W pewnym lesie żyła sobie gromadka zwierząt.
Były tam zające, lisy i borsuki, było też kilka większych zwierzaków, jak wilki i rysie.
Był też jeden niedźwiedź, którego pozostałe zwierzaki zwykły nazywać "niesfornym misiem". Bo zaiste, był to bardzo niesforny miś. A już szczególnie niesforny był dla wszystkich swoich sąsiadów, którymi było kilka zajęcy, lis i borsuk.
Niesforny miś miał do swojej dyspozycji największą część lasu, ale ciągle mu było mało. Dlatego lubił od czasu do czasu wchodzić na terytoria należące do okolicznych zwierząt i brać ten teren w swoje posiadanie. Napadnięci sąsiedzi byli niestety zbyt słabi, aby mu się przeciwstawić. Raz czy dwa razy lis mu się postawił, ale szybko dostał od misia po pysku i od tej pory zaczął obchodzić go szerokim łukiem. Borsuk nawet nie próbował się postawić, tylko od razu mu się podporządkował. Jeśli zaś chodzi o zające, to ich zdania niesforny miś w ogóle nie brał pod uwagę. Miś liczył się trochę za zdaniem wilków i rysiów, ale te mieszkały z dala od jego terenów i starały się nie wchodzić mu w drogę.
Porządku w całym lesie pilnował pewien gajowy, ale nawet on znając awanturniczą naturę niesfornego misia starał się schodzić mu z drogi.
Jednym słowem, niesforny miś robił w swojej części lasu co chciał i nikt mu tam nie podskoczył, a jak już ktoś podskoczył, to szybko dostał po pysku, aby wiedział, gdzie jego miejsce.
Pewnego dnia w lesie rozniosła się wieść, że niesforny miś znowu wyszedł poza swoje terytorium, tym razem na teren borsuka, gdzie zajął jedną z jego nor.
- Znowu ten cholerny niesforny miś! - pomstował lis /właśnie ten lis, który kiedyś dostał od misia po pysku/.
- Zróbcie wreszcie coś z tym misiem, jak długo jeszcze będzie napadał na nasze tereny? - lamentowały zające.
- Znowu ten cholerny niesforny miś... jak to dobrze, że z nim nie sąsiadujemy - stwierdziły wilki i rysie.
Zwierzęta uradziły w końcu, że poskarżą się gajowemu.
Ten, gdy się dowiedział, obiecał niezwłoczną interwencję - i za jakiś czas widząc misia w lesie, z daleka wymownie pogroził mu palcem.
Ten, gdy się dowiedział, obiecał niezwłoczną interwencję - i za jakiś czas widząc misia w lesie, z daleka wymownie pogroził mu palcem.
- Hurra! Gajowy jest z nami! - ucieszyły się zwierzęta.
Ale niesforny miś nadal okupował borsuczą norę.
W tej sytuacji zwierzęta zgodnie uradziły, że każde z nich będzie ostentacyjnie ignorować niesfornego misia. Postanowiły więc udawać, że go w ogóle nie widzą, a wilki i rysie solennie obiecały, że od tej pory już nie będą mówić mu "dzień dobry", nawet jeśli go kiedyś zobaczą z daleka w lesie. Zwierzęta zgodnie uznały, że taka wspólna, bardzo zdecydowana postawa wobec niesfornego misia sprawi, że uzna on swój błąd i opuści okupowaną przez siebie borsuczą norę.
Sam borsuk też jest dobrej myśli; w dodatku jest bardzo wdzięczny wszystkim leśnym zwierzętom za okazaną solidarność i jednomyślność w swojej sprawie.
Sam borsuk też jest dobrej myśli; w dodatku jest bardzo wdzięczny wszystkim leśnym zwierzętom za okazaną solidarność i jednomyślność w swojej sprawie.
A co na to niesforny miś?
No cóż, na razie jest zajęty wyjadaniem zapasów z borsuczej spiżarni...
Hmm, jestem chyba nie w temacie...
OdpowiedzUsuńHmm, ciekawe co ludzie napiszą w kolejnych komentarzach :)
UsuńNo tak, czytelna aluzja do Rossiji, ino ignorantka Kira nie od razu załapała. Łoj, co to się, panie porobiło! Straszą szturmem, potem okazuje się, że szturmu nie było, Unia grozi sankcjami, Obama rozmawia z Putinem - cuda na kiju!
UsuńCuda na kiju, czyli Putin wsadził kij w mrowisko ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńjestem królem zwierząt!Powiedział miś i dalej objadał się...A mówią że w gromadzie jest siła!Duzy miś pokazuje gdzie jest czyje miejsce w szeregu.
Misie mają to do siebie, że liczą się tylko z silnymi zwierzakami :)
Usuńten misiu,to agresor,czuje swoją siłę i za nic ma innych,wie,że mu nie podskoczą...to obraz polityki niestety...
OdpowiedzUsuńw sumie to takie dwa główne misie są ...a my borsuki obserwujemy...D
Usuńo...i jeszcze misio ZUSik,wyjada nam jak należy...i NFZecik...oj dużo takich misiów...D,ale gajowego nie widzę...
UsuńNo, w sumie dużo jest tych misiów... brakuje za to gajowych, którzy mogliby zaprowadzić wśród tych misiów jakiś elementarny porządek :)
Usuńnie jest łatwo,tam gdzie misie są dyktatorami,musi byc zatem więcej gajowych...D
UsuńAle gajowi muszą być z jajami, bo inaczej to misie zaczynają rządzić w lesie :)
UsuńMiś górą!
OdpowiedzUsuńNikt im nie podskoczy :)
UsuńOkreślenie niesforny kojarzy mi się raczej z kimś,kto psoci nieświadomie,ot,tak mu wychodzi z racji jego charakteru,ale nie specjalnie po to,by zaszkodzić,by coś konkretnego osiągnąć,raczej jakieś doraźne korzyści -jakiś słoiczek miodu-bez zastanawiania się co dalej.Ten misio nie jest niesforny,ten misio jest wyjątkowo zimny,wyrachowany i przewidujący.Działa z pełną premedytacją ,będąc i inteligentnym i dobrze wyszkolonym strategiem,przewidując wiele kroków do przodu.Jest to naprawdę wyjątkowo groźny misio.
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawda, "niesforny" napisałem trochę z przymrużeniem oka :)
Usuńa inny misio, panda, ma na to wszystko wybabane, bo wie, że i tak kiedyś cały las będzie jego...
OdpowiedzUsuń...
to wszystko w temacie meritum... ale muszę Ci wytknąć pewną nieścisłość natury naukowej... w realu borsuk misiowi się stawia dzielnie i misio omija borsuka łukiem... oprócz borsuka są jeszcze dwa takie wojowniki w naturze... rosomak i ratel... ale ten drugi misia nie dotyczy, bo się nie znają... ratela za to omija łukiem lew...
pozdrawiać :)...
Zgadza się, panda cały czas wyczekuje na swoją szansę...
UsuńPrzyznaję, że aspektów naukowych /czy tam przyrodniczych/ nie brałem w tym poście pod uwagę, no i wyszło jak wyszło.
Pozdrawiać :)
Fajna przypowieść :) Masz talent :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńtak myślałam że jak miś to musi być historia mowy podziemnej :)
OdpowiedzUsuńtak zostało ze starych czasów
http://youtu.be/XM2FSf5IQa8
Niezły suplemencik, Makowa :)
UsuńTo ja też coś z tej samej beczki dorzucę :)
http://youtu.be/V1EhKiHMr64
Misia trudno będzie oswoić, gdyż lubi demonstrować siłę i całkowicie staje się nieobliczalny, jeżeli w pobliżu znajduje się wciąż smakowity kąsek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wieczorem :)
To prawda... a jakby go tak przenieść do jakiegoś ZOO? ;)
UsuńPozdrawiam kolejnym wieczorem :)
A propos misia-widziałam Twoje proby dyskusji z pewnym misiem...Muszę przyznać,że ma smętnie ograniczoną ilość inwektyw i epitetów.Odwrotnie proporcjonalną do przekonania,że kontakt z nim jest marzeniem i zaszczytem dla innych.Tragikomiczny przypadek,Tragi dla niego,komiczny dla otoczenia.Nawet troszkę współczuję.
OdpowiedzUsuńZaiste ciekawy przypadek - najbardziej byłem rozbawiony, gdy najpierw zarzuca mi inwektywy, po czym szybciutko sam "bierze się do roboty" i puszcza naprawdę "soczystą wiąchę" pod adresem co niektórych blogerów i to taką, że aż "słuchać hadko". Chyba ów gość niespecjalnie się w tym wypadku przejmuje kazaniem o źdźble w cudzych oczach i belce w swoim oku ;)
UsuńNiestety nie znalazł we mnie godnego przeciwnika: nie lubię czynnie uczestniczyć w blogowych pyskówkach, a głupim wolę ustąpić, zgodnie z tym co napisałem w poście o blogochlewikach; wychodzi więc na to, że gość będzie musiał sobie poszukać innego, bardziej godnego przeciwnika, aby sobie ulżyć ;)
To chyba jedynie rozsądna postawa.Swoją drogą-szkoda.Ma sporo wiedzy,na takie czasem 'niszowe" tematy" ,ale poziom agresji i niezrównoważenia odstręcza zdecydowanie.Jednak zaglądam czasem,obserwując ze sporym rozbawieniem jego nieposkromiony apetyt na pochlebstwa i aprobatę.
UsuńPoczytać można, ale lepiej niczego nie komentować. No chyba, że ktoś lubi brać udział w tego typu blogowych pyskówkach, wtedy ma szerokie pole do popisu.
Usuń