Manipulowanie historią jest sprawą powszechnie znaną i chyba nikogo nie trzeba o tym specjalnie przekonywać, że historia jest pisana pod dyktando speców od propagandy oraz indoktrynacji, którzy niekoniecznie biorą pod uwagę realia historyczne. Winston Churchill stwierdził kiedyś , że historia jest pisana przez zwycięzców, co uznaję za dosyć pompatyczne stwierdzenie, toteż w większym stopniu do mnie przemawia o wiele bardziej dobitne sformułowanie "historia jest dziwką władzy".
A więc - nie ważne jak było, ważne aby "nasze" było zawsze "na wierzchu". Dlatego trudno wyobrazić sobie coś takiego jak historia Europy napisana wspólnie przez historyków wielu narodowości. Zbyt wiele jest spraw spornych, które różne strony zupełnie inaczej sobie interpretują, wobec czego jakikolwiek kompromis jest na ogół trudny do osiągnięcia lub w ogóle niemożliwy.
Przykładem może być niedawna próba napisania niemiecko - rosyjskiego podręcznika historii, która wobec zaistniałego sporu o interpretację paktu Ribbentrop-Mołotow kończy się niepowodzeniem.
Zapewne podobnie skończyłaby się próba napisania takiego podręcznika przez zespół historyków polsko - ukraińskich, gdyż postać i ocena działań Stepana Bandery natychmiast podzieli taki zespół na dwa wrogie obozy.
W zasadzie są to rzeczy powszechnie znane, ale do tej pory myślałem, że manipulowanie historią dotyczy przede wszystkim tzw. wielkiej polityki, a więc głównie faktów o doniosłym historycznym znaczeniu.
Okazuje się, że nie tylko.
Także historia lokalna, ograniczająca się do terytorium, które obejmuje zasięg obecnego polskiego powiatu może stać się źródłem diametralnie odmiennych historycznych interpretacji. I nie chodzi mi wcale o interpretację historyków dwóch różnych narodowości, ba, historia o której mowa miała miejsce w XV wieku, a więc zdawałoby się, że upłynęło wystarczająco dużo czasu, aby uzgodnić wszystkie historyczne przesłanki i na tej podstawie ujednolicić swoje stanowiska.
A jednak w analizowanym przypadku tak się nie stało.
Chodzi mi konkretnie o historię niejakiego Hinko Krušiny - lokalnego watażki żyjącego w XV wieku we wschodniej części Kotliny Kłodzkiej. Jego życie i działalność aż do naszych czasów są oceniane w diametralnie różny sposób, co jest tym bardziej dziwne, że przecież wszyscy historycy w odniesieniu do kogoś żyjącego w XV wieku siłą rzeczy musieli korzystać z tych samych źródeł.
Górzyste okolice Lądka-Zdroju są bardzo malownicze. Niemal bezpośrednio nad miasteczkiem wznosi się lekko skaliste wzgórze Trojak z urokliwym punktem widokowym.
http://www.fluidi.pl/grafiki/0142/14217_P_261784002.jpg
Okolice Lądka - Zdrój, widok z Trojaka na masyw Śnieżnika.
Nieco dalej na południe wznosi się wzgórze Karpiak, a na jego szczycie zachowały się resztki ruin zamku Karpień. Jak obecnie wyglądają ruiny tego zamku można zobaczyć na niżej zamieszczonym filmie...
Tak już mam, że spacerując po jakichkolwiek ruinach staram się poznać ich historię, dowiedzieć się, kto tam żył i dlaczego ruiny nie dotrwały do naszych czasów. Podobnie było w przypadku omawianego zamku. Spacerując po jego ruinach przykuły moją uwagę dwie tablice pamiątkowe oddalone od siebie zaledwie o kilka metrów. Jedna z nich była ufundowana przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Lądeckiej, druga - przez Fundusz Lokalny Masywu śnieżnika. Jedną z tych tablic wyraźnie widać na wyżej zamieszczonym filmie, druga "mignęła" tylko przez krótką chwilę.
Z obydwu tablic dowiedziałem się, że w XV wieku zamkiem tym władał niejaki Hinko Krušina. Ten fakt potwierdzały obie tablice i w tym przypadku żadnych rozbieżności nie było. Jednak czytając dalej można było dojść do wniosku, że ów Hinko Krušina musiał być bardzo kontrowersyjnym władcą skoro nawet po 600 latach z hakiem trudno jest historykom tych ziem o wspólną ocenę jego dokonań.
I tak na tablicy ufundowanej przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Lądeckiej, czytamy m.in.
"Rok 1440
Hinek po ślubie z wdową po Pucie, Anną, staje się właścicielem Księstwa Ziębickiego.
Po odmowie posłuszeństwa przez mieszkańców Księstwa Ziębickiego Hinek rozpoczyna interwencje zbrojne.
W roku 1442 wojska Hinka zdobyły i złupiły opactwo w Henrykowie - bastion oporu i nieposłuszeństwa.
W 1443 r. rusza wyprawa buntowników wspierana przez Koalicję Śląską pod dowództwem Wilhelma, Księcia Opawskiego. Zamek Karpień zniszczono i złupiono."
Tablica postawiona przy ruinach zamku Karpień ufundowana przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Lądeckiej.
"Ostatnim właścicielem był Hinko Kruszna, rycerz rozbójnik. Zamek został zniszczony w odwecie napaści Kruszyny na klasztor w Henrykowie."
Tablica postawiona przy ruinach zamku Karpień ufundowana przez Fundusz Lokalny Masywu Śnieżnika.
Podobnie negatywną opinię nt. omawianej postaci historycznej można przeczytać w Wikipedii, gdzie pod hasłem "zamek Karpień" postać Hinka określa się następująco:
"...Człowiek ten mimo szlacheckiego pochodzenia zajmował się rabunkiem i rozbojem, łupiąc regularnie okolicznych mieszkańców i podróżnych na drogach. Przebrał jednak miarę, gdy w 1442 r. najechał i splądrował klasztor w Henrykowie. Wojska połączonych sił miast księstw śląskich rok później najechały w odwecie Karpień, zdobywając go i niszcząc. Sam Hinko jeszcze do swojej śmierci w 1454 r. dawał się we znaki miejscowej ludności."
Identycznie niepochlebną opinię nt. Hinka można przeczytać przeglądając stronę internetową poświęconą ruinom zamku Karpień.
Czytając obie tablice oraz przeglądając strony internetowe rodzi się dosyć oczywiste pytanie: no to jak to w końcu było z tym Hinko Krušiną? Czy był prawowitym panem na tych terenach, który pilnował ładu i porządku na swoich włościach i jak to możnowładca panujący w tamtych czasach zwyczajnie dbał o swoje lenno, czy też był tylko lokalnym rozbójnikiem, rycerzem - rabusiem, który w nikczemny sposób okradał swoich sąsiadów?
Częściową odpowiedź na to pytanie daje strona internetowa, na którą się natknąłem badając życie Hinka Krušiny.
Ty nimniej wciąż aktualne pozostaje pytanie - skąd pochodzą te rozbieżności w ocenie życia Hinka?
Mogę się tylko domyślać, że zapewne te wszystkie rozbieżności pochodzą stąd, że ocena jego życia i działalności zależy od tego, kto tej oceny się podejmuje - a więc nawet w takim przypadku mamy różne spojrzenie na historię, w zależności od intencji piszącego.
Ot i mamy w ten sposób całą historię w pigułce, która /jak widać/ nie tylko kołem, ale także kantem cały czas się toczy...
ciekawa historia zamku,którego prawie już nie ma,szkoda...
OdpowiedzUsuńz tego wszystkiego wynika,że był włascicielem zamku,ale nie za bardzo słuchali go okoliczni,więc zbrojnie najeżdżał,plądrował...jakby nie pisali,nie za bardzo pozytywnie wpisał sie do tutejszej historii...
Owszem, najeżdżał i plądrował, bo okoliczni nie za bardzo go słuchali... ale trzeba jedną rzecz wyjaśnić, która aż do dnia dzisiejszego wyjaśniona nie jest. A więc albo MIAŁ PRAWO do tych najazdów na okoliczne ziemie, aby jako prawowity władca panujący na tych terenach wyegzekwować u swoich lenników posłuszeństwo oraz należne mu lenno /w XV w. panował jeszcze ustrój feudalny/, albo też nie był prawowitym władcą na tych terenach, a co za tym idzie - działał BEZPRAWNIE.
UsuńWięc albo jedno, albo drugie.
no tak... wszystko jest względne... kto zarobił, komu pomógł nazwie go "dobrodziejem", kto stracił, kogo skrzywdził - "złoczyńcą"... w każdym razie kompletnym idiotą nie był, by zadzierać ze wszystkimi w okolicy, znał znaczenie pojęcia "równowaga"...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :)...
Czyli jak zwykle - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Okazuje się, że ta uniwersalna zasada obejmuje także historyków.
UsuńPozdrawiać :)
Ten Hinko trochę za późno rozpoczął karierę. Kilkaset lat temu wyróżnijący się bandyci zyskiwali status władcy. Można go współcześnie porównać do naszego Kukiza, którego spotka podobny los.
OdpowiedzUsuńZ tą różnicą, że kiedyś status władcy zyskiwało się za pomocą miecza, a dziś wystarczą do tego zwykłe wybory. I tutaj mamy wykazaną jak na dłoni wyższość współczesnej demokracji nad średniowiecznym feudalizmem :)
Usuńa ja myślę,że Kukiz doskonale coś udowodnił,władcy z niego nie będzie,ale skłonił ludzi do czegoś...D
Usuńtak naprawdę to wielu nas łupi od lat,ale to większe ryby,niestety...tak poza nawiasem,bo nie mozna tak o Kukizie pisać,wiedząc,że gorsi złodzieje tam na górze...ot,taka krótkowzroczność,ale to wielu ma...szczególnie młodych...
Kukiz, nawet gdyby wygrał wybory prezydenckie, to moim zdaniem skazany byłby na porażkę. Z tej przyczyny, że byłby niczym szlachetny jeleń poruszający się wśród zgrai wilków, które po pewnym czasie by go zwyczajnie zjadły...
UsuńTaka jest prawda niestety, że polityczny amator jakim bez wątpienia jest Kukiz nie powinien się brać za wielką politykę, bo się po prostu na tym nie zna - nie ma ani żadnego zaplecza politycznego, ani żadnego doświadczenia, ani też nie kogo słuchać, ani na kim się wzorować. Jednym słowem nic, pustka, żadnych solidnych pomocników, po prostu tabula rasa.
A w ten sposób niczego wielkiego się nie dokona, polityczna kompromitacja jest nieunikniona. Kłania się w tym wypadku powiedzenie "jeśli wpadłeś między wrony musisz krakać jak i one", bo samymi dobrymi chęciami oraz szlachetnymi ideami niczego w polityce się nie dokona, a kto myśli inaczej, ten jest zwyczajnie naiwny.
oczywiście Smurffie,też tak myśle,ale porównywanie Kukiza do Twojego bohatera...jest lekko przesadzone...
Usuńlubimy sie tylko oczerniać...to smutne...i jeszcze pisanie,ze spotka go podobny los,to mi pachnie jakimś jasnowidztwem,haha...namnożyło nam sie takowych...olaboga...D
To już wynika ze specyficznego stylu komentarzy Dibeliusa, który komentuje, a jednocześnie trochę prowokuje niejako "ubarwiając" swoje komentarze specyficzną mieszanką ironii i sarkazmu często przechodzących w coś w rodzaju groteski.
Usuńto ulga Smurffie,bałam sie ,że i Ty z piosenkarza zrobisz bandytę,który podzieli los zbójnika Hinko,haha...
Usuńco do historii Hinka to ciekawy też jest napis na tablicy ,cytuję "Ostatnim właścicielem był Hinko Kruszna, rycerz rozbójnik. Zamek został zniszczony w odwecie napaści Kruszyny na klasztor w Henrykowie." który zawiera ciekawe zestawienie - rycerz zbójnik...zawsze wydawało mi sie,że ktoś jest albo rycerzem albo zbójnikiem,tu rzeczywiscie historycy mieli twardy orzech do zgryzienia... :))
pozdrówki.
Podłączę się do dyskusji o Kukizie. Wg. mnie problemem jest to, że jest zbyt radykalny w swoich poglądach. Dla niego jedyną szansą na choćby częściowa realizację swoich zamierzeń jest odsunięcie od władzy obecnego układu z obecnym prezydentem na czele. A on co? Skutek, jeśli Komorowski wygra, będzie taki że Kukiza zmarginalizują i wrobią w jakiś przekręt albo zrobią z niego faszystę, tak że do konca życia będzie sie tłumaczył kim nie jest.
Usuńto fakt,tak samo jak zgadzam sie ze Smurffem,mnie głównie chodziło o to,że trzecie miejsce Kukiza świadczyło o tym,że coś dotarło do ludzi,że być może ruszy to skostniałe społeczeństwo,które wierzy obietnicom polityków,którzy od lat nam obiecują ...no i ruszył,ale on tak naprawdę nie przebije sie przez stare układy,stare dobrze obsadzone stołki...starzy /stażem/politycy sa dobrze w tych mowach wyszkoleni...
Usuńi tak by było,jak Tomek pisze...
Niestety to prawda, Kukiz z pewnością ma dobre intencje, ale prędzej czy później zostanie wpuszczony w przysłowiowe maliny po czym jego popularność rozpadnie się niczym domek z kart. Podejrzewam, że wyrolować go będzie stosunkowo łatwo, bo gość jest w zasadzie kompletnie zielony, brakuje mu doświadczenia w poruszaniu się po naszym politycznym światku i wielu będzie chciało to wykorzystać.
UsuńDo Scarborough jeździłam często, gdy córka mieszkała w Yorkshire. Piękne turystyczne miasteczko.
OdpowiedzUsuńAleś kawał drogi się wybrał z Mazur! Już niedaleko do mojej gajówki i do innych pięknych rejonów, ale i tak mnie tam nie ma.
Fakt, stamtąd do Twojej gajówki już nie tak daleko, za to do Scarborough jest wciąż równie daleko jak tutaj ode mnie :)
UsuńJak napisałeś, bliski jest Ci pogląd że historia jest dziwką władzy. To samo dotyczy prawa. To więc to czy był prawowitym władcą, czy też był tylko rozbójnikiem, nie ma żadnego znaczenia. Dopóki poruszał się w dozowlonych ramach, czyli łupił świeckich, pozwalano mu żyć. Najwyraźniej jednak jego apetyt przerósł go i Hinko przegiął pałę.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje, że kluczem do tych rozbieżności dotyczących biografii Hinka był jego najazd na klasztor w Henrykowie. Stąd się wzięły mity co do jego zbójeckiej działalności i różne oceny historyków, co się ciągnie aż po obecne czasy. Gdyby łupił wyłącznie świeckich zapewne historia oceniłaby go znacznie łaskawiej.
Usuń@ Urden
UsuńKorzystając z linku wszedłem na Twój profil, ale tam jest taki miszmasz, tyle masz tam tych blogów, że nie mogę się w nich połapać.
Chodzi mi generalnie o to, czy masz zamiar wznowić swoje blogowanie na jednym z tych blogów, czy póki co nadal będziesz "siedział cicho", a może planujesz jeszcze jakiś nowy blog założyć?
Pytam, bo mam zwyczaj linkowania blogów tych osób, które mnie odwiedzają, a skoro się blogowo uaktywniłeś, to może masz już pewne plany o których mógłbyś nas publicznie poinformować.
Coś się rympło i nie widzę swojej odpowiedzi. Więc jeszcze raz: dzięki za zwrócenie uwagi - faktycznie za dużo tego. Co do moich planów, to wkrótce odezwę się do wszystkich moich blogowych znajomych i przyjaciół z prośbą o polecenie innym i zalinkowanie nowego serwisu wyłącznie o drewnianych perełkach, na nowym adresie. A blog wróci na urden.pl. W zasadzie już wrócił i serwis też już działa, ale jeszcze oba projekty są w fazie testów, więc nie ma o czym gadać.
UsuńPozdrowienia.
Dzięki za wyjaśnienia, w takim razie czekam na info.
UsuńPozdrowienia.
odwiedziłeś moje rodzinne strony ale historii tak dobrze nie znam, bo chyba sama należę do rozbójników napływowych :)
OdpowiedzUsuńa muzyka, to po prostu klasyk!
Być może napiszę jeszcze kiedyś post nt. Marianny Orańskiej, bo to była niezwykła kobieta, która bardzo wiele zrobiła dla tego regionu.
UsuńTak, ta muzyka to już klasyk :)
Pa :)
Historia zależy nie tylko od świadomych intencji piszącego, ale też od stopnia jego obiektywizmu oraz osobistych przeżyć i relacji z opisywanymi ludźmi a te rzadko bywają jednolite.Wiemy przecież, że ten sam człowiek w różnych okolicznościach, w rożnym czasie i w stosunku do roznych ludzi może zachowywać się zupełnie inaczej. Zawsze będziemy patrzeć łaskawszym okiem na tego, kto wyświadczyl nam przysługę czy był przyjazny/ stwarzał pozór przyjaźni a mniej łaskawym na tego, kto "przyszedł nam przykro"
OdpowiedzUsuńZgadza się, a ponieważ różne narody mają z reguły sprzeczne interesy /kwestia dominacji lub też prowadzonej w danym momencie polityki/, a więc raczej nie może być mowy o jakimkolwiek obiektywnym ocenianiu danej postaci historycznej. Bo siłą rzeczy ta osoba też miała jakieś swoje poglądy i zgodnie z nimi bardziej sprzyjała wybranemu przez siebie narodowi niż innym. W efekcie historycy należący do tego narodu będą znacznie łaskawszym okiem spoglądać na dokonania tej osoby niż pozostali historycy. Stąd napisanie wspólnej historii przez historyków należących do dwóch lub więcej narodów wydaje mi się czymś w rodzaju mission impossible. Bo jakieś kontrowersje z pewnością szybko się pojawią, a potem już każdy naród będzie starał się ciągnąć w swoją stronę, bez oglądania się na obiektywną prawdę historyczną.
Usuń