No i proszę, doczekaliśmy się naszej rodzimej gorączki złota.
Wszak złoto Klondike już dawno stało się passe.
Ponoć teraz cały świat emocjonuje się sprawą "złotego pociągu" rzekomo zakopanego gdzieś przy linii kolejowej na trasie Wrocław - Wałbrzych. Jak się okazuje, legendarny pociąg ma już nie tylko swoich odkrywców, ale nawet swoją nazwę - "Tadeusz".
No cóż... występuje już w naszej literaturze "Pan Tadeusz", to może być teraz "Pociąg Tadeusz", prawda? :)
Jeśli mnie zapytacie, czy wierzę w ten legendarny złoty pociąg, odpowiem niczym niewierny Tomasz: "hmm... jak go zobaczę, wtedy uwierzę" :)
A jak jest z Wami? Wierzycie?
W każdym razie z pewnością taki ukryty pociąg, cały wypełniony złotem, dziełami sztuki i innymi kosztownościami działa na wyobraźnię; z miejsca przypomina mi się literatura młodzieżowa, gdzie ukryte skarby odgrywały wiodącą rolę, jak "Hrabia Monte Christo", "Wyspa skarbów" i tym podobne :)
Ale nie cieszmy się na wyrost - wszak pociąg, chociaż jeszcze nie ujrzał światła dziennego, już został wstępnie podzielony między Rosjan, a Światowy Kongres Żydów. Podobno Rosjanie wezmą sobie z niego Bursztynową Komnatę i inne dzieła sztuki, a Żydzi - pozostałe kosztowności.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsbgO45UlmeLio_hyz8awj6lyLza6aV2pVxGKiylPb3hWbErOCYpPWN6BMhfN96gdeo86FXQUEpVoU15Jd_pZTRNtyEHWFgYe1esZXVd9e4WbX21wyt3bS7d7eX2W7aynqna3ulmFACoE/s1600/11947654_1164906443525927_2583316679694071393_n.jpg
Nam zaś przypadnie w udziale zaszczyt odkopania tego pociągu i odtrąbienia tego wielkiego sukcesu przed całym światem :)
w latach 90-tych mój znajomy łażąc po lasach w rejonach lubuskich odkrył bunkier, a w nim... no cóż, nie było tam nawet drezyny /ani nawet modelu redukcyjnego w skali PIKO/, ale był magazynek towarów z UNRRA-y... konserwy, czekolada, papierosy, guma do żucia i różne materiały opatrunkowe... w sumie nic się nadawało do spożycia poza papierosami, w których tytoń się zakisił, nabrał jednolitej konsystencji i było to pierońsko mocne... to go zachęciło do dalszych poszukiwań... nic już nie znalazł, spotkał jedynie córkę leśniczego, czy jakiegoś innego gajowego, zaiskrzyło i sam został pracownikiem leśnym, mężem i ojcem...
OdpowiedzUsuńhistoria jak z bajki, gdzie jest motyw szukania skarbów zakończonego znalezieniem skarbu innego typu, niemniej jednak prawdziwa aż do bólu...
tak się więc zastanawiam, czy zamiast pociągu nie znajdą jakiejś zahibernowanej księżniczki, albo osiedla krasnoludów... niewykluczona też jakaś odmiana Godzilli /niejaki Skarbnik potrafi płatać niezłe figle/...
a tak swoją drogą, to nigdy nie słyszałem, by Wołoszański coś wspominał kiedyś o tym pociągu...
pozdrawiać :)...
aha... tam jeszcze były karty do gry w tym bunkrze... chyba jeszcze mam jedną talię w starych szpargałach...
UsuńCzytałem, że Wołoszański nie wierzy w ten cały złoty pociąg i wręcz drwi sobie z tego znaleziska, ale powiedzmy sobie szczerze - Wołoszański też nie jest alfą i omegą i nie musi wiedzieć o wszystkich "skarbach" zakopanych na Dolnym Śląsku...
UsuńA te karty oraz inne znalezione rzeczy, to mogą mieć teraz sporą wartość dla kolekcjonerów staroci, może warto się tym zainteresować?
Pozdrawiać :)
oczywiście, że z faktu medialności Wołoszańskiego nie wynika pozycja topowego autorytetu... poza tym nie znam wszystkich jego wypowiedzi /ostatnio jakiś miesiąc temu słuchałem wywiadu w radiu, ale opowiadał jedynie o historii samego cyklu "S.XXw."/...
Usuńobawiam się, że mogę tych kart jednak nie mieć... w okresie Jarych Godów mam zwyczaj robienia remanentu w szpargałach /jednego roku gruntowniej, innego mniej/, wtedy różne "grzmoty" rozdaję, czasem wyrzucam... zajrzałem niedawno w jedno miejsce, znalazłem kilka talii, ale tych akurat nie...
Pisząc, że Wołoszański nie wierzy w złoty pociąg, miałem na myśli przede wszystkim tę wypowiedź:
Usuńhttp://www.woloszanski.com/Blog/Wpis/Zloty-pociag/
Czyli co? Karty gdzieś przepadły a wraz z nimi ewentualna fortuna... no dobra, żartuję sobie z tą fortuną, ale może jakąś kasę jednak dałoby się wydrzeć, zwłaszcza jeśli kolekcjoner usłyszałby historię ich znalezienia...
W próbie odpowiedzi na pytanie dotyczące istnienia tego pociągu oprzeć możemy się jedynie na przesłankach historycznych. A te są takie, że hitlerowcy w tamtym rejonie rzeczywiście ukrywali zrabowane kosztowności, choć najczęściej nie w formie całego pociągu, a raczej w drewnianych i stalowych skrzyniach. Część tych skarbów odkryli Amerykanie, a część sovieci - w zależności od ich lokalizacji względem linii podziału stref. Historycy są natomiast zgodni, że nie odkryto wszystkiego, co zostało zakopane. Zatem istnienia wspomnianego pociągu zasypanego w jakimś podziemnym tunelu wykluczyć nie można. Jego rzekomi odkrywcy wydają się być bardzo pewni siebie, ale nie wiadomo na ile ta pewność jest elementem rzeczywistej wiedzy, a na ile chwytem marketingowym. Zdumiewające natomiast jest zachowanie zarówno Rosjan, jak i Żydów, albowiem roszczenie sobie pretensji do nieodnalezionego jeszcze skarbu, który nie wiadomo nawet czy istnieje zakrawa na jakieś kuriozum. Po pierwsze środowiska przemysłu holokaustu apriori założyły, że znajdują się tam kosztowności zrabowane Żydom, co sugeruje, że tylko Żydzi byli rabowani w czasie okupacji i poza nimi nikt inny nie posiadał niczego wartościowego. Po drugie już tradycyjnie powołują się przy tym na "prawo krwi", które nie ma żadnego odzwierciedlenia w cywilizowanych kodeksach prawnych. Natomiast w przypadku Rosjan, sprawa jest jeszcze bardziej groteskowa, gdyż oni sami byli w czasie wojny nie gorszymi rabusiami od hitlerowców i wiele ze zrabowanych przez nich dóbr kultury nigdy nie wróciło do ich prawowitych właścicieli. Tak więc w normalnym kraju cała sprawa powinna być załatwiona za pośrednictwem dwóch stanowczych not dyplomatycznych - tyle, że w przypadku obecnych władz polskich bardziej liczyłbym na potajemne zaspokojenie niesłusznych roszczeń w przypadku odnalezienia tego pociągu, lub wypłacenie ruskim i Żydom sowitych odszkodowań, kiedy okaże się, że pociągu nie ma i nie było. Do takich właśnie zachowań przyzwyczaiła nas "nasza" władza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, TF.
Podziwiam w tym wypadku tupet Żydów i Rosjan. Bo nie sądzę, że gdyby Izrael lub Rosja ogłosiły tego typu znalezisko, to Polacy od razu zgłosiliby roszczenia względem takiego znaleziska. A tu proszę, jeszcze nie wiadomo czy ten złoty pociąg w ogóle istnieje, a już Rosjanie i Żydzi zgłaszają swoje roszczenia. Gdyby ten pociąg znajdował się gdzieś na dnie morza na wodach międzynarodowych, to bym to bardziej rozumiał /chociaż w takim przypadku dosyć precyzyjnie regulują to przepisy międzynarodowe/, ale przecież on jest gdzieś na terenie Polski, ale to ani dla Żydów, ani dla Rosjan nie wydaje się być żadną przeszkodą.
UsuńPozdrawiam.
złoty pociąg, czy nie złoty, sensacja faktycznie jak z bajki chociaż podszyta grabieżą i śmiercią...ja tych skarbów nie szukam, to mnie ten pociąg nie pociąga :)
OdpowiedzUsuńale tango, to bym potańczyła! :))
Czyli wygląda na to Makowa, że masz pociąg do tanga :)
UsuńJest czy go nie ma, to jedno jest pewne, że miasto Wałbrzych tudzież jego mieszkańcy, podreperują swój budżet. (Jeżeli to problemy finansowe miasta i bezrobocie przyczyniło się do rozpowszechnienia tej historii, to było to genialne posunięcie ;-)))) Buziaki z BL**
OdpowiedzUsuńTo prawda, z punktu widzenia marketingowego był to strzał w "10" :)
UsuńBuziaki :)
A ja myślę że ta cała sensacja jest tylko przykrywką i odwróceniem uwagi od tego co dzieje się na arenie politycznej. Prawdą jest że to złoto było i moze jeszcze coś tam jest ale że pociąg? Hmm szkoda smurfie że tego nie widzisz ale u mnie jedzie ....czołg:)))
OdpowiedzUsuńKto wie Luśka, może jakiś czołg też jest w tym pociągu :))
UsuńTak ...ze złotą lufą :))))
UsuńNo ba! Lufa jest najważniejsza! :))
Usuńwystarczy, by odrzut był prawidłowy, a lufa nie była w krzokach...
Usuńja tam wierze w pociąg,może jakiś zardzewiały egzemplarz,ale pusty,haha...ale doza niepewności u mnie jest,bo póki się trupa nie znajdzie,bazuje się na poszlakach, wyroku na razie nie ma...:)))
OdpowiedzUsuńNiemcy uciekając dużo nagrabili,dużo też zatopili,wywożąc nad jeziora ciężarówki ze skarbami,pod osłoną nocy...
na Dolnym Śląsku jest wiele sztolni,które kryją niejedną tajemnicę,podobno ludziom,którzy wybierali sie na poszukiwania grożono...czytałam,że nawet jakiemuś kustoszowi. który był przy organizacji jednej z grup poszukiwawczych...tu nie o skarby im szło...ale o papiery,mogące być cenniejsze niż złoto...dużo pisano kiedyś o RIESE...gdzie są pozostałości sztolni...
pozdrawiam miło:)
To prawda, te poniemieckie sztolnie na Dolnym Śląsku mogą skrywać jeszcze niejedną tajemnicę. Ja też swego czasu czytałem o tzw. "rezydentach", którzy jakoby mieli chronić dostęp do tych nieodkrytych sztolni przed miejscowymi poszukiwaczami skarbów. Ponoć kilku osobom grożono, a kilku innych nawet przepadło bez śladu... Trudno dociec co jest budowaną przez wiele lat legendą, a co tam tak naprawdę miało miejsce, w każdym razie tajemnice Dolnego Śląska nadal czekają na swoich odkrywców, ale czy się kiedyś tego doczekamy? To już stawiam pod znakiem zapytania.
UsuńPozdrawiam :)
w każdym razie to szyta grubymi nićmi sprawa dla mnie...już wszyscy dzielą skórę na niedźwiedziu,a niedźwiedzia nie ma...
Usuńa tango jest super...
Ciekawe jak ta sprawa dalej się potoczy. Tak czy owak, jak to słusznie zauważyła Blue, dla miasta i regionu ta sprawa może przynieść sporo korzyści i to będzie prawdziwa korzyść, a nie jakieś gruszki na wierzbie, czy też jakieś skarby w dawno zakopanym pociągu...
UsuńTango jest super i jest to w dodatku złote tango, a nie jakieś tam zardzewiałe :)
hahaha...no ba,jakby było zardzewiałe,to bym ten zgrzyt między tancerzami na pewno usłyszała....
UsuńWierzę Ci na słowo :)
UsuńTrafnie dobrałeś zdjęcie ilustrujące treść artykułu - ta armia ortodoksów wywiera wrażenie...
OdpowiedzUsuńSam pociąg pewnie okaże się złomem. To znaczy dla nas złomem, a dla muzealników, kolekcjonerów broni, rekonstruktorów to będą skarby cenniejsze niż złoto, malowidła, czy nawet mirra.
Pozdrawiam
Też mi się tak wydaje, że jeśli faktycznie odkopią ten pociąg to okaże się wówczas, że rdza przeżarła go na wylot. Titanic już prawie cały rozpuścił się w oceanie, a przecież miał grubszy kadłub niż odlewy w ścianach pociągu, a warunki ich przetrzymywania są dosyć podobne.
UsuńNo chyba, że tam faktycznie jest jakieś złoto, ono raczej nie powinno skorodować, o ile nie jest jego imitacją :)
Ale masz rację, dla kolekcjonerów nawet pociąg przeżarty rdzą na wskroś stanowi nie lada gratkę.
Pozdrawiam.
Jak zwykle się uśmiałąm :) Tylko czekać , aż znajdą sie kolejni " uprawnieni" :P Pozdrawiam ciepło :) mimi-janita.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńja nadal tam:)
No właśnie, nie wiadomo kto następny stanie w kolejce :)
UsuńWitaj po dłuższej nieobecności, pozdrawiam równie ciepło :)
Generalnie Dolny Śląsk ma niesamowite podziemia. Jestem pewna,że można tam znaleźć nie tylko takie skarby jak słynny " złoty pociąg " :) Pozdrawiam niedzielnie. Mimi Janitta
UsuńMyślę, że gdyby Niemcy odzyskały te tereny to wszystkie zakopane tam skarby szybko by się odnalazły :)
UsuńPozdrawiam jeszcze wtorkowo :)
Ten złoty pociąg może zawierać coś znacznie cenniejszego, niż kosztowności - dokumenty. Jeżeli to nie bajka, to kwestia pociągu zostanie delikatnie, acz skutecznie wyciszona.
OdpowiedzUsuńPytanie, jakie dokumenty mogą okazać się na tyle ważne, aby zamiast je po prostu spalić, lepiej było włożyć je do pociągu, a następnie go zakopać... taki scenariusz wydaje mi się mało prawdopodobny, to już prędzej uwierzę, że w pociągu zostały ukryte jakieś prototypy broni, chociaż i ten wariant wydaje mi się mało prawdopodobny. No cóż - przekonamy się ostatecznie gdy w końcu odkopią ten pociąg... o ile go odkopią...
UsuńMoże właśnie dokumenty odnoszące się do tych prototypów? Do wyników eksperymentów medycznych na żywych ludziach? Dokumenty mówiące o układach politycznych? Tak tylko sobie dywaguję. Mojego męża ta kwestia bardzo zainteresowała - teoretycznie, gdyż od zawsze zagłębia kwestie związane z drugą wojną światową, to jeden z jego 'koników".
Usuń