłam:
http://even21.wordpress.com/2013/02/24/kobieta-i-mezczyzna-czyli-muzyczne-listy/
Myślę, że zasadniczo jest to kwestia czasu - listy Chopina czy Sobieskiego do Marysieńki traktujemy jako ciekawostkę historyczną, obyczajową, którą postrzegamy, jako coś normalnego i tak pewnie byłaby odebrana korespondencja Osieckiej i Przybory za kilkadziesiąt lat, tymczasem - budzi sprzeciw i niesmak...
Niewątpliwie gdyby cała ta korespondencja została opublikowana po upływie kilkudziesięciu lat, byłaby traktowana jako ciekawostka literacka, w tym aspekcie mogę się z Tobą zgodzić. Ale tak nie jest - pamięć o tych artystach jest jeszcze zbyt świeża, aby można było na całą sprawę patrzeć jedynie z perspektywy historycznej.
UsuńDlatego w tej sprawie jestem "za, a nawet przeciw" z położeniem akcentu na słowo "przeciw".
Zadałem sobie mianowicie pytanie, czy w sytuacji, gdybym już odszedł z tego padołu, a ktoś dotarł do moich prywatnych mailów lub archiwum gg i /załóżmy na chwilę taką ewentualność/ dojrzał w tych moich wypocinach "literaturę najwyższych lotów" i pod tym pozorem chciał ją opublikować w postaci książki, albo w necie, to gdyby miał możliwość /powiedzmy za pośrednictwem medium/ i zapytał mnie, czy sobie tego życzę - odpowiedziałbym "nie, nie życzę sobie tego".
I nawet jeśli by mnie zapewniano /powiedzmy/, że będzie to "niepowetowana strata całej ludzkości", to bym sobie tego nie życzył.
Czyli w tej sprawie jestem na "nie". Po prostu.
Rzecz jasna teraz tak uważam, bo co będę uważał, gdy już naprawdę zejdę z tego padołu, tego /póki co/ nie wiem :)
na cale szczescie nie jestem slawna ;))) Milych wakacji !
OdpowiedzUsuńCałe szczęście! ;) Dziękuję, były całkiem miłe :)
Usuńpiękne słowa czyta się z przyjemnością ,ale takie upublicznienie ....hm chyba niekoniecznie ...chociaż może to pomoże niektórym w wyrażaniu swoich emocji :)
OdpowiedzUsuńmiłego wypoczynku na jeziorach ....:)
Na pewno pomoże zasilić stan konta Szafirku ;)
UsuńPodobno sam Jeremi Przybora przekazał te listy rodzinie Agnieszki i chciał je upublicznić... ale to tylko podobno. No i nie chce mi się wierzyć, żeby M.U. była aż taka...
OdpowiedzUsuńJa mam mieszane odczucia.
Przybywaj Smurffiku z urlopiku:-)
krysia
A słyszałaś ten dowcip Krysiu, że podobno na Placu Czerwonym rozdają rowery? Ale co bardziej zorientowani twierdzą, że w tym "podobno" tylko jedna rzecz się zgadza - faktycznie chodzi o Plac Czerwony. Inne rzeczy już niezupełnie - nie chodzi o rowery, tylko o mercedesy... i nie rozdają, tylko kradną...
UsuńPonadto melduję się z urlopiku ;)
Rzadko się zgadzamy - ale tym razem - i owszem.
OdpowiedzUsuńNie odnoszę takiego wrażenia, że rzadko się zgadzamy, może jedynie celowo nagłaśniam te rzeczy, w których się nie zgadzamy :)
UsuńTym bardziej pochlebia mi Twoja celowość :)
UsuńNo... zaczekałam na po wakacjach..., a tu cisza. :) Rozleniwiłeś się, Smurffie. :)
OdpowiedzUsuńWitaj, Smurffie :)
A ja nie mam czasu leniuchować - dowód tego na bloogu. Zapraszam. :)
W takim razie już pędzę! ;)
Usuń