Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

piątek, 13 lutego 2015

Coś z klasyki gatunku.

Ponieważ jutro Walentynki przygotowałem coś w rodzaju wirtualnego romansu. 
Jak zazwyczaj w takich wypadkach - romansu zakończonego rozstaniem...

Czytam sobie tę historię na pewnym blogu traktując ją jako powieść w odcinkach. 

Ona singielka. On żonaty. 
Czyli - klasyka gatunku można by rzec...

...bo to się zwykle tak zaczyna
sam o tym nie wiesz jak i gdzie 
po prostu wzięła cię dziewczyna
a to jest znak, że już jest źle
z początku rzadko ją widujesz
a potem chcesz z nią częściej być
i w końcu trudno, ale czujesz
że bez niej już nie możesz żyć

On ją początkowo zagadywał w jakimś netowym komunikatorze, a ona go początkowo lekceważyła.
Ale on umiał zagadywać kobiety /w końcu nie wiadomo z iloma kobietami tego wcześniej próbował, a przecież trening czyni mistrza.../.
Więc ona stopniowo była pod coraz większym jego wpływem. 
Te wirtualne rozmowy w coraz większym stopniu wypełniały jej myśli. Czekała, aż się odezwie, a te ich pogaduszki stały się codziennym rytuałem, weszły w skład jej stałego rozkładu zajęć. 
Wreszcie wymienili się zdjęciami i... /jak można było przewidzieć/ spodobali się sobie nawzajem.
Potem spotkali się raz i drugi w realu, a potem poszli do łóżka...
Czyli - klasyka gatunku można by rzec...

Póki co więcej nie doczytałem chociaż spodziewam się już jaki był ciąg dalszy...

tak mi wstyd (strasznie wstyd)
lecz coś mnie peszy w niej
bylem z nią prawie rok
długo bo można mniej
to takie przykre sprawy są
bo prawda cóż kochałem ją
kręcę się, męczę się
sam nie wiem czego chcę

No i - jak już wcześniej wspomniałem - od samego początku znam zakończenie tej historii: on w pewnym momencie przestał do niej pisać i zostawił ją zakochaną w nim bez pamięci...
Czyli znów można by rzec - klasyka gatunku...

a to się zwykle tak zaczyna
sam nawet nie wiesz jak i gdzie 
zaczyna nudzić cię dziewczyna
a to jest znak że już jest źle
zaczynasz chodzić z nią do krewnych
a potem mówisz sama idź
a w końcu trudno, jesteś pewny
ze z nią nie możesz dłużej żyć
za jeden dzień bez twojej ukochanej 
oddałbyś 10 lat
do domu na noc wracasz jak skazany
myśląc jak by zwiać gdzieś w świat
a to się zwykle tak zaczyna
i trwa przez jeszcze kilka dni
w końcu ją rzucasz, zapominasz
i to jest życie
C'est la vie


Nie wiem co takiego jest w żonatych facetach, że zawsze znajdą się kobiety, które chcą ten banalny w gruncie rzeczy schemat przetrenować na samych sobie... chociaż każda niby dobrze wie, że właśnie tak to się zakończy...

Wiem wiem, to był raczej mało "walentynkowy" post...
Dlatego, tytułem rekompensaty, przygotowałem na koniec coś "bardziej walentynkowego" :)


66 komentarzy:

  1. PIĘKNE!!!
    i Willie. i Alison, i piosenka, i taniec!
    Dzięki.

    p.s. co do tych związków, to popatrz z drugiej strony
    wiadomo je się tak skończy, bo faceci nie lubią oddawać nic co nazbierali sobie w życiu, nawet tego złego,
    a
    im dłużej trwa, tym bardziej kobiety płaczą w poduszki,
    tylko nikt nie wie z jakiego powodu,
    a przecież ewidentnie, im dalej w las tym bardziej, faceci robią z siebie Dupków!
    jednak nadzieja umiera ostatnia i każda kobieta liczy na to, że trafi na Mężczyznę
    to jest ta droga przez piekło
    jak dla mnie genialny test!
    zauważ, że przegrana wcale nie jest kochanka tylko żona i facet, bo jakie oni muszą mieć życie!

    gorzej jest z takim, który rzucił żonę bo miał dość, i po prostu, któregoś dnia wstał i wyszedł, do tego zabrał kochankę? w podróż dookoła świata,
    Niektórzy mówią na niego Chuj, a ja mam wątpliwości :)
    bo skubany oprócz charakteru ma jeszcze fantazję :)
    i jak tu takiego przetestować ?
    ja taką ostatnio obserwuję historię, i nie wiem jak się skończy, ale przyznasz, że może być bardziej interesująca, niż ta Twoja.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Makowa
      Kilkanaście lat temu koleżanka mojej siostry, wtedy dziewczyna zaledwie dziewiętnastoletnia, zakochała się w swoim instruktorze karate. Ten zaś, dobiegający pięćdziesiątki, żonaty, z nastoletnią córką odwzajemnił gorące uczucie. Nie wiem, czy miał fantazję, czy nie ale zanim przespał się z młodą dziewczyną oświadczył zonie, że pragnie separacji bo od wielu lat jest z nią tylko dla dobra córki. Żona zrobiła ogromną awanturę rodzicom młodej dziewczyny, nałożnicy małżonka. Gdy ostygły emocje, a raczej ucichł krzyk wściekłej żony nastąpił ciąg dalszy miłosnej przygody. Rozwiedziony pięćdziesięciolatek wyjechał do Warszawy z młodziutką ukochaną, tam uwili gniazdko i pobrali się. Dzisiaj oglądam ich zdjęcia na fb, p.w. są to fotki z ich kilkuletnim synkiem. A co z porzuconą małżonką? Nie została z gołymi rękoma - on odszedł tylko z rzeczami osobistymi, zostawił jej dom, ziemię, swoje auto, wszystkie (niemałe) oszczędności.
      Wiem, że i ona ponownie wyszła za mąż. Córka mieszka w Warszawie, jest już mężatką i przyjaźni się z młodą żoną taty.

      To historia, którą kiedyś ja obserwowałam i przyznaję, że nie przypuszczałam, ze tak się skończy. Wszyscy zaangażowani w nią mieli finalnie dużo szczęścia, chociaż droga do niego była kręta.

      Usuń
    2. @ Makowa
      Ten kawałek odkryłem kiedyś na Twoim blogu i wciąż jestem nim zachwycony, a szczególnie tym tanecznym klipem :)

      Czyli co? Facet który rzuca kochankę i wraca na łono rodziny jest dupkiem, a ten co rzuca rodzinę dla kochanki, a potem zabiera ją w podróż dookoła świata, taki gość "oprócz charakteru ma jeszcze fantazję"?
      Znamy się sporo czasu, a Ty wciąż potrafisz wprawić mnie w zdumienie swoim sposobem rozumowania :)

      @ Marzena
      Ależ ja się wcale nie zarzekam, że zawsze kończy się tak samo jak w poście. Czasem w lotto też zdarza się szóstkę trafić :)

      Usuń
    3. @Smurff
      Racja. To tylko jedna tak zakończona historia, wszystkie inne - usłyszane - kończą się nieciekawie, wręcz brutalnie, jak w przypadku pewnego "majstra", który parę lat temu pomagał przy remoncie łazienki w naszym domu. Odtrącona kochanka rzuciła się na niego z nożem, facet stracił stopę, żona wyrzuciła go z domu i teraz, w wieku ok. 60 lat, mieszka z bardzo starymi rodzicami. Skorzystali na tym jedynie owi schorowani rodzice :)

      Usuń
    4. była niskiego wzrostu, czy tak się mocno schyliła, że mu tą stopę ciachła?...

      Usuń
    5. Może broniąc się chciał ją kopnąć i akurat trafił na nóż... taki pech...

      Usuń
    6. to mi daje do myślenia,że ona nie stope chciała mu ciachnąć...hahaha

      Usuń
    7. Ani chybi tak właśnie było :)))

      Usuń
    8. @Krakowianka - tez mi się wydaje, że nie o stopę jej jednak chodziło...

      Usuń
    9. no widzisz Smurffie, ja zapisuję swoje chwile, bo mam krótką pamięć :) ale nie lubię do niej wracać :)
      ale jak coś mi się podoba, to zawsze, bez względu na to gdzie się pojawi...

      tak, facet ,który idzie pobawić się kochanką zabezpieczając sobie łono do odwrotu, jest dla mnie dupkiem,
      a saper już nie,
      sapera bym przyjęła, dupek pozostanie dupkiem do końca, co nie oznacza, że nie dało by się z nim żyć, dla jakiegoś dobra :P:)

      Usuń
    10. Makowa, Ty wiesz, że bardzo cenię kobiety, które nie zmieniają swoich upodobań niezależnie od panujących trendów.

      A co jeśli saper jest dupkiem? :)

      Usuń
    11. to, nie wiem czy bym zdążyła krzyknąć:
      O, Kurwa!!! Ale odlot!
      :P:)

      Usuń
    12. Nie zdążyłabyś... :)

      Usuń
  2. "wiadomo jak się to" miało być...sorry, coś mi się palce pogubiły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że prawidłowo miało być "wiadomo że się tak skończy" :)

      Usuń
  3. jest wiele takich historii,czyli z życia wzięte...
    piszesz,co jest takiego w żonatych facetach,że kobiety mimo to wpędzają się romans...tu bywa różnie,bo...na początku facet znudzony monotonią małżeńską szuka na portalach jak w Twojej opowieści, ona go spotkała w realu potem,a facet niestety nie ma napisane na czole-JESTEM ŻONATY...takie romanse bywają też odwrotne,ona mężatka,on wolny...
    jest też za tym ukryte drugie dno,bo jeżeli żonaty facet szuka sobie...to już coś w jego związku nie pasuje i nawet jak rzuci kochankę,ze strachu lub wygodnictwa wróci do żony, to już nie bedzie to...być może będzie znowu szukał takiej krótkiej odskoczni...to też taki rodzaj tchórza - coś by chciał zmienić w swoim nudnym życiu, ale woli trwać, bo za plecami ciepły pewny domek...a nie wie,że oszukuje sam siebie i dwie kobiety...i teraz każde rozwiązanie będzie złe...obojętnie jakie wybierze, bo nawet jeśli wróci do żony,to nie będzie to już ten sam związek...
    na pewno zakazany owoc smakuje lepiej, ukradkowe spotkania,nowe emocje i namiętności,ale...nie tym kosztem,potem jednak są...łzy i rozczarowania...kochanka chce coraz więcej,facetowi zapala się wtedy czerwona lampka i...zabawa sie kończy;D
    piękne tango...jeśli chodzi o muzę, a piosenka Łazuki tez fajna...
    pozdrawiam walentynkowo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "facet niestety nie ma napisane na czole-JESTEM ŻONATY.."
      Ona od początku wiedziała, że jest żonaty, bo tego nie ukrywał.

      "takie romanse bywają też odwrotne,ona mężatka,on wolny..."
      O takim przypadku też zamierzam napisać, ale wg mnie to już jest inna para kaloszy...

      Widzę, że nie doprecyzowałem szczegółów tego romansu, ale miałem na myśli taki układ, kiedy żona w ogóle nie podejrzewa męża, że ten romansuje na boku /czyli te rozmowy i schadzki z kochanką są przez niego konsekwentnie ukrywane/.
      A w takim przypadku facet nie musi nigdzie wracać, bo oficjalnie wciąż jest razem z żoną.

      Cieszy mnie, że ten klip Ci się podoba :)

      Usuń
    2. Smurffie,chodziło mi o to,że on z tych schadzek wraca na łono rodziny,tak jak się wraca z pracy...
      Ukrywa potajemne spotkania,ale tak naprawdę oszukuje i siebie i te dwie kobiety,jakby nie ując...szuka facet odskoczni,coś nie tak w jego małżeństwie...

      Usuń
    3. Niekoniecznie. A może to jest dla niego tylko taka swoiście pojmowana zabawa, traktuje to jako przygodę, odskocznię od monotonii w związku.
      Myślisz, że to niemożliwe? Zapewniam Cię, że jest wielu facetów, którzy właśnie tak traktują swoje romanse na boku.

      Usuń
    4. no właśnie,potwierdzasz zatem,że facet ma monotonię w związku i szuka zabawy...czyli cos n ie tak w jego związku z żoną...

      Usuń
    5. Oczywiście. Nie ma dymu bez ognia...

      Usuń
  4. Od tego trzeba zacząć że do tanga trzeba dwojga. Wchodząc w taki związek trzeba liczyc się z konsekwencjami. Płakac nad rozlanym mlekiem niema co tylko brać sie za sprzątanie.Jest cos takiego ze kobieta czy mężczyzna gdzies tam w srodku pragnie przeżyc to czego na oglada sie w filmach wmawiajac sobie ze innego faceta niż swojego skarpetki mniej smierdzą a kobieta(kochanka) budzi sie w pełnym makijażu nie to co jego zona.
    moje zdanie jest takie pewnie ze fajnie jest przeżyc coś niesamowitego jednak krótkiego bo jak to sie mówi z zabawy trzeba wyjść w najlepszym jej momencie .Wtedy wracasz i wspominasz ten piękny zabawy czas: )Niema miejsca na łzy i rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pół biedy jeśli obie strony traktują taki romans jako coś w rodzaju niezobowiązującej zabawy. Gorzej natomiast jeśli któraś strona zaangażuje się uczuciowo. Wówczas zabawa się kończy, a serce zaczyna krwawić... i ten cierń w sercu może zostać nawet do końca życia.

      Usuń
  5. Zapomniałam muzyka i taniec piekne!
    uściski walentynkowe dla ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak ona tak mogła?... RODZINĘ?... ROZBIJAĆ?... po prostu skandal... więc ją bozia pokarała...
    z drugiej jednak strony...
    jak on tak mógł?... to tak kończy prawdziwy mężczyzna?... ani finałowego "bye", ani nawet esemesa "pocałuj mnie dupę"?... niech on się lepiej przebada, czy jego bozia nie pokarała...
    ...
    po prostu podłość ludzka nie zna granic...
    ...
    a dziś mamy właśnie Walentynki, Welesowe Gody /plus inauguracyjny benefis wyborczy Pani Magdy na dokładkę/... więc o zbyt poważnym ustosunkowaniu się do posta mowy nawet nie ma...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, trochę wyjechałem tym postem "przed szereg".
      Zamiast świętować Walentynki rozpaczam nad dawno rozlanym mlekiem :)

      Usuń
  7. Nie pochwalam ciągot wolnych kobiet do zajętych mężczyzn. Jednak nie rozumiem pretensji żon do kochanek męża, zamiast do męża. To on obiecywał wierność aż do grobowej deski, on, nie jakaś obca kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzena ma rację.Zawsze złość kieruje się do kochanki ,kochanka bo gdyby nie on czy ona to byłoby tak jak dawniej.Gówno prawda! A już najgorsi są ci którzy sie zarzekają ze oni to nigdy w życiu! .Życie płata czasami takie "figle"że coś po prostu się dzieje nawet jeśli się czegoś nie planowało. Dlatego mówiąc nigdy w życiu tego nie zrobiłem\am można powiedzieć dopiero kiedy życie juz prawie sie przeżyje.

      Usuń
    2. Moim zdaniem winę ponoszą obie strony, a więc i mąż, i kochanka. Dlaczego mąż to wiadomo, a kochanka dlatego, bo od początku wiedziała, że on jest żonaty, ale jakoś to jej nie przeszkadzało stopniowo zacieśnić z nim więzi. No i on potraktował ją jak lalkę, pobawił się, a potem porzucił.
      A w takim układzie ponawiam moje pytanie zawarte w poście - skoro wiadomo, że tego typu znajomości często właśnie tak się kończą, czy ona nie powinna mieć pretensji głównie do siebie? Z otwartym ogniem też trzeba uważać, bo można się poparzyć. A jeśli już ktoś się poparzy, czy wini za to ogień?

      Usuń
    3. Smurfie żebyś wiedział że się przewrócisz to byś się położył zeby nie poczuć bólu upadku .Podobnie jest z kochankami.Nikt nie zdaje sobie sprawy ze będzie bolało bo przecież z nami bedzie inaczej.A tu bec leżą i boli strasznie ale czyja to wina? BRAKU WYOBRAZNI!

      Usuń
    4. Nie w tym wypadku. Ona weszła prosto w ogień. Nic dziwnego, że się sparzyła.

      Usuń
    5. No mój błąd bo ja mówiłam ogólnie.

      Usuń
    6. weszła w ogień Smurffie,bo nie wiadomo co on jej nie naobiecywał,może poskarżyl się,że żona ma kogoś ,że go zdradza...skąd wiesz,czym ją zauroczył...to i weszła w to błoto...sam piszesz,że on był mistrzem zagadywań,podrywu...

      Usuń
    7. Luśka, ogólnie to tak, ale ja teraz rozpatruję ten konkretny przypadek.

      Proste pytanie Crackie, jak on jest taki biedny w tym związku i tak mu jest źle, to czemu od niej nie odejdzie, czemu się nie rozwiedzie? Nie sądzisz, że o to w pierwszej kolejności powinna zapytać?

      Usuń
    8. ależ on na pewno jej obiecał,że to wymaga troszke czasu,ale to na pewno zrobi...bo ma jej dośc...hahaha

      Usuń
    9. trzymasz jego stronę Smurffie,a to jakaś nijaka postac (ale delikatna jestem), bo jak to mówią,że faceta poznac jest po tym jak kńczy,a nie jak...zaczyna...i nie zapominaj,że to on zaczął do niej zagadywac,na tym komunikatorze...a jak skończył?...jak dupek...:D))))

      Usuń
    10. Nie trzymam niczyjej strony. Po prostu dziwię się, że jakiś dupek /skoro już używasz tego słowa/ poznany by net zdołał aż tak zawrócić w głowie zdawałoby się rozsądnej, wykształconej, i dobrze zarabiającej kobiecie. Czyli wygląda na to, że w odniesieniu do kobiet jest jak w tym bokserskim powiedzeniu: "nie ma odpornych na ciosy - są tylko źle trafieni".

      Usuń
    11. Smurffie,ta wykształcona,dobrze zarabiająca kobieta,wewnątrz mogła byc słabą kobietą, która właśnie była słabo odporna na jego ciosy,jeśli w realu dobrze im było ze sobą,musiał jej nie wiadomo co naobiecywac ,domyslam się,że też inteligentnie,tak pod nią,facet zorienował się na pewno,kogo ma przed sobą...on pewnie juz był jak sam piszesz...dobrze wyszkolony ...nie neguję i jej winy,tylko kobieta wydaje mi się słabsza na tym ringu...

      Usuń
    12. No cóż, na pewno była w jakiś sposób podatna na jego "czułe słówka". Gdyby nie okazała się podatna, nie stałaby się jego ofiarą. Ale czy to ją tłumaczy?

      Usuń
    13. na pewno nie,tym bardziej,że znowu na swojej drodze napotka podobnego i znowu historia się powtórzy,na pewno wina jak zwykle rozłożona na dwoje...ale gdyby to było łatwe,nie byłoby takich scenariuszy,a jest ich bardzo dużo...może to silniejsze od człowieka?czasem też zastanawiam się,po co ludzie tak sobie komplikują życie,a jednak....
      pozdrawiam ze słonecznego Kraka:)

      Usuń
    14. Posumuję lekko filozoficznie - świat jest pełen samotnych kobiet spragnionych miłości... nic dziwnego, że wokół nas jest pełno takich przypadków...
      Pozdrawiam postwalentynkowo :)

      Usuń
    15. Ona może i pomyślała przez chwilę, że wchodzenie w ogień musi się źle skończyć, jednak zwyciężyła NADZIEJA, ta zaś, chociaż nazywana matką głupich, potrafi zmieniać niejedno ludzkie życie. Nadzieja to pułapka, ale i szansa - na wszystko, na błąd, na wygraną na życiowej loterii.

      Usuń
    16. Znowu się podpisuję pod Twoją wypowiedzią :)) . Nie pochwalam i po prawdzie raczej się dziwię (pomijam kobiety oszukane, gdy amant zapomniał powiedzieć o żonie czy narzeczonej) , bo to dla mnie też brak instynktu samozachowawczego i tyle, natomiast pretensje to do wiarołomnego.

      Usuń
    17. @ Marzena
      To podobnie jak z przechodzeniem na czerwonym świetle - wtedy też ma się nadzieję, że żadne auto nie potrąci i żaden policjant nie zauważy...

      Usuń
  8. A tak a propos ognia.\Powiadaja ze przejscie gołymi stopami przez ogien jest ku zdrowotności:))A że jest szalenstwem to juz inna sprawa:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w każdym razie facet musi byc nijaki,powiem delikatnie...mógl jej przynajmniej do widzenia powiedziec...cokolwiek...a nie tak po angielsku,to dupek....w swoim małżeństwie tez musi byc taki...dupkowaty...:D

      Usuń
    2. Nie wiem czy on z tego związku wyszedł po angielsku, być może było tam jakieś "żegnaj" lub może "zostańmy przyjaciółmi" ;)
      Nie wiem, bo tego jeszcze nie doczytałem, znam tylko ostateczny finał tej historii, ale sposobu w jaki została zakończona ta znajomość jeszcze nie znam.

      Usuń
  9. Smutna ta historia, ale piękna jednocześnie. Bo mam wrażenie, że dążymy do modelu japońskiego. Przeczytałem, że naród ten porzucił seks fizyczny, jako coś niższego od doznań wirtualnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak, to ciekawe jak sobie Japończycy wyobrażają przyrost naturalny... no, chyba że wyłącznie zapłodnienie in vitro albo jakoś podobnie...

      Usuń
    2. @Smurff
      I wielka szkoda, bo tradycyjna metoda "robienia" dzieci jest najprzyjemniejsza :)

      Usuń
    3. wariant lansowany uparcie w Polsce to odrzucenie seksu z pozostawieniem minimum koniecznego do rozmnażania się... czyli prawie po japońsku... na szczęście zmienianie Polski w drugą Japonię ma negatywne tradycje w tym sensie, że zawsze wychodzi na opak...

      Usuń
    4. @ Marzena
      Mnie nie musisz przekonywać, ale powiedz to Japończykom :)

      Usuń
  10. Odcinam dostęp do neta :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dawno mnie było... przepraszam... zanurzyłem się w forum, gdzie takich historii jest aż za dużo. Wracam tam stawiać do pionu zdradzonych i porzuconych.
    Wrócę :-)
    Pozdrawiam wszystkich blogowiczów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj po przerwie, miło że się odezwałeś :)
      No i trzymam Cię za słowo, że wrócisz :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. teraz nieco poważniej... zgadzam się z Marzeną i nie od dziś powtarzam, że nie można mieć pretensji do kobiety robiącej podchody do "zajętego" kolesia /choćby dlatego (ale nie tylko zresztą), że owo "zajęty" może być de facto fikcją/... pretensje można by mieć tylko, gdy jest to koleś jej kumpeli, gdyż stawia to pod znakiem zapytania jej lojalność wobec tej kumpeli...
    /zresztą to samo dotyczy symetrycznej sytuacji, gdy "ta trzecia" jest "tym trzecim"/...
    natomiast zupełnie inną sprawą jest, że robiąc takie podchody można się sparzyć, bo gość rzeczywiście może taką laskę potraktować niezbyt poważnie, np. jako chwilowy "urlop" od swojego związku i mamy do czynienia z pewnym rozminięciem się w oczekiwaniach, a potem jest płacz...
    tylko powiedzmy sobie szczerze... jaka to różnica, czy ten koleś jest "wolny", czy "zajęty" /wizualnie, rzecz jasna, bo skąd wiadomo, jaka jest prawda?/... przecież rozminięcie się oczekiwań może zastąpić zawsze, na przykład wtedy, gdy oboje są rzeczywistymi singlami, z tym że ona chce to zmienić, a on nie i wystarczą mu krótkotrwałe kontakty?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak bywa, i Marzeny komentarze też mi się podobały.

      Usuń
    2. @ Ptr
      Jeśli oboje są singlami to nic nie stoi na przeszkodzie, aby im rzeczywiście się powiodło.
      Natomiast w sytuacji gdy gość jest zaobrączkowany, taka przeszkoda jest od samego początku.
      Dla mnie to jest zasadnicza różnica.

      Usuń
  13. "Nie wiem co takiego jest w żonatych facetach, że zawsze znajdą się kobiety..." - absolutnie nic, bo ich 'urok' pewnie mieści się jedynie w tym, iż nie mogą być w pełni do ich dyspozycji. A że zakazany owoc smakuje najlepiej, więc... :))

    Pozdrawiam z lekka żartobliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, czyli syndrom "owocu zakazanego"?
      No, to z pewnością wiele tłumaczy :)
      Pozdrawiam również żartobliwie :)

      Usuń
  14. "Nie wiem co takiego jest w żonatych facetach, że zawsze znajdą się kobiety..."...- a ja na to ,, nie wiem co takiego jest w zamężnych kobietach, że zawsze znajdą się mężczyźni, którzy .,,....itd
    I do tego dodajmy: co to za związek, jeśli żonaty lub mężatka szuka odskoczni....nawet na chwilę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mężatki decydując się na takie "przygody" kierują się trochę innymi motywami niż żonaci mężczyźni. Mam zamiar opisać taki przypadek w którymś z kolejnych postów, wtedy bardziej szczegółowo się do tego odniosę.

      Usuń
  15. Myślę, że kwestia MOTYWÓW, z powodu których ludzie zdradzają jest niezależna od płci. I pewne uogólnienia właśnie z nimi są bardziej związane niż z SEKS-przynależnością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno w tym przypadku generalizować. Przyczyny na pewno są podobne /znudzenie lub monotonia w starym związku, stąd "szukanie nowych przygód" w Sieci, szukanie potwierdzenia swojej atrakcyjności w oczach osób poznanych by net, itp./.
      Ale, jak napisałem, jeszcze kiedyś zajmę się tym tematem widzianym "z drugiej strony".

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P