Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

piątek, 9 października 2015

W co wierzy ksiądz Charamsa?

Publiczny coming out księdza Charamsy stał się jednym z głównych tematów medialnych ostatnich dni. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo ja także byłem lekko zaszokowany tym, co się stało; nie przypominam sobie wcześniej takiej sytuacji, aby tak wysoko postawiony w kościelnej hierarchii ksiądz otwarcie wyznał, że jest homoseksualistą, ba, pokazał się publicznie ze swoim ukochanym partnerem. 

Moje wyzwolenie dedykuję wszystkim fantastycznym osobom LGBT, jako mój pokorny hołd dla obrony naszej godności, dla naszej woli normalnego życia, dla odwagi tych wszystkich z nas, co przeciwstawili się oprawcom naszej godności, w różnych częściach świata, także tam, gdzie ślepa nienawiść wydaje się paradoksalnie wciąż coraz silniejsza, jak w mojej ojczyźnie Polsce.

Słuchając tego, co ma do powiedzenia ksiądz Charamsa zadaję sobie kilka pytań: jak to się stało, że człowiek tak głęboko przesiąknięty nienawiścią do Kościoła mógł najpierw przyjąć święcenia kapłańskie, a potem funkcjonować w kościelnych strukturach przez tyle lat? Przecież jest takie powiedzenie "widziały gały co brały". Czyżby ksiądz Charamsa przez te wszystkie lata nie wiedział jak funkcjonuje Kościół? Dlaczego wcześniej mu to nie przeszkadzało i dlaczego tyle lat czekał, aby w końcu "wystąpić przed szereg" i obrzucić błotem to, w czym samemu przez tyle lat tkwił po uszy? Jakim trzeba być hipokrytą, aby w ten sposób postąpić?

Wiem, że nie mogę już dłużej wypełniać tego, co kocham, bez ukazania mojej natury, bo musiałbym być faryzeuszem. Nie mogę już tylko po kryjomu wspierać homoseksualisty, który kocha swojego partnera. Nie mogę już tylko po cichu pocieszać lesbijek i dawać im siłę, by wytrwały w tym koszmarnym zohydzeniu, upodleniu, które jest efektem mentalności katolickiej. Muszę to powiedzieć publicznie jako teolog i jako ksiądz. Także prawdę o moim homoseksualizmie.

Ale w tym poście nie będę się szeroko rozwodził nad stopniem hipokryzji księdza Charamsy. Znacznie bardziej interesuje mnie jego sfera duchowa. Zadaję sobie mianowicie pytanie, w co tak naprawdę wierzył ksiądz Charamsa, gdy przyjmował święcenia kapłańskie? W co wierzył przez te wszystkie lata, gdy jako homoseksualny ksiądz piął się po szczeblach kariery w kościelnych strukturach? W co wierzy obecnie?

Kler w znacznej mierze jest homoseksualny i niestety paranoicznie homofobiczny, bo sparaliżowany brakiem akceptacji dla własnej orientacji seksualnej. Ale ja na dłuższą metę nie mógłbym już żyć takim podwójnym życiem. Uważam, że ksiądz ma prawo do realizowania swojej ludzkiej miłości.

Czy ksiądz Charamsa był kiedykolwiek człowiekiem wierzącym? Czy może był niewierzący już wtedy, gdy przyjmował święcenia kapłańskie? A jeśli wtedy wierzył, to w jaki sposób godził to z posługą kapłańską, którą przez tyle lat wykonywał? 
Ciekaw jestem także, jak jest z wiarą innych księży, którzy w istocie są homoseksualistami lub pedofilami? Czy potrafią pogodzić wiarę ze swoją orientacją seksualną, czy też już od dawna /a może od zawsze?/ byli niewierzący?

Kiedy zakochałem się w mężczyźnie, poczułem, że jestem coraz lepszym księdzem. Że mówię coraz lepsze kazania, że coraz lepiej potrafię pomagać drugiemu człowiekowi, że jestem coraz szczęśliwszy.

Słuchając księdza Charamsy zadaję też sobie pytanie, czym tak naprawdę różni się homoseksualny ksiądz, który publicznie przedstawia swojego kochanka, od księdza heteroseksualnego, który pokaże się publicznie ze swoją kochanką i też będzie twierdził, że odkąd żyją razem, czuje się dzięki temu lepszym księdzem?

Obudź się, Kościele, przestań nienawidzić człowieka homo czy hetero i jego tajemnicy, przestań prześladować zdrowych i niewinnych ludzi. Ja naprawdę nie chcę niszczyć Kościoła, chcę mu pomóc, a przede wszystkim pomóc ludziom przez niego prześladowanym. Moje wyjście z szafy ma być wezwaniem dla synodu i żądaniem, by Kościół opamiętał się i zaprzestał swojej paranoicznej działalności wobec mniejszości seksualnych.

W ciekawych czasach żyjemy. 
Ulicami co i rusz przechadzają tzw. "parady równości", a homoseksualni księża przedstawiają publicznie swoich oblubieńców.
Ksiądz Charamsa swoim publicznym coming outem wyważył kolejną bramę. 
Oby nie były to wrota piekieł... 


Wszystkie cytowane wyżej wypowiedzi księdza Charamsy pochodzą z tego linku.

63 komentarze:

  1. to,że słowo hipokryzja tu jak najbardziej pasuje,wiadomo,ale...właśnie od strony duchowej to też marnie u tego księdza wygląda ,bo to wygląda, jakby był niewierzący,albo może trafniej ujmę-porzucił wiarę, bo jako teolog doskonale wiedział,że zrobił coś przeciw kanonom wiary...pytanie tylko dlaczego...stracił osobowośc?... chce byc bohaterem, oto ja wam pokazuję-nie bójcie się powiedziec,że kochacie...i wtula się w swojego kochanka publicznie...wiedząc z góry,że jest to na oczach kamer,dziennikarzy...promocja?tylko czego...prowokacja?tylko po co...by teraz jawnie zaszkodzic Kościołowi..a przecież temu Kościołowi dobrowolnie przyszedł służyc...czy jego modlitwa miała sens?
    Ja tu pisze o nim, tylko o nim,bo nie jest tu mowa o grzeszkach innych księży...ale postac ks.Charamsy jest szczególna...
    ciekawe jak odrzucony,będzie dalej pielęgnował swoją wielką miłośc...
    jak w tym kontekście mają się czuc ludzie,którzy mają normalne rodziny...kiedy publicznie promuje się coś zgoła innego i jeszcze w IMIĘ WIARY...jakby Kościół nic z tym nie zrobił, to ,to o czym mówil nasz papież,że rodzina jest ostoją,nie miałoby żadnego sensu...
    zgadzam się z Twoim postem Smurffie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiemy, czy coś zrobił... kanony jego wiary odnoszą się negatywnie do zachowań homoseksualnych /których dopuścić się może także heteryk/, a nie do orientacji /która nie musi być realizowana/... Charamsa przyznał się do orientacji, a nie do uprawiania seksu z innym mężczyzną...
      to jest niby drobiazg, ale dość istotny...

      Usuń
    2. No, nie do końca. Przedstawił narzeczonego - czy uprawiają seks, czy nie - narzeczonej tez chyba miec ksiądz nie może ?

      Usuń
    3. nie Piotrze,on przyznał sie do związku z partnerem...a będąc księdzem,wie,że nawet jak seksu nie uprawia,to związek z kimś jest zaprzeczeniem ...księdza obowiązuje czystosć, celibat, on o tym dobrze wie...nie czarujmy się...

      Usuń
    4. okay... nawet gdy definicję celibatu rozszerzymy na każdy związek /także nieformalny/, a nawet gdy spojrzymy jeszcze szerzej na sam związek, jako traktowanie kogoś szczególnie, to nadal wynika to z reguł bycia księdzem, a nie z kanonów samej wiary... tak?...
      chodzi o rozróżnienie pewnych pojęć, a nie o to czy naruszył jakieś zasady, czy reguły... bo naruszył... ale kościelne... nie naruszył religijnych /obowiązujących w tej religii/, a przynajmniej nic o tym nie wspomniał... zapewne jednak znajdzie się jakiś świadek /wiarygodny lub nie/, który stwierdzi, że widział naszego ptysia w sytuacji in flagranti z jakimś innym ptysiem, ale dopóki taki się nie zgłosił, należy domniemywać, że /mówiąc politpoprawnie/ "zachowywał czystość", przynajmniej do chwili comin' outu...

      Usuń
    5. ale on Piotrze jest nie tylko wierzącym,kierującym sie kanonami wiary...jest księdzem, brzydko napisze,jest pracownikiem swojego szefa i zna reguły panujące w zakładzie,a te reguły sa szczególne,nie są łatwe dla zwykłego człowieka,to jak służba...i dobrowolnie przystał na te reguły...może w ten sposób jakoś zrozumiesz o co mi chodzi...bo to na tym z grubsza polega...i dlatego nie każdy chce być księdzem,prawda?...

      Usuń
    6. przecież nie zaprzeczyłem, że naruszył reguły kościelne, więc nie wiem,o czym dalej ta dyskusja?...

      Usuń
    7. to przynajmniej tu się zgadzamy,/w sumie nie musimy,bo to dyskusja/, ale jawnie popierasz jego nieodpowiedzialność...tłumacząc go ,że reguł religijnych nie naruszył...a ja uważam,że jak ktoś łamie/czytaj obsrywa/ gałąź, na której sam siedzi od lat, której służył...to ja Ci powiem,że nie mam szacunku do takich ludzi,nie tylko do księży...a Ty go tłumaczysz tu w komentarzach,że nic w sumie nie zrobił...tylko naruszył reguły kościelne...no proszę Cie...;)
      jeszcze jedno,my MOŻEMY tolerować homoseksualizm,ale nie MUSIMY popierać, to dwie rożne sprawy...i tak do tego podchodzi Kościół...

      Usuń
    8. @Crackie...
      cytuję:
      "jawnie popierasz jego nieodpowiedzialność"...
      albo taki kwiatek:
      "Ty go tłumaczysz tu w komentarzach,że nic w sumie nie zrobił"...
      no żesz come on... naprawdę tak zrozumiałaś moje komentarze?... aż mi się wierzyć nie chce...
      zarąbiście :(...

      Usuń
    9. jak zwykle odwracasz kota do góry ogonem,ale chciałabym tu znaleźć jakieś Twoje zdanie,że nie jest tak jak piszę...i za diabła tego nie widzę...ale OK,miło,że Twoje komentarze zaprzeczają moim wizjom...to nie jest tak źle...:)
      pod moim pierwszym komentarzem było veto,zbagatelizowanie zachowania księdza do minimum,przecież on tylko przyznał się do innej orientacji seksualnej,napisałeś,zapomniałeś dodac,że JAWNIE i popisowo...dlatego mi ręce opadły...że tylko tak księdza odebrałeś...i stąd moja reakcja w dyskusji...

      Usuń
    10. Mówią, że syty nie zrozumie głodnego i vise versa...
      Wydaje mi się Ptr, że dla Ciebie ksiądz to taki sam zawód jak np. nauczyciel czy spawacz, a tak nie jest... dla każdego wierzącego katolika ksiądz nie jest zwykłym Janem Kowalskim, to jest ksiądz, osoba duchowna, która z definicji powinna być /celowo piszę "powinna być", a nie "jest", bo przypadek księdza Ch. wskazuje, że nie zawsze tak jest/ nieco bliżej Boga niż zwykli ludzie, którzy księżmi nie są.
      Właśnie tak rozumiem wypowiedź Crackie, gdy pisze:
      "ale on Piotrze jest nie tylko wierzącym,kierującym sie kanonami wiary...jest księdzem, brzydko napisze,jest pracownikiem swojego szefa i zna reguły panujące w zakładzie,a te reguły sa szczególne,nie są łatwe dla zwykłego człowieka,to jak służba...i dobrowolnie przystał na te reguły...".
      Oczywiście możesz Ptr się z takim postrzeganiem księży nie zgadzać uznając, że księża są takimi samymi ludźmi jak cała reszta, ale ja Ci na to odpowiem: owszem, są równi pod każdym względem, ale z jednym wyjątkiem: kwestii wiary...

      Usuń
    11. ależ ja to rozumiem... inne są wymagania osobowościowe od zawodów "technicznych", inne od humanistycznych... można być dobrym spawaczem, nawet gdy się po pracy nadużywa alkoholu /i w efekcie bije żonę/, dobrym pedagogiem chyba raczej już nie...
      mnie raczej zdziwiło to, że moja stonowana, chłodna analiza faktów została odebrana jako "obrona" /wręcz "poparcie"/ postępowania Charamsy... owszem, jest mnóstwo ludzi, którzy rozumują "czarno - biało", którzy uważają, że jeśli ktoś się nie przyłączy do zbiorowej egzekucji, to znaczy że stoi po stronie skazanego... ale po Crackie /którą cenię wyżej, ponad takie myślenie/ nie spodziewałem się tego...

      Usuń
    12. a myśle Piotr,że Ty jednak traktujesz księdza na równi z innymi zawodami,dlatego za coś normalnego przyjąłeś jego przyznanie się do innej orientacji i to jeszcze na forum,ale...nie zanegowałeś tego,że jednak za głośno sie do tego przyznał,za spektakularnie to zrobił,stwierdziłeś fakt, a myślałam,że jednak to dostrzeżesz,ten niuans,który przeczył jego normalnemu zachowaniu...i niestety,jak napisałeś,tak odczytałam...i zdania nie zmienie, bo jeszcze czytac umiem...zacytuj mi chociaż jedno zdanie,wśród Twoich komentarzy,że widzisz jego błąd...nie zauważyłeś jego hipokryzji...ja też myślałam,ze zachowanie niehonorowe negujesz,a tu...zonk...tu jest klasyczny przykład tracenia osobowości...podkładania świni temu,któremu sie służyło...

      Usuń
  2. poza tym... jako ksiądz, obwieszcza wszem i wobec, medialnie, z uśmiechem szerokim, że ma partnera i żyje z nim w związku...jak to nazwac..czyli co...on ogłosił koniec celibatu?...hm...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypowiedź księdza Charemsy odebrałem w ten sposób, że jemu, jako homoseksualiście wolno więcej niż innym, zwykłym księżom... może to mylne wrażenie, ale właśnie w ten sposób odebrałem jego wypowiedź.

      Usuń
  3. Nic dodać, nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  4. Ów "ksiądz" sam się ze stanu duchownego wykluczył. I to wcale nie teraz, kiedy się ujawnił wraz ze swoim kochsiem, ale wtedy, kiedy przyjął święcenia kapłańskie. Jaką moralnością trzeba się legitymować, ażeby swoją posługę rozpoczynać od kłamstwa, oszustwa i fałszywych deklaracji wiary? Ten "ksiądz", nadaje się co najwyżej do laveyańskiej kongregacji wiary, albowiem tylko tam panuje właściwy dla takiego oszusta i zboczeńca biotop.
    Pamiętać należy, że ten zboczeniec i oszust okłamywał przez lata nie tylko duchownych, ale też i wiernych. To właśnie jest najbardziej obrzydliwe w jego postępowaniu. To właśnie tacy oszuści odpowiadają za toczącą Kościół gangrenę nadużyć seksualnych, albowiem od homoseksualizmu do pedofilii już tylko jeden krok. Nie powiem, że każdy pedał to pedofil, ale powiem, że większość homoseksualistów, to pedofile. To właśnie tacy zboczeńcy dostarczają paliwa siłom ateotalibanu i szkodzą Kościołowi niszcząc go od wewnątrz. Nie wiem czy zboczenie homoseksualizmu da się wykryć za pomocą badań medycznych, ale jeśli tak, to każdy duchowny powinien zostać takim badaniom poddany. Jak już pisałem u Dibeliusa jestem zwolennikiem zniesienia celibatu, gdyż nie wynika on w żaden sposób z nauki płynącej z Pisma Świętego, więc właśnie obowiązek założenia rodziny skutecznie eliminowałby pederastów z szeregów Kościoła. Niestety w samym Kościele nie widzę woli samooczyszczenie ze zboczeńców i sama miłość bliźniego oraz obawa przed fałszywym oskarżeniem, to trochę za mało, aby to jakoś logicznie wytłumaczyć. Dla mnie sprawa jest prosta. Ten oszust już powinien zostać usunięty ze stanu duchownego - tak jak wszyscy jemu podobni. Dlaczego zatem nadal nosi on sutannę? Dlaczego garstka czarnych owiec od lat urąga czci prawdziwych kapłanów służących z poświęceniem swoim wiernym? Dlaczego działania promila czarnych owiec kładą się cieniem na działalności Kościoła jako całości?
    Te pytania pozostają bez odpowiedzi...

    Pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie znam odpowiedzi na te pytania. Zgadzam się z Tobą, że Kościół już dawno powinien zrobić czystkę w swoich szeregach i pozbyć się wszystkich, na których ciążą udokumentowane zarzuty, że są czynnymi homoseksualistami lub pedofilami. Jak słusznie piszesz, dla Kościoła to są czarne owce. Nie wiem czy tych ludzi jest tylko garstka, czy też jest ich więcej, ale z pewnością bardzo rzutują na negatywne postrzeganie Kościoła na całym świecie i to właśnie dzięki nim Kościół bardzo wiele traci.
      Podobnie jak Ty, nie wiem komu zależy na utrzymywaniu obecnego status quo, ale wiem, że z pewnością takie chowanie głowy w piasek nie służy ani samemu Kościołowi, ani tym milionom wiernych, którzy marzą o Kościele czystym i wolnym od homoseksualistów i pedofilów.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. nie bardzo rozumiem, skąd wnioskujesz tą rzekomą "nienawiść" Charamsy do swojej instytucji?... być może zbytnio jej już nie lubi, tak sumarycznie, ale przypisywanie mu tak mocnych emocji to co najmniej przesada...
    ...
    jak wiesz, u siebie na blogu ruszyłem temat, ale bez zagłębiania się w istotę sprawy, bo o co innego mi chodziło... ale wymiana zdań na forum skłoniła mnie do pewnych poważniejszych analiz...
    wyobraź sobie taki scenariusz...
    pan Charamsa idzie do seminarium, postanawia zostać księdzem... ponieważ nie znamy dokładnie jego biografii /przynajmniej ja nie znam/, można przykładowo założyć, że jego libido obudziło się dość późno... dość późno więc odkrywa, że ma orientację "homo"... warianty mogą być dwa:
    a/ odkrywa to jeszcze przed seminarium, a że /być może/ wbijano mu do głowy, że owa orientacja to "choroba" /lub "zboczenie"/ z którego można się wyleczyć, liczy na to, że stanie się tak, gdy wstąpi w stan kapłański /religii katolickiej, którą wyznaje/...
    b/ odkrywa to już po wstąpieniu do instytucji Kościół Rz-kat...
    potem mamy wiele lat jego pracy, służby /jak zwał, tak zwał/, tudzież rozwoju kariery w swojej firmie... równocześnie zaś w umyśle Charamsy toczy się pewien proces, przemyślenia, wątpliwości... dochodzi on /na przykład/ do wniosku, że to nie jest żadna choroba, więc mowy nie ma o leczeniu, lecz inny, odmienny gust, z którym jest mu dobrze... z drugiej jednak strony kariera, reguły kościelne, masę innych czynników /np. napięcia interpersonalne/, to wszystko to elementy jego wewnętrznej walki... to może trwać dość długo i nie sposób dociec dokładnie, odtworzyć tego, co się w nim działo /nawet on sam by nie potrafił/... aż wreszcie dochodzi do finałowej puenty, która się objawiła wspomnianym wydarzeniem...
    czy taki scenariusz /z grubsza/ jest możliwy?... myślę, że jak najbardziej...
    ...
    jako człowiek na poziomie nie zarzucisz mi rzecz jasna, że "bronię" Charamsy... bo nie bronię go i wcale nie przeczę, że inne scenariusze, stawiające go w negatywny świetle, jako rzeczywistego hipokrytę, są równie możliwe i być może jest godny potępienia... chodzi mi jedynie, że zbytnim pośpiechem w ocenie, bez dokładniejszych danych i ich przetworzenia, możemy takiego Charamsę po prostu skrzywdzić za nic...
    ...
    osobną zaś sprawą jest kwestia, dlaczego do owego comin' outu doszło w tym, a nie innym momencie, w tych, a nie innych okolicznościach... tu podzielam opinię Kuby Wojewódzkiego, że jest w tym spory element marketingowy, autopromocja... ale na temat powodów i celów wyboru tego momentu nie podejmę się dokładniejszych spekulacji... być może Charamasa chce "naprawić Kościół" /cokolwiek by to miało znaczyć/, być może chciał coś odreagować, na kimś się odegrać, a może jeszcze coś innego?...
    ...
    aha...
    jak widzisz, skomentowałem z czysto neutralnej, naukowej pozycji i mój osobisty stosunek do organizacji Kościół Rz-kat. nie interweniuje w mojej wypowiedzi ani przez moment... tak sobie pomyślałem, że nieźle będzie, gdy to podkreślę...
    ...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że przesadzam z tą nienawiścią do Kościoła u Charamsy?
      Czytając jego wypowiedzi właśnie tak to odebrałem: że jest pełen nienawiści do Kościoła. Oczywiście odbiór czyichś wypowiedzi to sprawa indywidualna, każdy może to odbierać inaczej, ja odebrałem to jako wyraz nienawiści.

      Wiesz Ptr, że ja także zastanawiałem się nad tym scenariuszem, jak to mogło być w przypadku ks. Charamsy. Podobnie jak Ty, nie wiem jak było, ale powiem Ci, że niezależnie od tego scenariusza, ten finałowy coming out oceniam bardzo krytycznie.
      Pozwolę sobie tutaj na pewien przykład: załóżmy, że kupujesz szczeniaka /no dobra, ze względu na Twoje upodobania - niech będzie, że małego kota :)/. Dbasz o niego, zapewniasz mu wikt i opierunek, kot w międzyczasie dorasta. Oczywiście nie wiesz co się dzieje w jego umyśle /możesz się jedynie domyślać, ale to nie to samo/. Jednak codzienne zachowanie kota wskazuje, że jest całkiem kontent z Twoich starań, lubi łasić się do Ciebie, a jak Ci czasem wskoczy na kolana, to lubi też miło pomruczeć Ci do ucha...
      I ta sielanka trwa przez kilka lat /ale dla kota to jest znacznie dłużej, wiadomo, koty żyją krócej niż ludzie/, aż do pewnego dnia, gdy... kot nagle ni stąd ni zowąd skacze na Ciebie, gryzie gdzie się da i drapie niemiłosiernie... tak właśnie odbieram ten coming out ks. Charamsy w stosunku do Kościoła...

      Usuń
    2. @Smurff...
      po pierwszym szoku spowodowanym nietypowym behawiorem kota spróbuję poszukać na chłodno przyczyn i coś z tym na spokojnie robić /w tym przypadku w grę wchodzą albo moje błędy w traktowaniu kota, albo zmiany neurologiczne/... czyli w sprawie kota sprawa jest prosta, ale okay, trzymajmy się tej analogii...
      jej wspólny punkt tkwi w słowie "spokojnie"... no cóż, nie należę do tej grupki wyznaniowej, nie należę jej związku wyznaniowego, nie jestem uwikłany umysłem w ten cały obszar pojęciowy, który ta religia generuje /w który bywają zresztą uwikłani także niektórzy ludzie całkiem areligijni/... z jednej strony utrudnia mi to pojmowanie pewnych niuansów, z drugiej jednak mam tą przewagę, że mogę spojrzeć na sprawę chłodno, bez zbędnych emocji, na spokojnie...
      /jak napisałem u siebie "nie wzrusza mnie to", co Ty mylnie odczytałeś jako "nie obchodzi"/...
      ten spokój właśnie pozwala mi nie spieszyć się z pochopnymi ocenami, tylko przeanalizować warianty, możliwe scenariusze... no, i okazuje się, że /opierając się na FAKTACH/ nie ma podstaw do jednoznacznej oceny postępowania pana Charamsy, mogę jedynie stwierdzić, że sam comin' out rzeczywiście był akcją nielojalną wobec swojej firmy /co w samo w sobie zasługuje na negatywną ocenę/, ale na tym koniec, bo kwestia ewentualnej hipokryzji /którą również bym negatywnie ocenił/ nie jest już tak oczywista, co wykazałem wcześniej...
      ...
      cała ta sprawa jest także ciekawa jako okazja do obserwacji samych wyznawców... widać jasno, że religijne zaangażowanie utrudnia im nieco wspomnianą chłodną ocenę... o ile w kwestii aktu nielojalności zdania są podobne /także ja takie mam/, to dalej emocje nie pozwalają im obejrzeć całej sytuacji szerzej... biorą pod uwagę jedynie te najbardziej niekorzystne warianty scenariusza, zaś ci bardziej sfanatyzowani przypisują mu nawet zboczenie /czyli skłonność do takich zbrodni jak gwałty, krzywdzenie dzieci czy zwierząt/... tak, tak zdarzyło mi się gdzieś czytać takie wypowiedzi...
      okay, ale to już nieco wykracza poza meritum posta... w końcu mowa jest o tym księdzu, a nie o obserwatorach całej tej sytuacji...

      Usuń
    3. Przykład z kotem jest o tyle chybiony, że jeśli zwierzęta domowe zachowują się w ten sposób, to zazwyczaj mają jakiś konkretny powód /mam na myśli zachowania związane z instynktem lub spowodowane jakąś chorobą dławiącą zwierzę/, toteż jest to bardziej taki teoretyczny przykład niż "z życia wzięty".
      Analizując postępowanie ks. Charamsy powiem w ten sposób: nie są dla mnie jasne przesłanki, którymi się kierował /mogę w tym wypadku jedynie spekulować/, ale wątpię w szczerość jego intencji. A jeśli faktycznie kierował się wyłącznie dobrem Kościoła i reprezentowanych swoją osobą środowisk homoseksualnych, to moim zdaniem takim swoim postępowaniem zrobił i Kościołowi, i tym środowiskom - "niedźwiedzią przysługę". Tak to widzę.

      Usuń
  6. Mnie chyba dość trudno sobie wyobrazić, by w wieku, w którym się przyjmuje święcenia kapłańskie nie znać swojej orientacji seksualnej. Dla mnie najłagodniejszy scenariusz wygląda tak- znal swoją orientację, ale uważał, że sobie z tym poradzi, świadomie zdecydował się na kapłaństwo i związany z tym celibat. Nie poradził sobie, natura upomniała się o swoje i oczywistym krokiem jest konsekwentne odejście z kościoła. Na pewno wykazał sporo odwagi robiąc to z takim hukiem. Jednak nie bardzo rozumiem pretensje do kościoła. Tzn rozumiem pretensje o pogardę do homoseksualistów jako takich, spychanie ich na margines, traktowanie z założenia jako ludzi gorszej kategorii. Jednak ksiądz ? Reguły są jasne. CELIBAT. Koniec, kropka. nie mam zamiaru się rozwodzić na temat odstępstw czy sensu celibatu- to inna bajka. Troszkę mam wrażenie, że ów atak jest (świadomą ? podświadomą ? ) próbą przerzucenia odpowiedzialności/ winy za swój własny wybór, swój błąd, swoje rozterki na innych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dużo racji w tym co piszesz,bo czas na przemyślenia był,jeśli chodzi o kapłaństwo,dlaczego normalnie nie wystąpił z kleru,były przypadki,że ksieża wystąpili i maja rodziny...tylko na oczach mediów robi szopkę...zaprzeczając kanonom kościelnym...
      to inteligentny tak czy siak człowiek,po naukach, teolog...to jak Piotr pisze,że jest w tym jakis marketing,promocja...to ...czemu ma to służyć...nie można go tłumaczyć tym,że cos w nim pękło,bo to człowiek dorosły i świadomy tego,co mówi i robi...a w sumie to co robi stawia go w rzędzie bohaterów w pejoratywnym znaczeniu...to jawna prowokacja,bo wyobraźmy sobie,że Kosciół nie wykluczyłby go...jakby wtedy był Kościół postrzegany...
      jest to na pewno sygnał dla Koscioła...by dokonać zmian i tu powinni wykorzystać popis księdza Charamsy...

      Usuń
    2. @An-Ka...
      chwila przyjęcia święceń to rzeczywiście mało prawdopodobne, właściwie wcale, by nie znać swojej orientacji w tym wieku... ale jak oboje jesteśmy zgodni, mógł uznać, że sobie poradzi...
      natomiast jest możliwe, że rozbudził się seksualnie dopiero w seminarium... to się akurat zdarza... przedtem seks mógł go wcale nie interesować i niewykluczone, że mógł to być jeden z czynników decyzji, by zostać księdzem...
      ...
      aha... jeszcze jeden element układanki... kiedy związał się z Eduardo?... jaki czas upłynął od owej chwili do comin' outu?... to też jest dosyć istotne do jego oceny... bo co innego, gdy był z tym Eduardo już od kilku lat, co innego, gdy tuż konferencją, gdy już właściwie zdecydował, że się ujawni, czekał tylko na dobry moment...

      Usuń
    3. Gdyby ks. Charamsa zrobił to "po cichu", czyli zwyczajnie zrzucił sutannę, to nie byłoby sprawy. Zapewne wielu księży tak robi i Kościół zdążył do tego w pewien sposób przywyknąć. Ale ks. Charamsa postanowił, że zrobi inaczej i zrobił z tego wielkie widowisko, światowy spektakl można by rzec. Pytanie "dlaczego tak zrobił" jest oczywiście pytaniem otwartym, na które nie znamy odpowiedzi. Możemy co najwyżej snuć różne przypuszczenia na ten temat. Napisałem wcześniej u Dibeliusa, że Charamsa zrobił to celowo, bo chciał "zabłysnąć" mając na uwadze kontynuowanie tak spektakularnie rozpoczętej kariery celebryty, przede wszystkim w środowiskach LGBT. Oczywiście mogę się mylić, ale jeden fakt jest niezaprzeczalny: Charemsie z pewnych względów zależało na rozgłosie i dopiął wszelkich starań, aby ten swój coming out maksymalnie nagłośnić.

      Usuń
  7. Ten ksiądz nie wytrzymał napięcia bo przecież ten jego "mąż " żona" mógł mu postawić ultimatum.. albo ogłosisz publiczniej przyznasz się do naszej miłości albo koniec z nami. Piszę to dlatego bo takie gdybanie i ocenianie niczemu nie służy jedynie robi ferment którego można było uniknąć.Chciał odejść mógł to zrobić tłumacząc się swoim zwierzchnikom bo to był im winny a nie oznamiać to całemu światu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewne słyszałaś o zjawisku zwanym "machnięcie ogonem"... to jest wtedy, gdy pracownik jest zwalniany /lub przewiduje zwolnienie/ i robi różne akcje, często dość spektakularne... przeważnie jest to "po złości", jako odreagowanie, ale czasem stoi też za tym pewne poczucie misji, że naprawi tym firmę /wspomniałem o takiej możliwości wcześniej/...

      Usuń
    2. Poczucie misji powiadasz by naprawić firmę? Ta firma jest tak zdemoralizowana że ani wszyscy święci nie pomogą choćby grzmieli z niebios.W kościele dzieje się żle od zawsze tylko nie było tak rozwiniętej techniki multimedialnej i mało co wychodziło na zewnątrz. A chłopaki nasłuchają się w konfesjonale różnych erotycznych zdarzeń i póżniej rozważają podczas" modlitwy". czy by tego grzechu lub jak kto woli nieuprawnionej przyjemności samemu spróbować.
      Co do złości to w chwili wkurwu robi się często różne głupie rzeczy których najczęściej się póżniej żałuje.

      Usuń
    3. w pewnym sensie tu się z Piotrem zgodzę,że to teraz może być odebrane jako misja,ale ...nie,że on miał poczucie misji,ta misja odbyła sie jakby samoistnie,bo właśnie po tym ,co zrobił ksiądz, Kościół ,powinien zrobić prawdziwe czystki z degeneratami, z tymi,którzy właśnie szkodzą jego wizerunkowi,a Kościół zamiata temat pod dywan...takich Charamsów będzie więcej...i jest więcej,tylko cicho siedzą...i z tym jest największy problem Kościoła...ten ksiądz-bohater uwypuklił problem,podziałał jak zimny prysznic na Kościół...w tym można widzieć nadzieję,ale...nawet ja jestem tu sceptyczna,to działa na zasadzie jak w środowisku lekarskim,lekarze bronią nawet tego co zaszyje pacjentowi nożyczki,że to wina ...pacjenta...bo swój na swego nie będzie grzmiał...

      Usuń
    4. Marysiu ja osobiście nie odbieram tego jako pewnego rodzaju misję. To złość jak pisze Piotr to ona jest głównym powodem tego wystąpienia i pokazanie że na dłuższą metę nie da się dwóm bogom służyć.Cały czas jednak neguję w jaki sposób to zrobił.

      Usuń
    5. Elu...ale z tego właśnie wyszła pewna misja...dla Kościoła, a ksiądz jakby bezwiednie się do tego przyczynił...był jakby zimnym prysznicem...a złość...hm...czy złością może sie kierować ktoś inteligentny,uduchowiony?...pytanie,czy on teraz z siebie nie zrobił totalnego hipokryty...a nie jak pisze Piotr, że to on sam miał poczucie misji...ja też w tę misje nie wierzę...

      Usuń
    6. Marysiu chcesz powiedzieć że tylko ludzie którzy nie są inteligentni i nieuduchowieni się złoszczą? Zapewniam cię że jesteś w błędzie.Znam dość dobrze środowisko księży i zapewniam cię że czasami niczym się nie różnią od osób niewykształconych bo w każdym człowieku płynie krew a nie woda.Do tego nie trzeba inteligencji bo tak po prostu jest dane nam odgórnie.Chyba każdy człowiek najpierw walczy ze sobą wewnętrznie kiedy zaczyna odczuwać w sobie pewne sprzeczności czasami nawet skrajności zanim podejmie decyzję często wybierając mniejsze zło choć niekoniecznie. Ci co są na tak zwanym świeczniku powinni zrobić to najbardziej stosownie i do tego rzeczywiście inteligencja jest bardzo potrzebna. według mnie temu księdzu mu jej zabrakło.

      Usuń
    7. Elu,nie o to mi chodziło,ale jest tu tłumaczone,że on tak ze złości zrobił...a był na tym swieczniku,tu wymaga się jednak reagowania bardziej inteligentnego jak sama piszesz ...okazywanie złości tu nie jest na miejscu,złościć się każdy może,ale nie można na publicznym forum tak się zachowywać...o to mi chodzi...

      Usuń
    8. Zazwyczaj Marysiu chodzi o to żeby nie wejść w błoto a ten ksiądz wszedł!
      mrugam do cię :))

      Usuń
    9. Twój komentarz Luśka może wskazywać, że ten rzekomy kochanek ks.Charamsy wcale nie musiał być taki przypadkowy jakby się mogło wydawać. No bo jeśli faktycznie tak było jak piszesz, to natychmiast rodzi się pytanie, dlaczego tak mu zależało, aby ks. Charemsa ogłosił to publicznie zamiast po cichu zrzucić sutannę? A może ten cały Eduardo został celowo nasłany do tego księdza, aby najpierw go uwieść /heh, trochę śmiesznie to brzmi w tym wypadku, ale słowo odpowiednie/, a potem właśnie w ten sposób go szantażować: albo powiesz o mnie całemu światu, albo z nami koniec... no i zakochany po uszy ksiądz mówi o nim całemu światu... oczywiście cała ta afera została pieczołowicie przygotowana tylko po to, aby cały Kościół totalnie skompromitować, odpowiedź na pytanie "komu na tym zależy?" także nie wydaje się trudna, bo wiadomo, kto od lat walczy z Kościołem...
      Widzisz Luśka, jeden Twój komentarz, a ja od razu snuję wizje, które śmiało mogą być scenariuszem jakiegoś filmu sensacyjnego :)

      A tak jeszcze wracając do tej domniemanej złości ks. Charamsy, chciałem nieśmiało zapytać: na kogo miałby być zły ks. Charamsa i z jakiego powodu? Bo odpowiedź na to pytanie w stylu "był zły na Kościół za to, że jest homoseksualistą" wydaje mi się niemal tak samo niedorzeczna, co śmieszna.

      Usuń
    10. Smurfie przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku że w tym przypadku nie możemy mówić o Kościele tylko o klerze bo Kościołem są wszyscy którzy żyją zgodnie z dekalogiem.Księża według tej wiary mają za zadanie służyć i nauczać wiarą czystą.To wytyczył im Jezus Chrystus.Ja uważam że według tego księża powinni dawać przykład i są odpowiedzialni za to czy wiara kościoła staje się silniejsza czy schodzi na manowce.Przykład idzie z góry a w tym przypadku wcale nie jest dowodem na to że wiara w tym konkretnym przypadku jest silna.To raczej dowód na to że człowiek który studiował nauki Chrystusa stwierdził że ona jest zła i nie będzie i nie chce według niej żyć.To tak ogólnie napisałam i bardzo prosto ale ja studiów teologicznych nie skończyłam.
      A jeśli chodzi o jego publiczne wystąpienie to dlatego uważam że to był między innymi przejaw złości że gdyby nie celibat on dalej mógłby być księdzem. I w tym momencie muszę jednak Piotrowi przyznać rację że to jednak jest rodzaj misji że celibat który wprowadził kler w XI wieku jest sprzeczny z naturą ludzką.Ale jak tu na własną prośbę świadomie kler miałby podzielić się majątkiem który kocha bardziej niż Boga samego czyli Kościół.

      Usuń
    11. ja się nieraz zastanawiałam,czy zniesienie celibatu więcej by dobrego zrobiło...w sumie nie wiem,ale na pewno jak piszesz,byłoby zgodniejsze z naturą człowieka,bo jednak księża mają kontakty ,lewe oczywiście,mimo zakazu...ale dlaczego myślisz Elu,ze zniesienie celibatu pozwoliłoby mu dalej być księdzem i o to jest zły,jak on przecież wie,że to by mu nic nie dało...a po drugie,on studiował nauki o Chrystusie i zgodził sie z nimi przyjmując święcenia kapłańskie i ileś lat służył...to kiedy stwierdził,że sie nie zgadza z tymi naukami...bo gdyby sie na studiach nie zgodził z nimi to by zrezygnował z bycia księdzem...a jak wiesz,on nie był zwyczajnym szarym księdzem,tylko nieco wyżej w tej hierarchii, piął sie w górę, wykładał na uniwersytecie w Watykanie ja sobie przeczytałam w necie ...to kiedy nastąpił ten jego sprzeciw przeciw wierze...bo ja myśle,że to raczej jego sprzeciw wobec kościoła jako instytucji...
      ja tylko jeszcze raz podkresle Elu,ze gdyby nawet zniesiono celibat...on by też był usunięty...na nic ta jego złość...musiałby kościół jeszcze jedno zaakceptować...a domyślasz się co i ,że do tego raczej nie dojdzie...nawet tego u protestantów nie ma,mimo,że tam nie ma celibatu...tu nie o złość chodzi...jemu o co innego chodzi

      Usuń
    12. zjadłam ,że mają kontakty z kobietami,lewe...poprawka...

      Usuń
    13. Marysiu podczas obiadu rozmawiałam o tym co napisałam z mężem i aż kręciłam głową bo uświadomiłam sobie ze zle to napisałam że dalej byłby ksiedzem.
      Moje roztargnienie i chyba słabe skupienie jest powodem.
      Ps. całą noc strażacy u nas walczyli z gaszeniem bo zapaliły się sadze w kominie.Myśleliśmy że wszystko sie rozleci.
      Dlatego lepiej nie bedę zajmowała głosu bo widzę ze z mysleniem u mnie dziś słabiutko. przepraszam za to mącenie w głowach. :)

      Usuń
    14. matko...to współczuję Elu...ale Ty nie mącisz...to temat w sumie jak rzeka...która ma dużo dopływów

      Usuń
    15. Ja też generalnie jestem za zniesieniem celibatu, bo ksiądz to przecież taki sam chłop jak każdy inny, tyle że czasem w sutannie chodzi :) Ale swoje potrzeby ma, jak każdy zdrowy chłop, tutaj fizjologia bardziej decyduje niż wiara.
      Pożar pożarem, ale Luśka całkiem bez sensu nie pisze, powiedziałbym nawet, że pisze całkiem do rzeczy :)

      Usuń
    16. Smurfie ja ci dam pożar pożarem. Już widzę jak ty byś gaciami trząsł w takiej sytuacji!!!:)

      Usuń
    17. Ja? Ależ skąd! Już jak byłem małym szkrabem i pytano mnie wtedy kim bym chciał być, zawsze odpowiadałem:
      - strażakiem!
      :)

      Usuń
    18. Co innego chcieć a co innego byc.Gdyby nie oni dom by się palił! przerażenie było potwornie silne.
      Buziak ci zostawię żebyś nie myslał że jest zemnie taka zołza :)))

      Usuń
    19. Jakbym mieszkał w pobliżu to też bym ci gasił tę chałupę :)

      Usuń
  8. We współczesnym świecie zapanował powszechny relatywizm, inflacja autorytetów. Kościół pozostał jedną z niewielu instytucji, która trzyma się tradycji i zasad. Wynika stąd jego niezwykła atrakcyjność dla wszelkiej maści lewaków i zboczeńców. Bo publiczne manifestowanie swojego chamstwa i zboczenia w zrelatywizowanym świecie nikogo nie szokuje, dlatego rajcuje ich osrywanie właśnie Kościoła. Charamsa jest jednym z wielu, którym ta defekacja zapewnia swoisty orgazm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest Dibeliusie. Trwa ogólnoświatowa licytacja na najbardziej bulwersujące wydarzenie, o którym będzie mówił cały świat. Dlatego pewna skandalistka znana jako "Lady Gaga" odziała się kiedyś w "ubranie" z mięsa, a niejaki Nergal publicznie podarł Biblię na jednym z koncertów. Ks. Charamsa postanowił wziąć czynny udział w tej licytacji, co mu się generalnie udało.

      Usuń
    2. A gawiedź to łyka. :(

      Usuń
  9. Cytat z Pisma Świętego 1 Kor 6 9-1: "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ANI MĘŻCZYŹNI WSPÓŁŻYJĄCY ZE SOBĄ, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani zdziercy,nie odziedziczą królestwa Bożego!"
    Brakuje słów na przewrotność, hipokryzję i niegodziwość tego człowieka...
    Bacha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wprost niewyobrażalne, że ten obłudnik potrafił tak wysoko awansować w kościelnej hierarchii. Ks. Charemsa może spokojnie wcielić się w rolę współczesnego Judasza.

      Usuń
    2. Niewyobrażalne??? Czytałam lepsze kwiatki o Kościele. :) Zresztą, czego można się spodziewać o zamkniętej dla osób postronnych, niemal nietykalnej MEGAKORPORACJI? Że będzie przestrzegać nauk Chrystusa???? Rozbrajasz mnie, drogi Smurffie.

      Usuń
    3. Może jestem naiwny w tej mierze, co wynika z mojej skąpej wiedzy nt. ekscesów wśród duchowieństwa :)

      Usuń
  10. Widok tytułu posta przyprawił mnie o dreszcze obrzydzenia. Przepraszam, Smurffie, nie bierz tego za przytyk do Ciebie, ani za próbę najlżejszego choćby pouczania, jakie tematy winieneś poruszać we własnym blogu. Po prostu nie mogę uwierzyć, że znowu widzę nazwisko Charamsa! Brrrr. Przecież to kolejna wydmuszka medialna, jaką raczą lud aż do bólu prosty złaknione oglądalności media. Kiedy widzę, jak statystyczny Kowalski pomimo - rzekomo - masy problemów na głowie oraz - znowu rzekomo - ruiny naszego kraju, zajmuje się takimi bzdetami jak "coming out księdza", to stwierdzam, że w tej Polsce jednak cholernie dobrze się ludziom żyje. Albowiem o prawdziwym dobrobycie świadczy przede wszystkim WOLNY CZAS. A wolny czas to nie godziny przymusowej bezczynności, tylko chwile wypoczynku. Jeżeli ludzie poświęcają kupę swojego WOLNEGO CZASU na wielokrotne i absolutnie bezproduktywne wałkowanie takich kwestii jak czyjaś dupa, kiesa czy wiara, to najwidoczniej mają go bardzo dużo. A poważniejszych problemów - niewiele. Tak to przynajmniej widzę. Jeśli ta diagnoza jest błędna, to pozostaje tylko jedno wytłumaczenie popularności takich tematów: bo taką właśnie mamy chorą mentalność, że po dniu ciężkiej pracy najlepiej nam się wypoczywa, po raz setny omawiając fiki-miki jakiegoś klechy.

    A przecież sprawa jest banalnie prosta: facet złamał regulamin swojej korporacji i powinien za to dostać dyscyplinarkę (czy jak tam to się nazywa). Podobnie jest w przypadku innych "łamaczy" prawa, od drobnych oszustów po zwyrodnialców. Tymczasem większość takich spraw przeistacza się w medialne show, którym zapycha się mózgi, żołądki i wątroby żyjącego skandalami pospólstwa. Kiedyś wołano o chleb i igrzyska, teraz - odnoszę wrażenie - wbrew jojczeniu o zubożeniu społeczeństwa, potrzebne jest już wyłącznie to drugie. I media to zapewniają. :/

    Swoją drogą, to idiotyzm, żeby gówniarz po liceum mógł iść do seminarium. Tę drogę powinni móc wybrać dojrzali mężczyźni, co najmniej 25-, jeśli nie 30-letni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiro w poprzednim poście pisałem, że jesteś oryginalna i lubisz patrzeć na sprawy po swojemu. Ten Twój komentarz także to w pewien sposób potwierdził :)
      Trudno odmówić Ci racji, że sprawa ks. Charemsy to w gruncie rzeczy pierdoła. Nasuwa się wobec tego pytanie, dlaczego ludzie i media aż tak to przeżywają? Chyba znam odpowiedź na to pytanie: bo to jest ksiądz i w dodatku nie byle jaki ksiądz, ale ksiądz wysoko postawiony w kościelnej hierarchii. A osoby wierzące inaczej traktują księży niż innych ludzi, o czym już wcześniej pisałem w komentarzu adresowanym do PKanalii.
      Pewnie stąd wynika ten szok w postępowaniu ks. Charamsy, szok, który stał się także moim udziałem.
      Zauważ także, że przy okazji "wyjścia przed szereg" Charamsy zadałem bardziej ogólne pytanie, jak np. czy duchowni, którzy są czynnymi pedofilami mogą być osobami prawdziwie wierzącymi, wszak muszą wiedzieć, że postępują wbrew słowom bożym i naukom Kościoła, a więc? Jeśli nie chcesz mówić o samym Charemsie, to spróbuj mi wyjaśnić, w jaki sposób te osoby mogą rozwiązać ten wewnętrzny konflikt. Oczywiście można też założyć, że są to osoby niewierzące, ale zauważ, że samo pojęcie "niewierzący ksiądz" jest, przynajmniej teoretycznie rzecz biorąc, zdecydowanym oksymoronem.

      Usuń
    2. Co innego sama wiara a co innego przez przestrzeganie jej zasad. Sam fakt, że ktoś wierzy czy deklaruje wiarę nie mówi o człowieku nic poza tym. Dopiero to, co on czyni, w jaki sposób ta wiara wpływa na jego życie . Ktoś może wierzyć a być człowiekiem słabym i dlatego nie przestrzegać wiary. Inny może wierzyć lecz cynicznie uważać, że jakoś mu się upiecze. Jeszcze inny, mimo wiary, może uważać, że reguły dotyczą na ludzkich, nie jego. Wariantów jest dużo.Ideałem jest wiara i stosowanie się w życiu do jej zasad. Czyli biały kruk. Niestety wśród wielu wierzących dominuje postawa "wierzę to jestem z definicji lepszy". Mało, że zwalnia ich z obowiązku doskonalenia to jeszcze napawa pogardą dla niewierzących, też z automatu.

      Usuń
    3. @Kira...
      człowiek dojrzały jest bardziej odporny na pranie mózgu... do SS najpierw przyjmowano dorosłych, potem ktoś wpadł na pomysł, by założyć Hitlerjugend... być może to za mocne porównanie, ale mechanizm jest ten sam... seminarium to nie uniwersytet, który tylko edukuje, ale nie wychowuje, nie indoktrynuje... seminarium to swoista maszynka do mięsa, której głównym zadaniem jest wypuszczać najpierw posłusznych, a wykształcenie to tylko tak, przy okazji... więc im młodszy, mniej dojrzały student, tym łatwiejszy do obróbki /statystycznie rzecz biorąc, rzecz jasna/...

      Usuń
    4. @ Smurff

      O przypadkach pedofilii, homosekusalizmu czy dziecioróbstwa wśród księży wiadomo już od dawna. I jakoś lud prosty (do bólu, rozpaczy i porzygania) nie kwapił się z publicznym osądem. Skąd więc teraz ten pęd do analizowania cudzej dupy, hę? Ja tam mam swoją teorię: bo wreszcie MOŻNA! Wcześniej Polaczki trzęsły się ze strachu przed księdzem, całowały proboszcza dobrodzieja w rękę, a przypadki "wykroczeń" były przemilczane. Teraz, kiedy księża stracili swój autorytet, kiedy młodzież jawnie dokucza katechetom, kiedy klimat społeczny sprzyja, to i my nabraliśmy odwagi i - huuuziaaaaa na klechistan! Nie, nie jest mi żal tych ludzi. Ani trochę. Ale gardzę durnym społeczeństwem, które najpierw gięło kark przed rzekomo lepszym od niego człowiekiem, a teraz wywleka jak stado sępów najdrobniejszy księżowski skandalik. Bardziej od zakłamanego kleru nie znoszę moich świeckich, tchórzliwych, rozplotkowanych rodaków, bo to oni właśnie swoją wsiową mentalnością betonowali władzę Kościoła nad duszami i sumieniami.



      @ PKanalia

      Znajomy mojego Lubego zapisał się właśnie do seminarium. Ma - o ile Luby się nie myli - już 37 lat, a i do najpokorniejszych nie należy, ciekawam więc wielce wyników tego eksperymentu. Może chce poznać tę organizację od środka? ;) Oczywiście może nim kierować autentyczna wiara, co w jego przypadku też jest możliwe. Interesował się religiami, był - i pewnie nadal jest - z zamiłowania moralistą... Cóż, musimy z nim to przegadać. :)

      Usuń
    5. @ Kira
      Owszem, opadła pewna kurtyna. W pewnym stopniu była to po prostu zasłona milczenia, bo ludzie co prawda wiedzieli, ale woleli milczeć, bo wtedy nie wypadało źle mówić o duchowieństwie.
      Dziś są już inne czasy i chyba dobrze się stało. Co prawda nadal jest w naszym kraju podział na "równych i równiejszych", ale decyduje o tym w większym stopniu kasa albo sława niż sutanna.

      Usuń
  11. Jedno przez tam zbędne. To tablet

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko ...innych ludzi

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś spotkałam się z twierdzeniem, że sporo księży staje się nimi, gdyż to doskonale poletko dla homoseksualizmu. Zapewne takie przypadki też się ZDARZAJĄ lecz robienie z nich reguły wydaje mi się kompletnie nieuprawnione. Na pewno okoliczności sprzyjają, to już inna sprawa i dlatego celibat wśród kleru uważam za "wymysł szatana". Czy zniesienie celibatu zniosłoby automatycznie i homoseksualizm i pedofilię w kościele ? Nie, nie zniosłoby ( bo w świeckim świecie przecież istnieją), jednak na pewno byłby bardziej przejrzysty "klimat", zarówno w sensie warunków, okoliczności jak i przyzwolenia/nieprzyzwolenia na pewne zachowania (formalne i zdecydowanie nieformalne). W tym sensie, sensie ogólnym, każde takie potrząśnięcie jest ożywcze- ja nie kupuję argumentu, jak to wspaniale, że kościół jest niezmienny i twardy jak skała. Bo wg mnie owa niezłomność powinna ograniczyć się naprawdę do pryncypiów czyli generalnie Dekalogu ( i tu rozumiem choć nie podzielam skrajne stanowisko w sprawie np aborcji), reszta jest zatrzymywaniem obrotów Ziemi. Świat się zmienia, zmienia się wiedza o świecie i o człowieku, nie można dla owych "niezłomnych" detali siedzieć nadal w jaskini. Natomiast jednostkowo- dopóki obowiazujące zasady pozostają obowiazującymi, nawet w detalach - trzeba ich przestrzegać, albo powiedzieć "do widzenia" bez pretensji do nikogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba pamiętać o tym, że Kościół jest szalenie konserwatywną instytucją i wszelkie zmiany następują w nim w żółwim tempie. Dlatego, przy wszystkich argumentach przemawiających za zniesieniem celibatu, nie sądzę, aby Kościół zdecydował się na ten krok w najbliższym dziesięcioleciu. No chyba, że także w Kościele nastąpi jakieś gwałtowne przyspieszenie i wymusi takie nagłe zmiany. Ale na dzień dzisiejszy niewiele na to wskazuje.

      Usuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P