Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

czwartek, 16 kwietnia 2015

Małga.

O tym miejscu usłyszałem po raz pierwszy na długo zanim tam pojechałem. 
I nie chodziło tylko o samotną wieżę dawno wyburzonego kościoła - jedyną pozostałość po całkiem sporej wsi, która nazywała się Małga /inna nazwa to Ruda/. 


Panorama wsi Małga /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/

Historia tej nieistniejącej, kiedyś całkiem dużej wioski, która istnieje już tylko na starych fotografiach, a obecnie jest tam rezerwat przyrody sprawiła, że chciałem tam pojechać, zobaczyć to, co dziś zostało z tej wsi, poszukać śladów, jakie jeszcze zostały po tamtym, dawno minionym czasie. 


Panorama wsi Małga /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/

Patrząc na te prezentowane wyżej panoramy Małgi trudno uwierzyć, że prawie nic z niej dziś nie zostało. Co takiego się stało, jaki kataklizm miał tam miejsce, że taka duża, piękna wioska praktycznie zniknęła z powierzchni ziemi?
Czy była to II Wojna Światowa?
Okazuje się, że prawie całą II WŚ wieś przetrwała w stanie nienaruszonym. 
Kataklizm przyszedł dopiero wraz z "wyzwoleńczą" Armią Czerwoną, która w lutym 1945 roku, mszcząc się na znienawidzonych "Niemcach" ***praktycznie całą wieś spacyfikowała, mordując niemal wszystkich jej mieszkańców. A gdy wioska na przełomie lat 1940/50 zaczęła pomału wracać do życia, wówczas komuniści zadali jej ostateczny cios. Na początku lat 50-tych zapadła bowiem decyzja o utworzeniu na tym terenie poligonu Muszaki, co wiązało się z przymusowym wysiedleniem wszystkich mieszkańców Małgi, a także kilku okolicznych wiosek. Dla nikogo nie było taryfy ulgowej - opornym po prostu zaczęto w brutalny sposób rozbierać ich własne domostwa, a więc praktycznie nie pozostawiono tym ludziom żadnego wyboru - byli zmuszeni szukać sobie innego miejsca do życia. 
Dotyczyło to także kilku Ukraińców, którzy przybyli w to miejsce zaledwie kilka lat wcześniej, wysiedleni ze swoich macierzystych terenów w ramach akcji "Wisła" - oni także zostali zmuszeni do szukania dla siebie nowych miejsc, gdzie będą mogli dalej żyć i pracować.
W ten sposób całkiem spora wieś począwszy od 1953 roku praktycznie przestała istnieć, a wszystkie budynki zostały niemal doszczętnie rozebrane...
Dlaczego zatem rozebrano całą wieś nie wyłączając kościoła, a zostawiono jedynie samotną kościelną wieżę? 
Odpowiedź jest dość prozaiczna - bo stanowiła doskonały punkt obserwacyjny, co w warunkach poligonu nieraz okazywało się przydatne - właśnie to ją ocaliło i tylko dzięki temu nadal tam stoi.
Nic już nie mogło przywrócić kompletnie zniszczonej wsi do życia, nawet decyzja o likwidacji poligonu Muszaki na początku lat 90-tych niczego w tym względzie nie zmieniła... bo ani wsi, ani jej mieszkańców już dawno w tym miejscu nie było... a ponieważ zabagniony i podmokły teren był chętnie zamieszkiwany przez wiele gatunków ptaków, więc jakiś czas po likwidacji poligonu zapadła decyzja, aby w tym miejscu utworzyć rezerwat przyrody - a przez wzgląd na byłą wieś nadano mu nazwę "Małga".


Dojechać tam nie jest łatwo. Miejsce ukryte jest w lasach, a dojazd do celu  samochodem grozi słonym mandatem ze względu na istniejący w tamtym rejonie zakaz wjazdu na tereny leśne. 
Aby nie ryzykować, postanowiliśmy /byłem tam ze starszym synem/ zabrać ze sobą rowery. Auto zaparkowałem w najbliżej położonej wiosce o sympatycznie brzmiącej nazwie Kot, a w dalszą drogę udaliśmy się rowerami.

Droga biegła prosto jak strzelił, cały czas przez las.


Wreszcie, po kilku kilometrach jazdy przez odludne leśne ostępy ukazały nam się pierwsze krzaki bzu - widomy ślad, że kiedyś musiały tu być ludzkie siedziby...



A potem zobaczyliśmy pierwsze, zarosłe trawą i drzewami fundamenty - ślady po dawno rozebranych budynkach...


Nie ulegało dla nas wątpliwości, że znaleźliśmy się na początku byłej wsi Małga, która obecnie stanowi teren rezerwatu przyrody... ale my cały czas wypatrywaliśmy słynnej, samotnej wieży - obecnie jedynej pamiątce po byłej wsi...
Aż wreszcie ją ujrzeliśmy - stała dumna i wyprostowana pośród drzew i krzewów, jakby chciała nam powiedzieć, że póki ona stoi, to pamięć o wsi Małga nie zaginie...


Ta samotna wieża stanowi obecnie coś w rodzaju symbolu byłej wsi Małga - nic dziwnego, że niemal wszyscy turyści, którzy tutaj docierają robią w tym miejscu zdjęcia, a niektórzy również kręcą filmy z samotną wieżą w roli głównej...


W pobliżu samotnej wieży natknęliśmy się na tablicę informacyjną, która przypominała historię wsi Małga...


Zbliżając się do wieży zauważyłem, że jej murowana elewacja ma się jeszcze całkiem nieźle...



Znacznie gorzej jest z drewnianym zadaszeniem, które już niemal całkowicie spróchniało...


Trzeba jednak przyznać, że ta samotna kościelna wieża w otoczeniu dziko rosnących drzew i krzewów sprawia romantyczne, ale też lekko surrealistyczne wrażenie...


Dlatego patrząc na samotnie stojącą wieżę otoczoną kępami drzew i krzewów wprost trudno uwierzyć, że 70 lat wcześniej była w tym miejscu całkiem spora wioska...


Małga - fragment wsi /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/

...w której toczyło się normalne życie...


Mieszkańcy wsi Małga /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/


Mieszkańcy wsi Małga przed gospodą /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/

A dziś po tej dużej, zadbanej wiosce zostały jedynie gdzieniegdzie fragmenty fundamentów...


...albo schody wiodące do nikąd...


Bezpośrednio za budynkiem kościoła był kiedyś cmentarz, co widać np. na tym archiwalnym zdjęciu...


Kościół w Małdze, przed nim widoczny cmentarz /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/

A teraz po krzakach walają się tylko nieliczne betonowe postumenty - ślady po dawno zdewastowanych nagrobkach...


A jednak to miejsce ma w sobie pewną magię... na czym ona polega? 
No cóż, chyba na tym, że wciąż, pomimo zagłady wioski jest to wyjątkowo malowniczy zakątek - np. na północ od byłej wsi rozciąga się duża, wielce urokliwa łąka otoczona lasem...


Nic dziwnego, że gdy tam przebywałem zacząłem nucić pod nosem utwór, który zamieściłem pod koniec tego posta...

Z kolei na południe od byłej wsi rozciągają się porośnięte olchowym łęgiem bagna i moczary, co daje w efekcie bardzo malownicze uroczyska, które tworzą krainę rodem jak z bajki i w efekcie sprawiają trochę nierealne wrażenie...



Przepływająca w pobliżu rzeka Omulew dość skutecznie odgradza rejon istniejącego rezerwatu od terenów położonych bezpośrednio za rzeką. Ale na przedłużeniu starej leśnej drogi wciąż wyraźnie widać ślad po przedwojennym moście, który został celowo zerwany, aby utrudnić wjazd na teren poligonu od strony wschodniej...



... a tak wyglądał ten sam teren 70 lat wcześniej...


Most na rzece Omulew /fot. ze zbiorów Kreisgemeinschaft Neidenburg/

Reasumując - rezerwat "Małga" stanowiący pozostałość po byłej wsi to z pewnością miejsce wielce urokliwe, które dodatkowo zawiera w sobie pewną magię. 


Idąc przez ten malowniczy teren na moment zamyślam się, zamykam oczy... i przez chwilę wydaje mi się, że w oddali słyszę tę wioskę, coś jakby odległe szczekanie psów, gwar rozmów i jeszcze coś, jakby dalekie rżenie konia... ale zaraz potem otwieram oczy i już wiem, że to tylko słyszane z daleka odgłosy wodnego ptactwa, szmer drzew i szum wiatru, swobodnie wymieszane z wszechwładnie panującą tutaj ciszą...

Dziś rezerwat Małga to bez wątpienia miejsce magiczne... dlatego wiem, że jeszcze niejeden raz tam wrócę... bo moim zdaniem naprawdę warto.


*** Tereny te zamieszkiwali głównie Mazurzy, których Rosjanie identyfikowali z Niemcami. Mazurzy oraz mieszkający nieco bardziej na północ Warmiacy wprawdzie sympatyzowali z Niemcami /na co wskazują choćby bardzo niekorzystne dla Polski wyniki plebiscytu, jaki odbył się na tych terenach w 1920 roku/, ale jednak stanowią odrębną grupę etniczną i na ogół /podobnie jak np. Ślązacy/ nie identyfikują się z Niemcami. Pomimo tego, zarówno Mazurzy jak i Warmiacy w momencie wkroczenia w 1945 roku Armii Czerwonej na te tereny zapłacili straszliwą cenę za swoje wcześniejsze sympatyzowanie z Niemcami - mianowicie byli oni z zimną krwią masowo mordowani przez sowieckich rozpasanych żołdaków, a do tego niemal wszystkie schwytane przez nich tutejsze kobiety były brutalnie gwałcone - o tych strasznych czasach opowiada m.in Krzysztof Ziemiec w programie dokumentalnym pt. "Bo jestem stąd", który był niedawno wyemitowany przez TVP - polecam ten dokument filmowy wszystkim zainteresowanym historią tych ziem. 

Ponadto dla tych, których zainteresowała historia Małgi polecam zajrzenie na niżej podane linki oraz wysłuchanie tego słuchowiska radiowego

link 1     link 2     link 3

22 komentarze:

  1. no proszę, u Ciebie też bajka, tylko taka z duchem przeszłości.
    A wieża, Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajka z wieżą w roli głównej można by rzec :)
      Brakuje tylko uwięzionej na tej wieży księżniczki, złego smoka, który jej pilnuje, no i dzielnego rycerza, który przybywa na białym koniu, aby zabić smoka i ją uwolnić, to by była już całkiem kompletna bajka :)

      Usuń
  2. Muszę ci smurfie powiedziec że w bardzo ładny sposób przedstawiłeś losy wsi której juz niema. duzo jest w Polsce takich miejsc.Wieża jest rzeczywiście ładna choc widać na niej ślad czasu.Pewnie bardzo dużo widziała i zeby tak mogła mówić to mówiłaby ,mówiła i mówiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem, sporo jest w Polsce takich miejsc, w których kiedyś mieszkali ludzie, a których dzisiaj już nie ma, zostały po nich tylko ruiny, czasem też cmentarze albo stare zdjęcia tak jak tutaj.
      Na pewno ta wieża miałaby wiele do powiedzenia, bo widziała niejedno.

      Usuń
  3. Wycieczki w takie miejsca musza być naprawdę niesamowite, zwłaszcza, kiedy pozna się dodatkowo losy takich terenów. Bardzo ciekawy wpis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam wyjazd w takie miejsce wywołuje dreszczyk emocji, gdy się wie, że przed laty w takim miejscu tętniło życie, a dziś gdzieniegdzie zostały tylko ślady ruin.
      Dziękuję, miło mi bardzo :)

      Usuń
  4. bardzo ciekawa historia...i wycieczka śladami przeszłości...jak to dobrze,że ta wieża dotrwała,jest niemym świadkiem,że tam była wioska...
    okolica wspaniała na wycieczki,co za przestrzeń...i w tle bajkowy las,z tajemniczymi uroczyskami...
    ten filmik, który zamieściłeś, uzmysłowił mi,jak dalece zniszczona jest ta wieża tak naprawdę,nadgryziona zębem czasu...
    pozdrawiam miło:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta wieża jest takim niemym świadkiem, szkoda że nie może mówić, bo jak wcześniej napisała Luśka, pewnie miałaby wiele do powiedzenia nt. dawnych czasów. Biorąc pod uwagę fakt, że od 70 lat nikt tej wieży nie konserwuje, a wręcz przeciwnie, pewnie nieraz była ostrzelana i potraktowana gazami bojowymi, to myślę, że i tak nieźle się trzyma - patrząc na jej elewację od razu widać porządną pruską robotę. A okolica naprawdę mnie zauroczyła, chętnie tam wrócę.
      Pozdrawiam niedzielnie :)

      Usuń
  5. No to odwaliłeś kawał roboty: wyszukałeś informacje o nieistniejącym już miejscu, potem zrobiłeś sobie wycieczkę w teren - i jeszcze to udokumentowałeś. Nie ma to jak pożytecznie spędzony czas. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście roboty z tym postem było sporo, ale mam w sobie duszę historyka, dlatego tego rodzaju pracę traktuję jako hobby, a więc czas przyjemnie spędzony :)

      Usuń
  6. nieco słyszałem o tych opuszczonych wsiach, zwłaszcza z rejonach /jak to się czasem mawia/ "krzyżackich"... niestety nigdy nie miałem okazji ich zwizytować, ale to chyba musi być podobny klimat, gdy się znajdzie jakiś opuszczony pojedynczy obiekt, dom, albo budynek jakiegoś innego przeznaczenia... nie znając konkretnej historii danego miejsca pojawia się wtedy refleksja, pytanie:
    - tu musiało być bardzo fajnie, to czemu ci ludzie sobie poszli?...
    odpowiedź jest automatyczna:
    - widać nie było fajnie, skoro poszli...
    ...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze tak jest. Jak napisałem w poście, mieszkańcom Małgi nie pozostawiono wyboru, po prostu zmuszono ich do opuszczenia rodzinnej wsi, a więc nie odeszli stamtąd dobrowolnie. Podobnie było też z Łemkami w Bieszczadach, których zmuszono do opuszczenia rodzinnych wsi w ramach akcji "Wisła". Czasem też o opuszczeniu jakiejś posiadłości decydowała jakaś katastrofa, np. pożar, jakaś zaraza, albo też trwające działania wojenne, które w efekcie doprowadzają do zrujnowania danej posiadłości i potem już nikt nie chce tam mieszkać, Czasem też decyduje o tym zwyczajne zubożenie właścicieli danej posiadłości, których nie stać na kosztowne remonty i w efekcie dana posiadłość z wolna zaczyna coraz bardziej podupadać i jak się w porę nie zacznie remontu, to taka posiadłość po pewnym czasie zaczyna popadać w ruinę, aż w końcu trzeba się z niej wyprowadzać, bo ruina grozi zawaleniem. Tak było m.in. z opuszczonymi po wojnie dworkami i pałacykami, które zostały zajęte przez PGR-y. Ponieważ przez długie lata nikt ich nie remontował /o czym decydowały chyba względy ideologiczne - posiadłości te były uznawane przez komunistyczne władze za spuściznę po kapitaliźmie/ i w efekcie wiele z nich popadło w ruinę, która później już nie nadawała się do żadnego remontu. W skali kraju takich posiadłości było setki, a może nawet tysiące, nie znam dokładnych statystyk.
      Pozdrawiać :)

      Usuń
  7. Uwielbiam Mazury i związane z nimi tajemnicze historie. Dziękuję za interesującą relację. Byłem kiedyś w pobliżu i nie zdawałem sobie sprawy, że w lesie kryje się taka tajemnica.

    Wydaje mi się, że wieś Neidenburg została przeklęta z powodu popełnionej zbrodni. Z przedwojennych fotografii przenika niesamowity, ponury nastrój. Ta powabna pani na zdjęciu siedząca na środku z kuflem w ręku i cylindrem na głowie wygląda, jakby była w ciąży. To była nieślubna ciąża i dokonała aborcji. Duch płodu w zemście przyniósł śmierć wszystkim mieszkańcom i zrównanie z ziemią wszystkich budynków. Wieża pozostała jako symbol falliczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dibeliusie, gdybym wcześniej wiedział, że te stare zdjęcia wywołają u Ciebie aż tak ponure domysły, to chyba bym się wstrzymał z ich publikacją. No chyba, że jak zwykle chcesz nas trochę podpuścić i sprowokować, osobiście bardziej wierzę w to drugie rozwiązanie, bo mnie te stare zdjęcia bardzo się podobają, nie wyłączając tej powabnej pani z kuflem, o której piszesz :)

      Usuń
  8. @Smurff
    Mój mąż zaszczepił we mnie, a właściwie podsycił, tropienie zapomnianych przez wszystkich miejsc. Zdarza się, że w trakcie oglądania jakiś ruin, szukania ich, spotykamy miejscowych ludzi, którzy potrafią być kopalnią wiedzy. Bajka :)
    Takie wyprawy sprawiają m.in., że człowiek czuje, namacalnie, przeszłość. Zazdroszczę ci tej wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w pewnym stopniu podzielam pasję Twojego męża, inaczej pewnie nie byłoby tej relacji. Lubię szukać śladów przeszłości w różnych ciekawych miejscach, czuję wtedy coś w rodzaju tchnienia dawnych czasów, a ja lubię to uczucie.

      Usuń
  9. Bardzo ciekawie fotograficznie udokumentowałeś ten post i tak łatwo można się wyobraźnią przenieść w tamte odległe czasy.
    Opuszczone wsie/ zatopione/ mnie kojarzą się z zaporami wodnymi np w Solinie i w Czorsztynie-Niedzicy. Często tam jeździłam kiedyś i zawsze przewodnik mówił o ludziach, którzy musieli opuszczać swoje domostwa. A o Solinie powstał w latach 60. film Chudy i inni, tak mi się przypomniało. Niedaleko mojego miasta budowano zbiornik Wióry i pamiętam dokładnie dyskusje na ten temat- trochę faktów- Zapora o wysokości 21 m znajduje się kilka km powyżej miejscowości Doły Biskupie. Budowę zbiornika rozpoczęto w 1980 r., a ukończono w 2005 r. W trakcie budowy zbiornika zostało zlikwidowanych 101 gospodarstw, 3 młyny wodne oraz 2 szkoły. Wycięto także 8,7 ha sadów i 40 ha lasów. Coś musimy niszczyć dla ważniejszych celów. Tak twoj rezerwat w końcu powstał, chociaż początki były tragiczne..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądając stare fotografie z tej miejscowości uderzył mnie kontrast pomiędzy tym, co jest pokazane na tych starych fotografach, a tym co tam jest obecnie. W poście starałem się pokazać ten kontrast, pokazać jak wiele potrafi zmienić przyroda jeśli nie jest sterowana przez człowieka. W końcu chciałem tym postem skłonić czytelników do indywidualnych przemyśleń odnośnie odciskania pewnego piętna przez ludzi na otaczającej nas przyrodzie i vice versa.

      Usuń
  10. to przerażające i piękne zarazem - jak gdybyś dotarł do mitycznej Atlantydy, splądrowanej przez "wyzwolicieli"...

    OdpowiedzUsuń
  11. Smurffie, w Tobie drzemie jakiś dziennikarz śledczy chyba?? ;-)) Ta wasza wyprawa kojarzy mi się z dzieciństwem i słynnym Panem Samochodzikiem i Templariuszami;-))) A tak naprawdę, to przerażające tak człowiekowi odebrać jego miejsce na ziemi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałem, mam w sobie jakieś historyczne pasje, co potwierdzę także w kolejnym poście :)

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P